Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 23 takie demotywatory

 –  To co wczoraj zrobiła warszawska dyspozytornia medyczna a właściwie 3 gości: Kamil, Igor i Piotrek, to głowa mała. Wielki ukłon w waszą stronę.Wczoraj Kamil odebrał połączenie z numeru 999 i przez telefon rozpoznał Nagle Zatrzymanie Krążenia na dworcu PKP Warszawa Służewiec. Rozpoczął instruktaż pierwszej pomocy i przez telefon prowadził resuscytację. Na stanowisku obok, Igor zweryfikował miejsce zdarzenia i wpadł na pomysł, że w pociągach SKM znajdują się defibrylatory AED. Szybkie sprawdzenie i okazało się że za 2 minuty na tą stacje PKP podjedzie pociąg SKM.Igor przybiegł z tym pomysłem do Piotrka, który był dyspozytorem wysyłającym i próbowali skontaktować z kierownikiem pociągu, który właśnie wjeżdżał na stację PKP, jednocześnie przekazując świadkom zdarzenia informację o tym pociągu z defibrylatorem.  Wielkie brawa również dla kierownika pociągu, który z AED dołączył do prowadzonej resuscytacji.W momencie kiedy na miejsce dotarł zespół ratownictwa W01-038, pacjent był wlasnie defibrylowany, po czym przywrócono mu oddech i krążenie. Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna najbliższe święta Bożego Narodzenia spędzi z rodziną przy stole.Wielki ukłon w stronę dyspozytorów medycznych, którzy zrobili coś więcej niż to co jest wymagane. Oczywiście wszystko to miało prawo zadziałać tylko dzięki współpracy świadków zdarzenia, dyspozytorów, kierownika pociągu i załogi karetki. Szacunek.Panie Wojewodo Mazowiecki Urząd Wojewódzki , chłopakom należy się solidna pochwała.Warszawski Transport Publiczny Miejski ReporterSKM: Warszawska Szybka Kolej Miejska
 –
 –
0:20
Wykonywali oni resuscytację na zmianę przez 96 minut, aż do przyjazdu ratowników medycznych, co w efekcie uratowało mu życie –
Mężczyzna stawał się już siny, kiedy dostawca przybył do niego z pizzą. Lemmer powiedział później, że "wyszedł jako chłopiec od pizzy, a wrócił jako bohater". Jego napiwek wyniósł 25 dolarów –
Mężczyzna pracował jako ratownikprzez 26 lat i po raz pierwszy w życiu przeprowadził resuscytację słonia –
 –  Kierowca busa dla niepełnosprawnych uratował około 60-letniego mężczyznę, który zasłabł na przystanku „Skarżyńskiego" przy ul. Hynka na Zaspie. Do zdarzenia doszło dziś kilka minut po 6:00. Jadący po pasażerów pan Lech Duszyński z firmy Gucio (jeden z przewoźników realizujących przewozy na zlecenie ZTM w Gdańsku) zobaczył kobietę pochyloną nad leżącym na chodniku mężczyzną, jak się okazało jej mężem, który nie dawał oznak życia. Jadące przed busem auta nie zatrzymały się. Pan Leszek bez wahania wybiegł z samochodu i niezwłocznie rozpoczął resuscytację. W drodze była już karetka pogotowia ratunkowego. Mężczyznę udało się uratować. Trafił do szpitala. Lekarze przekazali żonie, że postawa kierowcy busa uratowała życie jej męża. Wielkie brawa dla pana Leszka<  -   < . Jesteśmy szczęśliwi, że współpracują z nami tacy kierowcy.
Mężczyzna pracował jako ratownik przez 26 lat i to był pierwszy raz, kiedy przeprowadził resuscytację na słoniu, którego udało mu się uratować –
Automat ratujący życie – Do zespołów ratowniczych na południu Anglii dołączy niebawem nietypowy sanitariusz. To robot Lucas.Po raz pierwszy stworzono automat, który może wykonać ratującą życie kompresję klatki piersiowej – istotną część podtrzymania przepływu tlenu przez ciało podczas zatrzymania krążenia.Robot o imieniu LUCAS-3, wyręczy ratowników podczas wykonywania resuscytacji krążeniowo-oddechowej, umożliwiając im wykonanie w tym czasie innych czynności niezbędnych do uratowania pacjentowi życia
Pies policyjny wykonuje resuscytację! –
Żaden wysiłek nigdy nie byłbardziej wartościowy –

Lekarz Jakub Sieczko opisuje obecną sytuację w szpitalach:

 –  Dlaczego lockdown?Jeśli prawdziwe są rządowe statystyki, to nie mam racji. Mamy jeszcze margines bezpieczeństwa, może nieduży, ale jednak. Zajętych jest 346 respiratorów na 800, które, jak podaje Ministerstwo Zdrowia, jest przeznaczonych dla pacjentów z COVID-19. Podobno 500 jest w zapasie. Liczmy więc łącznie 1300, prawie 1000 miejsc zapasu, mamy jeszcze spokojnie dwa tygodnie. Taka jest rzeczywistość rządowych statystyk.Jest też rzeczywistość moich rozmów z pracownikami medycznymi z całej Polski, bo tak się składa, że mam sporo znajomych pracujących w intensywnej terapii. I opcje są dwie – albo mam wyjątkowo wielu pechowych znajomych albo rządowe statystyki to bujda. Mówią albo piszą mi ci znajomi tak:- „Miejsc respiratorowych nie ma od tygodnia".-„Próbowałam przekazać pacjenta do szpitala covidowego 100 km ode mnie, bez szans".- „Wybłagaliśmy ostatnie miejsce 230 km od nas”.Mam też mnóstwo znajomych pracujących w pogotowiu ratunkowym i na SOR-ach. Mówią, że wszystko jest poblokowane – stoją godzinami przed szpitalami lub (to ci na SOR-ach) absolutnie nie mają tych chorych, gdzie kłaść.I te dwie rzeczywistości – ministerialna i koleżeńska mi się zderzają. Tej drugiej wierzę bardziej. Wierzę i widzę, że system jest na krawędzi upadku. Czymże będzie ten upadek? Ten upadek będzie wielogodzinnym lub kilkudniowym oczekiwaniem na procedurę medyczną, na którą czeka się obecnie godzinę bądź dwie. No bo przecież jak całe szpitale będą zawalone chorymi z postacią COVID-19 wymagającą hospitalizacji, to kolejnych łóżek się nie wyczaruje, a personelu do ich obsługi się nie wyciągnie z kapelusza (pomijając już to, że tego personelu będzie mniej, bo będzie chory lub w kwarantannie).To może w takim razie nie przyjmować do szpitala tych z COVID-19? To jaka jest alternatywa? Mam nie zaintubować duszącego się 80-latka, bo mi zajmie ostatnie miejsce z respiratorem na OIT? No fucking way. Jestem lekarzem, umiem w leczenie, a nie w dobór naturalny. Tym ludziom należy się pomoc. To jest czyjś dziadek, czyjś ojciec, to jest po prostu człowiek.Przyrzeczenie lekarskie:„przyrzekam (…) według najlepszej mej wiedzy przeciwdziałać cierpieniu i zapobiegać chorobom, a chorym nieść pomoc bez żadnych różnic, takich jak: rasa, religia, narodowość, poglądy polityczne, stan majątkowy i inne, mając na celu wyłącznie ich dobro i okazując im należny szacunek;”Wieku nie ma w tej wyliczance, ale powinien też być. Intubuję duszących się narodowców, lewaków, Polaków, Ukraińców, alkoholików i milionerów. To jest moja praca. I moją rolą jest nauczyć się, jak w COVID-19 dać wentylowanemu respiratorem 80-latkowi szansę na to, żeby przeżył albo pozwolić mu godnie umrzeć, kiedy wiem, że takich szans już nie ma. Nie jest moją rolą myśleć o tym, czy ten respirator będzie, czy nie. To jest rolą premiera polskiego rządu i ministra zdrowia. To było ich rolą przez ostatnich siedem miesięcy. Trzeba było naprawdę kupić te respiratory, masowo przeszkolić personel medyczny, skutecznie śledzić ogniska zakażeń, postawić kontenery i zamienić je na szpitale. To się nie wydarzyło.Jak ten 80-latek zajmie respirator, to zabraknie go jednak dla 35-latki, która przechodząc przez przejście dla pieszych zagapiła się i wpadła pod tramwaj. I ją chirurdzy bohatersko zoperują, ale po tej operacji, no nie ma opcji, musi leżeć na OIT.Drogi antyszczepionkowcu, foliarzu, antymaseczkowcu, proepidemiczko – to ty jesteś tą 35-latką. Obiecuję ci, choć w internecie będę ci słał joby, bo jesteś szkodliwy, czy szkodliwa i nie wiesz, co czynisz – stanę na głowie, żeby cię na tej sali operacyjnej wyprowadzić na prostą. Znieczulę cię do tej operacji najlepiej, jak umiem. Dostaniesz fentanyl, propofol z ketaminą, rokuronium, desfluran, świeżo mrożone osocze, kwas traneksamowy, koncentrat krwinek czerwonych, koncentrat krwinek płytkowych, kompleks zespołu protrombiny, zbilansowaną płynoterapię krystaloidami, będziemy zapobiegać hipotermii i kwasicy śródoperacyjnej. Założę ci kaniulę dotętniczą i kaniulę do żyły głównej górnej. Chciałbym tylko po tej operacji mieć cię gdzie położyć. Chciałbym, kiedy już się narobię, nie mieć poczucia, że cała ta robota to jest krew w piach. Wiecie, co jest krew w piach? Krew w piach to jest to uczucie, które mam, kiedy przyjmę pacjenta do OIT, a on nie przeżyje do rana; kiedy pacjent z ciężkim urazem umrze mi na stole operacyjnym; kiedy godzinna resuscytacja kończy się zwieszeniem głowy. To jest bardzo niefajne uczucie.Miejsce z respiratorem należy się 80-latkowi z COVID-19 i 35-latce potrąconej przez tramwaj. Respirator jest jednak jeden. Czy to jest naprawdę gra, w którą chcemy w kraju wyrosłym, jak twierdzimy, z wartości chrześcijańskich grać? Co mam zrobić – rzucić monetą? Ocenić, kto ma większe szanse na przeżycie? Co mam wreszcie ci powiedzieć, drogi czytelniku, jeśli 80-latkiem jest twój ukochany dziadek, co był do tej pory w całkiem dobrej formie, a w ogóle w młodości uczył cię jeździć na rowerze, nosił cię na rękach, częstował cukierkami, kiedy rodzice nie widzieli i razem naprawialiście samochód w garażu? Kto daje mi prawo do podejmowania takich decyzji?I lockdown jest po to, żebym nie musiał takich decyzji podejmować. Lockdown jest dla 80-latków z COVID-19, ale też dla 35-latek potrąconych przez tramwaj, dla 29-latków z pękniętym tętniakiem tętnic mózgowych, dla 60-latków z zawałem serca, dla 32-latek z zespołem HELLP po porodzie. Jestem absolutnie świadomy, że lockdown to nie jest „pstryk” i że ludzie przez niego autentycznie cierpią – wpadają w biedę, popadają w kryzysy psychiczne, wiem, z własnego doświadczenia, co to znaczy nie móc wyjść z dzieckiem z domu przez tydzień i jakie myśli pojawiają się wtedy w głowie i co sądzi się o piosenkach dla dzieci, których słucha się po raz setny. Męki rodziców i dzieci podczas nauczania zdalnego są mi znane z opowieści. Jednak nagły wzrost zakażeń 14 września, czyli równo 2 tygodnie po rozpoczęciu roku szkolnego, nie może nie dać do myślenia. Przyczyn drugiej fali możemy szukać w pogodzie (na to wpływu nie mamy), no i w otwarciu szkół, czyli przenoszeniu zakażeń przez bezobjawowych bądź skąpoobjawowych małych nosicieli. Wydaje mi się, że tylko z tą drugą ze zmiennych możemy coś zrobić.Spadło na nas niezawinione nieszczęście. Cierpimy, każdy inaczej, nie chcę tego cierpienia warzyć i mierzyć. Cierpi przedsiębiorca, któremu padł biznes życia i cierpi wnuczka, której ukochany dziadek zmarł. Z tym że, myślę sobie, państwo ma narzędzia, żeby tego przedsiębiorcę kiedyś na nogi postawić. Wskrzeszanie zmarłych w kompetencji prezesa rady ministrów jednak już nie leży.I absolutnie nie wierzę w to, że upadły system ochrony zdrowia pozostanie bez wpływu na ekonomię. To zabiera fundamentalne poczucie bezpieczeństwa. Nie umiem tego oszacować, to nie moja rola. Ale jak można wsiadać za kierownicę samochodu nie mając pewności, że w razie wypadku przyjedzie po nas karetka? Jak można być 60-letnią nauczycielką i uczyć zgraję dzieci będąc w ciągłym lęku, że któreś z nich sprzeda COVID-19, a miejsca w szpitalu się skończyły?Ale może ja się mylę? Może jest spoko i tylko mam panikujących znajomych? To zróbmy taki test – to zadanie tylko dla medyków: umieszczam pod tym postem następujący komentarz: „Mam wykształcenie medyczne i sytuacja w moim miejscu pracy wskazuje na to, że jest dużo gorzej niż podają ministerialne statystyki.”Jeśli jesteś medykiem i zgadzasz się z tym zdaniem – daj temu komentarzowi pod moim postem lajka. Sprawdźmy orientacyjnie, jaka jest skala zjawiska.
Miłośnik zwierząt Sevim Arkan ratuje cztery szczeniaki, przeprowadzając RKO po tym, jak ich matka zmarła podczas porodu –
Warto zapamiętać te informacje –  PRAWDY I MITY O PIERWSZEJ POMOCY MIT  Boję się, że zaszkodzę. MIT Boję się konsekwencji prawnych. PRAWDA U1 Bez pomocy pacjent z zatrzymaniem krążenia nie ma szans na przeżycie. Nie można zaszkodzić bardziej niż nie udzielając pomocy. PRAWDA gKażlv 7 nas ma prawny obowiązek udzielao'a r:ierv,,szej porriccy. MITPRAWDA gNie będę uciskał klatki \) V piersiowej, bo poszkodowany może mieć złamany kręgosłup. Przywrócenie akcji serca jest priorytetowe względem urazów kręgosłupa. KAŻDA MINUTA MA ZNACZENIE wystarczy już 15 min• by nauczyć się podstaw udzielania pierwszej pomocy. Resuscytacja krążeniowo-oddechowa* i defibrylacja* w ciągu 3_5 min od utraty przytomności mogą zwiększyć przeżycie od 49_79%" o YV W przypadku zatrzymania akcji serca i braku udzielonej pierwszej pomocy szanse na uratowanie spadają O 10% minutę Prowadzenie resuscytacji przez świadków zdarzenia przed przyjazdem karetki zwiększają natomiast 2-3 krotnie szanse na przeżycie. Na każde 30 uciśnięć klatki piersiowej wykonujemy 2 wdechy ratownicze. 100 d0120 uciśnięć na M inutętoczęstość z jaką powinno się uciskać klatkę piersiową.
Ten pies zna się na udzielaniu pierwszej pomocy lepiej niż niektórzy ludzie –
 –
Resuscytacja krążeniowo-oddechowa wersja dla wzrokowców – Każda forma nauki jest dobra Ona ratuje życie każdego dnia.A czy Ty, potrafiłbyś ją uratować?
30 + 2 – Możesz uratować komuś życie!
Tak niewiele potrzeba,aby uratować komuś życie –  W związku z rozpoczynającym sięsezonem plażowymchciałbym przypomniećJak najszybciej5 wdechówNastępnie30 uciśnięć2 wdechy
LUCAS2 - urządzenie do masażu serca, pozwala na prowadzenie resuscytacji o długim czasie trwania np. przeprowadzanej w trakcie transportu do szpitala. Automatycznie, non stop, bez udziału ratownika – Ratownik nie zawsze może - jak pokazala ostatania akcja - np. podczas ściągana ofiary w noszach z gór. Lub nie zawsze jest w stanie podołać fizycznie. Sponsor obiecywał zakup urządzenia dla GOPR gdy ich filmik na YT zaliczy 100.000 wyświetleń, ale sie wycofał. Koszt to $15.000. A gdyby tak internauci sami pomogli i zebrali potrzebną kwote? Wystarczyłoby po 50gr od każdego kto obejrzy filmik (w przypadku 100.000 oglądających)!