Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 169 takich demotywatorów

Może komuś kozę? Na włoskiej wyspie Alicudi władze zachęcają do adopcji kóz, gdyż ich liczba przewyższa liczbę mieszkańców – Niesie to ze sobą problem wchodzenia do domów i niszczenia prywatnych działek w poszukiwaniu pożywienia. Obecnie na wyspie żyje około 600 dzikich kóz.Każdy, kto posiada łódź i jest zainteresowany adoptowaniem maksymalnie 50 kóz, może złożyć wniosek. Nie ma wymogu posiadania doświadczenia w hodowli kóz. Jedynym warunkiem jest posiadanie łodzi, która umożliwi transport zwierząt z wyspy.
 –
 –  Jest sobie blok, a w nim na parterze mieszkanie. Właściciele tego mieszkania mająkota. Kot, jak twierdzą, jest "wychodzący" i należą do twardogłowych zwolennikówtej opcji.Kot wychodzi często przez balkon, otwierają drzwi, a on hyc, już jest przed blokiem.Problem w tym, że nie potrafi zrobić hyc w drugą stronę i balkonem wrócić domieszkania.Praktycznie pod blokiem jest mały parking dla mieszkańców. Kot często włazi podauta czy na koło i tak sobie siedzi. Sąsiedzi, zwłaszcza ci, którzy parkują najbliżej,przyzwyczajeni i skłonności do kotobójstwa nie mają, więc zanim odpalą autoprzeważnie sprawdzają, czy nie ma kota. Ale to i tak niebezpieczne, bo po pierwsze,nikt nie ma obowiązku sprawdzać, czy pod autem nie siedzi przypadkiem cudzy kot,po drugie, kot uciekając spod jednego auta może wpaść pod inne (obok jest droga).Kot posiedzi trochę przed blokiem i próbuje wrócić do mieszkania. Przychodzi więcpod drzwi do bloku i czeka, aż ktoś go wpuści. I początkowo tak to działało, ktośwchodził, to kota wpuszczał, ale teraz już bardzo uważają, żeby go nie wpuścić.Dlaczego? Otóż kot idzie wtedy pod drzwi i daje znać właścicielom, że jest i żeby muotworzyć drzwi. Daje znać we właściwy dla kotów sposób: miauczeniem. Tomiauczenie niesamowicie niesie się po całej klatce i potrafi trwać godzinami.Dlaczego?Jak wynika z rozmów z właścicielami, oboje pracują. Jego często nie ma w domudwa czy trzy dni w tygodniu wcale, ona po pracy ogarnia młodsze dziecko, które madużo zajęć dodatkowych. Bywa w mieszkaniu za to starszy syn, nastolatek, ale jaktłumaczą, on często gra w słuchawkach i nie słyszy miauczenia. Taaak, ale za tosłyszą je wszyscy inni w bloku.Efekt jest taki, że kot siedzi godzinami pod blokiem, w deszcz i mróz.
Macierewicz uderzył Kamińskiego w łeb –
Babcia niesie wnuczkowi piłkęna mecz koszykówki –  (CCCC
Pani Halinka codziennie przesiaduje na mrozie przez wiele godzin, aby sprzedać opłatki i ręcznie robione wełniane opaski! A powinna przecież leżeć w fotelu w ciepłym domu, a nie na ulicy – Jeśli będziecie w okolicy ulicy Zwycięstwa, koniecznie kupcie coś, aby mogła jak najszybciej wrócić do domu. Pani jest bardzo serdeczna i powiedziała, że czasem wchodzi do centrum handlowego, żeby się ogrzać, ale nie wróci do domu, dopóki nie zarobi na przysłowiowy chleb i leki. Wiele osób przechodzi obojętnie.Sprzedaje opłatki. Niedrogo. Kupcie proszę coś od tej staruszki. Niech sprzeda co ma i wraca do domu, bo pogoda robi się coraz gorsza. Podajcie dalej, niech się niesie i pamiętajcie, że dobro wraca! Berdo
Trwające obecnie w Chinach Igrzyska Azjatyckie nabrały specjalnego wydźwięku. Wszystko za sprawą siatkarek z Afganistanu. Mimo braku sukcesu i wysoko przegranych spotkań, afgańskie zawodniczki grają z wyjątkowym przesłaniem dla świata – Sytuacja polityczna w Afganistanie spowodowała, że prawa kobiet niemal tam nie istnieją. Kobiety sukcesywnie pozbawiane są kolejnych praw. Jednym ze srogo karanych czynów jest uprawianie przez afgańskie kobiety sportu, ma być to bowiem naruszeniem zasad islamu, a ich łamanie jest bardzo surowo karane. Wygnanie to najmniejszy wymiar kary - w grę wchodzi również ciężkie więzienie czy nawet kara śmierci.Żadna Afganka nie mogła więc liczyć na pojawienie się na Igrzyskach Azjatyckich - w oficjalnej 120-osobowej delegacji Afganistanu nie pojawiła się ani jedna kobieta.Mimo to są kobiety, które w walce o wolność i po miesiącach życia w ukryciu, zdołały uciec z kraju.Reprezentacja Afganistanu w siatkówce składa się właśnie z takich kobiet. Ich występ na turnieju w Chinach niesie zatem duże przesłanie. Dla tych kobiet, które wciąż żyją w Afganistanie, jest to iskra nadziei. Jest to znak, że walka o ich marzenia nie musi być spisana na straty. Wysokie przegrane nie przeszkodziły Afgankom w pokazaniu swoim rodaczkom, że uprawianie sportu jest również dla nich.Podziwiam odwagę tych kobiet, zważywszy,  że już przed swoim występem otrzymywały groźby i to zarówno zawodniczki, jak i ich rodziny. JuvelBHangAFGHANISEGHANTSPARTHANDIAAFGHAINSAFGHAN01
Wraca do domu, znajduje dziewczynkę, wyskakuje z nią przez okno i niesie ją do policjanta, który rejestruje ten moment na kamerze –  2822-87-11 00:35:34 -8408AXON BODY 3 X68455448
Wkrótce zaczyna się nowy rok szkolny i chcę Was wszystkich prosić o przysługę – Usiądź z dzieckiem na 5 minut i wyjaśnij mu, że bycie bardzo wysokim, niskim, pulchnym, chudym, rudym lub z innym kolorem skóry nie jest powodem do śmiechu. Albo, jeśli uczeń nosi okulary, czy te same buty każdego dnia.Wyjaśnij swojemu dziecku, że używany plecak niesie ze sobą te same marzenia, co nowy. Proszę naucz swoje dziecko, aby nie wykluczało nikogo za  bycie biednym czy  "innym”.Wyjaśnij swojemu dziecku,  że nękanie boli i że chodzi się do szkoły, aby się NAUCZYĆ, a NIE konkurować.Wszyscy mamy tę samą wartość.Edukacja zaczyna się w domu. Takk
 –
Midjourney przestraszyło się możliwości swojego algorytmu i zbanowało autora "zdjęć" – Amerykański satyryk polityczny Justin T Brown wpadł na nietypowy pomysł wykorzystania narzędzia do generowania grafik, Midjourney opartego na AI, aby w ten sposób wywołać społeczną dyskusję i porozmawiać o realnych zagrożeniach, jakie niesie z sobą znalezienie się programów tego typu w nieodpowiednich rękach. Na subreddicie Midjourney stworzył on wątek zatytułowany „AI zrewolucjonizuje branżę szantażu". Publikował tam wygenerowane przez siebie grafiki ze znanymi politykami oddającymi się igraszkom — zarówno z przedstawicielami własnej, jak i przeciwnej płci. Wywołał nawet samych zainteresowanych do tablicy (wśród nich znajdowali się m.in.: Donald Trump, Barack Obama i Joe Biden). Na reakcję nie musiał długo czekać, choć chyba nie takiego odzewu się spodziewał. Zamiast wyczekiwanej dyskusji temat został całkowicie usunięty, a satyryk zbanowany. Midjourney w żaden sposób nie odniosło się do wątku, a zamiast tego postanowiło całą sprawę zamieść pod dywan
 –  Kiedy naobiecywałeśkucowidomów i samochodów i widzisz jakniesie cv do twojej kancelarii:FRM
Podejrzliwość niesie za sobąprzykre konsekwencje –  Mamo mamproblem z piciem.Moja wina?! Możegdybyś spędzała z nimwięcej czasu!Robiłem wszystko dlatej rodziny i tak mi sięodpłaca!Och Jasiu, nie płacz.Wszystko będziedobrze. Poradzimysobie bez taty.O BOŻE! JASIU MASZ To Twoja wina, Stefan!DOPIERO 6 LAT!Jasiu, powiedz mi.Opowiedz mi oproblemie z piciem.NASZ 6 LETNI SYN MAPROBLEM Z PICIEM!18.ODCHODZĘ!I DOBRZE!!Jasiu, opowiedz mi oTwoim problemie zpiciem.TKOMIXXXOn NA PEWNO niepotrzebuje takiegowzoru jakim Ty jesteś!NIE POTRZEBUJĘ CIĘI JASIU TEŻ CIĘ NIEPOTRZEBUJE!*szloch*Piotr wypija 1 litr soku,Paweł wypija 2 litrysoku. Ile wypiją obaj?
Podobno w Poznaniu ktoś mu ukradł krzyż, ale na szczęście szybko znalazł nowy –  Dworzec kolejowyRailway StationWidyadowe Centro LongoSala koncertowa NOSPINGOMuzeum ŚląskieSilesian Museu
Facet po prawej stronie trzymający mojego syna za prawą rękę to mój narzeczony, a noworodek, którego niesie, jest naszym dzieckiem – To, że związek nie wychodzi między dwojgiem ludzi NIE oznacza, że związek z dzieckiem też musi nie wyjść. Nigdy bym nie odebrała ojcu możliwości kontaktowania się ze swoim dzieckiem. Każde dziecko potrzebuje matki i ojca, a mój syn Cade właśnie dostaje trochę dodatkowej miłości.Bądźcie cywilizowani i wspólnie opiekujcie się dziećmi. Jeśli stworzyliście dziecko razem, to oboje macie za zadanie je wychować"
 –  Ja miałam taką sytuację: Mam natacy 12 miseczek z gorącymrosołem. Dziecko prawie na mniewleciało. W ostatniej chwili chwycił jeprzypadkowy gość, inaczej zupabyłaby na dziecku. Dopiero jak sięzrobiło zamieszanie znalazła sięmamuśka. Zaczęła na mnie krzyczeć,że mam uważać na jej dziecko.Powiedziałam, że ma rację, TO JEJDZIECKO I JEJ OBOWIĄZEK NA NIEUWAŻAĆ! Żaden zawodowy kelnernie patrzy pod nogi, ani na to coniesie. Patrzy gdzie to niesie! A wjednym hotelu cała rodzinka nie tylkozostała wpisana do czarnej książki,ale też pocztą pantoflową zostałypowiadomione inne hotele. Powizycie tej pokój trzeba byłoodnawiać ze dwa dni, a stolik po ichśniadaniu wyglądał jak po bitwie.Jednej zagadki nie daliśmyrozwiązać: jakim cudem na suficiebyły brudne od czekolady, stópkidziecka?

Tomasz Terlikowski idealnie podsumowuje akcję obrony papieża:

 –  Tomasz Terlikowski2 godz.:To, co zobaczyłem wczoraj, jeszcze utwierdziłomnie w przekonaniu, że akcja „obrony" JanaPawła II niewiele ma wspólnego z realną obronąświętości papieża, a jeszcze mniej owej obroniepomaga. I nie chodzi o to, by oceniać intencjeuczestników, bo te są różne, z pewnością częstoszczere i autentyczne, wynikające z głębokiejwiary. Tyle że przekaz - także symboliczny - jakibył formułowany przy tej okazji - jest w istocieobroną samych siebie, obecnych i całkiemniedawnych liderów Kościoła, status quo, wktórych głos skrzywdzonych się nie liczy.Przesada? To proszę odpowiedzieć sobie,dlaczego przy okazji obrony z każdego niemalmiejsca - także młodzieżowego - leciała „Barka”.Jej autor (o czym Jan Paweł II nie wiedział, ale myjuż wiemy, wiedzą o tym również skrzywdzeni) byłprzestępcą seksualnym, pedofilem, któregoprzestępstwa tuszowali i ukrywali jego przełożeni.I choćby z szacunku dla skrzywdzonych, ale teżdla prawdy należałoby unikać ponownegopuszczania tego utworu. To, że kiedyś onzachwycał (zresztą głównie niesionymi emocjami,a niekoniecznie wartością artystyczną) niesprawia, że nie boli tych, którzy skrzywdzenizostali.Mszę na zakończenie Marszu w Warszawiesprawował (ciekawe, że nie robi tego żaden zbiskupów warszawskich, co uświadamia, żearchidiecezja miała świadomość, że akcja jestjednak polityczna) emerytowany arcybiskup JózefMichalik, który wsławił się tym (za co zresztąprzeprosił), że oznajmił, że to dzieci pchają się nakolana księży i to one ponoszą za pedofilięodpowiedzialność, i który przez lata nie umiał i niechciał załatwić sprawy z Tylawy. Nie, niezamierzam sprowadzić historii arcybiskupaMichalika do tego wymiaru, ale gdy organizuje sięobronę przed „niesłusznymi atakami", to wartozwrócić uwagę, kto ma być głównym głosem w tejsprawie, i czy przypadkiem on sam także nie maczegoś, czego będzie bronił.Język rzekomej obrony też nie jest szczególniechrześcijański i ewangeliczny. Uznanie, że każdy,kto zadaje pytania, kto podnosi wątpliwości, ktowskazuje, że działania Karola Wojtyły i JanaPawła II nie zawsze były doskonałe, a nawet niezawsze adekwatne, w istocie uczestniczy wszatańskim ataku na Polskę. Język militarny,wzywanie do wykluczania z debaty tych, którzymyślą inaczej, to język, który nie niesie ze sobąEwangelii, nie otwiera na Kościół, nie sprawia, żeosoby skrzywdzone (nie tylko w Kościele, aletakże w domu, w szkole, w rozmaitychorganizacjach) będą widzieć w Kościele, wchrześcijaństwie przestrzeń bezpieczną,przestrzeń empatii i solidarności. Przekaz, jakipłynie z tego języka, jest taki, że generalnie niewierzymy skrzywdzonym, nie chcemy tych, którzychcą powiedzieć o swojej krzywdzie, którzyniekiedy przez lata zmuszani byli do milczenia.Oni się nie liczą, liczą się mity, wielkie nadobro instytucji i „narodowa spoistość”, a takżeistnienie - by posłużyć się cytatem z ojca dr.Tadeusza Rydzyka - narodu, który „w swojejsubstancji jest Chrystusowy, Boży". Losskrzywdzonych, ludzie dotkniętych cierpieniem,którzy przecież - według samego Jana Pawła II -są drogą Kościoła", się nie liczy."1Trudno też uznać, że sięgnięcie do najbardziejmemicznych elementów narracji o papieżu służyrzeczywiście budowaniu pamięci o nim. „Barka” i„,kremówki" w wersji zwielokrotnionej,wzmocnionej przez wielkie instytucje, jeśli cośzrobią, to nie zbudują pamięć o Janie Pawle II, alewzmocnią tendencje czyniące z niego mem, awykorzystanie go do propagandy partyjnej sprawi,że będzie on nie tylko memem, ale też partyjnymtotemem.
Zakończyło się największe na świecie badanie 4-dniowego tygodnia pracy i rezultaty są takie, że szykuj się na dłuższe weekendy – Pozytywne wieści płyną z Wielkiej Brytanii, gdzie zakończyły się testy czterodniowego tygodnia pracy. W trwającym pół roku eksperymencie wzięło udział 61 przedsiębiorstw z różnych sektorów gospodarki, a wyniki eksperymentu są co najmniej optymistyczne. Jeśli nie liczyć żali niektórych pracowników na ilość pracy, którą trzeba było skondensować, to skrócony tydzień pracy niesie ze sobą same pozytywy. Nie dziwi fakt, że pracownicy czują się lepiej, co znalazło odzwierciedlenie choćby w niższej o niemal dwie trzecie liczbie zwolnień lekarskich. 39% pracowników zadeklarowało niższy poziom stresu w porównaniu z okresem sprzed eksperymentu. Ponadto spadł u nich poziom stanów lękowych i poprawiła się jakość ich snu. Z kolei obroty firm wzrosły średnio o 1,4% przy zachowaniu poziomu pensji pracowników sprzed eksperymentu. Chęć kontynuowania 4-dniowego tygodnia pracy wyraziło 56 z 61 biorących udział w teście przedsiębiorstw
 –
 –