Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 369 takich demotywatorów

Ministerstwo Środowiska wprowadza nowe opłaty za opakowania – Nowe opłaty będą dotyczyły wszystkich opakowań, m.in. tworzyw sztucznych, szkła, kartonu, puszek. Minister Kowalczyk mówi, że wprowadzenie opłaty recyklingowej za tzw. foliówki już przynosi zauważalne efekty, bo klienci przychodzą na zakupy ze swoimi ekotorbami. I ma nadzieję, że kolejne zmiany wplyną na zachowania zarówno konsumentów, jak i producentów. Konrad Nowakowski, prezes Polskiej Izby Odzysku i Recyklingu Opakowań nie ma pewności, że jest to najlepszy pomysł. - Wprowadzanie kolejnych podatków środowiskowych bez głębokiego ich przemyślenia niekoniecznie przyczyni się do zwiększenia efektywności systemu, a na pewno wpłynie negatywnie na koszty zakupów i zasobność Polaków oraz konkurencyjność gospodarki

Afera z wiatrakiem w tle

Afera z wiatrakiem w tle – Upały w Polsce w pełni. Lekarze zalecają, aby się nawadniać i nie wychodzić z domu o godzinach, w czasie których żar leje się z nieba.„Zawsze lubiłam moją pracę, ale nigdy nie przypuszczałam, że będę musiała z takiego powodu odejść…”Wszystko zaczęło się wraz z tymi upałami, które nawiedziły nasz kraj. Sprzedawałam z moją koleżanką galanterię skórzaną. Może nie wszyscy wiedzą, że takie przedmioty wydzielają swój specyficzny zapach i jest od nich naprawdę gorąco. Niestety nie rozumiała tego żona właściciela, która uważała, że wymyślamy i celowo stawiamy firmę w złym świetle…Nasza szefowa to kobieta w młodym wieku, która bardzo szybko stała się bogata. Nigdy nie żywiłyśmy do niej głębokiej sympatii, ale rozumiałyśmy to, że jest naszą przełożoną i trzeba było jej słuchać. Miarka jednak przebrała się, gdy pewnego dnia w czasie niesamowitych upałów uznała, że nie ma potrzeby inwestować w wiatraki do sklepu.Tak, dobrze czytacie. Nasza szefowa zabroniła nam korzystać z wiatraków w pracy, gdzie temperatura śmiało przekraczała 35 stopni. Uznała, że odgłos, który wydaje wiatrak, jest na tyle irytujący, że klienci mogą się denerwować i przez to nie robić zakupów. Szczerze mówiąc razem z Renatą jakoś szczególnie nie miałam zamiaru zwracać na to uwagi, bo to nie ona pracuje w sklepie od 9 do 21, tylko my.Dlatego też, gdy mój mąż zlitował się nad nami i przywiózł nam do sklepu wiatrak, to kamień spadł nam z serca. Od razu było lżej i można było oddychać. Olga nie pojawiała się w sklepie zbyt często, dlatego jakoś szczególnie nie bałyśmy się o to, że nagle stanie w drzwiach. No niestety… Jakby czytała nam w myślach!Gdy tylko weszła, od razu zaczęła krzyczeć:„To chyba jest jakiś żart?! A co Wy na wakacjach jesteście? Może jeszcze drinki z palemką Wam podać? Pracować to nie ma komu, ale do wymyślania głupot to jesteście pierwsze!”Zdębiałam. Nie mogłam w to uwierzyć. Usłyszałyśmy także, że ona dokładnie sprawdzi, jak szło nam w tych dwóch dniach od kiedy jest wiatrak. Jeśli zobaczy, że jest sprzedaż niższa niż dotychczas, to nam utnie z pensji. Nie pomyślała jednak o jednej, najważniejszej sprawie.NIKT NIE MA OCHOTY MIERZYĆ DO CHOLERY FUTER I KOŻUCHÓW, gdy na zewnątrz żar się leje z niebaMało tego! Jest taka mądra, bo przychodzi do nas w bluzce na ramiączka i krótkiej spódniczce. A jak my mamy wyglądać? Koszula biała z długim rękawem lub sweterek, cieliste rajstopy i spódnica czarna do kolan. I ona ma czelność jeszcze mówić, że my wymyślamy! Nie macie nawet pojęcia, jak się zdenerwowałam. Być może zachowałam się nieroztropnie, ale moja irytacja osiągnęła apogeum. Spojrzałam na nią i powiedziałam:„Żeby być szefem, to trzeba mieć do tego klasę. A ty jej nie masz. Nawet jakbyś wyszła za mąż za księcia, to nie zmieniłoby twojego podłego charakteru. Odchodzę! Sama sobie pracuj w takich upałach!”Byłam z siebie taka dumna. A jeszcze bardziej dumna byłam z Renaty, która gdy to usłyszała, ściągnęła plakietkę ze swoim imieniem, podeszła do niej i powiedziała, że też ma dość i odchodzi razem ze mną! Została sama na polu bitwy. Bez pomocy, bez wsparcia i… bez wiatraka.Wracałam do domu w letniej i przewiewnej sukience, plując sobie w brodę, że wytrzymałam tak długo. Kiedyś praca w tej firmie była przyjemnością. Od momentu, gdy Olga zajęła się naszym sklepem, śmiało mogę powiedzieć, że czułam się jak w obozie pracy… Jeden dzień wolnego w miesiącu, praca po 12 godzin, a ja bałam się przeciwstawić, bo zależało mi na pracy. Jednak to powinno być obopólne. Pracownikowi i pracodawcy powinno zależeć tak samo! Więcej nie pozwolę się tak oszukać.Skoro wpadła na tak genialny pomysł, powinna sama przepracować choć jeden dzień w takich warunkach...Współczuć należy tym, którzy pracują w takich warunkach i nie mogą liczyć na pomoc ze strony szefostwa
Kilka euro za chwilę w chłodni – Klienci jednego z marketów we Friedbergu w Niemczech mogą za opłatą posiedzieć w chłodni.Początkowo oferta była żartem menadżera sklepu. Na drzwiach marketu wywiesił on plakat z cennikiem. Jak się jednak okazało, znaleźli się chętni na skorzystanie z tej nietypowej usługi. Pięć minut luksusu w chłodni kosztuje pięć euroTak się robi biznes w upalne dni...
Drodzy rolnicy! Zamiast narzekać, żena skupach płacą wam grosze za owoce – To sprzedawajcie owoce przy drogach. Gwarantuję, że wtedy i wy i klienci będą zadowoleni
Holendrzy rezygnują z niehandlowych niedziel. Już 68 proc. gmin otwiera sklepy przez cały tydzień – - Bardzo fajnie się to rozwija. Wszyscy klienci będą wkrótce mogli robić zakupy, kiedy im najbardziej pasuje - stwierdził Sander van Golberdinge, dyrektor organizacji Detailhandel Nederland, komentując dane, według których już 68 proc. holenderskich gmin pozwoliło sklepom na handel w każdą niedzielę (wzrost o 13 proc. w stosunku do 2016 r.). Po wyborach samorządowych mają do nich dołączyć kolejne.Według najnowszych danych, holenderskie gminy nie tylko zgadzają się na to, by sklepy otwierały się w niedziele, ale również nie mają nic przeciwko handlowi podczas świąt – zgodziła się na to już niemal połowa gmin, a blisko 10% gmin, m.in. Rotterdam i Almere, zgadza się, by sklepy były czynne przez cały rok.W Polsce, zgodnie z ustawą, która weszła w życie 1 marca, w każdym miesiącu będą dwie niedziele handlowe - pierwsza i ostatnia. Od 1 stycznia 2019 roku będzie to tylko jedna niedziela w miesiącu - ostatnia, a od 1 stycznia 2020 roku będzie obowiązywał zakaz handlu we wszystkie niedziele z wyjątkiem siedmiu w roku.Według raportu Retail Institute podsumowującego dane z 11 tygodni obowiązywania zakazu handlu w niedziele, czyli od 5 marca do 20 maja, centra handlowe odwiedziło 2,75 mln klientów mniej, a największe spadki obrotów miały sklepy z odzieżą oraz kawiarnie, restauracje i kina. Według analizy, klienci nie zmienili swojego stosunku do zakupów w niedzielę, i robią je, gdy tylko to możliwe
Specyfika branży pogrzebowej –
Źródło: Facebook
 –  Pani pyta dzieci w szkole co robią ich ojcowie. Dzieci na wyrywki odpowiadają : moj tatuś jest strażakiem, mój policjantem, mój kucharzem, mój stolarzem itd, tylko mały Jasiu siedzi cicho w kącie. Pani pyta: a co robi twój tatuś Jasiu.. Mój? Mój tato tańczy w klubie dla pedałów na rurze, a jak klienci dobrze mu płacą to jeździ z nimi do hotelu i walą go w tyłek... Pani w szoku, wezwała Jasia na przerwie do siebie i pyta czy to prawda i czy może mu jakoś pomóc... Jasiu opowiada: tak naprawdę to ojciec gra w reprezentacji Polski , ale wstyd się przyznać...
 –  Szanowni klienci! W przypadku pytań o rabat uprzejmie informujemy iż jest on nadal stolicą Maroka
Doceńmy nasze mamy za trud, jaki musiały włożyć w nasze wychowanie –  Stanowisko: MATKA Rodzaj umowy: czas nieokreślony, bez możliwości wypowiedzenia. Wynagrodzenie: forma barterowa (buziaki i przytulanie) Godziny pracy: pełna dyspozycyjność 7 dni w tygodniu. Zmiana podstawowa od 05:00 rano do ostatniego kaprysu klienta. Dodatkowo dwa razy w tygodniu dyżur całodobowy. Urlop: nie dotyczy Zwolnienie lekarskie: nie dotyczy Przerwy: 3x przerwa na siusiu pod nadzorem klienta. Pakiet socjalny: - posiłki w pracy: bufet serwuje resztki z obiadu klienta, kawa I herbata bez ograniczeń podawana na zimno. - wyjścia służbowe: wycieczki na plac zabaw w okresie letnim, karnet na sanki w okresie zimowym Szkolenie: nie zostaje zapewnione Doświadczenie: nie wymagane Dodatkowe informacje: - brak ubezpieczenia emerytalnego i składki zdrowotnej - klienci często bywają Irracjonalni i irytujący, odporni na prośby i tłumaczenia. Często w złym humorze z tendencją do wpadania we wściekłość, która przeradza się w histerię. - w związku z pełną dyspozycyjnością brak możliwości odbywania spotkań towarzyskich po pracy.
 –  Verva Szanowni klienci Orlen Uprzejmie informujemy,  że za zmianę odpowiada: Jarosław. Jeśli chcą państwo podzielić się z nami swoją opinią prosimy o kontakt
Klienci ciągle odchodzą,a pracy nie ubywa – Ot, taki paradoks
 –  Dlaczego sąsiad(ka)nas zasłania Aby Nowi Klienci nie poznali niepowtarzalnego smaku naszych zapiekanek
Klienci byli zachwyceni –
Wkrótce w Krakowie powstanie pierwsza w Polsce psia kawiarnia – Będzie to miejsce, w którym będzie można wypić kawę w towarzystwie bardzo szczególnych czworonogów. W „Psikawce”, bo tak właściciele nazwali to miejsce, mają zamieszkać psy z lokalnych schronisk. „Pies ma być w „Psikawce” domownikiem, a nie zabawką. Na podstawie zebranych informacji o danym zwierzaku, będziemy starać się przygarniać pod nasz dach psy, które uwielbiają towarzystwo i dużo zabawy a jednocześnie są łagodne i przyjazne” – mówią portalowi naszemiasto.pl właściciele, Karolina i Tomek.Właściciele kawiarni chcą również wykorzystać to miejsce do szukania czworonogom nowych domów. Klienci będą mieli możliwość przygarnąć któreś z zamieszkujących „Psikawkę” zwierząt
Klienci sklepu narzekali, że starszy pan przy kasie jest zbyt powolny. Reakcja kasjerki zamknęła im usta – Staruszek chciał zapłacić za pieniądze, ale nie był w stanie doliczyć się monet. Gdy inni klienci zaczęli się niecierpliwić i narzekać na głos, mężczyzna jeszcze bardziej się zestresował. Zaczęły mu drżeć dłonie i musiał liczyć od początku. Wtedy kasjerka chwyciła go za ręce i położyła wszystkie pieniądze na taśmie, po czym powiedziała: "Nie ma żadnego problemu, policzymy to razem, proszę pana...". Po obsłużeniu klienta dodała: "Najgorsze w naszym świecie jest to, że zapomnieliśmy, jak się nawzajem kochać"
Ciekawy eksperyment stworzony przez Polaków. Przez jeden dzień w osiedlowej piekarni polski chleb piekli muzułmanin, żyd i gej. Jak reagowali klienci? –
Drogi kliencie – Jeśli robisz taki syf w sklepie, to nie dziw się, że pracownicy są dla ciebie niemili. Oni też chcą iść do domu
Już tak niedzielne nie cieszy słonko Gdy cię zamknięta mijam Biedronko I łza się w oku z goryczą kręci Ja cierpię, cierpią inni klienci – Nie zwiedzisz Tesco, Lidla nie zwiedzisz Tylko ze smutkiem w parku posiedzisz Wolałbyś pędem ruszyć w regały Wziąć w swoje dłonie choć koszyk mały Jedną ustawą ból ci sprawiono I tej radości cię pozbawiono Bo jak tu radość czerpać z niedzieli Gdy ci markety kurwa zamknęli?!
Prawdziwe oblicze SOR - gdzie pacjent jest bogiem a personel wrogiem –  "Chciałabym podzielić się pewnymi niezwykle irytującymi wydarzeniami sprzed kilku dni.Na SOR w Świdnicy przewieziono młodą pacjentkę z niegroźnym , niskoenergetycznym urazem, powstałym w wyniku popchnięcia i upadku. Po przekroczeniu bram SOR, pacjentka oraz jej rodzina (łącznie 6 osób, z czego 5 pod wpływem alkoholu) zdezorganizowali w zupełności pracę oddziału ratunkowego, wprowadzając tym samym zagrożenie dla pozostałych pacjentów.Już pierwsze zdanie wypowiedziane przez męża pacjentki, zwiastowało nadchodzącą awanturę: "wiem która ku...a to zrobiła, ona będzie jezdziła na wózku [inwalidzkim] jak ty teraz, tylko do końca życia". Przez ponad 2 godziny, pacjentka i 5 osób towarzyszących chorej nieustannie zakłócało pracę oddziału ratunkowego.Bez przerwy podążali za personelem z telefonami komórkowymi, nagrywając go, prowokując przez użycie obraźliwych i agresywnych określeń, np " wypier... ku..o", "co za popie...ni ludzie tu pracują", "co za je...y SOR" i wiele innych głównie personalnych inwektyw.W pewnym momencie mąż pacjentki wtargnął do gabinetu, uniemożliwiając zbieranie wywiadu i przeprowadzenie badania. Nakazał małżonce podawać nieprawdziwe i absurdalne informacje dotyczące zdarzenia. W celu wywołania zamieszania w towarzystwie innych oczekujących bezpodstawnie oskarżył lekarza SOR o bycie pod wpływem alkoholu. Żeby potwierdzić nieprawdziwość oskarżeń wezwano Policję.Poproszono również patrol Policji o pomoc w opanowaniu agresywnych i wulgarnych towarzyszy pacjentki, co spotkało się jednak z ich odmową. SOR pozostał zdany na siebie. Po przewiezieniu na salę obserwacyjną mąż pacjentki bez skrępowania wchodził do dyżurki pielęgniarskiej, skąd jak stwierdził zabierze krzesło pownieważ " z całą pewnością jest bardzo wygodne".Po chwili zmienił jednak zdanie, stwierdzając że położy się obok małżonki i zamówią sobie catering. Sama pacjentka w obecności innych, w tym przypadku poważnie chorych pacjentów, oznajmiła, że "nie będzie leżała w sali z jakimiś umarlakami". Groziła również salowej, przewożącej pacjentkę do RTG, że „kiedy spotkają się w innych okolicznościach, salowa będzie płakała, a ona sama biła brawo”.W międzyczasie reszta towarzyszy nieustannie krążyła po SOR, gasiła światło w poczekalniach i korytarzach, zabawiając się w reporterów. Zastraszyli również panią technik RTG, próbując wyważyć drzwi do gabinetu.Przez 2 godziny zachowywali się jak szarańcza przemieszczając się z miejsca na miejsce, z jednego gabinetu do drugiego, pozostawiając za sobą zupełny chaos.W przerwach między opisanymi momentami, jak wcześniej wspomniano, kamerowali wszystko co działo się w SOR, obrażali personel, lekarzy, ratowników, pielęgniarki, salowe, technik RTG oraz grozili wszystkimi możliwymi instytucjami.Po 2 godzinach pobytu w SOR, wykonaniu pełnej, choć bardzo utrudnianej diagnostyki, pacjentka została wypisana z oddziału ratunkowego, co szczęśliwie zakończyło dokuczliwą działalność tej „wesołej gromadki”.Dlaczego przytaczam tą sytuację? A no dlatego, że media, głównie prywatne, pozwoliły sobie w ostatnim czasie przedstawić wiele reportaży na temat "nieludzkich" "okrutnych" warunków na SOR, gdzie biednych pacjentów czeka jedynie znieczulica, cierpienie i śmierć w męczarniach. Zupełnie zapominając o komentarzu drugiej strony, czyli pracowników SOR. Nasza grupa zawodowa (pracownicy SOR i pracownicy ZRM, bez podziału na zawody), traktowani są jak zło konieczne. Jedyne co słyszymy, to, że musimy IM, pacjentom, służyć bo ONI nas utrzymują.W zamian za nasze obowiązkowe sługusowstwo, mogą nas poniewierać, wyzywać, niekiedy bić, broń boże nie potraktować jako pracownika wykonującego swoją bądź co bądź pracę. Idąc tym tropem jak wielu z nas idąc do sklepu spożywczego, czy kina wyzywa personel, zastrasza, grozi, ubliża, niekiedy bije, po czym przyjeżdża stacja telewizyjna i nakręca dramatyczny reportaż, o tym, że zadyma jest słuszna bo w ważywniaku nie ma marchewki, a w kinie nie leci już Kac Wawa, którą tak bardzo lubię i chciałbym zobaczyć, płacę za bilet więc wymagam.„Klienci” SOR i ZRM skarżą się do dyrekcji, mediów, Rzeczników Praw Pacjenta, NFZ na zupełnie wszystkie składniki pobytu w SOR/IP. Personel zmuszony jest pisać wyjaśnienia, SOR odwiedzają kontrole z NFZ, a media napędzają spiralę nienawiści, dając niepisane przyzwolenie do traktowania personelu SOR jak…No właśnie? Kogo?Każdy zawód, każdy człowiek wymaga szacunku. Nie wymagają go TYLKO pracownicy ZRM/SOR, którzy godzą się być workami treningowymi, wzamian za wysokie pensje i niebywały prestiż pracy w zawodzie."Przesłała Natalia dzięki !
 –  Wszyscy byli zgodni: problem pustych tubek mogą rozwiązać jedyniewyspecjalizowani inżynierowie z zewnątrz. Projekt przeszedł przezwszystkie standardowe etapy: ustalono budżet, wybrano potencjalnychwykonawców i wystosowano zapytanie ofertowe. Sześć miesięcy (i 25 mlnzłotych) później firmamieszczące się w budżecie i przede wszystkim wysokiej jakości. Wszyscybyli zadowoleni.miala fantastyczne rozviązanie - na czas,każda tubkę iZastosowano bardzo precyzyjną wage, która ważyłasygnalizowala dzwonkiem i migoczącymi światelkami, jeśli któraś byłalżejsza niż powinna. Gdy tak się dzialo, linia produkcyjna zatrzymywalasię, ktoś podchodzil, usuwal pustą tubkę, naciskal jeden przycisk i liniaruszala dalej. Rezultat byl taki, że z fabryki nie wyszła już ani jedna pustatubka. Brak reklamacji ze strony klientów utwierdzil szefa w przekonaniu,że wydatek 25 mln złotych się opłacil.Po miesiącu zajrzal w raport dotyczący statystyk i odkrył, że wpierwszymtygodniu liczba tubek odrzuconych przez wagę pokrywala się zprzewidywaniami, jednak przez kolejne trzy tygodnie waga nie wykrylażadnych! Tymczasem szacowana liczba pustych tubek powinna wynosić conajmniej tuzin dziennie. Na polecenie szefa inżynierowie sprawdzilidokladnie sprzęt i potwierdzili, że raport nie zawiera zadnych bledówwaga dziala bez zarzutuZaskoczony takim obrotem sprawy szef udal się do fabryki, aby nawlasne oczy sprawdzić linię produkcyjnaą oraz zainstalowaną na niej wagę.Gdy dotarl na miejsce, zobaczył, że obok rozwiązania za 25 baniek stoikosz i wiatrak wart jakieś 50 zł, który zdmuchuje do niego puste tubki.Zapytal więc kierownika zmiany, o co w tym wszystkim chodzi.- A, to? odpowiedzial kierownik Bartek, mlodzik z obslugi, postawil, bomu się nie chcialo tutaj lazić za każdym razem jak zadzwonil dzwonek.