Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 969 takich demotywatorów

Słodka zemsta na złodziejkach jedzenia –
0:07
Mięso kazuara jest takie twarde, że mówi się, że trzeba je gotować razem z kamieniem. Kiedy kamień jest gotowy do jedzenia, kazuar też –
Ta dziewczynka przez większość swojego życia chodzi głodna, a kiedy już dostała coś do jedzenia, chciała podzielić się z fotografem –
Nie zamieszczam w social mediachzdjęć jedzenia, zdjęć z wakacjii zdjęć z imprezAle to nie znaczy, że nie jem,nie podróżuję i się nie bawię! –
Świeżo upieczone małżeństwo - Tayler i Melanie Tapajn postanowiło oddać sporą część jedzenia z własnego wesela na rzecz schroniska, spędzając również sporo czasu z potrzebującymi – Tayler i Melanie mieli zaplanowane wesele na sierpień. Spodziewali się 150 gości, jednak z powodu pandemii musieli zdecydować się na skromniejszą uroczystość. Nie mogli jednak już odwolać zamówionego jedzenia. Więc wszystko co zostało, przekazali potrzebującym

O tym, dlaczego znienawidziłem zbieranie grzybów

O tym, dlaczego znienawidziłemzbieranie grzybów – Opowiem Wam o jednym z moich pierwszych wspomnień w życiu. Mam jakieś cztery lata, jest bardzo wcześnie, wszędzie jesienna szaruga i wilgoć, a ja zapitalam ze swoim dziadkiem przez las. Trwa to już od jakiegoś czasu, a ja jestem zmęczony. W pewnym momencie tego marszu na horyzoncie pojawiają się uzbrojeni mężczyźni z psami. To sprawia, że dziadek, normalnie mający problemy ze wstaniem z fotela, rzuca się na mnie i przykrywa w okolicznym krzaku. Twarz mam w zimnym mchu, a dziadek modli się, aby nas nie znaleziono. Ci panowie z psami to okoliczne kółko łowieckie, a stary pryk chciał obronić swoje tajne miejsce na zbieranie grzybów. Dziadek wymyślił sobie, że odkrył najlepszy fragment lasu i nigdy nikomu nie zdradzi, skąd biorą się jego wspaniałe znaleziska (bez szału, tak szczerze). To moje wspomnienie z weekendowych wyjazdów na działki - sobota i niedziela rano wstajemy o pogańskiej porze, aby kluczyć (dla zmyłki) autem przez godzinę, a potem napieprzać z trampka kolejną na tajne miejsce. Oczywiście potem cała rodzina próbowała je odnaleźć, ale kolektywnie stwierdzono, że nestorowi rodu już dawno się pomieszało w głowie i wybierał losowe fragmenty. Szkoda tylko, że przy boku tego grzybowego Don Kichota, rolę Sanczo Pansy musiałem odgrywać mały ja.Minęło parę lat, dziadkowie odeszli, a na działkę zacząłem jeździć z rodzicami. Miałem cichą nadzieję, że grzybowe szaleństwo poprzedniego pokolenia było związane ze wspomnieniami o niedobrze jedzenia i już poszło w niepamięć. O ja naiwny, co sobie myślałem, prawdziwa mania dopiero się zaczęła.Okazało się, że w środowisku domków letniskowych nie liczy się pozycja społeczna, majątek czy życiowe osiągnięcia. Mogłeś być profesorem opracowującym szczepionkę na raka, ale jeśli nie potrafiłeś zbierać grzybów to byłeś gorszy od alkoholika codziennie robiącego burdy na osiedlu. Tak, w tamtym czasach szacunek zdobywało się za pomocą koszyka wypełnionego przynajmniej podgrzybkami. Weekendowy wypad do lasu przestał stanowić rodzinną rozrywkę, a zmienił się w jedną wielką walkę o honor. Doszło do tego, że ojciec założył "fundusz kryzysowy" na wypadek braku dobrych grzybowych znalezisk.Zbierałem na kompa i spytałem go czy może mi dorzucić dwie stówki. On stwierdził, że teraz są ważniejsze wydatki. kilka dni później wydał właśnie tyle na dwa kosze grzybów od starej baby przy drodze. Bo jak sam stwierdził "są rzeczy o wiele ważniejsze od pieniędzy".Oczywiście, połowę z nich trzeba było wyjebać, bo ile można marynować grzyby i jeść jajecznicę z kurkami. No dobra, dobiłem do wieku siedemnastu lat i myślałem, że uwolniłem się od tej wielkiej grzybni. Jednak los chciał mi pokazać, że jestem skazany na nie po wieki wieków. Sytuacja wyglądała tak, że niedaleko naszego domku, działkę posiadali też przyjaciele rodziny i w ich dobytku znalazł się także kolega w moim wieku. Wiadomo, wiek gówniarskich melanży, rodzice wiedzieli, co się święci, ale pozwalali zostawać tam na noc. No to popilim sobie dorana i ktoś stwierdził, że skoro już świata to może pójdziemy sobie zbierać grzybki. Wiedziony instynktem stadnym poszedłem, alewziąłem sobie dodatkową ćwiartkę, co by to wszystko wytrzymać. I to był błąd, bo nastąpiła odcinka, a ja odłączyłem się od grupki i zasnąłem na polance. No i cudownym zbiegiem  okoliczności, w stanie totalnego zmenelenia, obudzili mnie moi rodzice.Wstaję zdewastowany życiem, próbuję szukać wymówki i słyszę ojca - Synu naprawdę mnie zawiodłeś, weź no się odwróć.Odwracam się i myślę, że spałem we własnych bełtach czy jakimś martwym lisie. Ale zamiast tego widzę rozwalone prawdziwki i rydza.- Ja rozumiem, że można się napić, ale żeby mieć tak mały szacunek do darów lasu, to naprawdę trudno pojąć. Myślałem, że inaczej cię wychowaliśmy. Naprawdę nie cierpię zbierania grzybówAutor: FB/kusinakulturę
Tesco chce przetestować drony do transportowania jedzenia do klientów... – Eksperyment ma trwać 6 miesięcy i mieć miejsce w Irlandii w Oranmore w hrabstwie Galway.Co o tym sądzicie? Będzie totalny niewypał, czy jednak powoli zbliżamy się do czasów rodem z filmów Sci-Fi?
Źródło: www.donald.pl
W szkołach pewne rzeczy się nigdy nie zmienią –  Nauczyciel: nie ma jedzenia w klasie Ostatnia ławka:
 –  ZDROWE KORZYŚCI Z JEDZENIAPOMIDORÓWPomocw niestrawnościDobreźródłoantyoksydantówPoprawiawidzenieZapobiegazakażeniudrógmoczowychZapobiegakamieniomżółciowym2.5Redukujecholesteroli chroniRedukujestresoksydacyjnyw cukrzycytypu 2serceŁagodzizły wpływpaleníapapierosówArtur Topolski - Specjalista ŻywieniaPROSZĘ O UDOSTĘPNIENIE LUB ŁAPKĘ W GÓRZE

Ta historia zawiedzionego uczucia podbija internet. Trzeba koniecznie dotrwać do końca

Ta historia zawiedzionego uczucia podbija internet. Trzeba koniecznie dotrwać do końca – Tldr: czułem podświadomie, że dziewczyna mi się puszcza i okazało się, że miałem rację, bo udało mi się ją przyłapaćMiało być jak w bajce i dałbym sobie rękę uciąć, że ta bajka się ziści. No i jak to klasyk mówi – i bym, kurwa, nie miał ręki. No ale od początku.Fajny, otwarty, szczery (lol) i pełen zrozumienia związek od 7 lat, który miał się zakończyć ślubem. 2 lata temu oświadczyny, termin na lipiec tego roku, ale koronawirus nie wybiera, a my nie chcieliśmy odjebywać z imprezą w takich czasach, więc wszystko było przełożone na przyszły rok z jednoczesnym trzymaniem kciuków, by świat się do tego momentu uspokoił.Widziałem, że dziewczyna jest od jakichś dwóch miesięcy nieobecna myślami, lekko zdystansowana i odsunięta ode mnie i wspólnego życia. Byłem przekonany, że to kumulacja różnych stresów – przełożenie ślubu i wesela plus korona mocno zawirowała jej branżę i musiała zmieniać robotę.Starałem się być wspierający, troskliwy, otwarty. W czymś pomóc? Nie ma problemu. Coś zrobić za nią? No pewnie. Pomóc jej siostrze w przeprowadzce? No jasne, że pomogę, przewiozę. Zmęczona, by zrobić coś do jedzenia? Spoko, praca, siłownia, wyjebany z butów, ale z przyjemnością stałem przy garach i robiłem tę szamę.Pewnego dnia oglądaliśmy Netflixa i w międzyczasie różowy przysnął. Obok nas, na kanapie leżały nasze telefony. I jej ekran się zaświecił i zobaczyłem powiadomienie wiadomości na whatsappie: „Następnym razem poproszę pończochy” i podpisane – Jacek.To imię słyszałem ostatnimi czasy wielokrotnie. Kolega z jej nowej pracy, który wdrażał ją w obowiązki i pilotował jej pierwszy projekt. No i chyba ziomek za bardzo sobie wziął do serca to wdrożenie i opiekę.Po chwili kolejna wiadomość – „Piątek aktualny?”A w piątek właśnie miałem jechać do domu rodzinnego na weekend. Proponowałem jej wspólny wyjazd, ale wymigała się stwierdzeniem, że ma dużo do ogarnięcia, jeszcze wszystkiego nie kuma dobrze w swojej pracy i weekend poświęci na nadrabianie zaległości, jakieś szkolenia na YT itd. Szkolenia, kurwa. Chyba z opierdalania gały na boku.Miałem tylko nadzieję, że jest tak głupia, że umówiła się z nim w naszym mieszkaniu. Po pracy w piątek podjechałem do domu, zmieniłem ciuchy, spakowałem walizkę i pożegnałem się. Myślałem, że się zbełtam, gdy ją całowałem, no ale musiałem udawać, że wszystko gra, żeby się nie zorientowała, że coś może być nie tak.Odjechałem autem, pojeździłem po mieście godzinę i wróciłem, parkując w innym, bardziej ustronnym miejscu z widokiem na okna mieszkania. Przyszedł wieczór, były wciąż zapalone, a więc znak, że ta dzida jednak zarządziła schadzkę u nas. Po jakimś czasie widziałem już, że nie jest sama na chacie.Za wchodzenie do mieszkania powinienem dostać order ninjy, bo tak cichy i ostrożny nigdy nie byłem. Jestem w przedpokoju, a z salonu słyszę jej i jego śmiech. Chwila ciszy i nagle moja mówi z lekkim westchnięciem i jakby przeciągle:- Jacek…- Tak? – odpowiada jejJa tymczasem brew w górę, bo typa na oczy nigdy nie widziałem, ale głos skądś kojarzę. Nie czekam na nic i wpadam do salonu, a tam ona i Jacek… Sasin, który przejebał siedemdziesiąt milionów zł na nielegalne wybory, które się nie odbyły i nie poniósł z tego powodu żadnych konsekwencji.
 –  Kiedyś jak byłam jeszcze na studiach podeszła do mniecyganka na ulicy. Były to takie czasy, kiedy pieniądzemiałam wyliczone co do grosza, a bywało i tak, że niestarczało mi na życie. I właśnie wtedy był taki moment.No i owa cyganka zaczyna swoją gadkę: „Daj mi proszętrochę pieniędzy, potrzebuję dla dzieci." Odpowiadam:„Spójrz najpierw na siebie, a później na mnie. Widziszjak ja jestem ubrana a jak ty? A teraz spójrz na swojeręce, a później na moje - widzisz tu jakiś złotypierścionek? Dokładnie, ani jednego. Jestem studentką,nie mam w domu w ogóle jedzenia, a ty mnie jeszczeo pieniądze prosisz." Ona odpowiada:Niech ci bóg pomoże, blablabla...- Tobie niech lepiej pomoże- A mi pomaga.- W takim razie mi daj pieniądze skoro tobie pomagaI cyganka wyciągnęła dychę z kieszeni, dała mi i poszła.Złamałam system.
W piątek popsuła mi się karta bankomatowa.W banku powiedzieli, że wyrobienie nowej zajmie kilka dni. – Całe szczęście, że miałem trochę gotówki.Gdybym nie miał gotówki - umarłbym z głodu.Karta pada - zdychasz z głodu.Smartfon pada- już nie kupisz nawet jedzenia.Bank odmówi założenia konta-nie masz nawet gdzie przelać pensji i zdychasz.Bank blokuje twoje środki na koncie- oh! pomyłka systemu! bardzo przepraszamy, naprawimy to za kilka dni- umierasz z głodu.Bardzo dziękuję wszystkim, którzy dążą do "bezgotówkowego społeczeństwa".A tak przy okazji, koronawirus na plastiku utrzymuje się dłużej niż na banknocie więc dziękuję też za rozprzestrzenianie pandemii.
Źródło: www.freepik.com
"Nowoczesny" szpital w Warszawie, a ludzkich odruchów brak –  miesiąc temu Opisuję sytuację osoby z podejrzeniem koronawirusa. - *Tata, po pięćdziesiątce, słaby, po przebytym nowotworze i chemioterapii* Jedna gwiazdka to zdecydowanie za dużo dla oddziału zakaźnego tego szpitala. To, w jaki sposób potraktowali mojego schorowanego tatę, woła o pomstę do nieba! Zgłosił się dzisiaj za dnia z podejrzeniem koronawirusa. Kazali mu przez kilka godzin siedzieć w namiocie przed szpitalem i niewiadomo na co czekać, bo przed nim nie było kolejki. Chcę zaznaczyć, że dzisiaj cały dzień lał deszcz i były burze. Miał swetr, kurtkę przeciwdeszczową, a zmarzł okropnie i zlało go do suchej nitki. Tata i tak źle się czuje, prawdopodobnie ma zapalenie płuc i w takich warunkach kilka godzin musiał czekać. Wstyd! W końcu łaskawie wzięli go na badanie, prześwietlenie płuc plus wymaz na obecność koronawirusa. Jest godzina 22:00. Od kilku godzin siedzi w izolatce bez jedzenia i wody i czeka na wyniki badań. Jest głodny i zmarźnięty. Serce mi się kraja jak o tym pomyślę i chce mi się płakać. Zero zainteresowania pacjentem, zero "ludzkich" odruchów. Wstyd szpitalu, wstyd! EDIT: Tata przed chwilą wrócił do domu (jest 00:30). Wyniki badań przyślą najwcześniej jutro. Tylko po co kazali mu tyle czekać, skoro nie na badania?! I to jeszcze w takim stanie?! Jakby tego było mało zgubiły się jedne wyniki badań. Nic tylko omijać szerokim łukiem.
Sędzia Michael Cicconetti, pracujący w jednym z sądów w stanie Ohio, słynie z niekonwencjonalnych wyroków. Nazywa swoją pracę „kreatywną sprawiedliwością” – Jeden z przykładów orzeczonych przez niego wyroków: Kobieta, która porzuciła 35 kotów w lesie, musiała spędzić w nim całą noc bez jedzenia i namiotu. Dostała jedynie pozwolenie na rozpalenie ogniska. Tej listopadowej nocy akurat spadł śnieg.
Źródło: misyjne.pl
Audi musiało przeprosić za reklamę, na której pokazuje, jak dziewczynka stoi przed samochodem i je banana, ponieważ mamy rok 2020 i nic już nie jest poprawne politycznie. – Część oburzonego internetowego motłochu widziała w reklamie aluzje seksualne, bo przecież nie ma innego powodu jedzenia bananów, jak chęć zasugerowania seksu oralnego. Już nie można po prostu zjeść banana. Inna część oburzonego internetowego motłochu widziała w reklamie zachętę do zabijania dzieci, bo przecież dziewczynki zupełnie nie widać przed maską. A to zachęta do mordu. Tak czy inaczej, Audi się poddało i przeprosiło
Źródło: zdrogi.pl
Weterynarz powiedział, że pies nie będzie chciał zjeść tabletki, więc żebym włożył mu ją do jedzenia. Mój pies nie jest taki głupi –
Przyjaciele, małe przyjemności, pogoda ducha, trochę ruchu, dobrego jedzenia i świat na lepsze się zmienia! –
Na ulicy chińskiego miasteczka odnaleziono psa ze sklejonym pyskiem, próbującego znaleźćjakiś ochłap jedzenia – Jego właściciel sprzedał go zakładowi mięsnemu, skąd czworonogowi udało się uciec. Dzięki pomocy weterynarza mógł w końcu coś zjeść
Źródło: www.dailymail.co.uk
To jest Cupid - pies, który przez miesiąc czekał na ganku, drapał w drzwi opustoszałego domu, po tym jak jego rodzina wyprowadziła się i zostawiła go samego – Nie miał ani jedzenia, ani wody. Nie mógł wejść do środka i nie miał pojęcia co się stało z jego rodziną, ani czemu nagle został sam. Wędrował w te i we wte przez kilka tygodni - za każdym razem wracając na ganek swojego dawnego domu, jedynego miejsca, który był dla niego bezpiecznym azylem. W końcu ktoś go dostrzegł i zgłosił do schroniska dla zwierząt. Tam na razie uczy się na nowo zaufać. Gdy jego historia stała się znana w internecie, do schroniska trafiły dziesiątki propozycji adopcji, ale prowadzący schronisko za każdym razem odmawiali. Twierdzą, że Cupid nie jest jeszcze gotowy
1. Jeśli jest jakaś niedobra, po prostu żuj szybciej 2. Jeśli zjadłeś robala, to jego problem 3. Co się zje, to się wysra –
 
Color format