Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 234 takie demotywatory

Historia najbardziej poruszającego zdjęcia z 11 września - człowiek, który umierał na oczach milionów ludzi

Historia najbardziej poruszającego zdjęcia z 11 września - człowiek, który umierał na oczach milionów ludzi – "Odlatuje z tej ziemi jak strzała. Chociaż nie wybrał swojego losu, wydaje się, że w ostatnich chwilach życia przyjął go".Kim był "The Falling Man", który zdecydował się na skok z wieży WTC11 września 2001 r. Godzina 8.46. W północną wieżę World Trade Center uderza samolot pasażerski American Airlines uprowadzony przez terrorystów Al-Kaidy. Maszyna wbija się w budynek odcinając górne piętra.Setki osób znalazły się w potrzasku. Otacza je ogień i dym. Windy nie działają, a nawet gdyby, to zamieniły się w śmiertelną pułapkę. Zawalone są wyjścia ewakuacyjne. Temperatura wzrasta do kilku tysięcy stopni. Żelbetonowe konstrukcje dosłownie się topią. Ci, którzy mają szczęście, giną w momencie wybuchu. Inni umierają w męczarniach. Wychylają się z okien, by złapać haust powietrza. Tak bardzo pragną oddychać. Ściągają ubrania i machają nimi do ekip ratunkowych w helikopterach latających w pobliżu wież."O Boże! Oni skaczą!"Nie ma jeszcze 9. Richard Drew, fotograf Associated Press odbiera telefon od szefa. Polecenie jest krótkie - Drew ma przerwać pracę i natychmiast jechać pod World Trade Center.Jedzie metrem, którego jest jedynym pasażerem. Na miejscu widzi już nie jedną, a dwie płonące wieże. "O Boże! Oni skaczą!" - zewsząd słychać okrzyki grozy. Rzeczywiście, co chwila od ścian wieżowców odrywają się miniaturowe punkciki. Drew działa instynktownie. Naciska migawkę. Pstryka w zapamiętaniu. Potem okaże się, że zanim dotrze do niego charakterystyczne mlaśnięcie towarzyszące rozbijaniu się ciał, każdej zauważonej postaci zdążył zrobić od 9 do 12 ujęć.Gdy wybije 10:28, upada wieża północna. Richard Drew robi ostatnie zdjęcia i ucieka12 września 2001 r. jedna z jego fotografii pod tytułem "The Falling Man" ukazuje się na okładce "The New York Times'a". Jest wstrząsająca.Pisano, że zbuntował się przeciwko strasznym okolicznościom i po raz ostatni o sobie zadecydował. "New York Times" nie napisał, kim był. Po prostu nie można było tego ustalić. Wystarczyło jednak, że go pokazał.Kim jesteś?Przygotowując materiał, obejrzał wszystkie ujęcia serii "The Falling Man".Ten człowiek był przerażony, lecąc zrywał z siebie koszulę -opowiadał potem dziennikarz. Pod koszulą ofiary Junod dostrzegł pomarańczowy T-shirt. Uczepił się tego szczegółu, a zidentyfikowanie "Spadającego Mężczyzny" stało się dla niego niemal sprawą życia i śmierci. Po pierwsze, chciał oddać mu hołd, po drugie - przywrócić "Skoczków z WTC" do narodowej pamięci.11 września "The Falling Man" był w restauracji "Windows on the World" w północnej wieży WTC. Bo to jej obsługa nosiła charakterystyczne białe fartuchyBył piękny, słoneczny poranek, Nowy Jork budził się do życia. Brakowało szefa kuchni Michaela Lomonaco- spóźnił się do pracy. Gdy w końcu zbliżał się do budynku, w wieżę uderzył samolot. Mężczyzna z przerażeniem patrzył w górę, modląc się, by jego koledzy uszli z życiem. Modlił się na próżno - zginęli wszyscy, którzy tamtego ranka przebywali w lokalu.Lomonaco był przekonany, że wie kogo widzi na zdjęciu. Jego zdaniem "The Falling Man" to Jonathan Briley, inżynier dźwięku w restauracji.11 września w pamięci Amerykanów nie jest dniem takich osób, jak "The Falling Man".Fakt, że ktoś był w stanie wyskoczyć z okna WTC jest nadal zbyt bolesnyTo, jak zginęli otwiera ranę, ale jest też czymś, co zarazem ją zabliźniaHistorie, takie ja "The Falling Man", płyną w świat i czynią Amerykę silniejszą, dając lekcję namwszystkim "Odlatuje z tej ziemi jak strzała. Chociaż nie wybrał swojego losu, wydaje się, że w ostatnich chwilach życia przyjął go".Kim był "The Falling Man", który zdecydował się na skok z wieży WTC11 września 2001 r. Godzina 8.46. W północną wieżę World Trade Center uderza samolot pasażerski American Airlines uprowadzony przez terrorystów Al-Kaidy. Maszyna wbija się w budynek odcinając górne piętra.Setki osób znalazły się w potrzasku. Otacza je ogień i dym. Windy nie działają, a nawet gdyby, to zamieniły się w śmiertelną pułapkę. Zawalone są wyjścia ewakuacyjne. Temperatura wzrasta do kilku tysięcy stopni. Żelbetonowe konstrukcje dosłownie się topią. Ci, którzy mają szczęście, giną w momencie wybuchu. Inni umierają w męczarniach. Wychylają się z okien, by złapać haust powietrza. Tak bardzo pragną oddychać. Ściągają ubrania i machają nimi do ekip ratunkowych w helikopterach latających w pobliżu wież."O Boże! Oni skaczą!"Nie ma jeszcze 9. Richard Drew, fotograf Associated Press odbiera telefon od szefa. Polecenie jest krótkie - Drew ma przerwać pracę i natychmiast jechać pod World Trade Center.Jedzie metrem, którego jest jedynym pasażerem. Na miejscu widzi już nie jedną, a dwie płonące wieże. "O Boże! Oni skaczą!" - zewsząd słychać okrzyki grozy. Rzeczywiście, co chwila od ścian wieżowców odrywają się miniaturowe punkciki. Drew działa instynktownie. Naciska migawkę. Pstryka w zapamiętaniu. Potem okaże się, że zanim dotrze do niego charakterystyczne mlaśnięcie towarzyszące rozbijaniu się ciał, każdej zauważonej postaci zdążył zrobić od 9 do 12 ujęć.Gdy wybije 10:28, upada wieża północna. Richard Drew robi ostatnie zdjęcia i ucieka.12 września 2001 r. jedna z jego fotografii pod tytułem "The Falling Man" ukazuje się na okładce "The New York Times'a". Jest wstrząsająca.Pisano, że zbuntował się przeciwko strasznym okolicznościom i po raz ostatni o sobie zadecydował. "New York Times" nie napisał, kim był. Po prostu nie można było tego ustalić. Wystarczyło jednak, że go pokazał.Kim jesteś?Przygotowując materiał, obejrzał wszystkie ujęcia serii "The Falling Man".Ten człowiek był przerażony, lecąc zrywał z siebie koszulę -opowiadał potem dziennikarz. Pod koszulą ofiary Junod dostrzegł pomarańczowy T-shirt. Uczepił się tego szczegółu, a zidentyfikowanie "Spadającego Mężczyzny" stało się dla niego niemal sprawą życia i śmierci. Po pierwsze, chciał oddać mu hołd, po drugie - przywrócić "Skoczków z WTC" do narodowej pamięci.11 września "The Falling Man" był w restauracji "Windows on the World" w północnej wieży WTC. Bo to jej obsługa nosiła charakterystyczne białe fartuchy.Był piękny, słoneczny poranek, Nowy Jork budził się do życia. Brakowało szefa kuchni Michaela Lomonaco -spóźnił się do pracy. Gdy w końcu zbliżał się do budynku, w wieżę uderzył samolot. Mężczyzna z przerażeniem patrzył w górę, modląc się, by jego koledzy uszli z życiem. Modlił się na próżno - zginęli wszyscy, którzy tamtego ranka przebywali w lokalu.Lomonaco był przekonany, że wie kogo widzi na zdjęciu. Jego zdaniem "The Falling Man" to Jonathan Briley, inżynier dźwięku w restauracji.11 września w pamięci Amerykanów nie jest dniem takich osób, jak "The Falling Man". Fakt, że ktoś był w stanie wyskoczyć z okna WTC jest nadal zbyt bolesny.To, jak zginęli otwiera ranę, ale jest też czymś, co zarazem ją zabliźnia.Historie, takie ja "The Falling Man", płyną w świat i czynią Amerykę silniejszą, dając lekcję nam wszystkim
Wychwytuje wodę z powietrza. Pomysł 82-latka ratuje mieszkańców Afryki – Jest w stanie wyprodukować od 50 do 75 l wody dziennie nawet w temp. 40 stopni Celsjusza. Urządzenie wychwytujące wodę z powietrza stworzone przez kreatywnego 82-latka pomoże krajom w Afryce.Urządzenie jest niewielkie – można transportować je za pomocą wózka. Większe okazy będą służyć celom masowym – zaopatrzą wioski i ośrodki nawet w 5 tys. litrów wody dziennie.Enrique Veiga podczas susz, które nawiedzały Hiszpanię stworzył swój pierwszy prototyp maszyny, która miała zbierać wodę z powietrza. - Mieszkańcy wiosek w Namibii byli zachwyceni naszymi urządzeniami. Nie rozumieli, jak one działają i pytali, skąd pobierają wodę.Tymczasem urządzenie wykorzystuje zjawisko kondensacji. Maszyna uzyskuje wodę poprzez schłodzenie powietrza do temperatury, w której powietrze może zostać zamienione w ciecz. Jest to system, który przypomina zjawisko kondensacji w klimatyzatorach.- Naszym celem jest stworzenie urządzenia, które jest nie tylko skuteczne, ale również stanowi wsparcie dla tych, którzy muszą przemierzać wiele kilometrów lub kopać głębokie studnie, aby uzyskać dostęp do wody – tłumaczy inżynier Jest w stanie wyprodukować od 50 do 75 l wody dziennie nawet w temp. 40 stopni Celsjusza. Urządzenie wychwytujące wodę z powietrza stworzone przez kreatywnego 82-latka pomoże krajom w Afryce.Urządzenie jest niewielkie – można transportować je za pomocą wózka. Większe okazy będą służyć celom masowym – zaopatrzą wioski i ośrodki nawet w 5 tys. litrów wody dziennie.Enrique Veiga podczas susz, które nawiedzały Hiszpanię stworzył swój pierwszy prototyp maszyny, która miała zbierać wodę z powietrza. - Mieszkańcy wiosek w Namibii byli zachwyceni naszymi urządzeniami. Nie rozumieli, jak one działają i pytali, skąd pobierają wodę.Tymczasem urządzenie wykorzystuje zjawisko kondensacji. Maszyna uzyskuje wodę poprzez schłodzenie powietrza do temperatury, w której powietrze może zostać zamienione w ciecz. Jest to system, który przypomina zjawisko kondensacji w klimatyzatorach.- Naszym celem jest stworzenie urządzenia, które jest nie tylko skuteczne, ale również stanowi wsparcie dla tych, którzy muszą przemierzać wiele kilometrów lub kopać głębokie studnie, aby uzyskać dostęp do wody – tłumaczy inżynier
W ciągu 4 lat jego budowy siatka uratowała życie 19 mężczyzn –
W odpowiedzi Charles Proteus Steinmetz, inżynier, który naprawił generator, przysłał takie oto oświadczenie: "Wykonanie znaku kredą na generatorze $1. Wiedza o tym, gdzie zrobić znak $9,999". Ford zapłacił rachunek –
Tsutomu Yamaguchi to japoński inżynier, który przetrwał dwa ataki atomowe 6 i 9 sierpnia 1945r. Obie bomby spadły 3 km od miejsc w których przebywał –
Gońcie marzenia ponad wszystko i mimo wszystko! Pasja i konsekwencja potrafi naprawdę zdziałać cuda, a udowodniła to właśnie młoda Polka Agnieszka Elwertowska. Agnieszka jest młodą studentką z trójmiasta, która od lat marzy by zobaczyć Ziemię z kosmosu. – Mówi o kosmosie w sposób genialny. Dla realizacji swoich marzeń organizuje zbiórki i sama zbiera środki na wyjazdy do zagranicznych ośrodków badawczych i testowych. Sama organizuje też w Polsce masę inicjatyw. Wszystko, by być coraz bliżej swoich wymarzonych gwiazd i się rozwijać. Mogę z ogromną dumą napisać, że parę dni temu Agnieszce jako pierwszej Polce udało się zakwalifikować i wziąć udział w symulacji Misji Księżycowej CHILL-ICE zorganizowanej przez EuroMoonMars jako Analogowy Astronauta oraz Inżynier.Misja nie jest absolutnie zabawą. Aby brać w niej udział trzeba przejść potężny proces kwalifikacji. Przez trzy dni wraz z przedstawicielami innych krajów Agnieszka żyła wewnątrz zimnego Habitatu, będąc w kontakcie ze światem tylko zdalnie. W trakcie misji wykonywano eksperymenty m.in. sprawdzające skupienie w czasie izolacji, testowano prawdziwe kombinezony kosmiczne Astroland Agency, łazik Lunar Zebro oraz autentyczny Habitat ECHO. W misji obok Agnieszki wzięli udział jeszcze Christian Cardinaux oraz naukowiec David Smith. Przed samymi testami odbyły się warsztaty, wykłady oraz treningi przygotowujące oraz integrujące cały trzyosobowy zespół.
Zwykły człowiek jeśli przez nieuwagę się pomyli to ponosi konsekwencje – Żołnierz za wydanie błędnych rozkazów.Lekarz za amputacje złej kończyny.Pielęgniarka za podanie złych leków.Inżynier za błędnie zaprojektowany budynek.Policjant za przekroczenie uprawnień.Kierowca za przekroczenie przepisów.Uczeń za błędnie zaznaczoną odpowiedź.Tylko parlamentarzysta jak wciśnie nie ten guzik to nic się kur*a nie stało...
Zaufaj mi, jestem inżynierem –
Szwedzki inżynier wynalazł kombinezon, który zmieni życie ludzi z chorobą Parkinsona i udarem mózgu. Za pomocą stymulacji elektrycznej pomaga opanować drgawki –
0:25
Zaufaj mi, jestem inżynierem! –
 –  Prawnik ma nadzieję, że masz kłopoty, lekarz ma nadzieję, że jesteś chory, policja ma nadzieję, że staniesz się przestępcą, nauczyciel ma nadzieję, że jesteś ignorantem, a producent trumien chce, żebyś umarł. Tylko inżynier chce, żeby ci się dobrze powodziło w życiu, żeby mógł zbudować ci dom, samochód, maszynę, stadion. Żebyś ty mógł żyć, pracować i cieszyć się długim, zdrowym życiem. Obejmij inżyniera, który jest obok. On jest twoim jedynym prawdziwym przyjacielem.
Trzeba wszystko przewidzieć i dostosować –
0:27
Kto był pierwszym więźniem Auschwitz i jak długo udało mu się przeżyć w piekle na ziemi? – Stanisław Ryniak - polski inżynier i architekt, pierwszy więzień obozu Auschwitz.W obozie otrzymał numer 31, ponieważ pierwsze trzydzieści numerów było zarezerwowane dla niemieckich więźniów kryminalnych, którzy mieli tam pełnić rolę więźniów funkcyjnych.Stanisław Ryniak pracował m.in przy budowie obozu. W wywiadzie dla Polskiego Radia powiedział, że mniej niż połowa więźniów wracała z pracy o własnych siłach. Był świadkiem wszystkich okrucieństw obozów - słupków, rozstrzelań, cel śmierci, a także przeżył najdłuższy w historii obozu dwudziestogodzinny apel, który został zorganizowany po ucieczce jednego z więźniów.Jego wytrzymałość zainteresowała samego Rudolfa Hössa, który po spotkaniu ze Stanisławem Ryniakiem stwierdził, że skoro on żyje tak długo, to w obozie wcale nie jest tak źle.Więc... jakim cudem udało mu się przeżyć? Mianowicie pierwszych więźniów z niskimi numerami traktowano łagodniej i z większym szacunkiem. Ponadto Stanisław Ryniak, kiedy przyjechał do obozu był silnym, dobrze zbudowanym mężczyzną. Po wyzwoleniu ważył zaledwie 40kg.Po wojnie wiódł normalne życie i doczekał się spokojnej starości. Zmarł 13 lutego 2004r.
Tom Brown, emerytowany inżynier, w ciągu 25 lat uratował przed wyginięciem około 1200 gatunków jabłek –
 –
12 maja 1941 r. w Berlinie niemiecki inżynier Konrad Zuse pokazał pierwszy działający, w pełni automatyczny komputer o zmiennym programie - Z3 –
"Pracuję jako inżynier w dużym przedsiębiorstwie. Aby zarobić mniej więcej przyzwoite pieniądze (około 4k), pracuję 6 dni w tygodniu. Większość ludzi w tym samym przedsiębiorstwie dostaje 2500 – Nie rozumiem, jak można żyć w dzisiejszych realiach za 2500 zł. Opłać czynsz, rachunki, codziennie zrób zakupy spożywcze i co niby zostanie z tych pieniędzy? Życie od wypłaty do wypłaty. Mam 4k na życie, bo chcę żyć, a nie przeżyć. Teraz będę musiał pójść do dentysty i zrobić zęby, więc muszę oszczędzać. Ludzie tkwią w dołku. Na większe zakupy (lodówka, pralka) bez oszczędności i kredytów stać bardzo niewiele osób. Ludzie nie widzą przyszłości, nie czują się szczęśliwi. Ale w telewizji publicznej nadal trąbią, że jest wspaniale. Wielu powie: jedź do Warszawy, zacznij pracę w IT. Do diabła, każda praca w każdym mieście powinna być przyzwoicie płatna. Nie wiem co będzie dalej, ale patrząc na to, co się obecnie dzieje, uważam, że lepiej na pewno nie będzie."
Silnik gigantycznego statku zepsuł się i nikt nie był w stanie go naprawić. Natychmiast więc wezwali samolotem inżyniera mechanika z ponad 40-letnim doświadczeniem. – Mechanik sprawdził silnik bardzo dokładnie, od góry do dołu. Po obejrzeniu wszystkiego, inżynier rozładował torbę i wyciągnął mały młotek. W strategiczny punkt trafiał bez problemów. Wkrótce silnik ponownie się uruchomił, a tym samym został naprawiony!Mechanik/inżynier powiedział, że całkowite oszacowanie naprawy ogromnego statku, wynosi: 20 000 euro.- "Co do cholery?!" - powiedział właściciel armator.- Prawie nic nie zrobiłeś. Podaj nam szczegółową wycenę!Odpowiedź jest prosta: Uderzenie młotkiem: 2 €. Wiesz, gdzie uderzyć: 19 998 €.- Jeśli wykonuję pracę w 30 minut, to dlatego, że spędziłem 20 lat, ucząc się, jak to zrobić w 30 minut. Jesteś mi winien za lata, a nie minuty.Znaczenie podkreślenia swojej wiedzy i doświadczenia, ponieważ są one wynikiem wielu zmagań, doświadczeń, zmartwień, nieprzespanych nocy, a nawet łez.„Nigdy nie „sprzedawaj się za małe pieniądze”. Twoje godziny pracy kosztują wiele dni Twojego życia."
Judith Love Cohen była amerykańską inżynier kosmiczną, która pomogła stworzyć Apollo Abort Guidance System, który został użyty podczas misji Apollo 13, aby astronauci bezpiecznie wrócili do domu. – Poszła do pracy w dniu, w którym urodził się jej syn. Do szpitala zabrała wydruk problemu, nad którym pracowała, a potem zadzwoniła do swojego szefa, aby poinformować go, że rozwiązała problem. Tego samego dnia urodziła Jacka Blacka - tak, tego znanego komika i aktora
Zjazd dla wózków dla odważnych –