Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 381 takich demotywatorów

A ty pojąłeś to prostą prawdę?

A ty pojąłeś to prostą prawdę? –
Źródło: Kaiji: Ostatni Niedobitek
Prosta wskazówka dla facetów: – Jeżeli kolor jej szyi różni się trochę od koloru jej twarzy, to znaczy, że ma na sobie makijaż
Pułapka na kota – Prosta i niezawodna Pułapka na kota – Prosta i niezawodna
Nóż do arbuzów – Prosta rzecz, a cieszy Nóż do arbuzów – Prosta rzecz, a cieszy
I gdzie to równouprawnienie? – Faceci też chcą darmowe piwo za pokazanie klaty! Już niedługo klientki jednego z amsterdamskich lokali będą mogły płacić za piwo wyjątkową walutą - własnym biustem. Jeżeli pozwolą barmanowi zrobić zdjęcie swoich nagich piersi, otrzymają szklankę złocistego trunku. Bar w stolicy Holandii jako pierwszy na świecie będzie przyjmować titcoiny. Tak nazwali nietypową walutę jej twórcy -właściciele portalu pornhub.com. "Zapomnijcie o bitcoinach. Prezentujemy titcoiny - najbardziej uwielbianą i najbezpieczniejszą walutę na świecie. To nowy rynek, w którym każdy wyg rywa", tłumaczą. Zasada jest prosta. Kobieta zgłasza sprzedawcy chęć zapłaty titcoinami - ten uruchamia w telefonie aplikację - kobieta odsłania biust -sprzedawca robi zdjęcie. Fotografie będą zamieszczane na portalu pornhub.com, tworząc zupełnie nowy rodzaj kontentu erotycznego. Klientki nie muszą się jednak martwić, że użytkownicy zobaczą ich twarz - na zdjęciach będą widoczne jedynie piersi. Za chwilowe obnażenie biustu kobiety będą otrzymywać zniżki w sklepach (również internetowych - zdjęcie będzie można zrobić kamerką) lub darmowe produkty - tak jak w przypadku Cafe Ruig na amsterdamskiej ulicy Nieuwezijds Voorburgwal, gdzie w zamian za titcoiny klientka dostanie piwo - Jesteśmy bardzo podekscytowani. To coś, co pasuje do naszego lokalu i Amsterdamu - mówi właściciel Tjeerd Ros. Usługa zostanie uruchomiona w barze na początku listopada. Część zysków z projektu Pornhub przeznaczy na badania nad rakiem piersi - "abyśmy mieli zdrowy rynek'. Twórcy liczą na to, że ich pomysł okaże się wielkim sukcesem. "Pieniądze nie rosną na drzewach - rosną na cyckach", mówią.
Prosta prawda, której do dziś wielu nie się nie nauczyło –
Czasami trzeba na siłę pokazać innym swoją wartość –  Nie wiem kto w tej historii był bardziej piekielny, mój kolega czy nasz pracodawca.Ja i mój kolega (nazwę go roboczo Andrzej), pracowaliśmy w pewnej firmie IT. Andrzej był spokojnym człowiekiem, sumiennym, ale miał jedna wadę, nie potrafił upominać się o swoje. Nie był on jakimś pracownikiem roku, ale ze względu na ponad 3-letni staż, radził sobie bardzo dobrze. Jego zadanie polegało na wdrażaniu systemów informatycznych w kilku dużych firmach. Kiedyś przy piwie zeszliśmy na temat zarobków i tu mnie lekko zszokował. Zarabiał znacznie mniej od mnie, a ja kokosów jako specjalista także tu nie dostawałem. Żeby bardziej przybliżyć obraz warunków jakie miał, opiszę jak wygląda obecny rynek. Miasto duże, wdrożeniowiec systemów IT z 3-letnim stażem może liczyć na jakieś 5/6 na rękę w średnim firmach i nawet do 10 w jakiś korporacjach. Andrzej dostawał 2.5. Nie raz później mu mówiłem, że jak nie pójdzie po podwyżkę, to nikt mu jej nie da. Kolejną drzazgą w oku było to, że taką stawkę dostawali nowe chłopaki co przychodzili świeżo po studiach. Niestety Andrzej nie miał siły przebicia. Raz czy 2 był u szefa ale zawsze kończyło się, że pogadają później, że po kwartale itd. Nie potrafił walczyć o swoje.Zmiana nastąpiła kiedy ze swoją kobietą zaczęli szukać mieszkania. Miasto duże to i mieszkania drogie. On ze swoim 2.5 i jego dziewczyna z min. krajową, mieli nędzną zdolność kredytową. Starczyłoby na jakieś mieszkanko na zadupiu ze słabym dojazdem. To był ten moment kiedy Andrzej postanowił coś zrobić. Co? Ano poszedł do szefa i mówiąc mu, jak sprawa wygląda. Szuka mieszkania i potrzebuje podwyżki. Odpowiedzią było że pogadają na koniec jego umowy (2 miesiące do jej końca). Bezkonfliktowy Andrzej się zgodził. Mijały dni i nadszedł koniec umowy 30 Czerwca. Jak się można było spodziewać temat podwyżki nie został poruszony. 1 Lipca, Andrzeja nie ma w pracy. Kilka wdrożeń w drodze telefony, maile, a jego nie ma. Telefon do niego czemu go nie ma, odpowiedź prosta: Nie ma umowy, to po co ma przychodzić. Szef nabuzowany, że musi się ściemniać przed klientami, wypala żeby jutro wpadał i przestał pieprzył głupot, umowa z rana będzie. 2 Lipca Andrzej zjawia się w pracy, ale nic nie robi. Siedzi przegląda sobie YouTube i neta. Czekał aż szef przyjdzie z umową. Zrobił to, jak klienci dalej mu narzekali, że nie mogą się do Andrzeja dodzwonić. Szef wezwał go na dywanik, po której Andrzej wyszedł z biura. Co się wydarzyło dowiedziałem się wieczorem. Nowa umowa była taka sama jak poprzednia czyli 2.5, po której zobaczeniu przypomniał szefowi, że miała być podwyżka. Szef zaczął kręcić, że firma ma problemy etc. może dać mu 500 pln dodatkowo. Andrzej powiedział, że nie bardzo, wszyscy wokół dają 5 i tyle on by chciał. Szef łaskawie dorzucił 250. Na co mój kolega, że czas na negocjacje to był 2 miesiące temu, ewentualnie przed zakończeniem umowy.Po czym wyszedł. Nie miał tak naprawdę po co negocjować, bo od najbliższego poniedziałku zaczynał nową robotę na warunkach, które były mu potrzebne.Teraz wisienka na torcie. Andrzej odchodząc zostawił wiele projektów w trakcie, nie przekazując nikomu wiedzy/kontaktów do ich dalszego prowadzenia. Ponoć szef proponował mu wynajem jego osoby by poprzekazywał projekty, na co oczywiście się nie zgodził. Po jego odejściu Szef wiele razy powtarzał, że to nie był poważny człowiek etc. zostawiając "NAS" na takim lodzie i w tak czarnej przysłowiowej :). I jakoś samoistnie zaczęły się tematy podwyżek...

Jeżeli i ty należysz do takich skomplikowanych kobiet i jesteś wciąż sama to nie martw się

Jeżeli i ty należysz do takich skomplikowanych kobiet i jesteś wciąż sama to nie martw się – To faceta problem, jeśli nie jest w stanie cię ogarnąć - „Dlaczego to nie byłam ja?" - Carry zapytała miłość swojego życia - mężczyznę, który właśnie oświadczył się innej kobiecie. - „Nie wiem. Nasz związek zaczął być trudny... A ona jest taka..." - powiedział Ben. -„Rozumiem" - odpowiedziała Carry. Mężczyźni pewnie nie znają tego cytatu, ponieważ pochodzi on z typowo babskiego serialu, czyli „Seks w wielkim mieście". Niemniej jednak, warto go przytoczyć, bo ma on duże znaczenie. Powiedzmy sobie szczerze. Nas, skomplikowanych dziewczyn, powinniście mieć za żony, ale tego nie chcecie. Ben chciał dokończyć swoją wypowiedź słowem „prosta", ale Carry od razu zrozumiała, co jej ukochany miał na myśli. Jego przyszła żona, Natasha, była nieskomplikowana. Niczego od niego nie chciała, nie zmuszała go do podejmowania nowych wyzwań, była obojętna. Była po prostu słodka, dobra, wygodna. Carry natomiast to skomplikowana babka. Nie rezygnuje, póki nie dostaje tego, czego chce. Ma swoje opinie, swoje poglądy, swoje życie i nie pozwala sobie tego zabrać. Jest emocjonalna, pełna pasji, kłóci się. Jej zależy, ona nie jest wygodna. Natasha to dobra dziewczyna. Miła, spokojna i poukładana. Jedyne, czego chce, to pogodnego życia. Ja także jestem skomplikowana. Zmuszam mężczyzn do wyzwań, chce, żeby się rozwijali, doskonalili, wymagam od nich bycia kimś. Nie chcę, żeby byli nijacy. Faceci boją się takich kobiet, nie wiedzą, jak się przy nich zachowywać, martwią się, że silne kobiety odbierają im męskość. Ale to właśnie taką dziewczynę powinieneś poślubić. Nieskomplikowana kobieta nigdy Cię w pełni nie zadowoli. Będzie słodka, ale nie zaskoczy Cię niczym. Będzie pogodna, ale nie szalona w ten najbardziej pozytywny sposób. O skomplikowanych dziewczynach mówią czasem brzydkie rzeczy, bo bywa, że mają cięty język, mówią, co myślą, są kreatywne i przedsiębiorcze. Ale nie zrażaj się, są także namiętne, pewne siebie i potrafią kochać na całego. Oto 8 powodów, dla których powinieneś związać się ze skomplikowaną kobietą 1. Poślub kobietę, która będzie szczerze mówiła ci, czego pragnie i co myśli. 2. Poślub kobietę, która żąda Twojego szacunku. 3. Poślub kobietę, która potrafi mówić o swoich poglądach, nawet wtedy, gdy są inne niż Twoje. 4. Poślub kobietę, której oczy mają iskierki zawsze wtedy, kiedy opowiada o czymś z wielką pasją i zaangażowaniem. 5. Poślub kobietę, która nie pozwoli zmarnować Ci Twoich talentów. 6. Poślub kobietę, która będzie zmuszać Cię, byś każdego dnia stawał się lepszy. 7. Poślub kobietę, z którą od czasu do czasu będziesz musiał walczyć. 8. Poślub kobietę, która jest równa Tobie.

Piekło perfekcjonisty (35 obrazków)

Zamiast groźnie brzmiących wezwań do zapłaty uprzejma informacja w piśmie. Można po ludzku? Można! –  Skarbówka przeprowadziła eksperyment: wysłała wezwania do zapłaty podatków napisane prostym językiem, bez prawniczo-urzędowych sformułowań. Efekt? Dłużnicy szybciej spłacili zaległości.W listach m.in. zamiast tradycyjnych urzędowo-ustawowych zwrotów użyto odwołań do przyzwoitości i obywatelskiego obowiązku, znalazła się ogólna informacja o możliwości wszczęcia egzekucji administracyjnej i prosta zapowiedź, że będzie weryfikowana reakcja adresata na pismo.Wezwanie sformułowano w łagodnym tonie i wysyłano zwykłą pocztą, a nie listem poleconym. Przykłady? "Proszę zapłacić podatek dochodowy" zamiast "Wzywa się do wykonania obowiązku objętego niniejszym upomnieniem" czy "Jeśli nie zapłaci pan/i należnego podatku, może pan/i podlegać egzekucji administracyjnej" zamiast "Niewykonanie obowiązku we wskazanym terminie spowoduje skierowanie sprawy na drogę postępowania egzekucyjnego".Na zmianę podejścia urzędników do podatnika wskazuje również fragment: "Jeżeli nie ma pan/i możliwości uregulowania pełnej kwoty od razu albo ma pan/i dodatkowe pytania, prosimy o kontakt z nami" oraz końcowe podziękowanie za spełnienie obywatelskiego obowiązku. To naprawdę duża odmiana, bowiem w standardowym wezwaniu z US nie uświadczymy żadnego zwrotu grzecznościowego.Chętniej spłacająW reakcji na takie pismo wpłat dokonało 1058 podatników, na tradycyjne wezwanie - 708. Okazuje się więc, że eksperyment skarbówki przyniósł pozytywne skutki. Co więcej, osoby wezwane "po ludzku" płaciły najczęściej już w pierwszym tygodniu po otrzymaniu listu
Chcesz odpocząć, a dziecko nie daje ci spokoju? – Jest na to prosta rada! Chcesz odpocząć, a dziecko  nie daje ci spokoju? – Jest na to prosta rada!

Chcielibyście, by ŻUK był znowu produkowany?

Chcielibyście, by ŻUK byłznowu produkowany? – My też... Żuk będzie znów produkowany. I to jaki!Grupa biznesmenów z Biłgoraja kończy właśnie negocjacje handlowe z Volkswagenem. Wygląda na to, że w połowie przyszłego roku z taśm fabryki w tym niewielkim mieście będzie zjeżdżał… Żuk!Auto będzie bazowało na kończącym właśnie swój rynkowy żywot Volkswagenie T5. „Z tego modelu przejęta zostanie cała karoseria. W stosunku do VW zmieni się m.in. przód auta, który w Żuku będzie panelem z tworzywa sztucznego” – mówi prezes spółki Polski Dostawczak, Andrzej Ligerski. Nowy Żuk będzie miał też inne przednie reflektory, nawiązujący do dobrze znanego Polakom dostawczaka, a tylne światła będą wykonane w technice led. „Tak jest taniej i prościej” – mówi Ligerski. Poza tym taki był wymóg VW, by produkowany w Polsce pojazd w miarę możliwości różnił się od oryginału.Kupno wycofywanej linii produkcyjnej użytkowego auta nie oznacza jednak, że poza niewielkimi zmianami stylistycznymi będzie to VW T5. „Umowa z niemiecką stroną ma wiele zastrzeżeń i nakłada na nas szereg zobowiązań – mówi prezez PD. W nowym Żuku nie będzie na przykład montowany 2-litrowy diesel TDI, który znamy z oryginału, bo po pierwsze Niemcy nie chcą sobie psuć interesu z wchodzącym właśnie do sprzedaży T6, poza tym istniejące w Polsce zakłady nie byłyby w stanie wyprodukować takiej jednostki.Jesteśmy realistami – budowa zakładów jest poza naszymi możliwościami finansowymi”. Jakie jest więc rozwiązanie? „Zakład Andoria w Andrychowie przygotował dla nas zmodyfikowany, spełniający normy emisji spalin Euro 6 silnik 4CT90 o mocy 95 koni. Prowadzimy już próby drogowe takiego auta. Zdajemy sobię sprawę, że nie jest to jednostka porównywalna pod względem osiągów z motorami TDI, ale od czegoś trzeba zacząć. Poza tym silnik Andorii ma wiele zalet, np. prosta budowa i dobra dostępność części zamiennych. Zastanawiamy się też na silnikiem benzynowym, który fabrycznie byłby wyposażany w instalację LPG. Prowadzimy rozmowy z jedną z europejskich firm na temat dostaw takiej jednostki, ale na razie nie mogę zdradzić szczegółów”.Czego jeszcze nie znajdziemy w nowym Żuku w stosunku do T5? „Ze względów na koszty nie zdecydowaliśmy się na stosowanie elektronicznych systemów bezpieczeństwa, oczywiście poza tymi, które wymagane są przepisami dla nowych pojazdów produkowanych w Unii Europejskiej. Nie ukrywamy, że chodzi nam o uzyskanie jak najniższej ceny początkowej na nowego Żuka – mówi Ligerski. Dlatego też lista opcji będzie bardzo krótka. Oprócz centralnego zamka znajdziemy tam tylko elektrycznie sterowane szyby przednie oraz radio. Na razie nie można będzie można zamówić klimatyzacji”.Auto będzie produkowane w dwóch wersjach – tzw. pięcioosobowy Towos (z oddzieloną kratą przestrzenią ładunkową) oraz 3-osobowy furgon (z pełną ścianą grodziową). „Volkswagen nie wyraził zgody na auto 9-osobowe” – dodaje Ligerski. „W późniejszym czasie chcielibyśmy też wprowadzić wersję skrzyniową, ale na razie poczekamy na reakcję rynku na naszego nowego Żuka”.W rozmowie z nami Ligerski nie chce zdradzić, ile kosztowało wykupienie wycofywanej linii produkcyjnej wraz z prawami do produkcji zmodyfikowanego samochodu. „Nie jesteśmy spółką giełdową, więc takich informacji nie musimy podawać do publicznej wiadomości. Poza tym kontrakt zawierał klauzulę poufności”.Na koniec najważniejsze: ile będzie kosztował nowy Żuk? „Chcielibyśmy, żeby cena początkowa nie przekroczyła 69 tys. netto”. Roczna produkcja ma wynosić ok. 35 tys. sztuk. Sprzedażą nowego Żuka mają zająć się dawni dilerzy Daewoo-FSO, a serwisem gwarancyjnym sieć warsztatów szybkiej obsługi. „W tej ostatniej sprawie prowadzimy jeszcze rozmowy” – mówi Ligerski. Nowy Żuk będzie autem prostym konstrukcyjnie, więc przeszkoleni pracownicy tych serwisów na pewno poradzą sobie z obsługą Żuka. Nie ukrywamy, że liczymy też na sprzedaż poza Polską. Żuk dobrze kojarzy się np. na Węgrzech czy w krajach postsowieckich. W ZSRR był przecież używany nawet przez służby, np. milicję.Komentarz redakcji:Wszystkich tych, którzy dobrnęli do końca tekstu przepraszamy – jak wiele lat temu śpiewał Kazik Staszewski zrobiliśmy to dla „zwykłej draki, w ogóle prawdy nie ma w tym”. Nie będzie żadnego nowego Żuka, w każdym razie my nic o nim nie wiemy.Jeśli podsunęliśmy komuś pomysł, który uda się zrealizować, zwyczajowy procent za pomysł (dobry?) prosimy wpłacić na konto dobroczynnej fundacji. Andrzej Ligerski nie istnieje, podobnie jak grupa biznesmenów z Biłgoraja.Skąd więc wziął się pomysł na taki artykuł, tyle tygodni po 1 kwietnia? Po kilkudniowej przerwie media obiegła informacja o nowym polskim aucie. Niestety, znów nie dowiedzieliśmy się, jak miałaby wyglądać produkcja, ile miałoby kosztować auto, szczerze powiedziawszy niczego się nie dowiedzieliśmy. Za to trochę się zdenerwowaliśmy i odreagowaliśmy w ten sposób.
Drogie Panie – Tak się właśnie czujemy, gdy mówicie namo kolorze karmazynowym Pracuję nad nową szatą graficzną pewnej strony internetowej. Klient kilka dni temu zażyczył sobie kolorystykę w odcieniach szarości, czerni i bieli. Prostą, czytelną, trochę futurystyczną. Bardzo proszę - klient każe, grafik musi, zrobiłam.Dostałam właśnie maila:"Witam. Wszystko jest w porządku, ale chciałbym jeszcze, żeby nagłówek miał taki ładny kolor letniej ciszy przed burzą. Pozdrawiam."Może to pytanie będzie mało kobiece, ale... jaki to jest kolor?
Prosta nauka dla idiotki, żeby nie siadać na cudzych samochodach –
Czasami ludzie pytają się mnie, dlaczego kupiłem sobie rurki, w których wyglądam jak pi*da – Cóż, odpowiedź jest prosta – nie stać mnie na iPhon
Zasada jest prosta: jeśli masz namieszane w głowie, jesteś zabrany do wariatkowa. – Jeśli udało ci się zostać profesorem na uniwersytecie, wszystko ujdzie ci płazem
Ostatnia prosta w kampanii Bronisława Komorowskiego: – Wtorek - "Kuba Wojewódzki" Środa - "Kuchenne Rewolucje"Czwartek - "Taniec z gwiazdami" Piątek - "Celebrity Splash"

Prosta robota

Prosta robota –

Dziewczyna zdobyła zaufanie tego bezdomnego psa prostą, ale skuteczną taktyką

Dziewczyna zdobyła zaufanie tego bezdomnego psa prostą, ale skuteczną taktyką  – Amanda Guarascio dowiedziała się, że po okolicy błąka się pewien bezdomny, wychudzony pies. Ludzie go dokarmiali, ale nikomu nie udało się do niego zbliżyć - był przestraszony i bardzo nieufny. Jednak Amanda postanowiła mu pomóc za wszelką cenę. Najpierw próbowała go "przekupić" jedzeniem, ale gdy to nie podziałało wpadła na genialny pomysł. Gdy odszukała psa i chciała do niego podejść, ten zaczął na nią warczeć. Wtedy dziewczyna położyła się na ziemi i leżała około 20 minut zanim pies stracił zainteresowanie i nieco się oddalił. Amanda zaczęła się bardzo powoli zbliżać do niego, a gdy zaczynał zachowywać się niespokojnie, znów kładła się na ziemi i udawała, że coś się jej stało.Akcja trwała kilka godzin, ale w końcu pies zaufał dziewczynie i dał się zabrać do weterynarza, gdzie można było ocenić stan jego zdrowia i mu pomóc
Gwara toruńska – Prosta i zrozumiała