Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 7 takich demotywatorów

Do dość niecodziennej sytuacji doszło podczas starcia Montpellier z Marsylią. W 89. minucie spotkania, gospodarze szykowali się do rzutu rożnego, ale arbiter Jeremie Pingard postanowił... opuścić murawę. O co tutaj chodzi, zapytacie? – Montpellier do 68. minuty prowadziło 2:0. Olympique potrzebował jednak niecałego kwadransa, żeby strzelić trzy gole. Wkurzyło to grono kibiców gospodarzy, którzy okazywali swoje emocje obrzucając zawodników butelkami z wodą. Piłkarze... niewiele sobie z tego zrobili, chcąc dograć końcówkę meczu. W końcu to było tylko kilkadziesiąt sekund. Sędzia po kolejnym "ataku" uznał jednak, że nie może odpuścić agresorom. Samotnie opuścił boisko, odmawiając dalszego udziału w zawodach.Mecz przerwano, a na trybunach pojawiła się policja, który zatrzymała rzucających. Jak się okazało, rezerwowy Marsylii Valentin Rongier po golu na 3:2 został trafiony butelką prosto w twarz i ma rozciętą wargę. Gdy arbiter zauważył co się dzieje, nie namyślał się długo i przerwał mecz. Zgodził się na jego wznowienie dopiero wówczas, gdy do akcji wkroczyły służby.
Na łamach holenderskiego ESPN zakomunikowano, że stworzono turniej dla zespołów U-19, na którym stosowane miały być dość niecodzienne zasady. – - Podział czasu gry na 2x30 minut- Zatrzymywanie czasu w przypadku jeśli rozgrywka jest przerwana (tak jak np. w koszykówce)- Otrzymanie żółtej kartki wiąże się z wyrzuceniem zawodnika na 5 minut poza boisko- Wznowienie gry z auto za pomocą nogiZagrają tam drużyny takie jak; AZ Alkmaar, PSV Eindhoven, RB Lipsk i Club Brugge.Turniej jest organizowany dla zabawy, FIFA umywa od niego ręce i nie obejmuje go swoim patronatem. Ale kto wie, może tak będzie wyglądać przyszłość futbolu?
Stacja Paramount+ zamówiła wznowienie kultowego serialu. Miranda Cosgrove, Jerry Trainor oraz Nathan Kress ponownie wcielą się w Carly, Spencera i Freddiego –
To właśnie dziś - historyczne wydarzenie dla lotów załogowych w Kosmos! – To pierwszy raz w historii, kiedy prywatna firma na zlecenie NASA wyśle załogę na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Firma SpaceX wyśle w kapsule Crew Dragon dwóch astronautów NASA - to wznowienie przez USA po 9 latach, lotów załogowych.Wydarzenie będzie również widoczne na polskim niebie - start przewidziany jest na godzinę 22:33 czasu PL.Transmisję będzie można obejrzeć w NASA TV
Dramatyczny apel ojca Tomasza Mackiewicza. "Błagam o wznowienie akcji ratowniczej" – Błagam o wznowienie akcji ratowniczej - ten dramatyczny apel wystosował ojciec Tomasza Mackiewicza, Witold. Ma on przeczucie, że syn żyje i czeka na ratunek.Tomek potrafi przeżyć przez 6 dni w jamie śnieżnej na podobnej wysokości. To twardy i bardzo uparty chłopak. Jesteśmy ludźmi głębokiej wiary. Oddaje sprawę syna w ręce Boga, ale mam niedosyt, że przerwano akcjęOjciec Tomasza Mackiewicza podziękował za dotychczasową pomoc zarówno himalaistów z misji na K2, jak i polskich władzJako ojciec, a także człowiek, proszę - nie zostawiajmy Tomka samego, póki może żyć
Podczas przebudowy jednego z boisk w Hamburgu odkryto gigantyczną swastykę z betonu. Nazistowski symbol był przykryty ziemią i murawą. Odkryła go koparka, przygotowując miejsce pod budowę szatni – Okazało się, że budowę stadionu rozpoczęto się w 1929 roku. Potem nadszedł kryzys i prace wstrzymano. Kilka lat później, po dojściu do władzy Adolf Hitler nakazał wznowienie prac. By mu się przypodobać, prace ruszyły z kopyta, zatrudnienie przy budowie stadionu znalazło 1256 osób. To wtedy powstała gigantyczna swastyka z betonu. Aby zapobiec - jak to określają niemieckie gazety - "neonazistowskiej turystyce", zdecydowano o natychmiastowym usunięciu wstydliwego obelisku. Nie jest to jednak takie proste. Swastyka jest za ciężka, by mógł ją unieść dźwig. Ma zostać więc pocięta na mniejsze bloki, a potem wywieziona

Chcielibyście, by ŻUK był znowu produkowany?

Chcielibyście, by ŻUK byłznowu produkowany? – My też... Żuk będzie znów produkowany. I to jaki!Grupa biznesmenów z Biłgoraja kończy właśnie negocjacje handlowe z Volkswagenem. Wygląda na to, że w połowie przyszłego roku z taśm fabryki w tym niewielkim mieście będzie zjeżdżał… Żuk!Auto będzie bazowało na kończącym właśnie swój rynkowy żywot Volkswagenie T5. „Z tego modelu przejęta zostanie cała karoseria. W stosunku do VW zmieni się m.in. przód auta, który w Żuku będzie panelem z tworzywa sztucznego” – mówi prezes spółki Polski Dostawczak, Andrzej Ligerski. Nowy Żuk będzie miał też inne przednie reflektory, nawiązujący do dobrze znanego Polakom dostawczaka, a tylne światła będą wykonane w technice led. „Tak jest taniej i prościej” – mówi Ligerski. Poza tym taki był wymóg VW, by produkowany w Polsce pojazd w miarę możliwości różnił się od oryginału.Kupno wycofywanej linii produkcyjnej użytkowego auta nie oznacza jednak, że poza niewielkimi zmianami stylistycznymi będzie to VW T5. „Umowa z niemiecką stroną ma wiele zastrzeżeń i nakłada na nas szereg zobowiązań – mówi prezez PD. W nowym Żuku nie będzie na przykład montowany 2-litrowy diesel TDI, który znamy z oryginału, bo po pierwsze Niemcy nie chcą sobie psuć interesu z wchodzącym właśnie do sprzedaży T6, poza tym istniejące w Polsce zakłady nie byłyby w stanie wyprodukować takiej jednostki.Jesteśmy realistami – budowa zakładów jest poza naszymi możliwościami finansowymi”. Jakie jest więc rozwiązanie? „Zakład Andoria w Andrychowie przygotował dla nas zmodyfikowany, spełniający normy emisji spalin Euro 6 silnik 4CT90 o mocy 95 koni. Prowadzimy już próby drogowe takiego auta. Zdajemy sobię sprawę, że nie jest to jednostka porównywalna pod względem osiągów z motorami TDI, ale od czegoś trzeba zacząć. Poza tym silnik Andorii ma wiele zalet, np. prosta budowa i dobra dostępność części zamiennych. Zastanawiamy się też na silnikiem benzynowym, który fabrycznie byłby wyposażany w instalację LPG. Prowadzimy rozmowy z jedną z europejskich firm na temat dostaw takiej jednostki, ale na razie nie mogę zdradzić szczegółów”.Czego jeszcze nie znajdziemy w nowym Żuku w stosunku do T5? „Ze względów na koszty nie zdecydowaliśmy się na stosowanie elektronicznych systemów bezpieczeństwa, oczywiście poza tymi, które wymagane są przepisami dla nowych pojazdów produkowanych w Unii Europejskiej. Nie ukrywamy, że chodzi nam o uzyskanie jak najniższej ceny początkowej na nowego Żuka – mówi Ligerski. Dlatego też lista opcji będzie bardzo krótka. Oprócz centralnego zamka znajdziemy tam tylko elektrycznie sterowane szyby przednie oraz radio. Na razie nie można będzie można zamówić klimatyzacji”.Auto będzie produkowane w dwóch wersjach – tzw. pięcioosobowy Towos (z oddzieloną kratą przestrzenią ładunkową) oraz 3-osobowy furgon (z pełną ścianą grodziową). „Volkswagen nie wyraził zgody na auto 9-osobowe” – dodaje Ligerski. „W późniejszym czasie chcielibyśmy też wprowadzić wersję skrzyniową, ale na razie poczekamy na reakcję rynku na naszego nowego Żuka”.W rozmowie z nami Ligerski nie chce zdradzić, ile kosztowało wykupienie wycofywanej linii produkcyjnej wraz z prawami do produkcji zmodyfikowanego samochodu. „Nie jesteśmy spółką giełdową, więc takich informacji nie musimy podawać do publicznej wiadomości. Poza tym kontrakt zawierał klauzulę poufności”.Na koniec najważniejsze: ile będzie kosztował nowy Żuk? „Chcielibyśmy, żeby cena początkowa nie przekroczyła 69 tys. netto”. Roczna produkcja ma wynosić ok. 35 tys. sztuk. Sprzedażą nowego Żuka mają zająć się dawni dilerzy Daewoo-FSO, a serwisem gwarancyjnym sieć warsztatów szybkiej obsługi. „W tej ostatniej sprawie prowadzimy jeszcze rozmowy” – mówi Ligerski. Nowy Żuk będzie autem prostym konstrukcyjnie, więc przeszkoleni pracownicy tych serwisów na pewno poradzą sobie z obsługą Żuka. Nie ukrywamy, że liczymy też na sprzedaż poza Polską. Żuk dobrze kojarzy się np. na Węgrzech czy w krajach postsowieckich. W ZSRR był przecież używany nawet przez służby, np. milicję.Komentarz redakcji:Wszystkich tych, którzy dobrnęli do końca tekstu przepraszamy – jak wiele lat temu śpiewał Kazik Staszewski zrobiliśmy to dla „zwykłej draki, w ogóle prawdy nie ma w tym”. Nie będzie żadnego nowego Żuka, w każdym razie my nic o nim nie wiemy.Jeśli podsunęliśmy komuś pomysł, który uda się zrealizować, zwyczajowy procent za pomysł (dobry?) prosimy wpłacić na konto dobroczynnej fundacji. Andrzej Ligerski nie istnieje, podobnie jak grupa biznesmenów z Biłgoraja.Skąd więc wziął się pomysł na taki artykuł, tyle tygodni po 1 kwietnia? Po kilkudniowej przerwie media obiegła informacja o nowym polskim aucie. Niestety, znów nie dowiedzieliśmy się, jak miałaby wyglądać produkcja, ile miałoby kosztować auto, szczerze powiedziawszy niczego się nie dowiedzieliśmy. Za to trochę się zdenerwowaliśmy i odreagowaliśmy w ten sposób.

1