Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 199 takich demotywatorów

Uczcijmy godnie pamięć wszystkich tych, dzięki którym żyjemy dzisiaj w naszym pięknym kraju –  Święto Niepodległości „11 Listopada”Ludwik WiszniewskiDzisiaj wielka jest rocznica –jedenasty listopada!…Tym, co zmarli za Ojczyznę,hołd wdzięczności Polska składa. Przystrojony portret „Dziadka”, wzdłuż ram spływa czarna wstęga…Odszedł od nas Wódz w zaświaty –ból do głębi serca sięga. Żył dla Polski, walczył za nią,na bój krwawy wiódł legiony,siał i orał dla Ojczyzny –my zbieramy dzisiaj plony.Żołnierzyków mamy dzielnych,bacznie strzegą granic kraju –od nas tylko dziś zależy,aby było nam jak w raju.Więc o przyszłość walczmy społem,pod sztandarem z Orłem Białym,tylko pracą i naukąprzysporzymy Polsce chwały!
Mały chłopiec wsiadł do pociągu i ślad po nim zaginął. Po 25 latach, na jaw wyszła wstrząsająca prawda – Chłopiec wychowywał się w ubogiej rodzinie i wraz ze starszym bratem, codziennie udawali się na stację kolejową, by prosić przyjeżdżających o pieniądze. Któregoś razu brat nakazał mu na siebie zaczekać, podczas gdy sam zajęty był zdobywaniem jedzenia. Czas oczekiwania dłużył się, a 4-latek był coraz bardziej zmęczony. Postanowił, że odpocznie chwilę w pociągu.Nie spodziewał się, że chwila ta trwać będzie aż 25 lat… Nie potrafił pisać, ani czytać. Nie znał swojego nazwiska, nie wiedział, jak brzmi nazwa jego rodzinnej wioski. Niestety, w przedziale znalazł się zupełnie sam. Pech chciał, że pociąg ruszył i mały chłopiec wkrótce trafił do Kalkuty. Na miejscu spotkał młodego człowieka, który odprowadził go do sierocińca. Niedługo potem pewna zamożna, australijska rodzina, zdecydowała się adoptować.Wciąż tęsknił za swoją mamą i bratemZrozpaczona mama robiła wszystko, by odnaleźć swoje dziecko. Niestety, bezskutecznie. Dopiero po wielu latach znalazł sposób, by spotkać się z rodziną. W internetowej aplikacji poszukiwał miejsca, które zapamiętał z czasów dzieciństwa. Przeglądając zdjęcia indyjskich miast, wreszcie trafił na znajomy most. Po 25 latach odnalazł również miasto, w którym się urodził.Natychmiast zdecydował się odwiedzić swą rodzinę. Obawiał się, że bliscy go nie rozpoznają i przeżyje wielkie rozczarowanie. Tak się jednak nie stało, bo gdy tylko zapukał do drzwi, starsza kobieta, która ukazała się jego oczom, rzuciła mu się na szyję.Po 25 latach nareszcie spotkał się ze swą mamąNiestety okazało się, że jego starszy brat nie żyje – miesiąc po jego zniknięciu, wpadł pod pociąg.29-letek nie zdecydował się na powrót do swojej ojczyzny. Utrzymuje jednak stały kontakt z mamą, którą wspiera finansowo
A tak w 1945 roku wyglądała Warszawa, do której wrócili Polacy i ją odbudowali, pomimo sowieckiej okupacji –
Czysta ludzka dobroć zawsze powinna być ponad polityką –  Zepsuł się autobus wiozący białoruskie dzieci: noc spędziły na ChwiałceKilkudziesięcioosobowa grupa dzieci i ich opiekunów z Białorusi spędziła noc w obiektach POSiR przy ul. Chwiałkowskiego. Wszystko przez zepsuty autobus.W poniedziałkowy wieczór pracownicy Poznańskich Ośrodków Sportu i Rekreacji zauważyli autobus na białoruskich rejestracjach, który przez kilka godzin stał na placu pomiędzy pływalnią Chwiałka a stadionem Szyca. Okazało się, że autokar uległ awarii, a kierowcy nie mogli samodzielnie poradzić sobie z naprawą. - Wadliwą częścią okazał się wał, który trzeba było zespawać. Ze względu na stary typ autokaru na miejscu ciężko było o nową, zamienną część - mówił Błażej Daracz z POSiR.Decyzją dyrektora Zbigniewa Madońskiego 58 dzieci w wieku 8-18 lat i 7 opiekunów zostało ulokowanych na noc w Hali A, gdzie dostarczono materace i karimaty. Białorusinom udostępniono również prysznice i toalety, a także zapewniono jedzenie i picie.We wtorkowy poranek podjęto próbę naprawy autobusu. - Ostatecznie udało się w jednym z podpoznańskich warsztatów pospawać wał. Obecnie czekamy na jego dostarczenie i montaż. Dzieci w tym czasie bawią się na Chwiałce, między innymi grając w koszykówkę - wyjaśnił Daracz.Mechanicy liczą, że około godz. 17 uda się zakończyć naprawę, a Białorusini ruszą w podróż do ojczyzny. To ważne, bo dzisiaj wygasają ich wizy. Wycieczka wraca z wymiany w Niemczech.
 –  Pani Wanda Traczyk, członkini Polskiego Państwa Podziemnego i uczestniczka powstania warszawskiego, potrzebowała nowego zdjęcia, więc pojechaliśmy robić, bo Pani Wandzie się nie odmawia, a dodatkowo zaszczyt jest to ogromny.To nie jest zdjęcie, po które przyjechaliśmy, ale powstało w międzyczasie. Małpka nie jest zwykłą małpką. Pani Wanda dostała ją w czasie wojny od kolegów z powstania i od tej pory, jak to sama stwierdziła, jest świadkiem wszystkich najważniejszych momentów jej życia. Dodatkowo, zgaduję, nie pozwala jej zapomnieć.Że wojna to nie jest bohaterstwo, wojna to jest bagno. Wojna to śmierć i dno moralności ludzkiej. W wojnie nie ma nic pozytywnego, nie ma herosów, są tylko trupy. Miliony zamordowanych ludzi. I zdaje się, że ci wszyscy wielcy patrioci, którzy ogłaszają całemu światu, że już, zaraz i teraz, pójdą bronić ojczyzny i mordować wroga (a tego widzą zdaje się już w każdym), zapomnieli, że trzeba robić wszystko, żeby konfliktów unikać. Bo być może doprowadzą one do wojny, która zbiera ze sobą wszystko. I wszystkich.Taki przekaz usłyszałam dzisiaj z jej ust i myślę, że mimo tylu przekazów NAWET w popkulturze (no, to kto był już na Wonder Woman?) ciągle to do nas nie dociera, że wojna to koniec człowieka.
"Budzę się rano, a zmięte prześcieradło obok już jest puste. Z boku stoi widmo szafy, którą obiecałeś wczoraj złożyć. Na podłodze stos pudełek z komórki - zdaje się, że jednak szukałeś śrubokręta... – Na lodówce są naklejki: "Możesz nie gotować wieczorem. Jako prawdziwy obrońca ojczyzny wywalczę dla ciebie pizzę".Tak, naprawdę jesteś moim obrońcą. I chcę ci podziękować za to, że jesteś właśnie taki jaki jesteś: prosty, szczery, z dziwnymi przyzwyczajeniami i wspaniałą umiejętnością podniesienia na duchu w każdej chwili (choć, aby to zrobić wystarczy spojrzeć na mnie tak jak umiesz).Za to, że jesteś moim bohaterem. W każdej sytuacji patowej, jak na przykład cieknąca bateria z łazience lub wielki i straszny pająk w sypialni, ty pozostajesz zadziwiająco niewzruszony, jakby ze mną mieszkał dzielny bajkowy bohater lub superbohater z komiksów. A może wszystko na raz. Za to, że czytasz książkę, która ci się nie podoba, a ja ją uwielbiam, lub jesz moje nieudane kotlety i mówisz, że są pyszne, lub kłócisz się z sąsiadem, bo ten przeszkadza mi oglądać serial wieczorem. Z tych drobiazgów składa się nasze życie.Za to, że jesteś moją kamienną ścianą, drzwiami stalowymi i stalowym zamkiem w jednej osobie. Zaufanie do ciebie - to oczywistość, o której nie trzeba przypominać.Za to, że zawsze jesteś blisko mnie. Nawet jeśli z woli nieba na planetę spadnie meteoryt lub będą chcieli nas zniewolić kosmici, twoja ręka będzie mocno ściskać moją.Chcę podziękować ci za twoją cierpliwość. Wiem, że często ją poddaję próbie. Zdarza się, że musisz czekać na mnie dużo czasu i zastanawiasz się, jak to rozciągają się moje metaforyczne "5 minut", lub iść na ustępstwa w takich bardzo prostych i śmiesznych rzeczach jak wybór filmu na wieczór lub kawiarni do pójścia na kolację. "Przepraszam" - mówię wtedy ze słodkim uśmiechem.I wreszcie chcę podziękować ci za to, że zawsze starasz się mnie uszczęśliwić, nawet jeśli do szczęścia pozostał tylko jeden powód. Tym powodem jesteśmy my sami.Tak, dziś jest właśnie ten dzień. Dzień kiedy przypominam sobie wszystkie najlepsze i najmilsze uczynki, które robiłeś dla mnie niby przelotnie, bez okazji, nawet czasami zmęczony wzdychając, ale mimo wszystko dając do zrozumienia, że mój wybór "raz i na zawsze" był prawidłowy. I to jest cała prawda."

Mija 7 lat od śmierci Manute'a Bola - jednego z najwyższych koszykarzy w historii NBA, ale przede wszystkim wspaniałego samarytanina o wielkim sercu i człowieka, który przewidział zagrożenie ze strony Bin Ladena i islamu

Mija 7 lat od śmierci Manute'a Bola - jednego z najwyższych koszykarzy w historii NBA, ale przede wszystkim wspaniałego samarytanina o wielkim sercu i człowieka, który przewidział zagrożenie ze strony Bin Ladena i islamu – 19 czerwca przypada 7. rocznica śmierci najbarwniejszej - zdaniem wielu ekspertów i kibiców koszykówki - postaci w historii NBA, Manute'a Bola. W 1985 roku nieznany nikomu "dziwoląg" z Sudanu przebojem dostał się do najlepszej koszykarskiej ligi świata.Mierzącego 231 cm zawodnika, wywodzącego się z afrykańskiego plemienia Dinka (jego członków uznaje się za najwyższych ludzi świata), podczas draftu wylosowała ekipa Washington Bullets (obecnie Wizards). Tak rozpoczęła się kariera przybysza z Afryki, który w kolejnych latach porwał serca fanów basketu na całym świecie. Oprócz Wizards występował również w barwach Golden State Warriors, Philadelphia 76ers i Miami Heat.Rekordy sportowe Bola muszą robić duże wrażenie. Już w swoim debiutanckim sezonie w NBA Sudańczyk rozegrał 80 spotkań. Jego średnia bloków w sezonie - 4,97 na mecz - po dzień dzisiejszy jest drugim wynikiem w historii ligi. 23-letni wówczas zawodnik zablokował 397 rzutów, co pozostaje rekordowym osiągnięciem w lidze dla debiutanta.Bol przez całą karierę był koszykarzem wyjątkowo szczupłym, co przy jego słusznym wzroście (231 cm) i stosunkowo niedużej wadze (zaledwie 90 kg) wyglądało wręcz komicznie. Stąd też wzięła się łatka "dziwoląga".
 - Moja mama mierzyła 208 cm, a tata 203. Najwyższy w rodzinie był pradziadek, który miał 239 cm. Mój wzrost nie jest więc niczym szczególnym - powiedział Bol na łamach "The New York Times" w 1985 roku.Manute Bol z pewnością nie odejdzie długo w zapomnienie. Nie tylko przez pryzmat sportowych wyników, ale - może nawet przede wszystkim - przez zaangażowanie się w akcje charytatywne, których celem było niesienie pomocy ogarniętemu wojną domową Sudanowi. Przez dziesięć lat kariery w NBA (w latach 1985-94), sportowiec przekazał na rzecz swojego rodzinnego kraju ok. 3 mln dol. amerykańskich. Oprócz tego pomagał finansowo licznej rodzinie - tej bliższej, jak i dalszej.- Bóg zesłał mnie pewnego dnia do Ameryki i dał dobrze płatną pracę. Dał mi też serce. Ja kocham ludzi - przyznał w rozmowie z amerykańskimi mediami.O rodakach nie zapomniał nawet wtedy, kiedy był zmuszony przerwać grę w koszykówkę z powodu problemów zdrowotnych. Badania lekarskie wykazały, że cierpiał na reumatyzm kolan i nadgarstków. Po zakończeniu kariery robił co mógł, by zarabiać pieniądze i przekazywać je do ojczyzny.
Bol doskonale wiedział, że dzięki swojej dziwacznej posturze może wciąż zarabiać duże pieniądze. Występował więc w telewizji. Brał udział w walkach celebrytów w ringu bokserskim, a nawet zagrał w hokeja na lodzie, pomimo tego, że nigdy wcześniej nie jeździł na łyżwach. Prowadził życie cyrkowego klauna, wystawiając się na pośmiewisko, ale najważniejsze dla niego było pozyskiwanie funduszy dla potrzebujących ludzi w Sudanie.
Działalność Samarytanina sprawiła, że w ojczyźnie był postrzegany jak bohater narodowy.

- Manute jest inteligentnym i mądrym człowiekiem. Czyta "New York Times" i orientuje się w wielu dziedzinach. Mówił w narzeczu Dinka i w języku arabskim zanim nauczył się angielskiego. Gdyby takich jak on było więcej, świat byłby z pewnością o wiele lepszy. W takim świecie chciałbym żyć - powiedział w jednym z wywiadów Charles Barkley. Legendarny amerykański koszykarz był jednym z przyjaciół słynnego Afrykanina w NBA.
Bol nie ograniczał się jedynie do przekazywania pieniędzy rodakom. Często odwiedzał obozy dla uchodźców i pomagał rebeliantom. Angażował się w budowę szkół i szpitali w kraju położonym w północno-wschodniej części Afryki, a także w politykę. W 2001 roku otrzymał nawet propozycję objęcia stanowiska ministra sportu w rządzie Sudanu, ale nie mógł jej przyjąć. Warunkiem było bowiem przejście na islam, co nie wchodziło w rachubę. Był bowiem chrześcijaninem.Odmowa przyjęcia stanowiska ministra wiązała się z poważnymi sankcjami. Odebrano mu paszport i objęto aresztem domowym, zamykając drogę powrotu do USA. Dzięki pomocy Stanów Zjednoczonych udało mu się jednak uciec do Egiptu, gdzie założył szkołę koszykarską (jednym z jego podopiecznych był Luol Deng). 
Bol ostrzegał świat, kiedy jego rodzinny kraj udzielał azylu Osamie bin Ladenowi. - Islamizacja źle się skończy - mówił, ale wówczas nie traktowano tej sprawy zbyt poważnie.
W 2004 roku - po powrocie do Stanów Zjednoczonych - bohater Sudańczyków miał poważny wypadek samochodowy w Colchester (w stanie Connecticut). Miał pecha, bo wsiadł do taksówki, którą prowadził pijany kierowca. W wyniku obrażeń odniesionych w wypadku spędził ponad trzy miesiące w szpitalu. Zapadł w śpiączkę. Nie posiadał ubezpieczenia, więc leczenia pochłonęło resztę oszczędności. Wyszedł z tego, ale ze zdrowiem było coraz gorzej.19 czerwca 2010 roku świat obiegła smutna informacja. Bol zmarł w Virginia Medical Center w Charlottesville (stan Wirginia). Były sportowiec, który pod koniec życia zmagał się z niewydolnością nerek i powikłaniami po zespole Stevensa-Johnsona (groźna choroba skórna) odszedł w wieku 47 lat.- Zmarł świetny sportowiec i wielki człowiek. Przy nim każdy stawał się lepszym człowiekiem. Manute Bol nie odejdzie w zapomnienie - pisały amerykańskie media, oddając hołd Sudańczykowi.
 –  JAK INTERPRETUJE TO NAUCZYCIEL NA PRZYKŁAD: "ZASŁONY W OKNIE BYŁY BŁĘKITNE" CO MYŚLI NAUCZYCIEL: BŁĘKITNE ZASŁONY SYMBOLIZUJĄ GŁĘBOKĄ DEPRESJĘ GŁÓWNEGO BOHATERA, JEGO TROSKĘ O LOSY OJCZYZNY CO MIAŁ NA MYŚLI AUTOR: BŁĘKITNE ZASŁONY SYMBOLIZUJĄ BŁĘKITNE ZASŁONY, DO K**** NĘDZY!!!

Kiedy pralka też wrogiem...

Kiedy pralka też wrogiem... –  na ile mam nastawić pranie?a co masz napisane na koszulce?śmierć wrogom ojczyzny ale co to ma do rzeczy?ziko

Mężczyzna poświęca swój wolny dzień w tygodniu, na renowację grobów weteranów wojennych:

 –  Andrew Lumish mieszka w Tampie (Floryda) i jest właścicielem firmy sprzątającej. Pomimo, że nie może narzekać na brak zajęć,postanowił wyznaczyć sobie cel, który konsekwentnie realizuje.Swój jeden dzień wolny od pracy poświęca na przywracaniu grobów weteranów do ich dawnej świetności. W ten sposób chce uczcić i upamiętnić bohaterów, którzy zginęli w imię ojczyzny.Jak wspomina wszystko zaczęło się, gdy pojechał sfotografowaćhistoryczny cmentarz. Kiedy spacerował między nagrobkami zauważył, że są w katastrofalnym stanie i nikt się nimi nie interesuje. Zarośnięte, popękane i od lat nie odnawiane,sugerowały, że ich dziedzictwo zostało zapomniane.„Zdenerwowało mnie to, gdy zobaczyłem w jakim stanie sąowe nagrobki. Zostały opuszczone. Nie mogłem im (weteranom)Należycie podziękować. Nie mogłem zrozumieć kim byli”.Z tego powodu postanowił fachowo nauczyć się, jak przeprowadzać konserwację nagrobków.„Jeżeli nie można rozczytać czyjegoś imienia i nazwiska,to nie można oddać honorów tej osobie, ani jej docenić.Gdy ich imiona wrócą na tablice, a pomniki zostanąodnowione, to w pewnym sensie przywrócenie ichdo życia”.Andrew zainspirował swoją pracą wiele osób, szczególnie młodzież, a nawet dzieci.Tak wyglądają nagrobki przed i po renowacji:demotywatory.pl

Wrogowie

Wrogowie –
Witamy w XXI wieku – W czasach, które przewidział George Orwell. Niestety zgadza się wszystko, nawet to, że nikt tego nie zauważa Patriotyzm to frajerstwo, państwa narodowe to przeżytek, obrona ojczyzny przed zagrożeniem to ksenofobia, tradycyjne wartości to ciemnogród, oddanie się rodzinie to lenistwo i brak ambicji, wiara w Boga to wariactwo, konsumpcjonizm to religia, a Ty możesz wszystko

Żeromski

Żeromski –  Kto na ziemię ojczystą, chociażby grzeszną i złą, wroga naprowadził, zdeptał ją, splądrował, spalił, złupił rękoma cudzoziemskiego żołdactwa, ten się z ojczyzny. Nie może ona być dla niego już nigdy domem, ni miejscem spoczynku. Na ziemi polskiej nie ma dla tych ludzi już ani tyle miejsca, ile zajmą stopy człowieka, ani tyle, ile zajmie mogiła. Stefan Żeromski
Źródło: niezlomni.com
Ppłk. Łukasz Ciepliński, Żołnierz Wyklęty, człowiek o nieskazitelnej duszy – List do syna "Ofiarowując Ciebie opiece MatkiBożej, proszę Ją, aby z duchaTwego wyrosło w czyn moje sercezdławione rękami wrogów. Ażebymoje marzenia zapadły do Twegoserca jak iskry płomienne. Ażebyśby i mężnym i siowo dane wobecBoga, Ojczyzny i własnego duchaprzedkładai nad życie. Abyś byiszlachetny i miai zawsze czysteserce. Pamiętaj, że istnieją tytkotrzy świętości: Bóg, Ojczyzna /Matka. Bądź katolikiem, to znaczypragnij poznać Wolę Bożą, przyjmijją za swoją i realizuj w życiu.Katolik to nie niedołęga. Ale zdolny,przedsiębiorczy, służący dobru iwalczący ze ziem".ppłk Łukasz Ciepliński „Pług*gryp* do syna na Wielkanoc
Szkoda, że miłość do ojczyzny jest często nieodwzajemniona –  OD URODZENIA DUMNY Z POCHODZENIA
 –  ŚMIERĆ WROGOM OJCZYZNY
Józef Piłsudski, listopad 1918 r. – "Żołnierze: Obejmuję nad wami komendę, w chwili gdy serce w każdym Polaku bije silniej i żywiej, gdy dzieci naszej ziemi ujrzały słońce swobody w całym blasku. Z wami razem ślubuję życie i krew swoją poświęcić na rzecz dobra Ojczyzny i szczęście jej obywateli"
Michał Mokrzycki jest barmanem w Kilkenny w Irlandii. W ubiegłym tygodniu uratował życie Irlandczykowi, który miał zawał serca. Mick Gahan nagle upadł na podłogę. Michał długo się nie zastanawiając, rozpoczął jego reanimację – Po akcji ratowniczej Irlandczyk trafił do szpitala, gdzie leżał w śpiączce przez 4 dni. Po wybudzeniu spotkał się z Michałem i mu osobiście podziękował. Postanowił się również odwdzięczyć - wręczył mu bilet lotniczy, by ten mógł wrócić do ojczyzny i spotkać się ze swoją rodziną
- Kochanie- Tak żabko- Powiedz mi coś miłego- Śmierć wrogom ojczyzny, skarbie- Ach! Precz z żydokomuną, misiaczku –

Wrzesień 1939 roku - tak było (44 obrazki)