Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem ponad 1659 takich demotywatorów

Gdzie się podziała Hanna? –
0:09
Udało ci się? –
 –  może jeszcze trochę oleju do głowy
Skład wyruszył z Kijowa wczoraj o 18 wieczorem jeszcze przed rozpoczęciem ataku przez Rosjan. Ci ludzie dowiedzieli się o wybuchu wojny w połowie trasy... – Szacuje się, że nawet milion Ukraińców spróbuje uciec z bombardowanej Ukrainy do Polski. Stoimy przed obliczem dużego kryzysu humanitarnego i zabezpieczenia żywności, opieki i dachu nad głową dla miliona osób. Przed nami ciężkie dni...
"Głosić wzniosłe teorie o "prawie płodu do życia", znów grozić matce więzieniem w imię praw tego płodu, ale równocześnie nie troszczyć się o to, aby nosicielka tego płodu miała co do ust włożyć... – I rzecz szczególna, ten sam płód, nad którym trzęsą się ustawodawcy, póki jest w łonie matki, w godzinę po urodzeniu traci wszelkie prawa do opieki prawnej, może zginąć pod mostem z zimna, gdy matka - którą jej "święte" macierzyństwo czyni nieraz wyrzutkiem społeczeństwa - nie ma dachu nad głową."Tadeusz Boy Żeleński ("Piekło kobiet" 1929)***Po 93 latach słowa Boya nadal aktualne...
...wszystko do własnej bramki. Ciężko będzie ten wyczyn powtórzyć –
Pod koniec XIX wieku pewien człowiek pracował za 11$ tygodniowo, wracał do domu wycieńczony ciężką pracą fizyczną – Pracował 10 godzin dziennie, a po pracy zajmował się swoją pasją... produkcją własnego modelu samochodu. Nikt w niego nie wierzył. Rodzina mówiła, że tylko marnuje czas. Sąsiedzi uważali go za osiedlowego wariata. Nikt mu nie pomagał...Nikt poza jego żoną.Pracowała z nim nocami, godzinami trzymała lampę gazową nad jego głową. Mąż miał sine palce i był zimny od przerażającego chłodu w środku i na zewnątrz.Ale ona nadal przy nim była, kochała go najmocniej na świecie.Ich męczarnie trwały kilka lat, ale ciężka praca się opłaciła. Sąsiedzi szeroko otworzyli oczy, gdy zobaczyli parę jeżdżącą na czymś co nie przypominało konia.Ten dziwak z sąsiedztwa to Henry Ford - legenda motoryzacji.Po latach został zapytany jak sobie wyobraża siebie w kolejnym życiu. Odpowiedział:"Jakkolwiek, byle z moją żoną"
Matka dzwoni do swojej zamężnej córki i pyta ją, jak się sprawy mają.- Wszystko jest nie tak! - jęczy córka. - Głowa mi pęka, bolą mnie plecy i nogi, w domu panuje bałagan, a dzieci doprowadzają mnie do szału. – - Słuchaj, nie denerwuj się - uspokaja matka. - Teraz wszystko załatwimy. Połóż się, a ja przyjdę teraz, dzieci nakarmię, posprzątam, a potem pójdę z dziećmi na spacer. I odpoczniesz trochę i przygotujesz obiad dla Marka- Dla Marka? - córka pyta zaskoczona. - Dla jakiego Marka?- Jak to jakiego, dla twojego męża! - odpowiada matka.- Mój mąż nie ma na imię Marek - warknęła córka.- O mój Boże! - wykrzykuje matka - musiałam źle się dodzwonić!- O mój Boże! - wykrzyknęła kobieta - więc nie przyjdziesz?
Matka roku –
0:42
Bycie operatorem filmowym to zaskakująco niebezpieczne zajęcie –
0:07
Ładnemu we wszystkim ładnie –
- Zawsze chodzę bez czapki. Nawet jak jest -25 z wiatrem. Nie pamiętam, kiedy ostatnio chorowałem.- Jak byś nosił, to byś pamiętał –
Policja w Katowicach zatrzymała młodego człowieka z plecakiem. To, co w nim znaleźli jest szokujące! – Dzisiejszego ranka w okolicy targowiska, pewien młodzieniec wsiadł do autobusu i nerwowym krokiem szedł na jego koniec, wzbudzając swym zachowaniem podejrzenia wśród pasażerów. Po krótkim czasie, w autobusie dało się wyczuć nieznośny i obrzydliwy odór. Wtedy to, jeden z pasażerów powiadomił policję, która w ciągu kilku minut zatrzymała autobus w celu przeszukania młodego człowieka. Gdy poproszono go o otwarcie plecaka, oczom policjantów, jak również pasażerów, ukazał się zaskakujący i makabryczny widok !!! Młody człowiek nosił w plecaku dwie głowy !!! Po wstępnych oględzinach, policji udało się stwierdzić, że jedna to głowa czosnku, a druga cebuli...!!! Dziękuję za uwagę. To dla Twojego dobra, by zachęcić Cię do czytania... Pozdrowienia!
Źródło: www.facebook.com
 –
0:13
Bohater z podstawówki – 11-letni Maks z Jaworza uratował kobietę w hipotermii.Maks wracał do domu z treningu piłki nożnej, kiedy zauważył siedzącą na przystanku kobietę. Zaniepokoiły go jej przemoczone buty i opuszczona głowa. Chłopiec rozpoznał objawy hipotermii, wiedział, że trzeba działać szybko. Pamiętał, że w takiej sytuacji trzeba osobą potrząsnąć i mówić do niej głośno. Zapytał też tatę swojego kolegi, który zatrzymał się na przystanku o koc termiczny, który ten na szczęście zawsze wozi w samochodzie. Chłopak owinął kobietę kocem i poczekał na przyjazd karetki.Karetka przyjechała po 20 minutach.Wiedział, jak ma się zachować, ponieważ jego klasa przerabiała pierwszą pomoc na lekcjach.''Czytałem też o tym w książkach survivalowych. Ta pani straciła przytomność, później zauważyłem, że wolno oddycha. To przedostatni etap, z organizmu powoli odchodzi ciepło i nie można się bronić''.Brawo Maks jesteś bohaterem! 11-letni Maks z Jaworza uratował kobietę w hipotermii.Maks wracał do domu z treningu piłki nożnej, kiedy zauważył siedzącą na przystanku kobietę. Zaniepokoiły go jej przemoczone buty i opuszczona głowa. Chłopiec rozpoznał objawy hipotermii, wiedział, że trzeba działać szybko. Pamiętał, że w takiej sytuacji trzeba osobą potrząsnąć i mówić do niej głośno.
Kiedy kupisz psa wyprodukowanego w Chinach –
0:10
“Od przybytku głowa nie boli” –
 –
Powiedziałam mu, że to żadna wymówka i usłyszałam jak mój mąż parsknął śmiechem dwa pokoje dalej... –

Kiedyś to było, teraz już nie ma

Kiedyś to było, teraz już nie ma – Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"? Nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że wszyscy zginiemy. Nikt nie narzekał.Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z gruźlicą, szkorbutem, nowotworem i polio służył mocz i mech. Lekarz u nasbywał. Chyba że u babci – po mocz i mech. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Jedliśmy muchomory sromotnikowe, na które defekowały chore na wściekliznę żubry i kuny. Nie mieliśmy hamburgerów – jedliśmy wilki. Nie mieliśmy czipsów – jedliśmy mrówki. Nie było wtedy coca-coli, była ślina niedźwiedzi. Była miesiączka żab. Nikt nie narzekał.Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał karę. Dół z wapnem, nóż, myśliwska flinta – różnie. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo — jak zwykle. Potem ojciec wracał do domu, a po drodze brał sobie nowe dziecko. Dzieci wtedy leżały wszędzie. Na trawnikach, w rowach melioracyjnych, obok przystanków, pod drzewami. Tak jak dzisiaj leżą papierki po batonach. Nie było wtedy batonów, dzieci leżały za to wszędzie. Nikt nie narzekał.Latem wchodziliśmy na dachy wieżowców, nie pilnowali nas dorośli. Skakaliśmy. Nikt jednak nie rozbił się o chodnik. Każdy potrafił latać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji, aby się tej sztuki nauczyć. Nikt też nie narzekał.Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Czasem akurat wtedy nadjeżdżał jelcz lub star. Wtedy zdychaliśmy. Nikt nie narzekał.Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Podobnie jak wybite zęby, rozprute brzuchy, nagły brak oka czy amatorskie amputacje. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a od pomocy, to jeszcze nikt nie umarł. Ciocia Janinka powtarzała, "lepiej lanie niż śniadanie". Nikt nie narzekał.Gotowaliśmy sobie zupy z mazutu, azbestu i Ludwika. Jedliśmy też koks, paznokcie obcych osób, truchła zwierząt, papier ścierny, nawozy sztuczne, oset, mszyce, płody krów, odchody ryb, kogel-mogel. Jak kogoś użarła pszczoła, to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię. Jak ktoś się zadławił, to pił 3 szklanki mleka i przykładał sobie rozgrzaną patelnię. Nikt nie narzekał.Nikt nie latał co miesiąc do dentysty. Próchnica jest smaczna. Kiedy ktoś spuchł od bolącego zęba, graliśmy jego głową w piłkę. Mieliśmy jedną plombę na jedenaścioro. Każdy ją nosił po 2-3 dni w miesiącu. Nikt nie narzekał.Byliśmy młodzi i twardzi. Odmawialiśmy jazdy autem. Po prostu za nim biegliśmy. Nasz pies, MURZYN, był przywiązany linką stalową do haka i biegł obok nas. I nikomu to nie przeszkadzało. Nikt nie narzekał.Wychowywali nas gajowi, stare wiedźmy, zbiegli więźniowie, koledzy z poprawczaka, woźne i księża. Nasze matki rodziły nasze rodzeństwo normalnie – w pracy, szuwarach albo na balkonie. Prawie wszyscy przeżyliśmy, niektórzy tylko nie trafili do więzienia. Nikt nie skończył studiów, ale każdy zaznał zawodu. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. To przykre. Obecnie jest więcej batonów niż dzieci.My, dzieci z naszego jeziora, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze" wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez słodyczy, szacunku, ciepłego obiadu, sensu, a niektórzy – kończyn.Nikt nie narzekał.
 
Color format