Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 129 takich demotywatorów

Kiedy James Doohan, odtwórca roli Scotty'ego w Star Treku,otrzymał list od fanki z myślami samobójczymi, odpisał jej i powiedział, że chce ją widzieć na każdym konwencie w okolicy – Spotykał się z nią na nich przez lata i zawsze przekazywał jej same pozytywne wiadomości. 8 lat później, otrzymał od niej list, że jego dobroć, życzliwość i zachęta uratowały jej życie i że zdobyła tytuł magistra inżyniera elektronika. Stwierdził, że była to "najlepsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłem w życiu"
Afera w Złotoryi. Parafia żali się, że nie dostaje pieniędzy od "młodych", chociaż to dla nich robi remonty – Może sami powinni zadać sobie pytanie - czemu młodzi ludzie mniej chętnie angażują się w życie kościoła? SPRAWOZDANIE Z PRZEPROWADZONEJ ZBIÓRKI 2021 rokuBardzo serdecznie dziękuję wszystkim, którzy w tym roku złożyli ofiaryzwiązane z zadłużeniem parafii w związku z ubiegłorocznymi pracamirenowacyjno- remontowymi.W tym roku ofiary złożyły 294 rodziny. Została zebrana kwota 28.130 złotych.Dla porównania w ubiegłym roku po kolędzie przyjęło księdza 1420 rodzin.Na zadłużenie w ubiegłym roku złożyło się 756 rodzin na kwotę 61.240 złotych.To jest 17 % parafian. Zresztą przed pandemią właśnie 17 % parafiansystematycznie uczestniczyło we Mszy świętej w każdą niedzielę.Na dzień dzisiejszy parafii zostało do spłaty pożyczkodawcom tylko 1870 złotych.Wpłaty kształtowały się w sposób następujący:45 % wpłacających powyżej 61 roku życia.29% wpłacający w przedziale wieku 51 - 60 lat życia16% wpłacający w przedziale wieku 40- 50 lat życia9,9% wpłacający w przedziale wieku 30-39 lat życia0.1% wpłacający w przedziale wieku 20- 29 lat życiaZ tych statystyki wynika, że parafia nie może liczyć na młode rodziny, którenajdłużej będą korzystały z tej świątyni, a niestety nie angażują się lub wniewielkim procencie angażują się w sprawy remontów i utrzymania parafii.Potwierdza się prawda z przypowieści ewangelicznej, gdzie Jezus chwali i mówido apostołów, „że ta uboga wdowa wrzuciła do skarbony w świątyni najwięcej,wszystko co miała, całe swe utrzymanie.Drodzy Parafianie. to co Państwo składacie na remonty oraz utrzymanie parafii tonie jest sprawa proboszcza, ale jest to nasze wspólne dobro, które ma służyćprzyszłym pokoleniom wierzących złotoryjan, którzy będą korzystali z tejodnowionej świątyni.Jednocześnie informuję, że w ubiegłym roku praktycznie zakończyły się wszelkieprace remontowe w naszym kościele. Do renowacji zostały tylko tablicekamienne na części elewacji kościoła. Te prace pomimo możliwości pozyskaniaróżnych dotacji nie będą wykonywane przez najbliższe 5 lat. Czekamy na lepszeczasy. W sposób szczególny dziękuję pani Ludwice Gratkowskiej za fachowe iszczegółowe prowadzenie finansów parafii oraz końcowe rozliczenie pracremontowych.Jeszcze raz za życzliwość, złożone ofiary i wszelką pomoc serdecznie dziękuję.Bóg zapłać.Jednocześnie proszę, aby reszta parafian przyłączyła się do spłaty zadłużenia.Do połowy marca przedłużamy zbiórkę na zadłużenie. Koperty z nadrukiemmożemy pobrać przy bocznych ołtarzach. Wypełnione z podaniem adresuwrzucamy do skarbony przy stopniach ołtarza.Mam nadzieję, że w marcu uda się spłacić ostatnią rodzinę która udzieliłaparafii pożyczki.
„Stałam dzisiaj w kolejce na poczcie, obsługiwał mnie pracownik w średnim wieku. Patrząc na mnie, odezwał się: Czy będziesz miała coś przeciwko, jeśli zadam ci pytanie?' – Niemal od razu wiedziałam, o co zechce zapytać. Pomyślałam, że prawdopodobnie zaraz zapyta mnie o moje znamię. (Ponieważ 99,999% pytań od nieznajomych dotyczy właśnie tego tematu). Odpowiadając z uśmiechem, powiedziałem mu: „Jasne”.Następnie, zamiast zadać mi pytanie, którego się spodziewałam powiedział: „Moja córka ma takie samo znamię jak ty i moja siostrzenica również. Wiem, że wiele osób może być niemiłych w stosunku do Ciebie, mam na myśli to, jak reagują na tego typu znamiona, ale po prostu to ignoruj. Jesteś piękna.'Szanowny Panie ... Dziękuję za okazaną życzliwość. Sprawiłeś, że świat stał się piękniejszy.”
Chłopiec z zepołem Downa źle znosił lockdown. Rozweselał go... maszynista! Odrobina życzliwości może zrobić komuś dzień –

Przykre, ale prawdziwe:

 –  Kilka słów o sąsiedzkich relacjach w dzisiejszych czasach.Wychowałam się w bloku, gdzie sąsiad = przyjaciel.Odwiedzaliśmy się kilka razy w tygodniu, robiliśmy sąsiedzkie imprezy, jako dziecko często bawiłam się z innymi dzieciakami w piaskownicy lub w naszych mieszkaniach. Do tej pory mam paczkę przyjaciółek z klatki, z którymi zawsze spotykam się, gdy jestem w rodzinnym mieście.Moi rodzice często pilnowali dzieci innych sąsiadów, a w zamian za to my mieliśmy zapewnioną opiekę dla naszego kota, kiedy wyjeżdżaliśmy na wakacje. Gdy trzeba było zrobić gdzieś remont, nie wynajmowało się do tego ekipy, tylko prosiło się sąsiadów o pomoc. Zdarzało się, że moi rodzice pracowali do późna, więc niektórzy sąsiedzi z własnej woli zapraszali mnie i mojego brata na obiad.Czysta, sąsiedzka życzliwość.Uważałam, że takie relacje to coś normalnego. Przez całe studia w mieszkałam w akademiku, gdzie panowała podobna atmosfera - wiadomo, jak to w mieszkaniach studenckich bywa.Po studiach znalazłam pracę i przeprowadziłam się do mieszkania na nowo wybudowanym osiedlu. Dobrze pamiętam ten dzień - była sobota, południe. Gdy tylko się rozpakowałam, postanowiłam przywitać się z sąsiadami.Połowa nie otworzyła mi w ogóle drzwi, chociaż wewnątrz mieszkania słyszałam dialogi w stylu "Kto to? Nie wiem, jakaś typiara, nie znam. To nie otwieraj". Kilka osób przez drzwi spytało "kto tam?", a gdy odpowiadałam, że jestem nową sąsiadką i przyszłam się przywitać, słyszałam tylko "proszę stąd odejść, nie mam czasu".Byli też tacy, którzy otwierali drzwi, ale słysząc, kim jestem, machnęli dłonią, mówiąc, żebym nie zawracała im głowy. Jeden starszy pan spytał "Aa, to pani się tak łomotała na klatce? Mam nadzieję, że to już koniec, zagłuszała mi pani serial". Jakaś kobieta nakrzyczała na mnie, bo dzwonek do drzwi obudził jej dziecko.Tylko w jednym mieszkaniu trafiłam na miłą parę studentów, z którymi od razu umówiłam się na piwo i przy okazji dowiedziałam się, że podziwiają mnie za chęć zapoznawania się z innymi sąsiadami, bo w tym bloku mieszkają, cytuję "dziwni ludzie".Byłam, delikatnie mówiąc, zszokowana, ale oczywiście, zaczęłam szukać winy w sobie - była sobota, tłumaczyłam sobie, że sąsiedzi pewnie odpoczywają po ciężkim tygodniu, a tu przychodzi obca baba i zawraca im głowę. Pomyślałam, że na razie dam im trochę czasu i na zacieśnianie sąsiedzkich więzi przyjdzie jeszcze pora.W ciągu kolejnego tygodnia przekonałam się, że moi sąsiedzi nie znają słowa "dzień dobry". Parę razy zamknięto mi drzwi na klatkę przed nosem. Kiedy w windzie pies jednego z sąsiadów zaczął mnie zaczepiać i wyciągnęłam do niego rękę (może nie powinnam, bo niektóre psy tego nie lubią, ale ten wydawał się wyjątkowo towarzyski), jego opiekun burknął do mnie coś w stylu "niech trzyma pani ręce przy sobie".Raz nie było mnie w domu, a akurat nadkręcił się kurier i chciał zostawić paczkę u sąsiadki - po rozmowie na infolinii dowiedziałam się, że sąsiadka powiedziała, że może przesyłkę przyjąć, ale wyrzuci ją do śmieci. Szczęśliwie kurier przyjechał kolejnego dnia, kiedy byłam w domu.Z głębokim rozczarowaniem uznałam, że nie ma co robić drugiego podejścia do lepszego zapoznania się z moimi sąsiadami. Ale kiedy chciałam zrobić parapetówkę, pomyślałam, że rozsądnie byłoby ich chociaż o tym poinformować. Tym, którzy mieszkają najbliżej mnie, zostawiłam w skrzynce na listy słodką przekąskę i karteczkę z informacją, że tego dnia i o tej godzinie zapraszam ich na małą imprezę, a jeśli jednak wolą zostać u siebie, to, oczywiście rozumiem i postaram się, by było w miarę cicho.Na parapetówce pojawili się jedynie wspomniani wcześniej studenci oraz piątka moich znajomych. Była godzina dwudziesta, muzyka grała głośno, ale nie na tyle głośno, by komuś przeszkadzać (nawet na klatce nie było jej słychać). Zdążyliśmy może wypić po łyku piwa, kiedy do mieszkania zapukała... policja.Co się okazało? Sąsiedzi donieśli, że jest hałas, a na prośbę o ściszenie muzyki, ja i moi znajomi zaczęliśmy grozić im przemocą. Do tego para studentów, która mieszka w tym bloku to dilerzy narkotyków i na pewno wszyscy jesteśmy naćpani.Sądziłam przez chwilę, że jestem w ukrytej kamerze.Policjanci, na szczęście, okazali się dość wyrozumiali i skończyło się na pouczeniu. Kontynuowaliśmy imprezę, ale już w zepsutym humorze.W ciągu kolejnych miesięcy bałam się wyjść w ogóle z domu lub do niego wracać w obawie, że trafię na klatce lub w windzie na któregoś z sąsiadów. Częściej niż "dzień dobry" słyszałam jakieś niemiłe uwagi, niepotrzebne zaczepki.Dwa dni po parapetówce, gdy niosłam w przezroczystej reklamówce zakupy, w tym butelkę wina, jedna sąsiadka spytała "Co, znowu imprezka? Znowu będzie trzeba po policję dzwonić?" Nie odpowiedziałam.Zdaję sobie sprawę z tego, że czasy się zmieniły i dzisiaj każdy jest skupiony bardziej na sobie, ma swoich znajomych i nie szuka przyjaźni wśród sąsiadów. Być może uznacie, że narzucałam się swoim sąsiadom, ale naprawdę nie rozumiem, skąd w nich tyle jadu i pogardy dla drugiego człowieka.Blok, w którym się wychowałam, a ten, w którym mieszkam obecnie to dwa zupełnie różne światy i muszę wam powiedzieć, że jestem mocno przygnębiona, kiedy po pobycie w moich rodzinnych stronach wracam to szarej rzeczywistości.Naprawdę, tu już nie chodzi o to, że ktoś mi nie odpowie na "dzień dobry" czy zbeszta za głaskanie jego psa - chodzi o zwyczajny szacunek do drugiej osoby i nie uprzykrzanie sobie życia.
Jak się okazało, parafia wzięła na nią kredyt. Teraz prosi parafian o pomocw spłacie tego kredytu –  KA PAWECOTESUENOgłoszenia DuszpasterskiePrzezywamy szczególnie trudny czas. Wielu Parafian boi się zarazićkorona -wirusem i nie przychodzi do kościoła. Kościoły świecąpustkami a jednak parafie muszą funkcjonować i płacić rachunki.Nasza parafia ma do spłacenia 50 tysięcy złoty za Figurę Św. JanaPawła II. Apeluję do Parafian o wsparcie finansowe.Bank Pekao I| Oddział w Ostrowcu św. Nr. konta 56 1240 1385 11110010 1016 2580. Bóg zapłać za życzliwość.
Na wrocławskim rynku wyrosły... słoneczniki. Zbudowane z kilkunastu tysięcy klocków LEGO – Optymistyczna budowla upamiętnia Dzień Życzliwości, który obchodziliśmy 21 listopada. To nie przypadek więc, że pole słoneczników pojawiło się właśnie koło krasnala Życzliwka.
Dzisiaj świętujemy Dzień Życzliwości. Czyli generalnie dzień, który powinniśmy święcić codziennie –  21 listopad Dzień Życzliwości Znajdż się wśród życzliwych

Nigdy nie wyjdą z mody

Nigdy nie wyjdą z mody –  Istnieją rzeczy, które nigdy nie wyjdą z mody: Życzliwość, szczerość, szacunek i dobre maniery
Zwróciła uwagę o brak maseczki celebrycie z "Love Island", jego reakcja była natychmiastowa – Zawodnik Face MMA Paweł Tyburski wrzucił na swój Instagram film z podróży pociągiem, w którym dyskutuje ze współpasażerką:- Czy mógłby Pan zakryć usta i nos? - prosi na nagraniu kobieta.- Nie jestem proszę Pani z tego zwolniony, przygotowuje się do zawodów i nie jest Pani tutaj odpowiednią osobą do tego, żeby Pani mi zwracała w ogóle uwagę na ten temat - odpowiada jej gwiazda Love Island.- Dlaczego nie jestem? - pyta kobieta.- Dlaczego nie? Ja wiem, że Pani nie jest wyedukowana… - mówi Tyburski.- Ale nie może mnie Pan filmować - stwierdza nagrywana kobieta.- Ale ja mam prawo, nie pokazuje Pani swojego wizerunku. Ma Pani zasłoniętą buzię. Odpuśćmy sobie ten temat. Miłej podróży Pani życzę - odpowiada zawodnik...Gdzie podziała się zwykła ludzka życzliwość?
 –

Lekcja dla nas wszystkich

Lekcja dla nas wszystkich – "Przyjechałem pod adres do klienta, i zatrąbiłem. Po odczekaniu kilku minut, zatrąbiłem ponownie. Był późny wieczór, pomyślałem że klient się rozmyślił i wrócę do "bazy"... ale zamiast tego zaparkowałem samochód, podszedłem do drzwi i zapukałem. "Minutkę!", odpowiedział wątły, starszy głos. Usłyszałem odgłos tak jakby coś było ciągnięte po podłodze...Po długiej przerwie, otworzyły się drzwi. Stała przede mną niska , na oko dziewięćdziesięcioletnia kobieta. Miała na sobie kolorową sukienkę i kapelusz z dopiętym welonem; wyglądała jak ktoś z filmu z lat czterdziestych.U Jej boku była mała nylonowa walizka. Mieszkanie wyglądało tak, jakby nikt nie mieszkał w nim od lat. Wszystkie meble przykryte były płachtami materiału.Nie było zegarów na ścianach, żadnych bibelotów ani naczyń na blacie. W rogu stało kartonowe pudło wypełnione zdjęciami i szkłem."Czy mógłby Pan zanieść moją torbę do samochodu?", zapytała. Zabrałem walizkę do auta, po czym wróciłem aby pomóc kobiecie.Wzięła mnie za rękę i szliśmy powoli w stronę krawężnika.Trzymała mnie za ramię, dziękując mi za życzliwość. "To nic", powiedziałem, "Staram się traktować moich pasażerów w sposób, w jaki chciałbym aby traktowano moją mamę.""Och, jesteś takim dobrym chłopcem" , odrzekła. Kiedy wsiedliśmy do samochodu, dała mi adres, a potem zapytała: "Czy mógłbyś pojechać przez centrum miasta?"To nie jest najkrótsza droga", odpowiedziałem szybko, włączając licznik opłaty."Och, nie mam nic przeciwko temu", powiedziała. "Nie spieszę się. Jestem w drodze do hospicjum."Spojrzałem w lusterko. Jej oczy lśniły. "Nie mam już nikogo z rodziny", mówiła łagodnym głosem. "Lekarz mówi, że nie zostało mi zbyt wiele..."Wyłączyłem licznik... "Którędy chce Pani jechać?"Przez kilka godzin jeździliśmy po mieście. Pokazała mi budynek, gdzie kiedyś pracowała jako operator windy.Jechaliśmy przez okolicę, w której żyli z mężem jako nowożeńcy. Poprosiła abym zatrzymał się przed magazynem meblowym który był niegdyś salą balową, gdzie chodziła tańczyć jako młoda dziewczyna.Czasami prosiła,by zwolnić przy danym budynku lub skrzyżowaniu, i siedziała wpatrując się w ciemność, bez słowa.Gdy pierwsze promienie Słońca przełamały horyzont, powiedziała nagle "Jestem zmęczona. Jedźmy już proszę". Jechaliśmy w milczeniu pod wskazany adres. Był to był niski budynek z podjazdem, tak typowy dla domów opieki.Dwaj sanitariusze wyszli na zewnątrz gdy tylko zatrzymałem się na podjeździe. Musieli się jej spodziewać. Byli uprzejmi i troskliwi.Otworzyłem bagażnik i zaniosłem małą walizeczkę kobiety do drzwi. Ona sama została już usadzona na wózku inwalidzkim."Ile jestem panu winna?" Spytała, sięgając do torebki."Nic", odpowiedziałem."Trzeba zarabiać na życie", zaoponowała."Są inni pasażerowie," odparłem.I nie zastanawiając się kompletnie nad tym co robię, pochyliłem się i przytuliłem Ją. Objęła mnie mocno."Dałeś staruszce małą chwilę radości", powiedziała. "Dziękuję".Uścisnąłem jej dłoń, a następnie wyszedłem w półmrok poranka. Za mną zamknęły się drzwi - był to dźwięk zamykanego Życia.Tego ranka nie zabierałem już żadnych pasażerów.Jeździłem bez celu, zagubiony w myślach. Co jeśli do kobiety wysłany zostałby nieuprzejmy kierowca, lub niecierpliwy aby zakończyć jego zmianę? Co gdybym nie podszedł do drzwi, lub zatrąbił tylko raz, a następnie odjechał?Myśląc o tym teraz, nie sądzę, abym zrobił coś ważniejszego w całym swoim życiu.Jesteśmy uzależnieni od poszukiwania emocjonujących zdarzeń i pięknych chwil, którymi staramy się wypełnić nasze życia.Tymczasem Piękne Chwile mogą przydarzyć się nam zupełnie nieoczekiwanie, opakowane w to, co inni mogą nazwać rutyną. Nie przegapmy ich.."
"Krótkie życiowe wskazówki,które dał mi mój 95-letni dziadek!"Warto je zapamiętać i przekazywać innym – O stosunku do życiaBądź odpowiedzialny za wszystko, co dzieje się w twoim życiuDąż do wyższości nad sobą, a nie do perfekcjiPo prostu zaakceptuj fakt, że życie jest niesprawiedliwe, ale wciąż jest piękneMiej marzenia i wielkie plany, ale nie zapomnij cieszyć się małymi radościamiZaakceptuj swoją przeszłość, ponieważ nie można jej już zmienićNie trzeba zawsze wygrywaćZwróć wszystko, co pożyczyłeśNie porównuj swojego życia z życiem innychKażdy ma własną ścieżkę ze wzlotami i upadkami.To, czy będziesz szczęśliwy czy nie, zależy od ciebie, a nie od innychWierz w cuda, zdarzają sięZawsze wybieraj życieW obliczu problemu zadaj sobie pytanie: „Czy będzie to ważne za pięć lat?”Wszystko może się zmienić w ciągu kilku sekund, ale wszystkie zmiany są na lepszeDo ciebieNie bój się wyrażać swoich emocji: śmiechu, smutku, gniewu, niepohamowanej radościNie bierz siebie zbyt poważnieZazdrość to strata czasu. Zaakceptuj to, co masz teraz. Pracuj nad tym, co chcesz uzyskaćDotrzymuj słowaSpójrz ludziom w oczyNaucz się czegoś nowego każdego miesiąca.Zwróć uwagę na życzliwośćWybaczaj, ale nie zapominajTwoje dzieci mają tylko jedno dzieciństwoNie ważne jak się czujesz, nie spiesz sięNie obwiniaj innych
 –
Najlepszym lekarstwem, którego nie sposób przedawkować jest uśmiech i życzliwość dla drugiego człowieka –
Dzięki życzliwości PKP pod koniec roku zostanie otwarta na Dworcu Głównym we Wrocławiu kaplica.Teraz podróżni będą mogli pomodlić się, by pociąg przyjechał na czas, zasilając przy okazji kościelną kasę –
Jeśli życzliwe mówienie do roślin pomaga im rosnąć, to wyobraź sobie jak takie mówienie może wpływać na człowieka –
 –  Gdy w latach 80-tych z szarych bloków wybiegali jako młode chłopaki naboisko, każdy chciał być jak Marco van Basten. Diego Maradona, MichelPlatini. Bo oni mieli wyniki. Oni wygrywali- A na bramce zawsze stał gruby.Gdy chodzili na siłownię ze skrzypiącymi maszynami i czarno-białymizdjęciami Schwarzennegera na ścianach, porównywali, kto wyciśniewięcej na klatę albo zrobi cięższy przysiad. Rywalizowali i tak wyłanialilidera.Gdy nadchodziły wakacje, nosili butelki do skupu albo zbierali w upaletruskawki na polach. Było wiadomo, że ma się tyle, ile się zarobi. Nikt nicnie dostawał za darmo.Gdy kłócili się z pijącymi czy krzyczącymi na matki ojcami, to stawali wobronie kobiet. Przysięgali sobie wtedy, że nigdy nie będą tacy, jak ichoni. Szybko wyprowadzali się z domów. Jeśli nie boisz się własnego ojca,to naprawdę jesteś już dorosły.Gdy chodzili na inne podwórka, zwykle wracali z limem pod okiem.Uśmiechnięci, bo dumni, że nie stchórzyli. Że się odważyli. Gdy szli poulicy i jakiś idiota uderzał ich ramieniem, zatrzymywali się i leciały bluzgi.Honor był ważniejszy niż złamany nos.Gdy w szkołach w pierwszych ławkach kujony podlizywały sięnauczycielom, przypatrywali się i uczyli szacunku do siebie samych.Nigdy nie można było się sprzedawać. To zawsze kończyło się tonieodpowiednim zachowaniem.Minęły lata. Wiele lat.Gdy zakochiwali się w kobietach, byli bezbronni wobec uczuć, które nimizawiadywały - miłością, wrażliwością, bliskością. Uczyli się czuć, boodebrano im to w dzieciństwie. Nauczyli się.Gdy dostawali pracę, harowali w niej zawsze więcej, niż trzeba było. Etospracy, sprawczości, zaradności był tak głęboko zakorzeniony, że nikomunie przyszło do głowy by narzekać czy wybrzydzać. Wszystko byłoszansą, bo jak się kiedyś nie miało nic, to potem z wszystkiego można sięcieszyć.Gdy rodziło się dziecko, zaczynali dbać o siebie. Po raz pierwszy w życiuczuli, że powinni. Bo stali się ważni, ale nie dla siebie... Oni nigdy nieumieli być ważni dla siebie. Wyzywani w szkołach od idiotów zapopełnione błędy, wściekli na ojców, zdradzeni przez system,zakompleksieni po wyjechaniu na Zachód po otwarciu granic, oni nieumieli nigdy być ważni dla siebie samych, bo uważali się za nic. Ale gdypojawiało się dziecko... Zaczynali być ważni. Ale nie dla siebie - dla niego.Wtedy rzucało się palenie, inaczej wydawało pieniądze. Brało tę całą żółćspołeczną, poniżanie, odrzucanie i krytykowanie i trzymając to dziecko wrękach obracało to wszystko o 180 stopni i dawało mu miłość, akceptację,życzliwość i ciepło, którego się samemu nie dostało. Syf, który oniprzeżyli, miał jednak sens.Gdy przyjaciel miał tarapaty, to mu pomagali. Było ich niewielu, ale gdywisiał na skraju przepaści to chwytało się go za rękę i nigdy, nigdy, nigdynie puszczało. Wyrażenie "liczyć na kogoś" miało szczególne znaczenie -oni wiedzieli, co to znaczy, bo sami mogli liczyć tylko na siebie. Tegonauczyło ich życie. I choć było trudne, momentami koszmarnie trudne, to itak się do tego nie przyznawali. Chcieli... Musieli być silni.Minęły lata. Wiele lat.I coś się zmieniło. Poznali kobiety, za które są w stanie oddać życie.Urodziły się im dzieci, dla których zrobią wszystko. Poznali ludzi, którychmożna zobaczyć po wielu latach rozłąki i mimo tego czuć tak, jakbywidziało się ich wczoraj. Porobili kariery, osiągnęli sukcesy i zwojowaliświat materialny. Jak się startuje z samego dna, nigdy nie boi się do niegowrócić, ale zrobi się wszystko, by już go nigdy nie dotknąć.Z gówniarzy ganiającymi za kobietami stali się przewodnikami, a przeżytyzawód i wściekłość przekuli na pracę. By być, zaczęli robić. By robić,zaczęli walczyć. Walczyć by ich żony, dzieci, pracownicy nie musieliprzechodzić przez to, co oni. Przez syf.Tęsknię za tymi Mężczyznami. Imponują mi. Są odpowiedzialni. Gotowido poświęceń. Słowo "honor" nie jest dla nich puste. Stawiają rozwójwyżej niż laury. Podejmują nowe wyzwania. Przecierają ścieżki. Są gotowibronić słabszych. Osiągają rzeczy w życiu. Nie boją się mówić, co myślą iczują. Można na nich liczyć. Dotrzymują słowa. Wysiłek jest dla nichsposobem życia. Noszą krzyż większy od siebie. I nie swój, ale wielu.Tęsknię za nimi, bo takich mężczyzn jest coraz mniej. Coraz rzadziej sięich spotyka. Dobrobyt nie wymusza ciężkiej pracy, egocentryzm nakazujemyśleć o sobie i unika poświęceń, a internet stawia prawdziwe autorytetyna równi z cyfrowymi awatarami mającymi do zaoferowania historię bezfaktów. Zmieniły się wartości, stało się łatwiej i przez to płycej. Ma byćprzyjemnie i szybko.Ci mężczyźni są szczególnym gatunkiem. Jak dadzą słowo, to godotrzymają, a nie zmienią bo "coś wypadło". Jak przegrają z kimślepszym, to okażą mu szacunek, a nie obrobią dupę w internecie. Niekręci ich władza, choć ją dostają. Nie imponują im pieniądze, choć jemają. Nie potrzebują podziwu, choć go dostają. Tam chodzi o cośzupełnie innego, co zrozumie tylko garstka nielicznych.Im chodzi o bycie wzorem.Wybrali cel, któremu nigdy nie sprostają.Ale znając ich, to umrą próbując. Dlatego gdy kiedyś ich spotkacie, to ichpozdrówcie. Potrzebują tego, choć nigdy Wam tego nie powiedzą.MDr Mateusz Grzesiak25 września o 21:02
 –  Z okazji 70. rocznicy powstania Chińskiej RepublikiLudowej oraz 70. rocznicy nawiązania stosunkówdyplomatycznych między Chinami a Polską, RestauracjaXinglong od 01.08.2019 do 01.12.2019 oferujespecjalną promocję.Goście zagraniczni Restauracji Xinglong (obywatelePolski i innych krajów poza ChRL) mogą skorzystaćz 10% rabatu, jeśli przywitają się w jezyku chińskim,zaś 20% rabat czeka na gości, którzy złożą zamówieniew języku chińskim! Analogicznie nagrodzimy, jeśliChinczycy zastosują język polski.Chcielibyśmy zachęcić zagranicznych przyjaciół donauki chińskiego i zrozumienia Chin, promując przytym chińską kulturę kulinarną. Zachęcamy równieżChińczyków do nauki polskiego, zrozumienia polskiejkultury i większej integracji ze społecznością lokalnąRazem zbudujmy most przyjaźni łączący naródchiński i polskiChcielibyśmy szczególnie podziękować za wieloletniewsparcie, sympatię i życzliwość dla Restauracji Xinglong!Caehamywizyle nouych i starych prayjaciól!

To nigdy nie wyjdzie z mody

To nigdy nie wyjdzie z mody –  Istnieją rzeczy, które nigdy nie wyjdą z mody: Życzliwość, szczerość, szacunek i dobre maniery