Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 93 takie demotywatory

Trzy najlepsze lekcje życia –
Dwa zdjęcia i już wiesz co się wydarzyło –
Himalaista zirytował się pytaniem dziennikarki TVP. Po krótkiej odpowiedzi, rzucił słuchawką – Wielu Polaków zastanawia się czy naszym rodakom uda się zdobyć zimą jeden z najniebezpieczniejszych szczytów świata. Wśród uczestników Narodowej Zimowej Wyprawy na K2 jest himalaista Rafał Fronia, który wczoraj uległ wypadkowi. Od wczoraj, gdy spadający kamień złamał mu przedramię, media zastanawiają się co z samopoczuciem wspinacza.Kilka godzin po wypadku, TVP połączyło z bazą pod K2. Dziennikarka Edyta Lewandowska usilnie próbowała dowiedzieć się jak czuje się himalaista.Po zadaniu pytania, Rafał Fronia odpowiada krótko:- Miała pani kiedyś złamaną rękę?Na co dziennikarka rozpoczyna dość dziwną wypowiedź:- Miałam złamaną nogę, wiem że boli. Ale miałam to złamane, wie pan, na dole, na poziomie morze, a inaczej się człowiek czuje, wtedy kiedy jest natychmiast zabezpieczony i jedzie do szpitala, ma wkładaną rękę czy nogę w gips. Jak się pan czuje TAM?Po ponownym pytaniu polski himalaista nie wytrzymuje i ze smutkiem oraz irytacją w głosie odpowiada krótko:- No, do d**y. Dajcie nam spokój. Mogę się już rozłączyć? Czołem, cześć
~ Z najlepszymi życzeniami na Nowy 2018 Rok ~ – Zanim otworzymy szampana i rozpoczniemy Nowy Rok, zatrzymajmy się i pomyślmy o mijającym roku. Przypomnijmy sobie nasze triumfy i pomyłki. Złożone i złamane obietnice. Chwile, gdy byliśmy gotowi na wielką przygodę lub kiedy zamykaliśmy się w sobie ze strachu. Nowy Rok przynosi nam wszystkim nową szansę.Szansę, żeby wybaczyć. Poprawić się i zrobić więcej. Dać więcej i kochać bardziej. Przestać się martwić, a co jeśli, ale być gotowym na to, co przyjdzie. Bądźmy lepszą wersją siebie i zawsze stawiajmy na rozwój. Dbajmy o siebie i przestańmy mówić o sobie w sposób negatywny. Nie krytykujmy i nie oceniajmy innych. Przestańmy się bać przegranej. Miejmy marzenia i róbmy, co tylko możemy, by je spełnić. Otaczajmy się ludźmi, którzy nas motywują. Kochajmy.Więc kiedy otworzymy  szampana, pamiętajmy, żeby być dla siebie miłymi, dobrymi, nie tylko w Sylwestra, ale przez cały Nowy 2018 Rok!

List od porzuconego psa:

List od porzuconego psa: – "Kiedy byłem szczeniakiem bawiłeś się ze mną, a moje wybryki sprawiały, że się śmiałeś. Nazywałeśmnie swoim dzieckiem i pomimo tylu pogryzionych butów i zniszczonych poduszek zostałem twoimnajlepszym przyjacielem. Za każdym razem gdy coś przeskrobałem groziłeś mi palcem i mówiłeś:"jak mogłem!?". Jednak chwilę później złość Ci mijała, wywracałem się na plecy, a ty drapałeś mnie po brzuchu. Minęło sporo czasu zanim zaaklimatyzowałem się w Twoim domu, bo Ty byłeś strasznie zajęty. Mimo to pracowaliśmy nad tym razem.Pamiętam te wszystkie noce gdy przytulałem się do Ciebie w łóżku słuchając Twoich zwierzeńi skrytych marzeń. Byłem przekonany, że życie nie może być bardziej idealne. Chodziliśmy na długie spacery i razem biegaliśmy po parku. Jedliśmy razem lody (ja dostawałem tylko wafelek, bo "lody nie są zdrowe dla psów", tak mówiłeś). W domu ucinałem sobie długie drzemki w promieniach słońca, czekając aż wrócisz z pracy. Wreszcie zacząłeś spędzać tam coraz więcej czasu i rozglądać się za ludzkim partnerem. Czekałem na ciebie cierpliwie, pocieszałem, kiedy spotkało cię rozczarowanie i gdy miałeś złamane serce. Skakałem z radości kiedy wracałeś do domu zakochany.Ona, twoja żona, nie lubi psów. Mimo to powitałem ją w naszym domu, okazałem jej szacunek i posłuszeństwo. Ty byłeś szczęśliwy, więc ja też. Kiedy urodziły się wasze dzieci, tak jak ty byłem zafascynowany ich zapachem i różowością, i tak jak ty, chciałem się nimi opiekować. Tylko, że ona i ty martwiliście się żebym nie zrobił im nic złego, więc spędzałem większość czasu w innym pomieszczeniu. Zostałem "więźniem miłości", chociaż tak bardzo chciałem okazać im swoje uczucia. Kiedy trochę podrosły, zostałem ich przyjacielem. Wczepiały się w moje futro i podążały za mną niepewnym kroczkiem, zaglądały mi w uszy, wsadzały do oczu palce i całowały w czubek nosa. Uwielbiałem ich pieszczoty - twoje stały się przecież takie rzadkie. Gdyby było trzeba broniłbym twoich dzieci własnym życiem.Wślizgiwałem się im do łóżek i słuchałem szeptanych do mojego ucha sekretów i najskrytszych marzeń. Razem nasłuchiwaliśmy, czy nie wracasz z pracy. Kiedyś, dawno temu, kiedy ktoś pytał, czy masz psa, wyciągałeś z portfela moje zdjęcie i opowiadałeś im o mnie. Przez ostatnie lata odpowiadałeś tylko krótko "mam" i zmieniałeś temat. Z "twojego psa" stałem się "jakimś psem" i miałeś za złe każdą sumę, którą musiałeś na mnie wydać.Ostatnio dostałeś propozycję nowej pracy. Razem z rodziną przeprowadzisz się do innego miasta. Niestety, w nowym miejscu nie można trzymać zwierząt. Podjąłeś właściwą decyzję, twoja rodzina dużo na tym zyska. Kiedyś ja byłem twoją jedyną rodziną... Cieszyłem się jak zwykle na przejażdżkę samochodem, kiedy wyruszyliśmy w drogę do schroniska. Schronisko pachniało brakiem nadziei i strachem wszystkich psów i kotów. Wypełniłeś formularz i powiedziałeś "Na pewno znajdziecie mu dobry dom". Wzruszyli tylko ramionami i popatrzyli na ciebie ze smutkiem. Dobrze wiedzieli, co czeka psa w średnim wieku, nawet takiego z papierami.Siłą odgiąłeś zaciśnięte na mojej obroży palce swojego syna, który krzyczał "Tato, proszę nie pozwól im zabrać mojego psa!" Martwię się o niego. Dałeś mu właśnie piękną lekcję przyjaźni, lojalności, miłości, odpowiedzialności i szacunku dla życia... Unikając mojego wzroku poklepałeś mnie po głowie. Uprzejmie odmówiłeś zabrania obroży i smyczy. Musiałeś iść, miałeś umówione spotkanie. Kiedy wyszliście, usłyszałem jak dwie miłe panie rozmawiają ze sobą na mój temat. "Musiał wiedzieć, że wyjeżdża już dawno. Dlaczego nie znalazł psu innego domu?" powiedziała jedna, a druga dodała: "Jak on tak mógł?!". W schronisku dbają o nas na ile pozwala ich napięty program dnia. Karmią nas rzecz jasna, ale nie mam jakoś apetytu. Na początku za każdym razem kiedy ktoś przechodził koło mojego boksu podbiegałem mając nadzieję, że to ty, że zmieniłeś zdanie, że to wszystko to był tylko zły sen, albo że przynajmniej to ktoś, komu by na mnie zależało, ktoś, kto by mnie uratował. Kiedy zdałem sobie sprawę, że nie mam co konkurować z roześmianymi szczeniakami, nieświadomymi własnego losu, zaszyłem się w kącie i czekałem.Słyszałem jej kroki, kiedy pod koniec dnia szła po mnie. Poprowadziła mnie między wybiegami do oddzielnego pomieszczenia. Panowała tam błoga cisza. Posadziła mnie na stole, podrapała za uszami i powiedziała, żebym się nie martwił. Serce waliło mi w oczekiwaniu na to, co miało się zdarzyć. Czułem też ulgę: nadszedł koniec udręk dla więźnia miłości. Zacząłem martwić się o tę kobietę - taką już mam naturę, tak samo bałem się o ciebie. Żeby ciężar, który dźwiga, nie przygniótł jej. Kobieta delikatnie założyła na mojej łapie opaskę. Łza poleciała jej po policzku. Chciałem pocieszyć tę kobietę tak jak pocieszałem ciebie lata temu i polizałem ją po twarzy. Pewnym ruchem wkłuła mi igłę do żyły i poczułem, jak ta zimna substancja rozchodzi się po moim ciele. Zasypiając spojrzałem w jej dobre oczy i szepnąłem cichutko: "Jak mogłaś?". Kobieta rozumiała psi język."Tak mi przykro" powiedziała, a potem przytuliła mnie i pośpiesznie tłumaczyła, że pomoże mi znaleźć się w lepszym miejscu. Nikt tam o mnie nie zapomni, nie skrzywdzi ani nie porzuci, to miejsce pełne miłości i światła, inne niż na ziemi.Zbierając resztki energii leciutko poruszyłem ogonem, próbując wyjaśnić kobiecie, że to nie do niej były moje ostatnie słowa. To do ciebie, mój Ukochany Panie, mówiłem. Będę zawsze myśleć o tobie i czekać na ciebie po tamtej stronie. Życzę ci, żeby każdy był ci tak wierny jak ja."
Najlepszymi lekcjami życiowymisą te, które najbardziej bolą –  SkoczNikomu nie ufajNawet swoim rodzicomLepiej mieć podrapane kolano terazniż złamane serce potem
A twój tata nigdy nie znajdzie już takiej księżniczki jak ty –
Asz Dziennik napisał recenzję Botoksu językiem Vegi: – "Film Partyka Vegi miał obnażyć brutalną prawdę o świecie przemysłu medycznego. Czy mu się udało? Chuja mu się udało."Nie ma tu żadnej wymyślonej sceny" - reklamuje swój jebany film Patryk Vega. No i może, kurwa, faktycznie nie ma, ale jakoś kurwa nie wierzę, że polska służba zdrowia składa się z samych skurwysynów, złodziei i innych pojebanych degeneratów, co tylko walą prochy, okradają trupy, a na pacjentów mają ogólnie wyjebane. Jak se weźmiesz taki kosz z jabłkami i dwa na dnie będą zgniłe, to nie zaczniesz krzyczeć, że wszystkie jabłka chuja warte, i że obnażasz brutalną kurwa prawdę o jabłkach.Ale chuj, może chociaż "Botoks" się broni, bo jest po prostu, kurwa, dobrym filmem? Jest tak dobrym filmem jak kobieta kierowcą, he he he. Nie jest dobrym filmem, bo Vega nie dał mu na to szansy. Wyczuł, co się sprzedaje i teraz napierdala scenariusz za scenariuszem przez kalkę na kolanie, bierze te same aktorskie ryje co zawsze i wypuszcza w pośpiechu jeden, dwa filmy rocznie. I "Botoks" jest właśnie takim tworem - tandetnym, wtórnym i w chuj niedopracowanym. No i to napierdalanie co chwila "kurwami" już się robi w chuj nudne.Aktorsko też wcale nie jest super.Grają, jakby im wsadzili kija w dupę.A co w filmie nie ssało? Jeden kurwa żart o proszkach z cukru pudru, ale to se możecie zobaczyć w trailerze. No i zdjęcia z lotu jebanego ptaka. Ale to se możecie zrobić tak: odpalcie jutuba, pierdolnijcie w jednym oknie filmik z drona, a w drugim gościa z zespołem Tourette'a i będziecie mieli taki lepszy "Botoks".2 złamane chuje na jebane 10."
Czy to normalne, że kiedy ma się złamane serce, robi się 24 selfie i wrzuca na Facebooka? –  added 24 new photosso very heartbroken
Poznajcie Buddy'ego - dzielnego psa, który dał się potrącić pociągowi, aby uratować małe szczeniaki biegające wokół torów – Jak wyznaje Jada Borum z Tenesse, właścicielka ocalałego labradora, przez wszystkie lata był przy nich i wspierał jej rodzinę i choć wydawało się, że jego życie skończy się brutalnie, na torach i na oczach dzieci pani Borum, na szczęście los chciał inaczej."Buddy był psem mojego ojca, dostał go, gdy dowiedział się, że ma raka mózgu. Opiekował się nim wtedy, jak to zwykli robić przyjaciele, aż do grudnia, kiedy tata zmarł. Daliśmy go mamie na jakiś czas, pomógł i jej, pocieszając po stracie męża. Potem wrócił do nas. Był z nami zawsze, gdy go potrzebowaliśmy i bardzo się cieszymy, że będzie nadal" – mówi Jada.Biszkoptowy labrador wyszedł cało z opresji, z której wychodzi mało który człowiek. Przeżył mimo obrażeń i mimo tego, że jego rodzina już zaczęła go opłakiwać. Jak niepozornemu psiakowi udała się ta niezwykle trudna sztuka?Jak doszło do wypadku na torach i jak to się stało, że Buddy z niego wyszedł? Było lato, psy biegały więc po ogrodzie i w okolicy. Niedawno przyszły na świat dwa czarne szczeniaki. Dwaj synowie Buddego ledwo odrośli od ziemi, już zaczęli sprawiać kłopoty. Byli niezwykle energiczni, opanowali nie tylko posiadłość państwa Borum, ale i całą okolicę. Tamtego dnia dzieci Jady bawiły się z nimi w jednej ze ślepych uliczek, gdy nagle psy coś dostrzegły i pobiegły w kierunku pobliskich torów.Buddy pognał za nimi. Swojej troski omal nie przypłacił życiem, osłonił szczeniaki przed pociągiem, zamiast nich rozpędzona maszyna uderzyła jednak w niego.Labrador został uderzony przez przód pociągu. Świadkami całego zdarzenia były dzieci Jady, które natychmiast pobiegły do mamy, szybko o wszystkim jej powiedzieć. Zapłakane przekazały, że psiak nie żyje. Z ciężkim sercem kobiety poszła w kierunku torów. Kiedy jednak z daleka ujrzała majaczącą psią sylwetkę, nabrała nadziei na szczęśliwe zakończenie tego dramatu."Buddy szedł w kierunku domu. Z nosa lała mu się krew. Nie miał ogona, ale żył!" – wspomina kobieta.Rodzina najpierw ustabilizowała krwotok z miejsca po brakującym ogonie, a potem odwiozła poturbowanego psa do Greenbrier Springfield Animal Hospital. Na miejscu opatrzono go i się nim zaopiekowano."Mój pies wyszedł z lecznicy trzy dni później. Amputowano mu ogon, miał złamane biodro, rany na pyszczku i ukruszony ząb. W takim stanie pozostawił go pociąg. To cud, że żyje!" - mówi Jada A Tail of survival Your news & information leader
Nie obiecuj złotych gór,skoro wiesz, że nie podniesiesz nawet kamienia –  Promises
Gdy laska, która złamała ci serce chce pomóc proponując przyjaźń –
I to jest miłość! – Zdrowe i sprawne bociany budują gniazda zawsze nad ziemią, wybierając w tym celu drzewa, dachy domów czy słupy energetyczne. Para bocianów, które trafiły do lecznicy Andrzeja Fedaczyńskiego w Przemyślu, nie była jednak zdrowa i sprawna. Obydwoje partnerzy zostali tu dostarczeni w ciężkim stanie: samiec uległ zatruciu, samica miała złamane skrzydło. Rehabilitacja trwała kilka miesięcy. Samiec w pełni odzyskał sprawność, lecz w przypadku drugiego osobnika okazało się, że już nigdy nie będzie mógł latać.Reakcja zdrowego samca była dość zaskakująca. Zamiast odlecieć jesienią do Afryki przezimował w Polsce, a z nadejściem wiosny zaczął budować nielotnej małżonce gniazdo na ziemi. Inne kalekie ptaki, które nie mogły zostać przywrócone przyrodzie, najwyraźniej wzięy z niego wzór i również przystąpiły do budowy naziemnych gniazd

Pielęgniarka to jeden z najbardziej wymagających zawodów. Ten list anonimowej pielęgniarki pokazuje, z czym na co dzień muszą się zmagać. List zatytułowany jest „List otwarty do rodziców dziewczyny, której zgon ogłosiłam dziś rano.”:

Pielęgniarka to jeden z najbardziej wymagających zawodów. Ten list anonimowej pielęgniarki pokazuje, z czym na co dzień muszą się zmagać. List zatytułowany jest „List otwarty do rodziców dziewczyny, której zgon ogłosiłam dziś rano.”: – „Byliście całkowicie zdewastowani. Zszokowani. Dziś rano Wasza córka znalazła się na izbie pogotowia. Nie było z nią kontaktu. Straciliśmy ją już wtedy, gdy przybyła do szpitala, ale ponieważ miała tylko 18 lat, i tak chcieliśmy spróbować. Ciężko pracowaliśmy przez 45 minut.Każdy w sali wiedział, że nie da się dojść do siebie po takim urazie czaszki, ale i tak próbowaliśmy.Nie powiedzieliśmy Wam tego, ale wysuszyliśmy jej włosy, żebyście nie zobaczyli, jak poważna była jej rana. Żaden rodzic nie powinien widzieć swojego dziecka w takim stanie.Musiałam stać obok lekarza, który w jak najlepszy sposób wyjaśnił, co się stało. Poprawka: nie ma ‘najlepszego sposobu’. To wyczerpujące, przerażające i straszne. Na świecie nie ma już jednej osoby.Nie, prawdopodobnie nie cierpiała. Wypadek samochodowy wydarzył się tak szybko, że nie mieli czasu mrugnąć, zanim się skończył. Jedno z nich, Wasza córka, odniosło poważne rany. Pozostałe dwie dziewczyny odniosły lżejsze obrażenia, takie jak złamane żebra i obtłuczenia.Upadliście na brudną podłogę szpitalnego korytarza nie dbając o znajdujące się na niej bakterie. Cały Wasz świat się rozpadł. Byliście zrozpaczeni. A ja stałam tam z chmurnym wyrazem twarzy i dłońmi zaplecionymi na brzuchu. Przytulaliście się. Krzyczeliście. Płakaliście.”„Nie wzdrygnęłam się. Zaoferowałam pomoc, jaką mogłam zaoferować. Odmówiliście i mocniej się przytulaliście, a ja niezręcznie stałam obok Was. Podałam Wam chusteczkę. Szklankę wody. Stałam tam, wspierając Was.Stałam tam, jako współczujący filar, który próbował Was pocieszyć w najtrudniejszej chwili życia. Kiwałam głową, potrząsałam nią i delikatnie masowałam Wasze plecy.W końcu musiałam pójść. Więcej rodzin przybyło – być może czekało na nich to samo.To, czego nie wiecie, to fakt, że jestem zrozpaczona.Płakałam całą drogę do domu. Znalazłam Waszą córkę na Facebooku. Była piękna. Dopiero skończyła liceum. Miała przed sobą całe życia i świat u stóp. To niesprawiedliwe.”„Gdy zaparkowałam na podjeździe, w gniewie uderzyłam kierownicę. Rzuciłam kurtką w kuchni. Upadłam na podłogę tak, jak Wy wcześniej, i płakałam.Mimo, że jestem zbyt młoda, by mieć dzieci w wieku Waszej córki, mam młodszego brata, który ma 18 lat. Robi dokładnie te same rzeczy, co Wasza córka: szlaja się po ulicach ze znajomymi w nocy. Z łatwością to on mógłby być tym, kogo samochód zawinął się na lampie przy drodze.Jest mi bardziej przykro, niż Wam się wydaje. I, szczerze mówiąc, tak jest lepiej. Ale ja wiem. I mam nadzieję, że Wasza córka również. Nie znałam jej, ale i tak ją opłakiwałam.My, pielęgniarki, nie okazujemy tego – ale czujemy to. Codziennie, cały czas.”
Wiewiórka leżąca w ściętym fragmencie drzewa – takie zdjęcie w okamgnieniu rozchodzi się po sieci. Zostało zrobione przy parku Szczęśliwickim i natychmiast pojawiły się komentarze, że to efekt nowego prawa nazywanego "Lex Szyszko" – - Drzewa nikt nie wyciął. Po prostu ułamane konary zostały uprzątnięte. A było to jeszcze w ubiegłym roku. – Wiewiórki tam wtedy nie było, więc albo sama się tam teraz położyła, albo ktoś znalazł i położył – sugeruje Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka urzędu dzielnicy Ochoty
 –  AUKCJA JEST AUTENTYCZNA, PROSZĘ O SKŁADANIE PRZEMYŚLANYCH OFERT. Przedmiotem aukcji jest zegarek Lorus, który dostałem od swojej ex na święta 2015. Zegarek na początku przypominał mi o ukochanej a jego wskazówki odliczały czas do następnego spotkania. Teraz zegarek sprzedaję z powodu odruchu wymiotnego gdy na niego patrzę, ale po kolei. Moja ex postanowiła w wakacje gdy już mieszkaliśmy razem, że wyjedzie za granicę do pracy by odłożyć kilka euro. Nie przypadkiem ktoś wymyślił, że Polki jeżdżą do Niemiec na ogórki, ale czy ogórki są brązowe? Na kilka dni przed jej przyjazdem do Polski dowiedziałem się, że poznała brązowego chłopaka z brązowym ogórkiem (tak przypuszczam- nigdy nie byłem brązowy), z którym pruła się dobre 2 miesiące. Udawałem, że o niczym nie wiem i cierpliwie czekałem aż przyjedzie do Polski gdzie "przywitałem" ją na dworcu (nawet jej nie dotknąłem z powodów sanitarno-epidemiologicznych) gdzie czekał na nią cały dobytek jej życia rozwalony na dworcu. Powiedziałem tylko, że wiem o jej brązowej przygodzie i niech teraz jej nowy bohater ją ratuje. Ona miała sylwester z gwiazdami, a ja satysfakcję, że pognałem indyka w pi*du. Ale ten cholerny zegarek, jeszcze na brązowym pasku....szczęśliwemu zwycięzcy aukcji dorzucę stringi rozmiar S mojej byłej (patrz zdjęcie stringów), a wszelkie zgromadzone środki przeznaczę na usługi z sektora miłości płatnej, ponieważ w prawdziwą już nie wierzę.
Poznajecie tego Pana? To John McCain, który przegrał w 2008 roku wybory z Barackiem Obamą na prezydenta USA – W czasie wojny w Wietnamie był on pilotem, który uczestniczył w nalocie na Hanoi. Jego samolot został zestrzelony, zaś on został pojmany przez siły północnego Wietnamu. Miał złamane obie ręce i nogę. Wietnamczycy więzili i torturowali McCaina przez niespełna 6 lat. Nie podał on im żadnych informacji poza swoim imieniem, nazwiskiem, stopniem wojskowym i datą urodzenia. Mając możliwość wcześniejszego zwolnienia, odmawia wobec braku takiej propozycji dla współtowarzyszy z celi. . Próbował popełnić samobójstwo. Po uwolnieniu wrócił do USA, gdzie został jednym z bardziej cenionych polityków z ramienia partii republikańskiej. O swojej próbie samobójstwa w Wietnamskiej niewoli zwykł mawiać "Nauczyłem się tego, czego każdy z nas się tam nauczył: każdy człowiek ma swój punkt załamania. Ja osiągnąłem swój".
Za wszystkie zmarnowane nadzieje, rozczarowania i złamane serca! –
Jestem ciekaw jakie prawo zastało złamane?! –  |w 2015 roku pewien Kanadyjczyk został aresztowany po tymJak przywiązał do krzesła ogrodowego ok. 100 balonównapełnionych helem i przeleciał w nim nad miastem Calgary
 –