Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 148 takich demotywatorów

Stworzył listę 10 cennych wskazówek dla rodziców. Napisał ją po śmierci swojego 3-letniego synka

Stworzył listę 10 cennych wskazówek dla rodziców. Napisał ją po śmierci swojego 3-letniego synka – Zawsze wydaje nam się, że pewne rzeczy nas nie dotyczą, lub nam nie mogą się przytrafić (i oby tak było!), ale niestety czasami dzieje się inaczej.Na jednym z portali społecznościowych opublikował listę 10 najistotniejszych rzeczy, które dotarły do niego po stracie synka.Każdy rodzic powinien je przeczytać i przemyśleć. 1. Nigdy nie całujesz i nie przytulasz za dużo.2. Zawsze masz czas. Jeśli coś robisz, to przestań na chwilę, choćby na minutkę i skup się na dziecku. Nic nie jest bardziej istotne od niego, naprawdę możesz to na chwilę odłożyć.3. Rób dużo zdjęć i nagrywaj tak wiele filmików, jak to tylko możliwe. Życie jest nieprzewidywalne. Pewnego dnia może to być jedyne, co Ci zostanie.4. Nie dawaj pieniędzy, dawaj swój czas. Myślisz, że wydatki są ważne? Nie są. Ważne jest to, co robisz. Skaczcie po kałużach, biegajcie, chodźcie na spacery, pływajcie w morzu, budujecie bazy, bawcie się! Nie potrafię sobie przypomnieć tego, co kupiłem Hughie’mu. Pamiętam tylko to, co razem robiliśmy…5. Śpiewajcie. Śpiewajcie razem. Moje najwspanialsze wspomnienia to te, kiedy on siedzi w moich ramionach albo obok mnie w samochodzie i śpiewamy razem nasze ulubione piosenki. Wspomnienia tworzy też muzyka.6. Ciesz się najprostszymi rzeczami. Wieczorami, usypianiem, czytaniem bajek. Wspólnymi kolacjami czy leniwymi niedzielami. Celebrujcie najzwyklejsze chwile. One są tym, za czym tęsknię najbardziej. Nie pozwól, aby ten czas umknął niezauważony.7. Zawsze całuj na dobranoc wszystkich tych, których kochasz. Nawet jeśli zasną, idź i pocałuj. Nigdy nie wiesz, czy to nie będzie ostatni raz…8. Sprawiajcie razem, aby nawet nudne czynności były zabawą – wycieczki po zakupy, podróże samochodem, wyjścia do sklepu. Żartujcie, śmiejcie się, bawcie się i cieszcie się sobą! Życie jest za krótkie na to, aby się nie bawić.9. Pisz relacje. Zapisuj wszystko, co Twoje dziecko kocha, lubi, robi. Notuj wszystkie zabawne rzeczy, które ono mówi. Dzieci są takie urocze. Niestety, my zaczęliśmy to robić dopiero po stracie Hughie’ego. Chcielibyśmy pamiętać wszystko. Te wspomnienia zostaną zapisane już na zawsze… Kiedyś będziesz rozkoszować się tymi wszystkim chwilami, znów… Nic nie umknie Twojej pamięci.10. Jeśli masz swoje dziecko przy sobie, aby pocałować je na dobranoc, aby zjeść z nim śniadanie, aby odprowadzić je do szkoły czy wysłać na studia, aby patrzeć, jak bierze ślub… Jesteś ogromnym szczęściarzem. Masz wszystko.Nie zapominaj o tym!
Szczęśliwy ten kto znaprawdziwą wartość pieniądza –  Pewnego dnia ojciec bardzo bogatej rodziny, zabrałswojego syna na wycieczkę na wieś, aby pokazać mujak żyją biedni Iudzie. Spędzili dwa dni na farmie,która należała do ludzi, których uważano za bardzobiednych. W drodze powrotnej z wycieczki ojcieczapytał syna:-Jak ci się podobała nasza wyprawa?Była wspaniała!Czy widziałeś jak żyją biedni ludzie? -0 tak!Czego więc nauczyłeś się na naszej wycieczce?: Synod powiedział:Zauważyłem, że oni mają 4 psy, a my tylko jednego.My ma my basen, który sięga do połowy naszegoogrodu, a oni mają strumień, którego końca niewidać. My mamy importowane, sztuczne oświetleniew naszym ogrodzie, a oni mają gwiazdy w nocy. Naszepatio sięga tylko do połowy działki, a oni mają całyhoryzont. My mamy mały kawałek ziemi do życia, aoni mają poIe tak wieIkie,że wzrok nie sięga. Mymamy służących, którzy nam służą, a oni służą innym.My kupujemy nasze jedzenie, a oni swoje uprawiają.DIa naszej ochrony mamy mur dookoła naszejposiadłości, a oni mają przyjaciół, którzy ich chronią.Ojciec chłopca stanął zdumiony i nie mógł powiedziećżadnego słowa, syn zaś dodał:Dzięki Tato, że pokazałeś mi jacy jesteśmy ubodzy
Być może dlatego, że te planowanerzadko dochodzą do skutku –

Przeczytaj i podaj dalej - ostrzeż swoją rodzinę i znajomych

Przeczytaj i podaj dalej - ostrzeż swoją rodzinę i znajomych – Mamy teraz coraz częściej gorące, wilgotne dni, a to jest najgorszy moment, by spotkać tę roślinę UWAGA NA BARSZCZ SOSNOWSKIEGO!Widzisz tę roślinę? Wygląda niewinnie, ale w rzeczywistości kontakt z nią może zakończyć się tragicznie!Skąd ta roślina wzięła się w PolsceBarszcz Sosnowskiego pochodzi z Kaukazu, a do Polski został sprowadzony w czasach PRL, jako tania pasza dla zwierząt. Szybko okazało się, że z jego uprawą i zbiorem jest sporo problemów, a wydzielane przez tę roślinę substancje stanowią poważne niebezpieczeństwo dla ludzkiego zdrowia. Stała się ona chwastem trudnym do zwalczenia i występuje teraz w wielu rejonach kraju, głównie w Polsce południowej, południowo-wschodniej i południowo-zachodniej. Osiąga do 3,5 m. wysokościJakie ma działanieBarszcz Sosnowskiego ma silne działanie toksyczne i alergizujące. Włoski na łodygach i liściach wydzielają parzące olejki eteryczne, które powodują uczulenie na skórze i górnych drogach oddechowych. Kontakt z nim może wywołać u ludzi m.in. oparzenia II i III stopnia oraz zapalenie spojówekCo zrobić gdy się poparzymyPoparzyć się Barszczem Sosnowskiego można bardzo łatwo przez nieświadome otarcie się o niego podczas zwykłej wycieczki za miasto lub nawet pikniku w parku.Po kontakcie z rośliną należy szybko i dokładnie obmyć skórę wodą z mydłem i unikać ekspozycji podrażnionych miejsc na światło słoneczne przynajmniej przez 48 godzin. W przypadku kontaktu z oczami, należy je przemyć dokładnie wodą i chronić przed światłem (nosić okulary z filtrem chroniącym przed UV). Jeśli doszło do podrażnienia skóry, objawy zapalne zmniejsza zastosowanie miejscowo maści (kremów). W zależności od odporności uczuleniowej każdy organizm może zareagować inaczej, podobnie jak z użądleniem przez pszczołę: jedna osoba poczuje tylko ból, inna natychmiast bardzo szybko spuchnie. Jeżeli pojawi się zaognienie skóry, zwłaszcza na bardzo dużej powierzchni, wizyta u lekarza będzie nieunikniona!

Ta mama przeczytała pod swoim zdjęciem złośliwy komentarz: "Też chciałoby się siedzieć cały dzień w domu, ale trzeba pracować". Jej odpowiedź pokochały setki mam na świecie:

Ta mama przeczytała pod swoim zdjęciem złośliwy komentarz: "Też chciałoby się siedzieć cały dzień w domu, ale trzeba pracować". Jej odpowiedź pokochały setki mam na świecie: – Anna Strode jest mamą niespełna 2-letnich bliźniaków i odlicza dni do porodu swojego trzeciego dziecka. Oprócz bycia pełnoetatowym rodzicem, prowadzi zdrowy tryb życia, dużo ćwiczy i dzieli się poradami na ten temat w sieci. Więc kiedy zobaczyła ten niesprawiedliwy komentarz, nie wytrzymała:"Myślisz, że ja nie pracuję?! Że dwoje 22-miesięcznych dzieci pozwala mi na obijanie się cały dzień po tym, jak sobie rano poćwiczę? Uważasz, że tryskam energią będąc w zaawansowanej ciąży i rozpaczliwie robiąc wszystko, co w mojej mocy, żeby nadążyć za bliźniakami, które nie dają mi spokoju?", napisała.Dalej blogerka postanowiła szczegółowo wyliczyć, co faktycznie robi, kiedy "siedzi sobie w domu cały dzień". Okazuje się, że na ćwiczenia poświęca ledwie 20-30 minut dziennie. Więcej czasu zajmuje jej zbieranie zabawek z podłogi, podawanie posiłków czy powstrzymywanie bójek między chłopcami."Spędzam dnie na zmienianiu brudnych pieluch, ogarnianiu histerii, bawieniu się samochodzikami, przygotowywaniu jedzenia, które ląduje na ziemi zanim nawet zostanie spróbowane, chodzeniu ulicami, żeby uśpić zmęczone i marudzące dzieci, próbowaniu nauczyć dwóch małych ludzi, że trzeba się dzielić, a nie gryźć, ciągnąć za włosy i drapać, popychaniu huśtawek, śpiewaniu alfabetu, wybieraniu się na wycieczki, żeby uszczęśliwić moje dzieci i odkurzaniu trzy razy dziennie, żeby posprzątać całe to w pocie czoła przygotowane jedzenie, które nie zostało ruszone".To nie koniec jej obowiązków. Chcąc poświęcić się dzieciom, Anna rzuciła pracę w marketingu, więc żeby podreperować domowy budżet wynajmuje część swojego domu turystom. Musi więc też dbać o gości i sprzątać po nich. Z dwójką chodzących za nią krok w krok dzieci i trzecim w brzuchu.Zdenerwowana mama nie zamierza obrażać tych, którzy ją atakują. Zamiast tego prosi ich o zrozumienie.Robimy to z miłości, ale często ze łzami spływającymi po twarzy albo z ogromnym poczucie samotności - ze strony "dorosłego świata" teżNa koniec swojego wywodu Anna wyraźnie podkreśla, że nie chce wartościować i oceniać, kto pracuje ciężej. Według niej nikt nie ma łatwo. Nie chcąc sprawiać wrażenia użalającej się nad sobą mamy zaznacza też, że cieszy się z dokonanego przez nią wyboru "zawodowego" i nic by w swoim życiu nie zmieniła:"Ta praca jest ciężka, ale jak dotąd, najbardziej satysfakcjonująca"
Dalej uważasz, że jest ci źle? –  Miałam iść na zakupy. W głowie miałam plan: Tiger, H&M, a potem jedzenie w knajpie. iPod włączony na "full volume". Nie wiem czemu, włączyła się Marika, ale byłam zbyt leniwa, żeby zmienić kawałek. Przy spożywczaku stoi starsza pani z dwoma bukietami. Mały - z nasturcji, większy - z polnych kwiatów. W tym piwonie, które zawsze kojarzyły mi się z moją babcią. Pani spojrzała na mnie: - A stoję tak, może kto kupi... - uśmiechając się niepewnie, wyraźnie zawstydzona. Tak, jakby te kwiatki to było coś, czego trzeba się wstydzić.- Ile kosztują? - spytałam, nie chcąc jej urazić. - Ojej, no nie wiem... Najmniej to chyba złotówkę. Najwięcej to chyba trzy złote. Wiesz córeczko, ja nie wiem, ile kosztują takie kwiatki. To z działki takie byle co. Trzy złote za te dwa razem może? Albo dwa? Dwa złote?DWA ZŁOTE.Mokrą szmatą w pysk. Witamy w prawdziwym świecie, pustaku. Myślisz, że masz gorszy dzień, że ci smutno, że nikt cię nie kocha, jesteś gruba, nie masz iPhone'a 6, ani buldożka francuskiego, a przecież byłabyś taką dobrą matką. Wieczorem wrócisz do dwupokojowego mieszkania na strzeżonym osiedlu i opowiesz komuś przez Skype'a, jak przez pół dnia odkopywałaś się z maili, potem zjadłaś burgera na lunch, ale sama musiałaś go sobie zrobić i w dodatku był mrożony. Potem napijesz się kilka łyków wina, które rano będziesz musiała wylać do zlewu, bo żywot zakończy w nim cała rodzina muszek-owocówek i położysz się spać w świeżo wymienionej pościeli z Zara Home. Wstaniesz rano, poćwiczysz jogę albo inny pilates, na YT obejrzysz nowy haul zakupowy na kanale laski, której nie znasz i w sumie gówno cię obchodzi, co wklepuje w ryj, ale patrzysz, bo wydaje ci się, że yerba z internetowego sklepu ze zdrową żywnością jest wtedy mniej gorzka i pasuje do twojego chleba-tekturki, posmarowanego pastą z tuńczyka, przywiezionej z ostatniej wycieczki zagranicznej. Postoisz chwilę przed szafą, marszcząc brwi, wkurzając się, że nie masz się w co ubrać, bo wszystko jest na ciebie za duże, dlatego że mniej żresz i zapominasz, że jeszcze dwa lata temu, siedząc w samej bieliźnie, przypominałaś ludzika Michelin. Znowu za późno wyjdziesz z domu, więc zaklniesz szpetnie pod nosem, czekając na windę, na co obruszy się sąsiadka stojąca obok z psem, który ostatnio przestał trzymać mocz i leje między 2 a 3 piętrem. Wciskasz guzik kilka razy, myśląc, że to coś da. Drugą ręką starasz się rozplątać słuchawki. Przypadkowo wrzucasz klucze do głównej kieszeni w przepastnej torbie i po chwili orientujesz się, że przecież musisz sobie nimi jeszcze bramkę otworzyć, więc grzebiesz w tym syfie, macasz dno, które wciąż pamięta plażę w Sopocie i piach włazi ci pod wypielęgnowane paznokcie. Znajdujesz, otwierasz, wychodzisz do ludzi. Widzisz tramwaj i próbujesz dojrzeć numer, ale słońce świeci ci prosto w oczy. Biegniesz więc na wszelki wypadek i wsiadasz do tego ze skróconą trasą. Wściekasz się. Wysiadasz na kolejnym przystanku i łapiesz kolejny, jadący w dobrym kierunku. Jest miejsce siedzące. Dwa miejsca. Obok ciebie siada żulian, a jego torba w kratę muska twoją napiętą łydkę w nowych spodniach, kupionych na wyprzedaży w sieciówce. Docierasz do pracy, robisz sobie kawę, otwierasz maila i odpalasz fejsa. Scrollujesz przez kolejnych kilka godzin. Od stukania w klawiaturę drętwieje ci prawy nadgarstek, a w lewej dłoni łapie cię skurcz kciuka. Pośmiejesz się z suchych żartów koleżanek z pracy, wyślesz grafikom kilka poprawek od Klienta, przypalisz sobie croissanta na drugie śniadanie i zjesz z przesadnie drogim dżemem z wiśni, w którym więcej jest cukru niż owoców. Zrobisz jeszcze kilka ważnych rzeczy, bez których bieguny ziemskie zamienią się miejscami, a z instagrama znikną wszyscy twoi followersi. Wyjdziesz z zamiarem wydania milionów monet na szmaty szyte w Bangladeszu i kolejny zszywacz w kształcie żaby z wystawionym językiem. Spotykasz starszą panią z dwoma bukiecikami i przekrwionymi oczami, która wykręca z ciebie śrubki krótką wymianą zdań, bo przecież spieszysz się na zajęcia z tańca.W portfelu miałam tylko dychę. Wręczam ją staruszce. Cofa chudą dłoń, którą wcześniej wyciągnęła w moim kierunku i zaczyna tłumaczyć, że to za dużo i że ona nie chce, bo będzie miała wyrzuty sumienia. W końcu udaje mi się ją przekonać. Łamiącym się głosem dziękuje mi, oczy zachodzą jej łzami, pyta o moje imię. Obiecuje, że będzie się za mnie modlić do końca życia, nawet jeśli niewiele jej go zostało.Rozryczałam się kilka kroków dalej.#MieszkankaWarszawy

Oto pierwsza kobieta, która zwiedziła wszystkie kraje świata: Warto mieć swoje marzenia i robić wszystko, aby się spełniły!

Warto mieć swoje marzenia i robić wszystko, aby się spełniły! –  W styczniu 2017 roku, Cassie pobiła rekordGuinnessa swoim projektem Expedition 196 -udostępniając relację z całej podróży w mediachspołecznościowych.Oto Cassie, która przedstawia się jakopodróżniczkę, działaczkę na rzecz ochronyśrodowiska, feministkę, trenerkę i bizneswoman.Porzuciła niezadowalającą posadę w korporacji w2012 roku, a od 2015 rozpoczęła swój wielkiprojekt, mający na celu zwiedzenie wszystkichkrajów na świecie.Korzystając z kredytów, uzbieranych pieniędzy ipozyskaniu sponsorów, mogła zrealizować swójplan, którego całkowity budżet wynosił 198,000$Pod koniec 2016 roku, Cassie zwiedziła już 180krajów oraz leciała samolotem 254 razy w ciągu15 miesięcy. Pozostało jej wówczas 45 dni nazakończenie misji.Pomysł na realizację takiego planu przyszedł jejdo głowy w dniu swoich 25-tych urodzin.Zapytana o genezę tego pomysłu, stwierdziła, że:"Już od czasów szkoły pragnęłam zobaczyć każdykraj na świecie. Od zawsze marzyłam o poznaniulepiej innych kultur, religii, przyjrzeniu się z bliskaich zwyczajom."W USA mamy szczęście, że tyle różnych kultur sięsplotło ze sobą i stworzyło to, czym Ameryka jestobecnie.""Chciałam się dowiedzieć o pochodzeniu tych ludzi,co więcej chciałam się dowiedzieć o swoimwłasnym, gdyż moi przodkowie byliEuropejczykami".Chciałam też się przekonać jak naprawdę wyglądażycie na Bliskim Wschodzie."Wizyta w każdym państwie była dla mnie okazjądo osobistej wycieczki w głąb siebie i lepiejpoznania własnej osoby. Zrezygnowanie z wygody ikomfortu, jakie zapewniają nam dom i porzucenieich na rzecz czegoś Jako Ambasadorka Pokoju w International Instituteof Peace Through Tourism and Skal International,odbyła szereg spotkań ze studentami turystyki iekonomi oraz udzielała telewizyjnych wywiadów.Zbierała też próbki wody z różnych rejonów dobadań hydrologicznych.nieznanego".Podczas 15 miesięcy podróży, Cassie doświadczyłazarówno wzlotów, jak i upadków oraz przekonałasię, że często samotnie podróżująca kobieta, musizmagać się z wieloma przeciwnościami."W każdym z krajów spędzałam od 2 do 5 dni. Tobyło cudowne móc poznawać studentów i ludziróżnych zawodów, odkrywać miejsca, których niktkogo znam nie widział na oczy. Uwielbiałam teżdługie jazdy autobusami"."Chociaż jeszcze oficjalnie nie zostałam pierwsząkobietą, która udokumentowała swoją podróż dowszystkich krajów świata, już wyobrażam sobie touczucie i spełnienia ale i przerażenia"."Mam tylko nadzieję, że swoją historią zdołamzainspirować ludzi na całym świecie, aby dążylido spełnienia swoich marzeń".
Nawet Meksykanie śmieją się z sylwestrowej wycieczki Petru –
Źródło: yt

Kiedyś zrozumiesz, że…

Kiedyś zrozumiesz, że… – …życie to zbieranie doświadczeń, a nie rzeczy.…kilkoro przyjaciół jest ważniejszych niż tłumy nieznanych osób.…jeden partner na stałe jest lepszy niż wielu od czasu do czasu.…pieniądze szczęścia nie dają dopiero wtedy, gdy się je ma.…większość Twoich problemów pochodzi z kultury, w której się urodziłeś.…samodzielne podróże są lepsze niż zorganizowane wycieczki.…największą inwestycją są umiejętności.…99% Twoich zmartwień nigdy się nie urzeczywistni.…to, co czujesz, jest ważniejsze niż zasady.…świadomość myśli, zachowań i emocji jest potrzebna w każdej dziedzinie życia.…wszyscy przechodzą przez podobne etapy w życiu.…wcale nie byłeś taki mądry, jak myślałeś.…nie doceniałeś tego, co miałeś, i przeceniałeś to, czego nie miałeś.…najwięcej do powiedzenia o Tobie mają ci, którzy Cię nie znają.…ludziom jest źle, bo nie wiedzą, jak zrobić, aby było inaczej.…jakość życia jest tym lepsza, im bardziej jesteś sobą.…mając dobry pomysł i determinację oraz ciężko pracując, można osiągnąć wszystko.…fajnie jest, gdy pomagasz innym.…wszystko, co się wydarzyło w Twoim życiu, było potrzebne, byś dziś był tu, gdzie jesteś.…intuicja jest równie ważna jak wiedza.…to, co kiedyś Cię martwiło, było nic niewartą błahostką.…chcesz pomagać innym bardziej niż sobie i że bez pomocy sobie nie można pomóc innym.…z każdego, nawet najgorszego, wydarzenia można wyciągnąć wnioski.…dopóki nie wybaczysz, nie uwolnisz się od przeszłości.…ludzi poznaje się w momentach kryzysowych, a nie wtedy, gdy wszystko dobrze idzie.…masz gorsze zdanie o sobie niż inni o Tobie.…mało kto Cię tak naprawdę zna.…nikt za Ciebie nie rozwiąże Twoich problemów.…nie można uciec od siebie.…oszukiwałeś siebie bardziej niż inni Ciebie.…bałeś się przyznać, że się bałeś, i że wstydziłeś się wstydu.…miłość jest bezpieczniejsza niż udawana obojętność.…straciłeś czas na wymówki.…częściej wygrywałeś dzięki swojej pracy niż szczęściu.…zrobiłeś w życiu rzeczy, dzięki którym innym jest lepiej.…jesteś OK.
Źródło: Mateusz Grzesiak
 –  PO LEWEJ WIDZĄ PAŃSTWO SYFA PO PRAWEJ CHUJNIĘ
Wiadomości w Trójce. Opowiadają, że wiele biur turystycznych zaproponowało swoim klientom, którzy mieli wycieczki do Turcji, zmianę miejsca wycieczki. I krótki wywiad z panią, która z tego skorzystała:- To dokąd państwo się wybierają?- Teraz do Egiptu – No to bardzo racjonalny wybór! Szkoda, że nie Korea!
Jakoś mnie nie dziwi marka samochodu, którą kierowca tu zaparkował – McDonald`s w Ostrowcu Świętokrzyskim. BMW stoi na parkingu dla autokaru, a kierowca wycieczki nie ma gdzie autokaru zaparkować
Źródło: typowe dla kierowców bmw

Co innego...

Co innego... –  Facet dostał się do nieba I po paru dniach, mocnorozczarowany idzie do św.Piotra na skargę:- Czy to już wszystko,co ma mnie spotkać po uczciwym życiu?Czy nic wiecej nie będzie się działo,tylko te pienia anielskie? I nudy na budy?- No nie. mówi św.Piotr. Co jakiś czas mamy wycieczki.Najbliższa będzie w przyszłą sobotę, do pieklą.Facet nie mógł się doczekać soboty, zapisał się i pojechał.W piekle nie wierzył własnym oczom:Jak w Monte Carlo - ruletka się kręci, panienki piękne.Trunki się leją. a na scenie *jazz" przygrywa...Wrócił napalony i mówi do św.Piotra.że postanowił przenieść się na stale.- Owszem, jest to możliwe, odrzekł mu Piotr, ale tylko raz.Jeśli podejmiesz taką decyzję, to nie ma już powrotu.- Nie ma sprawy, mówi facet, jestem zdecydowany na 100%.Odtransportowali go do pieklą, wchodzi i cóż widzi? kotły, smoła. jęki. łańcuchy...Leci zdenerwowany do Lucyfera,opisuje co widział na wycieczce, a co zastał teraz...A diabeł mu na to:-Widzisz kochany.Bo co innego TURYSTYKA, a co innego EMIGRACJA.. 1
Naszym politykom przydały by się takie wycieczki – Jako podatnik nie mam nic przeciwko wydatkom na rzecz edukacji
Stworzył dla psów specjalny pociąg – Eugeniusz Bostick, 80-letni emeryt z Fort Worth w Teksasie zaczął opiekować się porzuconymi psami. Przygarnął, wyleczył, wysterylizował i teraz zabiera na wycieczki
Jak się kobieta uprze to całą Polskę dookoła rowerem objedzie – Podróżniczka Anita Demianowicz w 7 tygodni przejechała na rowerze 3550 kilometrów. W tym czasie zrobiła mnóstwo zdjęć, aby pokazać że Polska jest naprawdę piękna
Wakacje  jednak mogą być tanie –  I po co nam jakieś wycieczki?Jest woda ciepło, z dala od tłumów. Wszystko o czym marzyłaś nieprawdaż
Szkoda, że w tym chorym świecie nie zauważamy tych, od których los się odwrócił –  Miałam iść na zakupy. W głowie miałam plan: Tiger, H&M, a potem jedzenie w knajpie. iPod włączony na full volume. Nie wiem czemu, włączyła się Marika, ale byłam zbyt leniwa, żeby zmienić kawałek. Przy spożywczaku stoi starsza pani z dwoma bukietami. Mały - z nasturcji, większy - z polnych kwiatów. W tym piwonie, które zawsze kojarzyły mi się z moją babcią. Pani spojrzała na mnie: - A stoję tak, może kto kupi... - uśmiechając się niepewnie, wyraźnie zawstydzona. Tak, jak by te kwiatki to było coś, czego trzeba się wstydzić.- Ile kosztują? - spytałam, nie chcąc jej urazić. - Ojej, no nie wiem... Najmniej to chyba złotówkę. Najwięcej to chyba trzy złote. Wiesz córeczko, ja nie wiem, ile kosztują takie kwiatki. To z działki takie byle co. Trzy złote za te dwa razem może? Albo dwa? Dwa złote?DWA ZŁOTE.Mokrą szmatą w pysk. Witamy w prawdziwym świecie, pustaku. Myślisz, że masz gorszy dzień, że ci smutno, że nikt cię nie kocha, jesteś gruba, nie masz iPhone'a 6, ani buldożka francuskiego, a przecież byłabyś taką dobrą matką. Wieczorem wrócisz do dwupokojowego mieszkania na strzeżonym osiedlu i opowiesz komuś przez Skype'a, jak przez pół dnia odkopywałaś się z maili, potem zjadłaś burgera na lunch, ale sama musiałaś go sobie zrobić i w dodatku był mrożony. Potem napijesz się kilka łyków wina, które rano będziesz musiała wylać do zlewu, bo żywot zakończy w nim cała rodzina muszek-owocówek i położysz się spać w świeżo wymienionej pościeli z Zara Home. Wstaniesz rano, poćwiczysz jogę albo inny pilates, na YT obejrzysz nowy haul zakupowy na kanale laski, której nie znasz i w sumie gówno Cię obchodzi, co wklepuje w ryj, ale patrzysz, bo wydaje ci się, że yerba z internetowego sklepu ze zdrową żywnością jest wtedy mniej gorzka i pasuje do twojego chleba-tekturki, posmarowanego pastą z tuńczyka, przywiezionej z ostatniej wycieczki zagranicznej. Postoisz chwilę przed szafą, marszcząc brwi, wkurzając się, że nie masz się w co ubrać, bo wszystko jest na ciebie za duże, dlatego że mniej żresz i zapominasz, że jeszcze dwa lata temu, siedząc w samej bieliźnie, przypominałaś ludzika Michelin. Znowu za późno wyjdziesz z domu, więc zaklniesz szpetnie pod nosem, czekając na windę, na co obruszy się sąsiadka stojąca obok z psem, który ostatnio przestał trzymać mocz i leje między 2 a 3 piętrem. Wciskasz guzik kilka razy, myśląc, że to coś da. Drugą ręką starasz się rozplątać słuchawki. Przypadkowo wrzucasz klucze do głównej kieszeni w przepastnej torbie i po chwili orientujesz się, że przecież musisz sobie nimi jeszcze bramkę otworzyć, więc grzebiesz w tym syfie, macasz dno, które wciąż pamięta plażę w Sopocie i piach włazi ci pod wypielęgnowane paznokcie. Znajdujesz, otwierasz, wychodzisz do ludzi. Widzisz tramwaj i próbujesz dojrzeć numer, ale słońce świeci ci prosto w oczy. Biegniesz więc na wszelki wypadek i wsiadasz do tego ze skróconą trasą. Wściekasz się. Wysiadasz na kolejnym przystanku i łapiesz kolejny, jadący w dobrym kierunku. Jest miejsce siedzące. Dwa miejsca. Obok ciebie siada żulian, a jego torba w kratę muska twoją napiętą łydkę w nowych spodniach, kupionych na wyprzedaży w sieciówce. Docierasz do pracy, robisz sobie kawę, otwierasz maila i odpalasz fejsa. Scrollujesz przez kolejnych kilka godzin. Od stukania w klawiaturę drętwieje ci prawy nadgarstek, a w lewej dłoni łapie cię skurcz kciuka. Pośmiejesz się z suchych żartów koleżanek z pracy, wyślesz grafikom kilka poprawek od Klienta, przypalisz sobie croissanta na drugie śniadanie i zjesz z przesadnie drogim dżemem z wiśni, w którym więcej jest cukru niż owoców. Zrobisz jeszcze kilka ważnych rzeczy, bez których bieguny ziemskie zamienią się miejscami, a z instagrama znikną wszyscy twoi followersi. Wyjdziesz z zamiarem wydania milionów monet na szmaty szyte w Bangladeszu i kolejny zszywacz w kształcie żaby z wystawionym językiem. Spotykasz starszą panią z dwoma bukiecikami i przekrwionymi oczami, która wykręca z ciebie śrubki krótką wymianą zdań, bo przecież spieszysz się na zajęcia z tańca.W portfelu miałam tylko dychę. Wręczam ją staruszce. Cofa chudą dłoń, którą wcześniej wyciągnęła w moim kierunku i zaczyna tłumaczyć, że to za dużo i że ona nie chce, bo będzie miała wyrzuty sumienia. W końcu udaje mi się ją przekonać. Łamiącym się głosem dziękuje mi, oczy zachodzą jej łzami, pyta o moje imię. Obiecuje, że będzie się za mnie modlić do końca życia, nawet jeśli niewiele jej go zostało.Rozryczałam się kilka kroków dalej.‪#‎MieszkankaWarszawy‬
Amerykańskie wycieczkinie mogą zrozumieć, dlaczego Bigmac w Polsce jest taki mały –
Jak nazywa się kogoś w budynku sejmu, kto jest uczciwy, etyczny i inteligentny? – Uczestnik wycieczki szkolnej