Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 288 takich demotywatorów

Kiedy Twój kot wpada w bardzo złe towarzystwo –

Własne towarzystwo

Własne towarzystwo –  "Naucz się być samemui polub to.Nie ma nic bardziejuwalniającegoi wzmacniającegoniż nauczenie się,polubienia własnegotowarzystwa."Mandy Hale
Jedynaka cieszy każde towarzystwo –
Program 500+ odmienił życiewielu polskich rodzin –  Bliska rodzina mieszka sobie w podkrakowskiej wsi i ma za sąsiadów za miedzą takich typowych patolusów co to co tydzień policja, co dwa opieka społeczna, co trzy karetka a co miesiąc wyłączają prąd. i tak dalej i tym podobne. Mieszka tam, wśród wieloosobowej i wielopokoleniowej piramidy patologii również pewna laska, która w wieku 27 lat ma siedmioro dzieci. SIEDMIORO! I nawet sześcioro z jednego ojca- jej męża (co ciekawe jego nie jest czwarte - pewnie mieli akurat "przerwę" ale potem zrozumieli że nie mogą bez siebie żyć tak bardzo, że zrobili sobie jeszcze trójkę) Nikt tam nijak nie zarabia więc pińcet zeta jest na każde dziecko czyli razem mamy 3500+ do domowego budżetu. I widać że te pieniądze działają. Dawniej całe towarzystwo łotało Leśnego Dzbana po 6,50 a teraz wali Cavaliery po 9 zeta butelka. A nadal co tydzień policja, co dwa opieka społeczna... Jest dobra zmiana? Ano jest. Brawo! Na koniec na plus tej rodzinie przyznaję, że absolutnie nikt nie nosi tam spierrdolonego imienia typu Dżesika albo Noemi.
Samemu idziesz szybciej.We dwoje dalej –
Moje życie towarzyskie pokazane na jednym obrazku –
Polskie Towarzystwo Ginekologiczne –

Masz więc odwagę przeciwstawić się utartym schematom i naśladowaniu reszty małp?

Masz więc odwagę przeciwstawić się utartym schematom i naśladowaniu reszty małp? – Może jednak nie każda próba samodzielnego myślenia i działania kończy się zimnym prysznicem? Czy zastanawiałeś się kiedyś czemu bezmyślnie przestrzegamy tradycji? Czemu powtarzamy utarte schematy i wzorce zachowań, bez próby zrozumienia czemu to robimy? Czemu, niczym maszyny, bezwiednie naśladujemy resztę tłumu i nawet nie staramy się stanąć czasem z boku i pomyśleć  czy kierunek, w którym ludzka masa podąża na pewno nam odpowiada?W gruncie rzeczy pod tym względem wcale nie różnimy się od małp. A dowiódł tego pewien niecodzienny eksperyment.Epizod IW klatce zamknięto 5 małp. Po bliższym zapoznaniu się z wnętrzem okratowanego pomieszczenia, zwierzęta z ukontentowaniem spostrzegły, że tuż przy suficie powieszono na sznurku dorodnego banana. Ba, żeby łatwiej go można było zdjąć, postawiono nawet drabinę. Nic tylko wejść na górę, zdjąć owoc i szybko go spałaszować (lub też uczciwie podzielić pomiędzy członków stada).I tak też, po chwili, jedna z małp wlazła na drabinę i ruszyła na spotkanie z żółtym owocem. Niestety, nie spodziewała się podstępu przygotowanego przez naukowców. W momencie kiedy banan był już w zasięgu małpiej ręki, badacze uruchomili mechanizm i z ukrytych rur trysnęła lodowata woda, która kompletnie zmoczyła wszystkich pięciu rezydentów klatki.I tak też pięć mokrych, zdezorientowanych małp telepało się z zimna i na chwilę zapomniało o nieszczęsnym owocu. Po chwili, kiedy futra nieco się osuszyły, kolejny śmiałek postanowił spróbować swych sił i zdjąć upragniony łup. Jednak i tym razem, kiedy zwierzak wspinał się po drabinie, z rur poleciała zimna woda i tak jak poprzednio, po chwili całe towarzystwo reprezentowało sobą iście żałosny widok.Pewne więc było jedno – próba zdjęcia banana kończy się źle. Lepiej więc darować sobie próby jego zdobycia.Epizod IINaukowcy postanowili wyjąć z klatki jedną z małp i wstawić tam innego osobnika. Jako że nowy członek stada nie zdawał sobie sprawy z bananowej pułapki, dość szybko odkrył smaczny kąsek, dopadł do drabiny i... błyskawicznie został z niej ściągnięty, a następnie dotkliwie pobity przez resztę grupy.  Tak więc, biedna, sprana na kwaśne jabłko, małpa od teraz wiedziała – "banan jest be, nie można po niego sięgać." Zamianę kolejnych małp powtórzono trzy razy i za każdym razem niewtajemniczeni nowicjusze dostawali straszliwyłomot od wszystkich innych mieszkańców klatki. W pewnym momencie większość mieszkańców zakratowanego pomieszczenia z bananem dyndającym przy suficie stanowili „nowi”, którzy powtarzali wzorzec zachowania boleśnie im pokazany przez pierwotnych rezydentów.Banan stał się więc prawdziwym tabu. Każda próba naruszenia go kończyła się gwałtowną reakcją reszty małpiej społeczności (podobną sytuację mieliśmy kiedyś z pewnym krzyżem). Epizod IIIDo klatki wprowadzono nowego gościa. Po krótkim zapoznaniu się z pozostałymi urzędującymi tam człekokształtnymi, nowy rzucił się ku drabinie. Oczywiście od razu dostał lanie od reszty małp. Dotkliwie poobijana ofiara spojrzała pytającym wzrokiem na swoich oprawców. „Ale o co wam chodzi? Dlaczego skopaliście mi dupsko, wy chędożone pawianiesyny?”.  Agresorzy spojrzeli na siebie ze sporym zakłopotaniem. Wszakże żadna z małp nie wiedziała właściwie dlaczego wspinanie się po drabinie z zamiarem sięgnięcia banana karane jest tak surowym łomotem, bo żadna z nich nigdy nie doświadczyła lodowatej wody lejącej się na łeb. A więc czemu?
Im więcej czasu spędzam między ludźmi, tym więcej potrzebuje przebywać wśród przyrody –
Samotność nie ma nic wspólnegoz brakiem towarzystwa –
Dlaczego będąc mamą możesz poczuć się jak gwiazda rocka? – 1. Prawie codziennie jesteś w trasie z głośnymi pasażerami.2. Twoja praca jest miedzy innymi zabawianie krzyczących i wijących się szaleńców 3. Nikt do Ciebie nie mówi, wszyscy krzyczą .4. Ciągle ktoś szarpie cię za ubranie i wiesza się na nogach.5. Twoi FANI chodzą za Tobą nawet do łazienki.6. Bywa, że co noc sypiasz z kimś innym, czasem z więcej niż jedną osobą jednocześnie.7. Krzyk jest częścią Twojej pracy.8. Jak Ci się uda rozbawić towarzystwo będą skandować "jeszcze, jeszcze".9. Rano po przebudzeniu zazwyczaj przez chwilę zastanawiasz się gdzie jesteś i dlaczego tu taki bałagan.10. Po całym dniu czujesz się i wyglądasz, jak po niezłej imprezie
Kiedy chcesz w knajpie spokojnie zjeść a przy stoliku obok usiadło głośne towarzystwo –
Byle gdzie, ważne z kim –
W tej fińskiej kawiarni nigdy nie zjesz posiłku w samotności – Kawiarnia ta nie różni się od innych kawiarni niczym szczególnym. Niespodziankę czeka jednak na tych, którzy kawiarnię odwiedzą samotnie. Widząc takich gości, obsługa lokalu proponuje im umilające posiłek towarzystwo. Jeśli klient wyrazi zgodę, do stolika przynoszony jest pluszowy Muminek!Nie jedz sam, bo to smutno i niezdrowo
Źródło: Kawiarnia Muminków w Kuopio w Finlandii
Każdego człowiekatrzeba poznać trzy razy: – Osobno, w towarzystwie i gdy jest pijany

Przybliżamy wam postać niedźwiadka Wojtka

Przybliżamy wam postać niedźwiadka Wojtka – Który był kimś więcej niż tylko maskotką naszych żołnierzy Wojtek, niedźwiedź, który poszedł na wojnę Wojtek urodził się w górach Hamadan w 1942 roku. Jego matkę zastrzelił jakiś irański myśliwy, a on sam został znaleziony przez małego chłopca, który wsadził niedzwiadka do plecaka i ruszył do swojej wioski. Na drodze do Kandawaru spotkał konwój polskich żołnierzy z świeżo utworzonej armii generała Andersa, którzy jechali do Palestyny. Jedna z ciężarówek zatrzymała się. Widząc zabiedzonego chłopaka Polacy dali mu kilka konserw ze swoich zapasów. Chłopiec przyjął dar po czym czmychnął co sił w nogach zostawiając swój plecak. Ku zdziwieniu żołnierzy zawiniątko zaczęło się ruszać i wydawać jakieś mrukliwe dźwięki. Rozsupłali je i zobaczyli mordkę niedźwiedziej sieroty. Postanowili wziąć misia ze sobą. Było oczywiste, że niedźwiadek jest bardzo głodny. Żołnierze rozcienczyli więc trochę skondensowanego mleka i podali mu w butelce po wódce zaopatrzonej w prowizoryczny smoczek zrobiony z kawałka szmaty. Jeden z nich, kapral Piotr Prendysz ochrzcił go imieniem Wojtek. Wojtek szybko stał się ulubieńcem żołnierzy 22 Kompanii Transportowej Artylerii wchodzącej w skład 2 Korpusu. Został wpisany na listę personelu Kompanii i otrzymywał regularny żołd w postaci zwiększonej racji żywnościowej. Kiedy Kompania dotarła do Palestyny kapral Prendysz i jego podopieczny dostali osobny namiot. Piotr wymościł Wojtkowi wygodne posłanie, ale na niewiele to się zdało - każdej nocy niedźwiadek właził na jego pryczę i tulił się do niego jak do swojej mamy. Kiedy Piotr musiał gdzieś wyjechać Wojtek siedział w namiocie i ryczał żałośnie. Piotr zaczął go więc zabierać ze sobą. Niedźwiedź jako pasażer wojskowej ciężarówki wzbudzał sensację gdziekolwiek się pojawili. Wojtek rósł jak na drożdżach i wkrótce mierzył niemal dwa metry wzrostu i ważył 250 kg. Jego ulubioną zabawą stały się zapasy z żołnierzami. Zazwyczaj trzema lub czterema naraz. Czasem nawet pozwalał im wygrywać. Jak przystało na Polaka bardzo polubił też piwo i papierosy - z tym, że ich nie palił, tylko zjadał, popijając piwem. • - - +. r. *e-Na początku 1944 roku Kompania dostała rozkaz udania się do Włoch. Było trochę kłopotu z zaokrętowaniem Wojtka, gdyż angielski oficer ładunkowy za żadne skarby (mimo, że wszystkie papiery były w porządku) nie chciał się zgodzić na wpuszczenie niedźwiedzia na pokład. Przekonał go dopiero argument, że miś „budzi ducha bojowego" w polskich żołnierzach. Z Aleksandrii do portu w Taranto dotarli na pokładzie "Batorego". 22 Kompania Transportowa Artylerii do tej pory nie uczestniczyła w walkach. Teraz czekał ją chrzest bojowy pod Monte Cassino. Strategiczne wzgórze było bezskutecznie szturmowane przez Amerykanów, Brytyjczyków i Nowozelandczyków. W kwietniu 1944 roku wzgórze zaatakowali Polacy. Szturm został poprzedzony intensywnym ostrzałem artyleryjskim. Żołnierze 22 Kompanii uwijali się jak w ukropie donosząc na stanowiska ciężkie skrzynie z pociskami. Wojtek obserwował swoich towarzyszy, aż wreszcie sam postanowił pomóc. Podszedł do ciężarówki, stanął na tylnych łapach, a przednie wyciągnął do żołnierza podającego skrzynie. Ten, kiedy ochłonął ze zdumienia podał Wojtkowi jedną z nich. Wojtek bez wysiłku zaniósł pociski na stanowisko i wrócił do ciężarówki. I tak przez całą kanonadę nosił skrzynie pomagając swoim opiekunom. Jeden z nich naszkicował na kartce papieru postać niedźwiedzia niosącego pocisk. Ten obrazek szybko stał się symbolem 22 Kompanii. Żołnierze malowali go na ciężarowkach i nosili na rękawach mundurów. Koniec wojny zastał Wojtka we Włoszech. W 1946 roku wraz ze swoimi towarzyszami broni ruszył do Szkocji. Miś-żołnierz szybko stał się tu prawdziwą celebrity. Dziennikarze pisali o nim artykuły, zrobiono mu setki zdjęć, radio BBC nadawało o nim reportaże, a Towarzystwo Polsko-Szkockie przyjęło go jako swojego honorowego członka. Ale jego towarzysze broni zaczęli się powoli wykruszać... Żołnierze generała Andersa zdawali sobie sprawę z tego, że powrót do Polski rządzonej przez komunistów jest dla nich równoznaczny z samobójstwem. Rozjechali się więc po świecie. Część trafiła do USA i Kanady, inni postanowili osiedlić się w Australii, jeszcze inni pozostali w Szkocji. Dyrektor ogrodu zoologicznego w Edynburgu zaoferował, że zaopiekuje się Wojtkiem. Został więc on honorowym rezydentem zoo w stolicy Szkocji. Nadal jednak był bardzo popularny, pisały o nim gazety, odwiedzały go tłumy ludzi. Czasem do zoo przyszedł jeden z jego dawnych towarzyszy broni i przeskoczywszy barierkę ku przerażeniu innych gości „brał się z nim za bary" jak za dobrych czasów. Wojtek stawał się jednak coraz bardziej osowiały i markotny. Przestał reagować na odwiedzające go tłumy. Ożywiał się tylko wtedy kiedy słyszał język polski. Zasnął na zawsze 15 listopada 1963 roku. Informację o jego śmierci podały wszystkie brytyjskie media. W Edynburgu znajduje się tablica ku czci Wojtka w tamtejszym zoo. Podobne tablice znajdują się także w Imperial War Museum w Londynie oraz w Canadian War Museum w Ottawie. Kilka lat temu Imperial War Museum odwiedził Książę Karol z synami. Kiedy stanęli kolo tablicy poświęconej Wojtkowi, przewodnik zaczął opowiadać im jego historię. Książę przerwał mu mówiąc, że zarówno on jak i jego synowie znają ją doskonale...
"Zgadzam się. Kobietę można sobie kupić. Można kupić jej czas, towarzystwo, to, że wypierze Twoje gacie, pozmywa gary i da ci d*** kiedy będziesz miał na to ochotę – Dodatkowo, stanie się dla Ciebie jak gestapo. Wciśnie Cię pod pantofel i będzie podduszać aż zabraknie Ci tchu by porozmawiać z innymi. W końcu uzależni Cię tak od sobie, że ty uwierzysz w to, że ona Cię kocha. Gówno. Ona kocha Twoje pieniądze. Ale medal ma dwie strony. Facet myśli, ze imponując kobiecie pieniędzmi, drogimi prezentami, samochodem przyciągnie ją do siebie. Tak, przyciągnie. Ale tylko te które chcą dać się sprzedać. Każda inna odwróci się na pięcie i poczeka na pudełko malin. Bukiet polnych kwiatów, czekoladki czy kartkę wetkniętą w drzwi z napisem "jesteś piękna". Czasami czekanie bywa trudne, długie i bolesne. Ale prawdziwej miłości nie da się kupić. Nie za pieniądze"
Dobrze, że mamy sarkazm – Gdyby nie on, musielibyśmy naprawdę odpowiadać na te głupie pytania Facet wsiada do samolotu z gromadką rozwrzeszczanych dzieciaków.Z trudem ulokował towarzystwo na fotelach, otarł pot z czoła i padł na fotel.Starsza dam siedząca obok pyta: - To wszystko pana dzieci? Koleś nieco wkurzony: - Nie, pracuję w fabryce H prezerwatyw, a to są reklamacje klientów.
Jak bardzo trzeba być zdegenerowanym, by zrobić coś takiego... –  Wnuczek zaatakował babcię tłuczkiem, a potem zgwałcił i okradł. Sąd nie miał litościNa 12 lat więzienia skazał Sąd Okręgowy w Krakowie 28-latka, który w Libiążu zgwałcił, brutalnie pobił i obrabował swoją babcię – informuje „Gazeta Krakowska”. Wyrok nie jest prawomocny.Do napaści doszło w lutym ub.r. w Libiążu (woj. małopolskie). Kilka dni wcześniej mężczyzna zamieszkał u babci po opuszczeniu więzienia w Tarnowie, gdzie odbywał wyrok za włamania. W chwili napaści 28-latek był pod wpływem alkoholu. Zadał 69-letniej babci cios tłuczkiem – na tyle silny, że pękła kość czaszki. Potem dusił kobietę, a gdy straciła przytomność, zgwałcił. Następnie zabrał jej kolczyki o wartości ok. 500 zł i kartę bankomatową. Prędko został zatrzymany przez policję. Babcia wypominała wnuczkowi niewłaściwe towarzystwo Jak informuje „Gazeta Krakowska”, mężczyzna nie przyznał się do pobicia i gwałtu. Potwierdził jedynie, że chciał tłuczkiem „postraszyć” babcię, a w głowę trafił ją przypadkowo. Wcześniej się pokłócili, bo babcia wypominała mu niewłaściwe towarzystwo.

Nigdy za wiele pochwał i wsparcia

Nigdy za wiele pochwał i wsparcia –  Rzeczy, które warto mówić swoim dzieciom:1. Dziękuję, że mi pomogłeś. Świetnie to zrobiłeś. Cudownie się z Tobą pracowało.2. Świetnie sobie poradziłeś.3. Możesz mi doradzić? Co o tym myślisz?4. Powinieneś być z siebie dumny. Widać, że bardzo się starałeś.5. Widziałam, jak cierpliwy byłeś podczas zabawy z bratem.6. Ależ jesteś wytrwały. Widać, że ci zależy.7. Jestem wdzięczna Ci za pomoc. Zapracowałeś na taki efekt. Kawał dobrej roboty.8. Jesteśmy świetnym zespołem.9. Świetny pomysł.10. Ufam Ci. Lubię Twoje towarzystwo. Tęskniłam za Tobą.11. Dziękuję, że jesteś. Kocham Cię.