Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 309 takich demotywatorów

Młody chłopiec mierzy się z tragiczną rzeczywistością życia bez rodziców. Niedawno stracił ojca – On i jego tata od zawsze chcieli mieć psa. Teraz marzenia się spełniły, ponieważ ma nowego najlepszego przyjaciela, który dotrzymuje mu towarzystwa. W poniedziałek policjanci dzięki zbiórce przekazali chłopakowi nowego psa.Babcia chłopca powiedziała, że śmierć taty była dla niego ogromnym szokiem. Liczy na to, że ten prezent pomoże mu łatwiej przejść przez bardzo ciężki okres w jego życiu
 –
 –
0:10
Pewien ksiądz napisał na Facebooku, że rutyna zabija wiele pięknych uczuć. Uświadomił mu to pewien mały chłopiec: – "Od dłuższego czasu jeden z członków wspólnoty przynosi mi świeżą różę każdej niedzieli rano, bym wpiął ją do kieszonki na piersi. Jako że zawsze dostaję jedną, z czasem przestałem o tym myśleć. To piękny gest, który po prostu przemienił się w rutynę. Niemniej, tej niedzieli miły gest na nowo stał się czymś wyjątkowym.Kiedy już miałem wyjść przed ołtarz, zaczepił mnie mały chłopiec i zapytał, co mam zamiar zrobić z różą.W pierwszym momencie nawet nie zrozumiałem, co miał na myśli. Dopiero po chwili przypomniałem sobie o wpiętym w sutannę kwiecie. Wskazałem różę i zapytałem, czy to o nią pyta.- Tak, proszę księdza. - Odpowiedział - Jeśli ksiądz będzie chciał ją później wyrzucić, chciałby ją sobie wziąć.Uśmiechając się powiedziałem, że oczywiście sprezentuję mu ją, a z czystej ciekawości zapytałem, dlaczego chciałby ją dostać.Chłopiec, który nie mógł mieć więcej niż dziesięć lat, spojrzał mi prosto w oczy i powiedział:- Chcę ją dać mojej babci. W zeszłym roku moi rodzice rozwiedli się. Na początku mieszkałem z mamą, no ale potem znowu wyszła za mąż i musiałem wrócić do taty. Przez jakiś czas mieszkaliśmy razem, ale potem tato powiedział, że nie mogę zostać i wysłał mnie do babci. A ona jest taka kochana dla mnie! Gotuje mi i naprawdę o mnie dba. Jest dla mnie tak dobra, że chcę dać jej różę za to, że mnie kocha.Kiedy chłopiec skończył mówić, nawet nie wiedziałem, co mam mu odpowiedzieć. Miałem łzy w oczach, gdy podawałem mu różę. Po chwili powiedziałem mu, że to najpiękniejsze, co w życiu usłyszałem i wskazałem mu ołtarz mówiąc:- Weź tamten bukiet róż. Co tydzień rodziny kupują świeże kwiaty. Weź tamten bukiet dla babci. Zasługuje na nie.Ostatnie zdanie, jakie usłyszałem od roześmianego w tym momencie chłopca, brzmiało: "Piękny dzień! Poprosiłem o różę, a dostałem cały bukiet!"
Piękny gest. Przed meczem młodzi zawodnicy Romy uczcili pamięć taty Nicoli Zalewskiego, Pana Krzysztofa. –

Jeśli nie czujesz się doceniany w swoim związku, to prawdopodobnie doceniany nie jesteś

Jeśli nie czujesz się doceniany w swoim związku, to prawdopodobnie doceniany nie jesteś – Ojczym finansuje ślub przybranej córki, a prawda, którą ujawnia rozrywa mu serce!"Moja przybrana córka 3 sierpnia bierze ślub. Przez ostatnie sześć miesięcy planowanie wesela pochłonęło ją i jej matkę (mówię o „jej matce" ponieważ nie jesteśmy małżeństwem, chociaż żyjemy razem już 10 lat).Córka w zeszłym roku skończyła studiaOpłacałem czesne, pomimo, że był to uniwersytet stanowy, rachunek za naukę wyniósł ponad 40 tysięcy dolarów. Kupiłem jej samochód, by mogła dojeżdżać na uczelnię. Ona nie pracuje. Mieszkała z nami podczas studiów i po ich skończeniu".Od czasu do czasu w naszym życiu pojawiał się jej spłukany, biologiczny ojciec, a ona się do niego przymilała...Mimo, że nie łożył na jej utrzymanie, córka wciąż go kochała i chciała, by był częścią jej życia. Ale on zawsze opuszczał ją łamiąc jej serce. Nigdy nie dotrzymywał żadnych obietnic.Sala weselna mogła pomieścić 250 osób. Za wszystko płaciłem ja.Dałem im listę 20 nazwisk ludzi, których chciałem zaprosić. Powiedziałem znajomym, że dostaną zaproszenia prosząc, by zarezerwowali sobie ten terminNiedługo przed weselem spotkałem kolegę i zapytałem czy będzie na weselu. Powiedział mi, że dostał powiadomienie o ślubie, ale nie został zaproszony na wesele.Nie chciałem wierzyć. Powiedział, że ma zawiadomienie w samochodzie i mi je pokazał. Faktycznie, była to tylko informacja, że ślub się odbędzie, bez zaproszenia. Mało tego informowali o tym, moja partnerka, córka i jej ojciec. Nie było tam nawet mojego nazwiska!Byłem wściekły. Wróciłem do domu i zapytałem jak mogły mi to zrobić. Dowiedziałem się, że żadna z listy 20 osób nie została zaproszona, bo 250 miejsc to za mało nawet dla ich gości.Czułem się paskudnie.Nic już nie dało się zrobić, bo najważniejsze osoby w moim życiu już zostały obrażone. Moja partnerka powiedziała, że jeśli ktoś nie potwierdzi przybycia to wcisną kogoś z mojej listy, ale gdy to powiedziała poczułem się jeszcze gorzej, jakby dała mi tymi słowami w twarz...Następnego dnia była kolacja z przyszłymi teściami i gościem specjalnym „prawdziwym tatą". Podczas kolacji córka oświadczyła, że do ołtarza poprowadzi ją „prawdziwy tata".Spotkało się to z ogólnym poparciem i entuzjazmem. Posypały się ochy i achy : „To wspaniale", „Jakże to urocze", „W końcu to prawdziwy tata".Nie sądzę, bym kiedykolwiek w swoim życiu czuł się bardziej poniżony. Załamałem się, poczułem się zraniony do szpiku kości. Bałem się, że publicznie się rozpłaczę, albo dam upust, tłumionej przez lata, złości. Za wszelką cenę starałem się opanować i kiedy upewniłem się, że jestem w stanie mówić, wstałem i ogłosiłem, że chcę wznieść toast.Słowa wypłynęły ze mnie same, nie pamiętam dokładnie co powiedziałem, ale brzmiało to mniej więcej tak:Dźwięk łyżeczki obijającej się o szklankę„Zaszczytem było dla mnie, być częścią tej rodziny przez ostatnich dziesięć lat."Wymiana uśmiechów: och jak słodko...„W tym momencie swojego życia czuję, że mam wobec tu obecnych dług wdzięczności. Otworzyliście mi bowiem oczy na coś niezwykle ważnego."Ponownie wymiana uśmiechów...„Pokazaliście mi, że moja pozycja w tej rodzinie nie jest taka, jak mi się do niedawna wydawało."Teraz na twarzach pojawił się wyraz lekkiego zdziwienia i zaniepokojenia.„Dotychczas myślałem bowiem, że jestem głową tej rodziny i jej opiekunem, który cieszy się szacunkiem jej członków i którego prosi się o pomoc, kiedy jest ona potrzebna. Jednak okazało się, że jestem tylko bankomatem, który służy do wypłacania gotówki i niczego więcej.Jako, że zostałem pominięty jako gospodarz uroczystości zarówno na zaproszeniach, jak i podczas ceremonii, zrzekam się także moich finansowych zobowiązań, na rzecz obecnego tu mojego zastępcy - Prawdziwego Taty.Wznieśmy więc toast za młodą parę i ich nową drogę życia."Dopiłem drinka w otoczeniu pomruków, zduszonych westchnień, gestów niedowierzania i wyszedłem.Czy to samolubne?Miałbym wydać 40-50 tysięcy na ślub, na który nie mogę nikogo zaprosić? Którego nie jestem częścią? Mam dość tego wyzysku. Mam dość mojej pasierbicy, mam dość mojej partnerki.Zablokowałem jej karty kredytowe (nigdy nie pracowała odkąd jesteśmy razem).I tak już pokryłem sporą część wydatków.Chcecie „PRAWDZIWEGO TATĘ" na zaproszeniach, chcecie żeby prowadził do ołtarza i siedział obok przy głównym stole, w takim razie niech „PRAWDZIWY TATA" za resztę zapłaci.Z tego co słyszałem, moja była partnerka i jej córka chcą „nieco zmniejszyć skalę" przyjęcia i namówić rodziców pana młodego do udziału w kosztach... Ojczym finansuje ślub przybranej córki, a prawda, którą ujawnia rozrywa mu serce!"Moja przybrana córka 3 sierpnia bierze ślub. Przez ostatnie sześć miesięcy planowanie wesela pochłonęło ją i jej matkę (mówię o „jej matce" ponieważ nie jesteśmy małżeństwem, chociaż żyjemy razem już 10 lat).Córka w zeszłym roku skończyła studia. Opłacałem czesne, pomimo, że był to uniwersytet stanowy, rachunek za naukę wyniósł ponad 40 tysięcy dolarów. Kupiłem jej samochód, by mogła dojeżdżać na uczelnię. Ona nie pracuje. Mieszkała z nami podczas studiów i po ich skończeniu".Od czasu do czasu w naszym życiu pojawiał się jej spłukany, biologiczny ojciec, a ona się do niego przymilała...Mimo, że nie łożył na jej utrzymanie, córka wciąż go kochała i chciała, by był częściąjej życia. Ale on zawsze opuszczał ją łamiąc jej serce. Nigdy nie dotrzymywał żadnych obietnic.Sala weselna mogła pomieścić 250 osób. Za wszystko płaciłem ja.Dałem im listę 20 nazwisk ludzi, których chciałem zaprosić. Powiedziałem znajomym, że dostaną zaproszenia prosząc, by zarezerwowali sobie ten termin.Niedługo przed weselem spotkałem kolegę i zapytałem czy będzie na weselu. Powiedział mi, że dostał powiadomienie o ślubie, ale nie został zaproszony na wesele.Nie chciałem wierzyć. Powiedział, że ma zawiadomienie w samochodzie i mi je pokazał. Faktycznie, była to tylko informacja, że ślub się odbędzie, bez zaproszenia. Mało tego informowali o tym, moja partnerka, córka i jej ojciec. Nie było tam nawet mojego nazwiska!Byłem wściekły. Wróciłem do domu i zapytałem jak mogły mi to zrobić. Dowiedziałem się, że żadna z listy 20 osób nie została zaproszona, bo 250 miejsc to za mało nawet dla ich gości.Czułem się paskudnie.Nic już nie dało się zrobić, bo najważniejsze osoby w moim życiu już zostały obrażone. Moja partnerka powiedziała, że jeśli ktoś nie potwierdzi przybycia to wcisną kogoś z mojej listy, ale gdy to powiedziała poczułem się jeszcze gorzej, jakby dała mi tymi słowami w twarz...Następnego dnia była kolacja z przyszłymi teściami i gościem specjalnym „prawdziwym tatą". Podczas kolacji córka oświadczyła, że do ołtarza poprowadzi ją „prawdziwy tata".Spotkało się to z ogólnym poparciem i entuzjazmem. Posypały się ochy i achy : „To wspaniale", „Jakże to urocze", „W końcu to prawdziwy tata".Nie sądzę, bym kiedykolwiek w swoim życiu czuł się bardziej poniżony. Załamałem się, poczułem się zraniony do szpiku kości. Bałem się, że publicznie się rozpłaczę, albo dam upust, tłumionej przez lata, złości. Za wszelką cenę starałem się opanować i kiedy upewniłem się, że jestem w stanie mówić, wstałem i ogłosiłem, że chcę wznieść toast.Słowa wypłynęły ze mnie same, nie pamiętam dokładnie co powiedziałem, ale brzmiało to mniej więcej tak:Dźwięk łyżeczki obijającej się o szklankę.„Zaszczytem było dla mnie, być częścią tej rodziny przez ostatnich dziesięć lat."Wymiana uśmiechów: och jak słodko...„W tym momencie swojego życia czuję, że mam wobec tu obecnych dług wdzięczności. Otworzyliście mi bowiem oczy na coś niezwykle ważnego."Ponownie wymiana uśmiechów...„Pokazaliście mi, że moja pozycja w tej rodzinie nie jest taka, jak mi się do niedawna wydawało."Teraz na twarzach pojawił się wyraz lekkiego zdziwienia i zaniepokojenia.„Dotychczas myślałem bowiem, że jestem głową tej rodziny i jej opiekunem, który cieszy się szacunkiem jej członków i którego prosi się o pomoc, kiedy jest ona potrzebna. Jednak okazało się, że jestem tylko bankomatem, który służy do wypłacania gotówki i niczego więcej.Jako, że zostałem pominięty jako gospodarz uroczystości zarówno na zaproszeniach, jak i podczas ceremonii, zrzekam się także moich finansowych zobowiązań, na rzecz obecnego tu mojego zastępcy - Prawdziwego Taty.Wznieśmy więc toast za młodą parę i ich nową drogę życia."Dopiłem drinka w otoczeniu pomruków, zduszonych westchnień, gestów niedowierzania i wyszedłem.Czy to samolubne?Miałbym wydać 40-50 tysięcy na ślub, na który nie mogę nikogo zaprosić? Którego nie jestem częścią? Mam dość tego wyzysku. Mam dość mojej pasierbicy, mam dość mojej partnerki.Zablokowałem jej karty kredytowe (nigdy nie pracowała odkąd jesteśmy razem).I tak już pokryłem sporą część wydatków.Chcecie „PRAWDZIWEGO TATĘ" na zaproszeniach, chcecie żeby prowadził do ołtarza i siedział obok przy głównym stole, w takim razie niech „PRAWDZIWY TATA" za resztę zapłaci.Z tego co słyszałem, moja była partnerka i jej córka chcą „nieco zmniejszyć skalę" przyjęcia i namówić rodziców pana młodego do udziału w kosztach...
Ponad sto Jeepów ustawiło sięw 11-kilometrowej kolumniei towarzyszyło zmarłemu ojcu znajdującemu się w karawaniepodczas jego ostatniej drogi –
"Paragon śmiechu" – Niezwykły dopisek na paragonie znalazła obsługa jednej ze szkockich restauracji. Komentarz został zostawiony przez czterolatka. Chłopiec postanowił wyjaśnić, dlaczego taty nie ma przy stole podczas płacenia rachunku.Tata stawia klocka - napisał maluch, wyjaśniając, dlaczegogłowy rodziny nie było przy stole podczas płacenia
Przez całą moją karierę, odkąd odszedł, pisałam "Tata" na wewnętrznej stronie mojego buta i dotykałam go przed wielkimi skokami. To jest pierwsze zdjęcie, jakie kiedykolwiek otrzymałam na którym to robię, a fakt, że jestem w stroju reprezentacji USA sprawia, że jest to jeszcze bardziej wyjątkowe –
Reakcja taty, Kiedy mówię coś zabawnego – Ale Ojciec nie zrozumiał żartu, i wziął go na poważnie

Okładka miesięcznika "Łowiec Myśliwski", która wywołała sporo kontrowersji:

 –  Mała inba w środowisku myśliwskim.Pod tą najnowszą okładką, którą chwali się Łowiec Polski, jakaś pani oburzona napisała: "Wstyd i żenada taka okładka. Czy pomyślał ktoś o koleżankach i kolegach starszego pokolenia? O tym, że wykładamy archiwalne Łowce w poczekalniach lekarskich, przekazujemy bibliotekom, szkołom, po to by pokazywać wysoki poziom kultury łowieckiej? Zabieramy prasę łowiecką na lekcje do szkół średnich. Wielu ludzi ciężko pracuje na wizerunek łowiectwa. Dziś, Ci którzy zatwierdzili tą okładkę przekreślili ten trud. Z całym szacunkiem do noszących tatuaże, ale nie wyłożą takiej gazety na biurku w swojej pracy myśliwi - prawnicy, lekarze, nauczyciele, prezesi poważnych firm. Jako dyrektor Muzeum też  nie odważę się trzymać czegoś takiego na widoku. Nie jeden dziadek będzie musiał schować tę gazetę przed wnuczkami. Komu przeszkadzały fotografie zwierząt, które przez lata podnosiły Nas myśliwych ponad szary tłum ignorantów w społeczeństwie? Jaki jest przekaz tej okładki i co ma wspólnego z łowiectwem? Może przykuwa uwagę, ale jakie wartości promuje? Tego chcecie dziś dla polskiego łowiectwa? Widzę spojrzenia starszych kolegów, którzy przez lata pokazywali mi coś innego w łowiectwie. W sierpniu zawsze przypominam sobie o myśliwych powstańcach warszawskich. Nie potrafię wyobrazić sobie oczu mojego taty, bo dla niego Łowiec Polski to świętość narodowa. Jedna z najstarszych, polskich gazet, która broniła od początku swojego istnienia tego co dla narodu najdroższe. A dzisiaj dla redakcji to już się nie liczy. Dobrze, że to nie jedyna gazeta łowiecka w tym kraju".Zaciekawili nas zwłaszcza myśliwi powstańcy warszawscy oraz Łowiec Polski jako świętość narodowa.Inna czytelniczka Łowca z kolei jest całym sercem za (tatuażami, okładką i niestety także zapewne zabijaniem zwierząt dla rozrywki). Pisze: "Też jestem wytatuowana, i często wplatam motywy łowieckie w projekt tatuażu. Każdy może wyrażać siebie, jak chce, a jeśli starsze osoby mają z tym problem, to całe szczęście tylko ich problem
Cudownie, że dziecko ma takie postrzeganie taty –
 –
 –  bPOLSKA I ŚWIAT 2050 Lidia Matacka 26 min -e ••• Ewa Pudelska godz. O Następna po Martusi ugruntowana do cnót niewieścich panna niejaka "prezydentówna" prezentująca najzacniejsze cnoty napalić się. nachlać i na koszt podatnika wezwać ochroniarzy taty by odwieźli do domu. Istotnie bardzo zacne zachowanie prawda ministrze Czarnek, czyż w tym wieku nie powinna już przy garach i pieluchach usługiwać panu mężowi zamiast du*ę po imprezach wozić, wszak tego wymagasz pan od panien. Czekamy zatem na publiczne wystąpienie potępiające zachowanie elit PiS ? I od razu mówię, nie byłoby w tym złego gdybyście wy tematu nie ruszali i głupot nie opowiadali. Wtrącanie się i ocenianie to wasz sposób rządów, ja odpowiadam pięknym za nadobne, bo aby krytykować trza być czystym jak łza, inaczej jak widać to czysta hipokryzja. I to by było na tyle.
Pierre-Emile Højbjerg miał 17 lat, gdy trafił do rezerw Bayernu. Rok później usłyszał słowa, które na zawsze zmieniły jego życie. U jego taty wykryto raka żołądka. – Lekarze dawali mu maksymalnie kilka tygodni życia. Pierre chciał rzucić futbol i wracać do Danii, ale wówczas pomógł mu Bayern. Uli Hoeness załatwił najlepszych niemieckich lekarzy, którzy podjęli się pomocy. Tata podjął walkę, ale poprosił syna, żeby i on walczył o swoje marzenia.Højbjerg chciał, żeby ojciec był z niego dumny. Ciężko pracował na treningach, walcząc o swoją szansę. W 2014 roku w końcu udało mu się wybiec w podstawowej jedenastce Bayernu. Dla całej rodziny był to wielki moment dumy. 5 dni później tata zmarł. Zawodnik był załamany, ale jak przyznał po latach - postanowił zrobić wszystko, żeby przynieść chwałę nazwisku ojca.Po siedmiu latach, ten sam Pierre - wraz z reprezentacją Danii -zameldował się w półfinale Euro 2020. Po meczu z Czechami tak po prostu usiadł na murawie i rozkleił się. Jego podróż była długa. Pełno było w niej zakrętów, ale ta historia zmierza do happy-endu. Dla Danii ten turniej już jest szalony, ale są tak zdeterminowani, że będą walczyć do upadłego.Dla Eriksena. Dla Taty Højbjerga. Dla miejsca w historii.
W 2015 roku, belgijscy dziennikarze opisali dość dziwną sytuację. Oto, na trening reprezentacji przyjechał 28-letni wówczas Jan Vertonghen. Gdy reszta kadrowiczów zaparkowała swoje luksusowe auta, Jan... został podwieziony przez mamę dość przeciętnie wyglądającym pojazdem – Początkowo media żartowały z zawodnika, twierdząc, że w takim wieku wciąż jest "niańczony", ale sprawa szybko się wyjaśniła. Gdy wielu reprezentantów kupowało auta tylko po to, żeby używać ich, gdy są w Belgii, Vertonghen uważał, że to nierozsądny pomysł. Nie chciał sprowadzać swojego pojazdu z Anglii (gdzie wówczas grał), nie chciał wyrzucać pieniędzy na kolejne auto, więc skorzystał z pomocy mamy. Jednocześnie chciał spędzić z nią więcej czasu po śmierci taty.Wspomniany tata przez długi czas walczył z rakiem mózgu, a w ostatnich latach życia miał do czynienia z ciężkimi napadami padaczkowymi. Jak się okazało, Vertonghen od niedawna wspiera finansowo firmy, które pracują nad technikami leczenia padaczki. Belgijskie media opowiadają dziś o sporym zaangażowaniu Jana w projekty charytatywne, również mające pomóc chorym na Alzheimera, demencję, depresję i migrenę. Vertonghen, pamiętając dramat swojego taty, chce wspomóc inicjatywy, które mogłyby uratować wiele istnień ludzkich.Mama piłkarza stwierdziła swego czasu, że jej syn "wolałby wydać pieniądze wierząc, że może pomóc chociaż jednej osobie niż kupić sobie Ferrari tylko po to, żeby mieć się czym chwalić przed znajomymi"
W Dzień Ojca napisała listdo nieżyjącego taty. Internet płacze – Ośmioletnia Sianna Tully napisała list do taty. Zaadresowała go "Do tatusia. Niebo, dziewiąta chmruka". Wrzuciła go do skrzynki pocztowej w Braunstone wieczorem w Dzień Ojca.W liście dziewczynka zapewnia, że go kochai bardzo za nim tęskni
 –
 –  Nie umiem wymyślać dobrychtekstów na podryw, bo nieważnejakbym się starał, to i tak powieszmi żebym spierdalał, więc powiemwprost bez owijania w bawełnę.Mam na imię Olek, lubię piwo ipodsmażane ziemniaki. Nie jestemgłupi, czytam książki, kiedyś nawetrozwiązałem krzyżówkę mojegotaty bez żadnej pomocy. Zwykształcenia jestem inżynierem,mieszkam we własnym mieszkaniz psem i pojebanym kotem, któregmimo wszystko bardzo kocham.Uwielbiam gotować i jestem w tymzajebiście dobry. Szczególniedobrze radzę sobie z ziemniakami,które potrafię przyrządzić na 12różnych sposobów. OglądałemWspaniałe stulecie, boopiekowałem się babcią i tak jakośsię wciągnąłem. Myślę, że Hurremjest silną kobietą, ale jeśli ty teżjesteś silną kobietą, to pewnie bymsię ciebie trochę bał. Znamangielski, zdobyłem pierwszemiejsce w konkursie British Bulldow 4 klasie. To chyba tyle o mnie.i
Zapytano dzieci w wieku od 4 do 8 lat "czym jest miłość". Ich odpowiedzi są szczere i wzruszające: – „Gdy ktoś Cię kocha, sposób, w jaki wypowiada Twoje imię, jest inny. Po prostu wiesz, że Twoje imię jest w jego ustach bezpieczne”.4-letni Krzyś:„Miłość jest, wtedy gdy wychodzicie razem na kolację i oddajesz temu komuś większość swoich frytek, bez żądania by oddał Ci swoje”.Gosia, lat 6:„Miłość to to, co sprawia, że się uśmiechasz, gdy jesteś zmęczony”.Kasia. 4 lata:„Miłość jest wtedy, gdy moja mama robi kawę dla mojego taty i bierze łyka, zanim mu ją da, by sprawdzić, czy dobrze smakuje”.Maciej, lat 7:„Miłość jest, gdy mówisz facetowi, że podoba Ci się jego koszulka, a on nosi ją potem codziennie”.7-letnia Natalia:„Gdy moja babcia dostała zapalenia stawów nie mogła więcej się schylać i malować sobie paznokci u nóg, mój dziadek robił to za nią przez cały czas, nawet gdy jego ręce też dostały zapalenia stawów… To jest miłość”.Basia, 8 lat:„Miłość jest wtedy, gdy pani widzi pana śmierdzącego i spoconego, i wciąż mówi, że jest przystojniejszy niż Brad Pitt”.Robert, lat 7:„Miłość jest wtedy, gdy Twój piesek liże Cię po twarzy, nawet jeśli zostawiłeś go na cały dzień samego w domu”.Marysia, 4 lata:„Miłość jest wtedy, gdy mama widzi tatę na toalecie i nie uważa, że to ohydne”.Marek, lat 6:„Naprawdę nie powinieneś mówić „Kocham Cię” jeśli tak nie myślisz. Ale jeśli tak myślisz, powinieneś mówić to często. Ludzie o tym zapominają”.Ania, lat 8:Zwycięzcą jest 4-latek, którego sąsiadem jest starszy pan, który niedawno stracił żonę:Widząc jak straszy pan płacze, maluch przyszedł do niego, usiadł obok i po prostu tak siedział.Gdy jego mama zapytała o to, co powiedział sąsiadowi, maluch odpowiedział: „Nic, po prostu pomogłem mu płakać”.