Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 366 takich demotywatorów

 –  Po dentyście pojechaliśmy z mężem do sklepu RTVAGD. Wizyta u dentysty była ciężka, połowa twarzypo niej była odrętwiała i całkowicie nie czułam mojejszczęki po prawej stronie. Chodziliśmy sobie posklepie i oglądaliśmy pralki, jak mi się jakaśpodobała to wydawałam z siebie dziwne dźwięki, bomiałam problem z mówieniem. Próbowałam teżgestykulować żeby było łatwiej mnie zrozumieć.Nawet nie poczułam jak z prawej strony ust ciekła miślina i mąż jak to zobaczył, troskliwie mnie wytarł.Po chwili słyszę dialog lasek, które tam pracowały:-Widziałaś? Nawet z takimi się żenią, a my dalejsame-Nooo, do dupy z tą dietą

List o tym, co czuje 2-latek stał się hitem w sieci. Warto zastanowić się nad tym jak to może wyglądać z dziecięcej perspektywy

List o tym, co czuje 2-latek stał się hitem w sieci. Warto zastanowić się nad tym jak to może wyglądać z dziecięcej perspektywy – "Dzisiaj obudziłem się i chciałem się ubrać, ale powiedziano mi: 'Nie, nie mamy czasu, pozwól mi to zrobić'.Zasmuciło mnie to.Chciałem sam zjeść śniadanie, ale powiedziano mi:'Nie, jesteś zbyt roztargniony, pozwól mi to zrobić dla ciebie'.To mnie frustrowało.Chciałem dziś sam wsiąść do auta, ale powiedziano mi: 'Nie, musimy jechać, nie mamy czasu. Pozwól mi to zrobić.'To sprawiło, że się popłakałem.Potem chciałem samodzielnie wysiąść, ale powiedziano mi: 'Nie, nie mamy czasu, pozwól mi to zrobić'.To sprawiło, że chciałem uciec.Później chciałem bawić się klockami, ale powiedziano mi 'nie, nie tak, tak…'Uznałem, że nie chcę już bawić się klockami. Chciałem bawić się lalką, którą miał ktoś inny, więc wziąłem ją. Powiedziano mi 'Nie, nie rób tego! Musisz się dzielić.'Nie jestem pewien, co zrobiłem źle, ale zasmuciło mnie to. Więc płakałem. Chciałem się przytulić, ale powiedziano mi 'Nie, wszystko w porządku, idź się pobawić.'Powiedziano mi, że czas wychodzić i że muszę zebrać swoje zabawki. Nie byłem pewien, co robić, więc czekałem, aż ktoś mi pokaże.'Co robisz? Dlaczego tak stoisz? Zabierz swoje zabawki, teraz!'Nie pozwolono mi się ubrać samodzielnie ani ruszać tak, jak chciałem, a teraz nagle muszę robić wszystko sam....Nie jestem pewien, co robić. Może ktoś powinien mi pokazać, jak to zrobić? Jak zacząć? Jak znaleźć moje zabawki? Słyszę wiele słów, ale nie rozumiem, o co chodzi. Boję się, więc się nie ruszam.Nikt nie przychodzi, ciągle te same niezrozumiałe słowa. Kładę się na podłodze i zaczynam płakać. Może kto się zjawi i pomoże.Kiedy nadszedł czas jedzenia, chciałem zdobyć własne jedzenie, ale powiedziano mi: 'nie, jesteś za mały. Pozwól mi to zrobić'.To sprawiło, że poczułem się bezradny. Próbowałem zjeść jedzenie, które leżało przede mną, ale nie mogłem, bo ktoś ciągle mówił: 'spróbuj tego, zjedz to…' i wkładał mi do buzi kolejne kęsy.Nie chciałem już jeść. To wszystko sprawiło, że chciało mi się płakać i rzucać tym, co wpychają mi do buzi.Nie mogę odejść od stołu, bo nikt mi nie pozwala... ponieważ jestem za mały i nie mogę zrobić tego sam. Ciągle mówią, że muszę coś zjeść. To sprawia, że jeszcze bardziej chce mi się płakać.​ Jestem głodny, sfrustrowany i smutny.Jestem zmęczony i potrzebuję kogoś, kto mnie potrzyma. Nie czuję się bezpieczny. To mnie przeraża, więc płaczę jeszcze bardziej.Mam 2 lata. Nikt nie pozwoli mi się ubrać, nikt nie pozwala mi iść tam, dokąd chcę. Nikt nie pozwala mi zająć się własnymi potrzebami.Wszyscy oczekują jednak, że będę wiedział, jak się dzielić swoimi zabawkami, że będę słuchał mamy i grzecznie poczekam minutę. Oczekują, że będę wiedział, co powiedzieć i jak postępować lub radzić sobie z moimi emocjami. Oczekują, że będę siedział nieruchomo, oraz że wiem, że jeśli czymś rzucę, to się rozpadnie. Ale ja tego wszystkiego nie wiem i nie umiem.Nie wolno mi ćwiczyć chodzenia, pchania, ciągnięcia, zapinania na suwak, zapinania guzików, nalewania, serwowania, wspinania się, biegania, rzucania lub robienia rzeczy, które wiem, że potrafię zrobić sam. Rzeczy, które mnie interesują, to są rzeczy, których NIE wolno mi robić. Za to muszę robić rzeczy, których robić nie potrafię.Mam 2 lata. Nie jestem straszny... jestem sfrustrowany. Jestem zdenerwowany, zestresowany, przytłoczony i zdezorientowany. Potrzebuję przytulenia."
Źródło: mamadu.pl
Przestańcie ukrywać swoje uczucia przed ludźmi, którzy są dla was najważniejsi –
I nadal są najlepsi! –
Kiedy słyszę "Zróbmy coś razem dla klimatu" –
0:01
- Ciii, chyba słyszę łódź podwodną... –
 –  Czy na prawdę kuchnia kaflowa jest takim problemem???Cale życie tak żyli nasi dziadkowie i pradziadkowie a terazslysze tylko śmiechy i że syf. Mieszkanie czyste tylko stare,wynajmowane w uczciwej cenie 1700 co nie jest dużo zaczyste mieszkanie na Mokotowie a młodzi tylko narzekają.Może ktoś jest chętny zapraszam
 –  -SŁYSZĘ GRZMOTY. 1POGODA MOŻE SIEWKAŻDEJ CHWILI ZAŁAMAĆ IMOŻE BYĆ NIEBEZPIECZNIE.LEPIEJ POWRÓCIĆ DOSCHRONISKA.Ch* mnie to obchodzi.NIE PO TO JECHAŁEM600 KM ŻEBY TERAZZAWRACAĆ.
 –  OJCZE, MYŚLĘ ŻEJESTEM OPĘTANY.CAŁY OZIEŃ SŁYSZĘGŁOS MÓWIĄCY Ml,CO MAM ROBIĆ...I SYNU, JESTEŚTYLKO ŻONATY.

Też tak mam

Też tak mam –  Uważam, że stanowczozbyt rzadko słyszę zwroty:"Proszę","Dziękuję"...PANIBUKOWA.pl"Gratulujemy, wygrałapani milion złotych"
Kłamstwo ma krótkie nogi –  DEMOTYWATOH pamiętnika imprezowiczki:DEMOTYΑΤORY. PLimprezkę z moimiDEMOTYWWczoraj wybrałam sie nakoleżankami. Powiedziałam mężowi, że wrócęo północy: Obiecuję Ci kochanie, nie wrócę animinuty później - powiedziałami wybyłam.DEMOWATORYDEMALE imprezka była cudowna! Drinki, balety,MATORIznów drinki, znów balety i jeszcze więcejEMO drinków, było tak fajnie, że zapomniałamRY.PLgodzinie. Kiedy wróciłam do domu byłaDEMOP nad ranem. Wchodzę do domu, po cichu PLotwierając drzwi, a tu słyszę tą wściekłąkukułkę w zegarze, jak zakukała trzy razy.LDEMOTYDEMOTDEMOPKiedy się zorientowałam, że mój mąż się obudziDENPRZY tym kukaniu, dokończyłam sama kukaćjeszcze dziewięć razy. Byłamsiebie bardzoPLdumna i zadowolona, że chociaż pijana w czteryZdupy, nagle taki dobry pomysł przyszedł mi dogłowy-poprostu uniknęłam awantury z mężem.DEMDESzybciutko położyłam się do łóżka, podziwiającDEMOsamą siebie jaka to ja jestem inteligentna.MATORY.PLDERANO, podczas śniadania, mąż zapytał, o którejWATORY PLGATORY.PLwróciłamimprezy, więc mu powiedziałam,że o samiutkiej północy, tak jak mu obiecałam.ZDEOn od razu nic nie powiedział, nawet niewyglądał na podejrzliwego. Oh, jak dobrze,Y.PLjestem uratowana - pomyślałam i prawieDEMODEMOTYOtartam pot z czoła. Mój mąż po chwiliRY.PLspojrzał na mnie serio, mówiąc:Wiesz, musimy zmienić nasz zegar zkukułkąDEMOTYWATYDEMOTYWAIZbladłam ze strachu i pytam pokornym głosem:DEMOTYWAYDEMOTYWAL Taaaaaaak. A dlaczego kochanie?PLA on na to:DEMOTYWATORY.PLpotem nie wiem jak to zrobiła - krzyknęła.PLDE"O ku..." - znów zakukała 4 razy, zwymiotowaław korytarzu, zakukała jeszcze trzy razy i padłaDEMOTna podłogę ze śmiechu. Kuknęła jeszczeDEMΟTYΗΑΤORY. PL,- Wiesz, dziś w nocy, kukułka zakukała 3 razy,11raz, nadepnęłana kota i rozwaliła słoikEMOW salonie. A potem, powaliła się koło mnieRY.PLi kukając ostatni raz - puściła głośnego bąkaDEMOTYWATORYi szybko zaczęła chrapačWATORY.PL
 –  Lek na wszystko NiepierdolMaxWskazówki do stosowania: • Bóle dupy • Głupie pierdolenie • użalanie się nad sobą • Czarnowidztwo • Wymówki i usprawiedliwienia
Za każdym razem, kiedy słyszę,że wszyscy mężczyźni to kłamcy, przypominam sobie to zdjęcie –
Zabawa na wesoło - ile różnych dźwięków kojarzy ci się z rozbrajającym śmiechem tej laski? – Ja słyszę ryczenie osiołka!
0:32
I to jest istota wolności słowa –  Jak będzie w akapie? 39 mins Random spotkanie z Korwinem na Pyrkonie, mówię mu o swoich liberalnych poglądach, pochwała od krula i w mojej głowie nagle plan. g-• Wielu ludzi nie lubi mnie za libertarianskie podejście. g-, Aaa, czemu? g-• Bo wie Pan, panie prezesie, ja uważamt że osoby lgbt i osoby trans maja prawo do identyfikacji, jakiej chcą. Jak ktoś się czuje kobietą, to ma prawo skorygować płeć. Jesteśmy wolnymi ludźmi! Każdy ma prawo do robienia w życiu tego, co chce. g-, Ależ oczywiście! Jeblam, Korwin mi przyznał rację, wśród towarzyszących mu kucy poruszenie xDDDDDD. Wracam do znajomych, słyszę za sobą wołanie, krul podbiega do mnie, chyba się kapnal. xD g-, ALE JA MAM PRAWO NIE NAZYWAĆ TAKIEJ OSOBY KOBIETĄ.
Smutny wpis lekarza. Te święta nie dla wszystkich będą radosne – "Mój dzisiejszy dyżur ostatni przedświąteczny skupia się na tych osobach, które święta mają spędzić w szpitalu, zeby choć trochę podtrzymać ich na duchu.Odwiedzając sale natykam się na Pana Jana, 93 lata.Od dwóch dni wypisany do domu, rodzina się nie pojawia.Dzwoniąc słyszę tylko "już przyjeżdża 2 córka z Sopotu i zobaczymy co dalej'..." Brak osoby decyzyjnej... "ale on mieszka na 2 piętrze, będzie nam ciężko go wprowadzić" i tak w kółko. Pan Jan jest kochanym Sybirakiem, więźniem politycznym, cudowną i wartościową osobą, pełni świadomy umysłowo, nie wadzi nikomu, nie dosłyszy, ale słucha uważnie i rozumie co się do niego mówi. Jest świadom, bardzo świadom tego, że rodzina nie chce go zabrać na święta do domu, serce mi się łamie, kiedy parzę mu 3 torebkę herbaty i nadal nikt się nie pojawia.Pan Jan ma atopowe zapalenie skóry, cierpi, bo nie może się wykąpać u siebie w domu, w swoich szamponach, olejkach, wygodnie i godnie, taka prosta rzecz dla nas... on nie marzy o nowym samochodzie... marzy o rodzinnych świętach i kąpieli.... Jak sam mówi, w życiu przeszedł piekło..."Kochana rodzino" jeśli to przeczytasz zlituj się i zabierz swojego bliskiego do jego domu., nie funduj mu kolejnego koszmarnego snu .A ja idę zaparzyć kolejny dzbanek herbaty...Edit. Pan pojechal do domu.rodzina poinformowana o skutkach pozostawienia pacjenta i zgloszeniu do prokuraturu o zaniedbaniu i zaniechaniu... Nie wiem czy bedzie to lepszy wybor... Zeby odebrac osobe dopiero pod przymusem??? Gdzie ten swiat zmierza.Bardzo dziekuje wszystkim za pomoc i zaangazowanie."
 –  Jestem zmęczony szefie. Zmęczony wędrówką, samotnie jak jaskółka w deszczu. Zmęczony tym, że nigdy nie miałem przyjaciela, żeby powiedział mi skąd, gdzie i dlaczego idziemy. Głównie zmęczony tym, jacy ludzie sq dla siebie. Zmęczony jestem bólem na świecie, który czuję i słyszę... Codziennie. Za dużo tego.
 –  KIEPSKO CIĘ SŁYSZĘA TERAZ? 	*NIC NIE ZMIENIŁ*	TERAZ TROCHĘ LEPIEJ

W rocznicę katastrofy smoleńskiej warto przypomnieć słowa gorzkiej prawdy doświadczonego polskiego pilota Jerzego Grzędzielskiego, który zmarł kilka miesięcy po napisaniu tego tekstu

 –  Grzegorz Micuła10 marca 2017 ·Przy okazji kolejnej miesięcznicy co poniektórym pod rozwagę....Minęło już ponad sześć lat od katastrofy smoleńskiej, a zarazem sześć lat kłamstw i oszczerstw wynikających z braku wiedzy i cynizmu. Doczekałem się pięknej, wolnej Polski. Nie chcę jej stracić, o katastrofie smoleńskiej mam prawo mówić. Poświęciłem lotnictwu niemal 50 lat, z czego jako kapitan w liniach lotniczych ponad 30. Przewiozłem bezpiecznie miliony pasażerów od Alaski po Australię, od Tokio i wyspę Guam na środku Pacyfiku po Amerykę Północną i Południową.W cywilizowanym świecie do kokpitu samolotu wiozącego VIP-ów nikt nie ma wstępu. Dam przykład: w 2013 roku pani kanclerz Merkel leciała ze swą świtą do Indii. Samolotu nie wpuszczono w przestrzeń powietrzną Iranu. Kapitan prawie dwie godziny krążył po stronie tureckiej, po uzyskaniu zgody poleciał dalej. Pani kanclerz dowiedziała się o tym siedem godzin po wylądowaniu. Proszę sobie wyobrazić naszą polityczną gawiedź. Pewnie kapitana wyrzucono by za burtę, a politycy sami wiedzieliby najlepiej co robić.Od momentu katastrofy pojawia się podejrzenia o spisek na życie prezydenta i zdradę stanu z obcym państwem. O bredniach głoszonych na temat katastrofy można napisać książkę lub nawet kilka. Wspomnę tylko wybrane. Pan minister Macierewicz zaraz po katastrofie twierdził, że Rosjanie na lądowanie premiera Tuska przywieźli w teczce ILS (Instrument Landing System), a na lądowanie prezydenta już nie przywieźli. Dalej Rosjanie nie odpędzili, powtarzam kuriozalne określenie „nie odpędzili”, naszego kapitana i nie zamknęli lotniska. Odpowiem panu ministrowi: ILS waży kilkaset kilogramów. Na lotnisku Okęcie był montowany 4 lata. Specjalnie wyposażony samolot kalibrował go, stabilizował ścieżkę schodzenia i centralną oś pasa. Na lotnisku Modlin instalowano ILS przez 3 lata. Koszt wyniósł 62 mln złotych. Panie Ministrze — kapitana nie odpędza się. To komary lub muchę z czoła można odpędzać. Lotniska nigdy nie zamyka się kapitanom, wyjątkiem jest sytuacja jeśli na pasie stoi inny, uszkodzony samolot.O lądowaniu lub nie decyduje tylko i wyłącznie kapitan. Pani poseł Kempa biegała po stacjach TV z rewelacją, że przyczyną katastrofy było niezabranie rosyjskiego nawigatora. Kosmiczna bzdura i kompromitacja pani poseł. Ma się to tak, jakby chirurgowi tuż przed operacją przyprowadzono salową i powiedziano, że jeśli pan doktor nie podoła, to ona pomoże przy operacji.Katastrofę smoleńską mozolnie, przez głupotę, brak wiedzy, chciwość i cynizm, przygotowywała polityczna czołówka PIS. Zaczęło się w 2006 roku za rządów premiera Jarosława Kaczyńskiego. W czasie publicznego wystąpienia minister obrony z PIS-u zapytany został przez oficerów-pilotów samolotu Tu 154 za Specpułku dlaczego nie ćwiczą na symulatorach. Odpowiedź była następująca i niebywale skandaliczna: „Nie, bo to ruskie symulatory”. Dla mnie powiało grozą i jęknąłem: „będziemy mieli katastrofy”. Nomen omen ten minister zginął w katastrofie smoleńskiej.Ćwiczenia na symulatorach są niebywale ważne, uratowały wiele istnień i nie do pomyślenia jest, aby z nich rezygnować. Cały świat lotniczy z nich korzysta. Prezesi nawet najbiedniejszych linii lotniczych klną, ale płacą za ćwiczenia swoich załóg. Ogrom głupoty i braku odpowiedzialności powala tu na ziemię. Mogę dać dziesiątki przykładów, ale pozostanę przy swoim doświadczeniu. W mozolnych ćwiczeniach na symulatorze wielokrotnie wraz z załogą zabiłem się. Ale przyszła jeden raz okrutna rzeczywistość. Po 10-cio godzinnym locie, niewiele minut przed lądowaniem na moim lotnisku zrobiło się tragicznie. Mgła do samej ziemi, chmury, widzialność 50 m. Do zapasowego lotniska 800 km a paliwa resztki. Panie Ministrze Macierewicz, nikt mnie nie odpędzał, nikt mi nie zamykał lotniska ale widziałem śmierć w oczach i warunki ponad moje uprawnienia i siły. Myślałem już o straży pożarnej i karetkach. Pierwszy kontakt wzrokowy z ziemią miałem na dziesięciu metrach wysokości, błysnęła zielona lampa progu pasa i centralnej linii. Do portu samodzielnie bez pomocy „Follow me” nie mogłem pokołować. Nie było cudu, tylko wyszkolona załoga po wielu godzinach treningu na symulatorze. Wracający z urlopu w Singapurze, kolega kapitan i mój instruktor, wszedł przed lądowaniem do mojego kokpitu. Natychmiast został wyproszony. Nikt w takiej sytuacji nie może być w kabinie, w odróżnieniu od tego, co nasi politycy urządzili temu biednemu pilotowi pełniącemu funkcję kapitanaTU154. Żałość i rozpacz. Kiedy uderzycie się w piersi? Polityka PIS w imię idiotycznych i partykularnych fobii pozbawiła pilotów Specpułku ćwiczeń w symulatorze, obniżając bezpieczeństwo lotów w tym lotów z najważniejszymi osobami w Polsce. To był wstęp do katastrofy.Rok 2008. Prezydent Lech Kaczyński wraz z zaproszonymi gośćmi, prezydentami i premierami lecieli do Gruzji przez Azerbejdżan. Gruzja była w stanie wojny z Rosją. Dlatego Pan Prezydent akceptuje taką trasę. W trakcie lotu Pan Prezydent zmienia swoją decyzję i poleca kapitanowi zmianę trasy lotu wprost do Tbilisi. Kapitan odmawia, bo nie zezwalają na to przepisy, ponadto gdyby niezidentyfikowany obiekt pojawił się w strefie działań wojennych mógłby być zestrzelony przez Gruzinów lub Rosjan. Mielibyśmy przez głupotę niebywały skandal międzynarodowy i na sumieniu prezydentów i premierów. Kapitan został obrażony przez Pana Prezydenta, nazwany tchórzem. Po przylocie do Warszawy straszony konsekwencjami. A wystarczyło polecić jednemu z licznych doradców-prawników zajrzeć do prawa lotniczego i naszego AIP. Wtedy kapitan zostałby przeproszony. Nie posądzam o samodzielny, nierozsądny pomysł samego Prezydenta. W samolocie był odcięty od światowych informacji, a newsy podały, że prezydenci Francji i Rosji lecą aktualnie z Moskwy do Tbilisi w asyście myśliwców. Pewnie jakiś usłużny poddał więc panu Prezydentowi przez telefon przednią myśl zmiany trasy lotu. Po tym zdarzeniu pozostało już w Specpułku niewielu doświadczonych pilotów, którzy chcieli latać z prezydentem. Kapitan nie może odmówić lotu, ale może, np. zachorować. To była kolejna cegła przyłożona do katastrofy.Na lot do Smoleńska w fotelu kapitańskim zasiadł więc pilot nieposiadający w pełni uprawnień kapitańskich jak stwierdziła komisja. Opowiem jak to jest w liniach lotniczych. Na przykład jeśli ważność ćwiczeń w symulatorze przeciągnie się nawet o jeden dzień kapitan odmawia lotu. Kapitan odmówił lotu rano w słoneczny dzień do Wrocławia i z powrotem, bo zapomniano wyposażyć kokpit w ręczną, wymaganą instrukcją, latarkę. Ten młody kapitan miał rację. W tym locie mogło np. nastąpić zadymienie kabiny i ta latarka ratowałaby wszystko – odczyty przyrządów. Składam Jego Magnificencji Rektorowi Politechniki Rzeszowskiej gratulacje. Ten młody pilot od Pana wyszedł, tak jak wielu innych. Dziś latają oni jako kapitanowie w najlepszych liniach świata. Uważam, że gdyby tego młodego pilota Tu154 potraktowano jak w cywilizowanych społeczeństwach, to znaczy uszanowano jego kwalifikacje i decyzje oraz pozostawiono kokpit zamknięty, to po otrzymaniu standardowej informacji o pogodzie z wieży kontrolnej smoleńskiego lotniska i jeszcze bardziej nadzwyczajnej i dodatkowej informacji o godz. 08.24 że „warunków do przyjęcia nie ma”, to kapitan po stwierdzeniu, że na wysokości 100m nie widzi ziemi i pasa, odleciałby ma lotnisko zapasowe lub postawił samolot w krąg. Zgodnie z instrukcją wykonywania lotów. I to jest cała wiedza. Jednak chciwość, zarozumialstwo i cynizm możnych polityków zwyciężyły.Przed wejściem pasażerów na pokład, honorem i przywilejem kapitana jest witanie najważniejszej osoby wraz z małżonką, czyli pana Prezydenta. Odebrał ten przywilej kapitanowi Dowódca Wojsk Lotniczych – generał Błasik. Po prostu pokazał mu jego miejsce i to, że jest tu nikim – poniżające i podłe. Ja w takiej sytuacji odmówiłbym lotu. Niby niewyobrażalne, ale nie dla tych którzy wiedzą o co idzie, zwłaszcza dla pilotów. Jest to kolejna cegła budująca to nieszczęście. Na 11 minut przed katastrofą kapitan otrzymuje wiadomość że “Pan Prezydent jeszcze nie podjął decyzji co robimy dalej”. To oburzające i paraliżujące oświadczenie. To kapitan ma wiedzieć, co robić i on decyduje! To on odpowiada za życie wszystkich na pokładzie, a nie pasażer, nawet najważniejszy! Kokpit winien być absolutnie sterylny i tylko kapitan może wydawać polecenia. Tam był po prostu bałagan. Nie wiadomo było kto dowodził, kapitan nie był w stanie pozbyć się gości (intruzów) z kokpitu, samolot pędził do ziemi, nic nie było widać poniżej nieprzekraczalnych 100 m. Generał, Dowódca Wojsk Lotniczych zamiast wrzasnąć w tym momencie „do góry!” nawet nie wyrzucił i nie uciszył intruzów – horror.Pan minister Macierewicz z uporem twierdzi, że załoga zamierzała odejść na drugi krąg. Panie Ministrze, już byli tak nisko że zadziałała instalacja TAWS „Pull up, terrain ahead”. To paraliżująca informacja, każdy pilot natychmiast ucieka do góry, jeśli zdąży. A co robi załoga? Kapitan wycisza sygnalizację zmieniając nastawy wysokościomierza barycznego, tym samym pozbawiając się wskazania wysokości progu pasa – czyste samobójstwo. Robi to po to, aby sygnalizacja przy dalszym zniżaniu mu nie przeszkadzała! Chciał zobaczyć ziemię jak najszybciej przed minięciem radiolatarni. Po prostu na siłę chciał lądować. Naciski na niego, niekoniecznie słowne, były niewyobrażalnie mocne, tak aż uderzyli w ziemię 900 m od progu pasa. Dokładnie jak przez kalkę w Mirosławcu gdzie samolot CASA także uderzył 900 m przed progiem, taka sama pogoda.Jednak informacja od Prezydenta nie była ostatnim ani najmocniejszym ciosem dla kapitana. Najboleśniej ugodził go kolega-kapitan samolotu JAK40, który kilkanaście minut wcześniej „spadł” na pas w odległości 700 m od progu. Dlaczego spadł? Bo pogoda była już fatalna i zniżając się poniżej dopuszczalnej wysokości 100 m ujrzał ziemię będąc już nad pasem. Nie zgłosił obowiązującej formuły, że widzi pas i prosi o zgodę na lądowanie. Zrobił to bez zgody wieży. Czym to się kończy dam przykład: podczas identycznej pogody na Teneryfie kapitan B747 otrzymał zgodę z wieży na start i gdy się rozpędzał kapitan drugiego B747 bez zgody wieży w kołował na środek pasa. Wynik – 862 osoby spłonęły. Pasażerowie rejsu JAK40 winni wygrać ogromne odszkodowania za narażenie ich życia. Otóż kapitan Tu154 zapytał przez radio kolegę-kapitana JAK40 o pogodę. Ten odpowiedział, cytuję: „Pizdowata, widać 200400 m, podstawa chmur 50 m, mnie się udało, możesz próbować”. To jest haniebne. Życie Prezydenta i ponad 90 innych osób to nie rosyjska ruletka, albo się uda albo nie. Winien krzyknąć „Uciekaj jak najszybciej”. Ten kapitan bryluje teraz na salonach pana ministra Macierewicza i jest jego pupilem.Panie Ministrze, różnimy się, ja też mam swojego guru. Jest nim dr nauk technicznych, emerytowany pułkownik pilot doświadczalny Antoni Milkiewicz. Jako młody oficer-inżynier brał udział w komisji badającej katastrofy naszych IŁ62. Mimo nacisków potężnego ZSRR udowodnił winę producenta silników, narażając tym samym przyszłość swoją i swojej rodziny. Gratuluję Panie Ministrze pupila. Tak rodziła się katastrofa smoleńska, w której wybitny udział mieli politycy karmiący nas kłamstwami. Pomaga im kler, a szczególnie episkopat.Od sześciu lat słyszę z ambon: „Żądamy prawdy”. A ta prawda jest znana. Nasza znakomicie wykształcona (pozazdrościć może nam wiele państw) komisja badania wypadków lotniczych ogłosiła wyniki. Zapewniam wszystkich, gdyby rozpatrywałaby to najlepsza amerykańska komisja NTSB, to wynik byłby identyczny. Jedynie zdjęto by jakąkolwiek odpowiedzialność z pracowników wieży , tak jak zrobił to nasz sąd po katastrofie w Mirosławcu. Ponadto dowiedzielibyśmy się o treści rozmów braci tak przed katastrofą jak i w locie do Azerbejdżanu. Z rozgłośni toruńskiej leje się rzeka bzdur o katastrofie, a „Najważniejszy” orzekł, że jej uczestnicy byli „prowadzeni na specjalne zamordowanie”. To jest rozpaczliwie chore. Biskup zamyka z błahych powodów nie wiadomo na jak długo nam, wiernym świątynię a nie potrafi zareagować, gdy na drugi dzień po tragedii, w środku metropolii, najbardziej katoliccy dziennikarze ogłaszają światu, że Rosjanie dobijali pasażerów. Do dziś nie ma nagany kościoła ani sprostowania i przeprosin.Ja to teraz robię – przepraszam Rosjan. Każdego 10-tego dnia miesiąca na czele z duchownym, z wizerunkiem Chrystusa i Matki Bożej, z flagami narodowymi o napisach niewybrednych i ubliżających Prezydentowi Państwa i Premierowi odbywają się partyjne wiece i modły o wolną Polskę. Żadnego biskupa to nie boli. Dzisiaj upominają nas i nazywają Targowiczanami. Już zrozumiałem nauki Kościoła. Służy temu, który więcej da lub więcej obieca. Gdzie jest biskup, który mówił „Największą mądrością jest umieć jednoczyć – nie rozbijać”. Tego dzisiejsi pasterze katoliccy nawet nie wspominają. Był to prymas Wyszyński.Największym naszym wstydem jest zespół pana Macierewicza wraz z jego “profesorami”. Otóż wszystkie komisje świata badające katastrofy lotnicze zaczynają od analizy wyszkolenia i przygotowania załogi, ostatniego wypoczynku, posiłku, sytuacji w pracy, w domu i lotu od samego przygotowania do startu. Panowie w zespole zaczynali od kolejnego wybuchu wskazanego przez guru, tak jakby samolot sam leciał. Prof. Nowaczyk oświadczył, że samolot był wprowadzony na zły pas. Panie profesorze to nie Frankfurt lub Amsterdam, w Smoleńsku jest tylko jeden pas! Dziwi się Pan, że zwolniono go z Uniwersytetu Maryland, ja dziwię się, że Pana w ogóle przyjęto. Nie wspomnę już o parówkach i różnych puszkach. Proponuję profesorom przed następnymi dociekaniami kupić godzinę lotu na symulatorze z instruktorem. Zapytać instruktora jak zachowują się piloci po sygnale „Pull up”. Podpowiem natychmiast: pełen gaz i do góry. A co robiła nasza załoga? Gnała do ziemi nadal, wyłączając sygnalizację.Żal mi bardzo rodzin ofiar po dwakroć. Za stratę bliskich i za drwiny ze strony polityków. Radziłbym, a szczególnie Pani poseł-mecenas, zapytać pana Prezydenta, pana Sasina, pana Łozińskiego i innych, którzy byli najbliższymi doradcami Prezydenta: jaki dureń z ich otoczenia wymyślił lotnisko Smoleńsk, stare, zdewastowane, nieczynne od dawna lotnisko wojskowe mając w pobliżu dwa międzynarodowe, cywilne, czynne i sprawne porty lotnicze! Jaki skończony dureń wsadził do jednego samolotu tyle ważnych osobistości, zamiast rozlokować w trzech środkach transportu. I nie ubezpieczył ich. Czy to też wina Tuska?Głosowałem z wielką nadzieją na mojego idola pana Lecha Kaczyńskiego – spokojnego, średniej klasy urzędnika. Zimny prysznic otrzymałem wieczorem jak prezydent elekt zameldował swojemu pierwszemu sekretarzowi wykonanie zadania. Wiedziałem, że będziemy mieli dwóch prezydentów: de jure i de facto . I tak pozostało. Było wiele zamachów na carów, bojarów, książąt, króli, papieży i prezydentów mocarstw. Pojedynczo, nie zbiorowo. Nasz Prezydent nie zagrażał nikomu, nie miał armii z bronią nuklearną. Nie był wybitnym mężem stanu, tylko mężem wspaniałej Pierwszej Damy. Nie bywał zapraszany na salony polityczne świata, ani sam nie zapraszał. Zginął przez cynizm najbliższych, ich chciwość i głupotę. Stąd dzisiaj ta żądza wynagrodzenia mu przez stawianie pomników, nazwy placów i ulic, a może wkrótce i miast. Piszę to w wielkim żalu i smutku, bo miałem sentyment do tego człowieka.Autor tekstu: Jerzy Grzędzielski — emerytowany kapitan linii lotniczych, pilot doświadczalny samolotowy i szybowcowy, instruktor samolotowy i szybowcowy, Inspektor Wyszkolenia Lotniczego Oficer rezerwy Wojsk Lotniczych. Nalot w powietrzu ponad 25.000 godzin.
Słyszę głosy. I te głosy mówią: „Jeśli jej zaraz nie pocałujesz, jesteś durniem”. –