Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 51 takich demotywatorów

Kiedy kończysz pierwszy tydzień na siłowni –
0:08
Kolos MS Braemar przecisnął się przez Kanał Koryncki – Kanał Koruncki to wyjątkowo wąska przeprawa, której do tej pory unikały większe statki pasażerskie. Tymczasem szeroki na 22 m MS Braemar przepłynął trasę.Statek pasażerki MS Braemar ma 196 m długości i 22 m szerokości i jest jak do tej pory największym, któremu udało się przepłynąć Kanał Koryncki. Do pokonania było prawie 6,5 km, a cała przeprawa wymagała bardzo dużej precyzji

Przypadkowe spotkanie, które stało się jednym z najważniejszych w moim życiu

Przypadkowe spotkanie, które stało się jednym z najważniejszych w moim życiu – To było kilka miesięcy temu. Wybrałem się na spontaniczne spotkanie z przyjacielem w mieście oddalonym od mojego o jakieś 300 km. Po spotkaniu, na drugi dzień, wracałem do domu. Czekała mnie 3-godzinna samotna trasa.Ogólnie dość często podróżowałem po kraju, ale nigdy nie zabierałem ze sobą autostopowiczów. Zasadniczo dlatego, że wszystkie podróże odbyły się z żoną, a mamy trzydrzwiowy samochód, do którego trudno jest wsiąść do tyłu lub z niego wysiąść. Poza tym mam bardzo "ostrożny" stosunek do osób podróżujących autostopem, nieważne z jakiego powodu. Zwyczajnie im nie ufam.Kilka razy mijałem ludzi z banerami, proszących o podwózkę w różne miejsca, ale nie zatrzymywałem się i przejeżdżałem obok. Tamtego dnia było inaczej.Po przejechaniu około 1/3 trasy zauważyłem faceta z plecakiem, wędrującego wzdłuż drogi. Odwrócił się i widząc mnie, podniósł rękę. Nie mam logicznego wytłumaczenia dlaczego, ale postanowiłem się zatrzymać. Opuściłem szybę i spytałem gdzie idzie. - Im bliżej (tu padła nazwa mojego miasta) tym lepiej - odpowiedział nieznajomy.Pokiwałem głową, a ten z radością wskoczył na tylne siedzenie.- Zapnij tylko pasy bezpieczeństwa - przypomniałem i ruszyłem dalej.Na oko dawałem mu ponad 30 lat. Miał niezbyt schludną fryzurę i brodę, jego ubrania były postrzępione i stare. Ogólnie wyglądało na to, że długo nie spał. W rękach kurczowo ściskał stary plecak. Jednocześnie nie czułem nieprzyjemnego zapachu (alkoholu, dymu, potu, ani nic innego tego typu). Nie miałem humoru rozmawiać, ale facet najwyraźniej potrzebował się wygadać. Zaczął opowiadać całą historię swojej podróży od zachodniej części kraju, na wschód. Pieszo. Westchnąłem ciężko, przewidując kolejne historie o tym, jak młody zdrowy facet wylądował w innej części kraju bez pieniędzy, nie z własnej woli i nie ze swojej winy. I faktycznie, opowiedział może z 10 historii, które wydarzyły się u niego w ciągu ostatnich 5 lat, ale w sumie żadna z nich nie wzbudziła mojego zaufania. Każdą opowiadał z wielkim entuzjazmem i uśmiechem na twarzy.Słuchałem tego wszystkiego piąte przez dziesiąte, ale nagle moją uwagę przykuło jedno zdanie, w którym wspomniał o mieście, z którego pochodzi. Od razu zapytałem z prawdziwym zainteresowaniem:- Ooo, Ty naprawdę pochodzisz z tamtych stron? Ja też! Po chwili okazało się, że mieszkał w tym samym małym miasteczku co ja kiedyś i gdzie mam do tej pory rodzinę. Mało tego nawet ulica, na której mieszkał była niedaleko tej, na której ja mieszkałem.Po tej wymianie informacji zaczął mi opowiadać z nostalgią w głowie o swoim dzieciństwie i o tym w jakiej szkole się uczył. Przez chwilę milczałem, bo nie dość, że łączyło nas wspólne miejsce zamieszkania, to uczyli nas ci sami nauczyciele w podstawówce. Tyle, że prawie wszystkich moich kolegów z klasy pamiętałem, a ten w aucie wydawał mi się dużo starszy od nich. Odwróciłem się na chwilę, aby na niego spojrzeć. Przecież musiałem go kiedyś już widzieć. Może byłem w niższej klasie, a on w wyższej... ale po chwili mój mózg jakby nagle przeanalizował wszystkie informacje, powyciągał archiwalne dane i sobie przypomniałem:- Andrzej? - zapytałemPopatrzył na mnie zaskoczony.- No tak...Na mojej twarzy pojawił się mimowolny szeroki uśmiech:- Jestem Paweł, siedzieliśmy razem w 1 klasie!Powiedziałem to, zanim w pełni zdałem sobie sprawę z tego, co się dokładnie wydarzyło: przecież właśnie spotkałem mojego pierwszego szkolnego przyjaciela, z którym siedziałem przez cały rok w jednej ławce. Przyjaciela, z którym moi rodzice zabronili mi się bawić, ponieważ pochodził z patologicznej rodziny i palił fajki już w pierwszej klasie (!). W 2 klasie siedziałem już z innym kolegą, bo Andrzeja przeniesiono do innej szkoły.I spotkałem go właśnie dziś, diabeł wie gdzie, diabeł wie jak! Nie powinienem nawet tu być, bo to był nieplanowany wyjazd, który wypadł mi prawie w ostatniej chwili.Pogadaliśmy jeszcze z dwie godziny i zawiozłem go na dworzec kolejowy. Dałem mu pieniądze, aby mógł coś zjeść i dostać się jakoś do swojego domu. Muszę wspomnieć, że przez całą drogę (nawet po tym gdy dowiedział się kim jestem), ani razu nie poprosił mnie o kasę.Opowiedział mi o wszystkich swoich przygodach i byłem szczerze zdumiony tym, że osoba, która w rzeczywistości nie ma nic, zachowuje tak pozytywne nastawienie i po prostu dąży do jakiegoś postawionego sobie celu. Nie narzekał, nie prosił o pomoc. Podczas swoich opowieści, wspominał o historii gdy raz poszedł do przydrożnej knajpy i poprosił o coś do jedzenia, a on w zamian porąbie drzewo, posprząta podwórko lub podejmie się innego zajęcia. Odmówili mu, ale on stwierdził, że doskonale rozumiał dlaczego: "nie znali mnie... myśleli, że jestem jakimś chorym włóczęgą i że będzie ze mnie więcej szkody niż pożytku". Gdy to mówił, nie miał w głosie złości czy nienawiści.Żałuję tylko, że wtedy nie wpadłem na pomysł, aby kupić mu jakiś najtańszy zwykły telefon, aby mieć z nim jakikolwiek kontakt. W każdym razie mam cichą nadzieję, że stałem się dla niego swego rodzaju małym wsparciem po tym, co przeszedł. Jego wszystkie historie miały jeden morał, aby nigdy, ale to przenigdy się nie poddawać. Nawet nie wiedziałem, jak bardzo wtedy tego potrzebowałem i zawsze będę mu za to wdzięczny
Brytyjskim lekarzom udało się opracować nowy, rewolucyjny lek na raka, który został już zatwierdzony do stosowania w Europie – Nowy lek o nazwie Larotrectinib ma leczyć szeroki zakres nowotworów. Brytyjscy lekarze, którzy testowali środek, twierdzą, że dzięki niemu będzie można ograniczyć liczbę niepożądanych skutków ubocznych oraz wyleczyć większą liczbę pacjentów

Zwięźle i na temat:

 –  "Zostaw po sobie ślad, a na pewno się odezewę Poszukiwany mężczyzna na wesele. Wygląd w sumie nie jest taki ważny, ale zacznijmy jednak od wyglądu, bo łatwiej: 1. wzrost 185-200cm. 2. proste zęby, równe, zdrowe 3. żadnych tatuaży, kolczyków, biżuterii 4. ubiór najlepiej w typie sportowej elegancji lub stosownie do okazji 5. zadbane dłonie, ale bez przesady 6. zarost zależy jak komu pasuje, jeden musi sie golić na gładko, inny może miec trzydniowy 7. włosy tylko krótkie, kolor nie istotny, lepsza jest ciemna karnacja 8. szczupłe nogi 9. rozbudowana klatka piersiowa, wąski w biodrach, szeroki w barach 10. waga średnia, ani chudy ani gruby, proporcjonalny 11. sprzęt 16-20 cm, nie za chudy 12. ogolona tylko twarz, włosy na klacie są ok (ale na plecach już nie). 13. wiek 30-45 lat 14. czysty zawsze, pachnący świeżością i subtelnym zapachem (najlepiej lekko korzennym, ale nie słodkim) 15. dobry zegarek 16. wyczyszczone buty, zawsze, zawsze odprasowany, nigdy nie noszący koszuli i bielizny dłużej niż 1 dzień 17. bez znaków szczególnych w twarzy, typu zadarty nos, odstające uszy, zrośnięte brwi. Drobne odstępstwa od normy tolerowane, pod warunkiem, że nie są w okolicach ust. Ok, to teraz reszta: 1. wykształcenie: wyższe prawdziwe, nie ściemniane, tzn. na państwowej uczelni, dzienne, żadne tam filozofie i marketingi, tylko poważne kierunki, najlepiej ścisłet bo nie łubie facetów humanistów i artystów 2. przynajmniej dwa języki obce, z czego przynajmiej angielski naprawde biegle 3. dodtkowo dobrze, jeżeli na czymś umie grać, albo potrafi malować albo ma inne ukryte talenty 4. w czasie studiów miał dobre stopnie i ukończył parę kursów albo drugi kierunek studiów — może to być filozofia itp. jeżeli wynikało to z zainteresowań 5. po studiach nie osiadł na laurach tylko zrobił albo podyplomowe albo aplikacje albo doktorat albo specjalizację, albo jedno i drugie i trzecie 6. pracuje i zarabia ok. 15 tys. (jeżeli pracuje w Wawie) z widokami na więcej w przyszłości. Jest bardzo dobry w tym, co robi 7. nie ma kompleksów, złych doświadczeń z przeszłości, nie był zdradzony, nie ma przemożnej potrzeby kontroli, syndromu porzucenia, nie rozpacza po byłej, itp. 8. nie ma problemów emocjonalnych ani psychicznych 9. ma normalną nie wtrącającą sie matkę i normalnego ojca 10. nie jest brudasem, potrafi w koło siebie wszystko zrobićî jego dom rodzinny jest czysty i nie jest ostatnią enklawa prl-u 11. obydwoje rodzice mają wyższe wykształcenie, najlepiej stopień naukowy co najmniej dr oraz jakąś specjalizację, 12. rodzice dorobili się na tyle, żeby synek nie brnął w kredyty na całe życie, czyli facet ze swoim mieszkaniem i samochodem (nie musi to być lamborgini, ale coś co jeździ i nie robi obciachu) 13. lubi sport i praktykuje rekreacyjnie przynajmniej jedną dziedzinę 14. jeździ na nartach albo desce 15. lubi zrowy styl życia ale z tym nie przegina. Ma zdrowe podejście do życia 16. ma wysokie walory moralne (to powinno być na 2 miescu po wykształceniu) 17. prawicowe poglądy i światopogląd 18. jeśli jest tradycjonalistą i wymaga tradycyjnej roli od swojej żony, to zdaje sobie sprawę z tego, że musi dużo zarabiać 19. rodzina to dla niego przede wszystkim żona i dzieci, a nie mamusia i rodzeństwo 20. jest odpowiedzialny. Zna zasadęî że ojciec najlepiej kocha swoje dzieci poprzez miłość do ich matki. Inne sposoby to właściwie ściema. Dlatego się nie rozwiedzie. Nie będzie zdradzał żony bo zdaje sobie sprawę również z tego, że kochanka okrada rodzinę i niesie zagrożenia zdrowotne. Jest realistą wie, że w rodzinie będą okresy złe, które trzeba przejść, więc nie idealizuje 21. ma szlachetny charakter reaguje gdy dzieje się obok niego coś złego, nie gada czegoś, co komuś może sprawić przykrość albo postawić w niezręcznej sytuacjiî ma klasę, ma właściwy stosunek do zwierząt, 22. jest bardzo dobrze wychowany, jest dżentelmenem w każdym calu, przeklina wyłącznie wtedy, gdy cegła spadnie mu na stopę, zawsze płaci za kobietę w restauracji i zawsze odwozi taksówką do domu. Gdy zaprasza, to już ma bilety 23. w łóżku dominuje, nie ma zboczeń 24. w życiu zna znaczenie słowa kompromis 25. jest dojrzały emocjonalnie, tzn. nie jest już gnojkiem i nie bawi się w gierki, nie gra cwanej gapy, jest inteligentny emocjonalnie ale jednocześnie nie jest gadułą 26. ma duże sytuacyjne poczucie humoru. Bawi go coś jeszcze poza monthy pytonem i filmem rejs 27. nie jest dzieckiem blokowiska, tzn. rodzice mieszkają w domu albo w apartamenciet nie w blokowisku. Jeżeli pochodzi z rodziny dobrze wykształconej, gdzie praca była wartością, to zazwyczaj starzy się czegoś w życiu dorobili 28. pochodzi z miasta wojewódzkiego, nie ma kompleksów powiatowych ani gminnych 29. wartościami są dla niego wykształcenie, praca, uczciwość, honor, trwałość małżeństwa 30. ma dużą wiedzę ogólną, dobrą pamięć albo analityczne i logiczne myslenie. Najlepiej, jeżeli łączy zdolności ścisłe z humanistycznymi, czyli np. jest inżynierem, ale czyta książki.”
Bycie bałaganiarzem świadczy o wysokiej inteligencji – Okazuje się, że brak organizacji jest sygnałem wskazującym na wysoką inteligencję.W wielu domach wszystko jest idealne i czyste, ciuchy są złożone w szafkach i posortowane według kolorów.Jednak u wielu osób jest zupełnie inaczej. Koszulki zwisają bez ładu na krzesłach, kurz zbiera się pod kanapą…Wszyscy jesteśmy inni i bardzo dobrze, ale naukowcy właśnie wykazali, że czystość i organizacja łączy się z inteligencją.Okazuje się, że bałaganiarze mają wyższe IQ niż ludzie, którzy utrzymują porządek i organizację.Kathleen Vohs mówi:– „Niezorganizowane otoczenie inspiruje zrywanie z tradycjami, a to może sprawić, że wpadamy na świeże pomysły. Uporządkowane otoczenie z kolei sprawia, że trzymamy się konwencji i pozostajemy w bezpiecznej strefie.”Badanie wykazało też, że ludzie, którzy lubią siedzieć po nocach mają wyższe IQ od tych, którzy lubią kłaść się wcześniej.Również ludzie, którzy używają przekleństw są o wiele inteligentniejsi od tych, którzy tego nie robią. Niektórzy twierdzą, że ci którzy przeklinają „mają ograniczone słownictwo”, jednak jeśli spojrzysz na to inaczej, ludzie którzy nie przeklinają, sami ograniczają sobie słownictwo.Wyniki pokazały, że ludzie, którzy potrafili przekląć największą ilość razy w ciągu minuty, mieli wyższe IQ na testach. Szeroki zasób przekleństw to znak retorycznej siły.Następnym razem, gdy ktoś będzie narzekać, że bałaganisz albo dużo przeklinasz, nie przejmuj się.Prawdopodobnie jesteś od niego mądrzejszy

Polski przedsiębiorca pokazał różnicę między polskimi i brytyjskimi urzędnikami. Jego wpis robi furorę w internecie

Polski przedsiębiorca pokazał różnicę między polskimi i brytyjskimi urzędnikami. Jego wpis robi furorę w internecie – "Rok 2006, mieszkam w Glasgow. Idę do pobliskiego Revenue (ich US) zasięgnąć języka po pomoc w wypełnieniu formularzy podatkowych. Siedzę w poczekalni, przechodzący urzędnicy zaczepiają mnie dwa razy czy można w czymś pomóc i na co czekam. Tłumaczę spokojnie, że mam numerek i zaraz moja kolej. W końcu podchodzę do biurka. Szeroki uśmiech, pada pytanie czy chcę coś do picia. Potem życzliwie przeprowadza przez proces, pomaga, pokazuje. Nie ma specjalnego traktowania ale jest życzliwość, wręcz krępująca. Wychodzę z załatwioną sprawą.Polska, Urząd Skarbowy. Zostaję wezwany w kwestiach niejasności VATu przy sprzedaży usług IT do UK. Zgłaszam się do pokoju na 4 piętrze. Dwie babki, jeden łysy jegomość. Babka daje znak ręką żebym podszedł do biurka nie spoglądając w moją stronę. Staję przed biurkiem, krzesła brak więc biorę z kąta. Zanotowane wzrokiem. Wystawiałeś faktury do Szkocji z błędnym podaniem przyczyny zerowego Vatu. Musisz zapłacić VAT za ostatni rok. Na pewno - pytam? Na pewno. Prawo. Robi mi się gorąco. Dzwonię do księgowej. Podaję słuchawkę babce. 5 minut rozmowy. OK - wystaw korekty faktur. Wyraźna ulga, wychodzę na miękkich kolanach ale szczęśliwy. Łysy podnosi głowę - "Nie ciesz się tak, nie ciesz. Miałeś farta."Pod US jest budka z tostami, w Szczecinie są genialne tosty z pieczarkami i serem. Po jednej z wizyt (łysy wykrakał, to nie był ostatni raz) w US stoję po tosta. Przede mną pani nieźle ubrana odbiera bułę i idzie w swoją stronę. Moja kolej. Pani wraca z wypapranym okruchami uśmiechem na twarzy. HA! Nie wydałaś mi paragonu! I wymachuje legitymacją US. Sprzedawczyni spokojnie tłumaczy, że paragon położyła na ladzie i babsko nie wzięło - to prawda, sam widziałem. W razie czego pokazuje na kamerę w narożniku, można sprawdzić nagranie. Babiszczę coś tam mamrocze - tym razem się upiekło, odchodzi zawiedziona żując bułę. Dziewczyna uśmiecha się do mnie i mówi, że co jakiś czas próbują. Nie mogę uwierzyć, że to prawda.Dublin, Irlandia, konferencja branżowa. Rozkładamy się ze stoiskiem. Senny początek ale po 9.00 pojawiają się zainteresowani, nagle poruszenie. Przybiega jegomość, za moment będzie tu Pat Breene, Minister Handlu. No tak, będą fotki w otoczeniu innowacji. Odwiedza po kolei stoiska, przychodzi do nas, zadaje pytania (na temat ;), rozmawia bez zadęcia. Pada informacja, że my z Polski. Dyskretny znak ręką do wsparcia i żegna się. Za moment pojawiają się ludzie z ich agencji wsparcia firm z zagranicy, spisują dane. Po godzinie są znowu, już zrobili intel w Polsce co my za jedni. W ciągu godziny sprowadzają gościa, który tłumaczy zasady działania i daje numery telefonów, kontakty i potrzebne informacje. Zjawiają się inwestorzy, padają poważne propozycje. Wszystko w ciągu 2h.Berlin, spotkanie największej społeczności branżowej VR w Europie. Ostatnie piętro industrialnego budynku nad Szprewą. Na ścianach obdrapany beton, prelegent z Nvidia podstawia drabinę malarską, kładzie maka i robi prezkę dla przedstawicieli 300 firm. Następny jest gość z MSI, denerwuje się bo na sali masa ludzi z branży. Bez połysku, bez torebek, pendrive'ów i szopki. Ani grosza z UE.Konferencja w Polsce, wielomilionowy budżet z UE, organizuje spółka z budżetu samorządu. Przyjeżdżamy, opowiadamy o technologii, za darmo. Nie będzie honorarium - bez zwrotu za dojazd. Na sali znajomi, zero klientów. Ale przyjeżdżajcie, skorzystacie. Myślimy sobie - wspieramy lokalne społeczności. Co tam. Oprawa super cacy. Błysk i połysk. Laski odstawione jak na balu karnawałowym, torebki, pendrive'y, katalogi, teczki. Film promocyjny profeska na fejsie. Na koniec konferencji podziękowanie w mailu od pani organizatorki, od myślnika załącza wszystkie swoje dokonania, CC do szefa. Na pierwszy rzut oka widać, że bedą premie.Polska misja gospodarcza w Londynie. Największe targi IT na świecie. Zapchane pawilony. Mamy się promować. High hopes. Na spotkanie zorganizowane przez misję przychodzi 5 osób, w tym ambasador. W samym oku cyklonu udaje się zrobić spotkanie na które nie przychodzi nikt.Dlaczego w Amsterdamie, Londynie, Berlinie czy Dublinie jestem traktowany dobrze i życzliwie, a u siebie podejrzliwie? Dlaczego ich agencje wsparcia są skuteczne a nasze nie? Dlaczego u nas musi być wysoki połysk i bizancjum pomimo, że w Berlinie Google wystawia się na drewnianym stoisku w obdrapanym betonowcu (i o dziwo to ma styl). Dlaczego na ich konferencjach zarabiają wszyscy, a na naszych organizatorzy? Może w końcu warto by się zastanowić, skąd oni tam w Berlinach i Londynach mają tę kasę a my nie.Tam sobie rozmyślam czytając projekt ustawy z dnia 25 maja br. o odpowiedzialności prawnej podmiotów zbiorowych. I uspokajam się, że zawsze jest sąd... I konstytucja biznesu
Stwierdzono, że zbyt szeroki dekolt narusza regulamin szkoły. Średnia 4.4 i kilka stypendiów nie były żadnym atutem w tej sprawie. Zawieszono ją na 2 tygodnie i nie pozwolono być na uroczystości wręczenia świadectw –
Okręt USS Iowa o szerokości 32,98 metra przepływa przez Kanał Panamski szeroki na 33,5 metra –
Szwedzi szykują się do wojny. Wydali instrukcje dla obywateli – Szwedzki rząd zaczął wydawać instruktażową broszurę wojenną, która ma za zadanie poinformować Szwedów, po raz pierwszy od ponad 30 lat, o zagrożeniach wojennych.Broszura ma pomóc Szwedom przygotować się na każdą ewentualność. Zawiera ona informacje o możliwych zagrożeniach i ich rozpoznawaniu. Zakres tematyczny dokumentu jest bardzo szeroki - od rozpoznawania fake newsów, przez informacje o przygotowaniu się na ekstremalnie trudne warunki atmosferyczne, po wskazówki mówiące jak zachować się w obliczu ataku terrorystycznego lub wybuchu wojny
"Pomóżcie mi znaleźć tego chłopaka. Musi być na moim ślubie” – W kwietniu ten oto utalentowany młody mężczyzna skradł moje serce grając na saksofonie! W tamtym momencie otulona dźwiękami instrumentu daleka byłam od pomysłu nawiązania współpracy. Bardzo chciałabym aby zagrał na moim ślubie kościelnym.” – tak Kasia zaczyna swój apel w poście na Facebooku.Minęło trochę czasu, a przyszłej pannie młodej melodia wciąż dźwięczała w głowie"Mam cichą nadzieję, że ten post będzie miał na tyle szeroki zasięg że do niego trafi. Proszę o udostępnianie a nóż może to znajomy Twojego znajomego! Pozostaje mi być bardzo wdzięczną za chęć pomocy!”Trzymamy kciuki i wierzymy w sukces, bo nie takie rzeczy robił "internet”
 –
W internecie powstała lista 25. najbardziej irytujących zachowań na drodze. Brzmi znajomo? – 1. Jazda na zderzaku, bardzo blisko, co w przypadku nagłego hamowania oznacza kraksę.2. Nie używanie sygnalizatorów przy skręcaniu, zmianie pasa itp.3. Ludzie, którzy patrzą w telefon i jadą.4. Ludzie, którzy jadą na długich i ostrych światłach.5. Parkowanie na dwóch miejscach.6. Powolni kierowcy, zwłaszcza ci, którzy blokują pas szybszego ruchu.7. Kierowcy, którzy nie potrafią dziękować na drodze.8. Kierowcy, którzy jadą innym pasem na początek kolejki, a potem się wpychają.9. Ludzie, którzy wbiegają na pasy na kończących się światłach.10. Rowerzyści, którzy wybiórczo przestrzegają zasad ruchu drogowego.11. Roboty drogowe w szczycie poruszania się.12. Ludzie, którzy wyprzedzają, skaczą po pasach i zaraz hamują, bo i tak wszystkich trzymają światła.13. Kiedy jedne ciężarówki wyprzedzają drugie i blokują pasy.14. Rowerzyści, którzy jeżdżą po drodze, mimo że mają do dyspozycji ścieżkę rowerową lub szeroki i pusty chodnik.15. Niedzielni kierowcy, którzy wszystkiego się boją.16. Utkniecie za wielkim traktorem, ciężarówką lub czymś, co przewozi dziwne rzeczy i nie można tego minąć.17. Kierowcy, którzy mają słabe auta, ale próbują szarżować jak Hamilton.18. Kierowcy, którzy nie wpuszczają innych.19. Kierowcy, którzy rozpędzają auto i zaraz hamują, zamiast jechać równą prędkością.20. Kierowca, który nie potrafi płynnie wyprzedzić rowerzysty czy innego wolnego pojazdu i blokuje drogę.21. Kierowcy, którzy klaksonem popędzają innych, czy próbują rozładować takim zachowaniem korek.22. Kierowcy, którzy prawie zatrzymują się zanim skręcą.23. Kierowcy, którzy bardzo powoli parkują i blokują ruch.24. Kiedy zmienisz pas, bo szybciej jedzie, a on w tym momencie korkuje się na amen.25. Piesi bez odblasków z telefonami w dłoni, których nie widać na drogach

Ta dziewczyna usłyszała od lekarza, że wygląda za dobrze na depresję. Teraz uzmysławia innym, że nawet z uśmiechem na ustach można cierpieć: "Niebezpiecznie jest myśleć, że zdrowie psychiczne ma 'twarz', 'wygląd'" - pisze w imieniu wszystkich zmagających się z depresją 23-letnia Milly Smith z Anglii

"Niebezpiecznie jest myśleć, że zdrowie psychiczne ma 'twarz', 'wygląd'" - pisze w imieniu wszystkich zmagających się z depresją 23-letnia Milly Smith z Anglii – Cierpiąca na tę chorobę dziewczyna w wieku 14 lat doświadczyła u lekarza sytuacji, która uświadomiła jej niesamowitą skalę ignorancji wobec tych, którzy mają problemy psychiczne. Licząc na pomoc ze strony specjalisty, udała się do jednego z gabinetów. Niestety, zamiast ratunku spotkała ją niezwykła przykrość. "Lekarz przyjrzał mi się uważnie, po czym stwierdził, że nie wyglądam na osobę, która ma depresję. Te słowa do dzisiaj odbijają się echem w mojej głowie.Wtedy, jako nastolatka, czułam się zażenowana. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje, ale byłam przekonana, że wszyscy będą się ze mnie śmiać. Jak w takim razie powinna wyglądać osoba, która cierpi na depresję? Nosić kostium samobójcy i ściskać w dłoniach opakowanie tabletek przeciwbólowych!?" - pisze Milly na Instagramie, nie kryjąc oburzenia. Dziewczyna oprócz depresji zmaga się także z chronicznym bólem, z którym walczy przy pomocy morfiny. Często miewa także myśli samobójcze. Wszystkie jej zmory dla obcych ludzi, których mija na ulicy, nie są zauważalne. Przykrywa je makijaż i szeroki uśmiech. By uzmysłowić wszystkim, że nawet załamana osoba może wyglądać dobrze, na Instagramie publikuje wymowne zdjęcia. Ma nadzieję, że dzięki nim choć trochę zmieni się podejście do chorych. "Przestańcie nas stygmatyzować. Nie oceniajcie po wyglądzie. Czasami czujemy się lepiej, czasami nie jesteśmy w stanie normalnie funkcjonować. Po prostu bądźmy dla siebie dobrymi ludźmi" - pisze

Mężczyzna leciał samolotem i nie był zadowolony z faktu, że obok siedziała gruba kobieta, która ciągle coś mówiła do niego. Ta historia uczy, aby nie oceniać powierzchownie:

Mężczyzna leciał samolotem i nie był zadowolony z faktu, że obok siedziała gruba kobieta, która ciągle coś mówiła do niego. Ta historia uczy, aby nie oceniać powierzchownie: – Latanie nie kojarzy się raczej miło – stres, strach, mało miejsca na nogi, płaczące dzieci, a jeśli dodatkowo trafi nam się marudny towarzysz podróży od razu wszystkiego się odechciewa.To właśnie spotkało pewnego mężczyznę, który leciał z Londynu do Berlina. Obok niego usiadła głośna i zbyt przyjaźnie nastawiona kobieta, która cały czas chciała z nim rozmawiać. Najgorsze w tym wszystkim jednak było to, że kobieta była bardzo otyła.Pierwsza myśl jaka zawitała w głowie mężczyzny, to że się zaraz udusi. Kobieta była zdecydowanie za duża na samolotowy fotel, a jej wielkie ramie wchodziło już na jego „teren”. Czuł coraz większe obrzydzenie, a samolot jeszcze nie zdążył wystartować.„Grubaska nachyliła się nade mną z szerokim uśmiechem. Wymusiłem fałszywe dzień dobry, myśląc jedynie o tym, że jej wielki tyłek nie mieści się w fotelu, a jej ogromne ciało niebezpiecznie zbliża się do mnie.– Cześć, co słychać? – zagadnęła znowu z uśmiechem. Udawałem, że jej nie słyszę i zapatrzyłem się w okno, modląc się, aby nie udusić się w trakcie lotu. Wydawało mi się, że grubaska wysysa całe powietrze z kabiny. Ona jednak, zupełnie niezrażona, znów się odezwała.– Cześć, jak się masz? – spojrzałem na nią, ukrywając niesmak i średnio uprzejmie wymamrotałem „dzień dobry”. Byłem rozwścieczony na myśl o znoszeniu jej gabarytów, potu i głosu przez tyle godzin. Denerwowałem się jeszcze bardziej, gdyż ona nadal mówiła.– Mam na imię Laura, jestem Angielką. Ty pewnie jesteś z Japonii? – typowe. Nienawidzę tego. Już mocno poirytowany rzuciłem, że jestem z Hongkongu. Japonia, Chiny… co to za różnica. Kobieta jednak niezrażona, nadawała dalej.– Skoro mamy spędzić razem te kilka godzin, powinniśmy się lepiej poznać, prawda? – chciała chyba powiedzieć, że to JA muszę ją lepiej poznać. Minęło dosłownie kilka minut, a ja już wiedziałem, że leci do Berlina, aby odwiedzić przyjaciół i chce kupić prezenty dla swoich uczniów, bo jest nauczycielką w podstawówce. No cóż, mówiła dużo i chcąc nie chcąc, poznałem właściwie jej całe życie. Odpowiadałem półsłówkami, ale to chyba nie był wystarczający wkład w rozmowę.Po chwili poczułem coś dziwnego.”„Głos tej grubej kobiety zaczął w końcu mnie odprężać. Była co prawda niewiarygodnie otyła, ale przy okazji miała bardzo ciepły i miły głos. Akurat rozmyślałem na ten temat, gdy średnio rozgarnięta stewardessa zapytała mnie, czy mam wystarczająco dużo miejsca. Zanim zdążyłem odpowiedzieć, zrobiła to za mnie Laura:– Nie powinien cierpieć tylko dlatego, że koło niego siedzi słoń. – spojrzałem na Laurę nieco zdziwiony, a stewardessa z czerwonymi policzkami oddaliła się. Czy tego chciałem, czy nie, moja rezerwa w stosunku do tej kobiety przepadła. Była zbyt miła, gadatliwa i autoironiczna. Od razu widać było, że jest oczytana, a na jej twarzy cały czas widniał, niczym doklejony, szeroki uśmiech.W porze obiadu Laura przeszła jednak samą siebie. Wciągnęła mnie oczywiście do rozmowy i okazało się, że nie tylko świetnie opowiada, ale także jest świetnym słuchaczem. Kiedy dostaliśmy deser, zaczęła żartować ze stewardessą:– Naparstek musu czekoladowego na deser, a to dobre! – cóż, porcje były niezbyt duże nawet dla mnie. Zmęczona stewardessa nagle rozpromieniała i zaczęła się śmiać. Na ucho szepnęła Laurze, że jest ona najlepszym, co ją dzisiaj spotkało.Laura to niezwykła kobieta, która potrafi zarazić każdego swoją energią i pozytywnym nastawieniem. Może trochę bezmyślnie, ale zapytałem, czy nie chciała przejść na dietę. Moje pytanie bardzo ją zdziwiło. Odpowiedziała, że dobrze czuje się w swoim ciele, więc po co ma cokolwiek zmieniać?”„Ośmielony zachowaniem Laury, pytałem dalej. Tym razem o to, czy nie obawia się żadnych chorób.– Nie no, coś ty. Chorym jest się gdy ciągle myśli się o chorobie. Ja wierzę w samospełniające się proroctwa. Poza tym, wszystkie reklamy o odchudzaniu i zdrowym trybie życia są głupie. Ja czuje się dobrze we własnej skórze. Nie muszę zrzucać dwudziestu kilogramów. Zamiast męczyć się na bieżni, wolne spotkania z przyjaciółmi. Tak czy siak, uważam na to, co jem, a dodatkowo, codziennie chodzę na długie spacery. A że jestem większa? Najwyraźniej tak miało być.Laura zamówiła wino. Też się skusiłem. Popijając je, zaczęła mi tłumaczyć, że musi być większa, gdyż ma wielkie serce no i musi je gdzieś zmieścić. Ten argument bardzo dobrze do niej pasował.– Wiele osób widzi we mnie jedynie grubaskę z wielkim tyłkiem i biustem. – prawie zakrztusiłem się winem, bo chwilę wcześniej sam o niej tak myślałem.– Moja nadwaga nie może zdominować mojego życia. Poza tym mam więcej energii niż te wszystkie modeleczki razem wzięte.Zapytałem ją z ciekawości o to, czy jest w związku. Okazało się, że… nie narzeka na brak zainteresowania, chociaż jest szczęśliwą mężatką. Dodatkowo uwielbia podróże. Wtedy Laura zamyśliła się na chwilę.”„Powoli sącząc wino wyłożyła mi swoją teorię na temat relacji damsko-męskich:– Zawsze to samo. Kobiety uwielbiają swoich mężczyzn i wychwalają ich pod niebiosa. Dopóki ci czegoś nie zepsują. Wystarczy jedno potknięcie, a kobieta zupełnie się zmienia i zupełnie ulatuje z niej radość ze związku. Mężczyźni z kolei szukają kobiety, która będzie ich najlepszą przyjaciółką. Taką z którą będzie można konie kraść. Z czasem jednak najważniejszy staje się kredyt i rachunki, a szaleństwa zakochanych przyjaciół idą w odstawkę. Wystarczy jednak znaleźć złoty środek. Coś pomiędzy kredytem a kradnięciem koni.Nawet nie zauważyłem kiedy minęła mi podróż. W towarzystwie Laury czas szybko płynął, a jej gadanie pomogło zupełnie inaczej spojrzeć na relacje międzyludzkie, na to, jak potrafią mylić pozory, no i również spojrzeć inaczej na samego siebie.Poczułem odrazę przez to, co na początku myślałem o tej niezwykłej kobiecie. Jest ona najpiękniejszą, jaką w życiu spotkałem.”
Największy znak geodezyjnyna świecie jest w Polsce – Jest to długi na 520 metrów, szeroki na 100 metrów, gigantyczny znak wskazujący kierunek północy; wielka litera "N" i jeszcze większa strzałka. Zawdzięczamy go niezwykłemu leśniczemu z Nadleśnictwa Chrzanowskiego - Jackowi Chmurze - który w 2000 roku zaproponował, aby tereny dawnej kopalni odkrywkowej piasku "Szczakowa" w gminie Bukowno, przy granicy województwa małopolskiego ze śląskim, podczas rekultywacji zalesić w nietypowy sposób, tworząc z sosen, brzóz i dębów czerwonych, największy na świecie znak geodezyjny, powszechnie zwany "Strzałką Północy" lub "Kompasem z Bukowna"
Te zdjęcia zrobiono w odstępie 10 minut. Efekt cudownego odchudzania? Nie! – Wystarczy głęboki wdech, wciągnięcie brzucha, szeroki uśmiech, odpowiednia postawa, dobre oświetlenie i... gotowe
"Kobiety zbyt często robią negatywne, złośliwe czy dwuznaczne komentarze dotyczące mężczyzn – Pewnie wszystkie- bez względu na to, czy uświadomiłyśmy to sobie, czy nie- kiedyś coś takiego uskuteczniałyśmy. Takie komentarze często robi się w ramach tak zwanych nieszkodliwych żartów. Jednak rzadko bierzemy pod uwagę, że dewaluacji w jakiś sposób podlegają zarówno kobiety, jak i mężczyźni. W pewnym stopniu współczesne kobiety nawet częściej robią negatywne uwagi o przedstawicielach płci przeciwnej niż mężczyźni o kobietach, ponieważ ogół społeczeństwa bardziej toleruje taki stan rzeczy. W niektórych kręgach stało się to tak powszechne, że z pozoru wydaje się wręcz normalne.CHWALMY MĘŻCZYZN. Ilekroć zetkniemy się z jakimś facetem, pomyślmy, co najbardziej cenimy w jego męskości, a potem POWIEDZMY MU TO. On wówczas zwróci na nas uwagę w bardzo pozytywny sposób, ponieważ WSPÓŁCZEŚNI MĘŻCZYŹNI NIE SŁYSZĄ TAKICH KOMPLEMENTÓW ZBYT CZĘSTO. Chwalmy go, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja- nie zastanawiajmy się, czy wyniesiemy z tego jakiekolwiek korzyści. Podczas seminariów dotyczących relacji międzyludzkich, które prowadzę razem z mężem, wciąż zdumiewa mnie, ŻE JEDNYM Z NAJBARDZIEJ UZDRAWIAJĄCYCH MOMENTÓW W CAŁYM TYM PROCESIE JEST CHWILA, GDY KOBIETA OPOWIADA O TYM, CO CENI W MĘŻCZYZNACH.INNE KURSANTKI CZUJĄ SIĘ WÓWCZAS BARDZIEJ SPEŁNIONE, PONIEWAŻ ZDAJĄ SOBIE SPRAWĘ, ŻE TAKICH POZYTYWÓW O PŁCI PRZECIWNEJ NIE SŁYSZY SI,E ZBYT CZĘSTO, A TWARZE MĘŻCZYZN ROZŚWIETLA SZEROKI UŚMIECH OD UCHA DO UCHA. To niesamowite, co może się stać, gdy kobiety doceniają i mężczyzn, i ich męskość."
Źródło: Rachael Jayne Groover
TO MOŻE BYĆ TWOJE ŻYCIE.Udostępnij, może to też uratujekomuś życie –  Raz do roku przypominam. Niezależnie jaką masz furę, uratuj komuś życie. Wyłącz klakson, włącz mózg.Korytarz ratunku...jak często spotykacie się z podobnym zastosowaniem na Polskich drogach ?Na wąskich i zatłoczonych autostradach i ekspresówkach, a takie właśnie mamy w Polsce, korytarze ratunku pozwalają zaoszczędzić nawet do ośmiu minut.Jedziemy autostradą lub ekspresówką. Dostrzegamy korek i OD RAZU zjeżdżamy na bok: auta jadące lewym pasem jak najbardziej na lewo, auta jadące prawym (i środkowym pasem jeśli taki jest) jak najbardziej na prawo. Wszystkie - równolegle do osi jezdni. Pomiędzy nimi powstaje równy, dość szeroki i wolny obszar. Ten tzw. korytarz ratunku (Emergency corridor) z powodzeniem funkcjonuje w kilku europejskich państwach: w Austrii, Czechach, Niemczech, Słowenii i Szwajcarii. To, że karetka zamiast pełzać może bezpiecznie gnać nawet 100 km/godz. pozwoli jej zaoszczędzić 6-8 bezcennych minut. Zwłaszcza że zwykle wraca tą samą drogą.TO MOŻE BYĆ TWOJE ŻYCIE.
Ministerstwo Infrastruktury podpowiada, jak napisać donos,opracowało jego wzór. Formularz, przygotowany przez odchodzącą ekipę, ma ułatwić poinformowanie urzędników o podejrzeniu przestępstwa – Jak tłumaczy resort, chodziło o stworzenie "prostego narzędzia do zgłaszania wszelkich nieprawidłowości" przy wykonywaniu inwestycji dofinansowanych z funduszy unijnych na lata 2014-2020.Formularz rzeczywiście jest prosty. Najpierw należy wybrać sektor, czyli na przykład transport, środowisko czy kulturę, a następnie podać nazwę instytucji, której dotyczy zgłoszenie.Szeroki jest także katalog nieprawidłowości. Można wybrać z listy i zaznaczyć fałszowanie dokumentów, podejrzenie wyłudzenia, nielegalne porozumienie, korupcja czy naruszenie zasad zamówienia. Polem obowiązkowym jest opis zdarzenia.Pole nieobowiązkowe to informacja o osobach zamieszanych w sprawę i o tych, które mogą mieć wiedzę o nieprawidłowościach jako potencjalni świadkowie.Jeśli nadawca informacji zechce pozostać anonimowy, to przed przekazaniem sprawy do wyjaśnienia "ze zgłoszenia zostaną usunięte dane osobowe zgłaszającego i inne cechy pozwalające na identyfikację jego tożsamości"