Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 122 takie demotywatory

Niektórzy rozmawiają z tobą w wolnym czasie, a inni znajdują wolny czas, żeby z tobą porozmawiać – Dostrzegaj różnicę!
Problem ludzi – Zbyt wcześnie osądzają, zbyt późno rozmawiają
 –  Neil Armstrong ląduje na Księżycu. Wysiadaz ładownika i mówi:To jest mały krok dla człowieka, ale dużydla... Zaraz, co to?Patrzy, a parę metrów dalej pali się ognisko,przy którym siedzi trzech facetów.Rozmawiają i pieką kiełbaski. Okazuje się,że są to Ukrainiec, Egipcjanin i Polak.A wy co tu robicie? - pyta zbity z tropuArmstrong.No, ja akurat doitem krowę i jak pieprznęłow Czarnobylu, to aż tu doleciałem - mówiUkrainiec.A ja mówi Egipcjanin - chodziłem popiramidach i tak jakoś mnie przerzuciło.- No a ty? pyta Polaka.- Kurwa, nie wiem. Z wesela wracam
 –  JAK NORMALNI 	RODZICE ROZMAWIAJĄ 	ZE SWOIMI DZIEĆMI 	JAK RODZICE 	NIESZCZEPIONYCH 	DZIECI ROZMAWIAJĄ 	ZE SWOIMI POCIECHAMI
"Nie pyta się silnej kobiety, czy jest zmęczona". Tysiące kobiet dzielą się tym wpisem – "Kiedy widzą Cię jako silną kobietę, myślą że nie potrzebujesz niczego ani nikogo, dasz sobie sama radę ze wszystkim, co teraz się dzieje i ze wszystkim, co Ci się stanie. Że nie masz nic przeciwko temu, żeby Cię nie słyszeć, leczyć czy kochać.Kiedy widzą Cię jako silną kobietę, szukają Cię, byś pomogła im nieść ich krzyż. Rozmawiają z Tobą i myślą, że nie trzeba Cię słuchać.Nie pyta się silnej kobiety, czy jest zmęczona, cierpi albo upadła, jeśli przeżywa lęk lub strach. Ważne jest to, że zawsze tam jest: latarnia morska we mgle , skała na środku morza.Silna kobieta nigdy nie dostaje przebaczenia. Jeśli traci kontrolę, mówią, że jest słaba lub histeryczna.Kiedy silna kobieta znika na chwilę, wszyscy to zauważają, ale kiedy jest, jej obecność jest oczywista.Ale to , w jaki sposób masz brać niezbędną siłę każdego dnia, by być taką kobietą, nie ma dla nikogo znaczenia.Uhonorowanie, rozpoznanie, szacunek i podziękowania dla silnych kobiet Twojego życia, bo też trzeba je tulić i kochać.”
Tak właśnie upośledzeni ludzie rozmawiają przez telefon –
Silne umysły rozmawiają o pomysłach i ideach, przeciętne o wydarzeniach,a słabe o innych ludziach – Sokrates
 –  Tab. 1. Charakterystyczne cechy osobowościowe kobiet i mężczyzn.KOBIETYMEZCZYZNIKOMUNIKACIA głośno myślą. przekazują wnioskii przemyślane sprawykspresyjnie wyrażają swoje emocjewiążą wszystko ze sobądzielą się uczuciami i emocjaminie dziela sie emoceGDY JESTKONFLIKTą czułości, zrozumienia isnastawieni na rozwiązywanieGDY JESTPROBLEMPOTRZEBYEMOCJONALNEPOTRZEBYrozmawiają z kimśmówią głośno o problemiezapewnianie o miłości, szacunek,zrozumienie, poświęcenie i troskapiekno wyrażane ubioremakceptacja, zaufanie,docenienie, zachętaieiW.autorytet, odpowiedzialnośćoczekują wymagań i chcą czuéEGZYSTENCJALNEzrozumiienic, czulość i przytulanierozwijają się przez dawanie miłościpotrzebują wsparcia i miłościchcą sprawować w(rozumianą jako służba)POSTAWA.CODZIENNOŚCchcą być ciągle zdobywaneI UCZUCIowOśćW DZIALANIUmają podzielnošć uwagizmicnne i romantyczneeskupieni i odizolowaniewykonują różne prace jednocześnieszą" skończyć zadaniepotrafią odpoczywają w ruchupracują intensywniepotrzebuia odpoczynkueTab. 6. Różnice seksualne między kobietą i mężczyzną.KOBIETAMEZCZYZNA,,nieskończonydotyk kojarzy z seksempowinien się jejCECHAPOPED SEKSUALNY niski-potrzeba zachetyPOBUDZENIEa, dotykadoracja osoby i ciałaROMANTYCZNOść randka, sypialnia, wyjazdAKT SEKSUALNYWARUNKIZEWNETRZNEOSOBY TRZECIErezent, różnorodność,spiesz się powollodpowiedni czas1 miejscenie może ich byćdzieci teiżnaturalna związanaczas i miejsce są zawszemogą(np. w drugim pokoju)nieustanna walkaz pokusami (onanizm,pornografia, inne kobiety)CZYSTOŚćpotrzebuje miłości,ofiaruje sekssen, jedzenie, seksMILOŚĆA SEKStrzebuje seksuHIERARCHIA POTRZEBTab. 7. Przydatne wskazówki w kontekście aktu małżeńskiego.seks, jedzenie, senKOBIETAMEZCZYZNAoddawaj się z radością meżowi zaspokajaj potrzebę miłości u żonyODPOWIEDZ NAPOTRZEBYWSPÓLMAŁZONKAZACHOWANIEnie odmawiaj zbyt częstoEJSCEzadbaj o urozmaicenie sypialniposzuaj innego atrakeyjnegoMIEJSCEa (hotel, plaza, samochód)dźPOSTAWApozwól sobie czasem nastaraj się być romantyczny iśmielsze zachowania i bielizPREZENTYskoncentruj się na okazywaniu nie zapominaj o prezentach (kwiatyczułości mężowi poprzezeszczotvbiżuteria, bielizna)podziwiaj ciało i urodę żony, mówbądź delikatny i cierpliwynie milczów meżowi, ze jestwspanialym kochankiemwesprzyj męza, gdy pojawiająsie trudności, zażartujnie opowiadaj o innych, niepytaj znudzona: czy możemyZACHOWANIEKOMUNIKACJAWERBALNA
Tylko od nas samych zależy, jakim uczynimy ten świat –  Mułzumanin, ZydChrześcijanin i Ateistawchodzą do kawiarni.i rozmawiają, śmieją się, piją909kawę i stają się dobrymiprzyjaciółmi. To nie miał byćdowcip. Tak po prostu się dzieje,kiedy ludzie nie są dupkami.
W serialu "Na Wspólnej" aktorzy rozmawiają przez Windows Media Player. Wie ktoś jak tę funkcję odblokować? Trzeba coś wykupić? –
Kiedy stawiasz karieręponad wszystko –  Jesteśmy dzisiaj wstolecznym zoo, gdzie dwaostatnie czarne nosorożcezostaly polączone byprzedluzy istnienie gatunku.Gdybyśmy tylko moglipodsłuchać o czym naszegołąbeczki rozmawiają.Słuchaj Adam. Wiem, że Cizależy, ale obecnie jestemskupiona na mojej karierze ilepiej będzie, jeśli zostaniemyprzyjaciólmi.
Kiedy kobiety rozmawiają ze sobą, diabeł siedzi cicho w kącie,słucha i uczy się... –
"Marzę o dniu w którym idąc ulicąbędę słyszał jak ludzie rozmawiająo moralności, rozwoju i filozofii, zamiast o Kardashian" –

List od porzuconego psa:

List od porzuconego psa: – "Kiedy byłem szczeniakiem bawiłeś się ze mną, a moje wybryki sprawiały, że się śmiałeś. Nazywałeśmnie swoim dzieckiem i pomimo tylu pogryzionych butów i zniszczonych poduszek zostałem twoimnajlepszym przyjacielem. Za każdym razem gdy coś przeskrobałem groziłeś mi palcem i mówiłeś:"jak mogłem!?". Jednak chwilę później złość Ci mijała, wywracałem się na plecy, a ty drapałeś mnie po brzuchu. Minęło sporo czasu zanim zaaklimatyzowałem się w Twoim domu, bo Ty byłeś strasznie zajęty. Mimo to pracowaliśmy nad tym razem.Pamiętam te wszystkie noce gdy przytulałem się do Ciebie w łóżku słuchając Twoich zwierzeńi skrytych marzeń. Byłem przekonany, że życie nie może być bardziej idealne. Chodziliśmy na długie spacery i razem biegaliśmy po parku. Jedliśmy razem lody (ja dostawałem tylko wafelek, bo "lody nie są zdrowe dla psów", tak mówiłeś). W domu ucinałem sobie długie drzemki w promieniach słońca, czekając aż wrócisz z pracy. Wreszcie zacząłeś spędzać tam coraz więcej czasu i rozglądać się za ludzkim partnerem. Czekałem na ciebie cierpliwie, pocieszałem, kiedy spotkało cię rozczarowanie i gdy miałeś złamane serce. Skakałem z radości kiedy wracałeś do domu zakochany.Ona, twoja żona, nie lubi psów. Mimo to powitałem ją w naszym domu, okazałem jej szacunek i posłuszeństwo. Ty byłeś szczęśliwy, więc ja też. Kiedy urodziły się wasze dzieci, tak jak ty byłem zafascynowany ich zapachem i różowością, i tak jak ty, chciałem się nimi opiekować. Tylko, że ona i ty martwiliście się żebym nie zrobił im nic złego, więc spędzałem większość czasu w innym pomieszczeniu. Zostałem "więźniem miłości", chociaż tak bardzo chciałem okazać im swoje uczucia. Kiedy trochę podrosły, zostałem ich przyjacielem. Wczepiały się w moje futro i podążały za mną niepewnym kroczkiem, zaglądały mi w uszy, wsadzały do oczu palce i całowały w czubek nosa. Uwielbiałem ich pieszczoty - twoje stały się przecież takie rzadkie. Gdyby było trzeba broniłbym twoich dzieci własnym życiem.Wślizgiwałem się im do łóżek i słuchałem szeptanych do mojego ucha sekretów i najskrytszych marzeń. Razem nasłuchiwaliśmy, czy nie wracasz z pracy. Kiedyś, dawno temu, kiedy ktoś pytał, czy masz psa, wyciągałeś z portfela moje zdjęcie i opowiadałeś im o mnie. Przez ostatnie lata odpowiadałeś tylko krótko "mam" i zmieniałeś temat. Z "twojego psa" stałem się "jakimś psem" i miałeś za złe każdą sumę, którą musiałeś na mnie wydać.Ostatnio dostałeś propozycję nowej pracy. Razem z rodziną przeprowadzisz się do innego miasta. Niestety, w nowym miejscu nie można trzymać zwierząt. Podjąłeś właściwą decyzję, twoja rodzina dużo na tym zyska. Kiedyś ja byłem twoją jedyną rodziną... Cieszyłem się jak zwykle na przejażdżkę samochodem, kiedy wyruszyliśmy w drogę do schroniska. Schronisko pachniało brakiem nadziei i strachem wszystkich psów i kotów. Wypełniłeś formularz i powiedziałeś "Na pewno znajdziecie mu dobry dom". Wzruszyli tylko ramionami i popatrzyli na ciebie ze smutkiem. Dobrze wiedzieli, co czeka psa w średnim wieku, nawet takiego z papierami.Siłą odgiąłeś zaciśnięte na mojej obroży palce swojego syna, który krzyczał "Tato, proszę nie pozwól im zabrać mojego psa!" Martwię się o niego. Dałeś mu właśnie piękną lekcję przyjaźni, lojalności, miłości, odpowiedzialności i szacunku dla życia... Unikając mojego wzroku poklepałeś mnie po głowie. Uprzejmie odmówiłeś zabrania obroży i smyczy. Musiałeś iść, miałeś umówione spotkanie. Kiedy wyszliście, usłyszałem jak dwie miłe panie rozmawiają ze sobą na mój temat. "Musiał wiedzieć, że wyjeżdża już dawno. Dlaczego nie znalazł psu innego domu?" powiedziała jedna, a druga dodała: "Jak on tak mógł?!". W schronisku dbają o nas na ile pozwala ich napięty program dnia. Karmią nas rzecz jasna, ale nie mam jakoś apetytu. Na początku za każdym razem kiedy ktoś przechodził koło mojego boksu podbiegałem mając nadzieję, że to ty, że zmieniłeś zdanie, że to wszystko to był tylko zły sen, albo że przynajmniej to ktoś, komu by na mnie zależało, ktoś, kto by mnie uratował. Kiedy zdałem sobie sprawę, że nie mam co konkurować z roześmianymi szczeniakami, nieświadomymi własnego losu, zaszyłem się w kącie i czekałem.Słyszałem jej kroki, kiedy pod koniec dnia szła po mnie. Poprowadziła mnie między wybiegami do oddzielnego pomieszczenia. Panowała tam błoga cisza. Posadziła mnie na stole, podrapała za uszami i powiedziała, żebym się nie martwił. Serce waliło mi w oczekiwaniu na to, co miało się zdarzyć. Czułem też ulgę: nadszedł koniec udręk dla więźnia miłości. Zacząłem martwić się o tę kobietę - taką już mam naturę, tak samo bałem się o ciebie. Żeby ciężar, który dźwiga, nie przygniótł jej. Kobieta delikatnie założyła na mojej łapie opaskę. Łza poleciała jej po policzku. Chciałem pocieszyć tę kobietę tak jak pocieszałem ciebie lata temu i polizałem ją po twarzy. Pewnym ruchem wkłuła mi igłę do żyły i poczułem, jak ta zimna substancja rozchodzi się po moim ciele. Zasypiając spojrzałem w jej dobre oczy i szepnąłem cichutko: "Jak mogłaś?". Kobieta rozumiała psi język."Tak mi przykro" powiedziała, a potem przytuliła mnie i pośpiesznie tłumaczyła, że pomoże mi znaleźć się w lepszym miejscu. Nikt tam o mnie nie zapomni, nie skrzywdzi ani nie porzuci, to miejsce pełne miłości i światła, inne niż na ziemi.Zbierając resztki energii leciutko poruszyłem ogonem, próbując wyjaśnić kobiecie, że to nie do niej były moje ostatnie słowa. To do ciebie, mój Ukochany Panie, mówiłem. Będę zawsze myśleć o tobie i czekać na ciebie po tamtej stronie. Życzę ci, żeby każdy był ci tak wierny jak ja."
Trzy kobiety rozmawiają o swoim życiu seksualnym: – - Mój mąż jest architektem. Robi to ze swoją wizją, wszystko w łóżku planuje.- Mój mąż jest artystą. W łóżku improwizuje, ale jest pełen pasji.- Mój mąż jest programistą. Kładzie się obok i opowiada, jak to wszystko będzie fajnie śmigać, gdy skończy
Strach pomyśleć o czym rozmawiają dwie najbardziej niszczycielskieistoty w domu –
Dziecko przypadkiem rozlało napój w sklepie. Nawet taką sytuację dobry ojciec potrafi zamienić w ważną lekcję życiową: – Jako rodzic często czujesz, jakbyś nie do końca wiedział, co robisz. Czasami nie wiesz, jak radzić sobie z krzykami dzieci, jakie taktyki są najlepsze.Czasami ktoś, inny rodzic, może pokazać dobre rozwiązanie, kiedy zdenerwowałeś się i za szybko zareagowałeś.Mama Kalynne Marie była tego świadkiem, kiedy pewnego dnia zobaczyła tatę i syna, i usłyszała ich rozmowę po tym, jak syn rozlał napój w sklepie.Chłopiec, który według Kalynne miał 6 lub 7 lat, rozlał napój na podłogę i stół. Prawie każdy rodzic zobaczyłby bałagan i zirytował się. Chłopiec spojrzał na tatę i przeprosił.Zamiast się zezłościć, on odpowiedział:„Tak się zdarza. Bierzemy serwetki i pokażę Ci, jak to posprzątać.”Wzięli serwetki i kiedy posprzątali, tata powiedział synowi:„Długi będziesz żył i jesteś tak mądry, że ważne jest, żebyś nauczył się być bardziej świadomym tego, co robisz. Następnym razem uważaj na to, co Cię otacza, żeby nie było takich wypadków. Da się im zapobiec, ale jeśli się wydarzą, to w porządku. Posprzątanie jest łatwe, jeśli tylko weźmiesz za to odpowiedzialność.”Kalynne poruszyła reakcja taty i to, jak rozmawiał z synem. Gdy siedziała obok usłyszała, że tata i syn wciąż o tym rozmawiają.„Wiem, że duże sprawy mogą wydawać się przytłaczające i może się wydawać, że sam sobie nie poradzisz. Nie ma nic złego w proszeniu o pomoc. To nic złego, gdy jej potrzebujesz.”Kalynne była pod wrażeniem każdego słowa ojca, więc wyjęła telefon i zapisała je.
 –  Parafrazując Franciszka Fiszera - o 4 rano podjechało puste Tico i wysiadła z niego Najmniejsza Staruszka Świata. Zatankowała sobie benzyny za 12,50, zamówiła małego hot-doga i podeszła do lady, a w oczach miała zbóje straszliwe. Jako niedoszły nauczyciel posadziłbym ją w pierwszej ławce, na takie łobuzy lepiej mieć oko. - Z dwójki. I ten kabanos! - Rzuciła zmięte 20 złotych.- Daleko pani nie zajedzie.- Wystarczy. Jestem mała, mam małe auto co mało pali i mało jeżdżę. O!W oczekiwaniu na hot-doga błądziła oczami. Siwy koczek trząsł się z każdym ruchem głowy.- I jeszcze... setkę soplicy pigwowej.- Muszę poprosić panią o dowód osobisty.- Hihihihi, raczy pan żartować!- Cóż, dorośli o takich objętościach nawet nie rozmawiają.Rozejrzała się konfidencyjnie i strzeliła iskierkami z oczu.- Dobra, niech będzie dwieście. A napompuje mi pan kółeczka? Nie znam się na tych waszych dmuchawkach.- W takim małym autku to może po prostu w nie nakicham?Znów się rozchichotała, i kiedy szliśmy do kompresora, ona pierwsza, niosła hot-doga prawie na ramieniu, jak karabin, wyzwoliła we mnie takie ciepłe uczucia, że miałem nieodpartą ochotę pstryknąć ją w ten srebrnosiwy i trzęsący się koczek. Ale bałem się, że palec mi się omsknie i roztrzaskam jej potylicę, albo poślę gdzieś hen, na koronę okalających stację kasztanowców. A drabinkę z magazynu ktoś podprowadził to co, miałaby tak tam siedzieć?

Pewna kobieta napisała bardzo ciekawy tekst, w którym - na podstawie własnych doświadczeń - chce podzielić się z wami swoimi spostrzeżeniami na temat sytuacji we Francji:

 –  Zapewne wielu moich znajomych zastanawia się, co się ze mną stało. Gdzie podziała się tamta wesoła, tolerancyjna Ania zafascynowana kulturą Afryki, która łaziła beztrosko po mieście o drugiej nad ranem w kolorowym swetrze? Najprostszą odpowiedzią byłoby: doświadczenie. Kiedy wyjeżdżałam do Francji na studia, wydawało mi się, że byłam świadoma sytuacji tego kraju: dużo imigrantów z całego świata żyje w jednym państwie, czasem są między nimi problemy, istnieją grupki „francuskich” dresów, okropna biurokracja, ale generalnie jest spokój; jednym słowem „życie”.Wiedziałam, że, tak jak w mojej rodzimej Warszawie, są lepsze i gorsze dzielnice, jednak to, co zastałam na miejscu nie było kwestią różnicy w ilości adoratorów tanich trunków, lecz przestępczości. Tej prawdziwej, zorganizowanej, z bronią białą i palną. I kiedy człowiek zacznie lepiej poznawać miasto i jego okolice, okazuje się, że „spokojnych, normalnych” dzielnic praktycznie już nie ma, chyba, że zarabiasz dużo pieniędzy, albo sam należysz do marginesu społecznego i ta agresja jest dla Ciebie chlebem powszednim. Moje pierwsze studenckie mieszkanie nie sytuowało się w najgorszej z dzielnic Bordeaux, jednak wytrzymałam zaledwie rok.Poznałam tu mojego obecnego chłopaka, Francuza z dziada pradziada, który przekonał mnie do przeprowadzenia się z Bordeaux do małej wsi oddalonej o 20km od mojej uczelni. Ja, 20-letnia studentka z tętniącej życiem Warszawy, przeprowadziłam się na francuską wieś. Sam ten fakt nie jest może rażący, wszak dużo osób potrzebuje teraz odpocząć od tempa życia metropolii, jednak to, co skłoniło mnie do przeprowadzki najpierw z miasta, a teraz i z tego kraju, nie jest zbyt chwalebne ani dla Bordeaux, ani dla całej Francji.Szczerze powiedziawszy, nie wiem nawet od czego zacząć. Czy od tego, że dwie ulice od mojego mieszkania jakiś Arab zastrzelił Żyda? Czy od tego, że po zorganizowanej akcji nalotów przez policję na różne budynki prowadzone przez Arabów (kioski, bary, kebaby, sprzedaż używanych telefonów) w mojej ówczesnej dzielnicy okazało się, że 6 takich obiektów skrywało magazyny broni palnej w swoich piwnicach? Czy od tego, że przez pierwszy rok mojego pobytu tutaj, kiedy jeszcze czerpałam jakąkolwiek przyjemność z chodzenia po mieście, nasza grupa znajomych została fizycznie zaatakowana 9 razy?Czy od tego, że kiedy jednego dnia założyłam sukienkę, Arabowie okupujący tarasy barów 24/7 gwizdali na mnie, krzyczeli „Dobra jesteś!”, „Ty kurwo”, czy jeszcze śledzili mnie w 5-osobowych grupach zaczepiając mnie w (zapewne w ich mniemaniu) bardzo szarmancki sposób? Czy od tego, że codziennie w drodze na uczelnię widywałam ok. 10-letnie dzieci same na ulicy, bawiące się piłką na jezdni w godzinach szkolnych? Czy od tego, że kiedy raz poszłam do sklepu po alkohol ze znajomą Francuzką o 22-iej, ona wyjęła z torebki gaz pieprzowy i kurczowo trzymała go w dłoni przez całą drogę?Czy od tego, że praktycznie każda osoba, którą tutaj znam została okradziona z telefonu, czasem nawet w biały dzień? Co gorsza czasem przez dzieci wyglądające na 12-14 lat. Czy od tego, że niektóre dzielnice i ulice są dosłownie okupywane przez bandy Arabów i witają Cię słowami „Pani się przypadkiem nie zgubiła?” Czy jeszcze od tego, że w oknach mieszkań często można spotkać się z wywieszoną flagą Maroka, Algierii czy innych krajów Maghrebu? Czy może od tego, że nawet na studiach Arabowie trzymają się dziwnym trafem tylko między sobą, nie rozmawiają po francusku i osiągają najgorsze wyniki? Czy od tego, że kiedy raz poszliśmy zgłosić napad na komendę, Pan policjant nawet nie starał się ukrywać swojego braku zaskoczenia, gdy opisywaliśmy mu osobnika o ciemnej karnacji?Czy może jeszcze od tego, że nawet moja znajoma, Arabka, musiała wyjechać z miasta ze swoją mamą i siostrą, bo banda młodych dziewczyn zaatakowała nożem i prześladowała jej mamę dlatego, że żyją po europejsku? Dużo ludzi w Polsce obawia się przede wszystkim zamachów, boją się, że jeśli przyjmiemy emigrantów z krajów arabskich, to co drugi zacznie się u nas wysadzać. Otóż tak naprawdę terroryzm i nowa fala imigrantów nie jest największym problemem i wyzwaniem tego kraju, jak i reszty krajów Europy Zachodniej.Prawdziwym problemem jest asymilacja tych ludzi. To trzecie, czwarte pokolenia mieszkające w Europie się wysadzają, noszą nikaby, burki, rozmawiają między sobą po arabsku, uważają się za gangsterów i puszczają muzykę z telefonu, palą blanty i papierosy w metrze, zaczepiają przechodniów i dokonują napadów. Często chwalą się, że pochodzą z getta, dla nich siła i agresja to najważniejsze cechy prawdziwego mężczyzny, zachowują się jakby nadal mieszkali w krajach objętych wojną, gdzie jedynym rozwiązaniem jest zabić albo dać się zabić. Są źli na Europę, która według nich niszczy ich kraje (swoją drogą mają rację, kolonie nie zostały założone przez kosmitów), kobiety są bezwstydne, wręcz puszczalskie, są przekonani, że kowalem ich losu są Europejczycy, a nie oni sami.Sytuacja we Francji wydaje mi się beznadziejna. Świeżo wybrany Prezydent Macron również wydaje się być oderwany od rzeczywistości i nie dostrzega realnego problemu swojego kraju, który z roku na rok się pogłębia, ponieważ leczone są jedynie najbardziej rozgłaszane objawy (ataki terrorystyczne) tej nowej choroby XXI wieku zwanej brakiem integracji. Nie dostrzega on strachu i bezradności szarych, ubogich obywateli, którzy zmuszeni są do mieszkania w niebezpiecznych dzielnicach w blokach państwowych, przepełnionych licznymi rodzinami z Afryki, w których króluje przestępczość i agresja.Nie dostrzega również bezradności nauczycieli uczących w placówkach z takowych dzielnic, którzy załatwiają sobie L4 kilkanaście razy w roku z powodu agresywnego zachowania i nonszalancji ze strony kilkunastoletnich dzieci imigrantów. Dodatkowo ciężko inwigilować zradykalizowane meczety nie narażając się na oskarżenia o rasizm i brak wolności wyznaniowej, a osobniki wpisane na tzw. listę „S” osób potencjalnie zradykalizowanych, żyją sobie jak gdyby nigdy nic, dostając nawet przyzwolenie na posiadanie broni (sic!). Jeśli Francja nie zacznie stosować się do swojego starego przysłowia „Mieux vaut prévenir que guérir” (dosł. tłum. „Lepiej zapobiegać niż leczyć”), nie wróżę jej świetlanej przyszłości.
Ludzie myślą, że jestem nieśmiały,bo niewiele mówię i nie udzielamsię w ich dyskusjach – A prawda jest taka, że nie obchodzi mnie o czym rozmawiają