Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 215 takich demotywatorów

Chciałbym poznać tego, kto robifotoszopki dla Super Expressu –  JarostawKaczynski sięrozchorowapowalitoprezesaPrezes Vdrowiamu - mówi nam rzecznik klubuPiS Beata Mazurek (50 1.).le sejmowa opozycja, aledopiero paskudny wirus138-stopniowa gorączkazdołały pokonać Jaro- Jeszcze wezorajpopołludniumialbdojsć nie, prezes Pis jest przeziebisaczyrńskiego (68 I.)! Pre- dospotkania ścislego kierownictwaP'S pokashuje,awnaigonszymokod kilku dni kuruje się naczelezprezesem.Jaroslawem Kaczyi- 38stopni goraczki Na saczeI prawdopodobnie nie skim w sprawie rekonstrukcji w rza ponoć dużo lepiej i niewykę na sobotniej konwencji dzie. Ale do spotkania na Nowogrodz- Jaroskaw Kaczyňski bedzia Gowina (56 I.). - Jest kiejniedoszło. Przelożonojena przyszly rogpoczynajacym się w naepiej. Mam nadzieje, że tydzień. Powód?-Prezesa Kaczyńskie deposiedzenu Semu Pyszłym tygodniu pre- gozmógł wirus(), Jekarzezalecają mu, już w dużo lepszej formiez domu-powiedział wicemaSenatu Adam Biclan (431)wJak się dowiedzieliśmy re na posledzeniu Sej- żeby do końca tygodnia nie wychodzil nam Beata MazurekzP
Jeżeli ktoś chce cię uszczęśliwić bez względu na trudności, jakie musi pokonać, to jest to prawdziwa miłość –
60 lat temu Polacy pokonali ZSRR na Stadionie Śląskim. Bohaterem został Gerard Cieślik – 20 października 1957 roku reprezentacja Polski odniosła jedno z najważniejszych zwycięstw w swojej historii. Na Stadionie Śląskim w Chorzowie Biało-Czerwoni pokonali Związek Radziecki 2:1. Bohaterem został wtedy Gerard Cieślik, strzelec dwóch bramek.Edward Szymkowiak, Stefan Floreński, Roman Korynt, Jerzy Woźniak, Ginter Gawlik, Edmund Zientara, Edward Jankowski, Lucjan Brychczy, Henryk Kempny, Gerard Cieślik i Roman Lentner - tak wyglądała jedenastka Biało-Czerwonych na to spotkanie. Bohaterem został Gerard Cieślik, który zdobył obie bramki dla Polski. Pierwszą tuż przed przerwą, a drugą kilka minut po wznowieniu gry. 30-letni wówczas zawodnik Ruchu Chorzów stał się ulubieńcem Polaków. Do dziś jest jedynym piłkarzem, który znalazł się w Klubie Wybitnego Reprezentanta mimo braku odpowiedniej liczby meczów. Bilans Cieślika w kadrze zamknął się w 45 meczach i 27 golach. - To istny diabeł - mówił o nim legendarny golkiper ZSRR, Lew Jaszyn.Cieślik w kadrze znalazł się w ostatniej chwili. -  Żaden z nas nie myślał na boisku, żeby mścić się za narzucenie nam komunizmu czy też sowiecki najazd na Polskę w czasie wojny. Nam chodziło tylko o sport, o to żeby wygrać. Ruscy mieli świetny zespół. A my? Drużyna nam się wtedy udała. Chociaż ja znalazłem się w tej ekipie w ostatniej chwili. Zostałem dodatkowo powołany. Wróciłem z pracy, jem obiad i nagle w drzwiach staje Ewald Cebula. Wcześniej już w radiu słyszałem, że mam się stawić na zgrupowaniu, ale nie dałem mu tego po sobie poznać. Jak Ewald zdradził radosną nowinę, to łyżka zawisła w powietrzu, nad talerzem zupy - powiedział po latach bohater polskiej kadry w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".Kibiców zachwycił również Edward Szymkowiak. Bramkarz Polonii Bytom imponował swoimi interwencjami. Obronił wiele groźnych strzałów przeciwników i tylko raz dał się pokonać. Po meczu Szymkowiak rozpłakał się. Miał osobistą satysfakcję z pokonania Rosjan, gdyż w Katyniu zamordowany został jego ojciec, oficer Wojska Polskiego.Po ostatnim gwizdku kibice wbiegli na murawę i na rękach nosili piłkarzy reprezentacji Polski. Świętowanie przeniosło się na ulice śląskiej aglomeracji, choć fani nie mogli zbytnio obnosić się z tym, że cieszą się z pokonania ZSRR. W przypadku naruszenia porządku interweniować mogła milicja, a do tego groziły fanom nawet represje ze strony Służby Bezpieczeństwa
Chłopcu wcześnie zmarł ojciec. Po czasie odkrył, że jego "duch" wciąż chowa się w starej grze... – "Kiedy miałem 4 lata, tata kupił mi xboxa - no wiecie, tę starą, pierwszą, zawieszającą się wersję z 2001 roku. Mieliśmy z nią dużo zabawy, grając w różne gry, aż tata zmarł, gdy miałem 6 lat. Nie mogłem tknąć tej konsoli przez 10 lat. Ale pewnego dnia to zrobiłem I zauważyłem coś. Zwykliśmy grać w rally sports challenge, jak na owe czasy świetną grę. Włączyłem ją I odkryłem... Ducha. Dosłownie. No wiecie, kiedy ścigasz się na czas, to rekord trasy wyznacza samochód „duch", z którym się ścigasz. Tak, zgadza się, taty duch wciąż żyje w tej grze. Grałem w tę grę I grałem, I grałem, żeby być w stanie: pokonać „ducha". Pewnego dnia udało mi się go wyprzedzić. Dojeżdżałem do mety I zatrzymałem się przed nią. Musiałem się upewnić, że nie utracę „ducha - pamięci po moim ojcu"
Po raz kolejny niepełnosprawny Krzysztof Jarzębski wszedł na Pałac Kultury jedynie za pomocą rąk! – Krzysztof Jarzębski po raz kolejny udowodnił, że ambitne sportowe wyzwania nie stanowią dla niego przeszkody. Niepełnosprawny sportowiec pobił kolejny rekord wchodząc za pomocą rąk na najwyższy budynek w stolicy – Pałac Kultury i Nauki. Pokonał 1526 schodów z dodatkowym obciążeniem 20 kilogramów.Pokonanie 1526 schodów o zmiennej wysokości i dwukrotne dotarcie na trzydzieste piętro Pałacu Kultury i Nauki to spore wyzwanie, nawet dla w pełni sprawnego człowieka. Dziś pan Krzysztof nie tylko sprostał temu wyzwaniu, ale również udowodnił, że dzięki determinacji można pokonać wiele ograniczeń. Gratuluję pobicia rekordu, a przede wszystkim siły w rozwijaniu swojej pasji mimo wielu trudności. Życzę kolejnych spektakularnych sukcesów – mówi Renata Kaznowska, wiceprezydent Warszawy
101-letni weteran drugiej wojny światowej, Bert Collins stał się najstarszym człowiekiem na świecie, który zdołał pokonać raka – Prawdziwy wojownik
Zapytała: "Właśnie sensacyjnie zdobyłeś złoty medal. Jak udało Ci się pokonać dotychczasowego mistrza?" –
Pewnego dnia syn zapytał swojego ojca: – - Tato, chcesz przebiec ze mną maraton?Ojciec powiedział tak. Przebiegli razem maraton. Po jakimś czasie syn znów zapytał swojego ojca:...- Tato, chcesz przebiec ze mną maraton?Ojciec znów się zgodził i przebiegli razem kolejny maraton. Wkrótce znów syn zapytał swojego ojca:- Tato, chcesz pokonać ze mną "Ironman"? (Ironman - jest to najtrudniejszy na świecie triathlon - przepłynąć trzeba 4km, przejechać na rowerze 180km i przebiec 42km).Ojciec się zgodził. Historia wydaje się prosta. Do czasu - zobacz na filmie
Aby pokonać swoje lęki, trzeba im stawić czoła –
Na nieoficjalnym fanpagu Keanu Reevesa pojawił się list aktora. Mało prawdopodobne, aby napisał to znany ze skromności Keanu, ale wiadomo na pewno, że wszystko w nim to prawda: – "Ludzie znają mnie, ale nie znają mojej historii. Miałem 3 lata, kiedy patrzyłem, jak odchodzi mój ojciec. Chodziłem do czterech różnych szkół, zmagając się z dysleksją, co sprawiało, że nauka przychodziła mi z większą trudnością, niż innym. W końcu opuściłem szkołę bez zdobycia dyplomu. W wieku 23 lat mój najbliższy przyjaciel, River Phoenix, zmarł wskutek przedawkowania narkotyków. W 1998 roku poznałem Jennifer Syme. Od razu się w sobie zakochaliśmy i w 1999 roku Jennifer była w ciąży naszą córką. Niestety, po 8. miesiącach dziecko urodziło się martwe. Byliśmy zdruzgotani jej śmiercią, i ostatecznie, to zakończyło nasz związek. 18 miesięcy później Jennifer zginęła w wypadku samochodowym. Od tego czasu unikam poważniejszych relacji i posiadania dzieci. Moja młodsza siostra miała leukemię. Dziś jest już wyleczona, a ja przeznaczyłem 70% zysków z "Matrixa" na szpitale, w których leczona jest białaczka. Jestem jedną z niewielu gwiazd Hollywood nieposiadającą ogromnej rezydencji. Nie mam ochroniarzy i nie noszę modnych ubrań. I mimo, że jestem warty 100 milionów dolarów, wciąż jeżdżę metrem i kocham to! Na koniec, myślę że wszyscy możemy się zgodzić, że nawet w obliczu tragedii gwiazda może się rozwijać. Bez względu na to, co ci się przydarza w życiu, jesteś w stanie to pokonać! Życie jest warte przeżycia."
A co mi tam rów... –
Każdy człowiek ma swoje góry, które musi pokonać! –
Tej babci udało się pokonać Chucka Norrisa. Wielki szacun! –
Brawo nasi! – HyperPoland - zespół inżynierów z Polski konstruuje prototyp kapsuły Hyperloop, zupełnie nowego środka transportu. Właśnie dostali się, razem z 24 zespołami z całego świata, do finału konkursu organizowanego przez firmę SpaceX Elona Muska. Dzięki takiej konstrukcji trasę z Krakowa do Gdańska można by było pokonać w 35 minut!
Czasami lepiej zawrócić z obranej ścieżki, uciec, cofnąć się do punktu wyjścia - bo niektórych problemów nie da się tak zwyczajnie pokonać lub obejść – Potem kupić sztucer i wyruszyć ponownie
Gdy chłopak z Bytomia zaprasza cię na chatę –
Takie znaki tylko w Polsce –  Należy zsiąść z roweru i pieszo pokonać drogę powiatową

Wzruszający list pożegnalny pewnej mamy, który doprowadził do łez tysiące internautów:

Wzruszający list pożegnalny pewnej mamy, który doprowadził do łez tysiące internautów: – "No więc... mam dobre i złe wieści. Zła to ta, że wszystko wskazuje na to, że jestem martwa. Dobra to ta, że skoro czytasz ten list, Ty nie jesteś (no chyba że tam wyżej też łapią wifi). Tak, to straszne g****. Brakuje słów, by opisać, jakie to g****. A mimo to jestem taaaak bardzo szczęśliwa, że przeżyłam mój czas w miłości, radości i wśród wspaniałych przyjaciół. Jestem szczęściarą mogąc szczerze powiedzieć, że nie żałuję absolutnie niczego i że spożytkowałam całą energię na życie na najwyższych obrotach. Kocham Was wszystkich i bardzo Wam dziękuję za cudowne życie. Jaka by nie była Twoja religia, cieszę się, że w nią wierzysz, ale bardzo proszę, byś respektował fakt, że my nie jesteśmy religijni. Nie chcę, żeby ktoś powiedział Briannie, że jestem w niebie, bo ona by to zrozumiała tak, jakbym ją opuściła, żeby iść sobie gdzie indziej. A prawda jest taka, że robiłam, co się dało, żeby móc zostać z nią i z Jeffem. Proszę, nie mieszajcie jej w głowie. Córeczko, ja nie jestem w niebie. Jestem tutaj. Po prostu już nie jestem w swoim ciele, które zbuntowało się. Moja energia, miłość, śmiech, piękne wspomnienia, to wszystko jest z Tobą. Proszę, nie myśl o mnie ze smutkiem lub żalem. Lepiej uśmiechaj się wspominając, jak świetnie się bawiłyśmy razem i że nasz wspólnie spędzony czas był po prostu genialny! Nienawidzę zasmucać innych. To, co najbardziej było w moim stylu to bawienie ludzi i dlatego bardzo Cię proszę - nie zamęczaj samej siebie moim tragicznym końcem, tylko śmiej się wspominając nasz wspólnie spędzony czas.Jeff, pamiętaj opowiadać Briannie jak najwięcej anegdot o mnie, żeby wiedziała, jak bardzo ją kocham i jak bardzo jestem z niej dumna (niech też myśli, że byłam dużo bardziej zwariowana niż byłam w rzeczywistości!). Nie istnieje nic, co lubię bardziej niż bycie jej mamą. Nic. Każdy spędzony z nią moment był pełen radości, o której nie wiedziałam nic, zanim nie pojawiła się w naszym życiu. I nie mów, że pokonał mnie rak. Owszem, zabrał mi dużo, ale nie udało mu się pokonać mojej miłości, nadziei ani radości. To nie była żadna walka, tylko zwykłe życie, które bywa bardzo niesprawiedliwe i którym często rządzi przypadek. Rak mnie nie pokonał, do cholery! To, jak przeżyłam czas wiedząc o chorobie uważam za moje wielkie zwycięstwo. Pamiętajcie o tym proszę.Najważniejsze jest to, że miałam olbrzymie szczęście spędzić prawie dziesięć lat z miłością mojego życia i moim najlepszym przyjacielem, z Tobą, Jeff. Prawdziwa miłość i bliźniacze dusze- to naprawdę istnieje! Każdy nasz dzień był pełen miłości i śmiechu. Wiecie, Jeff to bez wątpienia najlepszy mąż na świecie! W czasie całego tego g**** z rakiem on ani razu nie załamał się, a przecież tyle osób poddałoby się i uciekło z krzykiem. Nawet w najgorszym dniu potrafiliśmy znaleźć powód do śmiechu. Kocham go bardziej niż własne życie i sądzę, że miłość tak wyjątkowa jak nasza będzie trwać całe życie.Czas to najcenniejsza rzecz na świecie i jestem niezmiernie wdzięczna za to, że mogłam przez tyle lat dzielić moje życie z Jeffem. Kocham Cię Jeff. Wierzę, że Brianna jest naszą miłością ubraną w prawdziwe życie. Łamie mi się serce na myśl o pożegnaniu się. Jeśli to jest tak strasznie ciężkie dla mnie to boję się wyobrazić sobie, co przeżywasz Ty. Tak bardzo nie chcę zasmucać Cię. Mam tylko nadzieję, że z czasem będziesz umiał myśleć o mnie ze śmiechem i radością, bo naprawdę mieliśmy wyjątkowe życie. W jakiś sposób zawsze będę obok Ciebie. Wiem, że jak się zatrzymasz i dobrze przypatrzysz, w jakiś sposób mnie zobaczysz (oby jak najmniej przerażający). Jesteś całym moim życiem i trzymam w sercu wszystkie wspólnie spędzone chwile.Kochani przyjaciele, bardzo Was kocham i dziękuję za cudowne, wspólne życie. I chcę także podziękować wszystkim lekarzom i pielęgniarkom, którzy tak dobrze się mną opiekowali. Nie wątpiłam ani przez chwilę, że zrobili, co tylko się dało, by mnie ratować. Wszystkim moim przyjaciołom życzę długiego i zdrowego życia i mam nadzieję, że doceniacie każdy dzień tak samo jak ja. Jeśli przyjdziecie na mój pogrzeb, nie zapomnijcie postawić wszystkim jednej kolejki. Włączcie na cały regulator "Keg on My Coffin" i tańczcie na barze z dedykacją dla mnie (mówię serio, chcę chociaż jeden taniec). Świętujcie piękno życia na mega imprezie, bo przecież wiecie, że to to, czego chcę i że według mnie to bardzo dobry sposób na pożegnanie się. Już ja się postaram znaleźć sposób, by jakoś tam z Wami być (przecież wiecie, że nie znoszę tracić dobrej zabawy). Mam nadzieję móc podążać za każdym z Was i dlatego w sumie to nie jest żadne pożegnanie. To tylko "do zobaczenia". I mam małą prośbę. Zatrzymajcie się na kilka chwil i zdajcie sobie sprawę z tego, jak krucha jest ta szalona przygoda nazywana życiem. Ach, i nie zapomnijcie, że każdy dzień się liczy!"
Każdą trudność można pokonaćprzez wytrwałość –
 –  Ok. dzisiaj miarka się przebrała Mam dość taksówek I taksówkarzy. Tak, będę generalizował bo taka sytuacja mi się nie pierwszy raz zdarzyła Kończy się mecz na Legii. musiałem szybko być w domu. więc specjalnie wyszedłem 5 minut przed czasem. Przed stadionem stało kilkadziesiąt wolnych taksówek. Trasę jaką musiałem pokonać to kurs do Centrum Około 15-2021 taksówką. Bardzo się śpieszyłem, więc ok Podbiegam do pierwszej Taksówki - Wolny Pan? - Gdzie jedziemy? - do Centrum. - eeee za 50zł pojadę... Zatkało mnie. trzasnąłem drzwiami i podbiegam do następnego. który widział, że ten przed nim mi odmówił - Wolny Pan ? - Zalezy -Od czego? -50zł i jadę? -chcę jechać z bankiem -To zajęte) Trzasnąłem drzwiami Przebiegiem na drugą stronę ulicy - tam stały Nin∎ taryfy, postanowiłem podbiec do tego po środku Tak pomyślałem strategiCznie. Ze pierwszy może najdłużej czeka. więc nie będę mu krótkim kursem truł dupy. Zagrałem all in Oclrazu wsiadam_ - Centrum proszę. - Panie. do centrum to mi się nie kalkuluje 30zł bez licznika. W tym momencie miarka się przelała, odpaliłem aplikację Ubera - Wie pan co Ja mam tego dosyć. walczycie o licencję, macie przywileje jako transport publiczny. moZecle jeździć buspasami, uzurpujecie sobie jakieś chore prawa a ja od 10 minut nie mogę znaleźć kierowcy. który podwiezie mnie zgodnie z taryfikatorem. bo się wam "nie opłaca" - Choć wszyscy stoją wolni. - a spierdalaj pan z tym komputerem' Z całej siły trzasnąłem drzwiami. gruby stary dziad do mnie vąyskoczyl krzycząc coś do kolegów Ja jut mialem ustawioną pineskę pod Towar. 5 minut później był kierowca. który bez słowa podwiózł mnie do domu za 12zł. wszystko wbrew taksówkarskiemu pieprzeniu jest opodatkowane. bo mogę sobie kliknąć w aplikacji zamówienie faktury. Nie muszę mieć karty płatniczej. nie muszę się stresować i liczyć na wielką laskę taryfiarzy, że będą chcieli zgodnie ze swoją licencją mnie dowieźć do miejsca docelowego. Ta sytuacja jest chora I czas skończyć z tym rozwydrzeniem "legalnych przewoźnikowi. Tyle w temacie. Taksówkom od dziś definitywnie dziękuję...