Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 226 takich demotywatorów

Andreas Flaten ze stanu Georgia pracował jako mechanik w jednym z warsztatów. Uznał jednak, że atmosfera w pracy jest zbyt toksyczna i postanowił odejść – Nie spodobało to się jego szefowi, który jest przekonany, że w jego warsztacie jest świetnie, a on sam wcale nie jest jebnięty. Uznał więc, że nie wypłaci Andreasowi ostatniej pensji.Były pracownik zgłosił się do odpowiednich służb, by zmusić przedsiębiorcę do wypłaty pieniędzy za wykonaną pracę. W końcu się udało! Po kilku miesiącach Andreas otrzymał zaległe wynagrodzenie... w jednocentówkach polanych olejem. Były szef opatrzył stertę pieniędzy liścikiem z napisem "Fuck you".Mam drobne podejrzenie, że atmosfera w pracy mogła być rzeczywiście toksyczna...
Kiedy ci najwięksi muszą odejść, nie da się zauważyć zostawionej po nich wyrwy – W wieku 80 lat zmarł Dick Hoyt. Ukończył 32 maratony, pchając na wózku niepełnosprawnego syna
Mohamed Bzeek, libijski muzułmanin mieszkający w Kalifornii, jest ojcem zastępczym, który przygarnia tylko śmiertelnie chore dzieci. Zajmuje się opieką od 1989 roku, przez ponad 30 lat pomógł godnie i w domu pełnym miłości odejść wielu dzieciom. –
Dobra wiadomość, jeżeli akurat jesteś górnikiem! Związkowcy wynegocjowali, by każdy, kto będzie chciał odejśćz tego zawodu dostał 120 tys. złTak na otarcie łez – Co do innych osób, które tracą pracę - mogą żreć węgiel.Najlepiej ten rosyjski, bo akurat nasz przeznieopłacalność wydobycia jest za drogi
Znany brytyjski prezenter Piers Morgan odchodzi z Good Morning Britain. Był jednym z gospodarzy programu. Czemu? – 1. Piers Morgan skrytykował Meghan Markle za wywiad z Oprah Winfrey i stwierdził na antenie, że jej nie wierzy.2. Szefowa stacji ITV Dame Carolyn McCall stwierdziła, że wierzy Meghan Markle i dodała, że stacja ITV jest w pełni zaangażowana we wsparcie zdrowia psychicznego.3. Rzecznik ITV poinformował, że Piers Morgan zdecydował się odejść."Prawda już została ustalona i żadne fakty jej nie zmienią" w wersji brytyjskiej
"Dzisiejsza wizyta u weterynarza nie przebiegła tak, jak się spodziewaliśmy. Jednak to właśnie w tak trudnych chwilach dostajemy najlepsze lekcje od życia i uczymy się doceniać to co mamy. – Pies Buffy miał mieć dzisiaj leczone i wyrywane zęby.Jednak pani weterynarz stwierdziła, że zanim to zrobi, musi sprawdzić jego wyniki badań, by móc podać mu znieczulenie. Jak się okazało Buffy ma zaawansowaną niewydolność nerek, więc znieczulenie w tym wypadku nie wchodzi w grę. Jako rodzina psa zdecydowaliśmy, że najlepszą rzeczą jaką możemy zrobić w tym przypadku to pozwolić mu odejść, zanim zupełnie straci siłę do życia i przestanie jeść i pić.Jako, że chciałam, żeby syn też w tym uczestniczył natychmiast pojechałam po niego do szkoły. Po drodze powiedział mi, że chce trzymać i przytulać naszego psa, kiedy będzie umierać. Oczywiście pozwoliłam mu na to. W drodze też powiedziałam mu, jak bardzo jestem z niego dumna, że rozumie, jak ważne jest opiekowanie się starymi zwierzętami i zadbanie o to, by nigdy nie musiały cierpieć.Oto, co powiedział ...(Najpierw jednak powinniście widzieć, że mój syn został adoptowany z rodziny zastępcze, gdzie był latami okrutnie traktowany i zaniedbywany).„Wiem, jak to jest być niekochanym i zaniedbywanym i nie chcę, aby żadne moje zwierzę kiedykolwiek tak się czuło. Choć jest smutno, kiedy idą do nieba, to dla nich szczęśliwy dzień. Dziękuję że jesteś ze mnie dumna. Wszystko w porządku, mamo?”Nasza rodzina ma w zwyczaju adoptować własnie starsze psy. Mój syn KOCHA to robić. Niestety doskonale wie, jak to jest. Tak samo, jak w przypadku ludzi, im dziecko dłużej pozostaje u rodziny zastępczej, tym mniejsze jest prawdopodobieństwo, że zostanie adoptowane. Kiedyś powiedział mi, że gdybyśmy chcieli małe dziecko, to nigdy byśmy go nie przyjęli. Przez co traktuje adopcję starszych psów w bardzo osobisty sposób.Kiedyś powiedział mi, że nie ma znaczenia to, jak długo kogoś znasz, żeby mocno go kochać. Zapytałam go, co dokładnie ma na myśli, a on odpowiedział: „Cóż, znasz mnie dopiero od dwóch lat, ale kochasz mnie, jakbyśmy byli razem od zawsze”. Tak, mój syn jest wspaniały!
"Biegałam tą samą trasą co zazwyczaj, gdy usłyszałam starszego mężczyznę krzyczącego tak głośno, że było go słychać pomimo założonych słuchawek. Mężczyzna krzyczał: – 'Seksowna pani, hej, hej, hej seksowna pani!" Postanowiłam go po prostu zignorować i biec dalej.Jednak to, że go zignorowałam zdenerwowało go, więc naskoczył na mnie i powiedział: „Co tam, głupia D*****!” Wtedy zobaczyłam, że mężczyzna jest dobrze ubrany i odniosłam wrażenie, że po prostu ma przerwę w trakcie jakieś biurowej pracy.Z chwilą, gdy usłyszałam to słowo na D, zerwałam słuchawki i byłam gotowa stanąć w swojej obronie. Wtedy pewien mały chłopiec, który przechodził obok razem ze swoją matką i młodszą siostrą, która siedziała w wózku, spojrzał na tego faceta i powiedział: 'Hej, jak Ty się odzywasz. Nie powinieneś tego robić, ponieważ ona jest miłą dziewczyną i nie pozwolę nikomu mówić takich podłych rzeczy. Jest dziewczyną i będę ją chronić tak, jak moją siostrę.'Mężczyzna natychmiast poczuł się zawstydzony i zaczął zbierać swoje jedzenie, aby odejść. Po wszystkim zapytałam matkę tego chłopca, czy mogłabym go przytulić.Powiedziałam mu, że jestem mu bardzo wdzięczna. Na co wzruszył tylko ramionami i powiedział: 'Cóż, chciałem się tylko upewnić, że wszystko z Tobą w porządku'.Według matki chłopca, to dla niego typowe zachowanie. Bardzo dziękuję wszystkim matkom i ojcom, którzy wychowują swoje dzieci w ten sposób, by były tak odważne. Jestem tym naprawdę wzruszona."

Przykre, ale prawdziwe:

 –  Kilka słów o sąsiedzkich relacjach w dzisiejszych czasach.Wychowałam się w bloku, gdzie sąsiad = przyjaciel.Odwiedzaliśmy się kilka razy w tygodniu, robiliśmy sąsiedzkie imprezy, jako dziecko często bawiłam się z innymi dzieciakami w piaskownicy lub w naszych mieszkaniach. Do tej pory mam paczkę przyjaciółek z klatki, z którymi zawsze spotykam się, gdy jestem w rodzinnym mieście.Moi rodzice często pilnowali dzieci innych sąsiadów, a w zamian za to my mieliśmy zapewnioną opiekę dla naszego kota, kiedy wyjeżdżaliśmy na wakacje. Gdy trzeba było zrobić gdzieś remont, nie wynajmowało się do tego ekipy, tylko prosiło się sąsiadów o pomoc. Zdarzało się, że moi rodzice pracowali do późna, więc niektórzy sąsiedzi z własnej woli zapraszali mnie i mojego brata na obiad.Czysta, sąsiedzka życzliwość.Uważałam, że takie relacje to coś normalnego. Przez całe studia w mieszkałam w akademiku, gdzie panowała podobna atmosfera - wiadomo, jak to w mieszkaniach studenckich bywa.Po studiach znalazłam pracę i przeprowadziłam się do mieszkania na nowo wybudowanym osiedlu. Dobrze pamiętam ten dzień - była sobota, południe. Gdy tylko się rozpakowałam, postanowiłam przywitać się z sąsiadami.Połowa nie otworzyła mi w ogóle drzwi, chociaż wewnątrz mieszkania słyszałam dialogi w stylu "Kto to? Nie wiem, jakaś typiara, nie znam. To nie otwieraj". Kilka osób przez drzwi spytało "kto tam?", a gdy odpowiadałam, że jestem nową sąsiadką i przyszłam się przywitać, słyszałam tylko "proszę stąd odejść, nie mam czasu".Byli też tacy, którzy otwierali drzwi, ale słysząc, kim jestem, machnęli dłonią, mówiąc, żebym nie zawracała im głowy. Jeden starszy pan spytał "Aa, to pani się tak łomotała na klatce? Mam nadzieję, że to już koniec, zagłuszała mi pani serial". Jakaś kobieta nakrzyczała na mnie, bo dzwonek do drzwi obudził jej dziecko.Tylko w jednym mieszkaniu trafiłam na miłą parę studentów, z którymi od razu umówiłam się na piwo i przy okazji dowiedziałam się, że podziwiają mnie za chęć zapoznawania się z innymi sąsiadami, bo w tym bloku mieszkają, cytuję "dziwni ludzie".Byłam, delikatnie mówiąc, zszokowana, ale oczywiście, zaczęłam szukać winy w sobie - była sobota, tłumaczyłam sobie, że sąsiedzi pewnie odpoczywają po ciężkim tygodniu, a tu przychodzi obca baba i zawraca im głowę. Pomyślałam, że na razie dam im trochę czasu i na zacieśnianie sąsiedzkich więzi przyjdzie jeszcze pora.W ciągu kolejnego tygodnia przekonałam się, że moi sąsiedzi nie znają słowa "dzień dobry". Parę razy zamknięto mi drzwi na klatkę przed nosem. Kiedy w windzie pies jednego z sąsiadów zaczął mnie zaczepiać i wyciągnęłam do niego rękę (może nie powinnam, bo niektóre psy tego nie lubią, ale ten wydawał się wyjątkowo towarzyski), jego opiekun burknął do mnie coś w stylu "niech trzyma pani ręce przy sobie".Raz nie było mnie w domu, a akurat nadkręcił się kurier i chciał zostawić paczkę u sąsiadki - po rozmowie na infolinii dowiedziałam się, że sąsiadka powiedziała, że może przesyłkę przyjąć, ale wyrzuci ją do śmieci. Szczęśliwie kurier przyjechał kolejnego dnia, kiedy byłam w domu.Z głębokim rozczarowaniem uznałam, że nie ma co robić drugiego podejścia do lepszego zapoznania się z moimi sąsiadami. Ale kiedy chciałam zrobić parapetówkę, pomyślałam, że rozsądnie byłoby ich chociaż o tym poinformować. Tym, którzy mieszkają najbliżej mnie, zostawiłam w skrzynce na listy słodką przekąskę i karteczkę z informacją, że tego dnia i o tej godzinie zapraszam ich na małą imprezę, a jeśli jednak wolą zostać u siebie, to, oczywiście rozumiem i postaram się, by było w miarę cicho.Na parapetówce pojawili się jedynie wspomniani wcześniej studenci oraz piątka moich znajomych. Była godzina dwudziesta, muzyka grała głośno, ale nie na tyle głośno, by komuś przeszkadzać (nawet na klatce nie było jej słychać). Zdążyliśmy może wypić po łyku piwa, kiedy do mieszkania zapukała... policja.Co się okazało? Sąsiedzi donieśli, że jest hałas, a na prośbę o ściszenie muzyki, ja i moi znajomi zaczęliśmy grozić im przemocą. Do tego para studentów, która mieszka w tym bloku to dilerzy narkotyków i na pewno wszyscy jesteśmy naćpani.Sądziłam przez chwilę, że jestem w ukrytej kamerze.Policjanci, na szczęście, okazali się dość wyrozumiali i skończyło się na pouczeniu. Kontynuowaliśmy imprezę, ale już w zepsutym humorze.W ciągu kolejnych miesięcy bałam się wyjść w ogóle z domu lub do niego wracać w obawie, że trafię na klatce lub w windzie na któregoś z sąsiadów. Częściej niż "dzień dobry" słyszałam jakieś niemiłe uwagi, niepotrzebne zaczepki.Dwa dni po parapetówce, gdy niosłam w przezroczystej reklamówce zakupy, w tym butelkę wina, jedna sąsiadka spytała "Co, znowu imprezka? Znowu będzie trzeba po policję dzwonić?" Nie odpowiedziałam.Zdaję sobie sprawę z tego, że czasy się zmieniły i dzisiaj każdy jest skupiony bardziej na sobie, ma swoich znajomych i nie szuka przyjaźni wśród sąsiadów. Być może uznacie, że narzucałam się swoim sąsiadom, ale naprawdę nie rozumiem, skąd w nich tyle jadu i pogardy dla drugiego człowieka.Blok, w którym się wychowałam, a ten, w którym mieszkam obecnie to dwa zupełnie różne światy i muszę wam powiedzieć, że jestem mocno przygnębiona, kiedy po pobycie w moich rodzinnych stronach wracam to szarej rzeczywistości.Naprawdę, tu już nie chodzi o to, że ktoś mi nie odpowie na "dzień dobry" czy zbeszta za głaskanie jego psa - chodzi o zwyczajny szacunek do drugiej osoby i nie uprzykrzanie sobie życia.
Na stronie internetowej można zgłosić fakt swojego wystąpienia z Kościoła, a także uzyskać informację, jak dokonać aktu apostazji wraz z odnośnikami do stron internetowych, gdzie opisana jest cała procedura –
Trzeba odpuścić. Pożegnać stare. Pozwolić odejść temu co przeszłe – Nie trzymać się kurczowo jak tonący brzytwy. To co uchylone - pozamykać. Zatrzasnąć przed nosem, żeby nie wracało. Nie uwierało, nie kaleczyło, nie smuciło.Trzeba wybaczyć. Sobie. I dla siebie. Bo czas gna. Ciągle depcze nam po piętach. Wykrusza się. Chytry drań
"Doktorze, zrobiłem wszystko, co chciałem zrobić w życiu, mam 90 lat, pozwól mi odejść" – Mimo to lekarze podjęli próbę wyleczenia starszego pacjenta, który wymagał natychmiastowej pomocy i terapii tlenowej. Po 15 dniach walki z COVID-19 jego stan wyraźnie się poprawił. Mężczyzna nie wyszedł jeszcze ze szpitala, ale został wypisany z oddziału intensywnej terapii."Walczyliśmy razem. (...) Tyle razy nam podziękowałeś, ale prawda jest taka, że to my musimy Ci podziękować, bo dajesz nam nadzieję i chęć walki każdego dnia. Uratowaliśmy Cię, a Ty uratowałeś nas" - napisał dr Vallo, zwracając się do swojego pacjenta, który niedługo skończy 91 lat
Kiedy Amerykanie powiedzieli Trumpowi, że czas odejść, ale on chce się bawić dalej –
Zgredek może odejść –  JAREK OTO TWOJA JESTEŚ WOLNYM SKRZATEM - MOŻESZ JUŻ WYPIERDALAĆ
Komentarz Wojciecha Cejrowskiego dotyczący ostatnich wydarzeń –  Wojciech Cejrowski22 godziny temu (edytowany)NIE LĘKAJCIE SIĘ.Piekło wyje i bluzga. Szatan szczeka pyskami swoichsług. Normalni ludzie, nawet wściekli, nie posługująsię takim językiem.To, co słyszę na tych nocnych manifestacjach brzmijak wrzaski w trakcie egzorcyzmu. POD KONIEC, gdydemon wie, że zaraz musi odejść.Zdrajcom opadają maski, a słabi wystawiają duszęna sprzedaż. "Prawdziwa prawica" zaczyna sięchować, wykręcać, lawirować, wycofywać - żebytylko nie uronić z trudem uciułanych promili poparcia.Tanie, słabe, miękkie bolki. Pieski szukające smyczy.Znajomi Was zbluzgali? I za co? Za Wasz sprzeciwwobec mordowania dzieci? Zbluzgali słowami,których wcześniej nigdy nie słyszeliście z ich ust? NIELĘKAJCIE SIĘ, tylko patrzcie kto kim jest, bo rzadkokiedy widać tak wyraźnie.I pamiętajcie, że ta wojna jest już wygrana, Osobiścieprzez NIEGO. Jedyne zadanie dla nas to wytrwać postronie Światła.Stój twardo przy Prawdzie. Stój twardo. Wytrwaj. MówRóżaniec (ja mówię codziennie, w kościele, przedNajświętszym Sakramentem), bo to przez Maryjęprzychodzi zwycięstwo.Nie lękajcie się. Bierzcie to na klatę, z Różańcem włapie. Wytrwale.Oni wrzeszczą, bluzgają plugastwem najgorszym - Tytrwaj; szeptem zmawiając Różaniec.I nie lękaj się. Amen.WC
Właściwie daj odejść wszystkim. Ludzie to chore po**by –
 –  "Hej. Mam problem natury sercowej który przekłada się na moją nerwice. Mam 20 lat i od 2 lat jestem w związku. Mieszkam z chłopakiem on jest ogarnięty posprząta, ugotuje, pracuje itp. Bardzo odpowiedzialny. Wręcz za bardzo... Przez co zaczelo mi się po prostu z nim nudzić. Mam wrażenie że całe zycie przedemna a on myśli kiedy opłacić rachunki i co zrobić na obiad. Zero zaskoczenia. Poznałam chłopaka i od tygodnia piszemy ze sobą. Chyba się zakochałam i om twierdzi że też. Mój oczywiście nic nie wie. Nie wiem co robić czy odejść czy zostać z moim... Wiem że każda dziewczyna by takiego chciała ale mnie on nudzi. Problem jest taki że mamy półroczna córkę. Nie wiem jak o tym powiedzieć nowemu i czy zaakceptuje. I czy w ogóle warto ryzykować."
Kiedy chcesz odejść z przytupem –
Messi zadeklarował, że chce odejść z Barcelony. Może spełni się sen Mateusza Morawieckiego i zagra w Jagiellonii? –
 –  03 lipca 2020, 13:05 Morawiecki do piłkarzy: dzięki PiS szczytem marzeń będzie gra w Białymstoku, a nie w Barcelonie dzisiaj 21:43 Media: Messi podjął decyzję. Chce odejść z Barcelony
Ludzka głupota nie przestaje zadziwiać... –  Incydent w punkcie DPD na Bielanach. Jedna z klientek zrobiła awanturę, a później nakasłała innemu klientowi w twarz. O sprawie wie już sanepid. Pan Michał w punkcie DPD przy ul. Romaszewskiego 10 chciał nadać paczkę. Pojawił się jednak problem z kobietą, która w kolejce była przed nim - nie miała maseczki, wykłócała się z obsługą  i nie chciała odejść od stanowiska. Gdy w końcu to zrobiła, postanowiła "zemścić się" na kolejnej osobie w kolejce.