Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 95 takich demotywatorów

Codziennie. Aż do śmierci –

Zostaw ludzi, którzy nie są gotowi cię kochać. To najtrudniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek będziesz musiał zrobić w swoim życiu i będzie to również najważniejsza rzecz

 – Przestań prowadzić trudne rozmowy z ludźmi, którzy nie chcą się zmieniać. Przestań pokazywać się ludziom, którzy nie są zainteresowani Twoją obecnością. Wiem, że twoim instynktem jest zrobienie wszystkiego, aby zdobyć uznanie ludzi wokół ciebie, ale to impuls, który kradnie twój czas, energię, zdrowie psychiczne i fizyczne.Kiedy zaczniesz walczyć o życie z radością, zainteresowaniem i zaangażowaniem, nie wszyscy będą gotowi tam za Tobą podążać. To nie znaczy, że musisz zmienić to, kim jesteś, oznacza to, że musisz zostawić ludzi, którzy nie są gotowi do ciebie dołączyć.Jeśli jesteś wykluczony, znieważony, zapomniany lub ignorowany przez ludzi, którym poświęcasz swój czas, nie wyświadczasz sobie przysługi, ofiarowując im swoją energię i życie.Prawda jest taka, że nie jesteś dla wszystkich i nie każdy jest dla ciebie.To właśnie sprawia, że jesteś tak wyjątkowy, gdy znajdujesz ludzi, z którymi się przyjaźnisz i kochasz z wzajemnością. Będziesz wiedział, jak cenni są ludzie, kiedy doświadczyłeś tego.Na tej planecie są miliardy ludzi i wielu z nich znajdziesz na swoim poziomie zainteresowania i zaangażowania.Może jeśli przestaniesz się pojawiać, nie będą cię szukać. Może jeśli przestaniesz próbować, związek się skończy. Może jeśli przestaniesz wysyłać wiadomości, Twój telefon pozostanie głuchy przez kilka tygodni. To nie znaczy, że zrujnowałeś związek, oznacza to, że jedyną rzeczą, która go podtrzymywała, była energia, którą tylko Ty dawałeś, aby go utrzymać. To nie jest miłość, to przywiązanie. Daje szansę tylko tym, którzy na to nie zasługują!Zasługujesz na znacznie więcej!Najcenniejszą rzeczą, jaką masz w swoim życiu, jest Twój czas i energia, ponieważ obie są ograniczone. Ludzie i rzeczy, którym poświęcasz swój czas i energię, definiują twoją egzystencję. Kiedy zdasz sobie z tego sprawę, zaczynasz rozumieć, dlaczego jesteś tak niespokojny, kiedy spędzasz czas z ludźmi i robiąc rzeczy, które ci nie odpowiadają i nie powinny być blisko ciebie. Zaczniesz zdawać sobie sprawę, że najważniejszą rzeczą, jaką możesz zrobić dla siebie i dla wszystkich wokół ciebie, jest ochrona swojej energii bardziej zaciekle niż cokolwiek innego.Uczyń swoje życie bezpieczną przystanią z ludzmi rezonującymi z Tobą.Nie jesteś odpowiedzialny za uratowanie kogokolwiek. Nie jesteś odpowiedzialny za przekonanie ich do poprawy. Nie jest twoją powinnością istnieć dla ludzi i dawać im swoje życie! Zasługujesz na prawdziwe przyjaźnie, prawdziwe zobowiązania i pełną miłość do ludzi, którzy mają pozytywny wpływ na twoje życie.Decyzja o zdystansowaniu się od toksycznych ludzi da ci miłość, szacunek, szczęście i ochronę, na które zasługujesz.- Anthony Hopkins

Kilka cennych rad od Anthonego Hopkinsa:

Kilka cennych rad od Anthonego Hopkinsa: – Puść ludzi, którzy nie są gotowi cię kochać. To najtrudniejsza rzecz, jaką będziesz musiał zrobić w swoim życiu i będzie to również najważniejsze. Przestań prowadzić trudne rozmowy z ludźmi, którzy nie chcą się zmieniać. Przestań pojawiać się dla osób, które nie interesują się Twoją obecnością. Wiem, że Twój instynkt polega na zrobieniu wszystkiego, co w Twojej mocy, aby zyskać uznanie osób wokół Ciebie, ale to impuls, który kradnie Twój czas, energię, zdrowie psychiczne i fizyczne.Kiedy zaczniesz walczyć o życie z radością, zainteresowaniem i zaangażowaniem, nie każdy będzie gotowy podążać za Tobą w to miejsce. To nie znaczy, że musisz zmieniać to, kim jesteś, to znaczy, że musisz pozwolić odejść osobom, które nie są gotowe, aby z Tobą towarzyszyć.Jeśli jesteś wykluczony, obrażony, zapomniany lub ignorowany przez osoby, którym poświęcasz swój czas, nie wyświadczasz sobie przysługi, oferując im swoją energię i życie. Prawda jest taka, że nie jesteś dla wszystkich i nie każdy jest dla Ciebie.To jest to, co sprawia, że jest tak wyjątkowe, gdy znajdujesz ludzi, z którymi masz przyjaźń lub miłość odwzajemnioną. Wiesz, jakie to cenne, bo doświadczyłeś tego, co nie jest.Im więcej czasu spędzasz próbując sprawić, że kochasz kogoś, kto nie jest do tego zdolny, tym więcej czasu tracisz na pozbawienie siebie możliwości połączenia z kimś innym.Na tej planecie są miliardy ludzi i wielu z nich spotka się z Tobą, na Twoim poziomie zainteresowania i zaangażowania.Im bardziej jesteś związany z ludźmi, którzy wykorzystują Cię jako poduszkę, opcję drugiego planu lub terapeutę dla ich emocjonalnego uzdrowienia, tym dłużej odchodzisz od społeczności, której pragniesz.Może jeśli przestaniesz się pojawiać, nie będą cię szukać. Może jeśli przestaniesz próbować, związek się skończy. Może jeśli przestaniesz pisać wiadomości, Twój telefon będzie ciemny przez tygodnie.To nie znaczy, że zniszczyłeś związek, to znaczy, że jedyną rzeczą, która ją trzymała była energia, którą dawałeś tylko ty, aby ją utrzymać. To nie miłość, to przywiązanie. To chcieć dać szansę temu, kto na nią nie zasługuje! Zasługujesz na wiele, są ludzie, którzy nie powinni być w Twoim życiu, zdasz sobie sprawę.Najcenniejsza rzecz, jaką masz w życiu, to Twój czas i energia, ponieważ oba są ograniczone. Cokolwiek dajesz swój czas i energię, określi Twoje istnienie.Kiedy zdajesz sobie z tego sprawę, zaczynasz rozumieć, dlaczego jesteś tak zaniepokojony, gdy spędzasz czas z ludźmi, w działaniach, miejscach czy sytuacjach, które Ci nie pasują i nie powinny być blisko Ciebie, kradną Ci energię.Zaczniesz zdawać sobie sprawę, że najważniejszą rzeczą, jaką możesz zrobić dla siebie i dla wszystkich, którzy Cię otaczają, jest bardziej zacięta ochrona swojej energii niż cokolwiek innego.Uczyń swoje życie bezpieczną przystanią, w której dozwolone są tylko osoby ′′ kompatybilne ′′ z Tobą.Nie jesteś odpowiedzialny za ratowanie nikogo. Nie jesteś odpowiedzialny za przekonanie ich do poprawy. Nie Twoim zadaniem jest istnienie dla ludzi i dawanie im swojego życia!Bo jeśli czujesz się źle, jeśli czujesz się zobowiązany, będziesz źródłem wszystkich swoich problemów z naleganiem, obawiając się, że nie odzyskasz przysług, których udzieliłeś. Twoim jedynym obowiązkiem jest uświadomienie sobie, że jesteś mistrzem swojego losu i zaakceptowanie miłości, na którą uważasz, że zasługujesz.Zdecyduj, że zasługujesz na prawdziwą przyjaźń, prawdziwe zaangażowanie i pełną miłość do zdrowych i prosperujących ludzi. Potem czekaj i zobacz, jak bardzo zaczyna wszystko zmieniać i to się zmieni, to pewne, z pozytywnymi ludźmi i dobrej energii, nie trać czasu na ludzi, którzy nie są tego warci, zmiana da Ci miłość, szacunek, szczęście i ochronę, na którą zasługujesz
W Japonii ciężko chory nauczyciel, który wiedział, że umrze, zadał uczniom zadanie, którego nigdy nie zapomną – Ostatnie zadanie domowe:" PROSZĘ BĄDŹ SZCZĘŚLIWY".Kiedy skończysz to zadanie prawdopodobnie będę już w niebie. Nie spiesz się. Powoli wykonaj to zadanie. Pewnego dnia w przyszłości chcę, żebyś mi powiedział:"Jestem szczęśliwy". Będę czekał
Zwierzęta domowe, jak się okazuje, też mają ostatnie życzenia przed śmiercią, ale znane tylko przez lekarzy weterynarii, którzy usypiają starei chore zwierzęta – Użytkownik Twittera Jesse Dietrich zapytał weterynarza, co było najtrudniejszą częścią jego pracy. Specjalista bez wahania odpowiedział, że najtrudniej było mu zobaczyć, jak stare lub chore zwierzęta szukają swoich właścicieli wzrokiem przed pójściem spać.Faktem jest, że 90% właścicieli nie chce przebywać w pokoju z umierającym zwierzęciem. Ludzie odchodzą, żeby nie widzieli, jak ich pupil odchodzi. Ale nie zdają sobie sprawy, że właśnie w tych ostatnich chwilach życia ich pupil naprawdę potrzebuje.Lekarze weterynarii proszą właścicieli o bliskość zwierząt do samego końca. "To nieuniknione, że umierają przed Tobą. Nie zapominaj, że byłeś centrum ich życia. Może byli tylko częścią ciebie. Ale to także twoja rodzina. Bez względu na to, jak jest ciężko, nie zostawiaj ich. Nie pozwól im umrzeć w pokoju z nieznajomym w miejscu, którego nie lubią. Weterynarze bardzo boleśnie to oglądają. O tym, jak zwierzaki nie mogą znaleźć swojego właściciela w ostatnich minutach życia. Nie rozumieją, dlaczego ich zostawił. Przecież potrzebowali jego pocieszenia.Lekarze weterynarii robią wszystko, co możliwe, aby zwierzęta nie były tak przestraszone. Ale są dla nich zupełnie obcy. Nie bądź tchórzem, który uważa, że to dla ciebie zbyt bolesne. Pomyśl o zwierzaku. Znieś ten ból dla dobra swoich pupili.Bądź z nimi do końca" Użytkownik Twittera Jesse Dietrich zapytał weterynarza, co było najtrudniejszą częścią jego pracy. Specjalista bez wahania odpowiedział, że najtrudniej było mu zobaczyć, jak stare lub chore zwierzęta szukają swoich właścicieli wzrokiem przed pójściem spać.Faktem jest, że 90% właścicieli nie chce przebywać w pokoju z umierającym zwierzęciem. Ludzie odchodzą, żeby nie widzieli, jak ich pupil odchodzi. Ale nie zdają sobie sprawy, że właśnie w tych ostatnich chwilach życia ich pupil naprawdę potrzebuje.Lekarze weterynarii proszą właścicieli o bliskość zwierząt do samego końca. "To nieuniknione, że umierają przed Tobą. Nie zapominaj, że byłeś centrum ich życia. Może byli tylko częścią ciebie. Ale to także twoja rodzina. Bez względu na to, jak jest ciężko, nie zostawiaj ich. Nie pozwól im umrzeć w pokoju z nieznajomym w miejscu, którego nie lubią. Weterynarze bardzo boleśnie to oglądają. O tym, jak zwierzaki nie mogą znaleźć swojego właściciela w ostatnich minutach życia. Nie rozumieją, dlaczego ich zostawił. Przecież potrzebowali jego pocieszenia.Lekarze weterynarii robią wszystko, co możliwe, aby zwierzęta nie były tak przestraszone. Ale są dla nich zupełnie obcy. Nie bądź tchórzem, który uważa, że to dla ciebie zbyt bolesne. Pomyśl o zwierzaku. Znieś ten ból dla dobra swoich pupili. Bądź z nimi do końca"
 –  Polecacie jakieś gierkistrategiczne na telefon?Messenger z dziewczyną

Roman Giertych napisał list do prezesa z okazji powstania filmu:

 –  Roman Giertych - strona oficjalna1t7aSpho gngslnodzcomre.uld  · List do Kaczyńskiego w związku z produkcją filmu TVP na jego temat.Drogi Kuzynie!Śpieszę się przestrzec Cię przed zbytnią, tak zwykłą dla Ciebie, skromnością, która może nasz Wielki Naród pozbawić szansy na poznanie Twojej Kuzynie wielkości. Dowiedziałem się bowiem, że wraże i zwodnicze siły zarządzające TVP pragnąc pomniejszyć Twe znaczenie tworzą o Twej postaci jedynie skromny film dokumentalny zamiast serialu. Ten przykład obrzydliwego hejtu, który dotyka Cię bez przerwy ze strony TVP (podobnie jak w każdych prawie Wiadomościach) jest oburzający! To hejt przez zaniechanie mówienia dobrych o Tobie rzeczy, czyli najgorsza i najtrudniejsza do identyfikacji kategoria hejtu, która jednak winna być zwalczana z gorliwością. Jestem przekonany, że prawda o Tobie i Twojej przewodniej roli w obalaniu komunizmu już niedługo zagości w podręcznikach historii, religii, polskiego i biologii. Jednakże to nie umniejsza roli TVP! Za co do diaska płacimy te miliardy na tych darmozjadów, którzy nawet o swoim dobroczyńcy serialu nie chcą wyprodukować? Dlatego też musisz ich trzymać krótko. Wystarczy abyś przesłał Jackowi Kurskiemu mój list z dopiskiem odręcznym „Wykonać”, a już on składając pocałunki na każdej literce napisanej twoją dłonią w przerwach całowania wyda stosowne polecenia i serial powstanie. Podrzucam Ci więc tematy do kolejnych odcinków „Człowieka zbuntowanego”.1) Bunt na księżycu - przedstawi twój kuzynie bunt przeciwko ówczesnym władzom PRL-u polegający na tym, żeś przyjął jako dziecko propozycje Julii Brystygierowej i zagrał (ocierając się o Oskara) porywającego księżyc, co miało być już twoim pierwszym sygnałem do Narodu, aby dał się porwać do walki z komuną.2) Bunt na uczelni - to o twoich pochodach na 1 Maja, gdy idąc w szeregu zagubionych naukowców podstępnie sączyłeś im do ucha antykomunistyczne tezy.3) Bunt pod kołdrą.To o twoich działaniach 13 grudnia, gdy podstępnie zmyliłeś bezpiekę, która sądziła, że wstaniesz przed południem i wyjdziesz z domu (do domu się bali wchodzić, ze względu na osobę, która go wam podarowała za Stalina), gdzie Cię chcieli capnąć i aresztować. Bunt pod kołdrą ośmieszył ich okrutnie.4) Bunt kapciowego.Odcinek o Wałęsie i twojej zemście na nim za to, że się wepchnął przed Ciebie po nagrodę Nobla.5) Człowiek ze Srebrnej. To o tym jak ukradziony przez PZPR Narodowi majątek uratowałeś przejmując go. Odcinek zakończymy prezentacją dwóch pięknych wież na ocalonej działce za projekt których sprytnie nie zapłaciłeś grosza, a masz.6) Bunt przeciw fizyce. Tu przedstawi się działania twego przyjaciela Macierewicza, które są największym rządowym buntem przeciw prawom fizyki od czasów Einsteina.  7) Bunt przeciw Polsce.To o czasach twej władzy, gdy postanowiłeś zbuntować się przeciwko temu wszystkiemu co Polskę stanowiło, aby zamienić kraj w twoje podobieństwo.I myślę drogi Kuzynie, że taka prawda o twoim buncie się Polakom należy.Zawsze życzliwy,Roman GiertychPS. O, byłbym zapomniał. Ponieważ chciałeś mi zapewnić u Ziobry wikt i opierunek, to ostatni odcinek mógłby nawiązywać do twych życzeń dla innych i możemy go nazwać „Bunt pod celą”. Ale scenariusz do tego odcinka napisze pewnie życie...
Źródło: www.facebook.com
Najtrudniejsza jest decyzja o wyborze drogi, kiedy wiesz, że każda prowadzi do jakiejś bolesnej straty, tylko innejniż te pozostałe –
Aby przygotować się do roli w "Mistrzu i dowódcy" (2003), Russell Crowe spędził 3 miesiące na nauce gry na skrzypcach, nazywając ją najtrudniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobił dla filmu. Później sprzedał 130-letnie skrzypce wykorzystane w filmie za 73.528 funtów –
...Bycie miłym dla głupich ludzi –

Najtrudniejszą rzeczą w sprzedaży lustra jest zrobienie zdjęcia tak, żeby nie było nas na nim widać (15 obrazków)

Da się je znaleźć, ale jest tam coś jeszcze. Tylko 1% zauważy, co to takiego –
Idzie zima, co jak wiadomo jest najtrudniejszą porą roku do przetrwania przez bezdomnych i potrzebujących. Idąc śladem ludzi w Turcji i Bułgarii coraz więcej krajów rozważa wprowadzenie u siebie tradycji, aby zostawiać na drzewach ubrania z karteczkami dla osób, którym dodatkowa kurtka może się przydać – Przyjęłoby się to w Polsce?
Zamierza rozdać całą swojąfortunę potrzebującym – Chow Yun-fat, legendarny aktor z Hong Kongu, gwiazda filmu „Przyczajony tygrys, ukryty smok”, zapowiedział, że całą swoją fortunę, czyli ponad 714 mln dol., przekaże na cele dobroczynne.Te pieniądze tak naprawdę do mnie nie należą – tłumaczy. – Mam je tylko w chwilowym posiadaniuAktor i jego żona Jasmine Tan lata temu założyli fundację. Nie mają dzieci."Moim marzeniem jest być szczęśliwą i zwyczajną osobą – powiedział kiedyś Chow Yun-fat. Najtrudniejszą rzeczą w życiu jest nie zdobycie fortuny, ale zachowanie spokoju umysłu i życie w sposób prosty i pozbawiony trosk"
 –  Hej, synu! Chcesz może zagrać w nową grę? Starasz sio w niej stać bogaty i walczysz ze złymi siłami w dziwnym i tajemniczym świecie Brzmi super!
Najtrudniejszą rzeczą w byciu weganinem jest codzienne wstawanieo 5, żeby wydoić migdały –
Najtrudniejszą rzeczą jakiej musiałem się nauczyć było świadome podejmowanie decyzji, które łamały serce w pół, a później branie stuprocentowej odpowiedzialności za ich konsekwencje –

Przetrwałem straszliwą apokalipsę pierwszej niedzieli z zamkniętymi sklepami

Przetrwałem straszliwą apokalipsę pierwszej niedzieli z zamkniętymi sklepami – W moim przypadku kluczowa okazała się sobota rano. Ledwie kilka godzin wcześniej gruchnęła wiadomość, że sklepy mają być zamknięte w całą drugą niedzielę marca aż do poniedziałku. Kilkadziesiąt godzin skondensowanego piekła. Wstałem jak co rano, jak co rano się ubrałem i jak co sobotę ruszyłem do Lidla. Parking pod sklepem, zazwyczaj senny o tej porze, przypominał zaatakowany przez szerszenie ul.Tłoczące się wszędzie samochody wypełniały – niemałą przecież – przestrzeń do ostatniego miejsca. Ludzie przemykali pomiędzy nimi pośpiesznie, chcąc czym prędzej zrobić zapasy. Niektórzy omijali auta ostrożnie, ale inni – ci, którzy nie potrafili zachować zimnej krwi – nie mieli tyle szczęścia i ginęli pod kołami rozpędzonych do 20 kilometrów na godzinę samochodów. Widząc upiorne zagęszczenie, właściciele aut rezygnowali nawet z podjeżdżania pod same drzwi sklepu, nie tarasowali wejścia swoimi budzącymi zachwyt maszynami, tylko zatrzymywali się w najdalszych zakamarkach parkingu, w miejscach, z których wyrastały dwumetrowe chaszcze. Dalej za to stawali na trawnikach. Wybiegający ze sklepu ludzie, czekający na otwarcie od wczesnych godzin porannych, usiłowali wskrzesić w sobie choć wspomnienie człowieczeństwa na tym wybiegu ludzkich pragnień i ostrzegali, by nie wchodzić do środka, bo tam rozgrywa się dramat, który będzie śnił się nam po nocach. Nie chciałem wierzyć, ale oni nie cofali się nawet po wypadające z siatek ziemniaki. Uwierzyłem. Nikomu jednak nie przyszło nawet do głowy odejść, przeczekać, przyjść później. Przecież już wstali, już się ubrali, może nawet nagrzali samochód w ten chłodny poranek. Wszyscy wiedzieli, że to najpoważniejsza gra – gra, która toczy się o ich życie i życie ich bliskich. Zamknięty w potrzasku zbiorowy umysł, który będzie parł dopóki nie osiągnie swojego celu. Wszyscy wiedzieliśmy, że pisowski reżim nie zatrzyma się, więc i my nie mogliśmy się zatrzymać. Łudziliśmy się, że opór coś zmieni. Choć sytuacja wyglądała potwornie, ruszyłem i jakimś cudem udało mi się wejść do sklepu.Nawet będąc pomnym sytuacji na parkingu, tliła się we mnie nadzieja, że nie jest tak źle. Nie może być. Przecież jesteśmy ludźmi. LUDŹMI, DO DIABŁA. Ale ci od wypadających ziemniaków nie kłamali – w „moim” Lidlu rozgrywały się dantejskie sceny. Od wejścia uderzył mnie odór ciepłej krwi. W tym momencie utraciłem wszelką nadzieję. W myślach pożegnałem się z żoną i dziećmi, ale wiedziałem, że dla nich muszę podjąć tę, być może ostatnią w życiu, walkę. Tu nie szło o jakiegoś tam karpia czy Crocsy. Chciałem, żeby byli ze mnie dumni. Tylko jak długo przetrwają, gdy mnie zabraknie? Myśli zaczęły wędrować z złym kierunku, traciłem czas, więc czym prędzej ruszyłem po bułki. Próbowałem nie patrzeć na półki z herbatą i dżemem, pod którymi leżały zwłoki kilku kobiet w średnim wieku. Najwidoczniej walczyły o ostatnie opakowanie earl greya. „Jezu, to krew czy powidła śliwkowe?” – natychmiast odsunąłem od siebie makabryczną myśl, bo na horyzoncie pojawiło się stoisko z pieczywem. Są jeszcze nasze ulubione bułki gryczane! Tylko co tam robi ten facet? Chryste, gryzie rękę kobiety, która dokłada pieczywo! Błagam, niech mnie tylko nie zauważy, bym mógł zapakować kilka bułek i ruszyć dalej. Gdzie są torby papierowe?! Nie ma papierowych – są tylko foliówki. Czy to już ostateczna granica upodlenia? Przecież dopiero tu wszedłem. Oczami wyobraźni widzę wszystkie żółwie z Pacyfiku, które połkną tę foliówkę. Przepraszam, ale albo wy, albo ja i moja rodzina. Obyście trafiły w lepsze miejsce. Nie mam czasu na dłuższy rachunek sumienia. Ominąwszy ukradkiem żarłacza białego w ludzkiej skórze, przechodzę obok uderzającego miarowo w ścianę wózka elektrycznego prowadzonego wcześniej przez młodego chłopaka, który teraz zwisał przez kierownicę martwy, z porem w oku, i zdaję sobie sprawę z tego, że zbliżam się do stoiska z warzywami. Wokoło słychać krzyki ludzi, trzask łamanych kości i brzęk tłuczonych butelek, ale staram się nie zwracać uwagi na rozgrywające się wokoło dramaty. Uwaga, lecące jabłko. Niewiele brakowało. W końcu dotarłem do warzyw i owoców. Jakieś nogi wystające spod skrzynek z bananami trzęsą się w rytm zapewne ostatniego tchnienia właściciela kończyn. Może ulżę mu choć trochę – odciążam skrzynie i ładuję kiść bananów do koszyka. W międzyczasie strząsam dłoń, która chwyta mnie za nogę nie wiadomo skąd. Idę po awokado. Kurwa, znowu twarde. Jakiś dzieciak zaczyna szarpać mnie za rękaw. Oczy ma zapłakane, nie potrafi wydusić z siebie słowa, wskazuje tylko na coś palcem. Podnoszę wzrok i widzę całkiem młodą kobietę, która pyta drugą, czy ta nie mogłaby oddać jej mrożonego pstrąga, którego ma w koszyku, bo ojciec tej pierwszej „uciekł z jakąś bezdzietną lambadziarą, a czasy dla młodych matek są trudne, a synek by się ucieszył, bo tak lubi pstrąga”, na co ta z pstrągiem odpowiada, że nie bardzo, bo też lubi pstrąga, a poza tym była pierwsza, na co pytająca reaguje słowami: „To się pierdol, po co się obnosisz tak z tym pstrągiem?!”. Patrzę z powrotem na dzieciaka. Oddaję mu awokado, ja i tak nie będę miał czasu czekać, aż dojrzeje. Przed oczami widzę obraz własnych dzieci. Muszę ruszać dalej.Czekała mnie trudna decyzja: wybrać krótszą, ale bardziej ryzykowną drogę pomiędzy warzywami a zamrażarkami, czy dłuższą, ale bezpieczniejszą drogę wzdłuż ściany z przyprawami? Wąska droga przez szlak warzywno-zamrażarniczy to doskonałe miejsce na zasadzkę. Droga Cynamonowa wzdłuż półki daje z kolei lepszą widoczność, ale tam tłum ludzi kotłuje się o ostatnią butelkę przyprawy do zup w płynie. Czas ucieka, podejmuj decyzję. Niech będzie Przewężenie Bakłażana. Ruszam ostrożnie, za pas zatykam pora niczym wielki wojownik swój miecz. Procentuje doświadczenie zebrane przy wózku elektrycznym chwilę wcześniej. Podchodzę, zbliżam się do przewężenia, ostrożnie wychylam się zza stoiska za papryką. SZAST! Przed oczami przelatuje mi podstarzały ochroniarz. Chyba próbował uspokoić sytuację na stoisku z produktami „deluxe”, gdzie właściciel terenowego volvo, którego minąłem na parkingu, ładował już trzeci wózek chałwy. Pozostawione przez wózek ślady krwi dały mi jasno do zrozumienia, że ten człowiek bardzo lubi chałwę. Odwróciłem szybko wzrok. Nie chciałbym lubić chałwy aż tak mocno. Na szczęście udało mi się przedostać na wędliny bez większych problemów. Tam szybko biorę opakowanie Żywieckiej i filetu z kurczaka i mknę na nabiał. „Po co ci glebogryzarka o 8 rano, człowieku?!” – myślę sobie na widok nieszczęśnika w średnim wieku omamionego „promocją z gazetki”. Po drodze chwytam duże opakowanie goudy. Jednak los się do mnie dzisiaj uśmiecha. Za wcześnie! Skup się, masz rodzinę, która na ciebie liczy. Ale fakt, już niedaleko. Przede mną najtrudniejsza część przeprawy: dział z alkoholem.Zdyszany docieram do Kanionu Wysokich i Niskich Oktanów. Gdybym nie znajdował się w Lidlu, to przysiągłbym, że jakimś cudem dotarłem na plan filmowy „Hooligans”. Ludzie pakują do wózków wszystko. Przy półce z winem dostrzegam sąsiadkę, która zazwyczaj gardzi winami poniżej pięciu dych za butelkę, ale teraz pakuje każdą ocalałą Kadarkę. Na podłodze szkło, okaleczeni ludzie wiją się z bólu. Ktoś próbował wyjechać z paletą Argusa na wózku widłowym, ale został zatrzymany i zjedzony na miejscu. Przeskakuję między ciałami i – na tyle, na ile to możliwe – ostrożnie zbliżam się do kas. Kątem oka dostrzegam jeszcze butelkę piwa rzemieślniczego. Czy to możliwe? Czy promień słońca naprawdę rozświetlił to mroczne miejsce? Udaje mi się, chwytam butelkę. Jestem już przy kasach. Jezu, jak dobrze, że nie działają, 6 złotych za pilsa – kto to widział? Zrównuje się ze mną mężczyzna, na oko w moim wieku. Patrzymy na siebie, potem na swoje zakupy. Gość uśmiecha się z politowaniem, ja jestem pod wrażeniem kilkudziesięciu opakowań mięsa mielonego, czterech zgrzewek niegazowanej wody Saguaro, worka ziemniaków, kartonu kasz, trzech litrów oleju rzepakowego, dziesięciu bochenków chleba i opakowania mentosa, które miał w swoim wózku. Mentosy! Chwytam jeszcze jakieś słodycze znajdujące się przy kasach i kieruję się do wyjścia. Koleś od wózka zaklinował się przy przejściu między kasami i desperacko próbuje się uwolnić. Zauważam biegnących w jego kierunku ludzi o wygłodniałych spojrzeniach. Nie czuję triumfu. Na wszelki wypadek chwytam leżący przy kasie egzemplarz nowej książki Okrasy i im go rzucam. Wybiegam na parking, a zza pasa wylatuje mi por, o którym zdążyłem dawno zapomnieć. Niewiele się tu zmieniło – może poza rosnącą liczbą ciał. Krzyczę do przebiegających obok ludzi, żeby nie wchodzili, ale oni nie słuchają. Teraz wszystko rozumiem. Biorę oddech świeżego powietrza i wracam do domu.Udało mi się wrócić do rodziny. Zabarykadowaliśmy się w mieszkaniu i resztę dnia spędziliśmy na wspominaniu lepszych czasów. W niedzielę nie wyszliśmy z domu, bo się baliśmy. Podobno po to właśnie wprowadzono nowe prawo – by ludzie mogli cieszyć się wspólnie spędzonym czasem. Jestem pewien – chciałbym być – że prawodawcy nie przewidzieli jednak rozmiaru skutków ubocznych swoich własnych działań. Zasunęliśmy rolety w mieszkaniu, żeby nie widzieć kłębów dymu. Z radia dowiedzieliśmy się o zamieszkach, o policji, która używa ostrej amunicji wobec demonstrantów i szabrowników. Niektórzy nie zdążyli zrobić zakupów i usiłowali plądrować sklepy. Wiele osób umarło z głodu. Odgłosy wystrzałów i syren zagłuszaliśmy radiem. Modliliśmy się o to, by nikt nie zapukał do naszych drzwi.Niepokój rośnie. Nikt nie wie, co będzie dalej. Pierdol się, pisowski reżimie
Źródło: joemonster.org
 –
Gdy po wielu próbach przejdzieszw końcu najtrudniejszą misję –  Mission Complete +1000xp

 
Color format