Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 349 takich demotywatorów

Dla tych, którzy boją się przekroczenia tej magicznej "czterdziestki": – "Nadszedł dzień, o którym myślałem jeszcze 30 lat temu. I 20 lat temu też myślałem. Czterdziestka. Kiedy miałem 10 lat, to byłem przekonany, że czterdziestka to drugi koniec wszechświata, a poza tym nigdy nie będę taki stary. Czterdziestolatkowie wydawali mi się zawsze zmęczeni życiem, nudni, zazwyczaj grubi i ogólnie beznadziejni. Kiedy patrzyłem na czterdziestolatków i słuchałem ich mądrości mając 15 lat zawsze widziałem w nich zgorzkniałość i wydawało mi się, że już nawet nie potrafiliby się w kimś zakochać. Nie to co ja, który wtedy był szaleńczo zakochany w swojej pierwszej dziewczynie. Kiedy miałem 20 lat i poszedłem do pierwszej pracy, zobaczyłem, że czterdziestolatkowie wcale nie są tacy źli ani starzy. Podziwiałem piękno 40-letnich kobiet, ale sam nadal nie chciałem być w ich wieku. Mając 25 lat ożeniłem się i już na dobre stałem się „dojrzały". Kiedy miałem 27 lat urodziło mi się pierwsze dziecko i nawet pojawił się siwy włos. Właśnie wtedy czterdziestolatkowie przestali być dla mnie kosmitami. Po skończeniu 30-tki odetchnąłem z ulgą, że jeszcze 10 lat do tego strasznego, starczego wieku. No i nadszedł czas kiedy mogę powiedzieć, że czterdzieści lat rzeczywiście minęło jak jeden dzień. Rozglądam się wokół i ze zdziwieniem zauważam, że czterdziestoletni znajomi z pracy wcale nie są tacy starzy, że potrafimy się śmiać, dbać o siebie, nadal robić głupie rzeczy i zakochiwać się jeszcze bardziej niż jak mieliśmy po 15 lat"
Każdy choć raz w życiu przeżył coś podobnego, co do dziś śni się po nocach –  Byłem w parku i usłyszałem, jak jakaś kobieta głośnokrzyczy "Kto chce lody niech podejdzie do mnie", nowięc podszedłem z paroma innymi osobami. Wręczyłaim lody i spytała mnie "Kim pan jest?". I dopiero wtedydotarło do mnie, że to była jej rodzina. 30 lat minęło, aja dalej jestem zażenowany.

Około 20 tysięcy różnych puszek Coca Coli zebrał Davide Andreani - rekordzista z Włoch

Około 20 tysięcy różnych puszek Coca Coli zebrał Davide Andreani - rekordzista z Włoch – 7 lat minęło już od ostatniego oficjalnego podliczenia jego kolekcji do Księgi Rekordów Guinessa - miał ich wtedy "zaledwie" 10558 sztuk z 87 krajów świata. Uzbieranie takiej kolekcji zajęło mu 40 lat, ale Davide nie spoczywa na laurach i zapowiada sukcesywne zwiększanie tej liczby. Jednocześnie na wystawie w jego domu może znajdować się jedynie 5 tysięcy puszek, resztę zaś magazynuje w garażu
Świetny tekst, autorstwa Boucar Diouf: – "Ledwo zaczął się dzień i… jest już szósta wieczorem. Tydzień dopiero się zaczął w poniedziałek i już jest piątek.... i minął już prawie miesiąc.... i rok się już prawie kończy.... i minęło już 40, 50 lub 60 lat naszego życia.... i zdajemy sobie sprawę, że straciliśmy naszych rodziców, przyjaciół. I zdajemy sobie sprawę, że jest już za późno, aby wrócić.Spróbujmy zatem jak najlepiej wykorzystać czas, jaki nam pozostał. Nie zwlekajmy z szukaniem zajęć, które lubimy. Dodajmy kolorów naszej szarości. Uśmiechnijmy się do małych rzeczy w życiu, które są balsamem dla naszych serc. I mimo wszystko, nadal cieszmy się spokojem tego czasu, który nam pozostał. Spróbujmy wyeliminować to ciągłe "później"...Później to zrobię...Później to powiem...Pomyślę o tym później...Zostawiamy wszystko na później, jakby to później było nasze. Jakby było nam gwarantowane.Nie zauważamy, że:później – kawa jest zimna...później – priorytety się zmieniają...później – rok się kończy...później – zdrowie mija...później – dzieci dorastają...później – rodzice się starzeją...później – obietnice stają się zapomniane...później – dzień staje się nocą...później – życie się kończy...I nagle okazuje się, że "później" często jest już za późno...Nie zostawiajmy więc rzeczy mających dla nas znaczenie, na później, ponieważ w taki sposób możemy na zawsze stracić najlepsze doświadczenia,najlepszych przyjaciół,najlepszą rodzinę...Dziś jest odpowiedni dzień... Ta chwila jest teraz...Jeśli coś jest dla nas ważne, nie pozwólmy sobie by zostało odłożona na "później".Jeśli znasz kogoś, kto również potrzebuje to dzisiaj przeczytać, udostępnij to dalej. Chyba, że to też może poczekać na... później?"
Prószący gęsty, biały śnieg – Ile lat minęło od takiego widoku
0:02
Chciała zamknąć sklep z kapeluszami. Wzruszający apel wnuczki uratował biznes – 79-letnia właścicielka sklepu, pani Maria Lipka to prawdziwa ikona. Od 60 lat tworzy kapelusze na zamówienie, a jej wielbiciele twierdzą, że ubrała już pół Krakowa. Do tej pory sklep nigdy nie miał problemów. Od lat odwiedzali go artyści, turyści i osoby lubiące eleganckie nakrycia głowy. Przychodzili tutaj także politycy. Pandemia zmieniła wszystko.Pani Maria była pewna, że niedługo będzie musiała zamknąć sklep. Jej wnuczka postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce wykorzystując zdobycze nowej technologii. Stworzyła wzruszający post na Facebooku i umieściła go w sieci. Nie minęło sporo czasu – apel poniósł się po świecie. Nagle zakład przy ul. Floriańskiej zaczęły odwiedzać tłumy.Ta historia udowadnia, że wciąż jest w nas mnóstwo życzliwości i zainteresowania drugim człowiekiem. Popularność sklepiku pokazuje też, że wciąż jest w nas tęsknota za tradycyjnym rzemiosłem – relacje międzyludzkie są natomiast siłą napędową, skuteczniejszą niż najlepszy marketing 79-letnia właścicielka sklepu, pani Maria Lipka to prawdziwa ikona. Od 60 lat tworzy kapelusze na zamówienie, a jej wielbiciele twierdzą, że ubrała już pół Krakowa. Do tej pory sklep nigdy nie miał problemów. Od lat odwiedzali go artyści, turyści i osoby lubiące eleganckie nakrycia głowy. Przychodzili tutaj także politycy. Pandemia zmieniła wszystkoPani Maria była pewna, że niedługo będzie musiała zamknąć sklep. Jej wnuczka postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce wykorzystując zdobycze nowej technologii. Stworzyła wzruszający post na Facebooku i umieściła go w sieci. Nie minęło sporo czasu – apel poniósł się po świecie. Nagle zakład przy ul. Floriańskiej zaczęły odwiedzać tłumy.Ta historia udowadnia, że wciąż jest w nas mnóstwo życzliwości i zainteresowania drugim człowiekiem. Popularność sklepiku pokazuje też,że wciąż jest w nas tęsknota za tradycyjnym rzemiosłem – relacje międzyludzki są natomiast siłą napędową, skuteczniejszą niż najlepszy marketing
Czas – Z biegiem życia nabieramy wyobrażenia jak niewiele minęło czasu od wydarzeń z przeszłości naszych rodziców, czy dziadków
13 listopada minęło 45 lat od utworzenia Wydziału Działań Specjalnych w 3. Flotylli Okrętów w Gdyni - pierwszej struktury organizacyjnej w Wojsku Polskim przeznaczonej do realizacji Morskich Działań Specjalnych –
40 lat minęło. Jak jeden dzień –
 –  Wiecie, mam takiego znajomego z klasy z czasów szkolnych. Chyba wiedzie mu się w życiu, postuje lansiarskie foty z drogimi furami i jakimiś tam ładnymi laskami, był na MŚ2018, latał sobie po Europie po świecie, pisze rap, jakieś tam albumy nawet wydał i są dostępne na iTunes, forsą się podciera...W ogóle wiedzie życie typu real gangsta lajf, i luxury lajf... I tak, za każdym razem jak natykam się na jego zdjęcia w sieci, myślę tylko o jednym... "chuju, ty od szóstej klasy wisisz mi trzy rzadkie zestawy kart z piłkarzami! Oddawaj moje karty Paweł!Bąki zbijasz gdzieś na jachcie z jakimiś drogimi damami, ruchasz je, oddawaj moje karty prawie 20 lat minęło, to były limitowane edycje kart z błyszczącą folią chuju nigdzie potem takich nie widziałam, ile można!
W czerwcu zobaczyłem ogłoszenie na klatce schodowej napisane bardzo ładnym pismem: „Jeśli mają państwo w domu jakieś zbędne słoiki to proszę zostawić je na wycieraczce pod mieszkaniem nr...." – W tym mieszkaniu mieszka taka miła starsza pani. Przez następne dni sąsiedzi znosili jej słoiki na wycieraczkę. Minęło kilka miesięcy i wszyscy o ogłoszeniu i słoikach zapomnieli. Pojawiło się za to kolejne ogłoszenie: „Drodzy sąsiedzi! Oddaję państwa słoiki". A na tym piętrze gdzie mieszka ta starsza pani stoi 40-50 słoików z dżemami, konfiturami, powidłami, ogórkami i innymi przetworami.
 –  Polacy, najdzielniejsi zdzielnych rządzeni przeznajpodlejszych z podłychWinston Churchill
5 października - minęło właśnie 6 latod śmierci aktorki Anny Przybylskiej – "Boję się umierania... Bardzo się boję. Wiem, że śmierć jest nieunikniona, całe życie się z nią oswajamy. Ale może dlatego, że mam rodzinę, nie potrafię pogodzić się z myślą, że ktoś będzie po mnie płakał. Ja umieram i mam święty spokój, ale po mnie zostaje żal matki czy rozpacz dziecka. To jest irracjonalne, ale często myślę o tym, jak bardzo skaleczyłabym swoje dzieci, gdybym przedwcześnie umarła. One już nigdy nie byłyby tymi samymi beztroskimi, pogodnymi dziećmi co teraz. Czuję się wtedy strasznie. Dlatego w skrytości liczę na to, że zostanę leciwą babcią wielkiej rodziny, choleryczną i temperamentną, ale też pogodną i rezolutną, która wszystkim pomaga, opiekuje się wszystkimi i ich wspiera" - mówiła przed śmiercią. Aktorka zmarła w 2014 roku na raka trzustki. Osierociła trójkę dzieci
 –

O tym, dlaczego znienawidziłem zbieranie grzybów

O tym, dlaczego znienawidziłemzbieranie grzybów – Opowiem Wam o jednym z moich pierwszych wspomnień w życiu. Mam jakieś cztery lata, jest bardzo wcześnie, wszędzie jesienna szaruga i wilgoć, a ja zapitalam ze swoim dziadkiem przez las. Trwa to już od jakiegoś czasu, a ja jestem zmęczony. W pewnym momencie tego marszu na horyzoncie pojawiają się uzbrojeni mężczyźni z psami. To sprawia, że dziadek, normalnie mający problemy ze wstaniem z fotela, rzuca się na mnie i przykrywa w okolicznym krzaku. Twarz mam w zimnym mchu, a dziadek modli się, aby nas nie znaleziono. Ci panowie z psami to okoliczne kółko łowieckie, a stary pryk chciał obronić swoje tajne miejsce na zbieranie grzybów. Dziadek wymyślił sobie, że odkrył najlepszy fragment lasu i nigdy nikomu nie zdradzi, skąd biorą się jego wspaniałe znaleziska (bez szału, tak szczerze). To moje wspomnienie z weekendowych wyjazdów na działki - sobota i niedziela rano wstajemy o pogańskiej porze, aby kluczyć (dla zmyłki) autem przez godzinę, a potem napieprzać z trampka kolejną na tajne miejsce. Oczywiście potem cała rodzina próbowała je odnaleźć, ale kolektywnie stwierdzono, że nestorowi rodu już dawno się pomieszało w głowie i wybierał losowe fragmenty. Szkoda tylko, że przy boku tego grzybowego Don Kichota, rolę Sanczo Pansy musiałem odgrywać mały ja.Minęło parę lat, dziadkowie odeszli, a na działkę zacząłem jeździć z rodzicami. Miałem cichą nadzieję, że grzybowe szaleństwo poprzedniego pokolenia było związane ze wspomnieniami o niedobrze jedzenia i już poszło w niepamięć. O ja naiwny, co sobie myślałem, prawdziwa mania dopiero się zaczęła.Okazało się, że w środowisku domków letniskowych nie liczy się pozycja społeczna, majątek czy życiowe osiągnięcia. Mogłeś być profesorem opracowującym szczepionkę na raka, ale jeśli nie potrafiłeś zbierać grzybów to byłeś gorszy od alkoholika codziennie robiącego burdy na osiedlu. Tak, w tamtym czasach szacunek zdobywało się za pomocą koszyka wypełnionego przynajmniej podgrzybkami. Weekendowy wypad do lasu przestał stanowić rodzinną rozrywkę, a zmienił się w jedną wielką walkę o honor. Doszło do tego, że ojciec założył "fundusz kryzysowy" na wypadek braku dobrych grzybowych znalezisk.Zbierałem na kompa i spytałem go czy może mi dorzucić dwie stówki. On stwierdził, że teraz są ważniejsze wydatki. kilka dni później wydał właśnie tyle na dwa kosze grzybów od starej baby przy drodze. Bo jak sam stwierdził "są rzeczy o wiele ważniejsze od pieniędzy".Oczywiście, połowę z nich trzeba było wyjebać, bo ile można marynować grzyby i jeść jajecznicę z kurkami. No dobra, dobiłem do wieku siedemnastu lat i myślałem, że uwolniłem się od tej wielkiej grzybni. Jednak los chciał mi pokazać, że jestem skazany na nie po wieki wieków. Sytuacja wyglądała tak, że niedaleko naszego domku, działkę posiadali też przyjaciele rodziny i w ich dobytku znalazł się także kolega w moim wieku. Wiadomo, wiek gówniarskich melanży, rodzice wiedzieli, co się święci, ale pozwalali zostawać tam na noc. No to popilim sobie dorana i ktoś stwierdził, że skoro już świata to może pójdziemy sobie zbierać grzybki. Wiedziony instynktem stadnym poszedłem, alewziąłem sobie dodatkową ćwiartkę, co by to wszystko wytrzymać. I to był błąd, bo nastąpiła odcinka, a ja odłączyłem się od grupki i zasnąłem na polance. No i cudownym zbiegiem  okoliczności, w stanie totalnego zmenelenia, obudzili mnie moi rodzice.Wstaję zdewastowany życiem, próbuję szukać wymówki i słyszę ojca - Synu naprawdę mnie zawiodłeś, weź no się odwróć.Odwracam się i myślę, że spałem we własnych bełtach czy jakimś martwym lisie. Ale zamiast tego widzę rozwalone prawdziwki i rydza.- Ja rozumiem, że można się napić, ale żeby mieć tak mały szacunek do darów lasu, to naprawdę trudno pojąć. Myślałem, że inaczej cię wychowaliśmy. Naprawdę nie cierpię zbierania grzybówAutor: FB/kusinakulturę
Oto 21-letni Adam z Konina. Został zastrzelony przez policjanta, bo zamiast się wylegitymować zaczął uciekać i podobno próbować zaatakować policjanta nożyczkami – Właśnie minęło 10 miesięcy od jego śmierci, a biegli sądowi nie potrafią nawet ustalić, czy został postrzelony w plecy czy w klatkę piersiową.
To pokazuje jak szybko wszystko może się zmieniać wokół nas... –
Po apelacji, w kolejnych dniach zmieniono werdykt sędziów. W mocnych słowach na ten temat wypowiada się Maciej Miszkiń, ekspert pięściarstwa: – "Jeśli komisja niemiecka zmieni werdykt w walce Rafała Jackiewicza, nie będzie się różniła niczym od Adolfa Hitlera, który nadzorował skrupulatnie wyniki olimpiady w 1936 roku w Berlinie. 100 lat minęło, ale mentalność się nie zmieniła. Możecie mnie zacytować, mam to gdzieś!"
Jeśli minęły 3 dni od ustania objawów lub minęło 10 dni izolacji bez nich... to jesteś zdrowy bez testu – Szach i mat Covid 19!
Młode osoby na TikToku przebrane za ofiary Holokaustu, opowiadają kilkunastosekundowe historie. Historia jest prezentowana tak, aby wyglądała na opowiedzianą przez ofiarę Holocaustu. Makijaż ma stylizować tak, aby wyglądać na osobę z obozu zagłady – Nie będę tutaj pisać, że świat oszalał i "ta dzisiejsza młodzież". Od Holokaustu minęło 75 lat. Ludzie, którzy przeżyli tę tragedię powoli odchodzą. Podobnie jest z wszystkimi osobami, które przeżyły II wojnę światową. Umierają osoby, które przypominają nam o dramacie tamtych czasów. Ta tragedia w pewnym momencie może stać się pozbawioną emocji datą w podręczniku do historii lub co gorsza, tylko pałą do okładania się w politycznych przepychankach.Nie chcesz tego? Wiele zależy od Nas. Od tego, jak będziemy rozmyślać i mówić o tej tragedii. Bo jeśli potworność zagłady zniknie w naszej świadomości, to zniknie również w rzeczywistości, w której żyjemy, stając się prostym, mglistym wspomnieniem minionych czasów, na które nie warto zwracać uwagi