Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 349 takich demotywatorów

Minęło 13 lat, odkąd powstał ten film, a nikt nigdy nie powiedział, jak dużo nas nauczył o niezaśmiecaniu Ziemi –
Nadal wygląda niesamowicie, chociaż od premiery Zbuntowanego Anioła minęło już wiele lat –
 –  Kiedy mój najstarszy syn miał tak 3-4 latka, to kiedyś zapytał mnie jaka będę jak on będzie starym dziadkiem - już dawno mnie nie będzie - odpowiedziałam - jak to cię nie będzie? - no umrę - jak to umrzesz??? I spojrzał na mnie z przerażoną miną i ze łzami w oczach. Wtedy zrozumiałam, że trochę przegięłam z bezpośredniością i powiedziałam, że jednak nie umrę, tylko będę bardzo starą babcią. Minęło od tej sytuacji kilka lat i mój młodszy syn zaczął mówić co będzie robić jak będzie bardzo stary. Nauczona doświadczeniem powiedziałam, że będę wtedy bardzo starą babcią. Na co mój młodszy syn: „Co? Bardzo starą babcią? Przecież ty już wtedy dawno nie będziesz żyła i sama doskonale o tym wiesz". Ot, takie różne mam dzieci.
To nie tylko drzewo w lesie. To jest przykład dla mieszkańców ziemi – To drzewo znajduje się obok Bánkúti út w Bükk. Minęło wiele lat, odkąd ktoś ściął cieńsze drzewo, a jednak nie umarło, ponieważ większe, silniejsze drzewo trzyma je i karmi dwoma ramionami! Utrzymuje je przy życiu przez wiele, wiele lat! Każdej wiosny razem hodują pąki i liście, razem tolerują upały letniego słońca, a jesienią odpoczywają razem... Od wielu lat!
 –  W szkole facet od techniki uczył nas przydatnych rzeczy i tworzył z nami wspaniałe rękodzieła. Minęło już trochę lat, a ja dopiero niedawno dowiedziałem się, że ten chłop sprzedawał nasze prace na rynku. Na swoim stanowisku miał kartkę z napisem: "Twórczość upośledzonych umysłowo dzieci" Panie Andrzeju, jestem Pana fanem!

Minęło już ponad 20 lat od powstania kultowej trylogii "Matrix" (11 obrazków)

Źródło: brightside.me
Wnuki już odjechały, minęło już dobre 30 minut, a babcia dalej stoi w oknie i nie może się napatrzeć –
To przemawia do mojego serca!!!Warto przeczytać – Ledwo dzień się zaczął, a... już szósta wieczoremLedwo wstałem w poniedziałek, a już piątek... i już po miesiącu... i rok już się kończy... a już 40, 50 lub 60 lat naszego życia minęło... i zdajemy sobie sprawę, że straciliśmy rodziców, przyjaciół i zdajemy sobie sprawę, że jest już za późno na powrót.Starajmy się mimo wszystko cieszyć czasem, który nam pozostał.Szukajmy aktywności, które nam się podobająDołóżmy trochę koloru do szarości...Uśmiechajmy się dzięki małym rzeczom w życiu, które sprawiają nam radość.Zostawiamy wszystko na później, na "potem"To czego nie rozumiemy to to, że:Priorytety się zmieniająUrok i uroda przemijaA po wszystkim mija zdrowie.Potem dzieci dorastająPo wszystkim rodzice się starzejąPo wszystkim obietnice są zapomnianePotem dzień staje się nocąPo wszystkim życie się niemal kończyI wtedy często jest już za późno...Nie zostawiajmy nic na później, bo przez to czekanie możemy stracićNajlepsze chwileNajlepsze doświadczeniaNajlepszych przyjaciółNajlepszą rodzinę...Ten dzień jest dzisiaj...Ta chwila jest teraz...Nie jesteśmy już w wieku, w którym możemy sobie pozwolić na odłożenie tego, na potem.Zobaczmy więc, czy zdążysz przeczytać tę wiadomośćA może zostawisz to na... "później" Ledwo dzień się zaczął, a... już szósta wieczoremLedwo wstałem w poniedziałek, a już piątek... i już po miesiącu... i rok już się kończy... a już 40, 50 lub 60 lat naszego życia minęło... i zdajemy sobie sprawę, że straciliśmy rodziców, przyjaciół i zdajemy sobie sprawę, że jest już za późno na powrót.Starajmy się mimo wszystko cieszyć czasem, który nam pozostał.Szukajmy aktywności, które nam się podobają,dołóżmy trochę koloru do szarości...Uśmiechajmy się dzięki małym rzeczom w życiu, które sprawiają nam radość.Zostawiamy wszystko na później, na "potem"To czego nie rozumiemy to to, że:Priorytety się zmieniająUrok i uroda przemijaa po wszystkim mija zdrowie.Potem dzieci dorastająPo wszystkim rodzice się starzejąPo wszystkim obietnice są zapomnianePotem dzień staje się nocąPo wszystkim życie się niemal kończyI wtedy często jest już za późno...Nie zostawiajmy nic na później, bo przez to czekanie możemy stracićNajlepsze chwileNajlepsze doświadczeniaNajlepszych przyjaciółNajlepszą rodzinę...Ten dzień jest dzisiaj...Ta chwila jest teraz...Nie jesteśmy już w wieku, w którym możemy sobie pozwolić na odłożenie tego, na potem.Zobaczmy więc, czy zdążysz przeczytać tę wiadomośćA może zostawisz to na... "później"
Minęło 6 lat i dalej piją wodę przywożoną przez strażaków –

Trafny wpis Mentzena na pierwszą rocznicę wprowadzenia lockdownu:

 –  Sławomir Mentzen1tSSnnpo5hn clcgnsodozrn.ed  · Dzisiaj mamy pierwszą rocznicę wprowadzenia lockdownu na 14 dni. Pamiętacie to? Politycy i dziennikarze przekonywali, że jak wysiedzimy w domu przez 14 dni, to wirus sobie pójdzie gdzie indziej. Rząd zamknął wszystko, miasta wymarły, ludzie w pełnej dyscyplinie siedzieli w mieszkaniach. Minęło najpierw 14 dni, potem kolejne 60, potem przyszły wybory, wirus sobie według premiera poszedł, ale niestety jesienią znowu wrócił. Dlatego rząd sięgnął po stare i sprawdzone metody, czyli zamknął siłownie, gastronomię, turystykę, Giertycha, kulturę uniwersytety i szkoły. Tym razem oszczędził lasy, fryzjerów, kosmetyczki i kasyna. Wirus oczywiście nie zniknął, bo zniknąć nie mógł. Zamykając szkoły i hotele, wbrew popularnym zabobonom, nie przegania się wirusa. Ciemnota postępuje, więc spodziewam się, że na którejś z kolejnych konferencji, Niedzielski nakaże nam łapanie się za guzik na widok kominiarza i zakaże przechodzenia pod drabiną.Minął rok zamknięcia i jest gorzej niż było. Nic to siedzenie w domach nie dało. To był rok bez wykładów, bez lekcji, bez wesel, bez rozrywki. Szlag trafił już i tak niską dzietność, wzrosła liczba depresji, problemów psychicznych, dzieci się przykuły już na stałe do komputerów. Kiedyś w naszej części świata kolejne pokolenia tkwiły w zbrodniczym i absurdalnym systemie, żyjąc iluzją, że kiedyś zbudują komunizm. Teraz mamy to samo, ale odległą niczym horyzont wizją jest brak wirusa. Od roku żyjemy w zawieszeniu. Nie da się nic planować, nie wiadomo co nas czeka, nie wiadomo nawet czy kiedykolwiek będzie jeszcze normalnie. Straszy się nas jakąś nową normalnością. To nie jest żadna nowa normalność czy jakiś nowy ład. To jest stara komuna. Kiedyś Czesław Miłosz pisał: "Zaglądali do kufrów, zaglądali do waliz, nie zajrzeli do dupy - tam miałem socjalizm." Teraz poszliśmy krok dalej i nawet tam zaglądają, póki co w Chinach, ale nie widzę powodu, żeby Niedzielski nie wprowadził tego pomysłu również i u nas. Nie nazwę nigdy normalnością tego, co tu się od roku wyprawia. Jakieś paszporty szczepionkowe na kiju, ograniczenia w podróżowaniu, kwarantanny, codzienne ogłaszanie przez media liczby testów pozytywnych, zamknięte stadiony, uczelnie, szkoły i miejsca rozrywki. Nie mówiąc już o pomysłach przedstawianych co chwilę przez tę bandę kretynów z tytułami naukowymi, przedstawianych w mediach jako doradcy rządu. To co się dzieje, leży bardzo daleko od normalności.Ile to jeszcze będzie trwało? U nas pewnie długo. Nie żyjemy w przywiązanym do wolności Teksasie, Polacy widocznie lubią, jak się ich terroryzuje, zamyka, zamaskowuje i zakazuje wszystkiego. Istotna część naszego masochistycznego społeczeństwo dobrze zgrała się z tym sadystycznym rządem. Jedni i drudzy czerpią jakąś dziwną satysfakcję z dalszego brnięcia w to szaleństwo. Jak do masochistów dodamy ludzi naiwnych, którzy dalej wierzą, że to się za 14 dni skończy, to okazuje się, że nawet wybory nic nie zmienią, bo entuzjaści tej nowej normalności nas po prostu przegłosują. A potem kupią garnki i pościel w telezakupach, przeczytają swój horoskop, a na koniec zalegną przed TVP i TVN, by czerpać pogłębioną wiedzę o świecie i być na bieżąco z tym, jakie gusła w tym miesiącu mają przegonić wirusa.
 –  Mieszkałem z żoną i niemowlakiem na parterze. Moją sąsiadką z góry była osiedlowa plotkara. miała ponad 75Iat i wiedziała wszystko o wszystkich, a czego nie wiedziała to sama sobie dopowiadała. Wracam wieczorem z pracy i żona mi mówi, że baba wszystkim sąsiadom rozpowiada, że znęcamy się nad dzieckiem, bijemy je i dziecko po nocach krzyczy z bólu, a ja jestem pijakiem. Zagotowało się we mnie, jednakże nie poszedłem się rozprawić z tym babskiem, bo to nie miało sensu. Wpadłem za to na plan. Zacząłem codziennie rano, przed wyjściem do pracy rozlewać wodę z butelki przy ssypie na śmieci, pomiędzy parterem a 1 piętrem. Minęło trochę czasu i mieszkańcy podchwycili nowy temat do rozmów - zachodzili w głowę kim jest ten menel. Ja wtrącam się do rozmowy, przytakuję, obiecuję, że jak go spotkam to się nim zajmę. Pewnego weekendu, widzę, że na ławeczkach, wśród osiedlowych plotkarzy nie ma tego babsztyla, podchodzę do nich i mówię: "Coś nie tak z głową u tej sąsiadki z góry, chyba oszalała", baby aż gęby pootwierały i czekają na kontynuację,-"Wyszedłem późnym wieczorem na dwór żeby zapalić, a tam sąsiadka siedzi między piętrami i szcza niezwracając na mnie uwagi. Ewidentnie ma nierówno pod sufitem", na tym skończyłem i dalej poszedłem spacerować z wózkiem. Od tamtej pory, aż do śmierci tej baby, czyli około 8 lat, sąsiadka nie odezwała się do mnie ani słowem i przestała plotkować na mój temat.
 –  Magda Ogórek @ogorekmagda • 8 g.2, 22, 42 :) ależ to minęło...AleksanderTwardowski @0lo...   5 g. :Tak naprawdę Pani ma mniej, bo z jednejstrony wlicza się Pani 9 miesięcy życiapłodowego (a jak wiadomo, życiezaczyna się od poczęcia), ale z odejmujesię okres współpracy z SLD w latach2008-2015, który Pani wymazała.Czyli ma Pani 42 - 8 = 34 lata.

Aktorka teatralna, Agnieszka Matan złożyła wniosek o apostazję. Tak uargumentowała swoją decyzję:

Aktorka teatralna, Agnieszka Matan złożyła wniosek o apostazję. Tak uargumentowała swoją decyzję: – "Złożyłam dzisiaj wniosek o apostazję. Od momentu podjęcia przeze mnie decyzji do wykonania tej administracyjnej czynności minęło półtora roku. Mogę to zwalać na lenistwo albo na to, że nie lubię papierów, kiedy nawet odebranie awizo to wyzwanie. Ale myślę, że musiałam do tego dojrzeć, bo jednak przez 20 lat byłam dość zaangażowana w życie religijne. Zrobiłam sobie sentymentalną podróż po starym osiedlu, poszłam do mojej dawnej parafii i sama procedura odbyła się w dużym szacunku, może trwała 10 minut. Proboszcz musi z Wami chwilę pogadać. Proboszcz, z którym gadałam, był ok. Życzył mi, żebym też pamiętała dobre chwile. I w dniu, kiedy oficjalnie zadeklarowałam, że nie chcę być częścią kościoła katolickiego, pozwolę sobie kilka tych dobrych chwil wspomnieć.Od dziecka kręciła mnie perspektywa, że TAM w niebie mieszka MÓJ OJCIEC, który mnie kocha. „Takiego, jakim jestem, raduje się każdym moim gestem”. Nie miałam za bardzo taty, a jak był, to był kompletnie najebany, więc fajny gość z nieba absolutnie realizował moje potrzeby. Przedstawicielami taty z nieba są księża i do nich też miałam zawsze szczęście. Lubiłam to wszystko – lubiłam msze dla dzieci, lubiłam drogi krzyżowe, kochałam takie eventy jak procesja na Boże Ciało. W podstawówce należałam w kościele na osiedlu Jadwisin do „Krucjaty parafialnej”, którą prowadziła siostra Angela. Siostra Angela była groźna, ale kochała dzieci. I bardzo nie nadawała się do przygotowywania mszy, wiec z siostrą Angelą zawsze były jakiś śmieszny przypały. Podobno sporo piła, ale ja tego nie zauważyłam. Spotykaliśmy się co niedzielę, siostra rozdzielała zadania – ja najbardziej lubiłam modlitwę wiernych i kiedy parafie odwiedzał jakiś specjalny gość, wtedy dawałam kosze z prezentami i mówiłam wiersze (to był mój WAŻNY moment z mikrofonem w kościele). Siostra Angela zakładała nam tez takie żółte chusty – to był znak rozpoznawczy naszej krucjaty. Zawsze zazdrościłam dziewczynkom śpiewającym psalm. Żałowałam za grzechy, spowiadałam się, uwielbiałam wszystkie religijne piosenki i te dla starych ludzi i te młodzieżowe. Moje ulubione kościelne szlagiery z dawnych lat, to „Idzie mój Pan”, „Jesteś królem”, Twoja miłość jak ciepły deszcz” (to jest grube, polecam posłuchać w wykonaniu Mietka Szcześniaka) i jeszcze była taka bardzo mało popularna piosenka, która zaczynała się tak: „Pewnej nocy łzy z oczu mych, otarł dłonią swą Jezus i powiedział mi nie martw się, jam przy boku jest twym” – kochałam całym sercem totalnie. Siostra Angela czasem organizowała nam też w salce parafialnej dyskoteki – była przeterminowana oranżada i boombox. Było bardzo fajnie. Czułam się dobrze z innymi dziećmi. No i wszyscy byliśmy dziećmi pana boga.Potem zmieniłam parafię i jako nastolatka chodziłam już do porządnej oazy, tam się dużo modliliśmy, czekaliśmy na to, jak przyjdzie do nas Duch Święty i znów dużo śpiewaliśmy w czasie mszy. Tu już bywało różnie, przed mszą ukradkiem paliłam papierosy, a koleżanki z grupy mówiły mi, że nie powinnam malować rzęs do kościoła, ale bardzo chciałam z nimi być – no i być blisko boga. A potem jeszcze dwa razy poszłam na pielgrzymkę i tylko raz oszukałam i przejechałam jedna stację autobusem, ale padał deszcz. Poznałam na pielgrzymkach wiele bardzo fajnych osób. I co się naśpiewałam, to moje. Zdziwiłam się tylko, gdy po kilkunastu dniach marszu, już w Częstochowie, przywitał nas na Jasnej Górze kardynał Glemp kazaniem o pornografii. Myślałam, że tam na nas będzie czekał anielski orszak, trąby jerychońskie i super piosenki, a było dość niemiło. Lubiłam Jezusa, podobała mi się jego filozofia, bardzo chciałam być dobra. Nie zazdrościć, nie krzywdzić nikogo, wyspecjalizowałam się w nastawianiu drugiego policzka. Czułam, że robię dobre rzeczy. Często wychodziłam z kościoła bardzo szczęśliwa. I bardzo wszystkim, którzy się do tego przyczynili, za te momenty dziękuję.To były moje dobre wspomnienia.Dziś wypisuje się z kościoła, bo od lat jestem osobą niewierzącą. Bo oprócz tych dobrych chwil, ta instytucja miała także ogromny wpływ na moje życie ze względu na regularne pogłębianie poczucia winy, wmawianiu mi, że jestem grzeszna i że sama z siebie nie będę wiedziała, co jest dobre, a co złe. Całe religijne życie bałam się kary, bałam się, że ten kochający bóg obrazi się na mnie, jak coś źle zrobię. Już dawno temu powiedziałam sobie, że nie jestem złą osobą i że nie będę się bać. Wypisuje się, bo nie chce być członkinią organizacji, która zbudowana jest na przemocy, której przedstawiciele jawnie dyskryminują kobiety i mniejszości seksualne, a przede wszystkim - regularnie krzywdzą dzieci. W której nie ma miejsca na inność, na wolność i na radość. W której chciwość i władza zastąpiły miłość. To jest moje zdanie i moje poczucie. Nikogo nie namawiam. Mogę tylko powiedzieć, że sama procedura jest bardzo prosta i na stronie apostazja.info znajdziecie wszystkie informacje. Zdobycie odpisu aktu chrztu to też jest prosta sprawa. Trudnej jest się zebrać i przezwyciężyć lęk, jeżeli tyle lat go w nas pielęgnowano.Do widzenia siostro Angelo!"
 –  Dzień dobry, trochę mi niezręcznie o tym pisać, ale chciałabym aby pan mi oddal pieniądze za sesje zdjęciową. Zdjęcia bardzo ładne, ale jestem w ciąży i pieniądze bardziej potrzebne są na ważniejsze rzeczy niż zdjęcia, chyba pan to rozumie ile pieniędzy potrzeba nawet na same pampersyDzień dobry, pieniądze, które mi pani zapłaciła wydałem już na fryzjera i na kino. Właśnie napisałem pismo do kina aby mi oddali pieniądze za bilet, bo minęło już pół roku i zdążyłem zapomnieć o czym był film i jedyne co pamiętam, to to, że byl ciekawy. Jutro tez pajdę do swojego fryzjera i też go poproszę aby oddal mi pieniądze, bo włosy, które mi podciął już dawno odrosty i fryzura już nie jest taka ładna. Od razu jak mi oddadząpieniądze to pani wyślę
Julia, żona Aleksieja Nawalnego o swoim szczęściu: – "Dwa razy w życiu miałam wielkie szczęście. To jak wygrana na loterii - dwa razy w ciągu jednego dnia. 22 lata temu poznałam nie tylko prawdziwą wielką miłość, ale także mojego najlepszego przyjaciela.Aleksiej i ja poznaliśmy się, gdy mieliśmy 22 lata. I pomimo tego, że jesteśmy w tym samym wieku, od razu stał się dla mnie przewodnikiem życia. Jest silny, zdeterminowany, mądry i przyzwoity. Zawsze po stronie prawdy. Jest też niesamowicie odważny.Będąc z nim przez te wszystkie lata, nie mogę zachowywać się inaczej. W sobotę 23 stycznia wyjdę na centralną ulicę Moskwy. Dla nas, dla niego, dla naszych dzieci, dla wartości i ideałów, które podzielamy. Wyjdę w intencji człowieka która pomogła mi stać się tym, kim jestem.Wyjdę w intencji niesamowitego, bardzo utalentowanego polityka, który mimo wszystko ulepsza Rosję. Wyjdę dla faceta, który robi śmieszne dowcipy na Twitterze i prowadzi fajne śledztwa. Z nieustraszonym, odważnym mężczyzną, który jest ścigany i otruwany, a on mimo wszystko nigdy się nie poddaje. Wyjdę dla osoby, którą bardzo kocham.Minęło 22 lata absolutnego szczęścia. Losza, jesteś moją bratnią duszą. I zawsze będę o ciebie walczyć!"
Każdy człowiek ma historięo podobnym charakterze w zanadrzu –  @ltsAndyRyanByłem w parku i usłyszałem, jak jakaś kobieta głośnokrzyczy "Kto chce lody niech podejdzie do mnie", nowięc podszedłem z paroma innymi osobami. Wręczyłaim lody i spytała mnie "Kim pan jest?". I dopiero wtedydotarło do mnie, że to była jej rodzina. 30 lat minęło, aja dalej jestem zażenowany.
Kiedy dostawca pizzy powiedział, że będzie za 30 min, a minęło już 33! –
Znowu głośno o kontrowersyjnym księdzu z Poznania - Michale Woźnickim. Tym razem podczas kazania obrażał Marylę Rodowicz i Beatę Kozidrak. Powiedział o nich: – - Na Sylwestra widzę dwie podstarzałe gwiazdy: Marylę Rodowicz i Beatę Kozidrak, której jeszcze słuchałem, jak byłem na studiach i w wojsku. Jedna na pewno jest w wieku bliskim mojej mamy - Pani Rodowicz, a druga trochę młodsza, ale pamiętam jeszcze sprzed pójścia do seminarium - zaczął delikatnie.- Minęło kilkadziesiąt lat, a my widzimy te podstarzałe gwiazdeczki. Jedna niczym czarownica ruszająca się, druga na szczudłach. Jako kapłan mam obowiązek zwrócić uwagę: hola, hola, podstarzałe, spróchniałe matrony!

W meksykańskim Chihuahua znajduje się niewielki sklepik z sukniami ślubnymi. Od ponad 80 lat w witrynie stoi niezwykły manekin, o którym krążą ponure legendy

W meksykańskim Chihuahua znajduje się niewielki sklepik z sukniami ślubnymi. Od ponad 80 lat w witrynie stoi niezwykły manekin, o którym krążą ponure legendy – Niektórzy twierdzą, że to zabalsamowane zwłoki córki właścicielki sklepu, zmarłej tragicznie w dniu ślubu. Ponura legenda narodziła się 25 marca 1930 roku, kiedy manekin o dość nietypowym wyglądzie pojawił się w witrynie La Popular, jednego z najbardziej znanych sklepów z modą ślubną w Chihuahua. Mieszkańcy niemal od razu zauważyli, że coś nie jest z nim do końca w porządku: niezwykle realistycznie odwzorowane zmarszczki na dłoniach, "ludzkie" paznokcie, piękne naturalne włosy i przeszywające spojrzenie szklanych oczu sprawiało, że manekin przypominał raczej żywą osobę, zatrzymaną w czasie. Albo – zmarłą. W końcu ludzie zaczęli doszukiwać się podobieństw między lalką i córką właścicielki, Pascuali Esparzy, którą w dniu jej własnego ślubu miała ukąsić Czarna Wdowa. Miejscowi zaczęli szeptać, że piękny manekin, który uzyskał przydomek La Pascualita, to wcale nie lalka, ale zabalsamowane ciało córki Esparzy. Oczywiście właścicielka sklepu zaprzeczyła tym pomówieniom, ale na rozwiewanie plotek było już za późno. Historia zaczęła żyć własnym życiem. Dziś, choć minęło ponad 80 lat, Pascualita wciąż spogląda z okna sklepu swoimi szklanymi oczyma. Spośród wszystkich pracowników sklepu, zaledwie dwojgu wolno zmieniać jej suknie i to wyłącznie za zamkniętymi drzwiami. Podsyca to plotki, a chętnych do oglądania niezwykłej "modelki" nie brakuje, przyjeżdżają z daleka obejrzeć niezwykłą piękność. Tymczasem nawet sami pracownicy twierdzą, że czują się przy niej nieswojo. Pocą im się ręce, nie są pewni, czy mają do czynienia z manekinem, czy może jednak z prawdziwą osobą. Jeden z pracowników stwierdził w wywiadzie, że żylaki na nogach i zbyt realistyczne ręce przeczą twierdzeniu, by La Pascualita mogła być zwykłą lalką. Niektórzy pracownicy sklepu po otwarciu z rana zauważali także, że zmieniała ona pozycje. A goście? Niektórzy traktują niezwykłą modelkę jak świętą, zostawiają przed sklepem świece, proszą ją o wstawiennictwo i szczęście. Kobiety kupujące suknie zawierzają jej w kwestii wyboru i nie tylko. Pascualita miała nawet uratować życie pewnej dziewczynie, która pokłóciła się z narzeczonym i została przez niego postrzelona. Trudno jednoznacznie rozstrzygnąć, czym jest Pascualita. Plotek nie chce rozwiać nawet obecny właściciel sklepu, ale z drugiej strony – dlaczego miałby to zrobić? Legenda napędza mu klientów, mały sklepik jest sławny na cały kraj, turyści ściągają ze Stanów, a nawet z Europy, żeby przekonać się na własne oczy. I wielu najbardziej sceptycznych odchodzi z krwią zmrożoną w żyłach, bo Pascualita robi ponoć niesamowite wrażenie
Minęło trochę czasu, zanim skumałem, że to tylko odbicie stołu z baru, przed którym stał ten samochód –