Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 320 takich demotywatorów

Ironia losu –  "- No i tak się zdarzyło, że zakochałem się wniej dokładnie wtedy, gdy ona odkochała sięwe mnie. Niezła ironia losu, co nie?- To nazywasz ironią losu? Ja dostałemwpierdol na ulicy Sympatycznej."
Jednak jednocześnie odczuwam pewnego rodzaju smutek wiedząc o tym, w jakiej sytuacji jest obecnie Brazylia – Sport to dla nich główny powód do radości i naprawdę przeżywają tego typu porażki bardzo dogłębnie. Szacun dla Brazylijczyków za to, że pomimo przeciwności losu, jakie ich dotykały byli w stanie przez lata przeć do przodu, aby móc teraz zajmować czołowe pozycje czy to w piłce, czy w siatkówce. Lepszych rywali nie mogliśmy sobie wymarzyć.                     Dziękujemy za wspaniałe emocje!

Historia najbardziej poruszającego zdjęcia z 11 września - człowiek, który umierał na oczach milionów ludzi

Historia najbardziej poruszającego zdjęcia z 11 września - człowiek, który umierał na oczach milionów ludzi – "Odlatuje z tej ziemi jak strzała. Chociaż nie wybrał swojego losu, wydaje się, że w ostatnich chwilach życia przyjął go".Kim był "The Falling Man”, który zdecydował się na skok z wieży WTC11 września 2001 r. Godzina 8.46. W północną wieżę World Trade Center uderza samolot pasażerski American Airlines uprowadzony przez terrorystów Al-Kaidy. Maszyna wbija się w budynek odcinając górne piętra.Setki osób znalazły się w potrzasku. Otacza je ogień i dym. Windy nie działają, a nawet gdyby, to zamieniły się w śmiertelną pułapkę. Zawalone są wyjścia ewakuacyjne. Temperatura wzrasta do kilku tysięcy stopni. Żelbetonowe konstrukcje dosłownie się topią. Ci, którzy mają szczęście, giną w momencie wybuchu. Inni umierają w męczarniach. Wychylają się z okien, by złapać haust powietrza. Tak bardzo pragną oddychać. Ściągają ubrania i machają nimi do ekip ratunkowych w helikopterach latających w pobliżu wież."O Boże! Oni skaczą!"Nie ma jeszcze 9. Richard Drew, fotograf Associated Press odbiera telefon od szefa. Polecenie jest krótkie - Drew ma przerwać pracę i natychmiast jechać pod World Trade Center.Jedzie metrem, którego jest jedynym pasażerem. Na miejscu widzi już nie jedną, a dwie płonące wieże. "O Boże! Oni skaczą!" – zewsząd słychać okrzyki grozy. Rzeczywiście, co chwila od ścian wieżowców odrywają się miniaturowe punkciki. Drew działa instynktownie. Naciska migawkę. Pstryka w zapamiętaniu. Potem okaże się, że zanim dotrze do niego charakterystyczne mlaśnięcie towarzyszące rozbijaniu się ciał, każdej zauważonej postaci zdążył zrobić od 9 do 12 ujęć.Gdy wybije 10:28, upada wieża północna. Richard Drew robi ostatnie zdjęcia i ucieka.12 września 2001 r. jedna z jego fotografii pod tytułem "The Falling Man" ukazuje się na okładce "The New York Times'a". Jest wstrząsająca.Pisano, że zbuntował się przeciwko strasznym okolicznościom i po raz ostatni o sobie zadecydował. "New York Times" nie napisał, kim był. Po prostu nie można było tego ustalić. Wystarczyło jednak, że go pokazał.Kim jesteś?Przygotowując materiał, obejrzał wszystkie ujęcia serii "The Falling Man". Ten człowiek był przerażony, lecąc zrywał z siebie koszulę – opowiadał potem dziennikarz. Pod koszulą ofiary Junod dostrzegł pomarańczowy T-shirt. Uczepił się tego szczegółu, a zidentyfikowanie "Spadającego Mężczyzny" stało się dla niego niemal sprawą życia i śmierci. Po pierwsze, chciał oddać mu hołd, po drugie – przywrócić "Skoczków z WTC" do narodowej pamięci.11 września "The Falling Man" był w restauracji "Windows on the World" w północnej wieży WTC. Bo to jej obsługa nosiła charakterystyczne białe fartuchy.Był piękny, słoneczny poranek, Nowy Jork budził się do życia. Brakowało szefa kuchni Michaela Lomonaco – spóźnił się do pracy. Gdy w końcu zbliżał się do budynku, w wieżę uderzył samolot. Mężczyzna z przerażeniem patrzył w górę, modląc się, by jego koledzy uszli z życiem. Modlił się na próżno - zginęli wszyscy, którzy tamtego ranka przebywali w lokalu.Lomonaco był przekonany, że wie kogo widzi na zdjęciu. Jego zdaniem "The Falling Man" to Jonathan Briley, inżynier dźwięku w restauracji.11 września w pamięci Amerykanów nie jest dniem takich osób, jak "The Falling Man". Fakt, że ktoś był w stanie wyskoczyć z okna WTC jest nadal zbyt bolesny. To, jak zginęli otwiera ranę, ale jest też czymś, co zarazem ją zabliźnia.Historie, takie ja "The Falling Man", płyną w świat i czynią Amerykę silniejszą, dając lekcję nam wszystkim
Pies miał dość swojego właściciela. Przywiązał go do drzewa, a sam pojechał na wakacje – Kto nie lubi wakacyjnych wyjazdów, podróży w nowe, ciekawe miejsca. Można wreszcie skorzystać z długo oczekiwanego urlopu, oderwać się od obowiązków i rutyny.Ale wakacje to także czas wyrównania rachunków. Jak donosi lubelska policja, Labrador przywiązał właściciela do drzewa i pojechał na wakacje.Właściciel w lesie spędził trzy dni, był przestraszony, głodny. Został przypadkowo znaleziony przez leśników.Z charakteru przestępstwa wynika, że dokonał tego pies, dla własnej wygody porzucił człowieka na pastwę losu, ryzykując jego życie i zdrowie.Nie wiadomo czy zwierzę poniesie odpowiedzialność, ponieważ psy tropiące odmówiły podjęcia tropu.Szkoda tylko, że niestety w rzeczywistości było dokładnie odwrotnie….
Nie narzekał i nie wspomniał o ułomności, choć widać było, że nie jest mu łatwo maszerować 2 godziny w upalny dzień – I wiecie co? Powiedział, że wchodził tu po raz pierwszy w 1955 a potem niechętnie i ze skromnością dodał, że jak uda mu się teraz dotrzeć to będzie 15 raz w tym roku. Nie robi tego żeby komukolwiek zaimponować. On robi to dlatego, że "chodzenie to życie" i są jeszcze na świecie takie osoby, dla których musi żyć.Marzy mu się być za rok gdy jego prawnuczek będzie miał 4 lata i jego zabrać na taką wędrówkę.Ten pan jest niewidomy ale oprócz świata nie widzi też... przeszkód. Nam często się czegoś nie chce pomimo zdrowia i młodego wieku. Zapamiętajmy tego pana i to, że przeszkód nie ma. Gdy czegoś chcesz to wejdziesz na szczyt pomimo utrudnień losu
Źródło: Facebook: Reżyser życia
Wygrali na loterii. Teraz spotkająsię w sądzie – Uroczyste wręczenie czeku zwycięzcom  przerodziło się w rodzinną awanturę, która prawdopodobnie znajdzie swój finał w sądzie."Do zobaczenia w sądzie". Zaraz po wygraniu 1,2 mln dolarów w loterii "Chase the Ace", kobieta  zapowiedziała złożenie pozwu przeciwko swojemu siostrzeńcowiMiał on otrzymać połowę wygranej, ale zdaniem jego ciotki nie ma prawa do tych pieniędzyNigdy nie obiecywała siostrzeńcowi, że dostanie połowę wygranej. Kobieta powiedziała dziennikarzom, że umówiła się z nim na podział ewentualnej wygranej w innej loterii, ale to nie znaczy, że chciała się z nim dzielić jackpotem. Zapowiedziała, że następnego dnia wynajmie adwokata i będzie walczyć w sądzie o swoje pieniądzeNa zwycięskim losie znajdowały się dwa nazwiska. Kobieta powiedziała, że przy zakupie losu wpisała też nazwisko swojego siostrzeńca "na szczęście, ponieważ był dla niej jak syn", jednak nigdy nie proponowała mu podziału wygranej.Według prawników ma ona niewielkie szanse na wygraną"Był jak syn dopóki się trzeba podzielić, poza tym nie od dziś wiadomo, że z rodziną wychodzi się najlepiej na zdjęciach..."
Tiyo Satrio jest zagorzałym graczem, chociaż nie posiada rąk i nóg – Chłopiec urodził się bez rąk oraz nóg, a mimo wszystko walczy. Nie tylko z przeciwnościami losu, czy też dla nas najprostszymi czynnościami, ale również z przeciwnikami w swoich ulubionych grach.11-letni Indonezyjczyk nie może normalnie trzymać kontrolera, ale poznaje znane nam historie za pomocą… brody oraz ramienia. Pewnie nie wykręci zawrotnego wyniku w sieciowych pozycjach, ale przecież nie to jest najważniejsze…
Gdy nie poddajesz się przeciwnościom losu –
To zdjęcie pokazuje prawdziwą siłę miłości – Historia ta opowiada o miłości, której siła może przetrwać wszystko. Wzruszająca fotografia przedstawia męża trzymającego w ramionach swoją żonę, u której zdiagnozowano demencję.Choroba Phyllis Feener zdiagnozowana została w 2012 roku, miała wtedy 52 lata. Jej rodzina początkowo sądziła, że były to po prostu zaniki pamięci spowodowane menopauzą, jednak po wykonaniu badań medycznych, okazało się że kobieta cierpi na wczesne stadium demencji.Gdy sytuacja była już jasna, mąż Phyllis zrezygnował z dotychczasowego zajęcia, na rzecz pracy w domu, wszystko po to, aby zawsze móc być przy chorej żonie. Był przy niej przez cały czas, reagując na ból, smutek czy poczucie samotności. Zorganizował też zbiórkę funduszy, na opiekę nad żoną w przyszłości.Mój tata troszczy się o nią w pełnym wymiarze godzin. Ona nie zawsze pamięta jego imię, ale wie, że jest z nim bezpieczna – napisała ich córka na Twitterze.Wpis córki Phyllis zyskał dużą popularność na Twitterze, wiele osób życzy rodzinie wszystkiego najlepszego, dzieląc się przy tym swoimi własnymi historiami o opiece nad krewnymi.Neurolodzy twierdzą, że nie ma lekarstwa na demencję, przepisane leki tylko spowalniają postęp. Aktualnie choroba Phyllis postąpiła do tego stopnia, że nie może ona pozostawać sama. Kobieta nie jest w stanie wykonywać prostych czynności, takich jak przygotowanie śniadania czy ubranie się. Ma problemy z zebraniem myśli,  zapomina imiona członków rodziny.Para nie wie, ile jeszcze będzie mogła być razem i jak będzie wyglądać ich dalsze życie. Wiedzą jednak jedno, chcą przejść przez to razem.Nie wiemy, ile czasu będziemy mieli z Phyllis – zależy to tylko od tego, jak szybko będzie postępować jej choroba – czytamy na stronie GoFundMe. – To może być dwa lata, może to być dwadzieścia lat. Tak czy inaczej, będzie to ciągła podróż i potrzebujemy pomocy w nadchodzących latach – dodaje rodzina.Historia ta pokazuje, jak ogromna jest siła prawdziwej miłości, która przetrwać może każde, nawet najbardziej okrutne zrządzenie losu
Ironia losu...Facebook działający w drugą stronę –
 –
Dwa etapy rozwoju seksualnegokobiety obecnie:1. Spadaj ode mnie ofiaro losu, taka ciapa jak ty nie ma u mnie szans, wolę twardzieli bo twardziele kochają najmocniej.2. #metoo –  Oto dwa etapy rozwoju seksualnego kobiety:1: Spadaj ode mnie ofiaro losu, taka ciapa jakty nie ma u mnie szans, wolę twardzieli, botwardziele kochają najmocniej2: Samotna matka pozna uczuciowegoi wrażliwego mężczyznę na poziomie, zwłasnym mieszkaniem i dobrymi zarobkami.
Jestem kowalem własnego losu – Tylko chyba mi ktoś młot zaje*ał!
Krzysztof Hołowczyc stracił prawo jazdy na 3 miesiące – Krzysztof Hołowczyc jechał w terenie zabudowanym z prędkością 113 km/h. Przekroczył dozwoloną prędkość o 63 km/h.Ironią losu jest to, że spieszył się na konferencjędotyczącą... bezpieczeństwa na drogach
Źródło: www.sport.pl
Kobieta wygrała 500 mln dolarów na loterii i nie może odebrać swojej nagrody – Pewna kobieta z New Hampshire postanowiła zagrać w słynnej amerykańskiej loterii Power Ball. Nie spodziewała się, że jednak, że wygra ona ponad 500 mln dolarów! Jednak teraz kobieta boi się, że jej dane osobowe zostaną ujawnione wszystkim ludziom w kraju.Kiedy kobieta wygrała tak wielkie pieniądze nie kryła radości. Jednak po konsultacji ze swoim prawnikiem okazało się, że kobieta popełniła ogromny błąd, który może ją bardzo dużo kosztować.Na odwrocie losu znajdowała się instrukcja co robić w razie wygranej. Kobieta postępując zgodnie z instrukcją wpisała na odwrocie kuponu swoje dane personalne. Po konsultacji z prawnikiem zrozumiała, że w momencie wpisywania swoich danych na kuponie zgodziła się na ich upublicznienie.Według prawa zamiast osoby, która wygrała główną kumulację, nagrodę może odebrać osoba wskazana przez nią prawnie. Więc kobieta za namową prawnika postanowiła złożyć pismo do sądu o prawne pozwolenie na zmianę swojej decyzji. Argumentuje to tym, że chciałaby wieść spokojne życie jak do tej pory i część z nich przekazać na cele charytatywne jako "anonimowy darczyńca"
Kiedy mała Cody Hall przyszła na świat, jej rodzice zamarli. Dziecko od urodzenia nosiło na twarzy duże, szpecące znamię, które znaczącą odróżniało je od rówieśników. Lewa strona buzi dziewczynki pokryta była naczyniakiem przez wiele lat – Chirurdzy nie mogli podjąć żadnej medycznej interwencji aż do ukończenia przez Cody 6. roku życia. Przez cały ten czas, i znacznie dłużej, dziewczynka była obiektem żartów i drwin innych dzieci, które potrafią być okrutne nawet dla rówieśników, którzy nie różnią się od nich samych. Kilkulatka co dzień budziła się w strachu przed nadchodzącymi wyzwaniami, z jakimi musiała się mierzyć. Zrozpaczeni państwo Hall nie mogli patrzeć na krzywdę córeczki i postanowili rozpocząć jej leczenie w Nowym Jorku. Dzięki pomocy darczyńców udało im się zebrać 304 tysiące dolarów i wyprowadzić z Wielkiej Brytanii, by poddać dziecko serii skomplikowanych operacji. W ciągu następnych 14 lat Cody przeszła aż 18 zabiegów mających poprawić jej wygląd. Dziś jest spełnioną 25-latką u boku mężczyzny, którego kocha. Jej historia nauczyła ją, jak niesprawiedliwi w ocenianiu innych potrafią być ludzie, że mimo przeciwności losu każdy zasługuje na szczęście i że marzenia się spełniają!

List od porzuconego psa:

List od porzuconego psa: – "Kiedy byłem szczeniakiem bawiłeś się ze mną, a moje wybryki sprawiały, że się śmiałeś. Nazywałeśmnie swoim dzieckiem i pomimo tylu pogryzionych butów i zniszczonych poduszek zostałem twoimnajlepszym przyjacielem. Za każdym razem gdy coś przeskrobałem groziłeś mi palcem i mówiłeś:"jak mogłem!?". Jednak chwilę później złość Ci mijała, wywracałem się na plecy, a ty drapałeś mnie po brzuchu. Minęło sporo czasu zanim zaaklimatyzowałem się w Twoim domu, bo Ty byłeś strasznie zajęty. Mimo to pracowaliśmy nad tym razem.Pamiętam te wszystkie noce gdy przytulałem się do Ciebie w łóżku słuchając Twoich zwierzeńi skrytych marzeń. Byłem przekonany, że życie nie może być bardziej idealne. Chodziliśmy na długie spacery i razem biegaliśmy po parku. Jedliśmy razem lody (ja dostawałem tylko wafelek, bo "lody nie są zdrowe dla psów", tak mówiłeś). W domu ucinałem sobie długie drzemki w promieniach słońca, czekając aż wrócisz z pracy. Wreszcie zacząłeś spędzać tam coraz więcej czasu i rozglądać się za ludzkim partnerem. Czekałem na ciebie cierpliwie, pocieszałem, kiedy spotkało cię rozczarowanie i gdy miałeś złamane serce. Skakałem z radości kiedy wracałeś do domu zakochany.Ona, twoja żona, nie lubi psów. Mimo to powitałem ją w naszym domu, okazałem jej szacunek i posłuszeństwo. Ty byłeś szczęśliwy, więc ja też. Kiedy urodziły się wasze dzieci, tak jak ty byłem zafascynowany ich zapachem i różowością, i tak jak ty, chciałem się nimi opiekować. Tylko, że ona i ty martwiliście się żebym nie zrobił im nic złego, więc spędzałem większość czasu w innym pomieszczeniu. Zostałem "więźniem miłości", chociaż tak bardzo chciałem okazać im swoje uczucia. Kiedy trochę podrosły, zostałem ich przyjacielem. Wczepiały się w moje futro i podążały za mną niepewnym kroczkiem, zaglądały mi w uszy, wsadzały do oczu palce i całowały w czubek nosa. Uwielbiałem ich pieszczoty - twoje stały się przecież takie rzadkie. Gdyby było trzeba broniłbym twoich dzieci własnym życiem.Wślizgiwałem się im do łóżek i słuchałem szeptanych do mojego ucha sekretów i najskrytszych marzeń. Razem nasłuchiwaliśmy, czy nie wracasz z pracy. Kiedyś, dawno temu, kiedy ktoś pytał, czy masz psa, wyciągałeś z portfela moje zdjęcie i opowiadałeś im o mnie. Przez ostatnie lata odpowiadałeś tylko krótko "mam" i zmieniałeś temat. Z "twojego psa" stałem się "jakimś psem" i miałeś za złe każdą sumę, którą musiałeś na mnie wydać.Ostatnio dostałeś propozycję nowej pracy. Razem z rodziną przeprowadzisz się do innego miasta. Niestety, w nowym miejscu nie można trzymać zwierząt. Podjąłeś właściwą decyzję, twoja rodzina dużo na tym zyska. Kiedyś ja byłem twoją jedyną rodziną... Cieszyłem się jak zwykle na przejażdżkę samochodem, kiedy wyruszyliśmy w drogę do schroniska. Schronisko pachniało brakiem nadziei i strachem wszystkich psów i kotów. Wypełniłeś formularz i powiedziałeś "Na pewno znajdziecie mu dobry dom". Wzruszyli tylko ramionami i popatrzyli na ciebie ze smutkiem. Dobrze wiedzieli, co czeka psa w średnim wieku, nawet takiego z papierami.Siłą odgiąłeś zaciśnięte na mojej obroży palce swojego syna, który krzyczał "Tato, proszę nie pozwól im zabrać mojego psa!" Martwię się o niego. Dałeś mu właśnie piękną lekcję przyjaźni, lojalności, miłości, odpowiedzialności i szacunku dla życia... Unikając mojego wzroku poklepałeś mnie po głowie. Uprzejmie odmówiłeś zabrania obroży i smyczy. Musiałeś iść, miałeś umówione spotkanie. Kiedy wyszliście, usłyszałem jak dwie miłe panie rozmawiają ze sobą na mój temat. "Musiał wiedzieć, że wyjeżdża już dawno. Dlaczego nie znalazł psu innego domu?" powiedziała jedna, a druga dodała: "Jak on tak mógł?!". W schronisku dbają o nas na ile pozwala ich napięty program dnia. Karmią nas rzecz jasna, ale nie mam jakoś apetytu. Na początku za każdym razem kiedy ktoś przechodził koło mojego boksu podbiegałem mając nadzieję, że to ty, że zmieniłeś zdanie, że to wszystko to był tylko zły sen, albo że przynajmniej to ktoś, komu by na mnie zależało, ktoś, kto by mnie uratował. Kiedy zdałem sobie sprawę, że nie mam co konkurować z roześmianymi szczeniakami, nieświadomymi własnego losu, zaszyłem się w kącie i czekałem.Słyszałem jej kroki, kiedy pod koniec dnia szła po mnie. Poprowadziła mnie między wybiegami do oddzielnego pomieszczenia. Panowała tam błoga cisza. Posadziła mnie na stole, podrapała za uszami i powiedziała, żebym się nie martwił. Serce waliło mi w oczekiwaniu na to, co miało się zdarzyć. Czułem też ulgę: nadszedł koniec udręk dla więźnia miłości. Zacząłem martwić się o tę kobietę - taką już mam naturę, tak samo bałem się o ciebie. Żeby ciężar, który dźwiga, nie przygniótł jej. Kobieta delikatnie założyła na mojej łapie opaskę. Łza poleciała jej po policzku. Chciałem pocieszyć tę kobietę tak jak pocieszałem ciebie lata temu i polizałem ją po twarzy. Pewnym ruchem wkłuła mi igłę do żyły i poczułem, jak ta zimna substancja rozchodzi się po moim ciele. Zasypiając spojrzałem w jej dobre oczy i szepnąłem cichutko: "Jak mogłaś?". Kobieta rozumiała psi język."Tak mi przykro" powiedziała, a potem przytuliła mnie i pośpiesznie tłumaczyła, że pomoże mi znaleźć się w lepszym miejscu. Nikt tam o mnie nie zapomni, nie skrzywdzi ani nie porzuci, to miejsce pełne miłości i światła, inne niż na ziemi.Zbierając resztki energii leciutko poruszyłem ogonem, próbując wyjaśnić kobiecie, że to nie do niej były moje ostatnie słowa. To do ciebie, mój Ukochany Panie, mówiłem. Będę zawsze myśleć o tobie i czekać na ciebie po tamtej stronie. Życzę ci, żeby każdy był ci tak wierny jak ja."
Serwis Tesli jeździ samochodem napędzanym gazem –

Mężczyzna nigdy sam nie dostał szansy od losu, aby się kształcić. Robi wszystko, by jego dzieci miały perspektywy na lepsze, godniejsze życie

Mężczyzna nigdy sam nie dostał szansy od losu, aby się kształcić. Robi wszystko, by jego dzieci miały perspektywy na lepsze, godniejsze życie – Chwytająca za serce historia ojca i jego córek:"Nigdy nie mówiłem moim dzieciom nic na temat mojej pracy, nie chciałem, żeby się za mnie wstydziły. Kiedy moja najmłodsza córka zapytała mnie jakiś czas temu, czym się zajmuję, niepewnie i z bólem serca odpowiedziałem, że jestem budowlańcem.Codziennie po pracy, zanim pojawiłem się w domu, kąpałem się w publicznych toaletach, aby córki nie domyśliły się, jak naprawdę wygląda moja praca.Moim największym celem w życiu było zapewnienie im wykształcenia, aby ludzie traktowali je z należytą godnością. Mi niestety nie było to dane, nie mam miłych wspomnień, raczej same przykre doświadczenia, inni ludzie zawsze mnie poniżali. Moim jedynym marzeniem było, aby nikt nigdy nie patrzył na nie z taką pogardą jak na mnie. Nie zarabiałem dużo, ale każdy grosz inwestowałem na wykształcenie moich córek.Nigdy nie kupiłem sobie nowej koszuli, wolałem kupić córkom książki do szkoły. Najbardziej wartościową zapłatą dla mnie był szacunek, z jakim odnosili się inni ludzie do moich córek. Mnie nikt nigdy tak nie traktował, w oczach innych byłem tylko zwykłym sprzątaczem.Moja córka wybrała uniwersytet, dzień przed ostatnim terminem pracy załamałem się. Nie zdążyłem odłożyć wystarczającej kwoty, aby dać jej na opłatę rekrutacyjną. Tego dnia nie pracowałem. Siedziałem na wysypisku i nawet nie umiałem powstrzymać łez. Płakałem jak dziecko. Wszyscy moi współpracownicy patrzyli na mnie, ale nikt nie podszedł mnie pocieszyć, porozmawiać. Byłem załamany, czułem się tak, jakby los złamał mi serce, skopał mi tyłek. Nie wyobrażałem sobie, jak spojrzę w twarz córki i powiem jej, że nie mam dla niej pieniędzy, kiedy wrócę do domu.Urodziłem się biednyZawsze wiedziałem, że ciężko będzie mi podnieść jakość swojego życia, wierzyłem, że nic dobrego nie może się przydarzyć biedakom, jednak okazało się, że bardzo się myliłem. Po pracy wszyscy sprzątacze podeszli do mnie, usiedli obok i zapytali czy uważam ich za braci? Nawet nie zdążyłem odpowiedzieć, ponieważ wszyscy wyciągnęli ręce w moją stronę. Każdy z nich trzymał w dłoni pieniądze ze swojej dniówki. Gdy odmówiłem, stanęli naprzeciwko mnie i wszyscy zgodnie powiedzieli:"Jeśli będzie taka potrzeba będziemy głodować jeden dzień, ale Twoja córka musi chodzić do college’u".Wzruszyłem się, nawet nie potrafiłem im odpowiedzieć. Tego dnia pierwszy raz w życiu nie wziąłem prysznicu, prosto po pracy wróciłem do domu - jako sprzątacz. Dziś lada moment moja córka skończy studia. Jej trzy siostry nie pozwalają mi już pracować. Najstarsza pracuje na pół etatu i zarabia na naukę dla siebie oraz młodszych sióstr. Często zabiera mnie do mojego byłego miejsca pracy. Przynosimy coś do jedzenia dla wszystkich byłych współpracowników, którzy wtedy podarowali mi swoją dniówkę. Śmieją się i pytają, dlaczego moja córka tak często ich karmi. A moja córka wtedy zawsze odpowiada:"Wszyscy głodowaliście dla mnie tamtego dnia, abym mogła zostać tym, kim jestem teraz, modliliście się za mnie, więc przynajmniej tak mogę wam się odwdzięczyć, karmić Was wszystkich codziennie." Dziś nie czuję się jak biedak, jak ktoś, kogo nic nie może w życiu dobrego i miłego spotkać.Ten kto ma dzieci, nie może być biedny, bo ma coś cenniejszego na świecie niż pieniądze - ich miłość i szacunek"
Michael Franics Moore - amerykański aktor, scenarzysta, producent i reżyser filmów dokumentalnych oraz pisarz – Często myślę jaka to ironia losu, że mogę kręcić filmy o nieuczciwości korporacji. Dla kogo pracuję? Dla sieci. Nadają je stacje należące do wielkich korporacji. Dlaczego to robią skoro jestem przeciwnikiem wszystkich ich zasad? Za ich własne pieniądze sprzeciwiam się ich przekonaniom. Dzieje się tak, ponieważ oni w nic nie wierzą. Emitują moje filmy, bo wiedzą ze miliony ludzi chce mnie obejrzeć i dzięki mnie zarobią. Przemycałem swoje filmy dzięki tej wadzie kapitalizmu. Dzięki chciwości. Jest takie powiedzenie, że bogacz sprzeda ci linę, na której go powieszą, jeżeli uzna, że na tym zarobi. Korporacje są przekonane, że widzowie obejrzą mój film, ale pozostaną bierni - "Udało się nam ich obezwładnić, nie wstaną z kanapy i nie wezmą się do działania" - korporacje głęboko w to wierzą. Ja jestem przekonany, że będzie zupełnie inaczej. Kilku widzów wyjdzie z kina albo podniesie się z kanapy i wreszcie zrobią coś, dzięki czemu odzyskamy kontrolę nad naszym światem

 
Color format