Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 320 takich demotywatorów

30 przykładów mniej lub bardziej kiepskiego dnia #28 Mieszanka pecha, złośliwości losu, ludzkich błędów i głupoty (31 obrazków)

30 przykładów mniej lub bardziej kiepskiego dnia #27 Mieszanka pecha, złośliwości losu, ludzkich błędów i głupoty (31 obrazków)

Jak to możliwe, że niektórzy ludzienie chcą ich mieć? – A więc tak. Ja nie widzę słodkiej zabawki, kiedy widzę dziecko, widzę ogromną odpowiedzialność. Odpowiedzialność na tyle dużą, że pochłonie całe lata życia rodzica. To nie jest szczeniak czy kociak, który może sam przetrwać w domu. Z dzieckiem trzeba być dosłownie cały czas. Każda czynność będzie miała wpływ na rozwój i kształtowanie losu tego dziecka. Bycie rodzicem to najważniejsza praca na tej planecie. Przestańcie więc rodzić dzieci, bo są słodkie. Rujnujesz w ten sposób świat dziecka i świat, w którym wszyscy żyjemy A więc tak. Ja nie widzę słodkiej zabawki, kiedy widzę dziecko, widzę ogromną odpowiedzialność. Odpowiedzialność na tyle dużą, że pochłonie całe lata życia rodzica. To nie jest szczeniak czy kociak, który może sam przetrwać w domu. Z dzieckiem trzeba być dosłownie cały czas. Każda czynność będzie miała wpływ na rozwój i kształtowanie losu tego dziecka. Bycie rodzicem to najważniejsza praca na tej planecie. Przestańcie więc rodzić dzieci, bo są słodkie. Rujnujesz w ten sposób świat dziecka i świat, w którym wszyscy żyjemy

Kilka cennych rad od Anthonego Hopkinsa:

Kilka cennych rad od Anthonego Hopkinsa: – Puść ludzi, którzy nie są gotowi cię kochać. To najtrudniejsza rzecz, jaką będziesz musiał zrobić w swoim życiu i będzie to również najważniejsze. Przestań prowadzić trudne rozmowy z ludźmi, którzy nie chcą się zmieniać. Przestań pojawiać się dla osób, które nie interesują się Twoją obecnością. Wiem, że Twój instynkt polega na zrobieniu wszystkiego, co w Twojej mocy, aby zyskać uznanie osób wokół Ciebie, ale to impuls, który kradnie Twój czas, energię, zdrowie psychiczne i fizyczne.Kiedy zaczniesz walczyć o życie z radością, zainteresowaniem i zaangażowaniem, nie każdy będzie gotowy podążać za Tobą w to miejsce. To nie znaczy, że musisz zmieniać to, kim jesteś, to znaczy, że musisz pozwolić odejść osobom, które nie są gotowe, aby z Tobą towarzyszyć.Jeśli jesteś wykluczony, obrażony, zapomniany lub ignorowany przez osoby, którym poświęcasz swój czas, nie wyświadczasz sobie przysługi, oferując im swoją energię i życie. Prawda jest taka, że nie jesteś dla wszystkich i nie każdy jest dla Ciebie.To jest to, co sprawia, że jest tak wyjątkowe, gdy znajdujesz ludzi, z którymi masz przyjaźń lub miłość odwzajemnioną. Wiesz, jakie to cenne, bo doświadczyłeś tego, co nie jest.Im więcej czasu spędzasz próbując sprawić, że kochasz kogoś, kto nie jest do tego zdolny, tym więcej czasu tracisz na pozbawienie siebie możliwości połączenia z kimś innym.Na tej planecie są miliardy ludzi i wielu z nich spotka się z Tobą, na Twoim poziomie zainteresowania i zaangażowania.Im bardziej jesteś związany z ludźmi, którzy wykorzystują Cię jako poduszkę, opcję drugiego planu lub terapeutę dla ich emocjonalnego uzdrowienia, tym dłużej odchodzisz od społeczności, której pragniesz.Może jeśli przestaniesz się pojawiać, nie będą cię szukać. Może jeśli przestaniesz próbować, związek się skończy. Może jeśli przestaniesz pisać wiadomości, Twój telefon będzie ciemny przez tygodnie.To nie znaczy, że zniszczyłeś związek, to znaczy, że jedyną rzeczą, która ją trzymała była energia, którą dawałeś tylko ty, aby ją utrzymać. To nie miłość, to przywiązanie. To chcieć dać szansę temu, kto na nią nie zasługuje! Zasługujesz na wiele, są ludzie, którzy nie powinni być w Twoim życiu, zdasz sobie sprawę.Najcenniejsza rzecz, jaką masz w życiu, to Twój czas i energia, ponieważ oba są ograniczone. Cokolwiek dajesz swój czas i energię, określi Twoje istnienie.Kiedy zdajesz sobie z tego sprawę, zaczynasz rozumieć, dlaczego jesteś tak zaniepokojony, gdy spędzasz czas z ludźmi, w działaniach, miejscach czy sytuacjach, które Ci nie pasują i nie powinny być blisko Ciebie, kradną Ci energię.Zaczniesz zdawać sobie sprawę, że najważniejszą rzeczą, jaką możesz zrobić dla siebie i dla wszystkich, którzy Cię otaczają, jest bardziej zacięta ochrona swojej energii niż cokolwiek innego.Uczyń swoje życie bezpieczną przystanią, w której dozwolone są tylko osoby ′′ kompatybilne ′′ z Tobą.Nie jesteś odpowiedzialny za ratowanie nikogo. Nie jesteś odpowiedzialny za przekonanie ich do poprawy. Nie Twoim zadaniem jest istnienie dla ludzi i dawanie im swojego życia!Bo jeśli czujesz się źle, jeśli czujesz się zobowiązany, będziesz źródłem wszystkich swoich problemów z naleganiem, obawiając się, że nie odzyskasz przysług, których udzieliłeś. Twoim jedynym obowiązkiem jest uświadomienie sobie, że jesteś mistrzem swojego losu i zaakceptowanie miłości, na którą uważasz, że zasługujesz.Zdecyduj, że zasługujesz na prawdziwą przyjaźń, prawdziwe zaangażowanie i pełną miłość do zdrowych i prosperujących ludzi. Potem czekaj i zobacz, jak bardzo zaczyna wszystko zmieniać i to się zmieni, to pewne, z pozytywnymi ludźmi i dobrej energii, nie trać czasu na ludzi, którzy nie są tego warci, zmiana da Ci miłość, szacunek, szczęście i ochronę, na którą zasługujesz
 –
 – Rosjanin wrzucił 15 kwietnia zdjęcie z synem marynarzem z krążownika Moskwa, pisząc dumnie, że taki kraj jak Ukraina nie ma prawa istnieć, a dzisiaj pisze o hipokryzji Rosji, która go okłamuje i nie chce mu powiedzieć, co naprawdę stało się z synem
 –
Pieniądze szczęścia nie dają, czyli jak kelnerka wygrała 10 milionów, co rozpoczęło serię nieszczęśliwych wypadków... – Tonda Dickerson, kelnerka, dostała napiwek w postaci losu na loterię i w 1999 r. wygrała ponad 4 mln. zł. Wkrótce potem została pozwana przez swoich kolegów za ich część wygranej, twierdząc, że wszelkie bilety przekazane jako napiwek miały być dzielone po równo. Następnie została pozwana przez mężczyznę, który dał jej napiwek, twierdząc, że obiecano mu, iż jeśli wygra kupi mu ciężarówkę. Następnie została porwana przez swojego byłego męża, co skończyło się tym, że Dickerson strzeliła mu w klatkę piersiową. Następnie wystąpiła do sądu przeciwko Urzędowi Skarbowemu, który zażądał około 3 mln. złpodatku od darowizny - oprócz podatku dochodowego Tonda Dickerson, kelnerka, dostała napiwek w postaci losu na loterię i w 1999 r. wygrała ponad 4 mln. zł. Wkrótce potem została pozwana przez swoich kolegów za ich część, twierdząc, że wszelkie bilety przekazane jako napiwek miały być dzielone po równo. Następnie została pozwana przez mężczyznę, który dał jej napiwek, twierdząc, że obiecano mu, iż jeśli wygra kupi mu ciężarówkę. Następnie została porwana przez swojego byłego męża, co skończyło się tym, że Dickerson strzeliła mu w klatkę piersiową. Następnie wystąpiła do sądu przeciwko Urzędowi Skarbowemu, który zażądał około 3 mln. zł podatku od darowizny - oprócz podatku dochodowego
Nie żeby coś, ale na ich miejscu nie kusiłabym losu aż tak bardzo... –  Titanic II replika statku wypłynie w 2022 roku
Kościelny ośrodek Emaus pod Białobrzegami chciał pieniędzy za przyjęcie uchodźców z Ukrainy, i pieniądze dostanie - z budżetu państwa, czyli z naszych kieszeni – Tak więc bogaty Kościół nie sięgnął do własnych zasobów. Czy będzie przekonywał, że w ośrodku Emaus pomaga uchodźcom? Owszem, uchodźcy zyskają tam schronienie, ale za nasze pieniądze, nie kościelne. Zatem to podatnicy pomagają – a kościelny ośrodek odpłatnie świadczy usługę.A dokładniej: będzie świadczył, bo na razie nie przyjmuje uchodźców, lecz czeka na „wytyczne”. Tymczasem Ukraińcy już przyjeżdżają do Białobrzegów. Są przyjmowani przez mieszkańców. Bez wytycznych.W Małopolsce wojewoda wydał komunikat: pobyt ukraińskich uchodźców w prywatnych domach nie będzie refundowany. Zapewne dlatego, że osoby prywatne kierują się solidarnością, empatią, dobrocią, gościnnością, zrozumieniem dla tragicznego losu bliźnich zza wschodniej granicy. Natomiast w podmiocie kościelnym saldo musi się zgadzać i władze to uwzględniają Emaus przyjmie uchoOców, ale Kościół nie zapłaci OŚRODEK CZEKA NA WYTYCZNE. NA SZCZĘŚCIE UCHODŹCÓW PRZYJMUJĄ OSOBY PRYWATNE Osrodek Diecezji Radomskiej Emaus pod Białobrzegami

30 przykładów mniej lub bardziej kiepskiego dnia #26 (31 obrazków)

"Mój tata ma pszczoły. Dzisiaj poszedłem do jego domu i pokazał mi cały miód, który dostał z uli – Zdjął pokrywkę z 5-litrowego wiadra pełnego miodu, a na wierzchu miodu były 3 małe pszczoły, walczące.Były pokryte lepkim miodem i tonęły. Zapytałem go, czy moglibyśmy im pomóc, a on powiedział, że jest pewien, że nie przeżyją. Przypuszczam, że ofiary zbierania miodu.Zapytałem go ponownie, czy moglibyśmy przynajmniej je wydostać i szybko zabić, w końcu to on nauczył mnie, jak uchronić cierpiące zwierzę (lub robaka) z jego nędzy. W końcu ustąpił i zgarnął pszczoły z wiadra. Włożył je do pustego pojemnika po jogurcie, a plastikowy pojemnik wystawił na zewnątrz.Ponieważ zakłócił ul podczas wcześniejszej zbiórki miodu, na zewnątrz latały pszczoły.Umieściliśmy 3 małe pszczółki w pojemniku na ławce i zostawiliśmy je na pastwę losu. Tata zadzwonił do mnie chwilę później, aby pokazać mi, co się dzieje. Te trzy małe pszczoły były otoczone przez wszystkie swoje siostry (wszystkie pszczoły to samice) i czyściły lepkie, prawie martwe pszczoły, pomagając im usunąć cały miód z ich ciał. Wróciliśmy niedługo później i w pojemniku została tylko jedna pszczółka. Nadal była pod opieką swoich sióstr.Kiedy nadszedł czas, abym wyszedł, sprawdziliśmy ostatni raz i wszystkie trzy pszczoły zostały oczyszczone na tyle, że odleciały, a pojemnik był pusty.Te trzy małe pszczółki żyły, ponieważ były otoczone rodziną i przyjaciółmi, którzy nie chcieli z nich zrezygnować, rodzina i przyjaciele, którzy nie pozwolili im utonąć we własnej lepkości i postanowili pomagać, dopóki ostatnia pszczółka nie mogła zostać uwolniona.Siostry pszczół. rówieśnicy pszczół. Pszczoły z drużyny.Od tych pszczół wszyscy moglibyśmy się czegoś nauczyć."
Niezwykły strażnik żołnierskiego losu – Kiedy służyłem w Afganistanie, dostawaliśmy paczki w ramach programu w stylu "Adoptuj żołnierza". Chodziło o to, że w ramach programu różne rodziny mogły wysyłać paczki do żołnierzy stacjonujących na misjach zagranicznych. Też dostałem taką i zawierała standardowe rzeczy, mokre chusteczki, ciastka, masło orzechowe, ojciec dorzucił nawet papierosy. Była też suszona wołowina. Ale podczas przeglądania paczki znalazłem też coś dziwnego- małą pluszową rybkę z wiadomością od 7-latki:"Drogi Żołnierzu, mam nadzieję, że u ciebie wszystko dobrze. Szkoda, że nie mogłeś spędzić świąt z rodziną. To mój przyjaciel Chester. Chester chroni mnie przed potworami. Tobie się pewnie bardziej przyda niż mnie. Mam nadzieję, że będzie cię chronił przed potworami. Dbaj o niego"Bądź pewna, że zawsze nosiłem tego gościa w kieszeni, kiedy wychodziliśmy na patrol Kiedy służyłem w Afganistanie, dostawaliśmy paczki w ramach programu w stylu "Adoptuj żołnierza". Chodziło o to, że w ramach programu różne rodziny mogły wysyłać paczki do żołnierzy stacjonujących na misjach zagranicznych. Też dostałem taką i zawierała standardowe rzeczy, mokre chusteczki, ciastka, masło orzechowe, ojciec dorzucił nawet papierosy. Była też suszona wołowina. Ale podczas przeglądania paczki znalazłem też coś dziwnego- małą pluszową rybkę z wiadomością od 7-latki:"Drogi Żołnierzu, mam nadzieję, że u ciebie wszystko dobrze. Szkoda, że nie mogłeś spędzić świąt z rodziną. To mój przyjaciel Chester. Chester chroni mnie przed potworami. Tobie się pewnie bardziej przyda niż mnie. Mam nadzieję, że będzie cię chronił przed potworami. Dbaj o niego"Bądź pewna, że zawsze nosiłem tego gościa w kieszeni, kiedy wychodziliśmy na patrol

Ta bajka to... prawdziwa historia:

+18
Ten demotywator może zawierać treści nieodpowienie dla niepełnoletnich.
Zobacz
Ta bajka to... prawdziwa historia: – Do siedzącego przy śniadaniu w szpitalnej stołówce Centrum Onkologii zamyślonego księdza podszedł mocno wychudzony chłopak w kraciastej piżamie ze swoim skromnym posiłkiem na tacy:- Można się do księdza dosiąść?- Jasne - przytaknął jakby nadal nieobecny facet w koloratce.- Ksiądz tutaj to do kogoś, czy ze sobą? - kontynuował pytania chłopak.- Ze sobą, ale to początek drogi - odpowiedział ksiądz wciągając się w rozmowę - Z lekarzem już wiemy, że jest, ale nie wiemy z jakiej grupy i w jakim stopniu rozwoju.- Ksiądz się nie martwi - uśmiechnął się chłopak - Niech ksiądz żyje najzwyczajniej normalnie jak dotąd.- A czy teraz ja mogę ci zadać pytanie? - zwrócił się z badawczym wzrokiem ksiądz, który był pewien, że siedzący przed nim łysy młodzieniec przypominający bardziej cień człowieka o niemal trupim wyglądzie skóry musi być onkologicznym pacjentem dość długo.- Niech ksiądz pyta. Powiem jak na spowiedzi - roześmiał się chłopak.Ksiądz dość niepewnie jakby wiedział, że o pewne rzeczy nie wypada wypytywać mimo wszystko zapytał przyciszonym głosem:- Jesteś młody, bardzo młody i tak bardzo chory. Nie masz o to żalu? Żalu do Boga? Żalu do świata? Żalu do losu?- Proszę Księdza, mam obecnie 21 lat i choruję na raka od 16 roku życia - zaczął odpowiadać młodzieniec, jakby przygotowany na to pytanie - I nic lepszego nie mogło mi się przytrafić.Jak miałem 14 lat mój tata wyprowadził się do młodszej kobietki niż mama. Moje gimnazjum – szkoda gadać – myślałem, że tak mało zgranej społeczności szkolnej nie ma na świecie. A ja?Wypieszczony jedynak. Spadochroniarz z podstawówki. Taki typowy gnojek bez ambicji, bez chęci do nauki i bez chęci do pobożnego życia. Właściwie bez chęci do normalnego życia. Proszę mi wierzyć księże, że mimo bierzmowania wcale mi też nie było z Panem Bogiem po drodze.I przyszła zmiana.Kiedy zachorowałem rodzice umówili się, że będą mnie odwiedzać w klinice naprzemiennie, aby nawet się nie spotkać na szpitalnym korytarzu, ale ekonomia wzięła górę i tata zaproponował, że skoro codziennie do mnie przyjeżdża, to może zabierać matkę po drodze. Po jednym z powrotów ode mnie tata wysadzając mamę pod blokiem zapytał czy może wrócić. Wrócił I tak już zostało. Po roku urodził mi się braciszek, a lekarz zgodził się na przepustkę, abym został chrzestnym. Wiem, że nie zdążę założyć własnej rodziny, ale mam już dzieciaka jak swojego i do tego brata! I mogę się cieszyć z jego rozwoju, śledzić jak rośnie i jakie robi postępy. I jestem przekonany, że jak mnie już nie będzie, to będzie komu jeździć na mojej deskorolce, a rodzice na starość nie zostaną sami.A w gimnazjum z powodu mojej choroby najpierw zintegrowała się moja klasa, a wkrótce cała szkoła... Bal charytatywny jeden, drugi... Rozgrywki sportowe... Aukcje przedmiotów i autografów jakiś sławnych ludzi, którzy pewnie mnie nie znają... Mi już żadna kasa nic nie pomoże, a oni tak się rozkręcili, że chcą dalej wspólnie działać.Proszę księdza - zawsze chciałem mieć tatuaż na łydce, ale matka twierdziła, że to gadżet kryminalistów. I niech Ksiądz spojrzy jaka plecionka. Gdybym nie zachorował mógłbym sobie ją z głowy wybić młotkiem.I chyba najważniejsze: uważam, że jest ogromnym przywilejem wiedzieć, że miesiące, tygodnie i dni się kończą. I w pewnym momencie okazało się, że jestem taki uprzywilejowany, że już nic nie da się zrobić.Po pierwsze - swoje dni przestałem marnować na głupoty, na kłótnie, na uprzykrzanie życia innym. W miarę możliwości naprawiłem wyrządzone szkody i napisałem kilka listów do ludzi, których skrzywdziłem – w tym do mojej wychowawczyni.Po drugie - rozdysponowałem też swoje rzeczy i nagrałem komórką kilka godzin monologu z myślą o moim braciszku. Jestem też przygotowany na spotkanie z Bogiem odnawiając życie sakramentalne i zaprzyjaźniając się z Matką Bożą przez codzienny różaniec póki sił mi starczy.Proszę księdza – aż trudno w to uwierzyć, ale ten mój nowotwór przyniósł w życiu tyle dobra. Nie trzeba bać się śmierci. Trzeba bać się zmarnować swoje życie...* Michał zmarł w niespełna 4 miesiące po tej rozmowie - w Święto Matki Bożej Różańcowej - 7 października.

Rozmowa dwóch aniołów. Czyli przypowieść z morałem

Rozmowa dwóch aniołów. Czyli przypowieść z morałem – Rozmowa dwóch aniołów. Starszy anioł patrzy surowo na podwładnego.- Raport. W skrócie.- Żywy. Idzie do pracy. Ma jakąś nadzieję.- Jaką?- Ciężko powiedzieć. Dwukrotnie pokazałem mu szczęśliwy sen - nie widzi. Mówi, że męczy się w pracy.- Co jest w pracy?- Tak, jak u wszystkich innych. Szef. Gwar. Palarnia. Plotki.- Czy szef jest surowy?- Szef jak szef. Tak samy jak wszędzie. Z jakiegoś powodu się go boi...- Strach odpędzałeś?- Jasne. W drodze do biura. Machałem skrzydłami nad głową. Rozproszyłem nawet chmury.Musiałem przelecieć skrzydłem nad uchem, żeby zobaczył słońce.- Po drodze ładna nieznajoma? Na obcasach. Z zapachem ekscytujących perfum?- No to mnie obrażasz... W metrze zderzyłem nos w nos.- I jak?- Nie ma mowy. „Przepraszam” i dalej w swoje myśli.- A po pracy?- Sklepy. Telewizja. Pozmywać naczynia. Internet. Sen.- Zepsułeś telewizor?- Oczywiście. Z jakiegoś powodu kupił nowy...- Wyłączałeś Internet?- Pięć dni z rzędu. Po prostu zaczął zostawać w pracy. Do późnego wieczora. Mogą to robić.- Więc. Co z weekendem?- Śpi przed obiadem. Sprząta mieszkania. Wieczorem przyjaciele, głupie rozmowy, wódka. W domu po północy. Rano z bólem głowy pod kołdrą. Albo do telewizora. Albo do komputera.- A ona?- Bardzo blisko. Trzy domy dalejj. Chodzą do tego samego supermarketu po artykuły spożywcze.- W kolejce zderzał?- Wszystko jest tak jak być powinno. I poza instrukcją - na przystanku, na wakacjach.- Sprawdzałeś linie losu?- Tak, są połączone! O to właśnie chodzi… To takie miasto… Taki sposób na życie… No cóż, już tego nie zniosę! Zadanie niewykonalne!- Gdzie jest twoja lista silnych środków zaradczych?- Oto jest, szefie. Grypa z gorączką i majaczeniem. Zwichnięcie, złamanie. Wypadek samochodowy. Bankructwo. Pożar. Zamieszki na ulicach. Kryzys finansowy. Wojna domowa…- Wystarczająco. W imię Miłości do ekstremalnych środków przyzwolenie otrzymane. Po prostu wybierz jedną rzecz. Spełnić!- Jasne!Morał: zauważ i wykorzystaj wszystkie możliwości, które daje ci Bóg, a wtedy twój anioł nie będzie musiał uciekać się do skrajnych środków!

30 przykładów mniej lub bardziej kiepskiego dnia #25 (31 obrazków)

Oto casting na rolę czarnego kota w filmie "Tales of Terror", który odbył się 15 grudnia 1961 roku.

Oto casting na rolę czarnego kota w filmie "Tales of Terror", który odbył się 15 grudnia 1961 roku. – Jak się pewnie domyślacie po tytule samego filmu, czarny kot nie grał tam jakiejś wyjątkowo wesołej roli. W jednej ze scen miał zostać omyłkowo zamurowany we wnęce piwnicy. Oczywiście, biały kot w żadnym wypadku nie zagrałby tak dobrze tej kreacji. Ani też żaden inny. Czarne koty są bowiem owiane złą sławą od kilku stuleci i doskonale nadają się do odgrywania mrocznych postaci oraz złowieszczych omenów. Jednak, wbrew pozorom, ich kulturowe konotacje wciąż stanowią ogromny problem, i to nie tylko w masowym odbiorze na wielkim ekranie. Zarówno bowiem statystyki, jak i dane naukowe jednoznacznie wskazują na to, że to właśnie czarne koty spędzają najwięcej czasu w schroniskach, najrzadziej są adoptowane i najczęściej poddawane są eutanazji. Wygląda więc na to, że to nie ludzie mają pecha z powodu kotów, lecz koty z powodu, cóż, ludzi.Jak to się właściwie zaczęło? Otóż, według pewnej brytyjskiej legendy sprzed pięciuset lat, pewnego razu wędrujący nocą ojciec i syn natknęli się na czarnego kota, który przeciął im drogę. Nagłe pojawienie się w ciemnym lesie małej i podejrzanej kreatury z odblaskiem w oczach i sierścią w kolorze przywołującym najgorsze sceny z piekieł zrobiło na wędrowcach niemałe wrażenie. Oczywiście, negatywne wrażenie. Przestraszyli się oni tak bardzo, że rzucili się na kota z kamieniami. Zranione i spłoszone zwierzę czym prędzej czmychnęło do pobliskiej chaty, którą - jak na ironię losu - zamieszkiwała kobieta, w otoczeniu uznawana za pustelniczkę. Kiedy rankiem kolejnego dnia odkryto, że jest ona poraniona i kuleje, bez wahania wydedukowano, że z pewnością musi być czarownicą umiejącą przeobrazić się w kota. Czarnego kota, bo to przecież ewidentna ingerencja sił nieczystych.No i tak to się właśnie zaczęło. A przynajmniej, tak twierdzi legenda. Przekonanie o tym, że niektóre kobiety są w stanie zamieniać się w koty i później z powodzeniem hasać sobie po miejskich ulicach lub po lasach było jednym z powodów, którymi motywowano polowanie na czarownice, tak rozpowszechnione w XVII wieku. Oczywiście polowano także na czarne koty wierząc, że są nimi zaklęte wiedźmy. Dane historyczne wskazują na to, że we Francji do 1630 roku miesięcznie palono regularnie aż kilka tysięcy kotów! Co ciekawe, w żadnym stopniu nie wpływało to na zmniejszenie się liczby narodzin czarnych osobników.Oczywiście, z czasem polowań zaprzestano, jednak przesąd o czarnym kocie przetrwał i pozostał żywy w kulturze wielu krajów. Żywy do tego stopnia, że wciąż stanowi realny problem. Kwestia utrudnionej adopcji to tylko jeden aspekt tego absurdalnego casusu. Niektóre schroniska w Stanach celowo zawieszają lub ograniczają adopcję czarnych kotów w okolicach Halloween, z obawy, że zwierzęta będą wykorzystywane do tortur lub do "żywych dekoracji", a następnie - porzucane. Czarne koty dużo częściej są także zwracane do schronisk, ponieważ - o zgrozo! - nie fotografują się tak dobrze, jak osobniki innego koloru, co dla niektórych właścicieli, lubujących się we wspólnych selfie z pupilem, jest warunkiem sine qua non. Dane? Królewskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami (RSPCA) podaje, że w ciągu ostatnich lat aż 70% porzuconych kotów, które trafiły pod jego opiekę miało czarne umaszczenie.I to właśnie z powodu tego jakże przykrego "syndromu czarnego kota" włoskie Stowarzyszenie Obrony Zwierząt i Środowiska oraz Ruch Obrony Czarnych Kotów zdecydowały się wyznaczyć w kalendarzu Dzień Czarnego Kota, który w Polsce obchodzimy właśnie dzisiaj. Jego celem jest poprawa losu i wizerunku czarnych kotów, które z powodu zupełnie absurdalnych ludzkich wymysłów cierpią, choć nie zrobiły niczego złego.
Źródło: www.facebook.com
Zapłakana wnuczka odwiedziła swoją babcię. Powiedziała jej, że życie jest zbyt trudne. Na co staruszka dała jej ważną lekcję życia – Widząc, jak roztrzęsiona i zestresowana jest jej wnuczka, starsza pani wzięła ją za rękę i posadziła przy kuchennym stole. Sama w tym czasie nastawiła wodę w trzech garnkach. Gdy zagotowała się, do jednego garnka wrzuciła jajko, do drugiego marchewkę, a do trzeciego ziarenka kawy. Po 20 minutach wyjęła jajko i marchewkę i wlała kawę do filiżanki. Poprosiła wciąż zapłakaną wnuczkę, by dotknęła marchewkę, rozbiła jajko i napiła się kawy. Ta spojrzała na babcię zdziwiona, ale zrobiła to,o co prosiła. W międzyczasie mądra staruszka wyjaśniła jej, w czym rzecz:Widzisz kochana, te trzy rzeczy zostały poddane przeciwności losu, jaką jest wrzątek. Zobacz, co się stało z marchewką - przedtem była twarda i mocna, a teraz jest miękka i słaba. Za to jajko na początku było kruche, prawda? Skorupka chroniła delikatne wnętrze, które pod wpływem wrzątku zrobiło się twarde. Wyjątkowa jest kawa! Ona zmieniła wrzącą wodę. A teraz, moja droga, zadaj sobie pytanie o to, czym jesteś: marchewką, jajkiem czy kawą?Zanim dziewczyna zdążyła odpowiedzieć, babcia dokończyła myśl:Zastanów się dobrze, czy jesteś jak marchew, na pozór twarda, ale przy najmniejszej przeciwności losu miękka i słaba? Czy raczej jesteś jak jajko, pozornie delikatna, ale twoje serce twardnieje z bólu po utracie kogoś bliskiego lub pod wpływem innych bolesnych wydarzeń? A może jednak jesteś jak kawa? Ziarna kawy uwalniają swój prawdziwy smak i naturę wraz ze wzrostem temperatury wody. Czy potrafisz przeanalizować problem i ruszyć dalej?Wnuczka nie wiedziała, co odpowiedzieć. Każdy z nas musi zadać sobie to pytanie, na spokojnie je przemyśleć i... dokonać najlepszego wyboru.

30 przykładów mniej lub bardziej kiepskiego dnia #24 (31 obrazków)

Definicja ironii losu –

 
Color format