Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 408 takich demotywatorów

Marek domyślił się, że jego żona kupuje obiady na mieście – Domyślił się po tym, jak w niedzielę zjadłpomidorową, a w poniedziałek rosół
Domniemanie niewinnościwedług polskich sądów –  składowane w innym miejscuZdaniem Sądu niewiarygodne jest twierdzenie oskarżonego, że znalezione w domukołpaki kupił. Doświadczenie życiowe i zawodowe Sądu pozwala przyjąć, że złodziej niekupuje takich rzeczy jak kołpaki, nawet po okazyjnych cenach, bowiem może je ukraśćcalkiem za darmo. Jest to o tyle prawdopodobne, że oskarzony jak wyjaśnit ukradł już
Czasami kupuje coś od takich osób, chociaż tego nie potrzebuję. Z szacunku do nich, że nie zniżają się do żebrania –

Pielęgniarka po prośbie starszego pana wyczyściła jego lodówkę. Ta prośba okazała się być jedną z najcenniejszych lekcji w jej życiu

Pielęgniarka po prośbie starszego pana wyczyściła jego lodówkę. Ta prośba okazała się być jedną z najcenniejszych lekcji w jej życiu – Dzień, w którym odwiedziła pewnego staruszka na pewno zapamięta do końca życia.„Nigdy nie czułam się tak niewdzięczna za to co mam, tak jak dzisiaj. Ktoś kiedyś powiedział mi, że nie ma znaczenia co się posiada teraz, bo człowiek zawsze będzie myślał, że jest to niewystarczające i będzie chciał więcej. Ja też zwracałam uwagę na to co mam, na rzeczy materialne. Chciałam mieć nowy samochód, ładny dom, modne ubrania, buty itp. Ci co mnie znają, wiedzą, że jestem pielęgniarką i odwiedzam pacjentów w domach, dbam o ludzi z różnymi chorobami.Dziś rano jeden z nich poprosił mnie o wyczyszczenie lodówki.Odwróciłam się do niego i zapytałam, kto kupuje mu jedzenie. Wtedy opuścił głowę w dół, jakby było mu wstyd. Powiedział:”Kupuję jedzenie, kiedy mam pieniądze.” Rozpłakałam się. Nigdy w życiu nie widziałam tak pustej lodówki. Nagle zdałam sobie sprawę, że czym są moje potrzeby w porównaniu do jego.  Zaczęłam sprzątać jej wnętrze, podczas czyszczenia wciąż płakałam.Kiedy skończyła się moja zmiana, poszłam do samochodu. Jednak nie wiedziałam jak mam dalej żyć z tym, co widziałam. Nie mam żadnych kartek żywnościowych i sama niewiele zarabiam, ale pojechałam do sklepu po artykuły spożywcze. Wzięłam tyle, ile zmieściło się do koszyka."Nie piszę tego, aby dostać pochwały. Chcę tylko pokazać wszystkim ludziom, że obok nas żyją osoby w o wiele gorszej sytuacji niż my. Otworzyłam oczy i przekonałam się, że nie należy myśleć o tym, czego się nie ma, tylko doceniać to, co posiadamy”. Warto się czasami rozejrzeć wokół siebie, aby dostrzec osoby, które potrzebują naszej pomocy, uwagi czy po prostu dobrego słowa i uśmiechu
Warto zapamiętać tę liczbę –  Kupuję polskie produkty
Na przerwie w pracy spytałem nowego kolegę co ma na obiad. Ot, takie grzecznościowe pytanie do nowo przyjętego. Zanim właściwie odpowiedział co zje, zdążył pięć razy wspomnieć, że jest wegetarianinem – Odpowiedziałem mu na to, że ja zawsze kupuje mielone mięso wołowo-wieprzowe żeby mieć pewność, że przynajmniej dwa zwierzęta zostały zabite. No i się chłopak na mnie obraził...
Bohater jakiego nam nie trzeba –  kupuję 25 biletów, każdy inny, wybierz inną kolejkę
Kiedy o godz. 7:45 w Żabce jakiś koleś kupuje 4 butelki wódki i 6 piw, to znaczy, że gdzieś w pobliżu trwa jakaś większa budowa –
Źródło: echodnia.eu
 –  Filip ChajzerI co wy wiecie o cebuli.. Myślę sobie stojąc w kolejce do kasy w sklepie z kurtkami za Panem. który właśnie wykonał podwójnego axla i potrójnego tulupa w turnieju o puchar giełdy na Broniszach : _ Damska kurtka, którą kupuje kosztuje 900 PLN. I teraz się zaczyna. -Proszę Pani... Czy mogłaby Pani przyczepić do tej kurtki metkę od tamtej czarnej za 2900 PLN i zamazać cenę, ale tak żeby prześwitywała...? KURTYNA
Dziwne. Dzisiaj dopiero 22 grudnia, a alkohol na Sylwestra kupuję szósty raz w tym miesiącu –
Aziz Tetteh dwa razy w roku zbiera stary sprzęt z szatni Lecha Poznań i zawozi go dzieciom w Ghanie. Wracając do ojczyzny zawsze też kupuje ciężarówkę jedzenia, które ofiarowuje wybranemu wcześniej domowi dziecka – "[R]: Słyszałem od pana kolegów z Lecha, że w szatni wszystkie zużyte buty, stare piłki czy koszulki, trafiają do pana. Po co one panu?[AAT]: Żeby rozdawać.[R]: Komu?[AAT]: Dzieciom. W Ghanie. Zbieram to wszystko i wywożę do Afryki.[R]: Stare koszulki?[AAT]: Tych dzieci nie stać na ten sprzęt. Wiem dobrze, jak potrzebują pomocy. Do Akry latam dwa razy w roku. Z Polski za każdym razem zabieram wielką torbę ubrań, piłek. Robię to od lat. Tuż po przylocie jadę do sklepu małą ciężarówką i każę ją wypełnić. Wrzucają tam ryż, olej, cukier, wodę. Wszystko, co może się przydać. Bo w Afryce głód wciąż jest problemem. Wybieram później jeden z domów dziecka i ofiaruje mu wszystko, co mam"Takie coś to ja szanuję
 –  A czy ten czerwony DS4 1.6 THP jest jeszcze dostępny? Tak 47000 Nie Czy możemy z nim podjechać do ASO na oględziny? Oczywiście ja płacę. Aha, a to dlaczego? Bo aso potem wymyślają jakieś głupoty co wcale nie mają znaczenia oni nie mają pojęcia o samochodach potem klient nie kupuje ja nie mam siły na takie rzeczy jużAha, to ja podziękuję
Samsung, w swojej nowej reklamie, kompletnie zaorał Apple i wszystkich użytkowników iPhonów – Możliwe, że Samsung nie dość, że wypuścił najlepszą reklamę dla swojego nowego telefonu, ale także kompletnie zaorał Apple i całą konkurencję.W nowej reklamie koreańskiej firmy widzimy pewnego młodego człowieka, który jest wielkim fanem iPhonów. Przy każdej generacji godzinami stoi pod sklepem Apple, czekając na premierę swojego ukochanego telefonu.Jednocześnie widzimy też momenty w których bohater reklamy pokazuje wszystkie mankamenty jakie posiadają telefony Apple, jak np. brak wodoodporności, ciągle psująca się kamera, mały ekran a teraz tylko jedno wejście na ładowarkę jak i słuchawki. Na samym końcu reklamy widzimy jak bohater chowa swojego iPhona do szuflady a sam kupuje sobie Samsunga. Po drodze mija kolejną kolejkę pod sklepem Apple i mija mężczyznę, którego fryzura ma pokazywać, że najnowsze telefony Apple wciąż mają ramkę otaczającą ekran, gdzie Samsung całkowicie się jej pozbył.Trudno się z tą reklamą nie zgodzić
Moja żona twierdzi, że nie potrzebuję drugiego roweru, że to strata pieniędzy bo przecież nie mogę jeździć na dwóch rowerach w tym samym czasie – Podczas gdy ona sama ma kilkadziesiąt par butówi ciągle kupuje sobie nowe
Jeżeli mieszka tam jakaś niezła laska to kupuję mieszkanie poniżej! –
Dziennikarka poszła na zakupy, przed sklepem zagadnął ją staruszek. Stał w upale przez kilka godzin... – "Utargowałam w Saturnie pięć dych (bo im pokazałam, że w Media Expercie mają to samo taniej), więc dylam wesoło z Mikrobem do biedry po bańki mydlane "ale takie, co nie pękają, bo mają rękawiczkę" (sic!). Przed wejściem łapie mnie za łokieć staruszek, na oko 80 lat z hakiem, o kuli, i pyta, czy mu kupię "taką najtańszą chińską herbatę", bo – dodaje łykając łzy – "ja nie mam za co żyć, żona chora, syn chory, więc mi ludzie czasem coś kupią". Miękną mi kolana. Mówię, że jasne i czy coś jeszcze. On, że nic więcej, bo już wszystko ma. Kupuję te bańki, tę herbatę i jeszcze wodę w butelce, bo do mnie dociera, że on tam na tym upale, musiał stać z godzinę (dwie? trzy?). Wychodzę, daję, pytam gdzie mieszka i proponuję, że odwiozę, bo to z buta dobry kwadrans. Zabieram spod murku, na którym siedział, trzy reklamówki zrywki biedrowe, wysypują się z nich jakieś bułki, margaryna, ryba w puszce. Wszystko warte może z te pięć dych, co przed chwilą utargowałam w Saturnie. A może mniej. "Mam zapasy na dwa tygodnie" - mówi szczęśliwy, a gula w gardle zaczyna mi podchodzić do oczu. Zapinam mu pas, bo sam nie potrafi, pakuję kulę i siaty do bagażnika. Jedziemy. Chcę dopytać, co i jak, ale pan niedosłyszy mocno, więc ja słucham. O synowej, co pracuje na kuchni w szpitalu i ich wszystkich żywi i o synu, co się ich wyrzekł, bo mu nie chcieli (nie mieli z czego) spłacić "jego połowy domu, co mu się niby należy, bo z nami nie mieszka jak ten drugi syn". Odprowadzam pod drzwi. Mikrob na szczęście cichutki i cierpliwy jak nigdy. I nagle pan mnie zaczyna całować po rękach i błogosławić całą moją rodzinę trzy pokolenia wstecz i wprzód. Wstyd mi. Nie wiem, czy przeżył Powstanie, czy może dobra zmiana mu właśnie zabrała ubecką emeryturę. Może jedno i drugie. Może ani jedno. Mam to w dupie."
 –
 –  Rzecz wydarzyła się w Europejskim Centrum Solidarnościw Gdańsku. Przy kasie spostrzegłam paręstaruszków. Widziałam ich już jakiś czas wcześniej w okolicy budynku. Zadbani, eleganccy, odświętnie i schludnie ubrani. Po wyrywkowych zasłyszanych słowach entuzjazmu widać było, że to wyjściewiele dla nich znaczy i chyba nie za częstozdarza im się gdzieś wyrwać na zwiedzanie.Para zadawała jakieś pytania kasjerce iwkrótce dało się słyszeć poruszone głosyi pytania o cenę i zniżki. Okazało się, że obojesą kombatantami. Po chwilowej wymianie zdań pada kwota: 30 zł. Kobieta odwraca się do dziadka i mówi:Zapłacisz? Masz tyle?Ile?30 zł.Ile?! Tutaj mężczyzna wyraźnie zszokowany zamierabez ruchu z ręką w portfelu. Widać, że ta sumato coś, na co zupełnie nie był przygotowany.Tak, tyle i to po zniżce! – wykrzykuje staruszka i trąca go łokciem w rękę. Dziadektrzęsącymi się rękoma wyciąga pieniądzei kupuje bilety.Tak mnie to ruszyło, tak wkurzyło ispowodowało, że ta sytuacja ciągle siedzi miw głowie. Wstyd mi, że ludzie, którzy walczyliza mój kraj są zmuszeni do tego, że nie mogąnormalnie i na luzie wyjść sobie do muzeumczy gdziekolwiek indziej, bo muszą liczyć sięz każdym groszem…
Źródło: tekst mój
Największa zagadka świata - kto do cholery kupuje te ubrania? –

Kobieta była gotowa odejść od swojego męża, ale wtedy jej mama poprosiła ją, żeby najpierw wykonała jedno zadanie. Ta historia uczy nas doceniać to, co mamy

Kobieta była gotowa odejść od swojego męża, ale wtedy jej mama poprosiła ją, żeby najpierw wykonała jedno zadanie. Ta historia uczy nas doceniać to, co mamy – „Wytrzymałam w swoim małżeństwie tak długo, jak byłam w stanie. Nadszedł jednak taki dzień, gdy nie starczyło mi już sił i gdy tylko mój mąż Billy wyjechał do pracy – spakowałam rzeczy, zabrałam naszego 14-miesięcznego synka i odeszłam z domu.Tamten rok był jedynym, gdy mieszkaliśmy w jednym mieście z moimi rodzicami. Prawdopodobnie możliwość ucieczki do taty i mamy uprościła moją decyzję odejścia od Billa. Zapłakana i zła siedziałam z mamą w kuchni. Mama trzymała dziecko, ja zaś szlochając usprawiedliwiałam swój wyczyn. Mama zrobiła mi filiżankę herbaty i powiedziała, że wraz z tatą mi pomogą. Odetchnęłam z ulgą, czując, że są po mojej stronie.– Zanim jednak zostawisz Billa, musisz coś zrobić, – powiedziała mama, a następnie położyła spać mojego synka, wzięła kartkę i długopis i zrobiła pionową linię przez środek kartki.Mama poprosiła mnie, abym napisała po lewej stronie wszystko, co zrobił Billy, a co spowodowało, że nie mogę już z nim żyć. Spojrzałam na podzieloną linią kartkę i myślałam, że po prawej stronie będę musiała wypisać wszystkie zalety swojego męża. Byłam pewna, że lista wad będzie znacznie dłuższa, dlatego ochoczo złapałam długopis i wypełniłam lewą kolumnę. Nie żałowałam atramentu ani papieru. Chciałam jak najszybciej odzwierciedlić na kartce wstrętny obraz mojego nieznośnego męża.Napisałam w lewej kolumnie:Nigdy po sobie nie sprząta.Mało kontaktowy (milczek). O wszystkich jego planach i decyzjach dowiaduję się ostatnia.Zasypia w trakcie mszy w kościele.Wydmuchuje nos i beka przy stole.Nigdy nie kupuje mi ładnych prezentów.Ubiera się niechlujnie i brzydko.Skąpi pieniędzy.Leń (nie pomaga mi w domu).Lista wypełniła całą kartkę. Miałam już więcej niż potrzeba dowodów na to, że żadna kobieta nie jest w stanie żyć z takich monstrum. Z wielkim samozadowoleniem i krzywym uśmiechem spytałam:– A teraz, jak sądzę, chcesz, abym napisała po prawej stronie, jakie Billy ma zalety?– Nie, – odparła mama. – Wiem dobrze, jakie Billy ma zalety. Po prostu proszę cię, abyś w prawej kolumnie wypisała wszystkie swoje reakcje na zachowania Billa. Napisz co TY robisz w odpowiedzi, jak się zachowujesz.To było bardzo brutalne i bardzo trudne zadanie – o wiele trudniejsze, niż opis dobrych stron mojego męża. Pamiętałam kilka jego zalet i mogłam je opisać, ale nigdy nie myślałam o samej sobie. Wiedziałam jednak, że mama się nie odczepi, dopóki nie skończę, zaczęłam więc pisać:Obrażałam się, złościłam, krzyczałam irytowałam.Było mi wstyd za niego, wstydziłam się być obok.Robiłam z siebie ofiarę i męczennika, manipulowałam emocjami i starałam się wzbudzić litość do siebie.Chciałam być żoną kogoś innego.Nie rozmawiałam z nim (zamykałam się w sobie i karałam Billa milczeniem).Uważałam, że jestem dla niego za dobra (że Billy nie jest mnie godny).Lista wydawała się nieskończenie długa. Gdy wypełniłam już całą kolumnę, mama wzięła kartkę i nożyczki. Następnie przecięła kartkę wzdłuż pionowej linii. Lewą kolumnę mama zmięła i wyrzuciła do śmieci, a prawą połowę kartkę wręczyła mi i powiedziała:– Rebecko, zabierz tę listę do domu. Zastanów się dzisiaj nad swoimi zachowaniami. Niech dziecko zostanie u nas na noc. Jeżeli uczciwie zrobisz to, o co cię proszę i nadal będziesz chciała odejść od Billa, to tata i ja zrobimy wszystko, żeby ci pomóc.Zostawiłam rzeczy i syna u rodziców i wróciłam do domu. Siedziałam na kanapie ze swoją połówką kartki. Było mi ciężko uwierzyć, że tak właśnie wyglądały moje zachowania, gdy nie miałam przed oczami spisanych irytujących nawyków męża. Lista wyglądała strasznie. Czytałam bez końca spis haniebnych metod, rozwalających reakcji i miałkich, niskich zachowań. Spędziłam następne parę godzin, prosząc w duchu męża o wybaczenie. Modliłam się o siłę i mądrość, by dokonać tych zmian, których dokonać musiałam. Nie potrafiłam zrozumieć, jak to się stało, że zrobiłam z siebie pośmiewisko. Nie umiałam już przypomnieć sobie listy grzechów Billa – do tego stopnia była ona absurdalna. Na tej liście nie było nic niemoralnego ani strasznego. Czyżby moje serce na tyle oślepło i stwardniało, że przestałam zauważać fakt posiadania naprawdę dobrego męża – nie doskonałego, ale dobrego?Przypomniałam sobie, jak 5 lat temu złożyłam Billowi przysięgę. Przysięgałam kochać go w zdrowiu i w chorobie, być z nim w radości i w smutku. Obiecałam to wszystko Billowi w obecności mojej rodziny i przyjaciół. Pomimo złożonej świętej obietnicy, byłam jednak gotowa porzucić go dziś rano z powodu tych drobnych, irytujących mnie, czynów.Wsiadłam do samochodu i pojechałam z powrotem do moich rodziców. Nie mogłam uwierzyć, że czuję się znakomicie, w odróżnieniu od mojej pierwszej wizyty kilka godzin temu. Teraz czułam spokój i wdzięczność. Gdy zabierałam syna, przeraziłam się, że o mały włos zmieniłabym dramatycznie całe jego życie. Z powodu swojego drobiazgowego czepialstwa i przewrażliwienia pozbawiłabym go możliwości codziennego spędzania czasu ze wspaniałym ojcem. Naprędce podziękowałam mamie i wyskoczyłam z domu rodziców, żeby zdążyć rozpakować rzeczy przed powrotem Billa”.Rebeca Serbe