Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 244 takie demotywatory

 –
Chciałbym wziąć to pokolenie dzieciaków za rękę na jakieś 12 godzin i teleportować się z nim, gdzieś do roku 2002 – Obudzić się z nimi w sobotę i instynktownie włączyć telewizor, w którym leciałoby muzyczne notowanie Viva Polska, a zaraz po nim Dextera i Krowa i Kurczak na Cartoon Network. Zjeść z nimi paczkę maczug za 60 groszy, wyrzuć metr hubby bubby i napić się oryginalnego frugo, które potrafiło wykrzywić  buzie największego cwaniaka.Spędzić z nimi dzień na podwórku bez tych nędznych telefonów, by pokazać im, że kiedyś każdy z nas wiedział gdzie i o której znaleźć się na dworze, aby pograć w piłkę lub poskakać z dziewczynami w gumę. Walkman, ławka, słonecznik, vansy z targu, gra w kolory, wyliczanki, posiniaczone kolana, bazy w krzakach, pukawki na jarzębine, oranżada w butelce i lody kolorki. Chciałbym im pokazać jak można było zjeść obiad z prędkością światła, żeby nie tracić czasu na siedzenie w domu. Chciałbym ubrać ich w swoje spodnie na niedziele i ostrzec by mówili wszystkim, że nie mogą się dziś brudzić. Pokazać zwykły trzepak do dywanu, który był najlepszym placem zabaw, gdy nie miało się komputera i konsoli. Chciałbym, aby poczuły wspaniały  smak kanapki z masłem i cukrem.Chciałbym pograć z nimi w zbijanego, a nawet i ponownie strzaskać szybę w oknie sąsiada, aby pokazać im jak szybko dzieci potrafiły uciekać ze strachu, gdy groziło im się ojcem lub policją. Chciałbym, pokazać im co to znaczy mieć kumpli ze trzepaka i ile należy się przygotowywać do starcia w śmigusa dyngusa. Jak krzyczeć do mamy, aby rzuciła z okna dwa złote na chipsy i picie... i jak bardzo dzieci lubiły, gdy zrzucała nam frytki w woreczku.  Chciałbym spędzić z nimi chociaż te 12 godzin, by pokazać im na czym polegało kiedyś życie. Jak zwalniał czasy, gdy patrzyło się na życie wolnymi oczami, wspinało po drzewach wolnymi rękami i cieszyło się wolnym duchem, gdy rodzice pozwolili zostać wieczorem godzinę dłużej na dworze. Chciałbym, aby wiedzieli, że najgorsze kiedyś słowa brzmiały "wracaj już do domu!".Chciałbym, aby ten jeden dzień pozostał w ich sercach, po to, aby wiedzieli ile to wszystko dla nas kiedyś znaczyło.
Chipsy o smaku wędzonego BBQ –
 –
0:26
Sklep sprzedaje wodę, napoje i przekąski, w tym chipsy ziemniaczane. Znajduje się on 120 metrów powyżej ściany klifu –
 –
 –
0:07
Przysięgam, chciałbym wziąć to pokolenie dzieciaków za rękę na jakieś 12 godzin i teleportować się z nim, gdzieś do roku 2000 roku. – Obudzić się z nimi w sobotę i instynktownie włączyć telewizor, w którym leciałoby muzyczne notowanie Viva Polska, a zaraz po nim Dexter, Krowa i Kurczak na Cartoon Network. Zjeść z nimi paczkę maczug za 60 groszy, wyżuć metr hubby bubby i napić się oryginalnego frugo, które potrafiło wykrzywić  buzie największego cwaniaka.Spędzić z nimi dzień na podwórku bez tych nędznych telefonów, by pokazać im, że kiedyś każdy z nas wiedział gdzie i o której znaleźć się na dworze, aby pograć w piłkę lub poskakać z dziewczynami w gumę. Walkman, ławka, słonecznik, vansy z targu, gra w kolory, wyliczanki, posiniaczone kolana, bazy w krzakach, pukawki na jarzębine, oranżada w butelce i lody kolorki. Chciałbym im pokazać jak można było zjeść obiad z prędkością światła, żeby nie tracić czasu na siedzenie w domu. Chciałbym ubrać ich w swoje spodnie na niedziele i ostrzec by mówili wszystkim, że nie mogą się dziś brudzić. Pokazać zwykły trzepak do dywanu, który był najlepszym placem zabaw, gdy nie miało się komputera i konsoli. Chciałbym, aby poczuły wspaniały  smak kanapki z masłem i cukrem.Chciałbym pograć z nimi w zbijanego, a nawet i ponownie strzaskać szybę w oknie sąsiada, aby pokazać im jak szybko dzieci potrafiły uciekać ze strachu, gdy groziło im się ojcem lub policją. Chciałbym, pokazać im co to znaczy mieć kumpli ze trzepaka i ile należy się przygotowywać do starcia w śmigusa dyngusa. Jak krzyczeć do mamy, aby rzuciła z okna dwa złote na chipsy i picie... i jak bardzo dzieci lubiły, gdy zrzucała nam frytki w woreczku.  Chciałbym spędzić z nimi chociaż te 12 godzin, by pokazać im na czym polegało kiedyś życie. Jak zwalniał czas, gdy patrzyło się na życie wolnymi oczami, wspinało po drzewach wolnymi rękami i cieszyło się wolnym duchem, gdy rodzice pozwolili zostać wieczorem godzinę dłużej na dworze. Chciałbym, aby wiedzieli, że najgorsze kiedyś słowa brzmiały "wracaj już do domu!".Chciałbym, aby ten jeden dzień pozostał w ich sercach, po to, aby wiedzieli ile to wszystko dla nas kiedyś znaczyło. Dzieciństwo, czy pamięta ktoś jeszcze?Co się stało z nami, dzieciakami z tamtych lat?
 –  WYGRAŁEŚ!
Turyści wycięli na grzbiecie nosorożca swoje imiona! Jakim durniem trzeba być, żeby tak postąpić? – Niektórzy ludzie zachowują się gorzej niż zwierzęta.Pomimo zakazu dokarmiania przerzucają przez ogrodzenia kanapki, chipsy czy ciastka. Jeśli myślicie, że to karygodne zachowania pewnie nie słyszeliście jeszcze o tym, co wydarzyło się w paryskim zoo. Dwójka turystów odwiedzających zoo postanowiła upamiętnić swój pobyt w tym miejscu i wyryć na nosorożcu swoje imiona. Prawdopodobnie była to zakochana para i na dowód miłości postanowili 'podrapać' starego nosorożca. Na jego grzbiecie wydrapali paznokciami swoje imiona: Camille i Julien.Niestety, nie odnaleziono sprawców całego zajścia. Dziwi fakt, że pomimo sporej liczby odwiedzających nikt nie zauważył tego incydentu. Przecież wydrapanie tych imion musiało trochę trwać Niektórzy ludzie zachowują się gorzej niż zwierzęta.Pomimo zakazu dokarmiania przerzucają przez ogrodzenia kanapki, chipsy czy ciastka. Jeśli myślicie, że to karygodne zachowania pewnie nie słyszeliście jeszcze o tym, co wydarzyło się w zoo. Dwójka turystów odwiedzających zoo postanowiła upamiętnić swój pobyt w tym miejscu i wyryć na nosorożcu swoje imiona. Prawdopodobnie była to zakochana para i na dowód miłości postanowili 'podrapać' starego nosorożca. Na jego grzbiecie wydrapali paznokciami swoje imiona: Camille i Julien.Niestety, nie odnaleziono sprawców całego zajścia. Dziwi fakt, że pomimo sporej liczby odwiedzających nikt nie zauważył tego incydentu. Przecież wydrapanie tych imion musiało trochę trwać
 –
 –
0:17
Ostatnio zostałem wezwany do szkoły. Moje dziecko sprzedawało chipsy innym uczniom, za symboliczne kwoty 20-50 groszy. Mało tego, Jurek twierdził, że są to chipsy życia, które są ciałem boga Chipsosa. Na spotkaniu obecna była też oburzona katechetka – Zaczęła ona coś mówić o magii, zabobonie, i niesmacznym, wykrzywiajacym standarty etyczne i estetyczne zachowaniu. Odpowiedziałem, żeby nie prześladowała mojego syna na tle religijnym, i uszanowała jego wiarę, przecież każdy ma prawo wierzyć w co chce. Odpowiedziała, że nawet jeśli tak jest, to szkoła to nie miejsce na religijną agitację. Gdy tylko to powiedziała, ugryzła się w język. Gdy dopytałem, co w takim razie ona tu robi, wszak sama agituje za religią, cała zrobiła się purpurowa. Oczywiście porozmawiałem z synem, na pytanie gdzie nauczył się tak oszukiwać, odpowiedział - w kościele
Kiedy w piątek około godz. 23 jakimś cudem udało Ci się znaleźć w domu pełną paczkę chipsów –
0:01
Źródło: giphy.com
 –
Lata 90. Czas, gdy wstawało się z rana, jadło szybko śniadanie i leciało pod blok. Chodziło się od drzwi do drzwi, pytało czy wyjdzie Michał, Kacper... – Przesiadywało się na trzepaku, potem grało w piłkę, a po południu szło się do bazy za garażami. Nie obchodził nas internet, nie interesowały lajki na Instagramie. Jaraliśmy się, gdy mama dała nam 5 zł na cały dzień. Mogliśmy kupić za to kilka lodów pałeczek i jeszcze starczało na chipsy za 50 groszy. Do domu wracaliśmy wieczorem, wymęczeni. Szło się spać, a nie do nocy siedziało wpatrzonym w smartfona.Tak, brakuje mi tych czasów. Ale cieszę się, że mogłem je przeżyć.
 –
Pamiętasz te czasy, jak czekałeś przed maleńkim sklepem, aby mama kupiła ci gumę kulkę, loda Bambino, chipsy Star Foods i oranżadę w proszku? –
 –
 –