Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 209 takich demotywatorów

Naukowcy przywrócą do życia wymarłe gatunki. Mamuta włochatego zobaczymy za dwa lata – Włochaty mamut może powrócić do żywych już za dwa lata - twierdzą naukowcy z Uniwersytetu Harvarda. Zespół pod przewodnictwem światowej sławy profesora George'a Churcha pracował nad odtworzeniem DNA mamuta. Jeśli naukowcom się uda, o czym są przekonani, to w przyszłości będzie można w ten sposób ratować wymierające gatunki.Korzystając z nowej precyzyjnej metody CRISPR/Cas9 będzie można odtworzyć gen dawno wymarłego zwierzęcia. Pozwala ona na modyfikację genomu każdego gatunku, bez uszkodzenia innych genów. Nie byłoby to możliwe w przypadku mamuta, gdyby nie DNA zwierzęcia, które przetrwało w zmarzlinie. To na jego podstawie naukowcy mogą zbierać dane o różnicach między mamutami a słoniami
Wygramy - daj mocne. Przegramy - daj słabe. Remis - napisz w komentarzu – Możecie dodatkowo w komentarzu napisać przewidywany wynik. Zobaczymy, kto będzie miał rację
I pomyśleć, że dawniej był to powód do dumy "zdobyty" podczas najlepszych zabaw –  W brzuchu ciężarnej kobiety były bliźniaki.Pierwszy zapytał się drugiego:Wierzysz w życie po porodzie?- Jasne. Coś musi tam być. Mnie się wydaje,że my właśnie po to tu jesteśmy, żeby sięprzygotować na to co będzie potem.- Głupoty. Zadnego życia po porodzie nie ma.Jak by miało wyglądać?- No nie wiem, ale będzie więcej światła.Może będziemy biegać, a jeść buzią...No to przecież nie ma sensu! Biegać sięnie da! A kto widział żeby jeść ustami!Przecież żywi nas pępowina.- No ja nie wiem, ale zobaczymy mamę,a ona się będzie o nas troszczyć.Mama? Ty wierzysz w mamę?Kto to według Ciebie w ogóle jest?No przecież jest wszędzie wokół nas...Dzięki niej żyjemy. Bez niej by nas nie było.- Nie wierzę! Zadnej mamy jeszcze nieidziafem czyli jej nie ma...- No jak to? Przecież jak jesteśmy cicho,możesz posłuchać jak śpiewa, albopoczuć jak głaszcze nasz świat.Wiesz, ja wierzę w życie po porodzie
Kiedy dziennikarze zapytali George'a Foremana, czemu wszystkich pięciu synów nazwał George, słynny bokser odpowiedział: "Joe Frazier, Muhammad Ali, Ken Norton, Evander Holyfield... Dajcie im wszystkim walnąć się w głowę, a potem zobaczymy, ile imion wymyślicie"  –
W Gdańsku zostały zrzucone ścieki do Motławy. Grozi to poważną katastrofą ekologiczną dla całej Zatoki Gdańskiej – Prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz poinformował, że kontrolowany zrzut ścieków z przepompowni wody do Motławy zakończył się. "Kolejne informacje zostaną podane po posiedzeniu Miejskiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego" - napisał na swoim Facebooku.Wstępne badania wód Zatoki Gdańskiej wskazują na przekroczenie norm zanieczyszczeń.Do zdarzenia miała doprowadzić awaria pompy."Mieliśmy pecha, że obsługa, która tam jest, była akurat dzisiaj nowa, świeża, niedoświadczona, no i wyszło, jak wyszło. Ścieki napływały, napięcie oczywiście było cały czas, to tylko był chwilowy ten przysiad, a pompy nie pracowały, a ten sobie myślał, że wszystko jest dobrze. Takiego pecha jeszcze nie mieliśmy, a straty będą tak duże, że się w pale nie mieści. Szlag by to trafił, mówię panu. Tak źle, jak pracuję 46 lat, to jeszcze nie było, naprawdę źle, bardzo źle. Może będziemy w telewizji. Zobaczymy czy będziemy" - tłumaczył w rozmowie telefonicznej pracownik SNG.Sprawą zajęła się prokuratura.Nie da się tego skomentować bez użycia wulgaryzmów, więc nic nie napiszę... Gdańsk
Jeżeli oglądać filmy z Jackie Chanem od tyłu, zobaczymy opowieść o człowieku, który podczas bijatyki zbierafragmenty mebli –
Naprzeciwko tego sklepu został otwarty sklep z żonami – Na pierwszym piętrze są kobiety, które są dobre w łóżku. Na drugim pietrze są kobiety, które są dobre w łóżku i są bogate. Piętra od trzeciego do szóstego NIGDY NIE BYŁY ODWIEDZONE W pewnym mieście powstał sklep, w którym każda kobieta mogła sobie kupić męża. Miał sześć pięter, a jakość facetów rosła wraz z każdym piętrem. Był tylko jeden haczyk: jak już kobieta weszła na wyższe piętro, nie mogła zejść niżej, chyba że prosto do wyjścia bez możliwości powrotu. Wchodzi więc tam pewna babka poważnie zainteresowana kupnem męża. Na pierwszym piętrze wisi tabliczka: „Mężczyźni tutaj mają pracę" - To już coś, mój były nawet roboty nie miał - pomyślała kobieta - ale zobaczę, co jest wyżej. Na drugim piętrze był napis: „Mężczyźni tutaj mają pracę i kochają dzieci" - Miło, ale zobaczymy, co jest wyżej. Na trzecim piętrze była tabliczka: „Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci i są niesamowicie przystojni" - No, coraz lepiej - pomyślała - ale wyżej, to musi być już zajebiście. Na czwartym piętrze można było przeczytać: „Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci, są niesamowicie przystojni i pomagają przy pracach domowych" - Słodko, słodko... Ale chyba wejdę piętro wyżej. Na piątym piętrze stało: „Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci, są niesamowicie przystojni, pomagają przy pracach domowych i są diabelnie dobrzy w łóżku" - No niesamowite, wręcz cudownie - pomyślała kobieta - ale jak tu jest tak wspaniale, to co musi być piętro wyżej!?! Na szóstym piętrze BARDZO zdziwiona kobieta przeczytała: „Na tym nie ma żadnych facetów. Zostało ono stworzone tylko po to, aby udowodnić, że wam, babom, za cholerę nie można dogodzić..."
W Dolinie Kościeliskiej –
Kto jest za? –  Dajmy politykom najniższą krajową i zobaczymy jak szybko wszystko zacznie się zmieniać
Pamiętacie "Cool Runnings" - egzotyczną ekipę bobslejową z Jamajki? Historia się powtarza! W przyszłym roku na igrzyskach w Pjongczang zobaczymy bobslejową reprezentację Nigerii! – Panie właśnie zdobyły olimpijską kwalifikację, stając się pierwszymi reprezentantkami kraju na zimowych igrzyskach
 –
 –  N: W ostatni piątek razem z przyjaciółką lekko pijane wracałysmy do domu z imprezy autobusem nocnym linii 234. W trakcie podróży spontanicznie postanowiłyśmy, że się pocałujemy. Ot, nic specjalnego. Wszystko były świetnie dopóki nie zauważyłyśmy, że jeden z dwójki młodych chłopców stojących przy drzwiach miał wyraźnie skierowany na nas swój telefon podśmiechując się pod nosem. Najprawdopodobniej nas nagrywał albo robił zdjęcia. Już miałyśmy do nich podejść i zabrać im telefon, ale w biegu wysiedli na Słowiańskiej. Trzymający telefon miał na sobie koszulkę z Powstania Warszawskiego a jego koleżka bluzę z napisem "Jestem królem" i koroną. Jeśli to czytacie to chciałabym, żebyście tylko wiedzieli, że źle trafiliście. Akurat tak się składa, że ja i moja przyjaciółka studiujemy prawo i jeśli gdziekolwiek zobaczymy to nagranie/zdjęcią które zawierają nasz wizerunek, wy, albo raczej wasi rodzice(bo podejrzewam, że nie mieliście nawet skończonych 18 lat wnioskując po tym szczeniackim zachowaniu) będziecie mieli spore problemy. Pozyskanie monitoringu z autobusu z waszym wizerunkiem to żaden problem a konsekwencje będziecie mogli odczuwać na długo. Dlatego apeluję, byście poszli do rozum do głowy i usunęli wszystkie materiały, które wtedy zarejestrowaliście i zrozumieli, że dwójka całujących się dziewczyn to normalność, nic specjalnego i nie powód do tego, by wyciągać telefon i rejestrować takie zdarzenie. Naprawdę, radzę to usunąć.
Taki pomysł na akcję na lato. Kiedy zobaczymy w mieście czy poza nim siedzącą babcię sprzedającą truskawki, warzywa czy kwiaty, podejdźmy i kupmy coś od niej. Dla nas to niewielki koszt, a dla takiej kobiety to na pewno wiele znaczy – Co myślicie o tym?

To dopiero nazywa się prawdziwa miłość:

To dopiero nazywa się prawdziwa miłość: – Siedzę w kuchni i jem obiad, okno otwarte na oścież bo ciepło, nagle pod blokiem jakiś typ zaczyna zaczyna piłować ryjaPAULINA!PAULINAAA!PAULINAAAAAAAA!Przywołało mi to wspomnienia z dzieciństwa, jak jeszcze nie było komórek i tak się wywoływało kolegów na granie w gałę, ale przecież teraz komórki są, więc dziwna sprawa. Myślę, że może typowi bateria padła, albo szybka pękła a wymiana droga, ale zaraz się okazało, że to jednak jakaś grubsza opcja, bo nawoływacz zaraz dodałKTO CIĘ DYMA JAK MNIE NI MA?!I od początku: PAULINA! KTO CIĘ DYMA JAK MNIE NI MA?!I tak raz za razem. Pomyślałem, że to typowy osiedlowy zawód miłosny, typ się najebał, bo w końcu długi weekend, pokrzyczy z 5 minut, żeby upuścić nieco goryczy ze złamanego serca i sobie pójdzie na kebaba albo automaty.Ale nie. PAULINA, KTO CIĘ DYMA JAK MNIE NI MA?! - krzyczał już kurwa z 20 minut, aż zaczęło intrygować kim jest rozpustna Paulina i kto w istocie rzeczy ją dyma. Postanowiłem pójść na dół popatrzeć co się dzieje, ale jako, że w Polsce za patrzenie się na różne rzeczy można dostać wpierdol, to postanowiłem przy okazji wyrzucić śmieci, chociaż kosz był prawie pusty - będzie wyglądało, że od tak sobie idę do śmietnika i po drodze niby przypadkiem zobaczę co i jak, ale niby mnie to zbytnio nie interesuje. Wyrzucanie śmieci to obok grillowania czynność na tyle u nas usankcjonowana społecznie, że w jej trakcie się wpierdolu nie dostaje, a przynajmniej ja się nigdy nie spotkałem z taką sytuacją.No to wziąłem worek i idę na dół, wychodząc z klatki odpaliłem szluga i okrążam blok. Jak zobaczyłem typa, któremu rogów przyprawiła Paulina, to już wiedziałem, że będzie grubsza inba.Wiecie jak wygląda Ninja z Die Antwoord? Jak ktoś nie wiem to zamieszczam zdjęcie. W każdym razie jakby Ninja z Die Antwoord nie mieszkał w RPA czy tam Kalifornii, tylko w Polsce na skrzyżowaniu Konopnickiej i Wyzwolenia i nie był raperem, tylko w czasie awantury domowej by zabił konkubinę siekierą i poszedł za to na 20 lat do więzienia, to by potem wyglądał jak ten typ xDPatolog na 1000%, na mordzie wydziarane jakieś kropki i sztylety, na szyi blizna jakby ktoś mu próbował poderżnąć gardło, na łydce wytatuowane HWDP itd. Na oko miał z 50 lat, z czego większość ewidentnie spędził w różnego rodzaju instytucjach izolujących go od społeczeństwa. Jego kolekcja patologiczny tatuaży, blizn i innych znamion - jak określił to Peja - życia kureskiego, była wyeksponowana bardzo dobrze, bo był tylko w klapkach i krótkich spodenkach, z których kieszeni wystawało nadpite pół litra. Aha, co ciekawe, miał ze sobą też łopatę xD za pomocą której jak sądziłem zamierzał zakopać ciało niewiernej Pauliny i jej kochanka, gdy już ustali kto nim jest xD Wkrótce okazało się jednak, że łopata nie miała służyć do zakopywania kogokolwiek, a wręcz odwrotnie.Gdy patolog zobaczył mnie idącego ze śmieciami i szlugiem to zawołał, że ej młody daj szluga bo się wkurwiłem. Oczywiście dałem, bo obawiałem się, że w przeciwnym razie moje szczątki spoczną w zbiorowej mogile z Pauliną i jej gachem xD Patolog odpalił szluga, zaciągnął się, wypuścił dym, zadumał na sekundę, po czym rozwiązał zagadkę, która w tym momencie frapowała już pewnie wszystkich mieszkańców bloku.JA WIEM KTO CIĘ DYMA! DYMA CIĘ TEN ZBOCZENIEC, PEDOFIL I KULFON!Chciałem delikatnie zapytać, po co drze ryja od pół godziny, skoro wie kto dyma Paulinę, ale w tym momencie na jeden z balkonów na pierwszym piętrze wyszedł rzeczony pedofil i zboczeniec, który widocznie poczuł się wywołany do tablicy i krzyknął, że Patolog sam jest Kulfon, a on Paulinę będzie dymał ile będzie chciał, bo to jego żona. Patolog na to krzyczy, że tak, to zejdź tu kurwo na dół to zobaczymy, a Pedofil krzyczy, żeby to on wszedł na górę to wtedy zobaczymy. Ten wpierdolowy pat trwałby pewnie tyle co bitwa nad Sommą, gdyby na balkon nie wyszła Paulina we własnej osobie, żeby zapytać Pedofila co tu się odpierdala - Patolog jak ją zobaczył to powiedział EEEE, TO NIE TA PAULINA TYLKO INNA, SORY XD Paulina z mojego bloku okazała się więc być zupełnie porządną kobietą, a Pedofil najpewniej wcale nie być zboczeńcem, ani tym bardziej pedofilem.Patolog patrzy na mnie, potem na mój worek ze śmieciami i mówi, że worek prawie pusty. To ja potwierdzam, że owszem, jakiś bardzo pełny to nie jest. Patolog na to, że TO SIĘ ELEGANCKO SKŁADA, CHOĆ MŁODY NA CHWILKĘ ZE MNĄ TU KAWAŁEK BO MUSZĘ KURWA PSA WYKOPAĆ A NIE MAM GO KURWA W CO WZIĄĆ POTEMNawet gdyby brzmiało to mniej abstrakcyjnie, to i tak nie miałbym pewnie ochoty nigdzie z półnagim Patologiem chodzić, więc mówię, że niestety jestem zajęty, ale on powiedział NO DAWAJ KURWA JAK CIĘ CZŁOWIEK PROSI, więc już nie miałem zbytnio wyjścia xD Idąc odkopywać psa poznałem zarówno historię tej misji, jak i sprawę z Pauliną.Z Pauliną było tak, że była konkubiną Patologa przed jego ostatnim pobytem w więzieniu, który trwał aż 7 lat i był konsekwencją pobicia towarzysza libacji ze skutkiem śmiertelnym. Jak Patolog przekraczał bramę zakładu karnego to Paulina obiecywała, że będzie na niego czekać, ale widocznie przez te 7 lat zmieniła zdanie, bo jak wyszedł kilka miesięcy temu z więzienia to nigdzie jej nie było. Dzisiaj spotkał pod sklepem jakiegoś koleżkę, który powiedział mu, że Paulina podobno mieszka na osiedlu obok, czyli u mnie, jednak nie precyzując adresu. Planem Patologa było więc pójście pod każdy blok na moim osiedlu (a akurat w drodze po psa przechodził koło mojego) i nawoływanie Pauliny, aż ta sama się zdekonspiruje, ale jak widać nie wziął pod uwagę, że kobiet o tym imieniu może być więcej xDZ psem sprawa była jeszcze bardziej kuriozalna, a przedstawiała się następująco - Patolog miał sąsiadkę, która nazywała się TA STARA Z PARTERU. Sąsiadka miała psa, a właściwie sukę, która nazywała się Picia. Picia była jedynym towarzyszem życia sąsiadki, która owdowiała dekadę temu, a dzieci to wiadomo, już na swoim, życiem zajęte. Picia kilka tygodni wcześniej zdechła, a sąsiadka nie czując się na siłach fizycznych ani psychicznych do własnoręcznego zakopania jej, najęła do tego patologa, który za ten pogrzeb przyjął korzyść rzeczową w postaci pół litra alkoholu. Sąsiadka jednak tak bardzo tęskniła za Picią, swoją jedyną towarzyszka, a pies zaczął nawet objawiać się w jej snach i rozmawiać z nią po Polsku. W tej sytuacji sąsiadka zdecydowała się na krok radykalny i poprosiła Patologa, żeby Picię wykopał i przyniósł z powrotem xD Patolog się zgodził, ale że tym razem zlecenie było znacznie bardziej nietypowe, to za wykonanie go zażądał aż litra wódy, w tym pół litra płatnego z góry, bo inaczej nie powie gdzie jest pies pogrzebany, jak to się mówi xD To właśnie była wystająca z jego kieszeni flaszka.Gdy słuchałem tych opowieści zdążyliśmy już dojść na miejsce pochówku Pici, czyli nieużytki pomiędzy Aleją Wilanowską a torem łyżwiarskim Stegny w Warszawie. Teraz już tam budują gdzieniegdzie jakieś nowe osiedla, ale ogólnie większość to nadal dzikie pola. Patolog zaczyna kopać, z 10 minut machał łopatą ale nic nie ma, to mówi, weź młody tu pokop z boku bardziej, bo ja się zmęczyłem. Jako, że byłem w odludnym miejscu sam na sam z typem, który już kiedyś kogoś zabił, to wolałem nie wspominać, że miałem tu być tylko w charakterze posiadacza prawie pustego worka na śmieci, tylko kopałem xD również bez skutku.Potem Patolog powiedział, żebym dał łopatę, bo to chyba jednak bardziej w drugą stronę i faktycznie po kilku wbiciach łopaty zaczęło jebać jak ja pierdolę, co wskazywało, że ekshumacja zmierza we właściwym kierunku.A propos ekshumacji, to dosłownie 5 minut na piechotę od miejsca, w którym kopaliśmy my, kiedyś kopał IPN, bo tam UB potajemnie zakopywało swoje ofiary w latach 40-tych i 50-tych, więc cały czas miałem nadzieję, że i my jednej z tych ofiar nie odkopiemy, bo Patolog zdecydowanie wyglądał na człowieka zdolnego do zapakowania w mój worek na śmieci szczątków jakiegoś AK-owca i wciśnięcia ich swojej sąsiadce jako Pici w zamian za kolejne pół litra, a ja mimo wszystko nie czuł bym się komfortowo biorąc udział w takim procederze xDPo chwili kopania było już jednak pewne, że odkopaliśmy jamnika, tylko w umiarkowanym stadium rozkładu. Jebało tak, że kurwa oczy mi zaszły łzami i prawie wyrzygałem ten obiad, co dopiero zjadłem xD Patolog jebnął jeszcze solidnego grzdyla wódy po czym załadował Picię na łopatę a potem do mojego worka, który szczelnie zawiązał. Z tym pakunkiem wyruszyliśmy do sąsiadki po zapłatę. Po drodze zastanawiałem się, które wydarzenia z mojego życia doprowadziły do sytuacji, w której idę przez miasto z recydywistą-mordercą, zgniłymi zwłokami psa w worku na śmieci i łopatą, żeby dostać od jakiejś starej baby pół litra i to nawet nie dla mnie xDKolejną rzeczą, która mnie trapiła było, że mam uczulenie na pyłki, najgorsze właśnie w czerwcu, więc większość moich śmieci stanowił zużyte chusteczki, bo mi cieknie z nosa - jak sąsiadka wyjmie Picię z worka to sobie pomyśli, że jestem jakimś nałogowym onanistą xD ale potem pomyślałem, że to ona trzyma w domu rozkładające się zwierzęta, więc jeżeli ktoś się tu powinien wstydzić to na pewno nie ja xDDDDoszliśmy do bloku patologa, sąsiadka wychodzi na klatkę, łapie kurwa ten worek i zaczyna go przytulać PICIA! MOJA PICIA KOCHANA! Myślę sobie, srogie grzyby kurwa. Wtedy z mieszkania na przeciwko wychodzi jakaś baba i mówiCZYLI JEDNAK SIĘ PANI ZDECYDOWAŁA WYKOPAĆ PANI MALINOSKA? JA TAM SIĘ PANI NIE DZIWIĘ, JAK MOJA TEKLA ZDECHŁA TO TEŻ BARDZIEJ TĘSKNIŁAM NIŻ ZA MOIM STARYM JAK UMARŁ. BO PIES, PROSZĘ PANI, TO KOCHA BEZWARUNKOWO
Jest tylu wspaniałych ludzi, których nigdy nie poznamy – pięknych miejsc, których nigdy nie zwiedzimy, słów, których nigdy nie wypowiemy, piosenek, których nigdy nie usłyszymy, rzeczy, których nigdy nie zobaczymy, uczuć, których nigdy nie wyjawimy...Życie jest krótkie, więc korzystaj z niego jak najbardziej. doceniaj i nigdy się nie cofaj.

Matka natura swoje wie

Matka natura swoje wie –  |E9 Vincent	Foiiow@ Vicent#Wegetarianie nie jedzą mięsa. Wierzą, żezabijanie zwierząt dla pokarmu czy przyjemnościjest po prostu niepotrzebne, nieetyczne iniemoralne. #Dlatego proponuję pozamykać ich wklatkach z tygrysami. #Zobaczymy czy MatkaNatura ma podobne poglądy

Z pamiętnika chirurga:

 –  Sobota. Jestem trochę niespokojny. Wczoraj zacząłem dość zawiłą operację na panu Łukaszu spod siódemki. Nie zauważyliśmy, jak czas zleciał i zrobiła się szesnasta i koniec roboty. Pan Łukasz został na stole do poniedziałku. Martwię się, że będzie próbował sam się zaszyć. Poniedziałek. Wszystko dobre, co się dobrze kończy. W czasie weekendu była przerwa w dostawie prądu. Urządzenia przestały działać i pan Łukasz też. Dzisiaj miałem tylko dwa wyrostki. Dziwne, że u jednego pacjenta. No, ale poniedziałek jakoś zleciał, tym bardziej, że siostra Kulanka znalazła między protezami podręcznik anatomii. Bardzo ciekawy. Nigdy bym nie przypuszczał, że aż z tylu części składa się człowiek. Wtorek. Od rana pech. Podczas operacji plastycznej znów zabrakło skóry. Pożyczyłem co prawda kawałek ceraty od ajenta bufetu, no ale jak długo można nadużywać dobrej woli człowieka nie związanego przecież ze służbą zdrowia? Środa. W dalszym ciągu pechowa passa. Siostra Narcyza potrąciła mnie podczas operacji, kiedy akurat zerkałem na siostrę Honoratkę. Wszystko stało się bardzo szybko. Rodzina pana Korytko, który był na stole chce mnie skarżyć o to, że mu przyszyłem butlę z tlenem do pleców. Kiedy już ochłonąłem, to zrobiłem sobie na próbę zastrzyk nową jednorazówką z tego transportu, który dopiero co nadszedł. Bardzo bolesny, dwa razy zemdlałem, zanim wprowadziłem wszystko dożylnie. Siostra Jola powiedziała, że niepotrzebnie się męczyłem, bo igły do tych strzykawek przyjdą w przyszłym tygodniu i iniekcje mają być ponoć łatwiejsze. Eee, pożyjemy zobaczymy. Czwartek. Dzisiejszy dyżur na oddziale reanimacji minął nadspodziewanie spokojnie. Praktycznie przez cały czas nie było prądu, więc aparatura nie hałasowała. Na szczęście włączyli fazę i zdążyłem jeszcze wypełnić wypiski. Natomiast mocno zastanawiająca historia przytrafiła mi się podczas porannego obchodu. Otóż spotkałem mojego sąsiada z bloku, inżyniera Bazydło. Powiedział, że przyszedł do naszej kliniki do Rentgena. Ciekawe to o tyle, że nikt z pracowników naszej placówki, ani też żaden, żaden z jej pacjentów nie nosi takiego nazwiska. No i kto mi teraz wytłumaczy, dlaczego inżynier Bazydło ukrył przede mną prawdziwy cel swojej wizyty? Piątek. Obchodzę mały jubileusz. Właśnie dziś wykonałem moją setną operację. Radość tym większa, że dzisiejszy zabieg był pierwszym udanym. Coraz częściej, szczególnie podczas trepanacji czaszki, odzywa się moje najskrytsze marzenie: chciałbym kiedyś rozpocząć studia medyczne. I może nawet je skończyć. Sobota. To był naprawdę ciężki tydzień. Jestem już bardzo zmęczony. Dosłownie przewracam się o każdego leżącego. Wtorek. Bardzo silnie uderzyłem się w twarz butlą tlenową. Nigdy by do tego nie doszło, gdybym nie zrobił sobie omyłkowo zastrzyku ze spirytusu. Przypuszczam, że spirytus podrzucił mi pielęgniarz Gniady z zemsty za to, że zamiast od bólu głowy, dałem mu na przeczyszczenie. Kiedy go czyściło, zrobiłem mu trepanację i napchałem do głowy gazet. Myślę, że bredzę. Dobranoc, kochany dzienniczku. Chyba już w tym tygodniu nic nie napiszę. Środa. Po południu. Dzisiaj rano otworzyłem pana Bielinka, tego spod czternastki. Już od tygodnia skarżył mi się, biedaczek, że mu coś leży na wątrobie. A jednak niczego nie znalazłem. Ciekawe, dlaczego chciał mnie wprowadzić w błąd. Podobnie zresztą, jak pan Paprotka, który usiłował mi wmówić, że ma zimną krew. A kiedy przetoczyłem mu ją do butli, to się okazało, że jej temperatura wynosi grubo powyżej zera. A ściślej mówiąc, 36 i 6, czyli razem 42. A ten Paprotka, widocznie ze wstydu, już się więcej do mnie nie odezwał. Czwartek. Popadłem w konflikt z naszym anestezjologiem, doktorem Zegrzyńskim. Zegrzyński uważa, że przekraczam swoje kompetencje usypiając bardziej kłopotliwych pacjentów bez jego wiedzy i na dłużej. A ja pytam co to znaczy dłużej? Te dwa, trzy miesiące zdrowego snu tylko wzmocnią organizm chorego i obsługi. Piątek. Konflikt trwa. Nie miałem innego wyjścia. Uśpiłem doktora Zegrzyńskiego. Sobota. Dzisiaj przywieziono czterech pacjentów z wypadków. Po ich uśpieniu i długotrwałej operacji wyszło mi dwóch. Zdecydowałem się ich uśpić. Niedziela. Zbudzili Zegrzyńskiego, żeby mnie uśpił. Wtorek. Salowy Wiśniewski powiedział dzisiaj do mnie podczas obchodu Doktorze, dzisiaj nie wtorek, zapnij rozporek. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że dzisiaj właśnie jest wtorek. Nie wiem, dlaczego ten cham tak się śmiał. Siostra Kulanka też. Nienormalni. Środa. Myślałem długo nad wczorajszym incydentem z Wiśniewskim. Sprawdziłem dokładnie w kalendarzyku, potem jeszcze specjalnie włączyłem dziennik. Wczoraj na pewno był wtorek. Czwartek. Wiem, że dorosły człowiek, i do tego lekarz nie powinien zaprzątać sobie głowy drobiazgami, ale nie mogę zapomnieć o wtorkowym obchodzie. Dziś przezornie przed wyjściem z toalety zapiąłem sobie rozporek. W końcu dzisiaj nie wtorek, tylko czwartek. Jutro piątek. Może się położę na kilka dni

Podjechałem autem do sklepu...

Podjechałem autem do sklepu... –  Pojechałem autem do sklepu, gdzie byłem na zakupach ok.15 minut. Kiedy już wychodziłem, moim oczom ukazał sięstrażnik miejski wypisujący mandat za złe parkowanie.Podszedłem do niego i mówię:- Może byś się odpieprzył, co?W odpowiedzi strażnik zaczął na koła samochoduzakładać blokadę.- Mam cię w dupłe, gnoju! - rzuciłem patrząc na niegoobojętnie. Dla mnie zawsze byłeś i będziesz śmieciem...- Zobaczymy kto kogo ma w dup‘e. jak dostaniesz wezwaniena policję - odparł strażnik.- Skocz mi na pagony, cieciu...Poszedłem spokojnie przed siebie,a po chwili skręciłem na rogu ulicy gdzie zostawiłemswoje auto...
Chodź Grażynka, zobaczymypiękne krokusy –
Dziewczyna powiedziała, że na urodziny możemy obejrzeć razem jakieś porno i zrobić wszystko co w nim zobaczymy. Byłem zachwycony dopóki nie skumałem, że po prostu chciała się przespać z dostawcą pizzy –