Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 345 takich demotywatorów

No nie do końca tak było. Zachował się przykładnie, ale... – WP ustaliła co się wydarzyło, najbardziej prawdopodobna jest wersja przedstawiona przez rzecznika stołecznej policji. Sylwester Marczak potwierdził, że taka kolizja miała miejsce, że spowodował ją policjant, który wymusił pierwszeństwo na drodze. Policjant zaraz po zdarzeniu wybiegł z auta, uwolnił z fotelika swojego syna i wyciągnął go z wnętrza auta, aby zapewnić dziecku bezpieczeństwo. Pierwsza na miejscu wypadku pojawiła się kobieta, która wzięła na ręce jego synka, dwuletniego Bartka. To ta pani również dała policjantowi gaśnicę. Dopiero potem na miejscu wypadku zatrzymało się kilka samochodów i pan Biedroń zapewnił w swoim samochodzie schronienie dla dziecka. Sam Robert Biedroń powiedział:- Potwierdzam, uczestniczyliśmy w takim zdarzeniu, byliśmy jako pierwsi na miejscu tego wydarzenia, ale nie chciałbym tego upolityczniać. Każdy może być świadkiem takiego zdarzenia. I każdy z nas ma obowiązek nie tylko prawny, ale i moralny, żeby zareagować i to nie jest żaden heroizm, żaden wyjątkowy czyn, to jest coś, co każdy z nas, każda z nas, powinien zrobić, czyli udzielić pomocy
"Kiedy byłem mały, powiedziałem mojej babci, że kiedy dorosnę będę prawnikiem, aby pomagać innym ludziom – Dała mi w prezencie długopis i powiedziała, że on jest wyjątkowy i że mogę go użyć dopiero wtedy, gdy zacznę studia prawnicze. 10 lat później rozpocząłem studia na wydziale prawa, oczywiście wraz z moim piórem. Mam nadzieję, że jest ze mnie dumna"
Od ojca, który odszedł gdy miał zaledwie 3 lata, po siostrę, u której zdiagnozowano białaczkę i partnerkę, która poroniła, aktor Matrixa miewał w swoim życiu więcej tragicznych chwilod tych szczęśliwych – Mimo wszystko udało mu się zadziwić świat swoją pokorąOd takich błahostek jak podróżowanie metrem pomimo sporej ilości pieniędzy, do założenia organizacji charytatywnej na rzecz leczenia nowotworów i nieprzypisywania do niej swojego imienia, jego osoba stała się legendą Hollywood i nie tylko. Wyjątkowy człowiek, o którym przez długie lata nikt nie zapomni
Po drodze lubi witać się ze wszystkimi znanymi twarzami, zatrzymuje się, dostaje smakołyki i pieszczoty od swoich ulubionych ludzi – Miejscowi traktują ją jak celebrytkę i bez marudzenia po niej sprzątają. Ma również kawałek kartki przymocowany do uwięzi z napisem:„Nazywam się Jenny. Nie uciekłam, po prostu idę. Dziękuję”Pomimo tego policja często odbiera telefony od osób, które nie wiedzą o ustaleniach. Bardzo dobrze znają konia i właściciela, a od 14 lat nie było żadnych incydentów. Lokalny lekarz weterynarii przeprowadza rutynowe badania i stwierdza, że jest zdrowa i nie obawia się o jej wyjątkowy styl życia
Cóż, muszę przyznać, że to najsłodszywęgorz jakiego widziałam –
Gulabi to wyjątkowy rodzaj kozy, która w dzieciństwie jest przepiękna, a jak wydorośleje to przeobraża się w potwora –
 –  W dniu 80 urodzinROK 1939był naprawdę wyjątkowy!I OBFITOWAŁ W WIELE NIEZWYKŁYCH WYDARZEŃ...
Dzień Matki w tym roku będzie wyjątkowy, i każda mama, która zobaczy ten demotywator, niech dowie się, jak piękna jest jej miłość –
Bądź wyjątkowy, a zawsze będziesz się wyróżniał – Jasne... wyjątkowy
0:01
Kiedy po 5 latach spotykasz koleżankę ze szkoły, która kiedyś ci się podobała –  Nie, to nie są dwa różne zwierzaki.Gulabi to wyjątkowy rodzaj kozy, któraw dzieciństwie jest przepiękna, a jakwydorośleje, to przeobraża sięw potwora
 –

Pozwól swojemu dziecku decydować za siebie

Pozwól swojemu dzieckudecydować za siebie – Jak będzie wzorowało się na matce, to trudno, ale daj mu szansę List do Matki InternetowejDroga Matko Internetowa,Przestań wrzucać kolejne zdjęcia swojego dziecka do internetu. Naprawdę najwyższa na to pora. Jest tak wiele przesłanek przeciw napieprzaniu fotami swojego maleństwa po sieci, że nawet nie wiem od czego zacząć. Ale postaram się jakoś to usystematyzować.PrywatnośćMoże Ciężko Ci uwierzyć, ale jest coś takiego. Takie słowo co zaczyna się na jak impreza w mieszakaniu, a kończy jak kości ryby. Pozwól Twojemu dziecku samodzielnie decydować co pojawi się na jego temat w internecie. W sieci nic nie ginie… true story.PedofilTo nie jest bestia zza morza… Tacy zwyrodnialcy istnieją i nie masz pojęcia w jakim (fap)folderze zapisują zdjęcia które publikujesz.NuuudaWszystkie dzieci wyglądają tak samo. Do tego są brzydkie (o tym pisałem m.in. tutaj). Więc pogódź się z tym, że Twój nie Brajanek jest wyjątkowy. I pierdolnięcie sesji z kilkunastoma zdjęciami tego nie zmieni. Dla Ciebie każde zdjęcie jest wyjątkowe. Dla Ciebie… Znajomi Ci tego nie napiszą, bo są grzeczni…AtencjaJesteś matką.  Jakkolwiek to ciężka praca, to jesteś TYLKO matką. Przynajmniej na taką się kreujesz naparzając zdjęciami dziecka „młynek atencji” po portalach społecznościowych. Wiem, że od kiedy masz dziecko, to Twój licznik atencji jest na szczycie sinusoidy popularności. Ale Twoi znajomi postrzegają cię przez perspektywę twojej aktywności w sieci. Na pewno masz jakąś wartość poza Twoim dzieckiem.Drugi RodzicUrodziłaś dziecko? Super! Ale ojciec dziecka też ma coś do powiedzenia na temat tego co publikujesz w sieci. (No chyba, że Twój łobuz gnije w sztumie. Ale wtedy możesz się skontaktować z babcią ze znajomym, z kimkolwiek… Jesteś sama? Zostań blogerką.;)Penis i KupaNa koniec prawda najprawdsza. Penis Twojego synka to ostatnia rzecz której zdjęcie powinno się znaleźć w internecie. OSTATNIA! Nie ma wyjątków. To nie jest „słodki kutasik” „ogonek” czy jak jeszcze to Twój chory umysł nazywa. To są genitalia Twojego dziecka.Jeżeli twierdzisz, że w tym nie ma nic złego, to pomyśl o ojcach wrzucających do internetu genitalia swoich córek z odpowiednimi komentarzami.„Kochane mamusie, mam nadzieje, że można tu się chwalić swoimi maleństwami i nie łamię regulaminu. Jestem wreszcie szczęśliwym i spełnionym tatą i żadna kobieta nie jest mi potrzebna do szczęścia. Położna powiedziała, że będzie miała facetów na pęczki z taką ciasną cipką. Co myślicie ?” ( sparodiował @dzerald z Mirko)Podobnie rzecz ma się z fekaliami. Jakbyś tego ładnie nie nazywała, to pisanie o kupie jest… słabe. Słodkie kupki dziecka przestają być słodkie w momencie, kiedy zaczynasz o nich pisać.Na koniecMam nadzieję, że dotarło. Jeżeli nadal nie widzisz nic złego w odzieraniu swojego dziecka z prywatności tzn. że razem z pępowiną powinni Ci uciąć kabel od internetu.
Dla mieszkańców miasteczka na Alasce był to wyjątkowy 1 kwietnia 1974 roku – Nieczynny wulkan, górujący nad miejscowością, niepokojąco dymił, czego nie robił od ponad 400 lat. W kraterze wulkanu paliło się, ale nie to, co powinno. Przetransportował on tam i podpalił... opony. Dużo opon. A obok, jakby wyjaśniając całą sytuację, wydeptał na śniegu wielkimi literami '' Prima Aprilis''
List z wyjątkowym przesłaniem – Pewna 83-letnia kobieta, postanowiła wysłać list swojej przyjaciółce. To przesłanie powinno dotrzeć do każdego, bez wyjątku!Droga Berto"Nie sprzątam, ani nie pracuję już tyle, co wcześniej. Podziwiam widoki, siedząc na dziedzińcu, i już nawet chwasty mi nie przeszkadzają. Zdecydowanie więcej czasu poświęcam rodzinie, a mniej pracy. Życie powinno być szczęściem, a nie ciężarem. Dlatego też staram się rozpoznawać wspaniałe chwile i je doceniać. Kiedy idę na zakupy zakładam najlepszy płaszcz. Najlepszymi perfumami spryskuje się, kiedy wychodzę do sklepu.Staram się nie używać słów „może później” czy „kiedyś”, które znikają z mojego słownika. Jest jeszcze tak wiele miejsc, które chciałabym zobaczyć, rzeczy, które muszę usłyszeć. I chcę to robić właśnie teraz. Każdy bierze za pewnik, że jutro się obudzi. Gdyby było wiadomo, że nie będzie jutra, pewnie ludzie odezwaliby się do starych przyjaciół czy rodziny, zakopali by wiele toporów niezgody. Lubię też myśleć, że może wówczas ludzie znaleźli by czas na wyjście do ulubionej restauracji. Byłoby bardzo niedobrze, gdybyśmy potracili te niewielkie rzeczy z oka. Zwłaszcza wiedząc, że mamy bardzo ograniczony czas. Wtedy musiałabym być zła, że nie napisałam tego listu, że go nie wysłałam i że zbyt rzadko mówiłam swojej rodzinie, jak bardzo ją kocham. Każdego dnia powtarzam sobie, że ten dzień jest wyjątkowy. Nie odkładam niczego na później. W końcu każdy oddech jest darem w każdej minucie i sekundzie. Życie często układa się inaczej, niż planowaliśmy, ale to nie oznacza, że nie możemy być szczęśliwi..."
 –
Ślub powinien być doświadczeniem,do którego będzie się chciało wracać myślami – Kilka miesięcy temu brałam ślub z cudownym mężczyzną. Niestety ten wyjątkowy dzień został zepsuty przez jego siostrę.Na samym początku była dla mnie bardzo miła i nawet byłą ze mną w salonach, gdy wybierałam swoją wymarzoną suknię ślubną. Myślałam, że jest serdeczną osobą, ale bardzo co do niej się myliłam.Oferowała pomocną dłoń, a ja widząc, że to równa babka, chętnie korzystałam z tego.I tak też była ze mną wybierać orkiestrę, menu weselne i kwiaty.Dlatego też gdy zaproponowała, że mnie umaluje i uczesze, byłam wniebowzięta. Cieszyłam się jak dziecko, bo zawsze bardzo podobało mi się to, jak umalowane wychodzą jej klientki z salonu.Pracowała od lat jako fryzjerka i makijażystka, dlatego wiedziałam, że mogę na nią liczyć i ma podobny gust do mnie.Ślub był pełen wzruszeń, przysięga i życzenia także odebrały mi mowę. Było cudownie. Nadszedł czas składania życzeń.Gdy nadszedł czas siostry męża, zbliżyła się do mnie i do mojego męża, złożyła nam życzenia (nie dając prezentu), po czym dodała:“No a za to czesanie i makijaż rozliczymy się później. Udanej zabawy Wam życzę”.Gdy po kilku godzinach poszłam do łazienki poprawić makijaż, była tam też ona. Nie omieszkałam jej zapytać o to, co miała na myśli. Jej odpowiedź mnie zszokowała…“No ale czego nie rozumiesz? Do koperty dałabym Ci mniej niż kosztuje malowanie i fryzjer, dlatego musisz mi dopłać tak jakby z mężem 50 złotych”"No chyba oszaleję. Nic jej nie powiedziałam, wyszłam, a gdy zwierzyłam się z tego mężowi, on wpadł w szał do tego stopnia, że po dziś dzień się do siebie nie odzywamy""Nie wierzę, a Ty...?
 –  December 	Desember 	Diciembre 	Desember 	Decembre 	Dekabr 	Dezember 	Dezembro 	December 	December 	Dekćmvrios 	Disambara 	(AEKĆPPPIOS) 	Grudzień

"Wezmę każde dziecko, jakie mi pani zaproponuje". Setki ludzi dzieli się tym wpisem dotyczącym adopcji. Warto przeczytać do końca

"Wezmę każde dziecko, jakie mi pani zaproponuje". Setki ludzi dzieli się tym wpisem dotyczącym adopcji. Warto przeczytać do końca – - Halo, czy to Biuro Rzeczy Znalezionych? – zapytał dziecięcy głos.- Tak, skarbie. Zgubiłeś coś?- Zgubiłem mamę. Jest może u was?- A możesz ją opisać?- Jest piękna i dobra. I bardzo kocha koty.- No właśnie wczoraj znaleźliśmy jedną mamę, może to twoja. Skąd dzwonisz?- Z domu dziecka nr 3.- Dobrze, wysyłamy mamę. Czekaj.Weszła do jego pokoju, najpiękniejsza i najlepsza, tuląc do piersi prawdziwego, żywego kota.- Mama! – krzyknął maluch i rzucił się do niej. Objął ją z taka siłą, że aż zbielały mu paluszki. – Mamusiu! Moja mamusiu!!!…Chłopca obudził jego własny krzyk. Takie sny miał praktycznie co noc. Wsadził rękę pod poduszkę i wyciągnął zdjęcie dziewczyny, które znalazł rok temu na podwórku domu dziecka. Od tamtej pory trzymał zdjęcie pod poduszką i wierzył, że to jego mama. Wpatrywał się teraz w ładną twarz dziewczyny, aż wreszcie zasnął.Rano dyrektorka domu dziecka, o wielce obiecującym imieniu Aniela, jak zwykle zaglądała do każdego pokoju, żeby przywitać się z wychowankami i pogłaskać każdego malucha po głowie. Na podłodze, przy łóżku chłopca, zauważyła zdjęcie, które mały w nocy upuścił.- Skąd masz to zdjęcie? – zapytała.- Znalazłem na podwórku. To jest moja mama, – uśmiechnął się chłopiec. – Jest bardzo piękna i dobra i kocha koty.Dyrektorka poznała tę dziewczynę. Po raz pierwszy przyszła do domu dziecka w zeszłym roku wraz z innymi wolontariuszami. Pewnie wtedy zgubiła zdjęcie. Od tamtej pory dziewczyna chodzi od jednego urzędnika do drugiego, próbując zdobyć pozwolenie na adopcję dziecka. Ale, zdaniem lokalnych biurokratów, nie ma na to szans, ponieważ nie posiada męża.- Cóż, – powiedziała dyrektorka. – Skoro to twoja mama, to wszystko zmienia.Po powrocie do swojego gabinetu, pani dyrektor usiadła i czekała. Po jakimś czasie rozległo się pukanie do drzwi i do gabinetu weszła dziewczyna ze zdjęcia.- Proszę, – powiedziała dziewczyna, kładąc na biurku grubą teczkę. – Wszystkie dokumenty, opinie, zaświadczenia.- Dziękuję. Muszę jeszcze zadać ci kilka pytań. Kiedy chcesz zobaczyć dzieci?- Nie mam zamiaru ich oglądać. Wezmę każde dziecko, jakie mi pani zaproponuje. Przecież prawdziwi rodzice nie wybierają sobie dziecka… nie wiedzą, jakie się urodzi – ładne czy nieładne, zdrowe czy chore… Kochają je takie, jakie jest. Ja też chcę być taką prawdziwą mamą.- Po raz pierwszy mam taki przypadek, – uśmiechnęła się dyrektorka. – Zaraz przyprowadzę pani syna. Ma 5 lat, jego matka zrzekła się go zaraz po urodzeniu. Jest pani gotowa?- Tak, jestem.Mały chłopiec rzucił się do niej z całych sił.- Mama! Mamusiu!Dziewczyna głaskała go po malutkich pleckach, przytulała, szeptała słowa, których nikt poza nimi nie mógł usłyszeć.- Kiedy mogę zabrać syna? – zapytała.- Z reguły rodzice i dzieci stopniowo przyzwyczajają się do siebie, najpierw są odwiedziny w domu dziecka, potem rodzice zabierają dziecko na weekendy, a potem na zawsze, jeśli wszystko jest w porządku.- Zabieram syna od razu, – stanowczo oznajmiła dziewczyna.- Dobrze, – machnęła ręką dyrektorka. – Jutro i tak zaczyna się weekend, a w poniedziałek przyjdzie pani i dokończymy formalności.Chłopiec był szczęśliwy. Trzymał mamę za rękę, bojąc się, że znowu ją zgubi. Wychowawczyni pakowała jego rzeczy, wokół stał personel, niektórzy dorośli ukradkiem wycierali łzy. Kiedy chłopiec wraz z dziewczyną wyszli już z domu dziecka na słoneczną ulicę, chłopiec zdecydował się zadać najważniejsze pytanie:- Mamo… a lubisz koty…?- Uwielbiam! W domu czekają na nas dwa! – roześmiała się dziewczyna, czule ściskając rączkę malucha.Chłopiec uśmiechnął się i pewnym krokiem ruszył z mamą w stronę swojego domu.Pani dyrektor Aniela spoglądała przez okno na oddalające się sylwetki dziewczyny i chłopczyka. Potem usiadła i wykonała jeden telefon.Halo, Kancelaria Aniołów? Proszę przyjąć zamówienie. Imię klientki wysłałam mailem, żebyście nie pomylili. Najwyższa kategoria: podarowała dziecku szczęście… proszę o standardową wysyłkę – moc sukcesów, miłości, radości itp. I dodatkowo: mężczyznę wyślijcie, niezamężna jest. Tak, wiem, że macie deficyt, ale to wyjątkowy przypadek. Owszem, finanse też się przydadzą, chłopiec musi się dobrze odżywiać… Już wszystko poszło? Dziękuję.Podwórze domu dziecka wypełniało ciepłe słoneczne światło i bawiące się dzieciaki. Odłożyła słuchawkę i podeszła do okna. Lubiła patrzeć na te maluchy, prostując za plecami ogromne, białe jak śnieg skrzydła…Być może nie wierzycie w anioły, ale anioły wierzą w was”.Autor nieznany
"Na pl. Unii Lubelskiej stanął wyjątkowy, niepodległościowy słup. Czekają tu na Was biało-czerwone kotyliony. Przypinajcie i świętujcie wraz z nami!" - napisano na twitterowym profilu stolicy –
Był brzydki, więc skazali go na śmierć – Został porzucony na plaży. Miał umrzeć. Z powodu jego wyglądu, nikt nie chciał się nim zaopiekować. Jako szczeniak zachorował na nosówkę, groźną chorobę zakaźną, przez którą ginie wiele psów. W wyniku choroby stracił zęby, przez co nie jest w stanie utrzymać języka w pysku.Został znaleziony przez organizację pomagającą zwierzętom. Miał zostać poddany eutanazji, ale weterynarz zmienił zdanie, gdy chwilę przed śmiercionośnym zastrzykiem pies zaczął machać ogonem.Wyżeł ma deformację kości, która sprawia, że wygląda trochę inaczej niż większość psów. Jednak to nie przeszkodziło rodzinie adoptować go. Pies jest teraz w bezpiecznym domu, a jego właściciele są w nim zakochani."Jego dziwny wygląd sprawia, że jest jeszcze bardziej uroczy i wyjątkowy. Nie wyobrażamy sobie już życia bez niego"Są jeszcze na tym świecie dobrzy ludzie