Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 115 takich demotywatorów

Aktorowi nie podobała się serialowa wizja Wiedźmina, która zbyt mocno odbiegała od książki –
 –
 –  lato gdy ma się 7 latidę na basen
Mam 25 lat. Mój narzeczony (a ściślej mówiąc, były narzeczony) i ja mieliśmy się pobrać w zeszłą niedzielę – On jednak odwołał wszystko dzień przed ślubem. Ślub był już w pełni zorganizowany, a największą część kosztów pokryła moja rodzina. Moi rodzice i ja zapłaciliśmy za jedzenie, kwiaty, muzyków, tort weselny, moją suknię, a nawet jego garnitur!On zapłacił tylko za pierścionek zaręczynowy, który dał mi podczas oświadczyn.Obiecał zwrócić moim rodzicom połowę kosztów wesela, kiedy znajdzie dobrze płatną pracę. Jednak teraz, kiedy właśnie odwołał nasz ślub, obawiam się, że tego nie zrobi. Mam złamane serce, bo moja wizja szczęśliwego życia rodzinnego właśnie rozpadła się na moich oczach, a dodatkowo sprawę pogarsza fakt, że moi rodzice zapłacili mnóstwo pieniędzy za nic.Nie chcę go już więcej widzieć ani kiedykolwiek z nim rozmawiać, ale czuję, że muszę przypomnieć mu o jego obietnicy pokrycia części wydatków.Co powinnam teraz zrobić?Poradźcie mi coś proszę!Co byście zrobili, gdybyście znaleźli się w podobnej sytuacji? Odpuścilibyście czy próbowalibyście odzyskać pieniądze od byłego narzeczonego? 25 lat. Mój narzeczony (a ściślej mówiąc, były narzeczony) i ja mieliśmy się pobrać w zeszłą niedzielę. On jednak odwołał wszystko dzień przed ślubem. Ślub był już w pełni zorganizowany, a największą część kosztów pokryła moja rodzina. Moi rodzice i ja zapłaciliśmy za jedzenie, kwiaty, muzyków, tort weselny, moją suknię, a nawet jego garnitur!On zapłacił tylko za pierścionek zaręczynowy, który dał mi podczas oświadczyn.Obiecał zwrócić moim rodzicom połowę kosztów wesela, kiedy znajdzie dobrze płatną pracę. Jednak teraz, kiedy właśnie odwołał nasz ślub, obawiam się, że tego nie zrobi. Mam złamane serce, bo moja wizja szczęśliwego życia rodzinnego właśnie rozpadła się na moich oczach,a dodatkowo sprawę pogarsza fakt, że moirodzice zapłacili mnóstwo pieniędzy za nic.Nie chcę go już więcej widzieć ani kiedykolwiek z nim rozmawiać, ale czuję, że muszę przypomnieć mu o jego obietnicy pokrycia części wydatków.Co powinnam teraz zrobić?Poradźcie mi coś proszę!Co byście zrobili, gdybyście znaleźli się w podobnej sytuacji? Odpuścilibyście czy próbowalibyście odzyskać pieniądze od byłego narzeczonego?
 –  Statystyczny Rosjanin mieszka w mieście, jest przekonany, że Rosja to imperium porównywalne do Stanów Zjednoczonych, jeździ Ładą i jest spora szansa ze nie ma toalety w domu. Federalna Służba Statystyki Państwowej, w skrócie Rosstat, regularnie co dwa lata bada poziom biedy w Rosji. Ostatnie badanie, zostało przeprowadzone we wrześniu ubiegłego roku.- 80 % rosyjskich rodzin ma problem z domknięciem miesięcznego budżetu- 35,4 % nie stać na kupno dwóch par butów rocznie- 10 % nie może pozwolić sobie na jedzenie mięsa lub ryby, chociaż co drugi dzień- 30 % mieszkań i domów nie ma gorącej wody- 33 % nie ma dostępu do gazu- 22 % zasobów mieszkaniowych nie ma kanalizacji- 18 % zasobów mieszkaniowych nie ma wodociągów- 3200 szkół w Rosji nie ma toalet w budynkach- 20% Rosjan nie ma dostępu do internetuA jak wyglada Polska w porównaniu z Rosja? - pkb per capita 69,272 zł vs 42,605 zł- pkb psn 149,248 zł vs 111,656 zł- wzrost pkb 5,7 % vs 4,7%- pensja minimalna 3010 zł vs 526 zł- średnie zarobki  5888 zł vs 1355 zł- bezrobocie 3% vs 6,2%- wydatki na armie 13 mld usd vs 63 mld usdDane dotyczą okresu przed inwazją na Ukrainę. Ekonomiści spodziewają się gigantycznego spadku rosyjskiego PKB w następstwie wprowadzenia sankcji. Spadek PKB może być większy niż podczas kryzysu w 1998 r.JP Morgan opublikował z kolei analizę z której wynika, iż w II kwartale br. PKB Rosji spaść może o 35 proc. rok do roku, a w całym 2022 r. o 12 proc. Kryzys gospodarczy wywołany sankcjami może być dla Rosji bardziej odczuwalny niż jakikolwiek kryzys ostatniego 30-lecia – te z 1998 roku, z 2008 r. oraz następstwa wybuchu pandemii COVID-19 – twierdzi Anatoliy Shal, ekonomista JP Morgan.
 –
 –
W sumie zgadli... –
Lipiec - Mourinho przyjeżdża do Rzymu, gdzie ma odbyć pierwszy trening Romy. Porusza się... motocyklem Vespa, identycznym jak ten z muralu.Co jak co, ale Mou umie w marketing –

Dzień jak co dzień na trójmiejskiej obwodnicy:

 –  15 minut z życia obwodnicy.Jako kierowca od 26 lat, widziałem wiele, przejechałem również sporo. Wniosek jaki mam po tych latach jest jeden. Jestem kierowcą przeciętnym, może i słabym, nie mam zdolności rajdowych, ale staram się mieć zdolności przewidywania. Może dlatego nigdy nie miałem wypadku, i od 25 lat również mandatu. Jednak chyba się starzeję, bo 15 minut na obwodnicy ugotowało mnie zdrowo i potrzebowałem chyba 100 km z 500 km trasy przede mną, by się znów cieszyć wolnością za kółkiem. W ciągu tych 15 minut widziałem dym z kół hamujących przed korkiem ciężarówek jadących bez odstępu, wizja karambolu na wysokości bocznych drzwi była wysoka. Panowie po robocie lat 50-60 w zdezelowanym busie jadący 10 cm za moim zderzakiem i żywo komentujący moje 115 w gęstym ruchu, widać byli pewni, że wyhamują w razie gdybym ja musiał zahamować, na przykład przed turlającym się 65/h lewym pasem tarpanem z żołnierzami, którzy gromko zachwyceni byli moim migaczem, gdyż nieśmiało poprosiłem o zmianę pasa. Bez skutku. Ale wisienką na torcie jest skoda fabia z antena cb długości sea towers, która w okolicy plasu budowy, na 50tce, na ciągłej, na zakazie, trąbiąc wyprzedziła mnie z prawej i jakże by inaczej zmusiła do hamowania. Zaznaczę, że nie jechałem tam 40. W środku mistrz lat 25-27. Pozdrawiam i życzę oświecenia. Pominę już auta jadące +140. Ograniczenia tam znamy. Wszystko to dzieje się z 3-letnią córką na pokładzie. Dzień jakzwykle. Ludzie, ja wiem, że nie każdy jest członkiem mensy, ale czy to tak ciężko jest choć trochę pomyśleć? I dać ludziom spokojnie jechać? Każdy zdąży i dojedzie zadowolony. A może się mylę? Tragedią intelektualną tego społeczeństwa są nasze drogi. I nie tylko. Rusz głową przysłowiowy Sebastianie, że możesz kogoś zabić. Czy trafia to do którejś z komórek, czy jest ich zbyt mało?
Pewna para przez cały czas trwania swego małżeństwa, każdego wieczoru zasiadała przed telewizorem,nic do siebie nie mówiąc wpatrywałasię w szklany ekran – Po dwudziestu latach wspólnego oglądania telewizji w milczeniu, pewnego wieczoru odezwał się małżonek do swej żony: - Wiesz, kochanie, wydaje mi się, że przyszła pora, iż moglibyśmy zmienić coś w tych naszych wspólnych wieczorach! Oczy kobiety zabłysły wizją jakichś romantycznych spacerów nocą, jakichś odwiedzin starych przyjaciół, jakiejś kolacji w przytulnej knajpce z muzykantami. - Fantastycznie, - przytaknęła, dodając - no to co robimy? - Moglibyśmy wymienić się fotelami... - wyjaśnił mąż

Trafny wpis Mentzena na pierwszą rocznicę wprowadzenia lockdownu:

 –  Sławomir Mentzen1tSSnnpo5hn clcgnsodozrn.ed  · Dzisiaj mamy pierwszą rocznicę wprowadzenia lockdownu na 14 dni. Pamiętacie to? Politycy i dziennikarze przekonywali, że jak wysiedzimy w domu przez 14 dni, to wirus sobie pójdzie gdzie indziej. Rząd zamknął wszystko, miasta wymarły, ludzie w pełnej dyscyplinie siedzieli w mieszkaniach. Minęło najpierw 14 dni, potem kolejne 60, potem przyszły wybory, wirus sobie według premiera poszedł, ale niestety jesienią znowu wrócił. Dlatego rząd sięgnął po stare i sprawdzone metody, czyli zamknął siłownie, gastronomię, turystykę, Giertycha, kulturę uniwersytety i szkoły. Tym razem oszczędził lasy, fryzjerów, kosmetyczki i kasyna. Wirus oczywiście nie zniknął, bo zniknąć nie mógł. Zamykając szkoły i hotele, wbrew popularnym zabobonom, nie przegania się wirusa. Ciemnota postępuje, więc spodziewam się, że na którejś z kolejnych konferencji, Niedzielski nakaże nam łapanie się za guzik na widok kominiarza i zakaże przechodzenia pod drabiną.Minął rok zamknięcia i jest gorzej niż było. Nic to siedzenie w domach nie dało. To był rok bez wykładów, bez lekcji, bez wesel, bez rozrywki. Szlag trafił już i tak niską dzietność, wzrosła liczba depresji, problemów psychicznych, dzieci się przykuły już na stałe do komputerów. Kiedyś w naszej części świata kolejne pokolenia tkwiły w zbrodniczym i absurdalnym systemie, żyjąc iluzją, że kiedyś zbudują komunizm. Teraz mamy to samo, ale odległą niczym horyzont wizją jest brak wirusa. Od roku żyjemy w zawieszeniu. Nie da się nic planować, nie wiadomo co nas czeka, nie wiadomo nawet czy kiedykolwiek będzie jeszcze normalnie. Straszy się nas jakąś nową normalnością. To nie jest żadna nowa normalność czy jakiś nowy ład. To jest stara komuna. Kiedyś Czesław Miłosz pisał: "Zaglądali do kufrów, zaglądali do waliz, nie zajrzeli do dupy - tam miałem socjalizm." Teraz poszliśmy krok dalej i nawet tam zaglądają, póki co w Chinach, ale nie widzę powodu, żeby Niedzielski nie wprowadził tego pomysłu również i u nas. Nie nazwę nigdy normalnością tego, co tu się od roku wyprawia. Jakieś paszporty szczepionkowe na kiju, ograniczenia w podróżowaniu, kwarantanny, codzienne ogłaszanie przez media liczby testów pozytywnych, zamknięte stadiony, uczelnie, szkoły i miejsca rozrywki. Nie mówiąc już o pomysłach przedstawianych co chwilę przez tę bandę kretynów z tytułami naukowymi, przedstawianych w mediach jako doradcy rządu. To co się dzieje, leży bardzo daleko od normalności.Ile to jeszcze będzie trwało? U nas pewnie długo. Nie żyjemy w przywiązanym do wolności Teksasie, Polacy widocznie lubią, jak się ich terroryzuje, zamyka, zamaskowuje i zakazuje wszystkiego. Istotna część naszego masochistycznego społeczeństwo dobrze zgrała się z tym sadystycznym rządem. Jedni i drudzy czerpią jakąś dziwną satysfakcję z dalszego brnięcia w to szaleństwo. Jak do masochistów dodamy ludzi naiwnych, którzy dalej wierzą, że to się za 14 dni skończy, to okazuje się, że nawet wybory nic nie zmienią, bo entuzjaści tej nowej normalności nas po prostu przegłosują. A potem kupią garnki i pościel w telezakupach, przeczytają swój horoskop, a na koniec zalegną przed TVP i TVN, by czerpać pogłębioną wiedzę o świecie i być na bieżąco z tym, jakie gusła w tym miesiącu mają przegonić wirusa.
 –  Dzień dobry,przyszłam po zasiłekdla rodzinpatologicznychŻeby dostać takizasiłek potrzebnajest wizja lokalna,zaświadczenia.Musimy wiedzieć,że rzeczywiściePani rodzina jestpatologiczna.Córkę nazwałamDżesika, a syna -BrajanPrzelewem czygotówka do ręki?
 –  Nigdy nie pytajkobietyo jej wiekMężczyznyo jego zarobkiAdriana Zandbergaw ilu miejscach na świeciejego wizja państwa nieskończyła się głodem
Napisy chyba nie zgrały się z wizją –  Pójdę teraz do toalety i zaraz wrócę

Wizja Polski przyszłości. Autor tych ilustracji inspirował się grą Cyberpunk 2077 (6 obrazków)

Źródło: Autor: Adam Lapko Ilustrator
 –  Ojcowska Strona MocyV Minister Edukacji ( Nauki - WychowawcaPrzyszłych Pokoleń Posłusznych Polaków, publicznieprzedstawił w ostatnich dniach swój program, którybędzie chciał realizować na naszych dzieciach, aktóry można streścić w dwóch punktach:Q Strach:Gdy nasi rodzice szli na wywiadówkę. lo bezwzględu na to. jak dobrymi byliśmy uczniami, tobyliśmy pełni obaw. czy przypadkiem nauczyciel nieposkarży się choć trochę na nas. bo rodzice wtedyrzeczywiście uważali, że nauczyciel ma autorytet. !!Do tych czasów musimy wrócić.! | dlatego, że to. cosię dziś dzieje na ulicach miast, wśród młodych ludzito jest również wypadkowa tego. co się działo wciągu ostatnich kilkudziesięciu lat w polskiej oświaciei na polskich uniwersytetach, [rozmowa w TVP Into oprzyczynach protestów]Q Kary dla nieposłusznych:Proszę nie zapominać, że ja. jako minister edukacji inauki, mam kompetencje do rozdzielania środkówinwestycyjnych dla uczelni, na badania, na granty.Takie wnioski leżą u nas w ministerstwie i !! niemam najmniejszej wątpliwości. H że będziemymusieli brać pod uwagę również to. co dzieje się naposzczególnych uczelniach, (rozmowa w TVP Into ouczelniach, które wprowadziły 28.10 godzinyrektorskie)Cfc I choć przyznaję, że z niepokojem czekam nakolejne punkty, to już te dwa mi wystarczą, by dojśćdo przerażającego wniosku, że mamy do czynienia zosobą, klórej marzy się. by:budować u dzieci bezdyskusyjny respekt dlawładzy.wymagać od nich bezkrytycznegoposłuszeństwa.dotkliwie karać za bycie nieposłusznym i zaprzejawy samodzielnego myślenia.I jako rodzic, każdy z nas powinien odpowiedziećsobie na proste pytanie:Czy takiej edukacji chcę dla mojego dziecka ?
"Wybór, a nie przymus" - Kinga Duda zabrała głos w sprawie aborcji w opublikowanym w mediach społecznościowych oświadczeniu –  W ostatnich dniach na ulicach polskich miast odbywają się protesty. Rozumiemoburzenie kobiet wywołane wyrokiem TK z 22 października. Jednak dyskusja, którapierwotnie dotyczyła wyroku, wydaje się aktualnie buntem przeciwko wszystkiemu.Część protestujących ucieka się do działań skrajnych, na które nie można wyrażać zgody- akty przemocy, niszczenie mienia, kościołów, obrażanie osób, które nie podzielająpoglądów skrajnej grupy protestujących. Wyrażanie poglądów w sposób agresywnyi obraźliwy, nawołujący do łamania prawa, przez jakąkolwiek osobę czy stronę sporu, niemoże być akceptowane.Uważam, że moje przemyślenia i poglądy to moja prywatna sprawa i nie mam obowiązkudzielenia się nimi z opinią publiczną. Chociaż nie jestem sędzią, politykiem,parlamentarzystą, a co za tym idzie, nie mam wpływu na kształt prawa w Polsce, tojednak jako młoda kobieta, która być może kiedyś będzie matką, postanowiłam,w ramach pewnego wyjątku, przedstawić moje stanowisko w sprawie wyroku TK z 22paździermika. Mam bowiem poczucie, że osoby myšlące podobnie do mnie nie sąwystarczająco reprezentowane w tym sporze.Nie potrafię w pełni postawić się w sytuacji, w jakiej znajduje się kobieta, któraoczekując dziecka, dowiaduje się, że stwierdzono u niego ciężkie i nieodwracalneuszkodzenie albo nieuleczalną chorobę zagrażającą jego życiu. Wierzę, że zgodniez moimi osobistymi przekonaniami, ja nie zdecydowałabym się na przerwanie ciąży. Nieuważam jednak, że inne kobiety mają myśleć i działać w taki sam sposób jak ja. Każdyczłowiek ma wolną wolę.Rozwiązanie istniejące dotychczas dawało możliwość wyboru. Wybór, a nie przymus.Kobieta mogła, ale nie musiała z tego prawa korzystać. W sprawie tak niewyobrażalnietrudnej, jak wizja urodzenia dziecka, które może umrzeć minuty czy godziny po porodzie,decyzja o kontynuacji lub przerwaniu ciąży, powinna być pozostawiona kobieciei podjęta zgodnie z jej własnym sumieniem, jej systemem wartości, z jej własnymiprzekonaniami. Bo to ta kobieta mierzy się z konsekwencjami swojej decyzji do końcażycia.Zawsze uważałam istniejący dotychczas swoisty kompromis aborcyjny za rozsądnerozwiązanie. Jak każdy kompromis i ten miał to do siebie, że nie był idealny i nie byłzadowalający ani dla zwolenników zupełnie nieograniczonej aboreji, ani dla obrońcówżycia. Jednak przez 27 lat stanowił wyważone i akceptowalne dla większościspołeczeństwa rozwiązanie kwestii legalnego przerywania ciąży.Nie mogę zatem pogodzić się z konsekwencjami, jakie niesie ze sobą wyrok TK. Wydajemi się, że posłowie, którzy w Polsce stanowią prawo, powinni jak najszybciej znależćrozsądne i kompromisowe rozwiązanie obecnej sytuacji, które mogloby zakończyć spórwywołany wyrokiem.

Kontrowersyjna i mało znana historia Komisji Edukacji Narodowej:

 –  Tomasz Tokarz1f3 gtgsodSpoz.fanansoromred  · Jutro chyba najdziwniejsze święto w roku.Zawsze ze zdumieniem reaguję na huczne obchody święta edukacji narodowej, potocznie nazywanego dniem nauczyciela. To bardzo symptomatyczne, że za dzień swojego święta stan nauczycielski obrał datę powołania scentralizowanego molocha, zwanego Komisją Edukacji Narodowej.Jakieś były jej osiągnięcia? W oczach współczesnych zasłynęła głównie malwersacjami. Jej największym „dokonaniem” były niewyobrażalne wręcz przekręty finansowe. Jak do tego doszło? W 1773 roku grupa wpływowych polityków, suto opłacana przez Rosję („płatni zdrajcy, pachołki Rosji” — tu akurat nie ma nic z emfazy), ta sama grupa, która właśnie przeprowadziła I rozbiór (Ignacy Massalski, Adam Poniński, Michał Poniatowski, Andrzej Młodziejowski, Franciszek Branicki czy August Sułkowski), wpadła na pomysł, by przekierować do swoich kieszeni olbrzymi majątek jezuitów (wart 30 milionów ówczesnych złotych). Nie dało się tego zrobić wprost. Dlatego wymyślili, że powołają Komisję Edukacji Narodowej, do której spłyną pieniądze, a z niej… tam, gdzie powinny. Niedalekie od prawdy będzie stwierdzenie, że KEN powstał głównie po to, by zakamuflować największy w dziejach I Rzeczypospolitej skok na kasę.Szefem Komisji, czyli głównym dyspozytariuszem fruktów, został Ignacy Massalski. Na konta jego współpracowników też poszły spore sumy. I tak rozeszło się 90% majątku jezuitów. Dopiero po kilku latach, kiedy nie udawało już się ukrywać skali malwersacji, a Massalski wystarczająco się wzbogacił, został… odwołany. Ręka ulicznej sprawiedliwości dosięgnęła go dopiero w czasie insurekcji kościuszkowskiej, kiedy został skazany przez społeczność Warszawy na śmierć przez powieszenie.No dobra, powiecie: kradli, oszukiwali, malwersowali, brali rosyjskie dukaty, ale jednak stworzyli coś wielkiego. Ale właściwie co? Gdyby spytać przeciętnego nauczyciela biorącego udział w uroczystościach, co takiego osiągnęło to pierwsze ministerstwo w Europie, że warto tak czcić jego powstanie, z jakiej okazji te kwiatki i apele, to najpewniej zapadnie głucha cisza — bo właściwie nie wiadomo. Przez dwadzieścia lat wydano kilkanaście podręczników i zreorganizowano już istniejące szkoły średnie. Jak widać reorganizacja szkół dla samej reorganizacji to stara polska tradycja. Na plus można zaliczyć na pewno powołanie nowych szkół elementarnych. Niemniej większość tego typu placówek (spośród tych funkcjonujących w 1793 roku) istniała już przed powstaniem Komisji.Poza tym, czy rzeczywiście można mówić o przełomie mentalnym związanym z działalnością KEN w tym obszarze? Szkół elementarnych nie zakładano przecież, by emancypować masy, tylko by łatwiej indoktrynować chłopów. Chodziło o utrwalenie ich pozycji społecznej. Chłopi mieli umieć czytać i pisać, by bardziej efektywnie pracowali na polu pana. By przyswoili instrukcje oraz umieli wyliczyć, ile trzeba oddać panu w czynszu. By zrozumieli, że ich losem jest służenie właścicielowi i plebanowi. Bo przecież nikt nie mówił o zniesieniu pańszczyzny. Chłopi posyłani do szkół dalej pozostawali poddanymi.W ustawie KEN z 1783 roku („Ustawa KEN dla stanu akademickiego i dla szkoły”) wskazywano, że "każdy chętniej i dokładniej wykona obowiązki swoje […] kiedy go nauczą, jako i dlaczego podległym być należy". Uczeń miał się modlić i słuchać nauczyciela. "Kiedy się nauczysz za młodu słuchać starszych, nie będzie Ci przykro w dalszym wieku być podległym prawu i zwierzchności, pod którą Cię wola Boska podda. Każdy musi mieć kogoś nad sobą i znać wyższą władzę".W kluczowym dokumencie wychowawczym KEN, czyli „Nauce obyczajowej dla ludu” Grzegorza Piramowicza, podkreślano bardzo wyraźnie, że uczeń nie powinien czytać takich książek, które mogłyby go zbałamucić wizją awansu do klasy wyższej. "Jednak te względem czytania książek przestrogi zachować powinieneś; […] żebyś się próżną ciekawością w rzeczach wyższych nad potrzeby swego stanu, nad swoje pojęcie nie uwodził". Piramowicz wskazywał dalej: "Chce od ciebie Bóg, byś od młodości przywykł do życia roboczego" i zaleca uczniowi modlitwę: "Boże daj mi wieczny wstręt do próżniactwa tak szkodliwego, a utrzymaj we mnie tę miłość pracy, do które mię przez mój stan powołałeś"Piramowiczowi chodziło de facto (jak wskazują historycy) o "wychowanie dzieci wiejskich na wiernych poddanych, znoszących z pokorą swą niewolę, wyzbytych jakichkolwiek pragnień zmian na lepsze" (cyt. za: Historia wychowania, pod red. Ł. Kurdybachy).Co tak serio świętujemy 14 października? Przekształcenie nauczycieli w urzędników ministerstwa? To nadało wartość ich pracy? Czy naprawdę nauczyciele nie istnieli przed powołaniem centralnego urzędu? Czy najważniejszym atrybutem tego szlachetnego zawodu ma być status funkcjonariusza państwowego?

"Kiedy w roku 1999 wyszedł Matrix, wszyscy byli zaskoczeni pokazaną tam wizją. Ludzie po przegranej wojnie, zostali siłą sprowadzeni do roli "bateryjek". Przerażająca myśl. Nikt by nie chciał takiego świata.

"Kiedy w roku 1999 wyszedł Matrix, wszyscy byli zaskoczeni pokazaną tam wizją. Ludzie po przegranej wojnie, zostali siłą sprowadzeni do roli "bateryjek". Przerażająca myśl. Nikt by nie chciał takiego świata. – Tymczasem właśnie obejrzałem świetny dokument "Social dilemma" i mam wrażenie, że wizja Matrixa jest bliższa rzeczywistości niż kiedykolwiek. Różnica jest taka, że nie walczyliśmy w żadnej wojnie, ani nikt nas do niczego nie zmusił. Nikt nie użył przemocy by nas zmienić w bateryjki. Sami to wybraliśmy.Budzimy się i patrzymy w ekrany. Zasypiamy i patrzymy w ekrany.Czy jednak aby na pewno, był to świadomy wybór? Czy zawsze patrzymy w telefon, bo chcemy z niego skorzystać czy jednak czasem robimy to, bo telefon nas "przyciąga"? Jak ryba, która światełkiem kusi swoje ofiary? Tutaj wyskakuje jakieś powiadomienie, tam coś piknie i już jesteśmy złowieni. Zamiast żyć swoim życiem, żyjemy życiem innych. Życiem, które tworzy dla nas telefon.Czasami nawet nie musi nas powiadamiać. Czasami jego obecność wystarczy, bo sama jego obecność jest niewypowiedzianą groźbą, że gdzieś tam może się dziać ważnego i nas to omija. Musimy się więc upewnić. Tylko na chwilę. Godzinę później zauważamy, że znowu się zatraciliśmy.Kiedy kilka lat temu wszedłem do sieci na poważniej, jedną z pierwszych rzeczy jakie zrobiłem, było wyłączenie w telefonie wszystkich powiadomień. Dla wielu było to dziwne, niektórzy nawet odbierają to jako niegrzeczne, że nie odpisuje im od razu (serio!), ale ja nie wyobrażam sobie inaczej. To jest jedna z rzeczy, które uważam za równie istotną dla mojego zdrowia jak mycie zębów czy regularne badania. Niestety cierpię w temacie technologicznym na inne schorzenia i wspomniany film wskazał skąd się te problemy biorą.Co kilka miesięcy spoglądam na swoje życie i zastanawiam się co w nim nie gra. Gdzie jest jakaś luka, gdzie podejmuję złe wybory. Taki minimalizm tylko mentalny. Ostatnio podczas takiego procesu odkryłem, że o ile nie padam ofiarą powiadomień, o tyle zdarzało mi się nadmiernie wdawać w internetowe dyskusje. Tutaj ktoś opowiadał pseudonaukowe bzudry, tam ktoś mnie obrażał, a w jeszcze innym miejscu, ktoś "nie miał racji w internecie". Klasyka. Czasami traciłem kwadrans, czasami pół dnia, a do tego wpływało to negatywnie na moje zachowanie. Byłem dużo bardziej poddenerwowany i drażliwy. Była to sytuacja, w której nawet jeśli wygrywałem dyskusję, to przegrywałem swoje życie.Wiecie co się zmieniło odkąd tego nie robię? Nic.Świat się nie skończył, bo nie przekonałem kolejnej Karen, że w szepionkach tak naprawdę nie ma używanej opony do Stara, ani choinki samochodowej o zapachu kokosowym do Malucha.Wcześniej wydawało mi się, że muszę odpowiedzieć. Muszę się zaangażować. Że od tego wiele zależy. Tak wlasnie działają nasze mózgi, a firmy technologicznie to idealnie wykorzystują.Wiedzieliście, że fake newsy (fałszywe informacje) klikają się 6-krotnie lepiej? To dlatego też tyle ich powstaje. Nie dlatego, że ktoś chce żebyśmy się "obudzili" i odkryli, że lądowanie na księżycu było mistyfikacją, a Antarktyda nie istnieje, tylko dlatego, że w taki sposób łatwiej się na nas zarabia. Fake newsy powstają jak grzyby po deszczu, bo generuje to większe zyski.Tylko co z nami samymi w tym wszystkim? Czy nam to jest w życiu potrzebne? Kłótnia na temat księżyca? Coraz większa polaryzacja poglądów? Atakowanie się wzajemne? Czy nie lepiej w spokoju spędzić czas z rodziną, pójść na spacer, przeczytać dobrą książkę, zagrać w dobrą grę, obejrzeć dobry film albo nawet poleżeć i nic nie robić przez chwilę?Dla wielu firm technologicznych jesteśmy tylko produktem. My ich nie interesujemy, tak długo jak wystarczająco często patrzymy w ekran, więc musimy się sami sobą zainteresować. Musimy sami o siebie zadbać. Zobaczyć co wnosi wartość do naszego życia, a co nas z tego życia okrada. Telefony, ekrany, internety mają też swoje jasne strony, bo dzięki nim m. in. ja obejrzałem ten film, a wy czytacie ten tekst, ale czy zawsze to właśnie te wartościowe rzeczy wybieramy? Czy może czasami każdy z nas daje się wciągnąć w coś, co kosztuje go czas, energię, a nawet dobre samopoczucie, a jedynym zwycięzcą jest technologia, która przykuła nas do ekranu po raz kolejny?"Każdego dnia, świat będzie ciągnął Cię za rękę krzycząc, "To jest ważne! I to jest ważne! I to jest ważne! Musisz się tym martwić! I tym! I tym też!"I każdego dnia to od Ciebie zależy, czy wyrwiesz swoją rękę, położysz ją na sercu, i powiesz - Nie... To jest naprawdę ważne."-Lain Thomas