Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 117 takich demotywatorów

W rocznicę katastrofy smoleńskiej warto przypomnieć słowa gorzkiej prawdy doświadczonego polskiego pilota Jerzego Grzędzielskiego, który zmarł kilka miesięcy po napisaniu tego tekstu

 –  Grzegorz Micuła10 marca 2017 ·Przy okazji kolejnej miesięcznicy co poniektórym pod rozwagę....Minęło już ponad sześć lat od katastrofy smoleńskiej, a zarazem sześć lat kłamstw i oszczerstw wynikających z braku wiedzy i cynizmu. Doczekałem się pięknej, wolnej Polski. Nie chcę jej stracić, o katastrofie smoleńskiej mam prawo mówić. Poświęciłem lotnictwu niemal 50 lat, z czego jako kapitan w liniach lotniczych ponad 30. Przewiozłem bezpiecznie miliony pasażerów od Alaski po Australię, od Tokio i wyspę Guam na środku Pacyfiku po Amerykę Północną i Południową.W cywilizowanym świecie do kokpitu samolotu wiozącego VIP-ów nikt nie ma wstępu. Dam przykład: w 2013 roku pani kanclerz Merkel leciała ze swą świtą do Indii. Samolotu nie wpuszczono w przestrzeń powietrzną Iranu. Kapitan prawie dwie godziny krążył po stronie tureckiej, po uzyskaniu zgody poleciał dalej. Pani kanclerz dowiedziała się o tym siedem godzin po wylądowaniu. Proszę sobie wyobrazić naszą polityczną gawiedź. Pewnie kapitana wyrzucono by za burtę, a politycy sami wiedzieliby najlepiej co robić.Od momentu katastrofy pojawia się podejrzenia o spisek na życie prezydenta i zdradę stanu z obcym państwem. O bredniach głoszonych na temat katastrofy można napisać książkę lub nawet kilka. Wspomnę tylko wybrane. Pan minister Macierewicz zaraz po katastrofie twierdził, że Rosjanie na lądowanie premiera Tuska przywieźli w teczce ILS (Instrument Landing System), a na lądowanie prezydenta już nie przywieźli. Dalej Rosjanie nie odpędzili, powtarzam kuriozalne określenie „nie odpędzili”, naszego kapitana i nie zamknęli lotniska. Odpowiem panu ministrowi: ILS waży kilkaset kilogramów. Na lotnisku Okęcie był montowany 4 lata. Specjalnie wyposażony samolot kalibrował go, stabilizował ścieżkę schodzenia i centralną oś pasa. Na lotnisku Modlin instalowano ILS przez 3 lata. Koszt wyniósł 62 mln złotych. Panie Ministrze — kapitana nie odpędza się. To komary lub muchę z czoła można odpędzać. Lotniska nigdy nie zamyka się kapitanom, wyjątkiem jest sytuacja jeśli na pasie stoi inny, uszkodzony samolot.O lądowaniu lub nie decyduje tylko i wyłącznie kapitan. Pani poseł Kempa biegała po stacjach TV z rewelacją, że przyczyną katastrofy było niezabranie rosyjskiego nawigatora. Kosmiczna bzdura i kompromitacja pani poseł. Ma się to tak, jakby chirurgowi tuż przed operacją przyprowadzono salową i powiedziano, że jeśli pan doktor nie podoła, to ona pomoże przy operacji.Katastrofę smoleńską mozolnie, przez głupotę, brak wiedzy, chciwość i cynizm, przygotowywała polityczna czołówka PIS. Zaczęło się w 2006 roku za rządów premiera Jarosława Kaczyńskiego. W czasie publicznego wystąpienia minister obrony z PIS-u zapytany został przez oficerów-pilotów samolotu Tu 154 za Specpułku dlaczego nie ćwiczą na symulatorach. Odpowiedź była następująca i niebywale skandaliczna: „Nie, bo to ruskie symulatory”. Dla mnie powiało grozą i jęknąłem: „będziemy mieli katastrofy”. Nomen omen ten minister zginął w katastrofie smoleńskiej.Ćwiczenia na symulatorach są niebywale ważne, uratowały wiele istnień i nie do pomyślenia jest, aby z nich rezygnować. Cały świat lotniczy z nich korzysta. Prezesi nawet najbiedniejszych linii lotniczych klną, ale płacą za ćwiczenia swoich załóg. Ogrom głupoty i braku odpowiedzialności powala tu na ziemię. Mogę dać dziesiątki przykładów, ale pozostanę przy swoim doświadczeniu. W mozolnych ćwiczeniach na symulatorze wielokrotnie wraz z załogą zabiłem się. Ale przyszła jeden raz okrutna rzeczywistość. Po 10-cio godzinnym locie, niewiele minut przed lądowaniem na moim lotnisku zrobiło się tragicznie. Mgła do samej ziemi, chmury, widzialność 50 m. Do zapasowego lotniska 800 km a paliwa resztki. Panie Ministrze Macierewicz, nikt mnie nie odpędzał, nikt mi nie zamykał lotniska ale widziałem śmierć w oczach i warunki ponad moje uprawnienia i siły. Myślałem już o straży pożarnej i karetkach. Pierwszy kontakt wzrokowy z ziemią miałem na dziesięciu metrach wysokości, błysnęła zielona lampa progu pasa i centralnej linii. Do portu samodzielnie bez pomocy „Follow me” nie mogłem pokołować. Nie było cudu, tylko wyszkolona załoga po wielu godzinach treningu na symulatorze. Wracający z urlopu w Singapurze, kolega kapitan i mój instruktor, wszedł przed lądowaniem do mojego kokpitu. Natychmiast został wyproszony. Nikt w takiej sytuacji nie może być w kabinie, w odróżnieniu od tego, co nasi politycy urządzili temu biednemu pilotowi pełniącemu funkcję kapitanaTU154. Żałość i rozpacz. Kiedy uderzycie się w piersi? Polityka PIS w imię idiotycznych i partykularnych fobii pozbawiła pilotów Specpułku ćwiczeń w symulatorze, obniżając bezpieczeństwo lotów w tym lotów z najważniejszymi osobami w Polsce. To był wstęp do katastrofy.Rok 2008. Prezydent Lech Kaczyński wraz z zaproszonymi gośćmi, prezydentami i premierami lecieli do Gruzji przez Azerbejdżan. Gruzja była w stanie wojny z Rosją. Dlatego Pan Prezydent akceptuje taką trasę. W trakcie lotu Pan Prezydent zmienia swoją decyzję i poleca kapitanowi zmianę trasy lotu wprost do Tbilisi. Kapitan odmawia, bo nie zezwalają na to przepisy, ponadto gdyby niezidentyfikowany obiekt pojawił się w strefie działań wojennych mógłby być zestrzelony przez Gruzinów lub Rosjan. Mielibyśmy przez głupotę niebywały skandal międzynarodowy i na sumieniu prezydentów i premierów. Kapitan został obrażony przez Pana Prezydenta, nazwany tchórzem. Po przylocie do Warszawy straszony konsekwencjami. A wystarczyło polecić jednemu z licznych doradców-prawników zajrzeć do prawa lotniczego i naszego AIP. Wtedy kapitan zostałby przeproszony. Nie posądzam o samodzielny, nierozsądny pomysł samego Prezydenta. W samolocie był odcięty od światowych informacji, a newsy podały, że prezydenci Francji i Rosji lecą aktualnie z Moskwy do Tbilisi w asyście myśliwców. Pewnie jakiś usłużny poddał więc panu Prezydentowi przez telefon przednią myśl zmiany trasy lotu. Po tym zdarzeniu pozostało już w Specpułku niewielu doświadczonych pilotów, którzy chcieli latać z prezydentem. Kapitan nie może odmówić lotu, ale może, np. zachorować. To była kolejna cegła przyłożona do katastrofy.Na lot do Smoleńska w fotelu kapitańskim zasiadł więc pilot nieposiadający w pełni uprawnień kapitańskich jak stwierdziła komisja. Opowiem jak to jest w liniach lotniczych. Na przykład jeśli ważność ćwiczeń w symulatorze przeciągnie się nawet o jeden dzień kapitan odmawia lotu. Kapitan odmówił lotu rano w słoneczny dzień do Wrocławia i z powrotem, bo zapomniano wyposażyć kokpit w ręczną, wymaganą instrukcją, latarkę. Ten młody kapitan miał rację. W tym locie mogło np. nastąpić zadymienie kabiny i ta latarka ratowałaby wszystko – odczyty przyrządów. Składam Jego Magnificencji Rektorowi Politechniki Rzeszowskiej gratulacje. Ten młody pilot od Pana wyszedł, tak jak wielu innych. Dziś latają oni jako kapitanowie w najlepszych liniach świata. Uważam, że gdyby tego młodego pilota Tu154 potraktowano jak w cywilizowanych społeczeństwach, to znaczy uszanowano jego kwalifikacje i decyzje oraz pozostawiono kokpit zamknięty, to po otrzymaniu standardowej informacji o pogodzie z wieży kontrolnej smoleńskiego lotniska i jeszcze bardziej nadzwyczajnej i dodatkowej informacji o godz. 08.24 że „warunków do przyjęcia nie ma”, to kapitan po stwierdzeniu, że na wysokości 100m nie widzi ziemi i pasa, odleciałby ma lotnisko zapasowe lub postawił samolot w krąg. Zgodnie z instrukcją wykonywania lotów. I to jest cała wiedza. Jednak chciwość, zarozumialstwo i cynizm możnych polityków zwyciężyły.Przed wejściem pasażerów na pokład, honorem i przywilejem kapitana jest witanie najważniejszej osoby wraz z małżonką, czyli pana Prezydenta. Odebrał ten przywilej kapitanowi Dowódca Wojsk Lotniczych – generał Błasik. Po prostu pokazał mu jego miejsce i to, że jest tu nikim – poniżające i podłe. Ja w takiej sytuacji odmówiłbym lotu. Niby niewyobrażalne, ale nie dla tych którzy wiedzą o co idzie, zwłaszcza dla pilotów. Jest to kolejna cegła budująca to nieszczęście. Na 11 minut przed katastrofą kapitan otrzymuje wiadomość że “Pan Prezydent jeszcze nie podjął decyzji co robimy dalej”. To oburzające i paraliżujące oświadczenie. To kapitan ma wiedzieć, co robić i on decyduje! To on odpowiada za życie wszystkich na pokładzie, a nie pasażer, nawet najważniejszy! Kokpit winien być absolutnie sterylny i tylko kapitan może wydawać polecenia. Tam był po prostu bałagan. Nie wiadomo było kto dowodził, kapitan nie był w stanie pozbyć się gości (intruzów) z kokpitu, samolot pędził do ziemi, nic nie było widać poniżej nieprzekraczalnych 100 m. Generał, Dowódca Wojsk Lotniczych zamiast wrzasnąć w tym momencie „do góry!” nawet nie wyrzucił i nie uciszył intruzów – horror.Pan minister Macierewicz z uporem twierdzi, że załoga zamierzała odejść na drugi krąg. Panie Ministrze, już byli tak nisko że zadziałała instalacja TAWS „Pull up, terrain ahead”. To paraliżująca informacja, każdy pilot natychmiast ucieka do góry, jeśli zdąży. A co robi załoga? Kapitan wycisza sygnalizację zmieniając nastawy wysokościomierza barycznego, tym samym pozbawiając się wskazania wysokości progu pasa – czyste samobójstwo. Robi to po to, aby sygnalizacja przy dalszym zniżaniu mu nie przeszkadzała! Chciał zobaczyć ziemię jak najszybciej przed minięciem radiolatarni. Po prostu na siłę chciał lądować. Naciski na niego, niekoniecznie słowne, były niewyobrażalnie mocne, tak aż uderzyli w ziemię 900 m od progu pasa. Dokładnie jak przez kalkę w Mirosławcu gdzie samolot CASA także uderzył 900 m przed progiem, taka sama pogoda.Jednak informacja od Prezydenta nie była ostatnim ani najmocniejszym ciosem dla kapitana. Najboleśniej ugodził go kolega-kapitan samolotu JAK40, który kilkanaście minut wcześniej „spadł” na pas w odległości 700 m od progu. Dlaczego spadł? Bo pogoda była już fatalna i zniżając się poniżej dopuszczalnej wysokości 100 m ujrzał ziemię będąc już nad pasem. Nie zgłosił obowiązującej formuły, że widzi pas i prosi o zgodę na lądowanie. Zrobił to bez zgody wieży. Czym to się kończy dam przykład: podczas identycznej pogody na Teneryfie kapitan B747 otrzymał zgodę z wieży na start i gdy się rozpędzał kapitan drugiego B747 bez zgody wieży w kołował na środek pasa. Wynik – 862 osoby spłonęły. Pasażerowie rejsu JAK40 winni wygrać ogromne odszkodowania za narażenie ich życia. Otóż kapitan Tu154 zapytał przez radio kolegę-kapitana JAK40 o pogodę. Ten odpowiedział, cytuję: „Pizdowata, widać 200400 m, podstawa chmur 50 m, mnie się udało, możesz próbować”. To jest haniebne. Życie Prezydenta i ponad 90 innych osób to nie rosyjska ruletka, albo się uda albo nie. Winien krzyknąć „Uciekaj jak najszybciej”. Ten kapitan bryluje teraz na salonach pana ministra Macierewicza i jest jego pupilem.Panie Ministrze, różnimy się, ja też mam swojego guru. Jest nim dr nauk technicznych, emerytowany pułkownik pilot doświadczalny Antoni Milkiewicz. Jako młody oficer-inżynier brał udział w komisji badającej katastrofy naszych IŁ62. Mimo nacisków potężnego ZSRR udowodnił winę producenta silników, narażając tym samym przyszłość swoją i swojej rodziny. Gratuluję Panie Ministrze pupila. Tak rodziła się katastrofa smoleńska, w której wybitny udział mieli politycy karmiący nas kłamstwami. Pomaga im kler, a szczególnie episkopat.Od sześciu lat słyszę z ambon: „Żądamy prawdy”. A ta prawda jest znana. Nasza znakomicie wykształcona (pozazdrościć może nam wiele państw) komisja badania wypadków lotniczych ogłosiła wyniki. Zapewniam wszystkich, gdyby rozpatrywałaby to najlepsza amerykańska komisja NTSB, to wynik byłby identyczny. Jedynie zdjęto by jakąkolwiek odpowiedzialność z pracowników wieży , tak jak zrobił to nasz sąd po katastrofie w Mirosławcu. Ponadto dowiedzielibyśmy się o treści rozmów braci tak przed katastrofą jak i w locie do Azerbejdżanu. Z rozgłośni toruńskiej leje się rzeka bzdur o katastrofie, a „Najważniejszy” orzekł, że jej uczestnicy byli „prowadzeni na specjalne zamordowanie”. To jest rozpaczliwie chore. Biskup zamyka z błahych powodów nie wiadomo na jak długo nam, wiernym świątynię a nie potrafi zareagować, gdy na drugi dzień po tragedii, w środku metropolii, najbardziej katoliccy dziennikarze ogłaszają światu, że Rosjanie dobijali pasażerów. Do dziś nie ma nagany kościoła ani sprostowania i przeprosin.Ja to teraz robię – przepraszam Rosjan. Każdego 10-tego dnia miesiąca na czele z duchownym, z wizerunkiem Chrystusa i Matki Bożej, z flagami narodowymi o napisach niewybrednych i ubliżających Prezydentowi Państwa i Premierowi odbywają się partyjne wiece i modły o wolną Polskę. Żadnego biskupa to nie boli. Dzisiaj upominają nas i nazywają Targowiczanami. Już zrozumiałem nauki Kościoła. Służy temu, który więcej da lub więcej obieca. Gdzie jest biskup, który mówił „Największą mądrością jest umieć jednoczyć – nie rozbijać”. Tego dzisiejsi pasterze katoliccy nawet nie wspominają. Był to prymas Wyszyński.Największym naszym wstydem jest zespół pana Macierewicza wraz z jego “profesorami”. Otóż wszystkie komisje świata badające katastrofy lotnicze zaczynają od analizy wyszkolenia i przygotowania załogi, ostatniego wypoczynku, posiłku, sytuacji w pracy, w domu i lotu od samego przygotowania do startu. Panowie w zespole zaczynali od kolejnego wybuchu wskazanego przez guru, tak jakby samolot sam leciał. Prof. Nowaczyk oświadczył, że samolot był wprowadzony na zły pas. Panie profesorze to nie Frankfurt lub Amsterdam, w Smoleńsku jest tylko jeden pas! Dziwi się Pan, że zwolniono go z Uniwersytetu Maryland, ja dziwię się, że Pana w ogóle przyjęto. Nie wspomnę już o parówkach i różnych puszkach. Proponuję profesorom przed następnymi dociekaniami kupić godzinę lotu na symulatorze z instruktorem. Zapytać instruktora jak zachowują się piloci po sygnale „Pull up”. Podpowiem natychmiast: pełen gaz i do góry. A co robiła nasza załoga? Gnała do ziemi nadal, wyłączając sygnalizację.Żal mi bardzo rodzin ofiar po dwakroć. Za stratę bliskich i za drwiny ze strony polityków. Radziłbym, a szczególnie Pani poseł-mecenas, zapytać pana Prezydenta, pana Sasina, pana Łozińskiego i innych, którzy byli najbliższymi doradcami Prezydenta: jaki dureń z ich otoczenia wymyślił lotnisko Smoleńsk, stare, zdewastowane, nieczynne od dawna lotnisko wojskowe mając w pobliżu dwa międzynarodowe, cywilne, czynne i sprawne porty lotnicze! Jaki skończony dureń wsadził do jednego samolotu tyle ważnych osobistości, zamiast rozlokować w trzech środkach transportu. I nie ubezpieczył ich. Czy to też wina Tuska?Głosowałem z wielką nadzieją na mojego idola pana Lecha Kaczyńskiego – spokojnego, średniej klasy urzędnika. Zimny prysznic otrzymałem wieczorem jak prezydent elekt zameldował swojemu pierwszemu sekretarzowi wykonanie zadania. Wiedziałem, że będziemy mieli dwóch prezydentów: de jure i de facto . I tak pozostało. Było wiele zamachów na carów, bojarów, książąt, króli, papieży i prezydentów mocarstw. Pojedynczo, nie zbiorowo. Nasz Prezydent nie zagrażał nikomu, nie miał armii z bronią nuklearną. Nie był wybitnym mężem stanu, tylko mężem wspaniałej Pierwszej Damy. Nie bywał zapraszany na salony polityczne świata, ani sam nie zapraszał. Zginął przez cynizm najbliższych, ich chciwość i głupotę. Stąd dzisiaj ta żądza wynagrodzenia mu przez stawianie pomników, nazwy placów i ulic, a może wkrótce i miast. Piszę to w wielkim żalu i smutku, bo miałem sentyment do tego człowieka.Autor tekstu: Jerzy Grzędzielski — emerytowany kapitan linii lotniczych, pilot doświadczalny samolotowy i szybowcowy, instruktor samolotowy i szybowcowy, Inspektor Wyszkolenia Lotniczego Oficer rezerwy Wojsk Lotniczych. Nalot w powietrzu ponad 25.000 godzin.
Wczoraj, kiedy brałem drzemkę, zostałem ofiarą wandalizmu. Mam dwóch podejrzanych. Tylko jedno z nich potrafi mówić i zgania winę na to czworonożne stworzenie, które z kolei nie posiada odpowiednich narzędzi do tego, żeby dokonać takiego czynu – Dziękuję sąsiadowi za zwrócenie mi uwagi na ten akt wandalizmu, kiedy wyprowadzałem na spacer jednego z podejrzanych
Mój syn zwalił winę na kota. Ale ja wiem swoje... –
Zamiast zwalać winę na kolejnych trenerów, lepiej się zastanowić, dlaczego siatkarze mogą stworzyć drużynę, a piłkarze nie potrafią –
 –  Matina Bocheńska Zostałam wyrzucona z pracy. Pierwszy raz w życiu. Bo przez kontuzje CHWILOWO chodzę o kulach. Bo ktoś, kto porusza się w taki sposób na planie reklamy prestiżowej marki nie wpasowuje się w ogólny fashion look. krępuje. A teraz opowiem Wam coś. Kiedy byłam dzieckiem mama powtarzała mi: „jesteś wyjątkowa. A wyjątkowych ludzi się nie akceptuje. Pamiętaj, ze musisz stąpać po ziemi twardo, nie potykać się. Nawet tam gdzie są wyboiste kamienie o które każdy się potyka. Każdy się potknie. Ciebie wskażą palcem bo się wyróżniasz." Nauczyłam się chodzić z podniesiona głową i patrzeć pod nogi. Z biegiem lat okazało się, że nie jestem tak wyjątkowa. Nie muszę mierzyć się z takimi trudnościami jakie zapewne znała z autopsji moja Mama. Nie przypuszczałam nawet, ze kiedyś przypomnę sobie te przyjacielskie rady. A jednak. Stało się. Wystarczyła zwykła kontuzja, na jakiś czas kule i... Wyróżniam się. -Nie tym, że cierpię (nic mnie nie boli i nie cierpię). -nie tym, ze potrzebuje pomocy (nie potrzebuje) -nie tym, że sobie nie radzę (Radzę sobie. NORMALNIE PRACUJĘ. Taka różnica, że wolno przenoszę herbatę i uczę się nie zapominać) Wyróżniam się, bo przez jakiś czas muszę chodzić o kulach. Wyróżniam się tym, że ludzie nie radzą sobie ze swoją wyobraźnią i empatią. I żeby było jasne. Na plan na wszelki wypadek, gdyby okazało się, ze nie jestem sprawna tj zwykle wzięłam ze sobą asystentkę, z którą rozliczam się OSOBIŚCIE w razie gdyby okazało się, że w CZYMKOLWIEK moja praca odstawała od tego, co potrafię z siebie dać na codzień bez kontuzji. Kto mnie zna ten wie, że jestem wysportowana, gibka. I tak jest tu. Daje rade, ogarniam. Mimo, że jestem absolutnie zadowolona ze swojej pracy i nie odbiega ona od normy, mimo to, ze Ewa Drobiec (główna charakteryzatorka, której bardzo dziękuje za odwagę i LUDZKIE zachowanie) nie ma do mojej pracy zastrzeżeń na kolejne dni postanowiłam nadal pracować z zatrudnionym asystentem. Tym razem nie dlatego, ze czuję się niepewnie ale dlatego, ze ludzie patrzą mi czujnie na ręce i wyczekują pretekstu, błędu. (Tak jak w radzie mojej Mamy do ludzi wyjątkowych). Wiem, że jakikolwiek (nawet nieznaczący nic na planie) by się wydarzył: będzie wina. Winę poniesie to, że chodzę o kulach. Na początku zasugerowano głównemu charakteryzatorowi (do mnie ciężko się było zwrócić) żebym nie poprawiała aktorów (podchodziłam z asystentka, która przytrzymywała kijki gdy robiłam poprawki). Nie było uzasadnienia. Ale „Ok" pomyślałam. Martwią się. Niech będzie. Kable itp, wyobraźnia pracuje: Forma średnia, ale da się zrozumieć. Przestałam podchodzić do aktorów. Pilnowałam planu przy podglądzie mówiąc asystentce co jest do zrobienia. Okazało się, że nadal jest to passe. Po co kaleka przyszła i siedzi na planie? Następnego dnia powiedziano mi, żebym nie przychodziła na plan. Nie było uzasadnienia. Po prostu, mam się nie pokazywać ludziom. To dla nich niesmaczny widok. Było to już mniej zrozumiałe, ale starając się nie rodzić konfliktów (mimo dyskomfortu gdy nie wiem, ze wszystko jest ok w kadrze-dziewczyna ucząca się nie musi wszystkiego umieć) zgodziłam się. To za mało. Przeszkadzam nawet pracując w makeup busie. Kaleka tu po prostu nie pasuje. Nadal widać coś, co jest brzydkie. jedząc obiad tam gdzie wszyscy, wychodząc do toalety, przed autobus. TRĘDOWATA. Zostałam zwolniona. Nikt nie rozmawiał o tym ze mną bezpośrednio. W sposób nieprzyjemny zostałam poinformowana o tym i zrozumiałam, że reklama to nie jest miejsce dla ludzi brzydkich. I może nie pisałabym o tym, gdyby nie fakt, że nagle poczułam się niezaradna, koślawa, kulawa. Zaczęłam się wstydzić siebie. Chować za samochodami. Bo przecież „nikt nie chce patrzeć na coś takiego". To uczucie było kurwa straszne. Pomyślałam o ludziach (sprawnie działających ludziach), którzy maja kule czy wyróżnia ich coś innego na codzień. Powiedzcie mi. Jak mogę milczeć. Tu nie chodzi o kasę. Tu nie chodzi też o pieprzone kule. Dla mnie są tylko na jakiś czas. Tu chodzi o zwykła przyzwoitość ludzką. Jak mogłabym to przemilczeć w świecie w którym wszystkie wielkie marki popisują się tym jakie zwierzątka i ludzi wspierają robiąc sobie z tego kampanie. Gdy tak w modzie jest być „ludzkim" na ekranie jednocześnie na zapleczu gardząc i brzydząc się tym, który WYDAJE SIĘ SŁABSZY.
Mój sekret jest taki, że nie używam żadnych środków chemicznych tylko feministyczne mrówki. Wpuszczam je, one od razu zaczynają narzekać na ich role płciowe i domagają się równości w mrowisku. Potem wywierają presję na królowej, żeby przestała się rozmnażać i zwaliła całą winę na samców. W ostatniej fazie mrówki zapraszają wrogie owady z sąsiedztwa do imigracji do ich mrowiska. W ciągu trzech generacji mrowisko zostaje unicestwioneAlbo zwracam pieniądze –
 –  Chciałam przeprosić Marcin F z Legnicy którego od czterech lat szkalowałam z fejk kont jak to. Sprawa trafiła na policje i mam za swoje. Teraz boje się że czeka mnie sąd a po nad to idę do psychiatryka na leczenie. Marcina nękałam od czterech lat pisząc wszędzie że jest on pedofilem, zbokiem że chodzi z nożem i napada ludzi. Nasyłałam na niego znajomych, kilka razy został pobity, kilka razy zwolnili do z pracy. W Legnicy prawie każdy już zna go przez to ze pisałam o nim stale że jest pedofilem. Ja nawet podpaliłam działki żeby tylko zwalić winę na niego. Byłam wściekła że zostawił mnie że odkrył że mam innego. Nie mogłam się pogodzić z faktem ze to koniec z drogimi prezentami, z przyjemnościami, itd. On ma teraz już dziewczyne cztery lata, pasje, poukładane życie a ja? ja dzien w dzień myślałam o zemście. Teraz żałuje. Wiem ze moje życie się skończyło że czeka mnie leczenie które potrwa pół życia. A Marcin będzie pieknie żył sobie z tą swoją Gosią w Legnicy. Przepraszam jeszcze raz i proszę o dodanie tej wiadomości. Wręcz błagam bo mam policyjny nakaz przeproszenia go publicznie. Jak ktoś go kojarzy to niech wie że to ja pisałam z kont z jego imieniem to ja groziłam ludzią i to ja pisałam że on jest wariatem. Przepraszam. żegnajcie.
Kobieta robi badania na prośbę swoich dzieci. Nikt nie spodziewa się, że otrzyma taką diagnozę – Wykształcona, odnosząca sukcesy w życiu zawodowym i prywatnym. Szczęśliwa mężatka i mama dwóch buntujących się nastolatków.Zmęczenie, ogólne osłabienie i stres, które pojawiły się w jej życiu, tłumaczyła pracąObjawy takie jak pogarszający się wzrok, skurcze mięśni, zawroty głowy czy problemy z równowagą, ignorowała, zrzucając winę na złą dietę i niedobór minerałów.Jako 40-latka zaczęła odczuwać spadek libido. Tłumaczyła mężowi, że to może być początek przekwitania i na pewno znajdą na te naturalne zmiany biologiczne rozwiązanie medyczne. Jednak nic nie pomagało na dłużej.Sytuacja w rodzinie i w pracy pogorszyła sięŹle jej się pracowało, czego wynikiem były obniżone statystyki w pracy. Stres pogłębiał się z dnia na dzień.Mąż nie rozumiał tych zmian, nie rozumiał dlaczego leki nie działająPorzucił kobietę, która w międzyczasie straciła też pracę. Chłopcy zaczęli obserwować matkę, która popadła w depresję. Nie mogła skupić się na żadnych z zajęć domowych, nie mogła znaleźć pracy i cała sytuacja pogorszyła jej stan psychiczny. W końcu obaj chłopcy postanowili poprosić matkę, aby poszła do lekarza. Zgodziła się.Wyniki były druzgocące. Diagnoza: stwardnienie rozsiane.Jest w trakcie rozwodu, gdyż jej mąż nie uwierzył, że jest chora. Bohaterka artykułu żyje naprawdę.Ze starszym synem, który planuje po średniej szkole studiować medycynę, obserwują wszystkie medyczne nowinki. Konsultują wyniki badań z wieloma specjalistami w Polsce.Kobieta zmieniła tryb życia, znalazła pracę. Codziennie przegląda się w lustrze, starając uśmiechać się do siebie i powtarzać, że jeszcze nie nadszedł jej czas, aby odejść. Ubiera się stosownie, ale dla siebie. Poprawia makijaż i widzi siebie piękną.Dzięki pomocy psychologa, wsparciu rodziny i miłości, która ją otacza, już przestała się obwiniać. Jest świadoma tego, co się dzieje, ale żyje każdym dniem, dla dzieci. Żyje dla siebieŻycie w pigułce...  a mąż?Mąż - taki ktoś kto wspiera cię w najcięższych chwilach...
Wczoraj postrzelono mi kotkę – Pomimo usilnych prób i wszelkich starań weterynarza, musiałam zadecydować o jej uśpieniu. Pocisk, którym dostała, wszedł tuż za przednią łapką, zatrzymał się w jamie brzusznej czyniąc ogromne spustoszenie.Dziś zgłosiłam sprawę na policję, ta jednak mnie wyśmiała, twierdząc że winę ponoszę ja, gdyż kotka chodziła polować na pobliską łąkę. Gdzie tu logika i sprawiedliwość?
Źródło: własne
A mógł poczekać na sygnaleaż korek się rozładuje, ale przecież kierowcy karetek pogotowia nie są pod ogromną presją ratowania życia, czy przyjadą później... –  Winny kolizji, choć jechał karetką na sygnaleChociaż Tomas: Kafara jechał na sygnale i nawet nie drasnął żadnego samochodu. został skazanyza spowodowanie kolizji. 13 maja pokonał zakorkowany most w Rzeszowie jadąc środkiemprzeprawy. Kilkanaście dni później dowiedział się, że kierowca jadącej : naprzeciwka skody. tuż pominięciu karetki, zawadził o betoniarkę i uderzył w barierę. Winę za to ponosi właśnie kierowcakaretki.
Źródło: /wiadomosc/2016-10-25/winny-kolizji-choc-jechal-karetka-na-sygnale/
Jeśli kobieta oskarży faceta o gwałt, facet musi udowodnić swoją niewinność – Jeśli facet oskarży o coś kobietę, facet musi udowodnić jej winę
Nie można mówić, że z Polską jest coś nie tak, jeżeli winę ponoszą rządy, system, władza itd. – To tak jakby mówić, że człowiek jest winny tego, że ma raka lub inną chorobę.To chorobę należy zwalczać, a nie cały organizm
Kiedy niemiecka prasa winę za ataki terrorystyczne zrzuca na brutalne gry komputerowe –
Prawdziwy mężcyzna – winę bierze zawsze na siebie
Zamachowiec wjechał w tłum ludzi na nadmorskiej promenadzie. Przejechał zygzakiem 2 km zabijając co najmniej 84 osoby, wiele dzieci. Co się teraz stanie? – 1. Lemingi ustawią francuskie flagi na profilowym. Bo chyba tylko tę flagę znają i w sumie mają w dupie ataki terrorystyczne w innych krajach.2. Światowe lewactwo zakrzyczy "jeszcze nie wiadomo kto to zrobił!"3. Gdy będzie znana tożsamość terrorysty media uspokoją, że ten Ahmed Mohamed może być przecież rodowitym Francuzem.4. Na przykładzie ataku na klub w USA wiemy, że nawet jeśli zamachowiec zadeklaruje wierność państwu islamskiemu i zawoła "Allahu Akbar", to dla lewicy jest zbyt mało, by powiązać go z islamskim terroryzmem.5. Gdy już nie da się niczego ukryć, taka Kazia Szczuka stwierdzi, że nadal większość z nich nie jest terrorystami, więc luz.6. Gazeta Wyborcza i Liskowe tygodniki oraz portale nazwą Polaków rasistami, ksenofobami i ciemnogrodem za strach przed islamem, ale jednocześnie postraszą atakami na ŚDM winę zwalając na PiS, który przecież wysłał samoloty nad Syrię. Taka logika.7. Merkel z krwią na rękach pomacha do nowych pontonów płynących w stronę Europy
Jak zwykle w takich sytuacjach winę się zgania na zbyt łatwy dostęp do broni – Bo prawda jest zbyt politycznie niepoprawna
Nie wierzę w to, co czytam... – Ale z takim imieniem nie mogło być chyba inaczej. Nowa rekordzistka programu 500+ Historię nastolatki z powiatu włocławskiego śledzimy od roku. Chyba nikt nie podejrzewał, że 14-latka po urodzeniu córki tak szybko zajdzie w kolejną ciążę. - No, nie dopilnowałam... - przyznawała 36-letnia Katarzyna Górska, matka Dżesiki. - Córka mówiła, że wychodzi z koleżankami. Wierzyłam. Nie chodziłam za nią i nie sprawdzałam... To był luty 2014 roku. 13-letnia wówczas Dżesika była w ósmym miesiącu ciąży. Ojcem jej dziecka był 25-letni Daniel W., dobrze znany matce nastolatki i często odwiedzający rodzinę, mieszkającą w wymagającym remontu pałacyku w Otmianowie (gmina Boniewo).Ojciec się nie wypierał Tak się nie stało. Dżesika znalazła się po opieką kuratora sądowego, a dodatkowo nad tym, co dzieje się w domu, miał czuwać asystent rodziny. Pani Katarzynie, matce nastolatki, sąd ograniczył prawa rodzicielskie. Prawnym opiekunem malutkiej Mai ustanowił konkubenta matki. 25-letniemu Danielowi W. za współżycie z nieletnią groziła kara od roku do 10 lat więzienia. Daniel W. nie wypierał się ojcostwa. Kupił dziecku wyprawkę, dawał pieniądze na witaminy dla Dżesiki. Zapowiadał, że w przyszłości chce pomagać w wychowaniu dziecka i na nie łożyć. W sądzie Dżesika broniła młodego mężczyzny. Brała winę na siebie, tłumacząc, że oszukiwała go, twierdząc, iż skończyła 15 lat. Ostatecznie Daniel W. usłyszał wyrok trzech lat wiezienia, ale w zawieszeniu na pięć lat próby. Co będzie z tą rodziną? Tak się jednak zdarzyło, że mężczyzna i tak trafił za kratki. Tuż przed Bożym Narodzeniem wylądował w areszcie za włamania. Jaki los czeka Dżesikę i jej dzieci? Młoda matka z Mają najprawdopodobniej trafi tym razem do ośrodka opiekuńczego (taki scenariusz był już przewidywany przed rokiem). Identyczny los może czekać rodzeństwo dziewczyny: Julię (2 lata), Jakuba (3 lata), Martynę (11 lat), Alana (12 lat) i Damiana (16 lat). Drugie dziecko Dżesiki natomiast po urodzeniu prawdopodobnie oddane zostanie do adopcji. Daniel W. w obecnej sytuacji zapewne nie uniknie już poważnych konsekwencji prawnych za współżycie z małoletnią poniżej 15. roku życia. Sąd może odwiesić mu orzeczoną karę, poprzednio wymierzoną w zawiasach, i dołożyć kolejne lata pozbawienia wolności. - Zmiana środowiska Dżesice wyszłaby na dobre - mówił przed niecałym rokiem Marek Klimowicz, wójt Boniewa, tłumacząc się z tego, że zamierzał nastolatkę skierować do ośrodka w Żołędowie pod Bydgoszczą. Te plany nie zostały zrealizowane.

Instrukcja dla kobiet niezadowolonych z działania programu Mąż 1.0

Instrukcja dla kobiet niezadowolonych z działania programu Mąż 1.0 –  Drogi Software-Leb Ostatniego roku zmieniłam program Chłopak wersja 5.0 na program Mąż wersja 1.0 i zauważyłam, że wywołało to niespodziewane zmiany software'u i poważnie ograniczyło dostęp do niektórych aplikacji, takich jak: garderoba, kwiaty, biżuteria, które to aplikacje działały bez zarzutu z programem Chłopak 5.0. W instrukcji użytkownika nie znalazłam o tych wadach nowego programu ani słowa. Na dodatek Mąż 1.0 deinstaluje wiele innych, wartościowych programów takich jak: Zatańczmy 7.5, PopłyńmyWRejs 2.3 i WieczórWOperze 6.1, instaluje zaś inne, niepożądane takie jak: PokerowyWieczór 1.3, SobotniFutbol 5.0, Golf 2.4 i WszędzieBałagan 4.5. Niestety, program Rozmowy 8.0 już nie działa (jego uruchomienie powoduje tylko zawieszanie się systemu). Próbowałam uruchomić program Zrzędzenie 5.3 w celu naprawienia Męża 1.0, ale efekty były żadne. Proszę o pomoc!!! Pozdrawiam, ZdesperowanaDroga Zdesperowana,To powszechnie występujący problem. Jego źródłem jest zasadnicze nieporozumienie. Wiele kobiet chce zaktualizować Chłopak 5.0 na Mąż 1.0 nie zdając sobie sprawy, że Chłopak 5.0 to jedynie pakiet ROZRYWKA.Mąż 1.0 jest natomiast systemem operacyjnym, który został zaprojektowany tak, by uruchamiać tak wiele aplikacji ile możliwe. Ponadto nie można wyczyścić Mąż 1.0 i powrócić do Chłopak 5.0, ponieważ Mąż 1.0 nie jest tak zaprojektowany. Ukryte pliki systemu operacyjnego spowodowałyby emulowanie przez Chłopak 5.0 trybu Mąż 1.0, nic więc byś w ten sposób nie zyskała.Po zainstalowaniu Mąż 1.0 nie da się odinstalować czy usunąć jego plików z systemu. Jakiekolwiek nowe pliki systemowe mogą być instalowane jedynie raz do roku ponieważ Mąż 1.0 ma poważnie ograniczoną pamięć. Komunikaty o błędach są powszechną i normalną częścią Mąż 1.0. W desperacji, chcąc używać ulubionych „starych” aplikacji lub zacząć używać nowych, niektóre kobiety próbują zainstalować Chłopak 6.0 lub Mąż 2.0. Jednak na ogół kończy się to większymi problemami niż tymi z Mąż 1.0.Sprawdź w podręczniku w rozdziale “Ostrzeżenia: Rozwód/Wsparcie dziecka. Dowiesz się, że program ten działa bardzo słabo i koliduje ze Złamane Serce 1.3. Radzę pozostawić Mąż 1.0 i po prostu poznać kaprysy tego dziwnego i nielogicznego systemu.Ponieważ sama zainstalowałam Mąż 1.0, mogę zaproponować przeczytanie całego rozdziału dotyczącego Ogólnych Błędów Partnerstwa (OBP).To wspaniała cecha Mąż 1.0 zainstalowana potajemnie przez firmę macierzystą jako integralna część systemu operacyjnego. Mąż 1.0 musi wziąć na siebie pełną odpowiedzialność za wszystkie błędy i problemy niezależnie od ich przyczyn.W celu uruchomienia tej rewelacyjnej właściwości należy wprowadzić komendę “C:\Myślałam, że mnie kochasz”. Czasem podczas wprowadzania tej komendy należy jednocześnie uruchomić Łzy 6.2. Mąż 1.0 powinien wtedy uruchomić Przeprosiny 12.3 i Kwiaty/Czekoladki 7.8.WSKAZÓWKA TECHNICZNAUnikaj nadużywania tej funkcji, gdyż może to powodować dodatkowe i poważniejsze OBP, a nawet może cię zmusić do dania komendy “C:\Przepraszam”, aby system zaczął normalnie działać.Jej nadużywanie może również spowodować przestawienie Mąż 1.0 w domyślny tryb Ciche Dni 2.5 albo, co gorsza, w Piwo 6.0. Piwo 6.0 to bardzo zła aplikacja powodująca tworzenie przez Mąż 1.0 plików Tłusty Brzuch i Głośne Chrapanie, które są bardzo trudne do usunięcia. Oszczędź sobie takich problemów postępując wg poniższych wskazówek.Pamiętaj, system będzie działać sprawniei brać na siebie winę za wszystkie OBP ale z powodu tej cechy może tylko okresowo uruchamiać wszystkie aplikacje Chłopak 5.0. Mąż 1.0 jest wspaniałym programem ale ma ograniczoną pamięć i nie uczy się szybko nowych aplikacji.Rozważ zakup dodatkowego oprogramowania w celu zwiększenia wydajności. Osobiście polecam Ciepłe Dania 3.0, Bielizna 5.3 i Cierpliwość 10.1. Narzędzia te używane łącznie mogą naprawdę wspomagać sprawne działanie Mąż 1.0. Po kilkulatach użytkowania poznasz Mąż 1.0i znajdziesz wiele cennych wbudowanych funkcji jak Naprawy Domowe 2.1, Przytulanie 4.2 czy Najlepszy Przyjaciel 7.6.Ostatnie ostrzeżenie!W żadnym wypadku nie instaluj Teściowa 1.0. To nie jest obsługiwana aplikacja i może spowodować selektywne wyłączenie systemu operacyjnego. Dopóki Teściowa 1.0 nie zostanie odinstalowana Mąż 1.0 będzie uruchamiał wyłącznie Wędkowanie 9.4 i Polowanie 5.2.Mam nadzieję, ze powyższe uwagi były pomocne. Dziękujemy za zainstalowanie Mąż 1.0, Pomoc Techniczna życzy powodzenia w nadchodzących latach. Wierzymy, że nauczysz się czerpaćradość z tego produktu
To wszystko wina mężczyzn! Anna Zawadzka przeprosiła za występ w programie, ale winę zwaliła na facetów! – Zawadzka próbowała “przejąć” program Andrzeja Morozowskiego nie dopuszczając rozmówców do głosu. Prowadzący był w szoku i w końcu przerwał program. Następnie na swoim facebooku napisała "Przepraszam i biję się w piersi. Nie jestem zadowolona ze swojego wystąpienia w TVN. Jako usprawiedliwienie podam, że irytacja pojawiła się na skutek herbatkowej atmosfery pomiędzy panami przed programem"
W czasie II Wojny Światowej, prezydent USA, Dwight D. Eisenhower przewidywał, że ludzie w przyszłości będą się wypierać zbrodni popełnionych podczas Holokaustu, więc kazał robić jak najwięcej zdjęć – Chyba nie przewidział tylko, że będą próbować zgonić winę na nas