Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 95 takich demotywatorów

 –  Niedawno byłem w gościach u siostry i w tym samym czasieprzyszła do niej rozemocjonowana koleżanka. Siostra poprosiłamnie, żebym zajął się jej synem, a ona w tym czasie z niąporozmawia.Między kuchnią a salonem nie ma drzwi, więc siłą rzeczystałem się świadkiem babskiej tragedii.Koleżanka siostry postanowiła,,ukarać” męża za to, że śmiałmieć inne zdanie niż ona i wyprowadziła się do mamy. Czekała,aż zacznie błagać o przebaczenie, ale drań nawet niezadzwonił. W końcu nie wytrzymała i postanowiła sprawdzić,co chłop wyprawia pod jej nieobecność. Niespodziewanieprzyjechała do niego wieczorem, niby po rzeczy.Wchodzi do mieszkania, a tam jej mąż, lekko pijany, siedzi przykomputerze i gra w czołgi. Ku jej zaskoczeniu okazało się, żemąż nie umarł z głodu, co więcej lodówka była pełna,a mieszkanie czyste. Żadnych przeprosin nie usłyszała, mąż jązignorował, więc trzasnęła drzwiami i wyszła.Parę tygodni później poszła sprawdzić czy mąż nie wpadłw cug alkoholowy z radości, bo jak się dowiedziała w pracy,dostał urlop.Otwiera drzwi, a tam... obca baba w jej szlafroku gotujew kuchni. A mąż? Golutki i trzeźwy śpi w sypialni. Jak tozobaczyła, o mało zawału nie dostała. Urządziła awanturę,zaczęła tłuc talerze i próbowała wydrapać rywalce oczy.W trakcie tej całej szarpaniny dowiedziała się, że jej mąż złożyłpozew o rozwód... dwa tygodnie po tym, jak od niego odeszła.A,,ta baba" okazała się jego koleżanką z gry, z którą od lat grałw czołgi.Koleżanka siostry nie mogła w to uwierzyć, że jej facet, którybył dla niej nieudacznikiem, sprowadził sobie jakąś babę dodomu. Przecież do tej pory nic nie robił, tylko pił i grał w gry!Jej mąż nie zamierza wycofać pozwu o rozwód, mówi, żezrozumiał swój błąd i teraz żyje mu się lepiej i jest szczęśliwy.

Dziś opowiem wam, dlaczego lepiej jeździć komunikacją miejską niż drogim autem

Dziś opowiem wam, dlaczego lepiej jeździć komunikacją miejską niż drogim autem – Parę dni temu kumpel (nazwijmy go Mati) pochwalił mi się, że ma nowy samochód w leasingu. Otóż wziął go w prostym celu - po to aby laski na niego leciały. Na niego, to znaczy na samochód, a przy okazji na Matiego. Powiedziałem mu, że wątpię aby to zwiększyło jego powodzenie, ale życzę mu powodzenia. Mati na to zaproponował, że podjedziemy do pierwszego lepszego klubu na Piotrkowskiej i sprawdzimy kto poderwie więcej dziewczyn. Zgodziłem się na ten zakład z dwóch powodów. Po pierwsze, raz na jakiś czas dobrze jest wyjść z domu choćby po to żeby wypić piwo. A po drugie, wiedziałem że Mati i tak nie ma ze mną szans.Mati solidnie się przygotował, założył najlepszą koszulę, podjechał na myjnię. Ja za to nie przygotowałem się wcale, wyszedłem z domu tak jak stałem, a raczej tak jak siedziałem w mojej piwnicy jak co dzień.Mati podjechał po mnie i wyszedłem. Muszę przyznać że jego fura świetnie się prezentowała, chyba dołożył dodatkowe 8 zł na wosk i nabłyszczanie. Podsunąłem mu pomysł, żebyśmy pojechali do jakiegoś klubu dla studentów, gdzie będzie dużo dziewczyn w wieku 20-25 lat. Mati stwierdził, że to dobry plan i wyruszyliśmy do centrum. Akurat w jednym z klubów odbywały się połowinki czy coś, więc Mati stwierdził że wchodzimy.Taktyka Matiego na podryw była prosta. Miał taki patent, że stoi w klubie przy barze, i trzyma w ręce kluczyki od swojej fury. Trzyma je w taki sposób, żeby wszyscy widzieli logo - tak żeby z daleka było widać czym jeździ. Stoi tak i zagaduje do dziewczyn. Ja w tym czasie korzystając z okazji, zamówiłem sobie jedno piwo, a później z nudów drugie. Muszę przyznać, że sposób Matiego nawet się sprawdzał. Nasz wędkarz miłości za pomocą swojej przynęty powoli zbierał wokół siebie coraz większą ławicę dziewczyn.Ja jednak byłem przekonany, że jego plan w pewnym momencie może zostać pokrzyżowany przez pewien niefortunny szczegół. Bowiem przecież przeciętny student nie jeździ samochodem, więc nie zna się na motoryzacji i nie ma pojęcia, ile kosztuje filtr oleju albo wymiana opon, a co dopiero rata leasingu na cały samochód.Mimo wszystko, początkowo taktyka Matiego wydawała się skuteczna. Już prawie oczarował jedną koleżankę która szczególnie wpadła mu w oko, i dał mi sygnał do wyjścia. Wyciągałem portfel żeby zostawić jeszcze napiwek barmanowi, i w tym momencie przypadkiem na blat wypadł mi bilet 90-dniowy normalny na okaziciela na wszystkie linie strefa 1+2 (kosztuje 744 złote). Wokół nas na chwilę zapanowała cisza i ludzie spojrzeli w moim kierunku. Próbowałem jakoś szybko zakryć ręką tak żeby nie było widać, ale wszyscy w mgnieniu oka zauważyli co to było.Ta koleżanka, która jeszcze przed chwilą flirtowała z Matim, podeszła do mnie i powiedziała: "Heeejjj Anon, jestem Kasia, mogę postawić ci drinka?". Po chwili wszystkie dziewczyny które Mati wokół siebie zgromadził, zaczęły się do mnie uśmiechać i stopniowo przenosić swoją uwagę z Matiego na mnie. Pytały mnie czym się interesuję, co porabiam w weekendy i zapisywały sobie mój numer.Cóż, krótko mówiąc, Mati wrócił do domu sam swoim drogim autem w leasingu. Z resztą, do jego cabrio na siedzenie pasażera zmieściłaby się maksymalnie jedna poderwana laska. Ale na pewno nie zmieściłoby się tam 60 studentek, które tamtej nocy zabrałem do siebie tramwajem.Jeśli ktoś z was czekał w zeszły weekend na przystanku i nie mógł wsiąść bo był pełny wagon, to przepraszam
Źródło: www.facebook.com
- Nie, przecież tymczasemstałem się sławny... –  Sinmay&SonsTT
Zagłosuj

Dziś jest Światowy Dzień Backupu. Czy robisz kopie zapasowe danych?

Liczba głosów: 798

Warto być dobrym człowiekiem. Tak po prostu

 –  Maciek Wooden@wooden13ObserwujNie taki zły ten nasz naród. I ludzie też nietakie k*rwy.Dzisiaj nagle, w ciągu dnia, który układał misię aż niepokojąco dobrze, dostałemtelefon:"Maciek, gdzie jesteś, Twoja córka miaławłaśnie wypadek na hulajnodze, jest dużokrwi, buzia całkiem rozbita, chyba będziepotrzebny szpital."Sytuacja o tyle niekomfortowa, że właśniestałem w byczym warszawskim korku, napoczątku, potencjalnie bardzo długiej, drogido klienta.Ale wiadomo, córeczka tatusia w potrzebie,klient zrozumie, więc:"Wyślij mi pinezkę, zaraz będę".Krok pierwszy: zawracam w miejscu, nie dokońca legalnym. A za mną radiowóz.I w trakcie manewru, oczywiście otwiera sięokno, ja już cały się napinam, że trzebabędzie się kłócić z psami, w głowie piosenkiHemp Gru, tam gdzieś moja córka cierpi, ami rośnie agresor na widok tej powoliopadającej szyby.Tymczasem, z radiowozu wystawia głowęłysy Pan Policjant i zamiast "Proszę zjechać","Trafia Pan do aresztu, bo tak", "To będzie 10punktów i 1000 zł" czy każdego innegorozpoczęcia gadki, które sobie wyobrażam ijuż sprawia, że zaocznie nienawidzęfunkcjonariusza policji, słyszę:-"Panie, co się stało?"-"Córa miała wypadek i muszę jechać doszpitala."-"Mogę Panu pomóc, jechać przed Panem?"-"Nie, dziękuję, mam blisko"-"Niech Pan bezpiecznie jedzie,powodzenia!"Nagła życzliwość obcego człowieka, którywidząc, co robię, od razu znalazł w sobieempatię zamiast agresji, mnie rozbraja.A własna agresja, pojawiająca się w głowiejuż na widok opuszczanej policyjnej szyby,atakuje wyrzutami sumienia, przez kolejne10 minut, kiedy jadę do krwawiącegodziecka.Jak dojeżdżam na miejsce i wyjmujępłaczącą córeczkę z rąk jej mamy, a w kołonaprawdę sporo krwi, na ubraniach ichodniku zatrzymuje się obok nassamochód. Jakiś obcy człowiek mówi, żewidząc co się dzieje wziął auto i pyta gdzienas zawieźć.-"Dziękuję, właśnie po nie przyjechałem, tofantastyczne z Pana strony"-"Niech Pan nie dziękuje, to po prostuludzkie".Matka moich dzieci patrząc jak odjeżdża,mówi, że to chyba z piętnasta taka osoba wtrakcie ostatnich 10 minut, która przybiegłado niej z propozycją pomocy.Potem dalej to samo: na przyjęciu wMedicoverze z płaczącym dzieckiem narękach:Bez kolejki, "proszę iść pod gabinet, japowiem Pani Doktor, że to bardzo pilne".Pani Doktor bez żadnych ceregieli, "Proszęiść do gabinetu obok od razu zszyjemy".Między gabinetami dogania nas Pani zrecepcji, daje córce dwie naklejki zesłowami "Jesteś taka dzielniutka, żespecjalnie dla Ciebie znalazłam dwienaklejki, patrz, są specjalne z brokatem"...córa na moment zapomina, że pluje krwią inawet pamięta, żeby serdeczniepodziękować obcej Pani.Na koniec wychodzi na to, że nie stało sięnic wielkiego. Ot, pokrwawiona buzia,wybity ząb, 6 szwów łącznie na ustach 6-latki. Do urodzin się zagoi, mimo, żeurodziny już za tydzień.Ale ja z dzisiaj nie tyle zapamiętam tę mojądzielną pokiereszowaną córkę, nie jejmamę, która fantastycznie się nią zajęła idała jej morze miłości i wreszcie nie swojenerwy, które uszły ze mnie dopiero jakodwiozłem je do domu.Zapamiętam tych wszystkich ludzi, którzychcieli pomóc mojej córce, kiedy siedziałana chodniku krwawiąc w ramionach swojejmamy.Zapamiętam człowieka, który na wszelkiwypadek poszedł po samochód, gotów jezawieźć gdzie tylko potrzeba.Zapamiętam policjanta-człowieka, którywidząc, że robię coś głupiego, ale celowegojako kierowca, od razu zrozumiał, że coś siędzieje.Zapamiętam ludzi w szpitalu Medicoveru,którzy wychodzili ze skóry, żeby tanieoczekiwana wizyta córki, przebiegła wjak najlepszej atmosferze.Zapamiętam ludzką dobroć, bo ludzie w tymkraju, potrafią sobie pomagać w potrzebie.Dawno nie spotkałem się z taką ilościąludzkiej bezinteresownej życzliwości w takkrótkim czasie.Fajnie się tu u nas mieszka, dobrze się żyjeze świadomością, że mimo tych polskichkamiennych uśmiechów na ulicy, którełatwo można pomylić z grymasemnienawiści, czai się za nimi życzliwość i chęćbezinteresownej pomocy.Lubię ten kraj.I dziękuję wszystkim tym, którzy widzącpłaczącą dziewczynkę na warszawskichKabatach, zboczyli dzisiaj ze swojejścieżki, żeby nieść dobro i pomoc.7:42 PM ⚫ 6 wrz 2024 354,2 tys. Wyświetlenia 💡 WIĘCEJ
Źródło: x.com
Lech Wałęsa i jego komentarz powyborczy: – "Trudno tego woła wodzić, jak sam nie chce chodzić! Kiedy stałem na czele, byłem idealistą. Wszystko, co otrzymywałem, niezależnie od wartości, oddawałem Wam, Polsce, nawet należną pensje [wypłatę]. Dlatego przegrywałem i dlatego dziś mam kłopoty finansowe. Widząc dziś jak wielu popiera i wybiera złodziei, malwersantów itp. miałbym większą szansę podobnie postępując" ZOTUAכSOLIDARNA
Źródło: www.facebook.com
 –  Jak coś to nie mam nic do katolików, ale czy seriomuszą się z tym tak obnosić? Może nie każdy maochotę to oglądać, jak ja to dzieciomwytłumaczę? Dzisiaj stałem przez nich w korku,bo zachciało im się manifestować swoje poglądy.Mam kolegę katolika, który jest normalny i niechodzi na tę całe procesje czy msze. Niech sobiewierzą w co chcą, ale niech robią to u siebie wdomu.JHS
 –  TOna nie rozumie, jak trudnojest pogodzić te wszystkie roe:partnera, gea, pracownika, kochan-ka, kolegi. jezze rób joge...To mie przygniata... wybacz,mie chcę się rozkleić.Aw morde dawno me dostałaś "?gadam jej cnie. K... stary!Myślałem, że p... jak stałem!Na ch...වPoreli... wybacz,jestem rozedrgany.idą!WieczorkiemSzymborskai kakao.HengkHenryk dla ig! magL
Ale wiesz, w stanie alkoholowej niewrażliwości miło jest słuchać niekończących się opowieści o cudzych smutkach i zmartwieniach, podczas gdy w środku jesteś jak idol – Wtedy ze mną często tak było - pijesz butelkę tequili i mówisz sobie: "A teraz możesz umrzeć". A jednocześnie alkoholicy mają dostęp do czegoś, co omijają abstynenci - szczerość. Tak, tak. Wielu hollywoodzkich producentów oddałoby wszystko, aby zdobyć ten sekretny ludzki materiał.Czasami słyszałem rzeczy, od których włosy stawały mi dęba. Ale była jedna historia, która naprawdę mnie wzruszyła. Nie pamiętam jego imienia, wyglądał poważnie, elegancko ubrany, droga teczka, najczęściej to ci szaleją. Usiadł obok mnie: "Widzę, że jesteś dobrym facetem, napijmy się".Nie mam pojęcia, dlaczego pijaków często nazywa się "dobrymi facetami". Szklanka za szklanką i wkrótce stałem się właścicielem całości zebranych dzieł jego życia. Opowiadał o tym, jak sobie radzi, że jego żona jest w ciąży, upragniony kontrakt podpisany, a od poniedziałku obejmuje stanowisko, o którym marzył od dziesięciu lat.- Spadam - powiedział mi wtedy mężczyzna. Tak, zgadza się: spadam... A potem chwycił kolejny kieliszek i sącząc przez zęby: "Nie uwierzysz, jakie potężne projekty mam w głowie", przewrócił go i rzucił się do wyjścia. Coś we mnie krzyczało: zatrzymaj go!!! Ale nie, był już na ulicy. I odwróciłem się od okna, w którym siedzieliśmy. I za chwilę - pisk hamulców, krzyki, i na skrzyżowaniu dwóch ulic zobaczyłem coś bezkształtnego i zakrwawionego, czym przed chwilą był człowiek.Co ten facet zrobił, że Wszechmogący tak okrutnie go powstrzymał? W czym był gorszy ode mnie, pijany pijak z pustką w środku? Dlaczego ja żyję, a jego skrobią z asfaltu? O nie, po tym incydencie nie przestałem pić, stało się to znacznie później, ale zrozumiałem najważniejsze: bądź spokojny, nigdy się nie spiesz, nie rozśmieszaj Pana swoimi planami, nie walcz z pianą na ustach, wbijając swoją prawdę do głów innych. "Pamiętaj, radość i śmierć przyjdą do ciebie we właściwym czasie. Nie masz z tym nic wspólnego!"- Anthony Hopkins
Prezydent Andrzej Duda przemówił do posłów – - Deklaruję gotowość współpracy z nowo wybranym parlamentem- Zawsze broniłem i będę bronił dwóch najważniejszych polskich wartości, o które walczyły całe pokolenia: wolności i solidarności- Nie zawaham się korzystać z prawa weta czy kierować spraw do Trybunału Konstytucyjnego. Obóz polityczny, z którego się wywodzę, przekonał się o tym nie raz. Ale moje weto nie może być usprawiedliwieniem dla niezrealizowania państwa zapowiedzi i obietnic wyborczych- Zawsze stałem na straży Konstytucji, a nie interesów partii- Rządy PiS to było dobre osiem lat dla Polski i Polaków. Jest stabilność finansowa i gospodarcza państwa- Ja swoje słowa traktuję niezwykle poważnie
Źródło: www.rp.pl
Małe dzieciaki są takie niewinne – Nasza córka nie rozumie tego, że pomagamy jej z konkretnymi rzeczami dlatego, że jest mała. Myśli, że wszyscy tak sobie pomagają. Więc dmucha na moje gorące jedzenie, próbuje je rozdzielać na małe kawałki, albo pomaga mi zakładać buty.Najfajniej jest wtedy kiedy spotykasz małe dziecko w miejscu publicznym i próbuje ci ono pomóc, więc kucasz i z poważną miną przytakujesz, słuchając wykładu na temat tego jak przechodzi się przez jezdnię, albo że należy kogoś złapać za rękę itp.Kilka dni temu stałem przed windą i mała dziewczynka tańczyła sobie obok. Widząc, że czekam, przerwała taniec, żeby upewnić się, że wiem jak właściwie wciska się przycisk wywołujący windę. „Tu się podświetla, widzisz?" - potwierdziłem, że się podświetla i podziękowałem jej serdecznie, że mnie uświadomiła.Zrobiło mi to dzień Nasza córka nie rozumie tego, że pomagamy jej z konkretnymi rzeczami dlatego, że jest mała. Myśli, że wszyscy tak sobie pomagają. Więc dmucha na moje gorące jedzenie, próbuje je rozdzielać na małe kawałki, albo pomaga mi zakładać buty.Najfajniej jest wtedy kiedy spotykasz małe dziecko w miejscu publicznym i próbuje ci ono pomóc, więc kucasz i z poważną miną przytakujesz, słuchając wykładu na temat tego jak przechodzi się przez jezdnię, albo że należy kogoś złapać za rękę itp. Kilka dni temu stałem przed windą i mała dziewczynka tańczyła sobie obok. Widząc, że czekam, przerwała taniec, żeby upewnić się, że wiem jak właściwie wciska się przycisk wywołujący windę. „Tu się podświetla, widzisz?" - potwierdziłem, że się podświetla i podziękowałem jej serdecznie, że mnie uświadomiła. Zrobiło mi to dzień
 –  Dmytro Borodovoi@DmytroBorodovoiWstyd!Teraz możemy dodać jedno słowo do naszej ukraińskiej listy - wstyd!Jak można pozwać tego, który cię uratował, jak można być taksamolubnym wobec bliźniego?Jeśli Polska w ten sposób broni swoich interesów narodowych, to jakimprawem Ukraina żąda od Polski przymykania oczu na jej gospodarkę !!!?Napewno nie chcę, żeby wszyscy myśleli, że każdy Ukrainiec taki jest !Tak nie jest !!! Dlatego piszę po polsku, dlatego uznałem, że głos jednegoDmytra w Polsce nie jest zbędny.Polska dla Ukrainy zawsze będzie najlepszym przyjacielem! Dla tychUkraińców, którzy szanują swoich sąsiadów!Widziałem wasze gesty, stałem z wami kiedy mój kraj zostałzaatakowany, otworzyliście drzwi dla wielu moich rodaków ! Nigdy tegonie zapomne!
 –  Stałem na kasie i nagle usłyszałemćwierkanie. Na początku myślałem, żeto czyjś dzwonek. Kolejka się przesuwai w końcu podchodzi do mnie starszemałżeństwo. Im bliżej mnie byli tymgłośniejsze było ćwierkanie, dlategozapytałem: ,,Słyszą to państwo?", na cooni: ,,To nasze kurczaczki. Właśnie jekupiliśmy i nie chcieliśmy zostawiać ichw samochodzie, bo strasznie gorąco nadworze. Chce pan je zobaczyć?".Mówię, że jasne, że chcę! Wyciągnęlipudełko na taśmę, a tam około7 kolorowych kurczaków. Dawno nic niesprawiło mi tyle radości.
Dzisiaj rano w drodze do pracy zobaczyłem faceta truchtającegopo ścieżce w mojej okolicy – Widuję go przez większość dni w tygodniu. Jest otyły. Widać, że każdy krok jest dla niego trudny. Ale każdego dnia widzę, że daje z siebie wszystko. Dzisiaj się zatrzymał. Pochylił się. Zaczął płakać. Stałem akurat na światłach, więc odsunąłem okno i krzyknąłem:"Dajesz! Dasz radę!"Odwrócił się z zaskoczeniem i odpowiedział: "Dzięki. Potrzebowałem to usłyszeć, bo miałem się poddać". Pomachał mi, otarł twarz i wrócił na ścieżkę.To był dobry poranek Widuję go przez większość dni w tygodniu. Jest otyły. Widać, że każdy krok jest dla niego trudny. Ale każdego dnia widzę, że daje z siebie wszystko. Dzisiaj się zatrzymał. Pochylił się. Zaczął płakać. Stałem akurat na światłach, więc odsunąłem okno i krzyknąłem:"Dajesz! Dasz radę!"

Podsumowanie marszu:

Podsumowanie marszu: – "Według Onetu, w kulminacyjnym momencie było około 300 tysięcy ludzi.Według Anny Mierzyńskiej z okopress - 380 tysięcy.Według warszawskiego ratusza - nawet pół miliona.Nie wiem, która z tych liczb jest najbliższa rzeczywistości. Ale powiem tak:- jedni znajomi wsiadali na metrze Imielin (trzecia stacja od początku linii) i udało im się wsiąść dopiero w drugi pociąg i to ledwo. Pociągi jeździły co 3-4 minuty.- i tak mieli farta, bo drudzy znajomi wsiadali na Kabatach (pierwsza stacja) i też ledwo wsiedli. Jak powiedzieli: na przystanku koło wejścia do metra co chwila zatrzymywały się autobusy linii 700+, z których wysypywały się setki ludzi z obrzeży Warszawy.- rodzice znajomych też ledwo wsiedli w metro na Bemowie- jeszcze inni znajomi zadzwonili do mnie około 12.20, że idą od Placu Zbawiciela. Ja byłem pod Ogrodem Botanicznym. Udało im się do mnie dotrzeć po półtorej godzinie. To jest 700 metrów piechotą.- przed 14 nadal stałem w okolicy Placu na Rozdrożu i Agrykoli. Stałem, bo wszyscy stali. Zacząłem schodzić Agrykolą w dół - cała ulica była szczelnie wypełniona ludźmi, co widać na załączonym obrazku. I wtedy okazało się, że przód marszu jest pod Pałacem Prezydenckim. Trzy kilometry dalej. A tu wszystko stało, jakby się jeszcze nie zaczęło.- ludzi było tyle, że koło 13 internet i sieć telefoniczna po prostu wzięła i przestała działaćPiszę o tym wszystkim, bo to ma znaczenie. Na przykład przypomina nam, że ludzi chcących odsunąć tych putinowskich satrapów od władzy nie jest garstka, że to nie jest jakaś kawiarniana elita, tylko miliony wyborców. W końcu najlepsze dla Partii sondaże dają jej po 35% procent. Nawet razem z Konfą nie przebijają połowy i większość w Sejmie zdobywają właściwie tylko z powodu metody d'Hondta.Te liczby dają nadzieję nawet takim niespecjalnym optymistom jak ja. W końcu, rozumowałem sobie jak już wracaliśmy, ledwie dwa miesiące temu Partia spięła pośladki, zaangażowała Kluby Gazety Polskiej i inne cuda, po czym na Potężnym Marszu w Obronie Wielkiego Polaka pojawiło się 10, może 20 tysięcy ludzi. Tutaj było 300 do 500, ok?Pobieżny rzut oka na tłum przypominał też, że na opozycji nie popiera tylko Warszawka, Wrocławek czy Krakowek, ale przedstawiciele wszystkich ośrodków z całej Polski. Długa, długa, dłuuuuga parada kolejnych grup, niosących flagi z różnych miejsc, od Wałbrzycha po Kaszuby i od Gliwic po Podkarpacie - podnosiło morale.I być może o to tu przede wszystkim chodzi. Wielokrotnie pisałem, bo uważam, że tak właśnie jest (plus jest na to wiele dowodów), że reżim posuwa się tylko tak daleko, jak pozwala mu społeczeństwo. Im większe w narodzie poczucie beznadziei, przegranej, im więcej tego pierdolenia, że "wiadomo, że się nie uda", tym łatwiej będzie im te wybory ukraść. No bo skoro "i tak się nie uda", to co to za różnica, czy po putinowsku temu Tuskowi (lub komukolwiek innemu) zabronią startować, czy nie, prawda? Po co się starać, czegoś od nich wymagać, skoro "będzie jak było".No i wydaje mi się, że ten marsz, choć Partia od niego nie upadnie, zrobił coś ważnego. Przywrócił nadzieję. Podniósł morale. Może zmobilizuje nieco zniechęconych. A morale jest teraz zajebiście potrzebne. Bo za cztery miesiące zdecydujemy, czy wracamy do klubu cywilizowanych państw demokratycznych, czy odpalamy protokół budapesztański i liczymy na to, że śmierć Naczelnika (na którą możemy czekać przecież i 20 lat) pociągnie za sobą upadek reżimu i wszystko załatwi się samo. Doświadczenia Węgier, Rosji, Turcji i Białorusi pokazują, że tak zabetonowany system jest obalić niezwykle trudno.Z pewnością nie podejmiemy tego wysiłku, nie wierząc, że w ogóle ma to sens." KABATYRABATY← KabatOAGENCIA wyborcza.plMcPRZEPRASZAMYZR STRUMENTMAKEDDE OLEMAMŁOCINY4 MLOCINYM41
Źródło: www.facebook.com
Jako pracownik supermarketu obserwuję różne chamskie zachowania klientów. Wczorajsza sytuacja nie miała jednak miejsca podczas mojej pracy, bo tym razem to ja byłem klientem. Udało mi się koncertowo zepsuć wieczór pewnemu "piekielnemu klientowi". – Stałem w kolejce do kasy z drobnymi zakupami, i już zbliżała się moja kolej. Za mną stanął bucowaty kolo, typowy polski grubawy "Janusz". Zaczął wykładać na taśmę dość duży koszyk, na oko 200-300zł, sporo drobnych i tanich produktów. Nagle za sobą słyszę: "Przepraszam, czy mogę przed Panem? Mam tylko to". Chłopak, na oko student, miał chyba butelkę piwa i paluszki. Janusz postanowił udowodnić swoją wyższość mówiąc: "Może Pan sobie cierpliwie zaczekać". Więc do akcji wkraczam ja mówiąc: "Przepraszam, ten Pan był przede mną, proszę przejść przede mnie" i puściłem chłopaka. Januszowi momentalnie "k*rwica w oczach" skoczyła na najwyższy poziom i się rzuca do mnie że "Co ja robię, że On może sobie zaczekać" a ja mówię: "Z dwoma produktami? Po co?". Chłopak mi podziękował, a Janusz patrzył na to spode łba...Wyższość Janusza została momentalnie sprowadzona do poziomu g*wna. Prawdziwa słodycz! Tak się tresuje piekielnych! 13BLKAURwww12.99Stacker-Set15.992.99Crivit5.996.9 3.30 33 48CienMarinITALIAMOCOMUNICChFeRdAKTION WINDAY1800/20LOVEREG66-66-27BANG129 2.1ACTION2251.991.800
Źródło: pixabay.com
Tadeusz Konwicki o Stanisławie Dygacie: – Mój ogromny, dwumetrowy mistrz pędzi wściekle ulicą. Z trudem łapię go za obszerne poły jakiegoś dziwnego płaszcza.- Stasiu, co się stało?- Nienawidzę antysemitów.- Przecież jeszcze wczoraj wymyślałeś na Żydów.- Tak, ale dziś stałem w ogonku po cytryny.- Pewnie się wierciłeś jak zawsze. Co Cię spotkało?- Jakaś staruszka powiedziała, patrząc na mnie: ale ci Żydzi wszędzie się pchają
Potem stałem się dorosły i zrozumiałem, że żeby szybko pozbyć się kaca, trzeba być MŁODYM –
Himilsbach: – "No więc, miałem raczej burzliwe życie. Bo w 1942 roku zostałem sam. Ani ojca, ani matki, ani kumpli. Ja zwiedziłem kawał świata. Matka pochodziła z nad Bajkału, była Rosjanką, ojciec - Niemcem. Zesłańcem na Syberię. Tam się poznali moi rodzice. Ja się urodziłem pierwszego maja - jak mi mówiła moja matka - o trzeciej po południu. We wszystkich dokumentach mam, że jestem urodzony 31 listopada. A listopad jak wszystkim wiadomo ma nie 31 dni, a zawsze 30." "Przez całe życie, od kiedy stałem się sławny, to nagrałem chyba z 400 wywiadów. Wypytywali się zawsze o moje życie. No to każdemu z nich mówiłem coś innego, bo ile razy można pierd..ić to samo." "No więc, miałem raczej burzliwe życie. Bo w 1942 roku zostałem sam. Ani ojca, ani matki, ani kumpli. Ja zwiedziłem kawał świata. Matka pochodziła z nad Bajkału, była Rosjanką, ojciec - Niemcem. Zesłańcem na Syberię. Tam się poznali moi rodzice. Ja się urodziłem pierwszego maja - jak mi mówiła moja matka - o trzeciej po południu. We wszystkich dokumentach mam, że jestem urodzony 31 listopada. A listopad jak wszystkim wiadomo ma nie 31 dni, a zawsze 30." "Przez całe życie, od kiedy stałem się sławny, to nagrałem chyba z 400 wywiadów. Wypytywali się zawsze o moje życie. No to każdemu z nich mówiłem coś innego, bo ile razy można pierd..ić to samo."
"Wziąłem 10 tabletek i poszedłem na spacer. Skończyło się na tym, że stałem i rozmawiałem z napotkanym koniem przez godzinę. W końcu koń się odwrócił i kazał mi spadać. To był ten moment, gdy postanowiłem to rzucić" –
"Widziałem w życiu już tyle piękna, że stałem się na nie obojętny" – - Jackie Chan

 
Color format