Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 223 takie demotywatory

Nie tylko psy potrafią być lojalne aż do śmierci i nawet po niej. Ten kot również zasługuje na szacunek – 28-letni Keli Keningau Prayitno był pierwszą osobą, która zwróciła uwagę na dziwne zachowanie futrzaka. Kotka ciągle przebywała na cmentarzu i tuliła się do konkretnego nagrobka. Mężczyzna zaczął się jej bacznie przyglądać i okazało się, że robi to już od roku. Zwierzak idzie do domu, aby coś zjeść i wraca na grób zmarłej pani. Dokarmiają go dzieci kobiety, jednak nie czuje z nimi więzi i ciągle przychodzi na cmentarz.Obcy ludzie czasem przynoszą mu jedzenie i podają wodę. Próbowano również zabierać go z grobu, ale wszystko na nic. Kotka przychodził ponownie i kładzie się w tym samym miejscu.Smutno mi, gdy to widzę. To niezwykły przejaw bliskości zwierzęcia z opiekunem — przyznał Keli Keningau Prayitn.Zachowanie futrzaka jest niezwykle poruszające i udowadnia, że koty również mają uczucia. Eksperci twierdzą, że po śmierci opiekuna niektóre mruczki mogą robić się chłodne, zdystansowane i tracić zainteresowanie światem zewnętrznym. Z pewnego sondażu wynika, że kocia żałoba objawia się także mniejszym apetytem i niespokojnym snem.Czasem bywa wręcz odwrotnie. Zwierzaki robią się niespokojne i nigdzie nie mogą znaleźć sobie miejsca
My ratujemy psa ze schroniska, czy to on nas ratuje? Oto jak to wygląda z perspektywy psa: – Jej oczy spotkały się z moimi kiedy szła w dół korytarzem spoglądając z obawą w boksy. Natychmiast poczułem jej potrzebę i wiedziałem, że muszę jej pomóc.Pomachałem ogonem, nie nazbyt entuzjastycznie, aby się nie przestraszyła. Kiedy zatrzymała się przy moim boksie zasłoniłem jej widok małego wstydliwego wypadku, znajdującego się z tyłu mojej klatki. Nie chciałem, żeby wiedziała, że nie zostałem dziś wyprowadzony na spacer. Czasami pracownicy schroniska są bardzo zajęci, a ja nie chciałem, żeby myślała o nich źle. Kiedy czytała moją kartę miałem nadzieję, że nie będzie jej smutno z powodu mojej przeszłości. Patrzę teraz tylko w przyszłość i chciałbym coś zmienić w czyimś życiu.Przykucnęła i zacmokała w moją stronę. Przystawiłem ramię i bok łba do prętów klatki aby ją pocieszyć. Delikatne palce pieściły moją szyję; rozpaczliwie potrzebowała towarzystwa. Łza spłynęła po jej policzku, a ja podniosłem łapę, aby zapewnić ją, że wszystko będzie dobrze.Wkrótce drzwi mojego boksu otworzyły się, a jej uśmiech był tak jasny, że natychmiast skoczyłem w jej ramiona. Obiecałem, że zapewnię jej bezpieczeństwo. Obiecałem, że zawsze będę u jej boku. Obiecałem, że zrobię wszystko, co mogę, aby móc oglądać ten promienny uśmiech i blask w jej oczach.Byłem tak szczęśliwy, że zjawiła się akurat w moim korytarzu. Na świecie jest o wiele więcej ludzi, którzy nie przechodzili nigdy przez te korytarze. Tak wielu jeszcze można uratować. Mnie przynajmniej dane było uratować jednego.Uratowałem dziś człowieka.
Świetny wpis internauty, który tłumaczy dlaczego nigdy nie powinno się zaglądać do kobiecej torebki: – Wiecie, panowie, jak to jest - "nigdy nie zaglądaj do torebki dziewczyny", "wciągnie cię otchłań i przepadniesz w czarnej dziurze" i tak dalej. Ja popełniłem ten błąd i zajrzałem - poprosiła mnie, żebym znalazł jej jakiś tam balsam do ust, bo jej wyschły, czy coś, a ja, idiota, zgodziłem się i wsadziłem łapę do jej przepastnego wora z zamszu (Zara, 139,90zł). Grzebię, grzebię i próbuję wymacać ten błyszczyk. Patrzenie pod światło nic nie dało - ani rusz bez latarki czołówki, nic tam, panie, nie znajdziesz. Nie ma szans. Grzebię, grzebię, natknąłem się na 5 opakowań chusteczek (suche, mokre, lekko wilgotne, do demakijażu, do higieny intymnej, do intymnego demakijażu), wyciągam to wszystko po kolei na stół. Nie ma balsamu. Grzebię dalej - wyjmuję podręcznik do nauki jazdy, 8 kołonotatników, Nowy Testament i książkę telefoniczną z 1999 roku. Szukam dalej dzielnie, bo przecież kocham tego kasztana, to ja nie znajdę? Wygrzebałem klucz francuski, rolkę papieru toaletowego i oprawione zdjęcie jej wujka z wojska. Daję słowo, że gdzieś pomiędzy mignęło mi kowadło. Po chwili czuję, że ktoś mnie ciągnie za rękę - no autentycznie wsysa mnie do środka. Próbowałem się szarpać i walczyć, ale nic z tego - jakaś koścista łapa wessała mnie i znalazłem się we wnętrzu torebki. Był to mały, zgarbiony staruszek. Spytałem go, co tu robi, a on usiadł na rozkładanym taborecie, który znalazł w jednym z kątów torebki. Zaczął snuć swoją historię, że był kiedyś szczęśliwym ojcem i mężem, że prowadził bardzo ciekawe życie. Okazało się, że to jest właśnie ten wujek mojej dziewczyny, którego zdjęcie trzymała w torbie. Powiedział mi, że moja dziewczyna - a jego bratanica - wiele lat temu poprosiła go, żeby podał jej coś z torebki, bo jej się nie chce wstawać. Że szukał tak długo, aż zdążył zdziadzieć i życie w zewnętrznym świecie wydawało mu się przerażające. Postanowił więc zostać tu na zawsze, bo w torbie faktycznie jest wszystko, co potrzebne do przeżycia. Uznałem, że w sumie ma rację i zostałem z nim. Piszę z wnętrza torebki, bo okazało się, że Asia nosi ze sobą również router. Powoli zaczynam się przyzwyczajać do takiego życia. Najbardziej mi smutno, że do tej pory nie znalazłem tego balsamu, ale wciąż wierzę, że to jeszcze nastąpi
Dalej uważasz, że jest ci źle? –  Miałam iść na zakupy. W głowie miałam plan: Tiger, H&M, a potem jedzenie w knajpie. iPod włączony na "full volume". Nie wiem czemu, włączyła się Marika, ale byłam zbyt leniwa, żeby zmienić kawałek. Przy spożywczaku stoi starsza pani z dwoma bukietami. Mały - z nasturcji, większy - z polnych kwiatów. W tym piwonie, które zawsze kojarzyły mi się z moją babcią. Pani spojrzała na mnie: - A stoję tak, może kto kupi... - uśmiechając się niepewnie, wyraźnie zawstydzona. Tak, jakby te kwiatki to było coś, czego trzeba się wstydzić.- Ile kosztują? - spytałam, nie chcąc jej urazić. - Ojej, no nie wiem... Najmniej to chyba złotówkę. Najwięcej to chyba trzy złote. Wiesz córeczko, ja nie wiem, ile kosztują takie kwiatki. To z działki takie byle co. Trzy złote za te dwa razem może? Albo dwa? Dwa złote?DWA ZŁOTE.Mokrą szmatą w pysk. Witamy w prawdziwym świecie, pustaku. Myślisz, że masz gorszy dzień, że ci smutno, że nikt cię nie kocha, jesteś gruba, nie masz iPhone'a 6, ani buldożka francuskiego, a przecież byłabyś taką dobrą matką. Wieczorem wrócisz do dwupokojowego mieszkania na strzeżonym osiedlu i opowiesz komuś przez Skype'a, jak przez pół dnia odkopywałaś się z maili, potem zjadłaś burgera na lunch, ale sama musiałaś go sobie zrobić i w dodatku był mrożony. Potem napijesz się kilka łyków wina, które rano będziesz musiała wylać do zlewu, bo żywot zakończy w nim cała rodzina muszek-owocówek i położysz się spać w świeżo wymienionej pościeli z Zara Home. Wstaniesz rano, poćwiczysz jogę albo inny pilates, na YT obejrzysz nowy haul zakupowy na kanale laski, której nie znasz i w sumie gówno cię obchodzi, co wklepuje w ryj, ale patrzysz, bo wydaje ci się, że yerba z internetowego sklepu ze zdrową żywnością jest wtedy mniej gorzka i pasuje do twojego chleba-tekturki, posmarowanego pastą z tuńczyka, przywiezionej z ostatniej wycieczki zagranicznej. Postoisz chwilę przed szafą, marszcząc brwi, wkurzając się, że nie masz się w co ubrać, bo wszystko jest na ciebie za duże, dlatego że mniej żresz i zapominasz, że jeszcze dwa lata temu, siedząc w samej bieliźnie, przypominałaś ludzika Michelin. Znowu za późno wyjdziesz z domu, więc zaklniesz szpetnie pod nosem, czekając na windę, na co obruszy się sąsiadka stojąca obok z psem, który ostatnio przestał trzymać mocz i leje między 2 a 3 piętrem. Wciskasz guzik kilka razy, myśląc, że to coś da. Drugą ręką starasz się rozplątać słuchawki. Przypadkowo wrzucasz klucze do głównej kieszeni w przepastnej torbie i po chwili orientujesz się, że przecież musisz sobie nimi jeszcze bramkę otworzyć, więc grzebiesz w tym syfie, macasz dno, które wciąż pamięta plażę w Sopocie i piach włazi ci pod wypielęgnowane paznokcie. Znajdujesz, otwierasz, wychodzisz do ludzi. Widzisz tramwaj i próbujesz dojrzeć numer, ale słońce świeci ci prosto w oczy. Biegniesz więc na wszelki wypadek i wsiadasz do tego ze skróconą trasą. Wściekasz się. Wysiadasz na kolejnym przystanku i łapiesz kolejny, jadący w dobrym kierunku. Jest miejsce siedzące. Dwa miejsca. Obok ciebie siada żulian, a jego torba w kratę muska twoją napiętą łydkę w nowych spodniach, kupionych na wyprzedaży w sieciówce. Docierasz do pracy, robisz sobie kawę, otwierasz maila i odpalasz fejsa. Scrollujesz przez kolejnych kilka godzin. Od stukania w klawiaturę drętwieje ci prawy nadgarstek, a w lewej dłoni łapie cię skurcz kciuka. Pośmiejesz się z suchych żartów koleżanek z pracy, wyślesz grafikom kilka poprawek od Klienta, przypalisz sobie croissanta na drugie śniadanie i zjesz z przesadnie drogim dżemem z wiśni, w którym więcej jest cukru niż owoców. Zrobisz jeszcze kilka ważnych rzeczy, bez których bieguny ziemskie zamienią się miejscami, a z instagrama znikną wszyscy twoi followersi. Wyjdziesz z zamiarem wydania milionów monet na szmaty szyte w Bangladeszu i kolejny zszywacz w kształcie żaby z wystawionym językiem. Spotykasz starszą panią z dwoma bukiecikami i przekrwionymi oczami, która wykręca z ciebie śrubki krótką wymianą zdań, bo przecież spieszysz się na zajęcia z tańca.W portfelu miałam tylko dychę. Wręczam ją staruszce. Cofa chudą dłoń, którą wcześniej wyciągnęła w moim kierunku i zaczyna tłumaczyć, że to za dużo i że ona nie chce, bo będzie miała wyrzuty sumienia. W końcu udaje mi się ją przekonać. Łamiącym się głosem dziękuje mi, oczy zachodzą jej łzami, pyta o moje imię. Obiecuje, że będzie się za mnie modlić do końca życia, nawet jeśli niewiele jej go zostało.Rozryczałam się kilka kroków dalej.#MieszkankaWarszawy
 –
Kobieta postanowiła przebrać się za tatę! – "Odkąd zostałam samotną matką, ponad 3 lata temu, przyrzekłam sobie ze zrobię wszystko, aby dać dzieciom normalne życie, takie jakie mają ich rówieśnicy, nawet jeśli miałabym wyjść poza swoją strefę komfortu.Kiedy mój syn przyszedł z kawałkiem papieru z zaproszeniem na imprezę z udziałem ojców, zrobiło mi się smutno. W końcu powiedziałam mu, ze jeśli chce, może zaprosić swojego dziadka. Popatrzył na mnie, uśmiechnął się i odpowiedział - chcę abyś ty ze mną poszła, jesteś moją mamą i tatą.Nie wiele myśląc, włożyłam ubrania mojego ojca, narysowałam sobie zarost na twarzy, i poszłam z moim kochanym synem na śniadanie dla ojców. Byłam trochę zawstydzona, ale nie mogłam postąpić inaczej. Kiedy synek zaczął przedstawiać mnie swoim małym przyjaciołom, słowami - to jest moja mama, jest także moim tatą, więc przeszedłem z nią - poczułam się dużo lepiej.Staram się najlepiej jak mogę, aby czuły się kochane i niczego im nie brakowało, czasem się zastanawiam czy daję radę. Kiedy odchodziłam syn rzucił mi się na szyję i wyszeptał do ucha - mamo, dziękuję że jesteś przy mnie i tyle dla mnie robisz, kocham cię - pocałował mnie w szyję i pobiegł. Mam nadzieję, że zapamięta ten dzień, bo ja na pewno nie zapomnę jego słodkich słów…"
Internet to świetne miejsce na dowartościowanie samego siebie –  Smutno mi, dziewczyna powiedziała że jestembrzydki (jestem?) Wklejcie zdjęcia jakiś brzydkich ludzi żebym mógł siędowartościować.

Aż mi smutno jak sobie pomyślę, ilu takich ludzi stąpa po Ziemi

Aż mi smutno jak sobie pomyślę, ilu takich ludzi stąpa po Ziemi –  Używa pani inhalatora?OczywiścieA prawidłowo?Czy ja wyglądam na idiotkę?Nie... Może mi pani pokazać, w jaki sposób pani używa inhalatora?
I nagle w całej Galaktyce zrobiło się smutno... –
Źródło: Żegnaj Carrie Fisher.
Jeśli jest ci smutno, przypomnij sobie,że świat ma miliardy lat, a ty żyjeszw czasie kiedy mamy memy –
 –
Dzieci po raz kolejny udowadniają, że mają czasami więcej serca niżniejeden dorosły –  Mój synek miał wtedy6 lat. Zauważyłam, żesiedzi w salonie nakanapie i trzyma dwaduże jabłka.Podeszłam do niego ispytałam, czy podzielisię ze swoją mamą iodda mi jedno? Synekspojrzał na mnie iugryzł szybko jednojabłko.Zrobiłam zawiedzioną minę, a on bezemocji ugryzł szybko drugie...Przyznam, że poczułam się dosyćrozczarowana i momentalnie zrobiłomi się smutno, kiedy synekprzeżuwał po kawałku z obu jabłek,zamiast się ze mną podzielić... Wtedyon wyciągnął rękę i podał mi jedno znich ze słowami: "Masz, mamo - tojest słodsze".
Gdy ci smutno, gdy ci źle – Idź na siłkę, wyżyj się
Jeżeli ci zimno, smutno i źle,spójrz na kangurka,uśmiechnij się! –
Jeśli jest ci smutno, złapałeś jesienną chandrę, to dla poprawy nastroju masz tu husky'ego na palmie –
Odwiedził cię uprzejmy pieseł izaoferował herbatkę.Jeśli przyjmujesz herbatkę oduprzejmego pieseła daj plusika – Jeśli nie chcesz herbatki, to przewijajdalej, ale wiedz, że uprzejmemupiesełowi będzie bardzo smutno
Dla żartu rzuciłem wczoraj do matki: "Mamo, a to prawda, że jestem adoptowany?". Odłożyła ścierkę w kuchni, spojrzała na mnie smutno i powiedziała: "A skąd się dowiedziałeś?" – No to pożartowane...

Przemiana niepozornej gąsienicy w pięknego motyla, która zachwyciła tysiące internautów:

 –  Poznajcie gąsienicę o imieniu Chicken Nugget. Jej przemiana w motyla fascynowała internautów przez całe lato.16 letni użytkownik Tumblra o nicku Oddity, mieszkający w Georgii znalazł tę gąsienicę w drodze do szkoły i nazwał ją Chicken Nugget ponieważ  to pierwsze co przyszło mu do głowy.Chicken Nugget jest gąsienicą motyla Papilio troilus i jest żółta zanim zacznie się przepoczwarzać. Oddity napisał na swoim Tumblr; "moje nowe zwierzątko się nie opiernicza, zaczyna tkać coś jedwabnego. Na pewno zmieni się w Metapoda".Oddity zdecydował się na zabranie gąsienicy do domu ponieważ była ona śliczna i nie chciał aby ktoś ją rozdeptał. „Zrobiłem dla niej pokój, teraz obserwuję jak łazi po nim i sprawdza każdy kąt.”Oddity dokumentował każdy etap przemiany swojego pupila. Post był udostępniany przez ludzi ma już 430000 wpisów."Chicken Nugget jest kozakiem, stosuje zaawansowane techniki balansowania"."Puszczam mu muzykę aby lepiej się wczuł w metamorfostrefę". Chicken Nugget spędził w kokonie 14 dni. "To było dziwne i trochę smutne" powiedział Oddity. Oddity powtarzał, że wiedział, że będzie musiał wypuścić motyla i pozwolić mu żyć na własną rękę.W niedzielę Chicken Nugget w końcu wyszedłz kokonu w postaci motyla. Oddity niestety nie widział jak to się stało. "Wiedziałem że wyjdzie w ten dzień ale musiałem iść na próbę zespołu. Gdy wróciłem do domu, Chicken Nugget latał sobie po łazience". Internauci zaczęli dyskutować czy motyl nie jest chimera ponieważ miał niesymetryczne skrzydła. Oddity mówi, że Chicken Nugget ma zarówno męskie jak i żeńskie cechy płciowe czyli jest gynandromorfem."On nie ma w sobie nic symetrycznego”Oddity zatrzymał motyla przez jedną noc ponieważ wydawało mu się, że skrzydła jeszcze nie są takie jak powinny być a następnego dnia wypuścił go na wolność.„Było mi trochę smutno widząc jak odlatuje ale również trochę pozytywnie.”
 –
 –