Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 124 takie demotywatory

Przypadkowe spotkanie, które stało się jednym z najważniejszych w moim życiu

Przypadkowe spotkanie, które stało się jednym z najważniejszych w moim życiu – To było kilka miesięcy temu. Wybrałem się na spontaniczne spotkanie z przyjacielem w mieście oddalonym od mojego o jakieś 300 km. Po spotkaniu, na drugi dzień, wracałem do domu. Czekała mnie 3-godzinna samotna trasa.Ogólnie dość często podróżowałem po kraju, ale nigdy nie zabierałem ze sobą autostopowiczów. Zasadniczo dlatego, że wszystkie podróże odbyły się z żoną, a mamy trzydrzwiowy samochód, do którego trudno jest wsiąść do tyłu lub z niego wysiąść. Poza tym mam bardzo "ostrożny" stosunek do osób podróżujących autostopem, nieważne z jakiego powodu. Zwyczajnie im nie ufam.Kilka razy mijałem ludzi z banerami, proszących o podwózkę w różne miejsca, ale nie zatrzymywałem się i przejeżdżałem obok. Tamtego dnia było inaczej.Po przejechaniu około 1/3 trasy zauważyłem faceta z plecakiem, wędrującego wzdłuż drogi. Odwrócił się i widząc mnie, podniósł rękę. Nie mam logicznego wytłumaczenia dlaczego, ale postanowiłem się zatrzymać. Opuściłem szybę i spytałem gdzie idzie. - Im bliżej (tu padła nazwa mojego miasta) tym lepiej - odpowiedział nieznajomy.Pokiwałem głową, a ten z radością wskoczył na tylne siedzenie.- Zapnij tylko pasy bezpieczeństwa - przypomniałem i ruszyłem dalej.Na oko dawałem mu ponad 30 lat. Miał niezbyt schludną fryzurę i brodę, jego ubrania były postrzępione i stare. Ogólnie wyglądało na to, że długo nie spał. W rękach kurczowo ściskał stary plecak. Jednocześnie nie czułem nieprzyjemnego zapachu (alkoholu, dymu, potu, ani nic innego tego typu). Nie miałem humoru rozmawiać, ale facet najwyraźniej potrzebował się wygadać. Zaczął opowiadać całą historię swojej podróży od zachodniej części kraju, na wschód. Pieszo. Westchnąłem ciężko, przewidując kolejne historie o tym, jak młody zdrowy facet wylądował w innej części kraju bez pieniędzy, nie z własnej woli i nie ze swojej winy. I faktycznie, opowiedział może z 10 historii, które wydarzyły się u niego w ciągu ostatnich 5 lat, ale w sumie żadna z nich nie wzbudziła mojego zaufania. Każdą opowiadał z wielkim entuzjazmem i uśmiechem na twarzy.Słuchałem tego wszystkiego piąte przez dziesiąte, ale nagle moją uwagę przykuło jedno zdanie, w którym wspomniał o mieście, z którego pochodzi. Od razu zapytałem z prawdziwym zainteresowaniem:- Ooo, Ty naprawdę pochodzisz z tamtych stron? Ja też! Po chwili okazało się, że mieszkał w tym samym małym miasteczku co ja kiedyś i gdzie mam do tej pory rodzinę. Mało tego nawet ulica, na której mieszkał była niedaleko tej, na której ja mieszkałem.Po tej wymianie informacji zaczął mi opowiadać z nostalgią w głowie o swoim dzieciństwie i o tym w jakiej szkole się uczył. Przez chwilę milczałem, bo nie dość, że łączyło nas wspólne miejsce zamieszkania, to uczyli nas ci sami nauczyciele w podstawówce. Tyle, że prawie wszystkich moich kolegów z klasy pamiętałem, a ten w aucie wydawał mi się dużo starszy od nich. Odwróciłem się na chwilę, aby na niego spojrzeć. Przecież musiałem go kiedyś już widzieć. Może byłem w niższej klasie, a on w wyższej... ale po chwili mój mózg jakby nagle przeanalizował wszystkie informacje, powyciągał archiwalne dane i sobie przypomniałem:- Andrzej? - zapytałemPopatrzył na mnie zaskoczony.- No tak...Na mojej twarzy pojawił się mimowolny szeroki uśmiech:- Jestem Paweł, siedzieliśmy razem w 1 klasie!Powiedziałem to, zanim w pełni zdałem sobie sprawę z tego, co się dokładnie wydarzyło: przecież właśnie spotkałem mojego pierwszego szkolnego przyjaciela, z którym siedziałem przez cały rok w jednej ławce. Przyjaciela, z którym moi rodzice zabronili mi się bawić, ponieważ pochodził z patologicznej rodziny i palił fajki już w pierwszej klasie (!). W 2 klasie siedziałem już z innym kolegą, bo Andrzeja przeniesiono do innej szkoły.I spotkałem go właśnie dziś, diabeł wie gdzie, diabeł wie jak! Nie powinienem nawet tu być, bo to był nieplanowany wyjazd, który wypadł mi prawie w ostatniej chwili.Pogadaliśmy jeszcze z dwie godziny i zawiozłem go na dworzec kolejowy. Dałem mu pieniądze, aby mógł coś zjeść i dostać się jakoś do swojego domu. Muszę wspomnieć, że przez całą drogę (nawet po tym gdy dowiedział się kim jestem), ani razu nie poprosił mnie o kasę.Opowiedział mi o wszystkich swoich przygodach i byłem szczerze zdumiony tym, że osoba, która w rzeczywistości nie ma nic, zachowuje tak pozytywne nastawienie i po prostu dąży do jakiegoś postawionego sobie celu. Nie narzekał, nie prosił o pomoc. Podczas swoich opowieści, wspominał o historii gdy raz poszedł do przydrożnej knajpy i poprosił o coś do jedzenia, a on w zamian porąbie drzewo, posprząta podwórko lub podejmie się innego zajęcia. Odmówili mu, ale on stwierdził, że doskonale rozumiał dlaczego: "nie znali mnie... myśleli, że jestem jakimś chorym włóczęgą i że będzie ze mnie więcej szkody niż pożytku". Gdy to mówił, nie miał w głosie złości czy nienawiści.Żałuję tylko, że wtedy nie wpadłem na pomysł, aby kupić mu jakiś najtańszy zwykły telefon, aby mieć z nim jakikolwiek kontakt. W każdym razie mam cichą nadzieję, że stałem się dla niego swego rodzaju małym wsparciem po tym, co przeszedł. Jego wszystkie historie miały jeden morał, aby nigdy, ale to przenigdy się nie poddawać. Nawet nie wiedziałem, jak bardzo wtedy tego potrzebowałem i zawsze będę mu za to wdzięczny

Jeśli mógłbyś cofnąć czas, coś byś zmienił?

Jeśli mógłbyś cofnąć czas, coś byś zmienił? – Lata 90. Kto pamięta daje mocne! 1 Samochody nie miały pasów bezpieczeństwa, ani zagłówków no i Żadnych airbagów!!! nlleaelm • 2 Na tylnym siedzeniu było wesoło a nie niebezpiecznie. • 3 Łóżeczka i zabawki były kolorowe i z pewnością polakierowane lakierami ołowiowymi lub innym śmiertelnie groźnym gównem. • 4 Niebezpieczne były puszki, drzwi samochodów, butelki od lekarstw i środków czyszczących były niezabezpieczone. • 5 Można było jeździć na rowerze bez kasku. • 6 • Wodę piło się z węża ogrodowego lub innych źródeł, a nie za sterylnych butelek PET. • 7 Budowaliśmy szałasy. A ci, którzy mieszakali w pobliżu szosy na wzgórzu ustanawiali na rowerach rekordy prędkości. stwierdzając w polowie drogi, Że rower z hamulcem był dla starych chyba za drogi... Q. ... Ale po nabraniu pewnej wprawy i kilku wypadkach ...panowaliśmy i nad tym (przeważnie)! - 8 Można się było bawić do upojenia, pod warunkie powrotu do domu przed nocą. Nie było komórek.. ..... t I nikt nie wiedział gdzie jesteśmy i co robimy!!! NIEPRAWDOPODOBNE!!! • 9 Szkoła trwała do południa i obiad jadło się w domu. - 10 Mieliśmy poobcierane kolana i łokcie  Złamane kośc' , czasem Wybite zęby , ale nigdy, NIGDY. nie podawano nikogo z tego powodu do sądu! NIKT nie był winien, tylko MY SAMI.. • 11 Wcinaliśmy słodycze ct i pączki, piliśmy oranżadę z prawdziwym cukrem i nie mieliśmy problemów z nadwagą bo ciągle byliśmy na dworze i byliśmy aktywni. • 12 Piliśmy całą paczką oranżadę z jednej butli i nikt z tego powodu nie umarł. • 13 Nie mieliśmy Playstations, cm Nintendo 64, X-Boxes, gier wideo, wideo, Gik 99 kanarów w TV DVD Dolby Surround, komórek,Iml komputerów ani chatroom'ów w Internecie  ... lecz przyjaciół ! Q • 14 Mogliśmy wpadać do kolegów pieszo lub n rowerze, zapukać i zabrać ich na podwórko lub bawić się u nich, nie zastanawiając się, czy to wypada. Qta o • 15 Tam na zewnątrz, w tym okrutnym świecie!!! Całkiem bez opieki! Jak to było możliwe? Graliśmy w piłę na jedną bramę a jeśli kogoś nie wybrano do drużyny, to się wypłakał i już. Nie był to koniec świata ani trauma. Q • 16 Niektórzy nie byli dobrzy w budzie i czasami musieli powtarzać rok. Nikogo nie wysyłano do psychologa. Nikt nie był hiperaktywny ani dysklektykiem — po prostu powtarzał rok i to była jego szansa. • 17 Mieliśmy wolność klęski i zadania i wolny czas, o , sukcesy I uczyliśmy się dawać sobie radę

Komary

Komary –  UWAGA!Komary w tym roku stały się sprytniejsze. Podlatują, siadają na łóżko a następnie idą pieszo, aby nikt ich nie słyszał.
Ludzie zawsze będą gadać.Taka już natura –  We dwoje na |jednym ośle,zamęczą biedaka!Patrz jakiprostak, samjedzie, akobiecie każe iśćPopatrz jakipantofel, kobietaidzie a on za nią pieszoZobacz jacy idiociidą zamiast jechaćna ośle, jeszcze Aniech go na Tplecy wezmą.
No i tak właśnie od dzisiaj postanowiłam chodzić pieszo... –
0:05
Naplotkowała sosna, że już się zbliża wiosna.Kret skrzywił się ponuro: - Przyjedzie pewno furąJeż się najeżył srodze: - Raczej na hulajnodze.Wąż syknął: - Ja nie wierzę, przyjedzie na rowerze.Kos gwizdnął: - Wiem coś o tym, przyleci samolotem. – - Skąd znowu - rzekła sroka - ja z niej nie spuszczam okai w zeszłym roku w maju widziałam ją w tramwaju.- Nieprawda wiosna zwykle przyjeżdża motocyklem!- A ja wam tu dowiodę, że właśnie samochodem.- Nieprawda, bo w karecie!- W karecie? - Cóż pan plecie?Oświadczyć mogę krótko, że płynie własną łódką!A wiosna przyszła pieszo.Już kwiaty za nią śpieszą, już trawy przed nią rosnąi szumią - Witaj wiosno             Jan Brzechwa "Wiosna"
Córka znęcała się nad innym dzieckiem, więc ojciec dał jej nauczkę – 10-latka już drugi raz dostała bana na szkolny autobus za dokuczanie innemu uczniowi. Jej ojciec postawił sprawę jasno - znęcanie się nad innymi jest niedopuszczalne i nie będzie przez niego tolerowane!Jego zdaniem wiele dzieciaków nie docenia tego, co robią ich rodzice, nie uważając tego za swój przywilej, a za obowiązek rodziców. Zatem, gdy córka oznajmiła ojcu, że ten będzie musiał ją zawieźć do szkoły, mężczyzna postanowił dać jej nauczkę i dziewczynka musiała pieszo pokonać 8 km drogi do szkoły przy temperaturze wynoszącej 2°C. Inni rodzice mogą tego nie pochwalać, ale facet zrobił to, co uznał za właściwe, by dać córce dobrą wychowawczą lekcję. Kto go popiera?
W niegrzeczny sposób zwrócił uwagę niewidomemu. Takiej riposty mężczyzny się nie spodziewał! – Mężczyzna wraz z żoną i 9-letnim dzieckiem czekał na przystanku autobusowym. Po kilku minutach dołączył do nich niewidomy mężczyzna.Kiedy autobus zjawia się na przystanku, okazuje się, że jest bardzo zatłoczony. Para decyduje, że kobieta z dzieckiem skorzysta z komunikacji miejskiej, a mąż wróci do domu pieszo.Słysząc rozmowę małżeństwa, niewidomy mężczyzna również wybiera spacer, by uniknąć tłokuRuszyli w drogę. Po kilku minutach mężczyzna jest zirytowany stukaniem laski niewidomego.„Dlaczego nie założy pan gumki na laskę? To stukanie doprowadza mnie do szału”Niewidomy mężczyzna udzielił odpowiedzi, której z pewnością nikt by się nie spodziewał:”Jeśli założyłby pan gumkę na swoją laskę, obydwaj jechalibyśmy teraz autobusem”Warto zawsze dostrzec drugą stronę medalu, szczególnie, gdy niemiłe słowa cisną nam się na usta

Jak się odegrać na niemiłym taksówkarzu. Ten gość to prawdziwy mistrz!

 –  Środek nocy, z baru wychodzinawalony facet i chce iść dodomu, jednak nogi odmawiają muposłuszeństwaPod barem stoi jedna taksówka,więc facet sprawdza swój portfel iwylicza że ma 15zi.Podchodzi więc do taksówkarza ipyta:Panie ile za kurs naSienkiewicza?- O tej porze to 20,- A za 15 nie da rady?Za 15 nie oplaca mi się silnikaodpalać.- Panie niech Pan się zlitujepóźno jest, zimno, ja jestemwcięty, do domu daleko.Facet spadaj i nie zawracaj migłowyWięc nie było wyjścia facetposzedł na pieszo do domu.Następnego dnia idzie ten samfacet ulicą i widzi długą kolejkętaksówek, a na samym końcukolejki stoi ten niemilytaksówkarz.Facet podchodzi więc dopierwszej taksówki i mówi:lle za kurs na Sienkiewicza?20zł. mówi taksiarz.- Ja dam panu 50zł za kurs, ale wczasie jazdy zrobi mi pan loda.Spadaj zboku bo zaraz cidowalę.Facet podchodzi do 2 taksówki:lle za kurs na Sienkiewicza?20zł. mówi taksiarz- Ja dam panu 50zł za kurs ale wczasie jazdy zrobi mi pan loda.Spadaj zboku bo nie ręczę zasiebieFacet podchodził do każdejtaksówki i sytuacja powtarzałasiPodchodzi do ostatniej taksówki -tej spod baru i mówi dokierowcy:lle za kurs na Sienkiewicza?- 20zł. mówi taksówkarz.-Ja dam panu 50zł za kurs alepod warunkiem że ruszy panpowoli i pomacha do wszystkichswoich kolegów taksówkarzy
Morskie Oko - nie polecam – ostrzegam wszystkich przed wycieczką nad Morskie Oko - dojazd bryczką zajął nam prawie godzinę.  Byłem zmęczony więc rozbiliśmy namiot aby przenocować. Zrobiło się jednak zimno i ciemno więc zadzwoniliśmy po ratunek. Helikopter nie chciał nas zabrać - wzięli tylko dzieci a my musieliśmy wracać pieszo i to z tym namiotem. Jeszcze nam mandat wlepili. Nigdy więcej - powiedziałem już sobie i nie wrócę tam
Czy naprawdę tak ciężko jest zrezygnować z zamęczania tych zwierząt i kazać grubym ludziom podróżować pieszo albo na rowerze? Smutne, że dla pieniędzy ludzie są skłonni skazywać niewinne zwierzęta na katusze... –
Najdroższe selfie w ich życiu – Pogranicznicy ukarali turystówPodobna nieprzyjemność może spotkać każdego. Wystarczy chwila nieuwagi.Para 47-letnich Holendrów wypoczywała na Podkarpaciu. W przygranicznej gminie Lubaczów wybrali szlak Green Velo biegnący wzdłuż polsko-ukraińskiej granicy. Nie wiedzieli, że jest pilnie strzeżona.Urzeczeni krajobrazem zechcieli zrobić sobie selfie ze słupem granicznym.Holendrzy zostawili rowery po polskiej stronie, a sami udali się pieszo na Ukrainę. Jak potem wyjaśnili strażnikom granicznym, widzieli tablice ostrzegawcze i mieli świadomość przekroczenia granicy państwa, ale pokusa zrobienia zdjęć na Ukrainie była silniejsza.Sesję zakłócili czujni pogranicznicy.Oprócz zdjęć Holendrzy zabrali do domu mniej przyjemne pamiątki - pięciusetzłotowe mandaty.Mieli szczęście że tylko mandaty, przecież mogli np: zostać rażeni paralizatorami...
Nowo zatrudniony pracownikdostał samochód od szefa – W stanie Alabama w USA pracownik, który przyszedł pierwszy dzień do pracy pokonując ponad 30 km pieszo dostał od szefa... samochód.  Właściciel firmy zajmującej się przeprowadzkami oddał temu człowiekowi swój samochód marki Ford Escape. Determinacja i  punktualność zostały dostrzeżone i docenione, a cała historia obiegła światowe media.  W Polsce za zaangażowanie  w pracy można dostać co najwyżej karne nadgodziny w sobotę... w czasie Mundialu
Imigranci zaatakowali Polaków w Belgii – Dwaj napastnicy obrzucili młodych mężczyzn kamieniami, po czym zaatakowali ich nożami. Jeden z poszkodowanych Polaków jest ciężko ranny.Do zdarzenia doszło około czwartej nad ranem. Jak podaje portal De Staandard dwaj Polacy, w wieku 25 i 26 lat, wracali pieszo z pracy w porcie Zeebrugge, w okolicach Brugii do oddalonego o około 2 km miasta Blankenberge. Dochodząc do celu zauważyli podejrzany ruch w pobliżu zaparkowanej przy drodze ciężarówki. Trzech imigrantów próbowało dostać się pod plandekę naczepy. Gdy Polacy zwrócili im uwagę, migranci oddalili się. Dwóch mężczyzn ruszyło dalej w swoją stronę i wówczas zostali znienacka obrzuceni kamieniami. Chwile potem imigranci zaatakowali ich nożami.Jeden z Polaków jest lekko ranny, ale drugi został ranny ciężko. Będzie miał sparaliżowaną lewą stronę twarzy – powiedział Philippe Denoyette, rzecznik komendy policji w Blankenberge, portalowi VTM Nieuws. Potwierdził również, że sprawcy najprawdopodobniej usiłowali przedostać się do Anglii

Oto co może się stać, gdy zgubisz portfel:

 –  FRANZ KAFKA, STANISŁAW BAREJA, MICHAŁ CIRUK ***!!!POMOCY!!!***Na początku moich wynurzeń pragnę zaznaczyć, że nie mam specjalnej ochoty pławić się i rozpisywać na temat paranoi, która osaczyła mnie dwa lata temu, nie mam jednak wyboru. Jestem na skraju załamania nerwowego, a ten tekst to rozpaczliwe wołanie o pomoc...W jeden z pierwszych dni maja 2016 roku, w piękny, ciepły wieczór postanowiłem wrócić do domu pieszo. Ruszyłem z centrum w stronę swojego osiedla. Traf chciał, że miałem na sobie spodnie z płytkimi kieszeniami. W jednej z nich znajdował się portfel, który miał mi za parę chwil wypaść. Gdy docierałem w okolice swego bloku, szukając kluczy, zorientowałem się, że nie mam portfela. Wróciłem się kawałek nerwowo szukając i świecąc telefonem, ale bezskutecznie. Był weekend toteż postanowiłem, że w poniedziałek czym prędzej ruszę do urzędu miejskiego, żeby zablokować dowód.Tak też uczyniłem. Unieważniłem dowód osobisty, kartę bankową i z nieco spokojniejszym sumieniem wróciłem do codzienności. Szybko wyrobiłem nowy d. o. i przez pewien czas panował zwodniczy spokój...Po około miesiącu zacząłem dostawać pisma od różnej maści firm kredytowych, chwilówek i banków. Wezwania do zapłaty, ponaglenia, maile, telefony, pukanie do drzwi. Oczywiście domyśliłem się, że ktoś w najlepsze bierze pożyczki na mój ZABLOKOWANY dowód.Po serii wizyt na komisariacie, po ciągu rozmów telefonicznych z przedstawicielami parabanków, po załatwianiu spraw w prokuraturze, po uporczywym mailowaniu, scanowaniu, wysyłaniu i tłumaczeniu, ktoś w końcu uświadomił mnie, że d.o. należy zablokować też w swoim banku.Niezwłocznie to uczyniłem. Nie zmieniło to jednak uporczywego nękania mnie i cały smutny cyrk trwa do dzisiaj. Oto lista firm i instytucji, od których dostawałem bądź dostaje pisma:- Assa Polska S.A- Lindorff S.A.- Poli Invest Sp. z o.o. - Getin Bank S.A. - Bank pocztowy- Polkomtel Sp. z o.o.- Inkaso kredytowe sp. z o.o (zajęcie części pieniędzy przez komornika) nie wiedziałem nic o postępowaniu sądowym w Sądzie Rejonowym Lublin -Zachód w Lublinie, który wydał nakaz zapłaty i opatrzył go klauzula wykonalnosci, co było podstawą wszczęcia egzekucji komorniczej i zajęcia moich pieniędzy na koncie. Skutek jest taki, ze teraz zmuszony będę do wystąpienia do sądu o zwrot tych pieniędzy. A to jak wiadomo czas i dodatkowe koszta.- Facto sp. z o.o. sp. k - T-Mobile Polska S.A.- Alfa Finance sp. z o.o.- Mała Pożyczka sp. z o.o.- Ultimo S.A- APRO Financial Poland Sp. z o.o-Centrum Rozwiazan Kredytowych, Sp. z o.o- Tsumi Sp. z o.o.- Rudy Consulting sp. z o.o.- Provident S.A.- Rush Cash- De facto- Delta Wise- Tani Kredyt- Tak to- Szybka Gotówka- Credit Star Poland- Bank zachodni WBK S.A.Trwają postępowania sądowe wobec mojej osoby. W jednych jestem oskarżonym, w innych poszkodowanym. Dzień w dzień dzwonią do mnie z banków i parabanków. Przestałem odbierać obce numery. Boję się zaglądać do skrzynki na listy. Nienawidzę podwójnego dźwięku domofonu, bo wiem, że to listonosz niesie mi kolejną kopertę pełną bezradności, irytacji i strachu. Mam kłopoty ze snem i z żołądkiem. Byłem u psychiatry, bo noce z natrętnymi myślami i pokutowaniem za coś czego nigdy nie zrobiłem zaczęły mnie przerastać. Kiedy jakiś czas temu cała degrengolada nieco przycichła, myślałem, że wreszcie znajdę trochę wytchnienia...Niestety znów się zaczęło - pozwy sądowe, policja, badania grafologiczne, przytłaczająca bezradność. Żeby nie mój kolega - prawnik, który nieodpłatnie udziela mi pomocy, pewnie siedziałbym już w więzieniu.Apogeum tej dramatycznej serii nastąpiło mniej więcej tydzień temu. Gdy wszedłem na swoje internetowe konto, okazało się, że komornik zajął mi ponad 1700 zł. Natychmiast próbowałem się skontaktować z panią komornik Justyną Trelą - Michałkiewicz z Krakowa, jednak dodzwonienie się graniczyło z cudem. Numer stacjonarny permanentnie jest zajęty, natomiast komórkowy, jest albo wyłączony, albo nikt nie odbiera. Wysłałem smsa, maila - nic. W końcu po paru dniach udało mi się dodzwonić - pani poinformowała mnie, żebym wysłał wszystkie dokumenty związane ze sprawą na maila, to pieniądze nie zostaną przekazane dalej (Inkaso kredytowe sp. z o.o ). Wystosowałem wiadomość mailową z załącznikami, jednak do tej pory mail nie zostałał odczytany. Dziś znowu próbowałem się dodzwonić, ale bez rezultatu. Przezornie porobiłem screeny połączeń, smsów i maili, żeby w razie problemów udowodnić, że kontakt z komornikiem jest prawie nierealny.Jestem artystą i parę miesięcy temu dostałem stypendium od władz miasta na realizację płyty traktującej o Białymstoku (Wschodzący Białystok). Część z tych pieniędzy mi zabrano. Jak mam realizować swoje przedsięwzięcie? Kto zrekompensuje mi stres i insomnie? Potrzebuję pomocy. Może ktoś z Was podpowie mi gdzie powinienem zwrócić się z tą sprawą. Jakieś programy telewizyjne? Audycje radiowe? Prasa? Media internetowe?Proszę o pomoc...Michał CirukBARDZO PROSZĘ O UDOSTĘPNIANIE.
W te pięć godzin można spokojnie dotrzeć pieszo na szczyt - taka ironia –  5 godzin w kolejce po bilety na Kasprowy. Atrakcja dla cierpliwychW majówkę tłumy turystów odwiedziły Zakopane i jak co roku najbardziej wytrwali stoją w pełnym słońcu od wczesnych godzin rannych, by wjechać kolejką na Kasprowy Wierch. Muszą mieć naprawdę stalowe nerwy, bo po bilety czeka się minimum 5 godzin.
Źródło: wp
Nie wolno siedzieć w domu, bo tam ludzie umierają. Historia Stanisława Kowalskiego. Właśnie obchodzi 108. urodziny – Bije rekordy świata i Europy w sprincie. Rzuca dyskiem, pcha kulą, generalnie - żyje sportem. Stanisław Kowalski ze Świdnicy to niezwykła postać, może najstarszy, czynny lekkoatleta globu.Nie wyobraża sobie życia bez ruchu. Codziennie pieszo pokonuje kilka kilometrów, żeby odwiedzić żonę na cmentarzu. Miłość jego życia opuściła go ponad 10 lat temu. - Jak idę na cmentarz, to są tam ustawione słupy elektryczne. Liczę je i biegnę od słupa do słupa. Patrzę wtedy na zegarek i ile mi czasu to zajęłoNigdy nie paliłem papierosów, ale czasami zdarzało się wypić 50 gram...Brawo i gratulacje Panie Stanisławie !!!Jest Pan dla wielu wzorem do naśladowania
Są jeszcze policjanci, którzy traktują swoją pracę jako prawdziwą służbę dla ludzi – W Brzesku jest wielu takich niepozornych bohaterów, którzy pomagają ludziom w potrzebie. Należy do nich m. in. asp. Marcin Adamczyk, który wraz ze swym partnerem asp. Markiem Świdrem od dłuższego czasu pomagają pewnej 91-letniej starszej pani.„Kobieta samotnie zamieszkuje w domu oddalonym o około 1,5 kilometra od najbliższych zabudowań. Najbardziej uciążliwy w jej przypadku jest brak drogi dojazdowej do posesji. Dzielnicowy odwiedzając kobietę pieszo pokonuje półkilometrowy odcinek. Podczas ostatniego spotkania, gdy przekonał się, że u kobiety jest wszystko w porządku, wspólnie z dzielnicowym sąsiedniego rejonu, zaoferowali pomoc i nanieśli drewna na opał. Postanowili też spróbować rozwiązać sprawę drogi dojazdowej podejmując pierwsze już kroki i zwracając się do osób, które mogą pomóc” – można przeczytać na stronie brzeskiej komendy policji
Koń zdechł, więc idę pieszo –
Młody mężczyzna szedł pieszo w okropną pogodę. Nie miał pojęcia, że jest wnikliwe obserwowany – Jak bardzo człowiek potrafi być zdeterminowany, aby poprawić swój byt i rozpocząć nowe życie? Niektórzy zrobią wszystko, aby tak się stało.Nietypowa „rozmowa o pracę”Jego obecny pracodawca postanowił podzielić się historią Jhaquiel’a na Facebook’u. Uważam, że warto ją rozpowszechnić z dwóch powodów. Pierwszym z nich jest determinacja młodego chłopaka do tego, aby odmienić swój los, a drugim fakt, że jeśli bardzo czegoś chcemy i mocno się o to staramy, jesteśmy w stanie to osiągnąć. Czasami nawet całkowicie przypadkowo, dzięki docenieniu nas przez innego człowieka…Jestem sobie na zewnątrz i odgarniam śnieg. Przez parking przechodzi właśnie młody chłopak. Nagle zatrzymuje się i pyta, czy daleko jeszcze do skrzyżowania ulic 10h oraz Shermana. Zgodnie z prawdą powiedziałem mu, że tak, bo około 11 kilometrów. Zasugerowałem, że najlepiej będzie, jeśli pojedzie autobusem. Zwłaszcza, że warunki pogodowe były naprawdę niesprzyjające wędrówkom.Podziękował mi i poszedł dalej. W sumie to mógł poprosić o pieniądze na bilet, przez chwilę byłem nawet pewien, że to zrobi, ale nic z tych rzeczy. Poszedł dalej pieszo.15 minut później jechałem tą drogą. Zobaczyłem go. Nie przebył nawet połowy tego, co miał do przejścia.Powiedziałem Colleen, żeby się zatrzymała. Zatrąbiła na niego, a ja poprosiłem, aby wsiadł. Gdy jechaliśmy, zapytałem go dlaczego idzie na pieszoPowiedział, że chce dotrzeć na rozmowę kwalifikacyjną w sprawie pracy, za którą miał otrzymywać minimalne wynagrodzenie. Szedł z wielką nadzieją w taką pogodę, bo nikt inny się nie odezwał. Nie pojechał autobusem, bo po prostu nie było go stać.Podwieźliśmy go na miejsce. Wziąłem od niego numer telefonu i powiedziałem mu, żeby poszedł na tę rozmowę, ale obiecałem, że sprawdzę, czy ja nie mógłbym go zatrudnić, bo dzięki temu miałby znacznie bliżej do pracy – jakieś 4 kilometry zamiast 15. Spytałem go też, czy jadł dziś coś. Kiedy powiedział, że nie, dałem mu na lunch i odjechałem.Wydaje mi się, że moje zachowanie bardzo go zdziwiło. Hm… On jeszcze o tym nie wie, ale zaczyna w poniedziałek.Dawno nikt nie zrobił na mnie takiego wrażenia.Nie wszyscy są leniwi, nie wszyscy są mało doświadczeni, czy za młodzi, czasami po prostu potrzebują, aby ktoś dał im szansę. Zwracajmy uwagę na innych i nigdy nie skreślajmy ich na starcie…