Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 238 takich demotywatorów

Tuwim jak zwykle bezbłędny –  Julian Tuwim„W-WA"Kto pisze zamiast Kraków — K-ków?Nikt. Nie ma w Polsce takich kpów.Komu by wlazło w mózgownicęNa K-wice zmieniać Katowice?Czy kto z Bydgoszczy robi B-oszcz?(Jeżeli zrobi, to go schloszcz).Albo z Białegostoku — B-stok?(Dostałby za to butem w bok).Czy jest gdzieś znane jakieś Z-anc? •>Czy ktoś tak skraca Zakopane?Nie ma też u nas takich praw,Zcby z Wrocławia robić W-aw.A skądże ta nawyczka zlaZamiast: Warszawa, pisać: W-wa?Kto to wymyślił, licho wic!W' War-sza-wic mieszkam, a nie w W-wie!Kto z ośmiu liter robi trzy,Mam go za cztery. Nie chcę W-wy!Kto o Jej dobre imię dba,Pisze: Warszawa, nigdy: W-wa!A który z was napisze tak,Ten nie warszawiak jest, lecz wwiak.(Prawda, mój Wiechu, żc to śmiech?Prawda, żc jesteś Wiech, nie W wiech?).— Kocham Cię piękna! Kocham, oStolico moja! (A nie st-co!)Wiwat W'ARSZAWA! Czcijmy Ją!Precz z obrzydliwą głupią W-wą!
Nazywają mnie królem dżungli, a jamieszkam na pieprzonej Sawannie –
Jedna z najbardziej kosmopolitycznych ulic w Europie – Narborough Street, jedna z ulic położonych na przedmieściach liczącego 330 tys. mieszkańców Leicester w Wielkiej Brytanii to prawdziwa wielonarodowa mieszanka - znajdziemy na niej sklepy z 23 krajów i 4 kontynentów.Również przedsiębiorczy mieszkańcy stosują system wzajemnej pomocy. Tym sposobem kanadyjska para żywi się za darmo w okolicznych restauracjach i nie płaci za wizytę u fryzjera, a w zamian pomaga innym wypełniać różne dokumenty i urzędowe pisma."Są tu ludzie z całego świata, ale nie ma żadnych problemów. Można? Można! Atmosfera jest bardzo spokojna. Jestem dumny z tego, gdzie mieszkam. Żyję tu, pracuję tu. Moja przeszłość, teraźniejszość i przyszłość należy do tego miejsca. Nie mam zamiaru się wyprowadzać"
I właśnie wtedy zdałem sobie sprawę, że mieszkam w naprawdę niebezpiecznej dzielnicy –
Odkąd mieszkam sam zauważyłem, że głupia łyżeczka, pozostawiono na noc w zlewie, w ekspresowym tempie przyciąga mnóstwo brudnych naczyń –
W każdym z nas kryje się mała, wredna istota –  Starsza, samotna pensjonariuszka Domu Spokojnej Starości w Crawfordsburn, Mary Grant otrzymała w prezencie radio od nieznajomych ludzi. Ten gest tak ją wzruszył, że postanowiła podziękować darczyńcom i napisała piękny i wzruszający list. Puenta, jak na starszą, nobliwą damę, jest równie powalająca...    Drogi Panie Walker,    Chciałabym podziękować Panu oraz całej społeczności za to cudowne tranzystorowe radio, które przesłaliście mi na moje urodziny. To bardziej niż wspaniałe, że ktoś zupełnie obcy, tak jak pan, pamięta o starszych osobach, takich jak ja. Mam 97 lat, a w Domu mieszkam już od 26 lat. Traktują nas tu bardzo uprzejmie, ale godziny spędzone w samotności są naprawdę trudne do zniesienia.         Moja współlokatorka, pani James, też ma radio, ale nigdy nie pozwala mi go słuchać. Często wyłącza je w chwili, gdy wchodzę do pokoju. Teraz mam już swoje.         Moi wnukowie i moje wnuczki są bardzo mili i odwiedzają mnie raz w miesiącu. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że robią to jedynie z poczucia obowiązku. Dlatego też Pański podarunek jest dla mnie tak cudowny i wzruszający, ponieważ jest to dar wynikający ze współczucia dla innej istoty ludzkiej. Niech Was wszystkich Bóg błogosławi.    Dziś zepsuło się radio pani James i zapytała mnie, czy może posłuchać mojego. Powiedziałam jej, żeby spierdalała.    Z poważaniem,    Mary Grant.
Wstałem rano do toalety. Idę. Światło się pali. Zajęte. Cholera. Wracam się do łóżka – I tu mnie raptem tknęło, żeprzecież mieszkam sam
Chyba już się starzeję... – Czy Wy też tak macie? Chyba się już starzeję... Mieszkam przy ruchliwej ulicy, często po zmroku od ronda do ronda na pełnym gazie mkną motocykliści, a także kolesie w tuningowanych golfach.. Kiedyś pewnie z zaciekawieniem przyglądał bym się w oknie, ale dziś wiem, że po przejeździe kolejnego idioty, zostało mi jakieś 5 sekund aż zacznie płakać moje dziecko, obudzone dziurawym tłumikiem rozsypującego się VW, którego kierowca myśli że jest fajny... Dlatego życzę Wam wszystkim, którzy urządzacie sobie nocne zawody w denerwowaniu mieszkańców, aby o 5:30 pod Waszymi oknami pojawił się ktoś ze spalinową podkaszarką i ochoczo zabrał się do pracy. Ja i mój syn już wtedy nie śpimy. A Wy...?
Źródło: własne uszy
Kiedyś żyłem sam i moje rzeczy walały się byle gdzie, ale miałem je pod ręką – Teraz mieszkam z dziewczyną i moje rzeczy są ładnie poukładane, ale nie wiem gdzie...
Żyję za obiecane 100 milionów od Wałęsy, mieszkam w jednym z trzech milionów obiecanych mieszkań Kaczyńskiego – ...na zielonej wyspie Tuska
Mogę być winna grosik? Wersja eksportowa – Mieszkam w Berlinie. Poszłam na zakupy i zdecydowałam się wstąpić do polskiego sklepu, pomimo wyższych cen, żeby to wesprzeć polskie produkty i rodaków na obczyźnie. Płacąc usłyszałam tekst: Mogę być winna cencika?W tym momencie poczułam się z powrotem, jak w ojczyźnie
Ja nie mieszkam w Toruniu, a wiem co po... – By żyło się lepiej.Swoim
Mieszkam z dziewczyną. Chciałbym umyć ręce, może ktoś podpowiedzieć, gdzie tu jest mydło? –
- Mieszka tu jakiś cwaniak?- Cwaniak? Nie, ja tu mieszkam.- To daj piątaka.- To jest jakaś zorganizowana akcja?- Taka akcja, żebyś dał piątaka.- Aha... –

Pożegnanie z przyjacielem

Pożegnanie z przyjacielem – Tym trudniejsze gdy jest to kwestia przykrego wyboru We wrześniu 2013 roku u mojego owczarka tylne łapy zaczęły odmawiać mu posłuszeństwa. Każdy spacer z nim był coraz trudniejszy, ale wiedzieliśmy, że musi się trochę poruszać. Jego zawzięcie było godne podziwu, gdy pomimo braku sił, wspinał się po schodach, próbował cieszyć każdym postawionym krokiem, mimo że widać było, że sprawia mu to bólGdy byłem z nim na spacerze ludzie pytali mnie o to, co się z nim stało i dlaczego ma problemy z poruszaniem się. Widać było, że z każdym miesiącem coraz trudniej było mu chodzić. W listopadzie całkowicie przestał chodzić, ale wierzyłem, że pomimo takiego zachowania i braku apetytu, nie umrze. Nie dopuszczałem do siebie innej myśli...Wiedziałem, że cierpi, ale nie chciałem jego śmierci, mimo że nadal nie miał apetytu, nie jadł. 20 grudnia było już bardzo źle... z ciężkim sercem zadzwoniłem do weterynarza, nie mogłem dłużej patrzeć na to jak się męczy.Lekarz obiecał przyjść do nas po pracy. Zdając sobie sprawę, że zimą wcześniej robi się ciemno, wziąłem szpadel i poszedłem do lasu (mieszkam w prywatnym domu w jego pobliżu).  W zamrożonej ziemi trudno było wykopać dół, lecz starałem się zrobić go tak głęboki, jak to tylko możliwe. W końcu wróciłem do psa i spędziłem z nimcały dzień. Weterynarz wstrzyknął pierwszy zastrzyk nasenny. Staliśmy w milczeniu i patrzeliśmy jak nasz ukochany pies zasypia.Wciąż mam przed oczami to jak przyszedł do mnie kiedy byłem dzieckiem i te wszystkie 13 lat przez które mieszkał z nami, on był moim najbardziej lojalnym przyjacielem. Zaniosłem go do wykopanego dołu. Lekarz zostawił mnie sam na sam z martwym ciałem mojego psa. Miałem w oczach łzy. Nigdy nie widziałem go w takim stanie... Było jasne, że nie spał, wszystkie mięśnie były w końcu rozluźnione, nieściśnięte przez ból... Oczy nie reagowały na światło. Pochowałem go i siedziałem przy jego grobie przez dobre 2 godziny i wciąż myślałem o nim. Z jednej strony nie mogłem sobie wybaczyć,  ale z drugiej wiedziałem, że teraz on już się nie męczy i nie czuje bólu.Żegnaj, mój wierny przyjacielu,Kochałem cię i nigdy o tobie nie zapomnę!
Wreszcie mieszkam bez rodziców! –

Życie mija bardzo szybko

Życie mija bardzo szybko – Im szybciej zdasz sobie z tego sprawę,tym lepiej dla ciebie Mężczyzna opowiedział poruszającą historię o tym, jak zdał sobie sprawę, że zmarnował swoje życie. Użytkownik Reddita, JohnJerryson (46 l.) zamieścił swój wpis na forum o nazwie „Dziś zje*ałem”. Posty, które się tam pojawiają zazwyczaj są zabawne, ponieważ opisują pechowe wypadki, które przydarzyły się komuś w ciągu dnia. Ale ten facet zatytułował swoją opowieść inaczej: „Zje*ałem całe swoje życie”.Wpis był dość długi, ale naprawdę daje do myślenia i warto go przeczytać:„Cześć, mam na imię John. Przez jakiś czas tylko śledziłem forum, ale w końcu postanowiłem założyć konto, aby to napisać. Muszę coś z siebie wyrzucić. Parę słów o mnie. Jestem 46-letnim urzędnikiem i całe życie żyłem inaczej, niż chciałem. Nie mam żadnych marzeń ani zainteresowań. Stała praca od 9 do 17. Sześć dni w tygodniu. Przez 26 lat. Ciągle podążałem łatwiejszą ścieżką, co skończyło się na tym, że nie jestem tą samą osobą.Dziś dowiedziałem się, że żona zdradzała mnie przez ostatnie dziesięć lat, a mój syn nic do mnie nie czuje. Zdałem sobie też sprawę, że zabrakło mnie na pogrzebie ojca bez WYRAŹNEGO POWODU. Nie ukończyłem powieści, nie podróżowałem po świecie, nie pomogłem bezdomnym. To wszystko, czego pragnąłem dokonać, będąc nastolatkiem czy dwudziestolatkiem. Gdyby moje młodsze ja spotkało mnie dzisiaj, uderzyłbym sięw twarz. Zaraz opowiem, w jaki sposóbte marzenia się ulotniły.Zacznijmy od opisania mnie, gdy miałem 20 lat. Wydaje się, jakby to było wczoraj, kiedy byłem pewien, że zamierzam zmienić świat. Ludzie mnie kochali, a ja kochałem ludzi. Byłem odkrywczy, kreatywny, spontaniczny, nie bałem się ryzyka i świetnie dogadywałem się z innymi. Miałem dwa marzenia. Pierwszym było napisanie utopijnej/dystopijnej książki. Drugim była podróż dookoła świata i pomoc bezdomnym. W tamtym czasie spotykałem się z moją żoną już cztery lata. Młodzieńcza miłość. Kochała we mnie spontaniczność, energię, zdolność rozśmieszania i kochania ludzi.Byłem pewien, że moja książka zmieni świat. Przedstawiłbym perspektywę „zła” i „wynaturzenia”, ukazując czytelnikom, że każdy myśli inaczej, że ludzie nigdy nie wiedzą, jaki czyn jest zły. W weku 20 lat miałem napisanych 70 stron. W wieku 46 lat nadal mam ich 70. Przed 20 rokiem życia podróżowałem po Nowej Zelandii i Filipinach. Planowałem zwiedzić całą Azję, następnie Europę, a potem Amerykę (swoją drogą mieszkam w Australii). Do dziś byłem tylko w Nowej Zelandii i na Filipinach. Dochodzimy do miejsca, w którym wszystko się popsuło. Moje największe żale. Miałem 20 lat. Byłem jedynakiem. Musiałem się ustabilizować. Musiałem podjąć po studiach pracę, która podporządkuje sobie całe moje życie. Poświęcić całe życie pacy od 9 do 17. Co sobie myślałem? Jak mogłem żyć, skoro to praca była moim życiem? Po powrocie do domu jadłem obiad, przygotowywałem się do roboty na kolejny dzień i kładłem spać o 22, żeby wstać o 6 nazajutrz. Boże, nie pamiętam, kiedy po raz ostatni kochałem się z żoną.Wczoraj żona przyznała się, że zdradza mnie od 10 lat. 10 lat. Brzmi jak kawał czasu, ale jatego nie pojmuję. Nawet mnie to nie rusza. Mówi to, bo się zmieniłem. Nie jestem tą samą osobą, którą byłem. Co robiłem przez ostatnie 10 lat? Nie mogę wskazać niczego poza pracą. Nie byłem dobrym mężem. Nie byłem SOBĄ.Kim jestem? Co się ze mną stało? Nie poprosiłem nawet o rozwód, nie nawrzeszczałem na nią, nie płakałem.Nie poczułem NICZEGO. Teraz, gdy to piszę, czuję łzy. Nie dlatego, że zdradzała mnie żona, ale dlatego, że zaczynam rozumieć, iż umieram w środku.Co się stało z uwielbiającym zabawę, niebojącym się ryzyka, pełnym energii człowiekiem, który był mną, człowiekiem, który chciał zmienić świat? Pamiętam, jak zaprosiła mnie na randkę najładniejsza dziewczyna w szkole, ale odmówiłem jej dla obecnej żony. Boże, naprawdę nie miałemw liceum problemu z dziewczynami. Tak samo na studiach. Ale byłem wierny. Nie kombinowałem. Codziennie się uczyłem.Pamiętacie, jak mówiłem o podróżowaniu i pisaniu książki? To były pierwsze lata na uniwersytecie. Pracowałem dorywczoi przepuszczałem wszystko, co zarobiłem. Dziś oszczędzam każdego pensa. Nie pamiętam żadnego momentu, który spędziłbym nad czymś przyjemnym. Przyjemnym dla mnie. Czego w ogóle teraz chcę?Ojciec odszedł dziesięć lat temu. Pamiętam, jak dzwoniła mama, mówiąc mi, że jest z nim coraz gorzej. Ja byłem jednak coraz bardziej zajęty, byłem bliski otrzymania dużego awansu. Wciąż odkładałem wizytę, licząc podświadomie, że da radę. Umarł, a ja dostałem awans. Nie widziałem go od 15 lat. Kiedy zmarł, powiedziałem sobie, że to bez znaczenia, iż się z nim nie zobaczyłem. Jako ateista tłumaczyłem sobie, że skoro umarł, to i tak nie ma teraz znaczenia. CO SOBIE WYOBRAŻAŁEM? Uzasadniając wszystko, szukając wymówek, by odłożyć sprawy na potem. Prokrastynacja. Wszystko to prowadzi do jednego – do niczego. Tłumaczyłem sobie, że najważniejsza jest stabilność finansowa.Teraz wiem, że z pewnością nie jest. Żałuję, że nie robiłem niczego z zapałem, gdy go miałem. Moje zainteresowania. Moja młodość. Żałuję, że pozwoliłem pracy mną zawładnąć. Żałuję, że byłem okropnym mężem, maszynką zarabiającą pieniądze.Żałuję, że nie dokończyłem powieści, że nie zwiedziłem świata. Że nie wspierałem emocjonalnie syna, gdy było trzeba. Że byłem cholernym, pozbawionym uczuć portfelem.Jeśli to czytacie i macie przed sobą całe życie – proszę. Przestańcie prokrastynować. Nie odkładajcie marzeń na potem. Oddajcie się swoim zainteresowaniom pełni energii. Nie spędzajcie całego wolnego czasu w Internecie (chyba że wasza pasja tego wymaga).Proszę, zróbcie coś ze swoim życiem, póki jesteście młodzi. NIE statkujcie się, mając 20 lat. NIE zapominajcie o przyjaciołach, o rodzinie. O sobie. NIE marnujcie życia. Ambicji. Tak jak ja to zrobiłem. Nie bądźcie mną.Wybaczcie długi post, ale musiałem to tutaj z siebie wyrzucić. Zdałem sobie sprawę, że pozwoliłem prokrastynacji i pieniądzom powstrzymać mnie przed oddawaniem się zainteresowaniom, gdy byłem młodszy, a teraz jestem martwy wewnętrznie, stary i zmęczony”
Są takie momenty, kiedy cieszę się, że mieszkam w chłodnym kraju –
Mieszkam sam – i kiepsko gotuję
Źródło: Rosyjskie demotywatory