Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 188 takich demotywatorów

'Wika, czytałaś Małego Księcia? Nie można oswajać kogoś, za kogo nie planujesz wziąć odpowiedzialności' – Miło się zaskoczyłem"
Kopciuszek wyszła za mąż za księcia. On jej rozrzucał po pokoju płatki róż – które po północy zmieniały się w znoszone skarpetki
 –
Aladyn i jednak nie wszystko mogący Dżin – Oglądamy z córką Aladyna. W jednej ze scen Dżin proponuje Aladynowi, aby tylko zażyczył sobie, a on wymaże prawo, które głosi, że księżniczka może poślubić tylko księcia.Aladyn - Możesz wymazać prawo?Dżin - Prawo i lewo.Ja wzdycham pod nosem - A Prawo i Sprawiedliwość?Po chwili córka bardzo poważnie - Nie ma takich mocy.
"Po prostu wsadź mnie do Land Rovera i zawieź do Windsoru" – - takie życzenie odnośnie swojego pogrzebu, wielokrotnie miał wyrazić zmarły Książę Filip. Na zdjęciu Land Rover, który zgodnie z tym życzeniem,  ma przewieść trumnę z jego zwłokami do zamku w Windsorze, gdzie odbędzie się ceremonia pogrzebowa. Ze względu na pandemię, w uroczystości ma wziąć udział jedynie 30 osób. Premier Boris Johnson oddał swoje miejsce jednemu z bliskich przyjaciół księcia.Wyobrażacie sobie podobną skromność, gdyby nagle zmarł Kaczyński?
W wiadomościach TV w Ghanie przekazano informację o śmierci księcia Filipa –
Książę Filip nie żyje. Mąż królowej Elżbiety, książę Edynburga dożył sędziwego wieku 99 lat – Informację o śmierci księcia Filipa podał Pałac Buckingham. Mąż królowej zmarł w zamku Windsor. Elżbieta i Filip byli małżeństwem przez 74 lata
W Nashville w stanie Tennessee pod koniec 2016 roku 88-letni Trent Winstead trafił do szpitala z powodu niewydolności nerek. Jego żona, Delores, była cały czas obok męża, trzymając go za rękę. – Dializowanie zaczęło osłabiać serce mężczyzny, a Delores wraz z dziećmi mogli tylko patrzeć, jak jego stan się pogarsza. Nie było dobrze.Trent i Delores poznali się w latach pięćdziesiątych i pobrali się wkrótce po powrocie Trenta z wojny w Koreii. Traktował ją, jak księżniczkę, a ona jego, jak księcia.Przez lata urodziła im się dwójka dzieci, troje wnucząt i ósemka prawnuków. Niestety wyglądało na to, że życie Trenta dobiega końca.Kilka nocy później 83-letnia Delores zaczęła narzekać na ból głowy i nagle zachorowała. Okazało się, że ma na tętniaka mózgu. Pracownicy szpitala wyrazili zgodę, aby umieścić ją w tym samym pokoju, co jej męża. Położono ją na łóżku obok niego. Teraz i jej stan szybko się pogarszał.Para leżała obok siebie, trzymając się za ręce. Byli małżeństwem od 64 lat i wiele razem przeszli. Teraz przeżywali ten najtrudniejszy czas również razem.9 grudnia, tuż po godzinie 21, zmarła Delores. Wtedy ich syn, Eddie, pochylił się nad ojcem, aby powiedzieć mu, że jego ukochana żona właśnie umarła. Trent spojrzał na swoją słodką żonę i posłał jej całusa. Dwie godziny później również zmarł.Kilka dni później para została pochowana… Delores w różowej trumnie, a Trent w niebieskiej. Na zawsze pozostali, jak księżniczka i książę.
 –  > {     British Embassy Warsaw© jest z Reginą ...Kozak10 godz. - *Znajdź sobie kogoś, kto będzie patrzył na Ciebie tak, jakPrezydent Andrzej Duda patrzy na księcia Williama VWPolsko-brytyjskie relacje to związek z ponad stuletnimstażem - przez tyle lat zdążyliśmy się już dobrze poznać,ale nadal odkrywamy się nawzajem, by wzmocnić nasząwięż na kolejne dekady ^ Za co Wy kochacie relacje#PolishBritishStory #WalentynkiPREZYDENT ANDRZEJ DUDA WRAZ Z MAŁŻONKĄ AGATĄ KORNHAUSER-DUDĄZ ICH KRÓLEWSKIMI WYSOKOŚCIAMI KSIĘCIEM I KSIĘŻNĄ CAMBRIDGEW BELWEDERZE W WARSZAWIE W 2017 ROKU.
Kilka dni temu, jadąc do pracy zasłyszałem w autobusie rozmowę ojca z małą dziewczynką, na oko 3-4 lata – - I jak Ci się podobał Shrek? Fajny?- Taaak!!!- To już wiesz, kogo wybrać na męża w przyszłości?- Ksiesia z bajki jak królewna?- Nie córusiu!!! Nie rozumiesz! Nie księcia z bajki!!- A dlasiego?- Córeczko... Książęta są źli!!! Tylko czekają na okazję, aby skrzywdzić królewnę, bo sprawia im to radość! Widziałaś że Książę z bajki był zły, a Shrek dobry???-Tak- To dlaczego nie chcesz Shreka jako męża?- Bo brzydki!- Córeczko moja ukochana! A wiesz, że brzydal ma zawsze, ale to zawsze najpiękniejsze serce, a ktoś piękny zewnętrznie prawie zawsze jest zły?- Nie tatku...Powiedzieć w skrócie co o tym myślę? To powiem... WYCHOWANIE CÓRKI ... Ty nie robisz tego dobrze, powtarzam, nie robisz tego dobrze... TY TO ROBISZ NAJLEPIEJ JAK TYLKO SIĘ DA!!!Oczywiście śpieszę z wyjaśnieniem - gościu zdecydowanie poniżej 180 cm, tak 173-175 na moje oko, uroda daleka od Tinderowskiej, ale miał obrączkę na palcu - celowo patrzyłem!!! Pozdrawiam ciepło tego wspaniałego człowieka!!!
Zmarł Christopher Plummer, kanadyjski aktor i zdobywca Oscara. Odszedł w wieku 91 lat – Grał rolę kapitana Georga von Trappa w musicalu w Roberta Wise’a ''Dźwięki muzyki'' i wiele ważnych postaci historycznych, w tym rzymskiego cesarza Kommodusa w ''Upadku Cesarstwa Rzymskiego'' Anthony’ego Manna, 1. księcia Wellington w ''Waterloo'', Siergieja Bondarczuka, Rudyarda Kiplinga w ''Człowieku, który byłby królem'', Johna Hustona, Mike’a Wallace’a w ''Informatorze'', Michaela Manna, Lwa Tołstoja w ''Ostatniej stacji'' i Kaisera Wilhelma II w ''Ostatnim pocałunku cesarza'
Jako, że wielka Polska nie powstała, ani tu, ani chyba nigdzie indziej, ktoś dokonał korekty, i obecna inskrypcja jest już bardziej zgodna z prawdą –
François Vatel (1631- 1671) zasłynął jako majordomus na dworach Nicolasa Fouqueta i księcia Ludwika II Kondeusza. Znany był z organizowania wystawnych, pełnych przepychu uczt – Według informacji z listów markizy de Sévigné popełnił samobójstwo, gdy na bankiecie wydanym przez księcia Condé na cześć Ludwika XIV z opóźnieniem dostarczono rybę

Wymowny list Adama Michnika do gen. Czesława Kiszczaka, wysłany z aresztu śledczego w 1983 r.

 –  Kinga Kamińska14 grudnia 2016 · Warszawa, województwo mazowieckie ·Wobec opluskwiania inaczej myślących przez pisowskie miernoty przyszło mi na myśl, że dobrze będzie przypomnieć:Trzydzieści trzy lata temu Adam Michnik wysłał z aresztu śledczego ten list do do ministra spraw wewnętrznych gen. Czesława Kiszczaka. Opublikowany w podziemnym Tygodniku Mazowsze stał się dla mnie drogowskazem.Warszawa 11 grudnia 1983 r.Adam Michnik, s. OzjaszaWarszawa, ul. Rakowiecka 37; areszt śledczyOb. minister spraw wewnętrznychgen. Czesław KiszczakMotto: Odebrałem pismo Waćpana, Mości Panie Rzewuski, nad którym długo myślałem, co ono ma znaczyć, i czyli mam na nie odpowiedzieć. Człowiek poczciwy nie skrywa swych myśli, wzgarda dla podłych jest jego prawidłem; tak i ja dziś z Waćpanem postąpię... Jako obywatel nie mogę usłuchać rady Waćpana, która pod pozorem wolności, upstrzonej licznymi błędami, wsparta jest obcą przemocą. Ci, którzy śmieli dla ich dumy i własnej miłości zaprzedać krew współziomków swoich, są ohydą narodu i zdrajcami ojczyzny. Takie są moje sentymenta...(Z listu księcia Józefa Poniatowskiego do hetmana Seweryna Rzewuskiego, targowiczanina)I. Na początku listopada, pełen obrzydzenia dla postępków funkcjonariuszy Pańskiego resortu, wysłałem do Pana skargę. W swym liście zwróciłem uwagę na niski charakter takich poczynań: zabranie z celi książek, które posiadałem za zgodą prokuratora, pozbawienie mnie dodatkowego spaceru zaleconego przez lekarza czy pogróżki inspirowane jakimiś audycjami w zachodnich radiostacjach. Dla nikogo z więźniów Pawilonu III Śledczego nie jest sekretem, że akcjami represyjnymi kierują tu funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa. Ich nazwiska też nie są żadną tajemnicą, tak jak i nazwisko ich tutejszego szefa, płk. Tamborskiego z MSW. Odwołałem się w swoim piśmie do obowiązującego ludzi cywilizowanych nakazu honoru, który zabrania znęcać się nad uwięzionym i bezbronnym przeciwnikiem politycznym.Poprosiłem następnie odwiedzającą mnie osobę, by sprawdziła u Pana, czy mój list doszedł. Ku memu zdziwieniu zakomunikował jej Pan o swej niemożności ukrócenia poczynań podległych sobie funkcjonariuszy. W przedmiocie zwrócenia mi do celi książek okazał się Pan niekompetentny. Starczyło natomiast Panu kompetencji, by złożyć mi dość osobliwą propozycję. Brzmiała ona: albo najbliższe święta spędzę na Lazurowym Wybrzeżu, albo też czeka mnie proces i wiele lat więzienia. Zapewnił Pan zarazem, że po procesie, gdy "władza przełknie tę żabę", o wyjeździe nie będzie mogło być już mowy. W ten sposób dowiedziałem się, że ministrowi spraw wewnętrznych w PRL trudniej pohamować nadgorliwych w dokuczliwości funkcjonariuszy SB, niż odgadnąć wyrok sądu wojskowego i szeroką dłonią ofiarować wczasy na Lazurowym Wybrzeżu.Ma Pan duszę jak step ukraiński, Panie Generale! Tytułem rewanżu ofiaruję Panu przeto, śladem pana Zagłoby podążając, tron w Niderlandach! "Monarcha Niderlandów, król Kiszczak I" - czy nie znajduje Pan urody w tym sformułowaniu?II. Kiedy z początkiem listopada przeczytałem w "Trybunie Ludu" wypowiedź Jerzego Urbana o tym, że mogę uzyskać wolność kosztem opuszczenia Polski, potraktowałem to jako kolejny żart tego skądinąd utalentowanego felietonisty, któremu wyrządzono tak ogromną krzywdę nominacją na stanowisko rzecznika rządu PRL. Rządowi gen. Wojciecha Jaruzelskiego minister Urban wielkich szkód może i nie przysporzył, bowiem temu rządowi trudno jeszcze bardziej popsuć opinię w kraju i za granicą. Jednak wyrządził ich niemało samemu sobie, kiedy to dowcipy ze "Szpilek" zaczął przedstawiać jako opinie zasługujące na poważne traktowanie.Nie dalej jak miesiąc wcześniej, początkiem października, Jerzy Urban zapewnił opinię publiczną, że więźniowie polityczni "odbywają karę w wydzielonych pomieszczeniach i nie przebywają razem z kryminalistami". Proszę sobie wyobrazić, że potraktowałem - o święta naiwności! - tę wypowiedź poważnie i zażądałem umieszczenia mnie we wspólnej celi z więźniem politycznym, bowiem przebywałem z więźniami kryminalnymi. Wszelako naczelnik aresztu mjr Andrzej Nowacki, a potem szef sądu Warszawskiego Okręgu Wojskowego płk Władysław Monarcha uświadomili mnie, że Urban plecie jak Piekarski na mękach i nie zna obowiązujących przepisów.Od tego czasu czytam oświadczenia rzecznika rządu gen. Jaruzelskiego wyłącznie w konwencji satyrycznych humoresek i nieraz się dobrze nimi bawię (polecam Pańskiej uwadze - jako szczególnie śmieszne - wypowiedzi rzecznika na temat Lecha Wałęsy). W tej też konwencji odczytałem jego wypowiedź o możliwości kupienia sobie wolności przez wyjazd za granicę. Pańska oferta spędzenia świąt na Lazurowym Wybrzeżu kazała mi jednak ponownie przemyśleć, co oznaczają te dziwaczne wypowiedzi.III. Piszę ten list wyłącznie we własnym imieniu, ale mam podstawy, by sądzić, że podobnie rozumują tysiące ludzi w Polsce.Doszedłem do przekonania, że składając mi propozycję opuszczenia Polski:1) przyznaje Pan, że nie uczyniłem nic takiego, co by upoważniało praworządny urząd prokuratorski do formułowania zarzutów o "przygotowaniu do obalenia ustroju siłą" lub "osłabiania mocy obronnej państwa", zaś praworządny sąd do orzekania wyroku skazującego. Podzielam ten pogląd;2) przyznaje Pan, że wyrok jest już ustalony na długo przed rozpoczęciem procesu. Podzielam ten pogląd;3) przyznaje Pan, że akt oskarżenia sformułowany przez dyspozycyjnego prokuratora i wyrok skazujący, orzeczony przez dyspozycyjnych sędziów, będą na tyle nonsensowne, że nikogo w błąd nie wprowadzą, skazanym przyniosą chwałę, a skazującym i ich dysponentom - hańbę. Podzielam ten pogląd;4) przyznaje Pan, że celem toczącego się postępowania karnego nie jest zadośćuczynienie prawu, lecz pozbycie się przez elitę władzy kłopotliwych oponentów. Podzielam ten pogląd.Na tym wszakże kończy się zgodność naszych opinii. Uważam bowiem, że:1) aby tak jawnie przyznać się do deptania prawa, trzeba być durniem;2) aby będąc więziennym nadzorcą, proponować człowiekowi więzionemu od dwóch lat Lazurowe Wybrzeże w zamian za moralne samobójstwo, trzeba być świnią;3) aby wierzyć, że ja mógłbym taką propozycję przyjąć, trzeba wyobrażać sobie każdego człowieka na podobieństwo policyjnego szpicla.IV. Wiem dobrze, Panie Generale, do czego wam nasz wyjazd jest potrzebny. Do tego, by nas ze zdwojoną siłą opluskwiać w swoich gazetach jako ludzi, którzy ujawnili wreszcie swe prawdziwe oblicze; którzy przedtem wykonywali cudze dyrektywy, a teraz połasili się na kapitalistyczne luksusy. Do tego, by zademonstrować światu, że wy jesteście szlachetnymi liberałami, a my szmatami bez charakteru. Do tego, by móc Polakom powiedzieć: "Patrzcie, nawet oni skapitulowali, nawet oni stracili wiarę w demokratyczną i wolną Polskę". Do tego - przede wszystkim - by poprawić swój wizerunek we własnych oczach; by móc z ulgą odetchnąć: "Oni wcale nie są lepsi ode mnie".Bo was niepokoi sam fakt istnienia ludzi, którym myśl o Polsce nie kojarzy się z ministerialnym stołkiem, a z więzienną celą; ludzi, którzy przedkładają święta w areszcie śledczym nad ferie na Lazurowym Wybrzeżu. Wy nie wierzycie w istnienie takich ludzi. Dlatego w swym ostatnim sejmowym przemówieniu osiągnął Pan w obelżywości oskarżeń poziom polskiego klasyka tego gatunku - Stanisława Radkiewicza. Dlatego mówicie nawet między sobą, że my albo jesteśmy wielkimi spryciarzami (bo otrzymujemy instrukcje i pieniądze od wywiadu amerykańskiego), albo też wielkimi głupcami - "fanatykami" (bo wolimy siedzieć w więzieniu, niż spacerować po paryskich bulwarach). Przecież nikt z was nie wahałby się ani przez chwilę, mając taki wybór!Wy nie umiecie o nas myśleć inaczej, bowiem myśląc inaczej, musielibyście - choćby w jednym błysku chwili - odgadnąć prawdę o sobie samych. Tę prawdę, że jesteście mściwymi i pozbawionymi honoru świntuchami. Tę prawdę, że jeśli nawet kiedyś było w waszych sercach troszkę przyzwoitości, to dawno pogrzebaliście te uczucia w brutalnej i brudnej grze o władzę, jaką toczycie między sobą. Dlatego, sami złajdaczeni, chcecie nas ściągnąć do swego poziomu.Otóż nie! Tej przyjemności wam nie dostarczę. Nie znam przyszłości i wcale nie wiem, czy dane mi będzie dożyć zwycięstwa prawdy nad kłamstwem, a "Solidarności" nad obecną antyrobotniczą dyktaturą. Rzecz w tym wszakże, Panie Generale, że dla mnie wartość naszej walki tkwi nie w szansach jej zwycięstwa, ale w wartości sprawy, w imię której tę walkę podjęliśmy. Niech ten mój gest odmowy będzie maleńką cegiełką budującą honor i godność w tym co dzień unieszczęśliwianym przez was kraju. Niech będzie policzkiem dla was, handlarzy cudzą wolnością!V. Dla mnie, Panie Generale, więzienie nie jest żadną szczególnie dotkliwą karą. Tamtej grudniowej nocy to nie ja zostałem proskrybowany - to wolność. To nie ja dziś jestem więziony - to Polska.Dla mnie, Panie Generale, karą byłoby, gdybym musiał na Pańskie polecenie szpiclować, machać pałką, strzelać do robotników, przesłuchiwać uwięzionych i wydawać haniebne wyroki skazujące. Szczęśliwy jestem, że znalazłem się po właściwej stronie - wśród ofiar, a nie wśród oprawców. Ale gdyby Pan to rozumiał, nie składałby mi Pan propozycji tyleż niemądrych, co niegodziwych.W życiu każdego człowieka uczciwego, Panie Generale, przychodzi taki trudny moment, kiedy za proste stwierdzenie faktu: "to jest czarne, a to jest białe" trzeba drogo płacić. Może to być cena życia płacona na stokach Cytadeli, za drutami Sachsenhausen, za kratami Mokotowa. W takiej chwili, Panie Generale, dla uczciwego człowieka problemem naczelnym nie jest, by wiedzieć, jaką cenę przyjdzie mu zapłacić, lecz wiedzieć, czy białe jest białym, a czarne - czarnym.Aby to wiedzieć, trzeba chronić sumienie. Trawestując jednego z wielkich pisarzy naszego kontynentu, powiem tak: trzeba przede wszystkim, aby dowiedział się Pan, Panie Generale, co to jest sumienie ludzkie. Są dwie rzeczy na tym świecie - niechaj usłyszy Pan tę nowinę - z których jedna nazywa się Zło, druga Dobro. A oto objawienie dla Pana: kłamać i lżyć nie jest dobrze, dopuszczać się zdrady jest źle, więzić i mordować jest jeszcze gorzej. To nic, że to jest użyteczne. Tego nie wolno...Tak, Panie Generale, tego nie wolno. Kto się przeciwstawia? Kto zezwala? Kto zabrania? Panie Generale, można być potężnym ministrem spraw wewnętrznych, można mieć za sobą potężne mocarstwo rozciągające swą władzę od Łaby po Władywostok, a pod sobą całą policję kraju, miliony szpiclów i miliony złotych na pistolety, armaty wodne i urządzenia podsłuchowe, płaszczących się służalców, pełzających donosicieli i żurnalistów; a tu ktoś niewidzialny, w ciemności, przechodzień, nieznajomy wyrasta przed Panem i mówi: "Nie zrobisz tego!".Oto sumienie.VI. Zapewne list ten wyda się Panu kolejnym dowodem mojej głupoty. Jest Pan przyzwyczajony do uniżonych próśb, policyjnych raportów, szpiclowskich donosów. A tu człowiek, który jest w Pańskim ręku, któremu dokuczają Pańscy podwładni, oskarżają Pańscy prokuratorzy, a skazywać będą Pańscy sędziowie - mówi Panu o sumieniu.Bezczelny, nieprawdaż?Wszelako żadna Pańska reakcja nie jest w stanie mnie już zadziwić. Wiem, że za ten list zapłacę wysoką cenę, a Pańscy podwładni spróbują doprowadzić do mojej świadomości pełnię wiedzy o możliwościach więziennictwa w kraju budującym komunizm. Wiem wszakże i to, że obowiązuje mnie prawda.Dlatego o nic Pana nie proszę. Tylko o jedno: niech się Pan zastanowi. Nie nad moim losem - ja może jakoś wytrzymam kolejne pomysły Pańskich pułkowników i majorów. Niech Pan się zastanowi nad sobą. Niech Pan przy wigilijnym stole pomyśli przez chwilę o tym, że będzie Pan rozliczony ze swych uczynków. Będzie Pan musiał odpowiedzieć za łamanie prawa. Skrzywdzeni i poniżeni wystawią Panu rachunek. To będzie groźna chwila.Życzę Panu zachowania godności osobistej w takim momencie. I odwagi. Niech Pan nie tłumaczy się, jak Pańscy koledzy z poprzednich ekip, że Pan o niczym nie wiedział. Bo to nie wzbudza litości, tylko pogardę...Sobie zaś życzę, abym - tak jak zdołałem w Otwocku dopomóc w uratowaniu życia kilku Pańskim podwładnym - umiał być na miejscu w samą porę, gdy Pan będzie zagrożony i zdołał także Panu dopomóc. Abym umiał raz jeszcze być po stronie ofiar, a nie wśród oprawców. Choćby potem nadal miał mnie Pan zamykać w więzieniu i nadal zdumiewać się moją głupotą.
Są zbyt zajęci medytacją i pisaniem e-maili o tym, że czeka na ciebie spadek indyjskiego księcia... –
Tuż przed świętami Bożego Narodzenia w internecie będzie miała miejsce premiera drugiej części "Księcia w Nowym Jorku" z pamiętną obsadą z pierwszej części, na czele z Eddym Murphym! –
Malta domaga się zwrotu zęba prehistorycznego rekina, który w sobotę został przekazany 7-letniemu księciu George'owi przez sir Davida Attenborough – Attenborough, brytyjski biolog, znalazł skamielinę w czasie wakacji na Malcie w latach 60-tych. Ząb rekina ma mieć ok. 23 milionów lat. Biolog podarował skamielinę księciu George'owi, najstarszemu synowi księcia Williama i księżnej Kate w sobotę, podczas prywatnego pokazu jego najnowszego filmu dokumentalnego dla członków brytyjskiej rodziny królewskiej.Teraz Malta domaga się zwrotu skamieliny, która - jak przekonują jej władze - powinna wrócić do miejsca, w którym ją znaleziono. Zdaniem ministra kultury Malty, Jose Herrery, ząb prehistorycznego rekina powinien trafić do lokalnego muzeum
6 września 1944 roku Niemcy zamordowali kapelana AK - Ojca Michała Czartoryskiego, polskiego księcia, dominikanina – Miał możliwość się ratować, jednak nie opuścił rannych i zginął razem z nimi.Pół godziny po ewakuacji obsługi powstańczego szpitala Niemcy rozstrzelali w piwnicach lazaretu pozostałych tam chorych i razem z nimi o. Michała, który do końca wspierał duchowo rannych.Wywleczone z piwnicy ciała spalono na pobliskiej barykadzie. Ciała o. Michała nie odnaleziono
Nie czekaj na księcia z bajki(który nie istnieje) – Znajdź żabę, dla której będziesz wyjątkowa
Dziś urodziny obchodzi Tadeusz Norek. Poproszę kilka plusów dla księcia warszawskich podziemi –