Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 29 takich demotywatorów

Ci ludzie są chyba z innego świata... –
Japońscy nauczyciele uczą manier przed wiedzą. Czy powinno się to wprowadzić na całym świecie? –
 –
„3000¥ za bilet na mecz z Bayernem, 6-krotnym zdobywcą LM i 8000¥ z PSG, które nigdy nie wygrało LM. To żart?" –
 –
Dezaktywowali oni światłem białka' biorące udział w konsolidacji pamięci w procesie nazywanym długotrwałym wzmocnieniem synaptycznym –
 –
Wielkie olimpijskie przyjaźnie: Shuhei Nishida i Sueo Oe, przyjaciele, których nie podzielą medale – Podczas Igrzysk Olimpijskich w 1936 roku dwaj japońscy skoczkowie o tyczce (Shuhei Nishida i Sueo Oe) zajęli drugie miejsce. Odmówili rywalizacji między sobą, Nishida otrzymał srebro, a Oe brąz. Po powrocie do Japonii ich medale zostały przecięte na pół i połączone razem, aby stworzyć dwa "medale przyjaźni" ze srebra i brązu
Była przydatna dla japońskich robotników, ponieważ mogli używaćobu rąk podczas palenia –
Japońscy maszyniści mają obowiązek wskazywania i nazywania każdego mijanego znaku. Ma to im pomóc w zachowaniu czujności i minimalizowaniu ryzyka wypadków –
Japońscy inżynierowie zaprojektowali specjalne przejścia pod torami kolejowymi dla małych żółwi. – Za projekt odpowiedzialna jest Zachodnia Japośka Kompania Kolejowa oraz park ochrony przyrody Suma na wyspie Kobe. To właśnie na tej wyspie codziennie pojawia się wielu turystów by obserwować wodne zwierzęta, w tym właśnie żółwie. Tuż pod szynami umieszczono płytkie rynienki, którymi mogą bezpiecznie przechodzić.
Że udało im się sfotografować kobietęz zamkniętymi ustami –

1954 roku na lotnisku w Tokio pojawił się tajemniczy mężczyzna. Wyglądał na biznesmena i mówił w kilku językach

1954 roku na lotnisku w Tokio pojawił się tajemniczy mężczyzna. Wyglądał na biznesmena i mówił w kilku językach – Kiedy poproszono go o paszport, podał obsłudze pełen pieczątek dokument, w którym jako kraj pochodzenia wpisano Taured. Miał wizę na wszystkie państwa i mówił, że jego kraj ma 1000 lat. Policja zamknęła go w izolatce, ale mimo to zniknął. Twierdzi się, że tajemniczy podróżnik przybył równoległego świata.Jest czerwiec 1954 roku. Na międzynarodowym lotnisku Haneda w Tokio jak zwykle panuje ruch. Na płycie lotniska ląduje samolot z Europy, z którego wysiada mężczyzna w eleganckim garniturze. Pewnym siebie krokiem udaje się do okienka odprawy celnej. Kiedy urzędnik pyta go o cel podróży, mężczyzna bez zastanowienia odpowiada, że przyjechał w sprawach biznesowych. Do Japonii przyjeżdża podobno służbowo już od pięciu lat. Mówi płynnie w kilku językach, w tym także po japońsku. W portfelu ma równo poukładane banknoty w kilku walutach. Kiedy zapytano go, skąd jest mężczyzna bez wahania odparł, że z Tauredu. Jakby to była najzwyklejsza odpowiedź na świecie. Problem w tym, że taki kraj nie istnieje, opowiada początek tajemniczej historii amerykański publicysta Brent Swancer. Kiedy celnik podał w wątpliwość jego pochodzenie, mężczyzna wyglądał na zmieszanego, jednak pokazał swój paszport i upierał się, że kraj, z którego pochodzi, leży pomiędzy Francją a Hiszpanią. Podróżnik miał biały kolor skóry i według obsługi wyglądał na Europejczyka. Na jego paszporcie widniała informacja, że został wydany w Tauredzie, miał w nim również stemple z wcześniejszych wizyt w Japonii. Mężczyzna pokazał także prawo jazdy wydane w tym samym kraju i wydawał się zaskoczony faktem, że ktoś wątpi w istnienie jego państwa.Tajemniczy pasażer w kółko powtarza tę samą historię. Do Japonii przyjechał służbowo już kolejny raz, czego dowodem mają być stemple w jego paszporcie, znajomość języka japońskiego oraz tutejszych zwyczajów. Bezradni urzędnicy stawiają go przed mapą Europy i proszą o wskazanie Tauredu. Mężczyzna jest zdezorientowany, początkowo nie widzi na mapie własnego kraju, a po chwili ukazuje znajdujące się między Hiszpanią a Francją Księstwo Andory. Przybysz zaczyna być zestresowany i wyjaśnia, że wskazane miejsce to z pewnością Taured, kraj, który istnieje już od ponad tysiąca lat. Sugeruje, że Andora to zmyślone państwo, o którym ani on, a nikt, kogo zna, nigdy nie słyszał.Czy to jakiś żart? To wydaje się mało prawdopodobne. Mężczyzna biegle mówi po japońsku, hiszpańsku i francusku, twierdzi, że jego ojczystym językiem jest właśnie francuski. Jego dokumenty wyglądają na prawdziwe, a jeśli tak nie jest, to dlaczego ktoś miałby podrabiać paszport kraju, który nie istnieje?Jak to możliwe, że mężczyzna już wcześniej przeszedł odprawę celną ze swoim paszportem? A może stemple również są sfałszowane? Kolejną zagadką pozostawało nazwisko mężczyzny, które nie widniało w paszporcie. Urzędnicy nie mogli zrozumieć, dlaczego ktoś miałby fałszować dokument w sposób, który od razu go zdradzi? Tym samym nie podejrzewali, że mężczyzna mógł być szpiegiem. Pasażer bez imienia i pochodzenia musiałby być bardzo dobrym aktorem. Nikt nie wątpił w jego poruszenie, kiedy starał się udowodnić istnienie swojego państwa.Japońscy urzędnicy i policjanci najchętniej zamknęliby sprawę, ale nie mogą wypuścić mężczyzny. Rezerwują mu więc pokój w doskonale strzeżonym hotelu, aby tajemniczy podróżnik nie mógł uciec. Pomimo że pod drzwiami pokoju przez całą noc stała warta, rano policjanci nie znaleźli w nim mężczyzny Kiedy poproszono go o paszport, podał obsłudze pełen pieczątek dokument, w którym jako kraj pochodzenia wpisano Taured. Miał wizę na wszystkie państwa i mówił, że jego kraj ma 1000 lat. Policja zamknęła go w izolatce, ale mimo to zniknął. Twierdzi się, że tajemniczy podróżnik przybył równoległego świata.Jest czerwiec 1954 roku. Na międzynarodowym lotnisku Haneda w Tokio jak zwykle panuje ruch. Na płycie lotniska ląduje samolot z Europy, z którego wysiada mężczyzna w eleganckim garniturze. Pewnym siebie krokiem udaje się do okienka odprawy celnej. Kiedy urzędnik pyta go o cel podróży, mężczyzna bez zastanowienia odpowiada, że przyjechał w sprawach biznesowych. Do Japonii przyjeżdża podobno służbowo już od pięciu lat. Mówi płynnie w kilku językach, w tym także po japońsku. W portfelu ma równo poukładane banknoty w kilku walutach. Kiedy zapytano go, skąd jest mężczyzna bez wahania odparł, że z Tauredu. Jakby to była najzwyklejsza odpowiedź na świecie. Problem w tym, że taki kraj nie istnieje, opowiada początek tajemniczej historii amerykański publicysta Brent Swancer. Kiedy celnik podał w wątpliwość jego pochodzenie, mężczyzna wyglądał na zmieszanego, jednak pokazał swój paszport i upierał się, że kraj, z którego pochodzi, leży pomiędzy Francją a Hiszpanią. Podróżnik miał biały kolor skóry i według obsługi wyglądał na Europejczyka. Na jego paszporcie widniała informacja, że został wydany w Tauredzie, miał w nim również stemple z wcześniejszych wizyt w Japonii. Mężczyzna pokazał także prawo jazdy wydane w tym samym kraju i wydawał się zaskoczony faktem, że ktoś wątpi w istnienie jego państwa. Tajemniczy pasażer w kółko powtarza tę samą historię. Do Japonii przyjechał służbowo już kolejny raz, czego dowodem mają być stemple w jego paszporcie, znajomość języka japońskiego oraz tutejszych zwyczajów. Bezradni urzędnicy stawiają go przed mapą Europy i proszą o wskazanie Tauredu. Mężczyzna jest zdezorientowany, początkowo nie widzi na mapie własnego kraju, a po chwili ukazuje znajdujące się między Hiszpanią a Francją Księstwo Andory. Przybysz zaczyna być zestresowany i wyjaśnia, że wskazane miejsce to z pewnością Taured, kraj, który istnieje już od ponad tysiąca lat. Sugeruje, że Andora to zmyślone państwo, o którym ani on, a nikt, kogo zna, nigdy nie słyszał. Czy to jakiś żart? To wydaje się mało prawdopodobne. Mężczyzna biegle mówi po japońsku, hiszpańsku i francusku, twierdzi, że jego ojczystym językiem jest właśnie francuski. Jego dokumenty wyglądają na prawdziwe, a jeśli tak nie jest, to dlaczego ktoś miałbyJak to możliwe, że mężczyzna już wcześniej przeszedł odprawę celną ze swoim paszportem? A może stemple również są sfałszowane? Kolejną zagadką pozostawało nazwisko mężczyzny, które nie widniało w paszporcie. Urzędnicy nie mogli zrozumieć, dlaczego ktoś miałby fałszować dokument w sposób, który od razu go zdradzi? Tym samym nie podejrzewali, że mężczyzna mógł być szpiegiem. Pasażer bez imienia i pochodzenia musiałby być bardzo dobrym aktorem. Nikt nie wątpił w jego poruszenie, kiedy starał się udowodnić istnienie swojego państwa.Japońscy urzędnicy i policjanci najchętniej zamknęliby sprawę, ale nie mogą wypuścić mężczyzny. Rezerwują mu więc pokój w doskonale strzeżonym hotelu, aby tajemniczy podróżnik nie mógł uciec. Pomimo że pod drzwiami pokoju przez całą noc stała warta, rano policjanci nie znaleźli w nim mężczyzny.
Japońscy naukowcy z National Defense Medical College opracowali sztuczną krew składającą się z płytek krwi oraz czerwonych krwinek, którą można przetoczyć każdemu człowiekowi niezależnie od grupy jaką posiada jego własna krew – Każdy składnik tej krwi jest umieszczony w zbudowanych z błony komórkowej maleńkich torebkach nazwanych liposomami. Dodatkowym atutem sztucznej krwi jest to, że można ją przechowywać w temperaturze pokojowej ponad rok. W przypadku naturalnej krwi są to tylko cztery dni
Tak wyobrażam sobie zaplecze tej smażalni w Jastarni.Specjalnie sprowadzeni japońscy kucharze, przyrządzający dwie zupki z płetwy rekina za 60 zł, danie rybne z ryby Fugu za 138 zł serwowanej na surówce z wodorostów i frytkami z patatów – A wszystko to podane z zimnym piwem Asahiprzez nubijskiego eunucha
Japońscy Kamikadze mogli wrócić do bazy jeśli nie znaleźli odpowiedniego celu. Jeden pilot został w końcu zestrzelony po tym jak wracał już dziewiąty raz –
Czysto przypadkowo japońscy gospodarze tak ustawili panów admirałów, że za ich plecami widnieje zdjęcie admirała Heihachirō Tōgō, który zasłynął tym, że podczas bitwy pod Cuszimą w 1905 r. posłał na dno rosyjską flotę – I to jest właśnie dyplomacja w dalekowschodnim stylu
Naukowcy stworzyli uniwersalną sztuczną krew – Japońscy naukowcy opracowali sztuczną krew, która teoretycznie mogłaby zostać przetoczona osobie o dowolnej grupie krwi.Uniwersalny zamiennik byłby rozwiązaniem wielu problemów związanych z tym, że krwi wciąż brakujeBadania nad sztuczną krwią prowadzone przez naukowców z National Defense Medical College są jeszcze na bardzo wczesnym etapie. Jeśli wynalazek Japończyków przejdzie kolejne testy, będzie prawdziwą rewolucją w medycynie i umożliwi np. wykonywanie transfuzji na dużo wcześniejszym etapie ratowania życia, ponieważ nie będzie trzeba czekać na potwierdzenie grupy krwi
Wnioski naukowców przedstawiają się jasno: kocie mózgi rejestrują wołanie człowieka, ale one po prostu mają to gdzieś –
Przez 29 lat żył na bezludnej wyspie. Rząd kazał mu wracać do cywilizacji – Masafumi Nagasaki od 29 lat żył samotnie na wyspie Sotobanari. Wyprowadził się tam, ponieważ chciał uciec od cywilizacji. Japoński rząd siłą go jednak usunął z wyspy i kazał wrócić do społeczeństwa.Przeszłość Nagasakiego nie jest do końca jasna, gdyż sam mężczyzna nie chce o tym mówić. Według dziennikarzy, Japończyk miał żonę i dwójkę dzieci, pracował jako fotograf, a nawet był właścicielem klubu nocnego. Pewnego dnia jeden z kolegów opowiedział mu o tajemniczym archipelagu i od tamtej pory marzył, by uciec od cywilizacji.Marzenie spełniło się w 1989 roku. Wtedy Japończyk wyjechał na kilometrową wyspę Sotobanari. W końcu był szczęśliwy. Tutaj nie robię tego, co mi każe społeczeństwo, działam według zasad natury. Nie możesz pokonać natury, więc musisz się jej podporządkować - mówił Japończyk w rozmowie z mediami.Mężczyzna był jedynym mieszkańcem wysepki w prefekturze Okinawa. Po pierwszym roku sztorm zabrał wszystkie jego ubrania. Od tamtej pory żył bez odzienia, czym zyskał sobie miano "nagiego pustelnika".W kwietniu japońscy urzędnicy kazali 82-latkowi wracać do cywilizacji. Podobno dostali zgłoszenie, że mężczyzna źle wygląda. Z uwagi na to, że Japończyk nie był chętny - mówił, że chce umrzeć na wyspie - wezwano policję. Nagasaki został więc siłą usunięty z miejsca, które przez prawie 30 lat nazywał domem.Bo władza zawsze wie lepiej, co dla ludzi dobre...