Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 63 takie demotywatory

Relacja z pierwszej ręki jak przebiega choroba i leczenie w Polsce na koronawirusa:

 –  Stało się. Wirus z Wuhan do mnie dotarł. Badanie na obecność wirusa SARS-CoV-2 w moim organizmie dało wynik pozytywny.Myślę, że dla wielu z Was jestem pierwszym znajomym z potwierdzoną infekcją koronawirusem. Dlatego uznałem, że opiszę Wam jak to wygląda naprawdę, jak wygląda przebieg choroby u młodej, zdrowej osoby, jak jesteśmy (nie) przygotowani na epidemię, jak (nie) działa system wyłapywania nosicieli i co moim zdaniem powinien zrobić każdy z nas, żeby zatrzymać epidemię. No i opisać naszą historię.Dociekliwym polecam przeczytać mój post od początku do końca. Pozostali wystarczy że przeczytają trzy sekcje oznaczone gwiazdką (*)...Objawy współlokatorówNajpierw objawy pojawiły się u mojego współlokatora. Dwa dni musiał przeleżeć w łóżku, bo gorączkował. Jednak po tym czasie szybko stanął na nogi. Później narzekał na pogorszenie smaku i węchu. Nie wzbudziło to jednak szczególnie naszego niepokoju, gdyż inne objawy nie zgadzały się z tymi z COVID-19. Ot, przeziębienie. Następna była współlokatorka. Objawy już gorsze, 5 dni gorączki, leżenia w łóżku. Gdy nałożyły się na to inne problemy, musiała pojechać do szpitala na kroplówkę. W szpitalu zapytała się, czy to może być koronawirus. Odpowiedź była: "na pewno nie" (sic!), po czym, bez robienia testu została wypisana do domu. Również najdłużej narzekała na brak smaku i węchu. Znowu się nie przejmowaliśmy, przecież w szpitalu powiedzieli, że to co innego...Moje objawyWtedy zachorowałem ja. Trzy dni fatalnego samopoczucia, całość przeleżałem w łóżku oglądając serial ("Dark" - wciągający, choć męczący). Przez dwa dni odczuwałem coś, co opisałbym jako gorączka, choć według teorii to nawet nie był stan podgorączkowy (zazwyczaj mam 35,5, więc przy 36,9 czułem się fatalnie). Głównym objawem było to, że czułem się słaby, szczególnie kończyny po jakimkolwiek wysiłku fizycznym, np. po ugotowaniu obiadu. Takie zmęczenie przechodzące w ból. Ciekawe było to, że nie doświadczyłem kaszlu ani kataru (jedynie uczucie zalegającej wydzieliny), a to u mnie najczęstszy objaw chorobowy, w przeciwieństwie do podwyższonej temperatury ciała, która występuje sporadycznie i bólu kończyn, którego sobie w ogóle nie przypominam. Leczyłem się objawowo, gripexem. Umówiłem się z lekarzem na telewizytę, żeby dostać zwolnienie lekarskie. Przez telefon opisałem mu moje objawy. Lekarz profesjonalnie dopytał się o kontakty z koronawirusem. Powtórzyłem mu to, co powiedzieli w szpitalu: "to na pewno nie to". Stwierdził przeziębienie, kazał kontynuować leczenie objawowe, dużo odpoczywać, pić dużo wody, nie wychodzić z domu i dał mi zwolnienie na 3 dni. Po zakończonym zwolnieniu wróciłem do pracy (zdalnej), choć byłem jeszcze wyraźnie osłabiony przez kolejnych kilka dni...Jednak korona?Po przepracowanym przeze mnie pierwszym dniu po zakończonym zwolnieniu przyszedł do mnie współlokator: "Słuchaj, koleżanka z którą miałem ostatnio kontakt wróciła na Islandię i zrobili jej test na koronawirusa na lotnisku. Wynik pozytywny". Informacja zrobiła na nas duże wrażenie. Nie wiedzieliśmy co robić. Ja przecież miałem jechać dwa dni później na Mazury. A współlokator miał wtedy organizować sporą imprezkę nad wodą. Sporo czasu minęło, zanim dotarło do nas, że musimy odwołać nasze plany, żeby nie tworzyć ogniska wirusa. I zanim zaakceptowaliśmy możliwość nieprzyjemnych konsekwencji zgłoszenia tego odpowiednim służbom...Pierwsze próby zgłoszeniaZadzwoniliśmy w końcu na ogólnopolską infolinię na temat koronawirusa. Opisaliśmy sytuację. Spodziewałem się, że w tym momencie odpowiednie służby przejmą inicjatywę. Okazało się, że jedyne co są w stanie nam zaproponować to podanie numeru do lokalnego sanepidu. To był pierwszy zawód.Teoretycznie numer do sanepidu miał działać całodobowo, de facto funkcjonuje w normalnych godzinach pracy urzędu. I kolejny zawód.Stwierdziłem, że w sumie nie wiem, czy to może być to, więc znowu umówiłem się do lekarza na teleporadę. Przedstawiłem objawy, moje i współlokatorów, i kontakty z osobą z pozytywnym testem. Lekarka powiedziała: "Pan ma objawy przeziębienia, my się covidem nie zajmujemy, proszę kontaktować się z sanepidem. Proszę pić dużo wody i wietrzyć pomieszczenia". Żadnych instrukcji jak bardzo mamy się izolować, czy narzucać sobie kwarantannę, czy kolega, który już nie miał w tym momencie objawów może wychodzić do sklepu. Zawód numer trzy.No to próbujemy dalej kontaktować się z sanepidem. W końcu się udało. Sanepid w ogóle nie był zainteresowany naszymi objawami. Liczą się tylko testy i kontakty z osobami już uznanymi za zarażone. No to przedstawiliśmy nasze powiązania z zarażoną koleżanką. Dowiedziałem się że ja jestem w "gorszej sytuacji" i praktycznie na mam szans na zrobienie testu (mimo że jedyny miałem wciąż wyraźne objawy), gdyż nie miałem bezpośredniego kontaktu z osobą z pozytywnym wynikiem testu. Nie ma to znaczenia, że objawy wyraźnie wskazują, że oboje zaraziliśmy się od tej samej osoby. A i tak nie uwzględnią tego badania z Islandii, gdyż nie mają go w swoim systemie. Aha. Czyli ja chcę zachować się jak odpowiedzialny obywatel, uchronić społeczeństwo przed rozprzestrzenianiem się wirusa, absolutnie nie robiąc tego dla siebie, ja już wychodziłem z choroby, a pani mi mówi, że jestem w "gorszej sytuacji". Myślałem, że to w interesie społecznym, reprezentowanym przez Państwo Polskie, a dokładniej przez tę konkretną panią z sanepidu, jest, żeby wykryć jak najwięcej przypadków i je odizolować. Ostatecznie jedyną radą uzyskaną od pani było to, żeby się kontaktować z lekarzem. Który pewnie odesłałby mnie z powrotem do sanepidu... Tu nastąpił już nie zawód, ale zwątpienie w system...Niespodziewane wsparcieByliśmy w kropce. Nie wiedzieliśmy jak się zachowywać. Nikt nie umiał nam powiedzieć co robić, jak bardzo się izolować, czy to może być to, czy możemy się jakoś przebadać. Sprawdziłem ceny testów: 495 zł za wiarygodny test. Dużo. Już miało stanąć na dobrowolnej izolacji bez potwierdzenia zarażenia, a tu pomoc przyszła niespodziewanie. Powiedziałem przypadkiem szefowi jakie mam podejrzenia co do mojej choroby, a on: "Antek, w firmie mamy budżet na takie rzeczy, opłacimy Ci test, chcesz?". O, pierwsza konstruktywna propozycja pomocy. Oczywiście postanowiłem skorzystać...Badanie zwane testemNiestety, gdy dowiedziałem się, że mogę zrobić sobie test, był piątek po południu. Laboratorium otwierali dopiero w poniedziałek rano. No trudno, poczekam jeszcze kilka dni w izolacji. Próbuję się umówić. I kolejny problem. Na stronie internetowej widnieje informacja, że badanie jest przeprowadzane drive thru, przez okno samochodu, którym się przyjeżdża. Ale ja nie mam samochodu! Na szczęście okazało się, że ludzie przychodzący pieszo też są obsługiwani. Tylko jak mam dotrzeć na badanie, rowerem przez całe miasto, będąc dalej chorym, poprosić znajomego o podwózkę, narażając go na zarażenie? W końcu stanęło na "Uberze z przesłoną" i maseczce przez całą drogę. Na miejscu zobaczyłem kolejkę na kilkadziesiąt samochodów i namiot na końcu. Podszedłem do namiotu, pani w pełnym stroju przeciwzakaźnym pokazała mi, że mam zachować dystans. Na pytanie gdzie mam ustawić się w kolejce pieszo odparła: "No jak to, na końcu kolejki". Czekanie dwie godziny w korku samochodowym pieszo było dość zabawne. Samo pobranie próbki polegało na wetknięciu mi patyczka, wyglądającego jak do uszu tylko dłuższego, najpierw do gardła, potem po kolei do dziurek w nosie. Dość bolesne i nieprzyjemne...WynikWynik przyszedł następnego dnia po południu (kolejny dzień w niepewności). W międzyczasie objawy ustąpiły. A tu wynik: pozytywny. Z trzech genów charakterystycznych dla SARS-CoV-2 wykryto we mnie wszystkie trzy, a już dwa są uznawane za jednoznacznie rozstrzygające. Przynajmniej wiem na czym stoję...Znowu sanepidFirma przeprowadzająca mi badanie podawała, że sama informuje sanepid o pozytywnych wynikach badań. Ok, teraz mam już jednoznaczny wynik, sanepid zapewne szybko do mnie zadzwoni i zarządzi mi kwarantannę. Choć oczywiście nie spodziewałem się, że zrobi to jeszcze tego samego dnia, ale że następnego z rana. Przed południem zadzwoniłem sam. "Szybciej zacznie się kwarantanna, to szybciej też skończy" pomyślałem. Okazuje się, że laboratorium nie wysłało jeszcze tego wyniku do sanepidu. Pani przyjęła zgłoszenia, zapisała moje dane, poprosiła o przesłanie wyniku e-mailem. Pytam się co dalej. Odpowiedź: "Lekarz się z panem skontaktuje, ustali długość kwarantanny i będzie rozpracowywał ognisko". Nauczony doświadczeniem, zapytałem: "Kiedy?". "No pan jest dodatni, to na pewno w ciągu kilku dni" - powiedziała pani tonem sugerującym, że to szybka ścieżka. KILKU DNI! Tak, dni. "To jak mam się zachowywać do czasu telefonu od lekarza? Co mam mówić ludziom, z którym miałem ostatnio kontakt?". "Proszę siedzieć w domu". To już nie było załamanie wiary w działanie systemu. To było załamanie wiary w istnienie jakiegokolwiek systemu.Jako że systemu nie ma, zadziałałem na własną rękę. Skontaktowałem się ze wszystkimi z którymi miałem kontakt od potencjalnego momentu zakażenia, poinformowałem o moim pozytywnym wyniku i zapytałem o samopoczucie. Na szczęście nikt nie zgłosił żadnych objawów...Stan obecnyStan obecny jest taki, że od poniedziałku nie czuję praktycznie żadnych objawów, a tydzień wcześniej ustąpiła gorączka. Jeszcze dłużej nie mają objawów moi współlokatorzy. Od wtorku wiem, że jestem nosicielem. Od środy wie o tym sanepid. Dziś jest niedziela i DALEJ NIE MAM KWARANTANNY. Tak, gdy wrócisz z nieodpowiedniego kraju, automatycznie masz kwarantannę. Gdy jest pewność - nie. Formalnie rzecz biorąc możemy iść na miasto i zarażać tam wszystkich.Siedzimy więc we trójkę nie wiedząc co dalej. Czy w ogóle dostaniemy kwarantannę? Jeśli tak to kiedy? Na jak długo? Czy sanepid przeprowadzi nam testy? A może już moglibyśmy wychodzić z domu i nie prosić znajomych o robienie nam zakupów?Co z naszymi kontaktami? Co z ludźmi, których mogłem zarazić już ponad 2 tygodnie temu? Czy ktoś z naszych kontaktów może trafić na kwarantannę? Czy mają szansę na testy od sanepidu? Nic nie wiemy. Czekamy na telefon, który i tak nastąpiłby znacznie za późno. Gdyby miało powstać ognisko koronawirusa, dawno by już powstało. Kilka osób z moich znajomych zrobiła sobie testy prywatnie, wykładając spore pieniądze. Na szczęście wszystkie negatywne. I dalej nikt nie zgłasza objawów.Nie dostaliśmy do tej pory żadnego wsparcia ani od sanepidu, ani od lekarza, ani od jakiejkolwiek instytucji, po której bym się tego spodziewał. Ani nawet żadnego zakazu, np. kwarantanny. Jedyne wsparcie jakie otrzymałem to od mojego pracodawcy.Dopisek: Po napisaniu całego tekstu, kolega, z którym miałem kontakt, powiedział mi o swoich doświadczeniach z sanepidem. Gdy dowiedział się o moim pozytywnym wyniku, zgłosił się do nich i powiedział, że miał ze mną kontakt. Pani przyjęła zgłoszenie tylko dlatego, żeby już dał jej spokój...Skrót*1. Przeszliśmy ze współlokatorami podobną chorobę. Objawy to kilka dni gorączki, silne osłabienie organizmu, a na końcu problemy ze smakiem i węchem.2. Współlokatorka trafiła do szpitala. Zrobili jej różne badania, ale nie na SARS-CoV-2. Diagnoza: na pewno nie to.3. Gdy ustąpiły nam główne objawy, współlokator dowiedział się, że jego koleżanka, z którą się ostatnio widział ma pozytywny wynik „testu na koronę", mimo braku objawów. Test zrobiony na Islandii.4. Lekarz po zgłoszeniu tej informacji odsyła do sanepidu. Sanepid nie uznaje testu (nie ma do niego dostępu ponieważ był wykonywany za granicą) i odsyła nas do lekarza.5. Ostatecznie test finansuje mi pracodawca. Po kilku dniach wiem, że jestem nosicielem.6. Sanepid przyjmuje zgłoszenie, ale nic z tym więcej nie robi. Nawet nie nakładają na nas kwarantanny.7. Dobrowolnie siedzimy w domu, mimo, że moglibyśmy chodzić i zarażać, bo czujemy się bardzo dobrze.8. Nie wiemy jak postępować z naszymi kontaktami, nie ma tego w żadnych publicznie dostępnych instrukcjach, teoretycznie decyzje podejmuje sanepid, który de facto nie robi NIC.9. Ostatecznie samodzielnie informujemy nasze wszystkie kontakty, nikt nie zgłasza objawów. Kilka osób robi samodzielnie testy, wszystkie negatywne.10. Czekamy zupełnie nie wiedząc jaka będzie decyzja sanepidu i czy będzie jakakolwiek. Siedzimy w domu...Wnioski - co powinno zrobić państwoPo pierwsze, to, że państwo próbuje śledzić i izolować wszystkie przypadki koronawirusa jest fikcją. Przypuszczam, że sanepid robi to, ale wybiera raczej poważniejsze przypadki, osób schorowanych i starszych, które trafiają pod respirator. Wokół nich szuka innych przypadków. W środowiskach osób młodych wygląda na to, że wirus przenosi się bez większych ograniczeń. Może sanepid też wychwytuje większe grupy ludzi, gdy jest wiele przypadków np. w jednym zakładzie pracy. Nie wiem. Ale coś chyba jednak robią?Nie obwiniam tu mojej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Przypuszczam, że Ministerstwo Zdrowia albo inny organ centralny narzucił sanepidom zadania, na które nie dał zasobów. Albo nie mają funduszy na testy, albo nie mają kadr, żeby to wszystko obsłużyć. Przypuszczam, że jedno i drugie. Tylko teraz te zasoby kadrowe są marnowane na obsługę zgłoszeń, z którymi nikt później nic nie robi. Bezużyteczna robota. Nie jestem epidemiologiem, nie wiem na ile takie śledzenie przypadków może być skuteczne. Czy opłaca się zwiększyć zasoby, żeby dało się działać zgodnie z procedurą w każdym przypadku? Jeżeli tak, to należy jak najszybciej to zrobić.Jeżeli nie, to nie powinniśmy się dalej oszukiwać. Można by stworzyć niewiążące dla pacjentów procedury jak należy się zachowywać w przypadku podejrzenia albo potwierdzenia zarażenia koronawirusem. Tak, żeby pacjenci z pomocą lekarzy pierwszego kontaktu byli w stanie samodzielnie wychwytywać kontakty, a ludzie z kontaktem wiedzieli co mają robić. Nie jesteśmy w stanie śledzić wszystkich przypadków. Nie jesteśmy w stanie utrzymywać takiego lockdownu jak w kwietniu. Nie mielibyśmy wtedy z czego żyć. A brak kontaktów towarzyskich doprowadziłby do powszechnego załamania nerwowego. Ale możemy ograniczać kontakty, gdy w naszym towarzystwie jest podejrzenie, że ktoś jest nosicielem...Mity*Wokół epidemii urosło wiele mitów, niektóre chciałbym rozwiać.1. "Każdy z nas już to pewnie przeszedł" - nie, nie każdy to przeszedł. Gdyby któreś z nas w mieszkaniu to wcześniej przeszło, to byśmy się tak łatwo nie zarazili.2. Szkodliwe powierzchnie i dezynfekowanie wszystkiego - ok, zapewne zdarzają się przypadki zarażenia od klamek, ale jestem przekonany, że to nie jest główny powód przenoszenia się wirusa. Głównym powodem jest kontakt osobisty. Jesteśmy w stanie bardzo ładnie prześledzić kto kogo zaraził. Zawsze był kontakt bezpośredni. Podobnie we wszystkich przypadkach o których czytałem. A, ale to nie jest postulat, żeby nie zachowywać higieny! Często myjcie ręce, nie dotykajcie twarzy na mieście, czyśćcie wszystko dookoła. Ale to nie jest rozwiązanie problemu.3. "I tak już się pewnie zaraziliśmy" - to, że dwie osoby się spotkały, to nie znaczy, że nastąpiła transmisja wirusa. To wszystko zależy od wielu czynników- czy zachowujecie podstawowe zasady higieny, jak niepicie z jednego kubka- czy znajdujecie się w zamkniętym pomieszczeniu czy na dworze- czy nosiciel kaszle, kicha, czy zasłania przy tym twarz- wielkość pomieszczenia i zagęszczenie ludzi- jaka jest odległość między osobami, które rozmawiają- ile czasu razem spędziliście- czy jesteście w maskach- czy nosiciel ma objawy czy niePodobno badania wskazują na to, że ilość wirusa, z którym ma się kontakt nie wpływa tylko na to czy się człowiek zarazi czy nie, ale również na przebieg choroby. Gdy np. używamy maseczek, mamy dużo większą szansę na bezobjawowy przebieg choroby.4. "Może minąłem osobę na ulicy z COVID-19 i od tego zachoruję" - nie, to jest zdecydowania za krótki czas, żeby się zarazić. Zazwyczaj da się dojść do tego od kogo się człowiek zaraził, gdyż spędziło się z nim wystarczającą ilość czasu.4. "Ten wirus nie zabija" - to, że COVID-19 przebiega jak grypa u większości młodych ludzi nie sprawia, że nie jest groźny! Choć coraz mniej wierzę w jakiekolwiek statystyki związane z wirusem, to wierzę, że to teraz najpopularniejsza przyczyna śmierci na świecie. A to, że w Polsce nie mamy setek tysięcy zmarłych wynika w dużej mierze z przeprowadzonego na wiosnę lockdownu i późniejszych środków zapobiegawczych, np. dość powszechnej samoizolacji seniorów. Młodzi, nie myślcie tylko o sobie! Może ktoś z Waszych znajomych mieszka z babcią?5. "Najwyżej trafię pod respirator" - nie, respirator to nie jest maska tlenowa. To cholernie inwazyjna metoda leczenia, myślę, że porównywalna z operacją. Nikomu nie życzę trafienia pod respirator...Wnioski - co może zrobić każdy z nas*System nie działa. Co więc możemy zrobić?1. Nie ignoruj żadnych objawów przypominających przeziębienie czy grypę! Zostań w domu, zadzwoń do lekarza, poproś o zwolnienie, nie spotykaj się z nikim. Zwolnienie na przeziębienie nie ma tylko na celu ułatwienia choremu rekonwalescencji, ale też, a może przede wszystkim, uniknięcie zarażenia współpracowników, klientów czy współpasażerów komunikacji miejskiej.Teoria mówi, że łagodny przebieg COVID-19 jest nierozróżnialny od przeziębienia bez robienia testu. Rzeczywiście, zarówno mi, jak i współlokatorce lekarze stwierdzili coś innego. Z doświadczenia widzę, że da się to czasem rozróżnić, ale dopiero na późniejszym etapie choroby, kiedy już może być za późno i już się kogoś zaraziło. Wtedy często pojawia się charakterystyczny objaw - utrata smaku i węchu. Ja też widziałem, że mój przebieg choroby jest zupełnie inny niż zazwyczaj gdy jestem przeziębiony. Więc widząc u kilku pacjentów, którzy siebie zarazili sugestie, że to COVID-19, można nabrać poważniejszych podejrzeń.Jednak nie możemy zakładać, że uda nam się rozróżnić przeziębienie czy grypę od COVID-19. Więc izoluj się jak możesz przy każdym objawie. W szczególności nie spotykaj się z osobami starszymi. Nie idź na wesele z przeziębieniem. Nie idź na pogrzeb. Ewentualnie przyjdź na sam cmentarz w maseczce i zachowaj dystans wobec wszystkich. To może zapobiec spotkaniu się znów w takich okolicznościach.2. Nie ignoruj objawów w Twoim otoczeniu. Ktoś z Twojej rodziny lub współlokatorów choruje? Choruje Twoja dziewczyna lub chłopak? Wzmóż czujność. Nie ma możliwości w takiej sytuacji wziąć zwolnienia lekarskiego. Jak możesz, przejdź na ten czas na home office. Nie możesz, stosuj dokładnie wszystkie zasady bezpieczeństwa o których często zapominamy. Noś maskę, myj ręce, trzymaj dystans ze wszystkimi, unikaj spotkań, które nie są niezbędne. Zadzwoń do babci, zamiast ją odwiedzać. Być może jesteś nosicielem tylko nie masz objawów.3. Gdy masz taką możliwość, spotykaj się na dworze. W dniach przed pierwszymi objawami spotkałem się z wieloma osobami, spędziłem z nimi wiele godzin, z niektórymi siedząc twarzą w twarz. Chyba 6 z tych osób zrobiło sobie testy, wszystkie negatywne. Nikt nie zgłasza objawów. Myślę, że to dzięki temu, że większość czasu spędziliśmy na dworze.4. Wietrz pomieszczenia w czasie spotkań.5. Jak możesz, zredukuj liczbę osób, z którymi się spotykasz. Każda osoba mniej, z którą miałeś styczność, to mniejsza szansa, że ktoś będzie nosicielem SARS-CoV-2. A jeżeli już będzie, to będzie mniejszy problem z szukaniem osób, które potencjalnie zostały zarażone. Zastanów się, czy wszystkie te osoby są dla Ciebie tyle warte, że byłbyś w stanie wyłożyć 500 zł na test na obecność wirusa gdyby okazały się nosicielami? Wśród moich znajomych kilka osób zapłaciło taką cenę za spotkanie ze mną.6. Zastanów się z kim się spotykasz. Nie tylko jaki skutek byłby dla tych osób, gdyby zostały zarażone (bo są stare lub przewlekle chore), ale również gdyby została nałożona na nie kwarantanna (bo prowadzą działalność gospodarczą i nie mogą sobie pozwolić na żaden przestój).7. To banał, ale unikaj zatłoczonych miejsc, w których nie przestrzega się dystansu społecznego. Gdy robiłem analizę moich kontaktów, okazało się, jedyny moment, w którym wirus mógł się rozprzestrzeniać w sposób niekontrolowany, był gdy stałem w pubie przy barze czekając na złożenie zamówienia. Zgromadził tam się spory tłum, nikt nie był w maseczce (łącznie ze mną), obsługa nie była niczym osłonięta, czas oczekiwania długi.

Do wszystkich osób, które nie wierzą w koronawirusa i tę całą pandemie:

 –  Informacja dla tych, którzy nie rozumieją, co to znaczy być „pod respiratorem”,ale chcą skorzystać z okazji wyjścia bez maski bo np nie chcą lub nie lubią,jak powiedział Prezydent Duda.RESPIRATOR-NIE jest to maska tlenowa nakładana na usta, gdy pacjent wygodnie leży i czyta czasopisma. Wentylacja dla Covid-19 to bolesna intubacja, która schodzi do gardła i pozostaje tam, dopóki nie przeżyjesz lub nie umrzesz.Odbywa się to w znieczuleniu przez 2–3 tygodnie bez ruchu, z rurką wkładaną od ust do tchawicy i pozwala oddychać w rytm pracy płuc.Pacjent nie może mówić, jeść, ani robić niczego w naturalny sposób - maszyna utrzymuje cię przy życiu.Dyskomfort i odczuwany przez nich ból sprawiają, że lekarze muszą podawać pacjentom środki uspokajające i przeciwbólowe, aby zapewnić tolerancję rurki tak długo, muszą pozostawać pod sztuczną wentylacją, a nierzadko wprowadza się ich w śpiączkę farmakologiczną.Po 20 dniach od tego zabiegu młody pacjent traci 40% masy mięśniowej i doznaje urazu jamy ustnej lub strun głosowych, a także możliwych powikłań płucnych lub serca.Z tego powodu ludzie starsi lub już słabi mogą nie przetrwać tego leczenia i umrzeć.Dodajmy jeszcze dla porządku kolejną rurkę do żołądka, przez nos lub skórę, aby doprowadzić płynny pokarm, lepką torbę wokół tyłka, aby zebrać biegunkę, cewnik do zbierania moczu, rurkę do płynów i leków, cewnik do tętnicy do monitorowania ciśnienia krwi, które jest całkowicie zależne od precyzyjnie obliczonych dawek podanych leków.No i te zespoły pielęgniarek które muszą zmieniać pozycję kończyn co dwie godziny i kłaść cię na macie z lodowatym płynem, aby pomóc obniżyć temperaturę ciała.Ktoś chce to wszystko wypróbować? Zostań w domu,noś maskę gdy wychodzisz z domu!Bądź bezpieczny i odpowiedzialny!Warto wspomnieć, że pacjent słyszy wszystko, co się wokół niego mówi, więc jeśli personel mówi o śmierci, pacjent wpada w panikę. Jeśli środki uspokajające zostaną zmniejszone, pacjent wpada w panikę ponieważ nie może oddychać, mówić ani,poruszać się. Kiedy zaczynają obniżać dawki leków przeciwbólowych, pacjent niemo krzyczy w swojej głowie, ale nie może wydać żadnego dźwięku. Kiedy wyjmą już te rurki do oddychania, dalej nie jest przyjemnie. Tchawica może już zastąpić respirator, ale pacjent nadal nie może mówić ani jeść bez rurki.Twoje dziecko, małżonek,partner,rodzic cierpi na samotność w szpitalu...Ofiary nie ograniczają się wyłącznie do obcych. Kiedy zdecydujesz tłoczyć się bez maski przy wejściach do nowo otwieranych sklepów w celu dokonania jakiegoś nieistotnego zakupu lub uczestniczyć w innym zgromadzeniu ludzi, zadaj sobie pytanie, czy warto do końca życia żyć ze świadomością,że Twoje dziecko,partner,mąż,matka czy ojciec cierpiał a może i zmarł samotnie w szpitalu.Nie bądź ku*** egoistą!Wszystkim „uczonym” przypominam,że pandemia to nie jest kwestia „wiary” tylko faktów.Zaklinanie rzeczywistości nic nie zmieni.Miłego dnia
Do krzyku Nazgûli we "Władcy Pierścieni" wykorzystano głos żony reżysera, Fran Walsh, podczas infekcji gardła. Nagrano go i odpowiednio zmodyfikowano –
 –  Lekarz Bartosz Fiałek30 maja o 19:47 · Najprawdziwsza prawdaTeraz będzie prawda o osobach, które w sposób negatywny i przede wszystkim nienaukowy, wypowiadają się pod moimi i zresztą innymi merytorycznymi treściami medycznymi.Swego czasu pracowałem jako lekarz ogólny (główny lekarz pełniący funkcję dyrektora ds. lecznictwa podczas dyżurów medycznych) w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym (SOR).Zaobserwowałem, że osoby, które najbardziej krzyczą - podobnie do internetu - są tymi, które jako pierwsze i przede wszystkim bezpodstawnie, wręcz wymuszają świadczenia zdrowotne.Ci wszyscy komentujący tutaj i sugerujący, że szczepienia nie są potrzebne, a lekarze sprzedali się firmom farmaceutycznym, to ci, którzy wrzeszczą w poczekalni SOR, że potrzebują natychmiastowej pomocy, ponieważ boli ich kręgosłup od 3 miesięcy albo gardło od 3 godzin.Nie neguję potrzeby uzyskania porady w tych sytuacjach, ale z całym szacunkiem, SOR nie jest miejscem, aby takie porady udzielać, wszak nie jest to bezpośredni stan zagrożenia zdrowia i życia.Pamiętam dokładnie dzień, w którym pełniłem dyżur i przyjechała do SOR karetka z pacjentką w 32 tygodniu ciąży po wypadku, samochód owinięty wokół drzewa, 30 minut trwała akcja ratunkowa, aby wydobyć tę dziewczynę z pojazdu.Później kilkugodzinna walka w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym i szczęśliwy koniec - matka z połamanymi kończynami operowana i przeżyła, dziecko wydobyte w trakcie operacji z 10 punktami w skali Apgar.W tym czasie kilkunastokrotnie wbiegali do SOR lub do rejestratorek ludzie, którzy narzekali na długie (nie więcej niż 2 godziny) oczekiwanie z bólem kręgosłupa od 3 miesięcy lub gardła od 3 godzin.To właśnie ci, którzy negują cały sens istnienia medycyny, krytykują "sprzedających" się lekarzy i "śmiertelne" szczepionki.Brak merytorycznej wiedzy pozwala im na górnolotne i bełkotliwe wywody w internecie oraz brak ogłady podczas udawania się do miejsc, które nie świadczą usług zdrowotnych przeznaczonych dla nich.To właśnie oni nie potrafią zapanować nad najprostszymi objawami i jako pierwsi szukają pomocy w Szpitalnym Oddziałach Ratunkowych, gdzie z definicji ratuje się życie, a nie leczy katar czy kaszel.To właśnie oni, internetowi eksperci i hejterzy w jednym.B. Fiałek
 –  XVIA 3a1918KRAUOEPouczenie.Influenzą zarażamy się przez bezpośrednie ze-tknięcie się z chorym, przez przebywanie w jego blizkości.Przestrzegajmy przeto wszyscy następujących przepisów:1) Należy unikać bezpośredniego stykania się z chorymina influenzę, zbližania się do nich i niepotrzebnego ich odwie-dzania w szpitalach, przytułkach, domach prywatnych; podawa-nia ręki oraz picia i jedzenia z tych samych naczyń, którychoni używają. Chorego o ile możności odosobnić w osobnym po-koju, a przynajmniej w osobnem lóżku. Osoby pielęgnującechorego powinny nosić na ustach maskę. Maska taka składasię z kawałka czystej waty przytwierdzonej do ust i nosa przypomocy muślinu.2) Należy zaniechać zwyczaju całowania w usta.3) Zaleca się tak chorym, jak i osobom zdrowym częstei dokładne płukanie ust i gardła wodą z dodatkiem octu lubsoku burakowego. Częste mycie rąk.4) Nie zamiatać na sucho pokoju, w którym leży chory.5) W razie zachorowania należy zaraz położyć się dołóżka (zażyć chininy lub aspiryny), a nie chodzić będąc już cho-rym, pomiędzy ludzi (do biura, zajęć, kościoła, kawiarni, kina,teatru, szkoły i t. d.), bo w ten sposób przez zetknięcie ze zdro-wymi zarazić ich możemy influenzą, a sam chory naraża się narozmaite powikłania, zdarzające się przy tej chorobie. Te powi-kłania, jak zapalenie płuc lub opłucnej, są najgroźniejsze. Taksamo szkodzi zbyt wczesne wstawanie i powrót do pracy pochorobie. Człowiek, który już przebył influenzę jest prawdopo-dobnie jeszcze przez pewien czas niebezpieczny dla otoczenia.6) Przestrzegać osobistej czystości i czystości w domach,mieszkaniach, na ulicach oraz podwórzach domów.7) Należy utrzymywać wzorową czystość w kościołach,szkołach, ochronkach, żłóbkach, teatrach, kinach, restauracyach,kawiarniach, wozach tramwajowych i kolejowych przez częstezmywanie podłóg, lawek i sprzętów oraz odpowiednie prze-wietrzanie.1918 Kraków.Miejski Urząd Zdrowia.NonsenseDrukarnia Zwiakowa w Krak owie Mikolajeka 13. - 4.189-18.
 –  #koronawiruSSchemat postępowaniaZostajesz w domuNie masz objawów?Wychodzisz tylko wynieść śmieci,na zakupy czy krótki spacer,ale unikasz ludzi.Pamiętaj o myciu / odkażaniu rąk.Masz objawykaszel, ból gardła, gorączka, katar,ból głowy, ból mięśni, tzawienia z oczusiedzisz w domu i nigdzie nieprzeziębienia lub grypywychodzisz! Nie idziesz doprzychodni, ani tym bardziej"Leki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe /leki na katar / przeciwkaszlowena SOR!Naturalne leki: cytryna, czosnek, cebula,Leczenie domowe jak przy przeziębieniulub telefon do lekarza POZ (teleporada)miód, sok malinowyGdy do objawów grypowychlub przeziębieniowychNie idź do lekarza ani nie jedźna Izbę przyjęć zwykłego szpitala!Nie narażaj innych!Zadzwoń do Sanepidu na numerdodatkowo pojawia sięduszność,606 399 989ból w klatce piersiowej,lub wezwij pogotowie albo jedź donajbliższego szpitala zakaźnegobardzo duże osłabieniewww.medyk.rzeszow.plBieżących informacji szukaj na stronie: www.gis.gov lub gov.plCENTRUMMEDYCZNEMEDYK
 –  Co zrobić z nagłym bólemgardła po kichnięciu?Witam trzy dni temu przy kichnięciuStrasznie zarwało mnie gardło miałem jecale obolałe jak sie dotykałem to bolałomnie na środku oczywiście dostałemchrypkę teraz jak przełykam to boli mniepo lewej stronie wraz z uchem byłem i niewiem co mam robić?MĘŻCZYZNA, 40 LATponad rok temuLARYNGOLOGIA   INTERNA GARDŁOLEK. KONSTANTY DĄBSKILaryngolog, Sandomierz84 poziom zaufaniaNie kichaj kuu.......rwa.
Jajka gotowane w moczu – Tongzi dan to tradycyjna potrawa miasta Dongyan w Chinach. Jajka zalewa się moczem młodych chłopców i gotuje. Następnie kucharz rozbija lekko skorupkę, aby mocz lepiej wchłonął się w jajko. Według Chińczyków, tongzi dan jest świetne na ból gardła, pleców, gorączkę, a nawet udar słoneczny!
Przeszczep u 6-latka wykonany w Zabrzu uznany za "najlepszą operację rekonstrukcyjną na świecie" – Mowa o operacji 6-letniego Tymka, który mając 13 miesięcy połknął granulat ługu sodowego służący m.in. do udrażniania rur. Preparat wypalił chłopcu przewód pokarmowy, doprowadzając do martwicy narządów: nasady języka, krtani, gardła oraz tchawicy. Od tej pory chłopiec był karmiony dojelitowo i oddychał przez rurkę tracheotomijną.Operację przeprowadził w Zabrzu zespół transplantologów z Kliniki Chirurgii Onkologicznej i Rekonstrukcyjnej oraz Kliniki Transplantacji Szpiku i Onkohematologii gliwickiego Centrum Onkologii. Gliwiccy lekarze podczas 15-godzinnej operacji przeszczepili chłopcu narządy pobrane od zmarłego dawcy. 10 dni później przeszczepili mu także szpik.Przeszczep był pierwszą tego typu operacją na świecie. Została ona uznana za przełom w medycynie
Jeremy Clarkson nie cierpi jej bardziej niż rowerzystów. Uważa, że Greta Thunberg to idiotka i ma fatalny wpływ na motoryzację – Jeremy Clarkson dla „The Sun”:"Po raz pierwszy globalne ocieplenie zmiażdżyło nam gardła [odnosząc się do wizyty w Azji]. Nie byliśmy [tam] idiotyczni, to zdecydowanie coś poważnego. Można zmienić zdanie [po czymś takim]. Tylko idiota nie zmienia zdania w obliczu niepodważalnych dowodów. Pytanie brzmi: co z tym zrobić? To bardziej interesująca debata, niż to co się dzieje. Ona [Greta] jest idiotką, krążąc i twierdząc, że wszyscy zginiemy. To niczego nie rozwiąże moja droga. Teraz mógłbym rozpocząć taki strajk, pożyczyć 50-metrowy jacht z karbonu z zapasowym silnikiem Diesla [uszczypliwe nawiązanie do przepłynięcia Atlantyku przez Thunberg – przyp. red.], popłynąć do Ameryki i wrzeszczeć na prezydenta Trumpa. Mógłbym to zrobić, ale nic by to nie dało. Zamiast tego czas porozmawiać z naukowcami."
 –  KREGI SZYJNEC-bóle gtowy, nerwowość, bezsenność, wysokie cisnieniekrwl, zmęczenle, załamanle psychlczneCa-zez, głuchota, bóle uszu, omdlenia, zatokiC-nerwoból, trądzlk, egzemaC-katar (też slenny), zanlk słuchu, przerost migdalka gardłowegoC-zapalenie krtani, chrypka, ból gardłaCe-sztywna szyla, bóle w ramlonach, zapalenle mlgdalkówCr-przeziębienia, problemy z tarczycąKREGI PIERSIOWET-astma, kaszel, zadyszka, ból przedramieniaT-problemy z funkcjonowanlem sercaTs-grypa, zapalenle oskrzell I oplucnejT-óttaczka, pólpasiec, problemy z pęcherzykiem zólciowymTs-problemy z wątrobą, nlskle ciśnlenle krwl, słabe krąenle,artretyzmTs-doleglwoścl żołądkowe, nlestrawność, zgagaTr-wrzody żołądka i dwunastnicyTe-zmnielszona odpornośćT-alergle, pokrzywkaTo-dolegliwość nerekTis problemy ze skórą: czyraki, trądzlk, egzemaT reumatyzm, bóle jelit, nieptodnośćKREGI LEDZWIOWELi-zaparcla, blegunka, zapalenle okreżnleyL-skurcze jelit, żylakia- problemy z pęcherzem moczowym, bolesne I nleregularneokresy, poronienia, impotencje, moczenie nocne, ból kolanaL-rwa kulszowa, bóle krzyża, bolesne oddawanie moczuLs-nlewydolność krążenla w nogach, opuchnlete stawyskokowe, meczące się nogi, skurcze w nogach, zimne stopyKOŚC KRZYŻOWAZespoly krzyżowo - biodrowe, wygięcie kręgosłupaKOSČ QUZICZNAHemoroldy, swędzenie, ból przy siedzeniu
Jasne, że nie. Ty zawsze myślisz tylko o sobie –
 –  Ksiądz powstrzymał atak szatana używanąskarpetką Jana Pawła II@invisibleborder fronda.pl ;=   polska #frondabekazkatoli iheheszki    egzorcysta #jp2„Dziewczyna uczy miała wywrócone. Rzuciła mi siędo gardła. Miałem relikwię - kawałek bawełnianejskarpetki Jana Pawła II w pozłacanym relikwiarzu. -Wkładam jej pod głowę i rozlega się głos: weź tegoJanka, weź to białe, zabierz go, śmierdzi! To świętośćszatanowi śmierdziała" - opowiada ksiądz.
 –  Matekwy.3 min Facebook for AndroidJeśli jestem na macierzyńskim a mam w domumalucha, który ząbkuje, gorączkuje i ma katar, i dotego dochodzi starszy syn (wiek 5 lat), który wykazujepoczątki choroby (stan podgorączkowy, ból gardła) toczy jak pójdę ze starszym synem do lekarza to mążmoże dostać L4 na syna? Mimo, że ja jestem namacierzyńskim?Lubie to!Dodaj komentarz5 4PaulinaJakim cudem?1 min Lubię to! Odpowiedz WięcejZuzannaJeželi ty jesteś w domu to mąż nie dostaniezwolnienia1 min Lubię to! Odpowiedz WięcejKarolinaTak
Brawo! Polscy lekarze wykonali tak dobrą robotę, ratując jednego chłopca, że dokonali przełomu – W Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu przeprowadzono pierwszą na świecie operację polegającą na transplantacji narządów szyi połączonej z przeszczepieniem zmodyfikowanego szpiku. Pacjentem był 7-letni chłopiec, który sześć lat temu połknął granulat ługu sodowego służący m.in. do udrażniania rur.Preparat wypalił chłopcu przewód pokarmowy, doprowadzając do martwicy narządów: nasady języka, krtani, gardła oraz tchawicy. Od tej pory chłopiec był karmiony dojelitowo i oddychał przez rurkę tracheotomijną - czytamy na portalu donald.plOperację przeprowadził zespół transplantologów pod kierunkiem prof. Adama Maciejewskiego. Polegała ona na przeszczepieniu i zrekonstruowaniu zniszczonych narządów. Przeszczepiono również szpik, aby uniknąć konieczności podawania leków.Operacja jest dla chłopca szansą na normalne życie. Już uważana jest też za przełom w medycynie i nadzieją dla pacjentów borykających się z podobnymi schorzeniami
Europejskie borsuki wyglądają, jak gdyby chciały zaprosić cię na filiżankę herbaty i angielskie ciasteczka, podane w ich małym wiejskim domku –

Kilka słów prawdy o kobietach:

Kilka słów prawdy o kobietach: – „Kobiety. Boże jakie my jesteśmy zajebiste. Kobieta z niczego jest w stanie zrobić obiad i awanturę. Faceci to są tacy szczęściarze, że nas mają. Idzie facet szukać czapki, mówisz mu gdzie jest, wraca mówi, że nie ma. Idziesz z nim i kurwa jest. MAGIA. Oni nigdy nie wejdą na taki level zajebistości. Albo pamięć kobiety, no to jest przekozak. Jak się kobieta wkurwi i skupi to sobie przypomni, że 5 lat temu, 25 sierpnia, o godzinie 17:45 powiedziałeś jej, że torebka nie pasuje do jej butów. Jak kurwa na litość boską można powiedzieć kobiecie, że torebka nie pasuje do butów. Się znalazł proszę Państwa Ralph Lauren za dychę i peta. Spakuj proszę swoje rzeczy i won do mamusi. I lepiej jej nie wspominaj dlaczego u niej jesteś, bo będziesz musiał spać w namiocie.Faceci to takie złote rączki ponoć, w komputery oblatane, w samochody oblatane, a weź mu kurwa powiedz, żeby pranie wstawił.. Prędzej Ci pralkę na skuter przerobi niż ciuchy wypierze. A jak nawet mu się uda włączyć pralkę to wjebie wszystkie ciuchy razem i po ukochanej białej bluzce.Ale spokojnie to idzie w dwie strony. MĘŻCZYZNO, poproś kobietę o dolanie oleju w aucie, to Cię zapyta, który ma być rzepakowy czy słonecznikowy. Po za tym, że jesteśmy zajebiste, jesteśmy tez mega wkurwiające. Boze ja podziwiam swojego męża, że jeszcze mnie nie zakopał w ogródku. Czasem mam taki dzień, że choćby mi powodów nie dawał, nosiłby mnie na rękach, to dotąd będę chodzić i szukać i niuchać i zaglądać i obserwować aż znajdę coś żeby się przyjebać, choć troszkę, chociaż o to, że oddycha za głośno. Potocznie nazywamy to „hormonami”, ale to nie hormony. Nie mydlmy sobie oczu, w każdej z nas siedzi taki mały wredny skurwysynek, który co jakiś czas lekko łaskocze nas w środku mówiąc „no dojeb mu czymś, zobacz ma dobry humor, a pamiętasz, jak powiedział o Twojej mamusi, że jest głupia i gruba (tak jakby idiota swojej nigdy nie widział), jak myśli tak o Twojej mamusi to co musi myśleć o Tobie, no dawaj wyrzuć to z siebie”. I wtedy MUSISZ, bo inaczej się udusisz. Wywlekasz wszystkie brudy z waszego całego wspólnego życia, bez większego powodu, tylko dlatego, że coś Ci tam w środku tak mówi, czy to nie jest piękne? I Panowie, proszę Was, kobieta ma zawsze racje, nawet jak jej nie ma. Nie znam kobiety, która w sprzeczce z facetem powie „przepraszam, pomyliłam się masz racje”. Choćby miała kurwa hełm na lewą stronę wywinąć to jej takie zdanie przez gardło nie przejdzie. Jak jej zabraknie argumentów to zacznie płakać i w końcu i tak wyjdzie, że Wasza wina i trzeba dygać po kwiaty. Pamiętajcie, nikt nie ma tak opanowanego prowadzenia awantury jak kobieta. Kobiety i słaba płeć. No nie powiem, lodówki na 12 piętro bym nie wniosła, może próbowała bym ją wciągnąć, trochę by się poobijała, ale chuj z tym. Jak się baba uprze to choćby skały srały swego dopnie. Teoria słabej płci umiera w momencie przeziębienia. Kobieta sie lekko podmaluje, weźmie coś i idzie do pracy czy zajmuje się domem etc. No, ale gdy na przeziębienie zapada facet to ciężko określić czy najpierw wzywać karetkę czy już księdza. Dla nich to walka o przetrwanie. Ja wiem, że teraz każdy samiec alfa oburzy się, że „chyba ty”, każdy tak mówi. A potem co 10 minut sprawdza czy stan podgorączkowy zmienia sie już w gorączkę i czy można pisać już testament. Ale nie powiem Panowie, dodaje Wam to uroku, takie biedne nieporadne żuczki, a my te silne dbające, żebyście nie poumierali z tego kurwa bólu gardła. A zenitem kobiecości są fora dla kobiet. Uwierzcie, że jak się tyle bab w jedno miejsce zbierze to ino się kurwa iskry sypią. Weź kurwa udowodnij swoją racje jak jedyne co możesz zrobić to wcisnąć CAPS LOCK i użyć setki wykrzykników. I nic więcej ani krzyknąć ani tupnąć ani się popłakać. To jest prawdziwy dramat, walczyć w internecie o swoje racje." - Ela Stachyra
 –  CAŁY NASZ CHULIGAŃSKI TRUD TOBIE UKOCHANA OJCZYZNOTO, ŻE GNIECIE PRZYCIASNY BUT, TO, ŻE WLAZI W TYLEK BIELIZNA. ACH NIC, ŻE CHUSTKI NA BUZI CALE SĄ SMARKACH I GLUCIE; MY, TWOI DZIELNI ŁOBUZI, NIE USTAJEMY W MARSZRUCIE! WSZYSTKO OJCZYZNY JEST WARTE: OD DRZEWCÓW Z FLAGĄ NAGNIOTKI, GARDLA PRZEZ WRZASKI AŻ ZDARTE ORAZ SKRZYPIENIE LĘKOTKI. I GDY PRZEZ NISKI ILORAZ RACA WYSZCZELI MI W RĘCACH, TRUD CHULIGAŃSKI RAZ PO RAZ TOBIE, OJCZYZNO, POŚWIĘCAM...!
Kobiece sposoby rozpoznania sytuacji jeszcze nie raz cię zadziwią –  wiesz, że średniadługość penisa wynosiok 14,5cm?No i?jesteś poniżej średnieskąd wiesz?włożyłam linijkę dogardła
Kiedyś na biologii nauczyciel powiedział, że sperma zawiera cukier. Jedna dziewczyna zapytała, dlaczego w takim razie nie ma słodkiego smaku. Kiedy się zorientowała, co powiedziała, zaczerwieniła się jak ostatnia cegła – Wtedy nauczyciel powiedział, że słodki smak można wyczuć tylko przednią częścią języka, a nie fragmentem bliżej gardła. Dziewczyna się poryczała i wybiegła z klasy