Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 104 takie demotywatory

Życie tej pary jest przykładem, że miłość to jedyne czego tak naprawdę potrzebujemy

Życie tej pary jest przykładem,że miłość to jedyne czego tak naprawdę potrzebujemy –  Na świecie są dwa rodzaje ludzi.Jedni, którzy narzekają na wszystko idrudzy, którzy cieszą się z tego co mają.Ta kolumbijska para należy do tych ostatnich. Mieszkają w kanałach, bezżadnych wygód i udogodnień, a mimo to, są zadowoleni ze swojego życia.Chociaż trudno w to uwierzyć, Maria Garcia i jej mąż Miguel Restrepo mieszkająwewnątrz kanałów już od 22 lat.Oboje byli uzależnieni od narkotyków, poznali się w Medellin, Kolumbia. Obszar ten jest dobrze znany z handlunarkotykami i przemocą. Para mieszkała na ulicy, a nałóg rujnował ich życie.Postanowili z tym walczyć i wspólnieodmienić swój los. Bez przyjaciół, anirodziny, udało im się stworzyć sobieswoje miejsce na ziemi, a co najważniejszeprzestali brać narkotyki.Teraz nie mają najmniejszego zamiaru,aby opuścić swoje ukochane mieszkanie.Życie wewnątrz kanału wydaje się ciężkiei niehigieniczne, jednak oni dbają o to,żeby ich schronienie było jak najbardziej przytulne. Mają elektryczność, ogrzewanie,a nawet małą kuchnię. Mają też pieska oimieniu Blackie, który wnosi do ich życiajeszcze więcej radości. Są szczęśliwą rodziną!
Brawo dla Poznania! – Po raz trzeci w Poznaniu odbędzie się akcja ustawiania domków dla wolno żyjących kotów. Kupiono je z miejskich pieniędzy. Zapewniają bezdomnym zwierzakom schronienie.– Domki są drewniane i ocieplane. Dobrze chronią przed mrozem, deszczem, wiatrem i śniegiem. Mają otwierane dachy, co ułatwia ich sprzątanie. Są małe i duże. Małe pomieszczą trzy-cztery koty, duże – piętrowe – nawet osiem – wyjaśnia Małgorzata Lamperska z poznańskiego schroniska.
Larry przeżył Wietnam, II wojnę światową i rewolucję feministyczną... – ...nie przeżył spotkania z obrońcami praw zwierząt Aktywiści z organizacji o nazwie iRescue walczącej o prawa zwierząt są najprawdopodobniej odpowiedzialni za śmierć ważącego 7 kilogramów 100-letniego homara, którego chcieli uratować z akwarium jednej z restauracji znajdujących się na Florydzie.Obrońcy praw zwierząt zobaczyli homara w materiale telewizyjnym i od razu zwrócili na niego uwagę ze względu na jego nietypowe rozmiary. Nadali mu imię Larry i wyruszyli zwierzęciu na ratunek.Niestety akcja ratunkowa nie powiodła się i zwierzę zdechło. Najbardziej prawdopodobną przyczyną śmierci zwierzęcia jest sposób, w jaki akcja ratunkowa została przeprowadzona przez aktywistów.iRescue zebrała fundusze, by odkupić Larry’ego od restauracji, następnie zapakowała go w styropianowy pojemnik z wodą, lodem i żelowymi wkładkami i wysłała FedEx-em na wschodnie wybrzeże, gdzie miał zostać wypuszczony do jednego z tamtejszych oceanariów. FedEx odmówił jednak zabrania homara, zgłaszając zastrzeżenia do sposobu, w jaki zwierzę zostało zapakowane. Styropianowy pojemnik, w którym umieszczono zwierzę, przeciekał, w związku z czym nie nadawał się do transportu.Zwierzę zostało odebrane od FedEx-u, by można mu było znaleźć tymczasowe schronienie. 8 dni później podjęto kolejną próbę ratowania Larry’ego. Tym razem wydawało się, że udaną. We wtorek, 26 lipca, Larry wyruszył w drogę do Maine State Aquarium, dokąd dotarł około południa następnego dnia. Na miejscu okazało się, że zwierzę jest martwe.Rzecznik prasowy lokalnego oddziału rządowej organizacji zajmującej się zasobami morskimi stwierdził, że w styropianowym pojemniku znajdowało się zdecydowanie za mało żelowych wkładek. Teoretycznie Larry powinien być nimi cały obłożony, tymczasem w pojemniku znajdowały się zaledwie 3 wkładki.
Mit o niegościnności Polaków runął z hukiem. Młoda Syryjka w kilku słowach obnażyła manipulacje. Czy w ŚDM media przestaną wreszcie kłamać? – Tak, wśród Syryjczyków dotkniętych boleśnie tragedią wojny są patrioci. Są ludzie, którzy nie chcą opuszczać ojczyzny w chwili, gdy dogorywa ona pod naporem bomb. Uderzyła mnie dziś krótka, przypadkowa rozmowa reportera wyemitowana na żywo w TVN24. Dziennikarz podszedł do pięknej, roześmianej dziewczyny stojącej w towarzystwie jej radosnych rówieśników. Gdy na pytanie „where are you from” odpowiedziała: „z Syrii, z Aleppo”, reporter wpadł w konsternację. Z przejęciem zapytał o sytuację w jej kraju. Nie jest bezpiecznie. Ale tam żyjemy, nie mamy innego wyjścia. Musimy się uśmiechać. Co innego mamy robić? Módlcie się za nas. Ta kilkuminutowa rozmowa mówi wszystko. Zderzenie tysięcy silnych, młodych, muzułmańskich mężczyzn „uciekających przed wojną” z tą kruchą, delikatną dziewczyną, kochającą swój kraj, uświadamia naprawdę bardzo wiele… Chrześcijanie prześladowani w Syrii mają realne schronienie w katolickich wspólnotach w swoim kraju. Taką samą opieką i serdecznością zostali otoczeni

Kawa

Kawa –

Amanda uratowała husky'ego, a on pomógł jej wyrwać się z toksycznego związku. I zakochać się w fotografii (11 obrazków)

Jeśli wszystkie twoje zarobki przeznaczane są na jedzenie i schronienie, to twoja praca nie jest już postrzegana jako szansa na ekonomiczny rozwój, ale raczej jako instynkt samozachowawczy – W prawdziwym świecie my nazywamy to niewolnictwem
Kiedy z kawiarni w Mytilene wyjdzie ostatni klient jej właściciel wpuszcza do lokalu bezpańskie psy – Psiaki mogą liczyć na schronienie i parę godzin spędzonych w cieple kawiarni
Niektórzy są doprawdy bezczelni – dając pracę i schronienie...
Nie bój się kurko – Nikomu nie pozwolę przerobić cię na rosół Nie bój się kurko – Nikomu nie pozwolę przerobić cię na rosół
Bo przecież nikt nie lubi – Kiedy zimny deszcz kapie mu na głowę
Premier Finlandii Juha Sipila zapowiedział, że jego "rzadko używany dom w Kempele" zaoferuje uchodźcom z Bliskiego Wschodu jako schronienie na czas rozpatrywania ich wniosków o przyznanie azylu, gdy ci dotrą już do Finlandii – Co na to Ewa Kopacz, Róża Thun, Kraśko i reszta kartelu polityczno-medialnego? Czy dalej będą gadać po próżnicy? Czy przyjmą nielegalnych imigrantów do swoich domów?
Parasolka to przeżytek –
Pewien człowiek z południowej Afryki uratował ranną sowę i dał jej schronienie w swoim domu. Gdy tylko sowa wyzdrowiała... – ... zaczęła wylatywać na zewnątrz, by polować. Upolowane myszy proponowała wszystkim mieszkańcom domu
Gdzie prawo mija się z celem tam ludzka pomysłowość bierze górę na biurokratycznym bełkotem –  Właścicielowi gospodarstwa w jednym ze stanów USA odmówiono pozwolenia budowy schronienia przed deszczem dla koni. Na szczęście nie potrzebował pozwolenia na budowę stołu z krzesłami.

Cześć jej pamięci! Oto historia sanitariuszki z Powstania Warszawskiego, którą katowało UB i uratował Niemiec

Cześć jej pamięci! Oto historia sanitariuszki z Powstania Warszawskiego, którą katowało UB i uratował Niemiec –  Wanda – sanitariuszka Powstania Warszawskiego. Uszanował ją wróg, okaleczyli kaci z UBSanitariuszki Powstania Warszawskiego – bohaterskie dziewczyny, powstało o nich wiele piosenek i filmów. Napisano na ich temat wiele opowiadań nakręcono filmy. Oto jedno z opowiadań, zasłyszanych osobiście, o tych co się kulom nie kłaniały.SpotkanieW uroczym domku pod Bydgoszczą, gdzie wynajmowała skromny pokój, w upalny, sierpień dzień, pod koniec lat 60 tych XX wieku ,przywitała mnie na wózku inwalidzkim pani, z widoczną szramą na prawym policzku i wesołych, pełnych życia, niebieskich oczach. Uściskała mnie wówczas mocno na powitanie. A przy smacznym, drożdżowym placku mojej babci, opowiedziała tę niesamowitą historię swego życia, którą teraz opowiem.Wojna i konspiracyjna walkaWanda, tak miała na imię bohaterka tej opowieści, przyjaciółka mojej babci, była córką przedwojennego plutonowego zawodowego, który był podkomendnym mego dziadka – rotmistrza kawalerii. Byli oni przyjaciółmi, razem walczyli pod Krojantami i Bzurą, razem bronili Warszawy, później uczestniczyli w tworzeniu struktur AK. Walczyli w Powstaniu Warszawskim, później w partyzantce antykomunistycznego podziemia.Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie, Wanda miała prawie 15 lat. W jej rodzinnym domu panował patriotyczny nastrój. W czasie okupacji należała, jak wiele jej rówieśniczek, do harcerstwa podziemnego, tam przeszła kurs sanitarny. Była piękną, czarnowłosą, wysoką dziewczyną, o niebieskich oczach. Koledzy z plutonu AK podkochiwali się w tej wrażliwej i pięknej dziewczynie.Wybuch Powstania Warszawskiego, 1 sierpnia 1944 r., zastaje ją w punkcie koncentracji swego oddziału na Starym Mieście w Warszawie. Dostaje ona przydział do punktu sanitarnego.W punkcie sanitarnym, jak opowiadała, operacje i zabiegi odbywały się 24 godziny na dobę. „Wszystko robiliśmy bez środków znieczulających, na żywca, więc pacjenci strasznie krzyczeli. Widziałam jak ludzie umierali, cierpieli z powodu urwanej ręki, nie mogli złapać tchu, ranni w płuca”. – tak wspominała te chwile ze łzami w oczach.Dokładnie pamiętała, jak wynikało z jej opowiadania, zajęcie Starego Miasta przez Niemców. W tym czasie, zajmowała się ciężko rannymi w punkcie sanitarnym, który mieścił się w piwnicy zbombardowanego dużego domu. Wokół, walki trwały cały czas. W czasie doprowadzenia kolejnych rannych żołnierzy AK do punktu sanitarnego, zobaczyła ciężko rannego młodego SS – mana, który prosił ją o pomoc – czując zbliżającą się niechybnie śmierć. Pomogła rannemu Niemcowi zabierając go na powstańczy punkt sanitarny.Nie pokłoniła się śmierci. Niemcy darowali jej życie. Zakatowali ją oprawcy z UBW pewnym momencie usłyszała, jak wspominała, niemieckie głosy. Pierwsze, o co zapytali Wandę Niemcy wchodząc do punktu sanitarnego, to „czy leżą tu jacyś Niemcy”. Wówczas odezwał się ranny SS-man. Niemcy odpowiedzieli, żeby nie strzelać i że bardzo dobrze się nim opiekowaliśmy. „Wtedy uzbrojony po zęby SS-man – na szyi miał naboje, granaty w ręku – podszedł do mnie, chwycił w ramię i powiedział, żeby się nie bała, bo ze względu na to, że opiekowałyśmy się jego rodakami, nie wrzuci do środka granatów” – wspomina sanitariuszka.W ten sposób uratowała życie swoje jak i 15 rannych żołnierzy AK. Dostają się oni do niewoli. Przeżyli wojnę.W 1950 r. zostaje aresztowana jako cytat: „ element wywrotowy i klasowo obcy” Wówczas, po ukończeniu matury, pracowała przed aresztowaniem w magistracie jednego z miast na tzw. terenach wyzwolonych.W katowniach UB, zamknięta w piwnicy pełnej lodowatej wody sięgającej do pasa, była bita kilka razy dziennie. Oprawcy wyrywają jej paznokcie i wbijają bagnet w policzek, domagając się informacji o żołnierzach AK, walczących na barykadach Warszawy. Wanda milczy przypłacając zdrowiem. Traci na chwilę wzrok. Oprawcy wyłamują jej nogę, bijąc kołkiem po kolanie przez 4 godziny bez przerwy. W ranę wdaje się gangrena. Noga zostaje amputowana.Zeszpeconą kalekę oprawcy komunistyczni spod znaku UB wypuszczają na wolność, wsadzają do pociągu i każą jechać do…..Niemiec.Sponiewierana fizycznie, upodlona psychicznie, trafia do wrogiego sobie kraju. Tam zaopiekowali się nią polscy żołnierze, służący w Amerykańskiej Armii. Niestety odniesione rany i załamanie psychiczne doprowadza do bardzo poważnych komplikacji wewnętrznych. Dni Wandy są, według lekarzy, już policzone. Przed śmiercią, opowiada swoją historię dziennikarzowi wojskowemu, ten publikuje jej fotografie i wspomnienia w prasie.Wróg ratuje jej życieDo szpitala, gdzie przebywa Wanda, zgłasza się znany chirurg Niemiec. Zabiera Wandę do swojej prywatnej kliniki i poddaje intensywnemu leczeniu. Tam, okazuje się, że ten lekarz spłaca swój dług gdyż to on, jak się okazało, był tym uratowanym SS – manem w 1944 r. w Warszawie przez Wandę.Podleczona w latach 60 tych XX wieku, wraca do Polski, do swojej ojczyzny. Władze komunistyczne odmawiają jej renty. Pozostaje bez środków do życia. Śpi w piwnicach, wyjada resztki ze śmietników. Pomaga je środowisko byłych żołnierzy AK dając żywność i schronienie. „Nie chciała być ciężarem” – jak mówiła, plącząc. „Dla Polski walczyłam, w Polsce umrę” i powoli umierała, a życie w niej się ledwo tliło.Środowisko byłych żołnierzy AK, w Stanach Zjednoczonych, finansuje jej wyjazd na stałe do USA. Tam jest leczona, otrzymuje rentę, ufundowaną przez byłych żołnierzy AK. Zdrowieje.O Polsce nie zapomina, odwiedzając rodzinne strony i stąd moje spotkanie z ta niesamowitą bohaterką.ZakończenieWanda sanitariuszka, Powstaniec Warszawski, bohaterka i żołnierz AK, umiera w latach 80-tych XX wieku, w otoczeniu swoich kolegów z czasów Powstania Warszawskiego, na obcej ziemi w USA. Tam jest jej skromny grób i napis na nim „Wanda, sanitariuszka Powstania Warszawskiego”.

Ten facet czeka, aż ludzie wyrzucą śmieci, a potem robi z nich coś niesamowitego (25 obrazków)

Czasami bezpieczne schronienie – staje się pułapką bez wyjścia Czasami bezpieczne schronienie – staje się pułapką bez wyjścia
Gdyby to było takie proste... –
Pewien 78-latek z USA o lat 80. buduje schron na wypadek globalnej katastrofy – Schronienie może pomieścić 500 osób, ma własne agregaty prądotwórcze, ujęcie wody, śluzę odkażającą, radiowęzeł i kaplicę. Każdy może do niego dołączyć za darmo