Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Z nami od: 19 października 2013 o 11:39
Ostatnio: 9 stycznia 2024 o 16:40
Płeć: kobieta
Exp: 1366
Jest obserwowana przez: 41 osób
  • Demotywatorów na głównej: 1027 z 1277 (244 w archiwum)
  • Punktów za demoty: 337372
  • Komentarzy: 4
  • Punktów za komentarze: 36
  • Obserwuje: 0 osób
 

Ściana

Żyjemy na Facebooku, śpimy z telefonem, kochamy się na niby – Rozstajemy na zawsze
Czemu ludzie mówią "mieć jaja?"Jaja są wrażliwe i słabe – Jeśli chcesz być twardy, miej waginę. Ta znosi w życiuprawdziwy łomot
Jeśli można z kimś pomilczeć,to można z nim robić wszystko –
Największy prezent dostajesz wtedy, kiedy ktoś postanowi podarować ci pół godziny, godzinę, albo całe popołudnie i ten czas jest tylko dla ciebie... – Przecież każdy powinien mieć kogoś, z kim mógłby szczerze pomówić, bo choćby człowiek był nie wiadomo jak dzielny, czasami czuje się samotny
Nie ma niczego ani nikogo, kto by za ciebie rozwiązał twoje problemy. Nikt i nic nie jest odpowiedzialne za to, jak myślisz i robisz, poza tobą samym –
Nie jesteś odpowiedzialny za to,jak zaprogramowały cięgeny i wychowanie – Jako dorosły odpowiadasz jednak za to,by naprawiać wszelkie błędy i niedociągnięcia
Musimy dbać o tych, którzy są dla nas ważni i mają dobre serce – To powinno być jedną z życiowych zasad i niech diabełkopnie w du*ę tego, kto jej nie przestrzega

Szczęście

Szczęście –
Mój pies dowiedział się właśnie,że zabawa w błocie kończy sięwycieczką do wanny –
Wypełnij życie doświadczeniami,nie przedmiotami – Miej historie do opowiedzenia, nie rzeczy do pokazania

22 ciekawostki o „Powrocie do przyszłości”, których być może nie znałeś (28 obrazków)

Prawdziwy mężczyzna chroni kobietę jak swoją córkę, kocha jak swoją żonę,a szanuje jak swoją matkę –
Rodzinę bardzo łatwo stworzyć – Jednak zadbać o nią to już inna sprawa
Dojrzałość to ten moment kiedy opowieści o tym, co kto i z kim pił,co wciągał, czy z kim się pieprzył, stają się dla ciebie po prostu żałosne –

Tak niewielu z nas docenia to, jak ważne jest życie...

Tak niewielu z nas docenia to,jak ważne jest życie... –  Idę szpitalnym korytarzem.Wszystko jest tak, jak zawsze.Pielęgniarki, biegają z kroplówkami.Lekarze, dyskutują między sobą.Sprzątaczki, usiłują żartować z pacjentami.Zaglądam do sali numer jeden.Na łóżku, podłączony pod tlen leży Kamil.Wychowanek domu dziecka.Ma dwadzieścia lat, wygląda jak gimnazjalista. Uśmiecha się jak zawsze i zaprasza gestem do środka.Wchodzę, siadam na skraju łóżka.Słucham jak mówi.O rodzicach, którzy go zostawili.O swojej walce, o każdy dzień.O życiu, którego większość spędził w szpitalnych murach.Opowiada o tym, bez cienia pretensji.Dziękuję, że mógł być.Ot tak, po prostu.Nagle, zaczyna dławić się krwią.Duszność, odbiera mu głos.Znika.Wstaję, bo uświadamiam sobie,że Kamil zmarł kilka lat temu.Przechodzę do sali numer dwa.W okół stolika, jak szalony biega Oskar.Nigdy, nie bardzo umiał usiedzieć na jednym miejscu.Gdy wraz z moim synem, byli w podobnym wieku, chowali się do szaf.Żeby doktor, nie mógł ich znaleźć. Pamiętam, telefon od jego mamy.Pamiętam, gdy mówię synowi, że Oskara już nie ma.Pamiętam jak po tej rozmowie, nie chcę nic jeść.Przez trzy dni, z nikim rozmawiać.Patryk miał wtedy 9 lat.Oskar, całe jedenaście.Stolik w sali znika.Śmiech rozbieganego chłopca, również.Odwracam się i widzę salę numer trzy.Nad małym łóżeczkiem, pochylają się zgarbieni rodzice.Ewa, ma cztery lata.Podpięta, pod miliony rurek.Każda, podtrzymuje ją przy życiu.Dobiega do mnie, cicha modlitwa.Widzę jak oboje, połykają łzy.Aparatura nagle milknie.Nie mogę słuchać, rozpaczliwego krzyku matki.Uciekam do sali, numer cztery. Ola zawsze nazywała mnie, drugą mamusią.Kochałam ją, jak rodzoną córkę.Spędziłyśmy na rozmowach, szmat czasu.Wspólne łzy, wspólne uśmiechy, wspólne milczenie.Zawsze, chiała być na moim ślubie.I była.Zmarła w dzień, gdy przed ołtarzem mówiłam ” tak”….Z sali numer pięć, patrzy na mnie Mariusz.Nigdy nie zapomnę, jego poczucia humoru.Godzinami mógł mówić o Kasi.Miłości jego życia.Tak bardzo cieszyłam się, z zaproszenia na ich wesele.W garnitur do ślubu, ubrano go jednak w inną podróż.Tę ostatnią.Odszedł, miesiąc przed wymarzoną uroczystością.Otwieram drzwi, do sali numer sześć.Przy oknie stoi Paulina.Obok niej, na krzesełku siedzi Edyta.Zapraszają mnie na herbatę.Trajkoczą jak zwykle, jedna przez drugą.Nie przestają się śmiać.Pierwsza zanika postać Pauli.Zaraz po niej, jak mgła rozmywa się Edyta.Mijam, kolejne pokoje.Słyszę, ich głosy.Widzę, chcące żyć oczy.W drzwiach sali numer siedem, stoi Radziu.Prosty, dobry chłopak ze wsi.Ciężko, nie było mieć do niego szacunku.Nie wstydził się swojego pochodzenia.Z pasją opowiadał o ziemi, którą kochał.Trzy lata temu, obudziłam się w izolatce,w której akurat przebywał mój syn. Podeszłam do parapetu.Widziałam, jak wynosili jego ciało.Z sali numer osiem, wychodzi stonowany Łukasz.Wciąż mam ten obrazek przed oczami.Jak wraz ze swoją żoną, niosą w nosidełku córeczkę.Z taką dumą na twarzy.To był ciepły piątek.Wyjeżdżaliśmy do domu.Oni też mieli wracać, lada dzień.Ona wróciła, z córką.Łukasz, poszedł już inną drogą, niedzielnym porankiem…Siadam pod ścianą.W moim mieszkaniu.Myślę o tym, że w jednej z takich sal,leży teraz mój syn.Strach mnie zamroził.Nagle dostaję wiadomość.- Nia płacz mamo.Ja też się boję.Wszystko będzie dobrze.Przecież, jeszcze tyle chciałbym ci powiedzieć…Naucz się szanować to, co masz.Doceniać, dany ci dzień.Mów, że kochasz, jak najczęściej.Biegnij do przyjaciela ciemną nocą, gdy cię potrzebuje.Uśmiechaj się na widok słońca.Tańcz w deszczu.Ciesz się z oddechu.Podawaj innym dłoń.Nie oczekując nic w zamian.Celebruj każdą minutę ze swoim dzieckiem.Dlaczego?Jeśli tego nie zrobisz, wezmę cię za rękę.Przeprowadzę, przez szpitalny korytarz.I otworzę drzwi numer jeden, dwa, trzy…Żebyś zrozumiał, jak blisko jest piekło…

Dlaczego nienawidzę wychodzić rano z łóżka

Dlaczego nienawidzę wychodzić rano z łóżka –
To, że przepraszam, nie zawsze znaczy, że ja nie mam racji, a Ty masz – To tylko świadczy o tym, że bardziej cenię Ciebie niż własną dumę
Życie może nie mieć sensu,ale po to jest by sens mu nadać –
Siedzę sobie z Babcią w kuchni i nagle słyszę dźwięk powiadomienia – - Co to tak pika? - A przyszło mi zaproszenie do znajomych na Facebooku. - A na kiedy? Bo chciałam, żebyś w sobotę przyszła na obiad.To wtedy nie idź do tego znajomego, dobra?
Smutek najłatwiej wytłumaczyćzmęczeniem –