Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 32 takie demotywatory

Święto Niepodległości 2024 w Warszawie. Będą utrudnienia w ruchu, najlepiej wybrać metro – W poniedziałek, 11 listopada w Warszawie odbędzie się wiele dużych wydarzeń z okazji Narodowego Święta Niepodległości. Ulicami ruszą biegacze, w dzielnicach zorganizowane zostaną oficjalne obchody, przez miasto przejdzie Marsz Niepodległości. Ze względu na liczne zgromadzenia w stolicy wprowadzone zostaną zmiany w ruchu, a utrudnienia przełożą się oczywiście również na komunikację miejską.Pierwsze utrudnienia związane z obchodami Święta Niepodległości wystąpią już w niedzielę, 10 listopada. W godz. 16:30-19:30 kierowcy nie przejadą przez plac Piłsudskiego, pomiędzy Królewską a Wierzbową. Dzień później, 11 listopada ulice w sąsiedztwie placu zostaną wyłączone z ruchu w godz. 10:00-14:00. Przez cały dzień będą tam obowiązywały również ograniczenia w parkowaniu.Ze względu na Festiwal "Niepodległa na Krakowskim Przedmieściu" 11 listopada w godz. 14:00-20:00 ulica ta (odcinek Nowy Świat - Trębacka) zostanie wyłączona z ruchu. Utrudnienia spowoduje również Bieg Niepodległości M2 💡 WIĘCEJ
Źródło: warszawa.eska.pl
 –  That feeling you get wheneveryone is screamingMommmmmmmm...**106:
0:08
A ich zły odpowiednik mieszkaw złowieszczej fortecy ze śmiecii sieje tylko zniszczenie –
Zagłosuj

Dziś Światowy Dzień Recyklingu - czy segregujesz odpady?

Liczba głosów: 92
Kto ZA? –  Prosty pomyst nalepszą PolskęKażdy żyje swoim życiem, a państwo niewtrąca się w życie prywatne i intymneobywateli. Nikt nikogo nie wyzywa, niehejtuje, nie nazywa wrogiem narodu, każdyżyje SWOIM życiem.Każdy kto może, ten pracuje. Państwopomaga tylko osobom starym, chorym iniepełnosprawnym. Państwo wspieraprzedsiębiorczość i samowystarczalność.Zajmujemy się bardziej przyszłością a nieprzeszłością. Czyli edukacją, ekologią,PRZYSZŁOŚCIĄ i bezpieczeństwemobywateli.Robimy sprawne, TANIE, dobrzezorganizowane państwo, korzystając winformatyki, cyfryzacji i technologii.Postowie i ministrowie to nie święte krowy!Koniec z milionowymi zyskami polityków ilataniem samolotami z sejmu do domu!!!!!
W gminie Brzeszcze zamykają boisko po godzinie 19, bo jest za głośno – Głośnym echem w lokalnej społeczności odbiła się kontrowersyjna decyzja Sądu Okręgowego w Krakowie dotycząca boisk zlokalizowanych w gminie Brzeszcze. Chodzi o boiska trawiaste oraz z poliuretanu.Wedle decyzji sądu zabrania się korzystania z nich w godzinach od 19 do 7 rano. Powód? Oczywiście dzieci i młodzież rozgrywający mecze na boiskach generują zbyt duży hałas, który jest uciążliwy dla okolicznych mieszkańców.Burmistrz Brzeszczy zaapelował, aby stosować się do nakazu sądowego, a on sam dołoży wszelkich starań, aby całą sprawę załatwić w sposób możliwie jak najbardziej odpowiadający zarówno jednej, jak i drugiej stronie.Co ciekawe, z boisk nie korzystała jedynie lokalna młodzież, aby w ten sposób spędzić wolny czas na wspólnej grze, a odbywały się tam regularne i zorganizowane treningi. Jak poinformowały władze lokalnego klubu LKS Jawiszowice:"Na co dzień na tych boiskach w godzinach 15:30-20:15 trenują dzieci, młodzież i dorośli (łącznie 200 zawodników) w zorganizowanym procesie szkolenia z uwzględnieniem wykorzystania obu boisk trawiastych. Jak wiadomo boiska muszą być równomiernie eksploatowane. Niestety dzisiejszą decyzją zostaliśmy pozbawieni możliwości prowadzenia treningów na bocznym boisku trawiastym codziennie od godz. 19:00, co krzyżuje nasze plany treningowe dla 3 grup treningowych (łącznie 7 treningów tygodniowo)."Cóż. Miejsce dzieci i młodzieży jest przecież przed komputerem lub telewizorem albo powinni siedzieć gdzieś po krzakach, popijając tanie wina, a nie… sportu im się zachciało Postanowienie Sądu Okręgowegow Krakowiez dnia 25.04.2023 r.Wstrzymuje się korzystanie z obiektów sportowychzlokalizowanych na działce 742/14w godzinach 190⁰ - 7⁰0WerpotwPORTANOWIENIAOy Wyd Cyly wPprodpng Com Somen tyT201PEN
Mówi się, że są zorganizowanegrupy, wożące zawodników z Afrykipo wszystkich biegach,gdzie można wygrać kasę – Goście wygrywają, połowę oddają"managerowi" i biznes się kręci INALOPOLSKASkład podium nie dziwi.OSHEEMAŁOPOLSKAasicsIWNICZANKAOSHEELife in KrakówProponowana dla Ciebie. Wczoraj o20:07MAŁOPO SKAMOSHIKrakówPUNZANIA OSHEE PIWNICZANKA asicsPIWNICZANKA ASHEE192asicsMAŁOPOLSKA15 000II MIEJSCEHEECRACOVIAMARATONLubię to!asicsMAŁOROSMAŁOPOCZANKACRACOVIAMARATON20 000 PLNI MIEJSCEKrakówESOSHEE●PIWNICZANKA asicsPIWNICZANKAasicsMAŁOPOLSKAWODOCIAGIMiasta KrakowaDodaj komentarz●●●PIWNOSIMAŁOiWODOCIĄGIMiasta Krakowalifeinkrakow.plZwyciężyli faworyci, ale nie wynik sportowy był tunajważniejszyXasicsPIWNICZANKA2€10 000 PLNIII MIEJSCECRACOVIAMARATONKomentarze: 54 Udostępniono 5 razyUdostępnijM
Ambasador Rosji na przyjęciu u nuncjusza apostolskiego w Warszawie – Przyjęcie zorganizowane przez nuncjusza apostolskiego Salvatore Pennacchio odbyło się przy al. Szucha w Warszawie w siedzibie nuncjatury apostolskiej. Pojawił się na nim Siergiej Andriejew, zwolennik agresji rosyjskiej na Ukrainę. W czasie, gdy cały cywilizowany świat potępia agresję Rosji i prowadzoną przez nią wojnę, Watykan w najlepsze bawi się ze zbrodniarzami. Historia się powtarza
Źródło: www.salon24.pl
 –
0:05
To kolejny podobny przypadek po Swarzędzu i władzach Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu – "Wychodząc naprzeciw pytaniom i spekulacjom dotyczącym przyjazdu prezesa Prawa i Sprawiedliwości pana Jarosława Kaczyńskiego do Zalasewa, informujemy, że spotkanie to zostało zorganizowane bez uzgodnienia i poinformowania sołtysa i rady sołeckiej Zalasewa, którzy tak samo jak pozostali mieszkańcy dowiedzieli się o tym wydarzeniu z portalu epoznan.Znając opinię naszych mieszkańców, uważamy, że takie spotkania nie powinny odbywać się w naszej okolicy. Głównym organizatorem i zapraszającym pana Jarosława Kaczyńskiego jest poseł Prawa i Sprawiedliwości pan Bartłomiej Wróblewski, a dysponentem Swarzędzkiej Sali Audiowizualnej w Zalasewie, Urząd Miasta i Gminy w Swarzędzu. Prosimy zatem wszelkie pytania i komentarze na temat wizyty kierować do powyższych osób i instytucji" - napisano w oświadczeniu sołtysa i rady sołeckiej Zalasewa
Źródło: www.msn.com
 –  Karolina Opolska @Opolska Na Torwarze brakuje wszystkiego -jedzenia, środków higienicznych, maseczek, rękawiczek. Pojawia się Covid. Wojewoda Radziwiłł zakazał wstępu na Torwar koordynatorce wolontariuszy Marii Kordalewskiej (z którą w @onetp rozmawiał dziś @KamilDziubka) za krytyczne wypowiedzi... -o Jadwiga Emilewicz .,' ,_ --- @JEmilewicz Wróciłam z Torwaru. To dobrze zorganizowane miejsce. Jest mnóstwo jedzenia. Ciepłego i suchego prowiantu. Ludzie z miasta wciąż dostarczają zaopatrzenie. Terytorialsi pilnują porządku, wolontariusze panują nad punktem przyjęć, strefą gastro. W bawialniach szaleją dzieciak
Dla uczniów, którzy nie uczęszczają na lekcje religii zostaną zorganizowane (obowiązkowe) lekcje etyki. Lekcje etyki odbywać się będą po lekcjach” – Fundacja Wolność od Religii wystosowała pismo do dyrekcji szkoły w którym przypomniała że:-  Etyka jest przedmiotem dodatkowym! Nie jest obowiązkowa dla uczniów którzy nie uczęszczają na religię rzymsko-katolicką. - Dane osobowe uczniów nieuczęszczających na religię nie mogą być przetwarzane przez katechetów (RODO)
Źródło: wolnoscodreligii.pl
Wydarzenie zostało zorganizowane za pomocą ogłoszeń prasowych i radiowych oraz przekazów ustnych. Nie istniały media społecznościowe ani telefony komórkowe. Kraje bałtyckie odzyskały niepodległość 2 lata później. 32 lata później wciąż jesteśmy wolni –
Z zachowaniem dystansu społecznego, na świeżym powietrzu - tak wyglądało zorganizowane w Kielcach silent disco. Zabawa na miarę czasów –

Sławomir Mentzen pięknie i zwięźle podsumowuje cały ten cyrk związany z wyborami

 –  Sławomir Mentzen7 godz. · Wprowadzanie wyborów korespondencyjnych zaczęło się groteskowo, od wolty Jarosława Gowina, który głosował przeciwko nim w Sejmie, namawiając jednocześnie swoich posłów do ich poparcia. Dzięki temu prostemu trickowi Gowin odwrócił sytuację o 360 stopni i pozwolił trafić ustawie do Senatu. Od razu było wiadomo, że przez miesiąc Senat ustawy nie wypuści, więc będzie ona głosowana ponownie w Sejmie na trzy dni przed wyborami. Normalny człowiek stwierdziłby wtedy, że nie da się w trzy dni zorganizować wyborów, ale nasi rządzący wyrastają ponad przeciętność ludzi normalnych i wiedzą lepiej.Jacek Sasin zarzekał się, że wybory będą zorganizowane 10 maja na tip-top. Każdy szczegół zostanie dopięty, wszystko zostanie przeprowadzone perfekcyjnie i nie widać na horyzoncie żadnych zagrożeń. Jego zastępca, wiceminister Artur Soboń tłumaczył nam, że zabezpieczenia kart do głosowania będą dalej idące niż w tradycyjnych wyborach. Wszystko miało być gotowe na 10 maja.Przygotowania ruszyły z kopyta. Najpierw zmieniono prezesa Poczty Polskiej i zastąpiono go wiceministrem obrony. Jak powszechnie wiadomo, jeżeli organizacja nie działa, to trzeba jej na stanowisko kierownicze dać wojskowego. Działało za Sanacji, działało za Jaruzelskiego, teraz też musi zadziałać. Nowy prezes ruszył z ofensywą mocno i zdecydowanie. Poczta Polska wysłała w nocy maila do samorządów z poleceniem wydania spisu wyborców. Mail podpisany był "Poczta Polska" i nie różnił się wiele od wiadomości od nigeryjskiego księcia proponującego interes życia. Samorządowcy, ku zdumieniu naszej władzy, wyrzucili maila do spamu i gromadnie odmówili wzięcia udziału w tym interesie.Równolegle zaczęło się szukanie frajera, który przyjmie zlecenie druku kart wyborczych na wybory, które dopiero mają otrzymać wątpliwą podstawę prawną. Gdy PWPW wykręciła się problemami technicznymi, trzeba było szukać na rynku. No i oczywiście polscy przedsiębiorcy wiedzący doskonale czym kończy się dogadywanie się z politykami PiS i urzędnikami na gębę zlecenia się nie podjęli. Odważyła się dopiero niemiecka firma, mająca poczucie bezpieczeństwa z powodu ochronnego parasolu rozłożonego nad niemieckimi firmami przez poważne państwo niemieckie.Druk szedł aż furczało, PKB rosło. Glapiński drukował pieniądze, Sasin świetnie zabezpieczone karty wyborcze. Poszło tak rewelacyjnie, że najpierw wyciekły wydrukowane karty wyborcze a następnie w świetnej jakości ich wersja cyfrowa gotowa do druku i edycji. Każdy mógł teraz wydrukować sobie swój zestaw kandydatów i rozrzucić po ulicy lub wrzucić sąsiadom do skrzynki pocztowej, co zresztą w wielu miejscach się wydarzyło.W międzyczasie cały PiS rzucił się do korumpowania posłów opozycji. Czego to im nie obiecywano. Posady wiceministrów, etaty w spółkach Skarbu Państwa, dla posłów, ich rodzin i współpracowników. Roztaczano miraże wspaniałej kariery w stylu Adama Andruszkiewicza. Z drugiej strony grożono posłom Gowina utratą pracy przez ich rodziny i współpracowników. Swoją drogą, jak mi jeszcze raz ktoś powie, że spółki Skarbu Państwa mają przede wszystkim zapewniać Polsce strategiczne bezpieczeństwo, a nie miejsca pracy dla tej hydry nienasyconej ich dzieci, żon i matek, to zabiję go śmiechem.W tak wesołych nastrojach skończył się nam długi weekend. Do wyborów zostały jakieś cztery dni, gdy dalej nie było ustawy na podstawie której można by je przeprowadzić, gdy nie było też przepisów na podstawie których można by przeprowadzić wybory tradycyjne. Wtedy to, w tych nieoczekiwanych przez nikogo okolicznościach, Jacek Sasin przyznał wreszcie, że przeprowadzenie wyborów 10 maja może być trudne. Aby się upewnić, czy Sasin nie ściemnia, Marszałek Sejmu Elżbieta Witek wysłała wczoraj oficjalne zapytanie do PKW, czy zorganizowanie przez PKW wyborów w dniu 10 maja jest możliwe. Tak. PiS najpierw przepchnął ustawę pozbawiającą PKW możliwości przeprowadzenia wyborów, a następnie się zapytał, czy ta da radę zrobić jakieś wybory.PKW oczywiście odpowiedziała, że na cztery dni przed terminem, nie mając podstawy prawnej - ustawy i rozporządzeń, kart do głosowania, komisji wyborczych i wielu innych elementów nie da się przeprowadzić wyborów.Nie wiem jak was, ale w ogóle mnie nie dziwi, że zupełnie oczywiste sytuacje ciągle zaskakują naszych rządzących. Mówimy przecież o ludziach, których zaskoczyły obchody 100 lecia odzyskania niepodległości przez Polskę i na ostatnią chwilę próbowali na rympał przejąć Marsz Niepodległości. Mówimy o ludziach których zaskoczyło 100 lecie Bitwy Warszawskiej i przez 5 lat rządów nie byli w stanie zbudować nic co by tę kluczową dla polskiej historii bitwę upamiętniało. Żyjemy w kraju, gdzie co roku w grudniu telewizja tłumaczyła widzom, że zima ponownie zaskoczyła drogowców.Żyjemy w kraju, który w środku największego od dekad kryzysu gospodarczego, postanawia sobie urządzać cyrk z wyborami prezydenckimi i dorzucić do nich jeszcze wybory parlamentarne. Bo nic tak nie pomaga w kryzysie gospodarczym jak kryzys polityczny i konstytucyjny. Powinienem w sumie już dawno do tego przywyknąć, ale jakoś i tak mnie to boli.Do wyborów zostały trzy dni i jedenaście godzin. Nie ma ustawy, nie ma komisji, nie ma kart wyborczych. A co jest? Cyrk jest.
Źródło: www.facebook.com
Czyli u nas wszystko po staremu –  Darth is VaderTOGETHERWE CAN RULETHE GALAY@Darth_is_VaderPodsumujmy przygotowania Pisdo wyborów:Nie wiadomo kiedyNie wiadomo jakNie wiadomo przez kogozorganizowaneWzory kart wyciekłyCovid w firmie pakującej pakietyBrak urn wyborczychOrganizacje międzynarodowe bijąna alarm.
Dzwoniła do mnie właśnie znajoma lekarka, mówi że sytuacja jest opanowana i nie ma się już czego obawiać. Szpitale są dobrze zorganizowane, lekarze specjaliści robią swoje, a sprzęt jest nowoczesny i kilka razy dziennie uzupełniają braki – Aha, no i kazała Was serdecznie pozdrowić z Danii!

Partia #R Revolution Mariusza Maxa Kolonko okazała się być swoistą sektą, w której oszukiwał i wykorzystywał swoich "wyznawców", którym kazał nazywać siebie "Generałem" i bez słowa sprzeciwu wykonywać wszystkie jego rozkazy

Partia #R Revolution Mariusza Maxa Kolonko okazała się być swoistą sektą, w której oszukiwał i wykorzystywał swoich "wyznawców", którym kazał nazywać siebie "Generałem" i bez słowa sprzeciwu wykonywać wszystkie jego rozkazy – Mariusz Max Kolonko dwa miesiące temu założył partię #R Revolution, która miała zrobić przewrót na polskiej scenie politycznej. Były wielkie plany, szumne zapowiedzi i powoływanie się na rzekomy dwumilionowy elektorat, do którego miał dotrzeć. Dziś wiemy, że nie udało się nawet zebrać wystarczającej liczby podpisów, aby w wyborach wystartować, a więcej światła na to, co działo się za kulisami, rzuca jeden z użytkowników serwisu Wykop o nicku WildAnimal, który w #R Revolution pełnił ważną rolę. A pisze on tak:Witam wszystkich,jako że byłem dowódcą najwyższego szczebla w #R Revolution, chciałbym opisać wam, jak od środka wygląda #R, co tam się dzieje i jak ja na to patrzę z perspektywy czasu..Dużo osób pyta mnie, czy #R to sekta. Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie, ale przytoczę pewną sytuację z mojego życia.Kilka lat temu byłem w Częstochowie na mszy egzorcystycznej, w społeczności mamre. Ktoś mi opowiadał, że są w czasie mszy opętania przez szatana etc. Poszedłem z ciekawości.Warunkiem przystąpienia do mszy była konieczność wyspowiadania się. Bo niby niewyspowiadany byłeś łakomym kąskiem dla szatana. Więc poszedłem do konfesjonału... Ksiądz mówił pięknie, a to co mówił chwytało za serce, aż łzy napływały do oczu. Ale najważniejsze jest to, co mówił. A mówił: Żeby wierzyć, że wszystko to, co się dzieje na mszy, że to wszystko prawda. A jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, to są to podszepty szatana i demonów. Że tylko wiara może cię uratować... I inne rzeczy nakierowujące cię na to, że masz bezgranicznie wierzyć w to, co będzie się działo na mszy.Dokładnie tak samo było w #R, Max Kolonko specjalnie uformował #R w wojsko. Kazał nazywać się generałem i bezwarunkowo słuchać rozkazów. Nienawidził, jak robiliśmy coś sami, wszystko miało przejść przez niego. Kazał się o wszystkim informować, nie pozwalał na własne zdanie. To było bardzo sprzeczne z tym, co mówił, bo mówił, że #R to ruch oddolny. A w rzeczywistości tylko on mógł być osobą decyzyjną w #R. Ludziom wpajał w głowę lojalność, kazał być zawsze LOJALNYM, a ktoś, kto nie słuchał rozkazów, bądź myślał samodzielnie był zawsze nielojalnym. Takie osoby się ostentacyjnie „wysyłało w kosmos”.Max powtarzał ludziom, że wszędzie dookoła są żydzi oraz marksizm kulturowy. Że jak ludzie nie będą lojalni, to My jako #R przegramy.Teraz może opiszę różne sytuacje, gdzie Max po prostu prowadził propagandę i ordynarnie kłamał.Max wszystkim dookoła mówił, że jego strona maxtvgo ma setki tysięcy subskrybentów. Otóż nie. To zwykłe kłamstwo, bo kiedyś podczas narady wygadał się, że to nie setki tysięcy, tylko kilka tysięcy. Ludziom w #R powtarzał jak mantrę, że #R liczy 2 miliony ludzi. W rzeczywistości w zamkniętej grupie „sztab główny #R” było 900 osób, z czego aktywnych może 150 osób. Reszta to tak zwane śpiochy. Max uznał, że skoro na Youtube i Facebook ma łącznie 2 mln polubień, to znaczy, że tyle osób jest w #R. Pomijając sam fakt, że czy na osobnych kontach na YT, czy na FB to byli ci sami ludzie. Tych liczb nie można łączyć, bo to tak, jakby z jednej osoby robić trzy...To druga sprawa, Korwin, gdy pisał post na FB, miał polubień 5-6 tys., gdy Max pisał post, miał 2-3, mimo że polubień profilu miał znacznie więcej.Pamiętam, jak robiliśmy akcję „czarny sikacz”.Max zrobił zebranie dowództwa, poinformował nas o swoim planie bojkotu firmy foodcare. Powiedział, jak ma to wyglądać i zarzekał się, że wyciągnie od właściciela firmy tę kasę na powstańców warszawskich. Jak to On powiedział: „Jutro pójdę do jego biura i choćbym miał wydusić to z niego, to wyciągnę od niego tę kasę”.Ja mówię cel szczytny, więc całą niedzielę nagrywałem filmy dla niego, miałem nadzieję, że faktycznie coś ugramy dla tych powstańców. Ale czas mijał, a ten bojkot mocno kulał, firma foodcare nawet nie odniosła się do naszego bojkotu... Kolejna narada i tu ważne, na naradzie Max mówi: Świetnie idzie ta nasza akcja bojkotu, widziałem pełno filmów w internecie, jak ludzie rozjeżdżają te puszki, foodcare już pęka”. Ja słucham tego i myślę „Co On kurwa pierdoli?!” Ale nie odzywam się, myślę może coś mi umknęło. Ale po naradzie przeszukałem internety i nic nie znalazłem, o czym mówił. No kurwa, kolejna ściema. Dziwne, że od akcji czarny sikacz minęło tyle czasu, a Max nie odniósł się publicznie do jej rezultatu.Kolejną sprawą były tak zwane zbiórki organizowane przez nas. Razem z kilkoma osobami zrobiliśmy zbiórkę na samochód dla weteranów. To był naszym zdaniem ogromy sukces, bo zbiórkę zrobiliśmy wewnętrznie, w zbiórce wzięło udział 80 osób i udało się uzbierać trochę ponad 22.000 zł. Za tę cenę ciężko było kupić fajny samochód, ale zrobiliśmy co w naszej mocy, żeby to wyszło OK.Oczywiście Max był niezadowolony, bo uważał, że powinniśmy kupić nowy samochód. Ja mu mówię, że to nie realne, bo nowe auto kosztuje około 100.000 zł, a nas było 80 osób. Skomentował to tak: „uzbierajcie chociaż 100 zł, a ja zorganizuje całą resztę”. Pomyślałem, że może chce w to wkręcić jakiś zagranicznych inwestorów. O jak bardzo się myliłem... Max wierzył w to, że #R to naprawdę 2 mln ludzi, że założy stronę thanku.com, ogłosi tam zbiórkę i ludzie sami będą wpłacać pieniądze. O jakie było moje rozczarowanie...Akcja kupna samochodu, czyli akcja leonidas wyszła oddolnie. W dodatku, żeby ją zacząć, musiałem „bić się” z Maxem na email, bo nie chciał się na nią zgodzić. Mówił, że to niefajne, że to zniknie w szumie medialnym. Gdy w końcu udało się go przekonać, a cała akcja skończyła się sukcesem, Max skakał z radości pod sufit. Takie fajne zdjęcia zrobiliśmy, tak fajnie to było zorganizowane. Zdjęcia z tej akcji używa po dzień dzisiejszy. Bo to jedyna akcja i jedyne zdjęcia. Max nie ma nic więcej.Pamiętam, jak przed wyborami robiliśmy stronę internetową r-us.com. Max opowiadał, jaką chce stronę, jak to ma wyglądać. Opisał i przesłałem mu swoją stronę firmową, bo wiele z tych rzeczy co chciał było właśnie na mojej stronie. Chciałem zapytać, czy o coś takiego mu chodzi. Ten zobaczył stronę i się pyta, co to za strona, mówię że moja firmowa, on na to: „Pana strona, to Pan ma firmę? Dlaczego Pan nic nie mówił? Ja właśnie dzisiaj spotkałem się z właścicielem bardzo dużej firmy, który szuka podwykonawców, to mój kolega, byliśmy na obiedzie”. Jak zacząłem go pytać o szczegóły, to motał i zmieniał temat. Co to miało na celu? A no tylko tyle, żeby mi powiedzieć - „Jak będziesz grał w mojej drużynie, to będziesz miał mnóstwo pieniędzy”. Max czarował wszystkich dookoła pieniędzmi, obiecywał złote góry.Problem w tym, że wszystko, co robiliśmy, musieliśmy robić za swoje pieniądze. Max nigdy się do niczego nie dokładał, wręcz przeciwnie. Nawet od tego, co my inwestowaliśmy, chciał pobierać swój wilczy procent.Gdy ludzie ciągle pisali, że chcieliby naklejki na samochody, wpadłem na pomysł. Zrobimy małą zbiórkę, zrobimy sobie naklejki i roześlemy po wszystkich z #R. Gdy Max się o tym dowiedział, wpadł we wściekłość, powiedział, że nie ma zgody na własne inicjatywy. A wszystko musi przejść przez jego sklep na maxtvgo. Tak samo ze zbiórkami, nie mogliśmy już zbierać sami, bo zrobił stronę do zbiórek i zabierał 10% z tego, tzw. kosztu utrzymania? Kurwa, poważnie? Ja mam dokładać do tego, żeby go promować, a ten nie dość, że się nie dokłada, to jeszcze mi dziesięcinę podpierdala?Bardzo dużo rzeczy mnie denerwowało, ale siedziałem cicho. Bo skoro mówi, że ma plan, to OK, zaczekajmy, dajmy mu szansę. Tak sobie powtarzałem...Jak wyglądał plan Maxa:Max ułożył sobie plan, że zjednoczy prawicową scenę polityczną. Że cała Polska prawica wystartuje pod sztandarem #R.Max chciał przejąć elektorat Korwina, później dogadać się z Kukizem, a na koniec wchłonąć ruch narodowy. Max utonął we własnych kłamstwach, bo naprawdę uwierzył, że #R liczy dwa miliony ludzi. Mówił, że #R do nikogo nie pójdzie pierwsze, że to ludzie i partie mają do nas przychodzić, bo #R ma 2 miliony ludzi.Mas był dumny i zadufany w sobie, na koniec dnia został sam. I wtedy popełnił największy błąd, bo sam chciał wystartować w wyborach. Ludzie za własne pieniądze kupowali materiały, ulotki, banery i poświęcali swój czas, żeby zbierać podpisy. A ten truteń siedział na dupie w USA i jeszcze wymogi stawiał. Gdy było już jasne, że nie uzbieramy podpisów, że żadna lista się nie zarejestruje, to zrobił się agresywny, obwiniał wszystkich, tylko nie siebie. To On podjął decyzję o samodzielnym starcie, mimo tego że mu to odradzałem. Na koniec dnia okazało się, że król jest nagi i głupi, w dodatku bufon. Mnie zdegradował, bo miał do mnie pretensje, że nie poświęcam 24h na dobę dla #R, że nie walczę z trollami i konfederacją. Wtedy miarka się przebrała... Nie dość, że ostrzegałem go, to jeszcze na koniec mówi, że ja za mało robię i jestem nielojalny...Max sam kiedyś mówił, że nie zna polskich realiów i że potrzebuje doradców, żeby mu pomagali.Za doradców wziął sobie bezrobotnego 30-letniego kawalera na utrzymaniu rodziców, oraz około 50-letnią kobietę wpatrzoną w niego jak w obrazek, która na naradach powtarzała „tak Maksiu, właśnie tak”. A wziął ich dlatego, że mu ładne komentarze pisali. Nie ważne było, że oni się do tego nie nadawali, ważne było, że mu słodzą w komentarzach i klaszczą do wszystkiego, co mówi.Ej, weźcie sami spójrzcie, kto był lepszym doradcą:Max – startujemy w wyboracha) Max to zły pomysł, nie ma sensu, nie jesteśmy przygotowani i za mało czasu zostałob) Tak Maksiu, właśnie takNie wiem jak wy, ale Max wybrał BMax oszukiwał ludzi na każdym kroku, ludziom opowiadał coś, czego faktycznie nie ma. #R nie liczy 2 miliony ludzi, na maxtvgo nie ma setki tysięcy subskrybentów, Max nie ma kapitału na partię, na kampanię, na nic.Czasami mam wrażenie, że to całe zamieszanie to była jego ustawka. Że chciał po prostu, żeby ludzie z #R za własny czas i pieniądze promowali jego portal maxtvgo. Wszędzie kazał pisać, że "Maxtvgo to jedyna telewizja, którą warto oglądać". Miał też fioła na punkcie polubień, kazał "polubiać" wszystkie jego wpisy. Największego fioła miał na punkcie twitter, kazał lubić każdego swojego twitta i nie chciał nawet słyszeć, że jakiś będzie miał mniej niż 100 polubień.Czasami mam wrażenie, że te swoje twitty pisał częściowo po angielsku i często oznaczał amerykańską ambasador w Polsce, bo chciał być przez nią zauważony i może liczył na jakąś fajną fuchę w USA. Chciał pozorować na kogoś, kto ma realny wpływ na polską scenę polityczną
Źródło: joemonster.org
Już bez przesady... –  Szanowni Państwo, problem zgłosiła dzisiajinternautka. Oto wejście do PrzedszkolaPublicznego nr 2 przy Aleji Wolności, 6kolorowa tęcza LGBT. Jaki to ma cel, po co?Po co dzieci codziennie musza to oglądać.Czy to nie ma oswajać dzieci z ideologiaLGBT, bo wszak przedszkole to bezpiecznemiejsce i wg dzieci, tak ma być. To działa napodświadomość. Coś co widzimy na codzien,ma dla nich stać sie NORMALNE, choćnormalne nie jest. W ten sposób środowiskaLGBT wkraczają już do przedszkoli. Dlarodziców zapewne wygląda to niewinnie, alejak ktoś sie lepiej przyjrzy to ujrzy symbolumieszczany na „ciparyjkach",bezczeszczących świętości, Matkę Boska,symbol wrogiej rodzinnie ideologie. Co na toPrezydent Rokaszewicz, kuratorium iwreszcie rodzice? Co na to mieszkańcyGłogowa? Ja wiem, ze środowiska LGBT saelokwentne i świetnie zorganizowane, alemam pytanie do rodziców. Czy chcecie byideologia LGBT wkraczała do przedszkol iszkół jak w tym wypadku? Co musi dziać sie zWaszymi dziećmi w środku, skoro już nawejściu wita Was symbol LGBT? Niemartwicie sie? Mam trójkę dzieci i nigdy niepuściłbym ich do takiego przedszkola.
"Kler" największym hitem kinowym w Polsce XXI wieku – W cztery tygodnie od premiery "Kler" Wojciecha Smarzowskiego obejrzało już 4,339 mln osób. Film stał się nie tylko największym przebojem kinowym w Polsce w XXI wieku, ale także wszedł do ścisłej czołówki najlepszych pod względem oglądalności filmów od 1989 r. Teraz wyprzedzają go już tylko dwa - "Pan Tadeusz" (6,16 mln widzów) i "Ogniem i mieczem" (7,15 mln widzów) - na które w przeciwieństwie do "Kleru" do kin licznie chodziły zorganizowane wycieczki szkolne. "Kler" bije rekordy nie tylko pod względem frekwencji w kinach, ale także finansowym. W samej Polsce film zarobił już ponad 87 milionów złotych

Polski przedsiębiorca pokazał różnicę między polskimi i brytyjskimi urzędnikami. Jego wpis robi furorę w internecie

Polski przedsiębiorca pokazał różnicę między polskimi i brytyjskimi urzędnikami. Jego wpis robi furorę w internecie – "Rok 2006, mieszkam w Glasgow. Idę do pobliskiego Revenue (ich US) zasięgnąć języka po pomoc w wypełnieniu formularzy podatkowych. Siedzę w poczekalni, przechodzący urzędnicy zaczepiają mnie dwa razy czy można w czymś pomóc i na co czekam. Tłumaczę spokojnie, że mam numerek i zaraz moja kolej. W końcu podchodzę do biurka. Szeroki uśmiech, pada pytanie czy chcę coś do picia. Potem życzliwie przeprowadza przez proces, pomaga, pokazuje. Nie ma specjalnego traktowania ale jest życzliwość, wręcz krępująca. Wychodzę z załatwioną sprawą.Polska, Urząd Skarbowy. Zostaję wezwany w kwestiach niejasności VATu przy sprzedaży usług IT do UK. Zgłaszam się do pokoju na 4 piętrze. Dwie babki, jeden łysy jegomość. Babka daje znak ręką żebym podszedł do biurka nie spoglądając w moją stronę. Staję przed biurkiem, krzesła brak więc biorę z kąta. Zanotowane wzrokiem. Wystawiałeś faktury do Szkocji z błędnym podaniem przyczyny zerowego Vatu. Musisz zapłacić VAT za ostatni rok. Na pewno - pytam? Na pewno. Prawo. Robi mi się gorąco. Dzwonię do księgowej. Podaję słuchawkę babce. 5 minut rozmowy. OK - wystaw korekty faktur. Wyraźna ulga, wychodzę na miękkich kolanach ale szczęśliwy. Łysy podnosi głowę - "Nie ciesz się tak, nie ciesz. Miałeś farta."Pod US jest budka z tostami, w Szczecinie są genialne tosty z pieczarkami i serem. Po jednej z wizyt (łysy wykrakał, to nie był ostatni raz) w US stoję po tosta. Przede mną pani nieźle ubrana odbiera bułę i idzie w swoją stronę. Moja kolej. Pani wraca z wypapranym okruchami uśmiechem na twarzy. HA! Nie wydałaś mi paragonu! I wymachuje legitymacją US. Sprzedawczyni spokojnie tłumaczy, że paragon położyła na ladzie i babsko nie wzięło - to prawda, sam widziałem. W razie czego pokazuje na kamerę w narożniku, można sprawdzić nagranie. Babiszczę coś tam mamrocze - tym razem się upiekło, odchodzi zawiedziona żując bułę. Dziewczyna uśmiecha się do mnie i mówi, że co jakiś czas próbują. Nie mogę uwierzyć, że to prawda.Dublin, Irlandia, konferencja branżowa. Rozkładamy się ze stoiskiem. Senny początek ale po 9.00 pojawiają się zainteresowani, nagle poruszenie. Przybiega jegomość, za moment będzie tu Pat Breene, Minister Handlu. No tak, będą fotki w otoczeniu innowacji. Odwiedza po kolei stoiska, przychodzi do nas, zadaje pytania (na temat ;), rozmawia bez zadęcia. Pada informacja, że my z Polski. Dyskretny znak ręką do wsparcia i żegna się. Za moment pojawiają się ludzie z ich agencji wsparcia firm z zagranicy, spisują dane. Po godzinie są znowu, już zrobili intel w Polsce co my za jedni. W ciągu godziny sprowadzają gościa, który tłumaczy zasady działania i daje numery telefonów, kontakty i potrzebne informacje. Zjawiają się inwestorzy, padają poważne propozycje. Wszystko w ciągu 2h.Berlin, spotkanie największej społeczności branżowej VR w Europie. Ostatnie piętro industrialnego budynku nad Szprewą. Na ścianach obdrapany beton, prelegent z Nvidia podstawia drabinę malarską, kładzie maka i robi prezkę dla przedstawicieli 300 firm. Następny jest gość z MSI, denerwuje się bo na sali masa ludzi z branży. Bez połysku, bez torebek, pendrive'ów i szopki. Ani grosza z UE.Konferencja w Polsce, wielomilionowy budżet z UE, organizuje spółka z budżetu samorządu. Przyjeżdżamy, opowiadamy o technologii, za darmo. Nie będzie honorarium - bez zwrotu za dojazd. Na sali znajomi, zero klientów. Ale przyjeżdżajcie, skorzystacie. Myślimy sobie - wspieramy lokalne społeczności. Co tam. Oprawa super cacy. Błysk i połysk. Laski odstawione jak na balu karnawałowym, torebki, pendrive'y, katalogi, teczki. Film promocyjny profeska na fejsie. Na koniec konferencji podziękowanie w mailu od pani organizatorki, od myślnika załącza wszystkie swoje dokonania, CC do szefa. Na pierwszy rzut oka widać, że bedą premie.Polska misja gospodarcza w Londynie. Największe targi IT na świecie. Zapchane pawilony. Mamy się promować. High hopes. Na spotkanie zorganizowane przez misję przychodzi 5 osób, w tym ambasador. W samym oku cyklonu udaje się zrobić spotkanie na które nie przychodzi nikt.Dlaczego w Amsterdamie, Londynie, Berlinie czy Dublinie jestem traktowany dobrze i życzliwie, a u siebie podejrzliwie? Dlaczego ich agencje wsparcia są skuteczne a nasze nie? Dlaczego u nas musi być wysoki połysk i bizancjum pomimo, że w Berlinie Google wystawia się na drewnianym stoisku w obdrapanym betonowcu (i o dziwo to ma styl). Dlaczego na ich konferencjach zarabiają wszyscy, a na naszych organizatorzy? Może w końcu warto by się zastanowić, skąd oni tam w Berlinach i Londynach mają tę kasę a my nie.Tam sobie rozmyślam czytając projekt ustawy z dnia 25 maja br. o odpowiedzialności prawnej podmiotów zbiorowych. I uspokajam się, że zawsze jest sąd... I konstytucja biznesu

 
Color format