Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 163 takie demotywatory

Tak wygląda autentyczne podanie o urlop, jakie pewna kobieta z Polski złożyła swojej szefowej: – Piekłam dziś ciasto. Wyciągnęłam blachę z piekarnika, rozłożyłam wszystko, włożyłam do piekarnika, poszłam sobie. Wracam po 10 minutach, otwieram piekarnik... Zawieszka… Nie ma ciasta. Jestem sama w domu! Ostrożnie zamykam piekarnik. Ponownie otwieram. Nie ma. Przypominam sobie wszystkie objawy schizofrenii, jakie znam. Wymawiam na głos zaklęcie: „czary-mary, czary-mary, niech odejdą precz koszmary, oddaj ciasto diable stary!” Na wszelki wypadek wychodzę z kuchni, żeby nie przeszkadzać… Wracam, otwieram piekarnik – NIE MA! Nie wiem po co, ale podchodzę do lustra… Stwierdzam brak zmian zewnętrznych. Idąc z duchem czasu, wpisuję w google hasło „z piekarnika znika ciasto”. Zaczynam rozumieć, że coś robię nie tak. Szczypię się w rękę – czucie jest. Mówię do siebie na głos: „Jesteś dorosłą, zdrową, normalną kobietą! Jak myślisz, gdzie mogło podziać się ciasto?” Pomyślałam o sąsiadach, zwabionych zapachem. Balkon jest otwarty. Wyszłam, spojrzałam – nie ma szans na przejście. Wracam do kuchni, czuję, że moja psychika rozpada się na kawałki. Wyobrażam sobie ufoludki, które łapczywie pochłaniają moje ciasto i zaczynam się śmiać… Pije szklankę wody. Otwieram zmywarkę, żeby wstawić pustą szklankę. Ze zmywarki gapi się na mnie w pełnym zdumieniu moje ciasto… Drzwiczki przecież sąsiadują z piekarnikiem… A ja muszę na urlop, aha…"
 –  kiedy wyjemy do księżyca, ten ze strachu zaczyna się kurczyć i po paru dniach znika wtedy robimy sobie przerwę w wyciu, a w tym czasie księżyc się odradza co za bzdura
"Twój Weekend" po 25 latach znika z rynku – Nie ma chyba lepszego dowodu na powszechność dostępu do Internetu

I problem znika

I problem znika –  JESTEŚ GRUBA? BRZYDKA? MASZ CELLULIT?ZMIEŃ PŁEĆ!
Ktoś rzuca na moje nagie ciało milion dolarów. I znika –
Po wielu latach małżeństwa, cała magia znika –
Do końca 2017 roku po ostatnich 4200 publicznych telefonach nie zostanie już nawet ślad. – To już koniec budek telefonicznych. Automaty to kolejne wspomnienie technologii XX wieku, która znika z naszego życia.W czasach świetności, przypadających na rok 2000, Polacy mieli do dyspozycji ponad 95 000 publicznych aparatów telefonicznych. W 2001 roku klienci wydzwonili z nich ponad miliard impulsów – każdy z nich oznaczał 3 minuty rozmowy lokalnej. Średnia na automat wynosiła 12 000 impulsów na miesiąc.
Właśnie tak szybkoznika moja wypłata –  Właśnie tak szybko znika moja wypłata –
Radość z gorącego lata... – ...w podmiejskim nagle znika

Trudny klient

Trudny klient –  Mąż kupuje wkrętarkę, obok żona.Kupujący - Chciałbym kupić wkrętarkę.Sprzedawca - a do czego?K - Do domuS - Do skręcania mebli, czy stawiania wiatogrodowych?K -1 do tego i do tegoS - A ile chce pan przeznaczyć na to pieniędzy?Zona - jak najmniej - wtrąca się żonaPo wybraniu taniej wiertarko-wkrętarkiŻ - A czy ona jest dobra?S - Jest dobra w swoim przedziale cenowym.Ż - Ale czy jest dobra.S - To jak z perfumami, jeśli chce pani kupić dobreperfumy, które długo się utrzymują, to musi pani kupićdroższe perfumy, a tanie są rozcieńczone i szybkozapach znika.K - A czy tą wkrętarką będę mógł wiercić w ścianach?S - Niestety nie, chyba, że ściany ma pan zkarton-gipsu albo drewna.Ż - Jak to nie? Przecież napisane jest, że to wiertarka.K - Tak, ale to oznacza, że można wiercić w drewnie,metalu, ale nie że w ścianach betonowych. Do takichścian potrzebna wiertarka udarowa, lub młoto-wiertarkaŻ - A nie macie takich wkrętarek do ścian?K - Mamy, ale cena to ok 800-1100zł. Lepiej wychodzikupić dodatkowo wiertarkę.Ż - Bezsensu, to za drogo. Mężowi starczy ta tania.Poza tym nie będziemy kupować kilku urządzeń, bo niezajmujemy sie remontami.K - Wie pani, to tak jakby kupić krem do wszystkiego.Kupić tani krem i użyć go do twarzy, stóp i mebli. A cośco jest tanie i jest do wszystkiego, to zazwyczaj jest doniczego.
Stałą praktyką w Polsce jest to, że gdy Polak podnosi rękę na drugiego Polaka wtedy Polska znika z mapy świata – Dlatego gdy pojawi się Polak, który jako pierwszy krzyknie „do broni” i zacznie wzniecać bunty przeciw drugiemu Polakowi powinien zostać zapamiętany, a imię jego jak i nazwisko zhańbione na wieki
Kobiety są świetnymi magikami – Wystarczy, że powiedzą "jestem w ciąży" i większość facetów znika
Nie ma nic za darmo – Na wszystko co robi państwo potrzebuje pieniędzy, a skąd je ma? Oczywiście z podatków. Po drodze występuje naturalnie biurokracja, a więc pula się zmniejsza. Im więcej rząd zabiera, tym więcej znika na biurokrację. Dlatego rząd powinien zajmować się tylko tym co musi, a nie ingerować w życie w każdym możliwym aspekcie

Z niemieckich ulic znika Kebab. Jego miejsce zajmuje "polska kuchnia" - z wieprzowiną, smalcem i skwarkami

Z niemieckich ulic znika Kebab.Jego miejsce zajmuje "polska kuchnia" - z wieprzowiną, smalcem i skwarkami –
Patrz uważnie. To historyczna chwila.Powiesz wnukom, że widziałeś jak cywilizacja zachodu znikaw osiem minut –
Ktoś policzył, że za każdym razem jak jakiś amerykański polityk tylko wspomni o ograniczeniu w dostępie do broni – to z półek sklepowych znika 50 tys. sztuk broni palnej

Tak niewielu z nas docenia to, jak ważne jest życie...

Tak niewielu z nas docenia to,jak ważne jest życie... –  Idę szpitalnym korytarzem.Wszystko jest tak, jak zawsze.Pielęgniarki, biegają z kroplówkami.Lekarze, dyskutują między sobą.Sprzątaczki, usiłują żartować z pacjentami.Zaglądam do sali numer jeden.Na łóżku, podłączony pod tlen leży Kamil.Wychowanek domu dziecka.Ma dwadzieścia lat, wygląda jak gimnazjalista. Uśmiecha się jak zawsze i zaprasza gestem do środka.Wchodzę, siadam na skraju łóżka.Słucham jak mówi.O rodzicach, którzy go zostawili.O swojej walce, o każdy dzień.O życiu, którego większość spędził w szpitalnych murach.Opowiada o tym, bez cienia pretensji.Dziękuję, że mógł być.Ot tak, po prostu.Nagle, zaczyna dławić się krwią.Duszność, odbiera mu głos.Znika.Wstaję, bo uświadamiam sobie,że Kamil zmarł kilka lat temu.Przechodzę do sali numer dwa.W okół stolika, jak szalony biega Oskar.Nigdy, nie bardzo umiał usiedzieć na jednym miejscu.Gdy wraz z moim synem, byli w podobnym wieku, chowali się do szaf.Żeby doktor, nie mógł ich znaleźć. Pamiętam, telefon od jego mamy.Pamiętam, gdy mówię synowi, że Oskara już nie ma.Pamiętam jak po tej rozmowie, nie chcę nic jeść.Przez trzy dni, z nikim rozmawiać.Patryk miał wtedy 9 lat.Oskar, całe jedenaście.Stolik w sali znika.Śmiech rozbieganego chłopca, również.Odwracam się i widzę salę numer trzy.Nad małym łóżeczkiem, pochylają się zgarbieni rodzice.Ewa, ma cztery lata.Podpięta, pod miliony rurek.Każda, podtrzymuje ją przy życiu.Dobiega do mnie, cicha modlitwa.Widzę jak oboje, połykają łzy.Aparatura nagle milknie.Nie mogę słuchać, rozpaczliwego krzyku matki.Uciekam do sali, numer cztery. Ola zawsze nazywała mnie, drugą mamusią.Kochałam ją, jak rodzoną córkę.Spędziłyśmy na rozmowach, szmat czasu.Wspólne łzy, wspólne uśmiechy, wspólne milczenie.Zawsze, chiała być na moim ślubie.I była.Zmarła w dzień, gdy przed ołtarzem mówiłam ” tak”….Z sali numer pięć, patrzy na mnie Mariusz.Nigdy nie zapomnę, jego poczucia humoru.Godzinami mógł mówić o Kasi.Miłości jego życia.Tak bardzo cieszyłam się, z zaproszenia na ich wesele.W garnitur do ślubu, ubrano go jednak w inną podróż.Tę ostatnią.Odszedł, miesiąc przed wymarzoną uroczystością.Otwieram drzwi, do sali numer sześć.Przy oknie stoi Paulina.Obok niej, na krzesełku siedzi Edyta.Zapraszają mnie na herbatę.Trajkoczą jak zwykle, jedna przez drugą.Nie przestają się śmiać.Pierwsza zanika postać Pauli.Zaraz po niej, jak mgła rozmywa się Edyta.Mijam, kolejne pokoje.Słyszę, ich głosy.Widzę, chcące żyć oczy.W drzwiach sali numer siedem, stoi Radziu.Prosty, dobry chłopak ze wsi.Ciężko, nie było mieć do niego szacunku.Nie wstydził się swojego pochodzenia.Z pasją opowiadał o ziemi, którą kochał.Trzy lata temu, obudziłam się w izolatce,w której akurat przebywał mój syn. Podeszłam do parapetu.Widziałam, jak wynosili jego ciało.Z sali numer osiem, wychodzi stonowany Łukasz.Wciąż mam ten obrazek przed oczami.Jak wraz ze swoją żoną, niosą w nosidełku córeczkę.Z taką dumą na twarzy.To był ciepły piątek.Wyjeżdżaliśmy do domu.Oni też mieli wracać, lada dzień.Ona wróciła, z córką.Łukasz, poszedł już inną drogą, niedzielnym porankiem…Siadam pod ścianą.W moim mieszkaniu.Myślę o tym, że w jednej z takich sal,leży teraz mój syn.Strach mnie zamroził.Nagle dostaję wiadomość.- Nia płacz mamo.Ja też się boję.Wszystko będzie dobrze.Przecież, jeszcze tyle chciałbym ci powiedzieć…Naucz się szanować to, co masz.Doceniać, dany ci dzień.Mów, że kochasz, jak najczęściej.Biegnij do przyjaciela ciemną nocą, gdy cię potrzebuje.Uśmiechaj się na widok słońca.Tańcz w deszczu.Ciesz się z oddechu.Podawaj innym dłoń.Nie oczekując nic w zamian.Celebruj każdą minutę ze swoim dzieckiem.Dlaczego?Jeśli tego nie zrobisz, wezmę cię za rękę.Przeprowadzę, przez szpitalny korytarz.I otworzę drzwi numer jeden, dwa, trzy…Żebyś zrozumiał, jak blisko jest piekło…

Babcia tej dziewczyny znała doskonały sposób, by pocieszyć swoją wnuczkę

Babcia tej dziewczyny znała doskonały sposób, by pocieszyć swoją wnuczkę – Pomyśl o tej historii gdy twoje problemy zaczną cię przerastać Młoda kobieta wpadła w odwiedziny do babci. Widać, że jest zestresowana i niezadowolona ze swojego życia – nic nie idzie tak jak powinno. Zawsze, gdy wydaje jej się, że jeden problem znika, zaraz pojawia się następny i tak w kółko. Wnuczka wszystko powiedziała seniorcei zdradziła, że nie ma już siły. Bez słowa staruszka poszła do kuchni. Napełniła trzy garnki wodą i postawiła je na kuchence. Gdy woda zaczęła wrzeć włożyła do jednego naczynia marchew, w drugim umieściła jajka, a do trzeciego wrzuciła ziarenka kawy. Po 20 minutach babcia wyłączyła kuchenkę. Marchew i jajka wyciągnęła na talerze, a kawę nalała do kubka. Zwróciła się do wnuczki: „Co widzisz?”. „Marchew, jajka i kawę” – usłyszała. „Dotknij marchewkę, rozbij jajko i weź łyk kawy” – seniorka poinstruowała. Wnuczka zrobiła wszystko, co jej kazano. Zdziwiła się jednak, dlaczego ma to robić. Babcia powiedziała: „Wszystkie te 3 rzeczy zostały poddane tej samej przeciwności – wrzącej wodzie. Marchew przed włożeniem do garnka była twarda i silna, ale po tym, jak włożyłam ją do wrzącej wody stała się miękka i słaba. Jajko na początku było kruche. Cienka skorupka chroniła płynne wnętrze, ale po ugotowaniu we wrzącej wodzie, jego wnętrze stwardniało. Ziarna kawy są unikalne. Po włożeniu do wrzącej wody spowodowały, że to woda się zmieniła.” „I co Ty na to moja kochana? Czym jesteś? Marchewką? Jajkiem czy kawą?” – pyta babcia. Babcia zaczęła głośno myśleć: „Czy jesteś jak marchew, która wydaje się być mocna, ale w bólu i przeciwnościach słabnie, staje się miękka i traci siły?” „A może jesteś jak jajko, które ma miękkie wnętrze, a po wpływem gorąca twardnieje? Czy masz takie serce, które po czyjejś śmierci, nieudanym związku i innych trudnościach staje się twarde i sztywne? Czy na zewnątrz jesteś inna niż w środku? „A może jesteś jak ziarenko kawy? Gdy woda staje się coraz bardziej gorąca, uwalnia się jego smak? Gdy dzieje się coraz gorzej, masz lepiej?” Przetwarzasz problemy i idziesz dalej?”
Źródło: popularnie.pl
Łamacze językowe – Możesz pękać z dumy, bo umiesz najtrudniejszy język świata! Polska język - trudna ale giętka! BĄK Spadł bąk na strąk. a strąk na pąk. Pękł pąk. pękł strąk. a bąk się zląkl. BYCZKI W trzęsawisku trzeszczą trzciny, trzmiel trze w Trzciance trzy trzmieliny a trzy byczki znad Trzebyczki z trzaskiem trzepią trzy trzewiczki. BZYK Bzyczy bzyg znad Bzury zbzikowane bzdury, bzyczy bzdury. bzdurstwa bzdurzy i nad Bzurą w bzach bajdurzy, bzyczy bzdury, bzdurnie bzyka, bo zbzikował i ma bzika! CHRZĄSZCZ Trzynastego. w Szczebrzeszynie chrząszcz się zaczął tarzać w trzcinie. Wszczęli wrzask Szczebrzeszynianie: - Cóż ma znaczyć to tarzanie?!Wezwać trzeba by lekarza, zamiast brzmieć. ten chrząszcz się tarza! Wszak Szczebrzeszyn z tego słynie, że w nim zawsze chrząszcz BRZMI w trzcinie! A chrząszcz odrzekł nie zmieszany: • Przyszedł wreszcie czas na zmiany! Drzewiej chrząszcze w trzcinie brzmiały, teraz będą się tarzały. CIETRZEW Trzódka piegży drży na wietrze. chrzęszczą w zbożu skrzydła chrząszczy, wrzeszczy w deszczu cietrzew w swetrze drepcząc w kółko pośród gąszczy. CZYŻYK Czesał czyżyk czarny koczek, czyszcząc w koczku każdy loczek, po czym przykrył koczek toczkiem, lecz część loczków wyszła boczkiem. DZIĘCIOŁ Czarny dzięcioł z chęcią pień ciął. GORYL Turlał goryl po Urlach kolorowe korale, rudy góral kartofle tarł na tarce wytrwale, gdy spotkali się w Urlach góral tarł, goryl turlał chociaż sensu nie było w tym wcale. HUCZEK Hasał huczek z tłuczkiem wnuczka i niechcący huknął żuczka. ? Ale heca... - wnuczek mruknął i z hurkotem w hełm się stuknął. Leży żuczek, leży wnuczek, a pomiędzy nimi tłuczek. Stąd dla huczka jest nauczka by nie hasac z tłuczkiem wnuczka. JAMNIK W grząskich trzcinach i szuwarach kroczy jamnik w szarawarach, szarpie kłącza oczer-etu i przytracza do beretu, ważkom pęki skrzypu wręcza, traszkom suchych trzcin naręcza, a gdy zmierzchać się zaczyna z jaszczurkami sprzeczkę wszczyna, po czym znika w oczerecie w szarawarach i berecie.... KRÓLIK Kurkiem kranu kręci kruk, kroplą tranu brudząc bruk. a przy kranie, robiąc pranie. królik gra na fortepianie. KRUK Za parkanem wśród kur na podwórku kroczył kruk w purpurowym kapturku,raptem strasznie zakrakał i zrobiła się draka, bo mu kura ukradła robaka. MUSZKA Mała muszka spod Łopuszki chciała mieć różowe nóżki - różdżką nóżki czarowała, lecz wciąż nóżki czarne miała. - Po cóż czary. moja muszko? Ruszże móżdżkiem, a nie różdżką! Wyrzuć wreszcie różdżkę wróżki i unurzaj w różu nóżki! PCHŁA Na peronie w Poroninie pchła pląsała po pianinie. Przytupnęła, podskoczyła i pianino przewróciła. SZCZENIAK W gąszczu szczawiu we Wrzeszczu klaszczą kleszcze na deszczu, szepcze szczygieł w szczelinie, szczeka szczeniak w Szczuczynie, piszczy pszczoła pod Pszczyną, świszcze świerszcz pod leszczyną. a trzy pliszki i liszka taszczą płaszcze w Szypliszkach. TRZNADLE W krzakach rzekł do trznadla trznadel: - Możesz mi pożyczyć szpadel? Muszę nim przetrzebić chaszcze, bo w nich straszą straszne paszcze. Odrzekł na to drugi trznadel: • Niepotrzebny, trznadlu, szpadel! Gdy wytrzeszczysz oczy w chaszczach. z krzykiem pierzchnie każda, paszcza! ŻABA Warzy żaba smar, pełen smaru gar. z wnętrza gara bucha para, z pieca bucha żar. smar jest w garze. gar na żarze, wrze na żarze smar
Żona dziś urodziła, jestem taki dumny!Mam tylko jedno pytanie: – Po jakim czasie dziecku znika czarna skóra?