Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 111 takich demotywatorów

Prawdziwa twarz feminizmu –  FEMINIZM KOŃCZY SIĘ, KIEDY TRZEBA WNIEŚĆ PIJANEGO STAREGO NA CZWARTE PIĘTRO
W Raciborzu przypadkowy przechodzień zobaczył, że dochodzi do zuchwałego łamania prawa, o czym niezwłocznie zawiadomił policję. Co takiego się działo? – Otóż pewien mężczyzna szedł z wykrywaczem metali. Od kilkunastu miesięcy poszukiwanie skarbów, czyli spacer z wykrywaczem metali bez zgody wojewódzkiego konserwatora zabytków jest przestępstwem, za które grozi 8 lat więzienia. Aby dostać zgodę trzeba złożyć wniosek i wnieść opłatę skarbową.Mężczyzna zgody nie miał, został więc zatrzymany przez policję i przewieziony do aresztu

23 rozmowy internetowe, które powinny wnieść trochę uśmiechu w twój dzień (24 obrazki)

Piękna historia taksówkarza poruszyła internautów. „Panie, wożę czasami taką babcię. 94 lata” – Zdarzenie miało miejsce w rzeczywistości. Na swoim Facebooku opisał je reportażysta „Dużego Formatu”, Witold Szabłowski, który usłyszał o całej historii od taksówkarza warszawskiej korporacji Bayer Taxi. Mężczyzna nie chciał, aby jego dane osobowa zostały opublikowane, dlatego pozostał anonimowy, o czym poinformował autor wpisu. Wiadomo jedynie, że jest ogolony na łyso, jest wielki i ma około pięćdziesiątki."Panie, wożę czasami taką babcię. 94 lata. Samotna, mieszka na Woli, cała rodzina zginęła w Powstaniu. Raz przyjechałem do niej na wezwanie, jakoś mnie polubiła, powiedziała, że zawsze już po mnie będzie dzwonić. Dzwoni raz – Panie Irku, na zakupy jedziemy. Jadę, babcia wychodzi, a tu sernik upieczony. Dla córki. Zapamiętała, że mam córkę i upiekła, specjalnie dla niejMyślę sobie: jak ona w ten sposób, to ja też. I następnym razem, jak zadzwoniła, że jedziemy do przychodni, to przyjechałem z szarlotkąWoziłem ją potem nie raz i nie dwa. W domu u mnie była. Ja u niej. Kilka razy jej pomagałem zakupy wnieść. Zaprosiła na herbatę. Albumy pokazała „Wszyscy oni już nie żyją” – popłakała się. No sama babcia. Jak palec. Fajnie się z nią rozmawia, dużo opowiada. Zaprzyjaźniliśmy się bardzoZeszłego lata wybieraliśmy się z rodziną nad morze. Urlop zaklepany, zadatek zapłacony. I dwa dni przed wyjazdem dzwoni babcia. Że ma operację. I żeby ją zawieźć. I płacze. Że się boiPytam żonę, co robić. A żona: przecież dobrze wiesz, coNo wiemPanie, zawiozłem rodzinę do Ustki. Przenocowałem i następnej nocy, o północku, ruszyłem do babci. Podjechałem pod kamienicę, zdążyłem się jeszcze chwilę zdrzemnąć, i 7:30 dzwonię, że jestemSłowa jej nie powiedziałem, że przyjechałem z Ustki. Myślała, że jestem normalnie w pracy. Kurs wyszedł 32,40. Mam w domu paragon na pamiątkę, bo przecież to szaleństwo było, no sam pan powiedz. Za darmo bym ją zawiózł, ale babcia by się nie zgodziła. Ona zawsze płaci więcej, niż się należy. Taka jestZaprowadziłem babcię na oddział, przytuliłem. No jakbym kogoś z rodziny odprowadzał, mówię panu. I jak już ją wzięli, to w auto – i z powrotem do UstkiBabcia wyszła po tygodniu, cała i zdrowa. Urlop mi się skończył, więc ją odebrałem już normalnie. Do dzisiaj nie wie, że wtedy specjalnie dla niej z Ustki leciałem

Tak wygląda podróżowanie z niepełnosprawnym dzieckiem: Najgorsze jest to, że dotyczy to też miejsc, które zostały przebudowane za grubą kasę i powinny być przystosowane do takich sytuacji

Najgorsze jest to, że dotyczy to też miejsc, które zostały przebudowane za grubą kasę i powinny być przystosowane do takich sytuacji –  Alicja Kaiser Konieczna27 stycznia o 14:53 · Jestem mamą, dziecka z niepełnosprawnością. Od urodzenia jego stan się stabilizuje, ale rozwój nie ulega znaczącej poprawie. Szymek nie chodzi, nie siedzi, jest dzieckiem całkowicie zależnym. Z każdym kilogramem i centymetrem jest coraz trudniej i ciężej, ale dajemy radę. Raz na kwartał jeździmy do Berlina przebadać Szymka i ustawić mu leki i tak już od 10 lat. Zazwyczaj jeździmy samochodem, ale podróż trwa ok8h i jest bardzo męcząca. Dlatego wybrałam ICC Gdańsk-Berlin 5:30h. Przystąpiłam do zakupu biletu przez internet, utworzyłam konto, zalogowałem się, wybieram trasę itd., przychodzę do ustawowych ulg, żeby wybrać tą właściwą i tu pierwszy klops. Nie można wybrać taryfy zniżkowej dla inwalidów i ich opiekunów. Pomyślałam, że słaby ten user experience, trudno przejdę się do kasy, przynajmniej obędzie się bez pomyłek. Zmierzam do centrum obsługi klienta ICC. Nawet estetyczne pomieszczenie kilka kas, fotel, siadasz, zamawiasz. Więc siadam i mówię:- dzień dobry, chciałabym zakupić bilet, z Gdańska do Berlin, to moja pierwsza podróż pociągiem z synem lat 13, jest dzieckiem z niepełnosprawnością, całkowicie zależnym ode mnie jako opiekuna, nie chodzi, nie siedzi, nie stoi samodzielnie. Z jakiej oferty mogłabym skorzystać, aby była dopasowana do naszych potrzeb i była najkorzystniejsza finansowo, co tu dużo mówić, idzie kryzys.Pani poinformowała mnie, że są jeszcze bilety w promocyjnej taryfie i może mi taki bilet właśnie sprzedać. Ok, więc wygenerowała bilet i mówi, że do zapłaty jest 630 zł, przełknąłem ślinę i pytam, ale czy to na pewno to jest najkorzystniejsza oferta, bo mój przejazd z synem jest objęty zniżką, nie wiem teraz dokładnie jaką, ale czy nie będzie taniej, jeśli kupimy bilety poza promocja? Pani popatrzyła w stronę koleżanki i retorycznie odparła, Krysiu na 78% nie będzie taniej? No nie, to będzie najkorzystniejsza oferta. Więc jeszcze się dopytuje, ale czy na pewno nie byłoby taniej, kupić bilet na odcinek krajowy i osobno na zagraniczny? Pani powiedziała, że nie, że bilet do z Rzepina do Berlina, będzie droższy niż promocyjne, że normalny bilet kosztuje 230 zł a tutaj mam za 150+. Widząc narastającą irytację pani kasjerki, uznałam że wyczerpałam temat i zakupiłam bilet za 630 zł. Dopytam jeszcze czy jest możliwość uzyskania pomocy asystenta przy wniesieniu dziecka do pociągu. Pani podała numer, pod którym mam taką usługę zamówić, koniecznie przynajmniej 48 h wcześniej. Coś jednak nie dawało mi spokoju. Po przyjeździe do domu zadzwoniłam pod wskazany numer i zanim umówiłam się z drużyną transportową, zapytałam, ile kosztowałby mnie przejazd z Gdańska do Berlina, korzystając ze zniżki dla osoby z niepełnosprawnością i opiekuna. Pani po chwili odpowiedziała, że przejazd dla dwóch osób na odcinku Gdańsk-Rzepin kosztować będzie mnie 31zł,a bilet z Rzepina do Berlina ok.19 €, spadłam z krzesła... Oszołomiona tą informacją, udałam się ponownie do centrum obsługiICC, niestety było już zamknięte, dla pewności podeszłam do kas regionalnych, sprawdzam i dopytuję, ile kosztuje bilet ze zniżką dla osób z niepełnosprawnością, pani potwierdziła cenę, która podano na infolinii. Wtedy poprosiłam o wymianę na tańszy bilet i zwrot różnicy za zakupiony bilet 630zł. I tu kolejna niespodzianka bilet promocyjny za 630zł, jest bezzwrotny i nie podlega wymianie! Zrezygnowana odeszłam, z zamiarem, że przyjadę jutro do centrum obsługi i na pewno pani kierownik coś poradzi. Rano pojawiam się w centrum ObsługiICC Gdańsk Główny, siadam, mówię: witam, chciałabym zwrócić bilet, który wczoraj zakupiłam, gdyż zostałam wprowadzona w błąd i przepłaciłam znacznie za przejazd. Pani zrobiła strapioną minę i potwierdziła, że te bilety nie podlegają zwrotom, dowiedziałam się też, że na stacji Gdańsk Gł. nie ma żadnego kierownika, nie ma też starszej kasjerki, ani nikogo kto zawiaduje tą niefrasobliwą obsługą, turkusowe zarządzanie. Nie kryjąc rozczarowania i reszty, poprosiłam pomimo wszystko o formularz reklamacyjny i zakupiłam również ten tańszy bilet. Poprosiłam o zorganizowanie brygady pomocniczej, pani wypełniła formularz, jeszcze raz potwierdziłam wszystkie informacje dotyczące syna i jego ograniczeń. Zirytowana wyszłam. Po godzinie zadzwoniono do mnie z infolinii ICC z potwierdzeniem złożenia zapotrzebowania na pomoc przy załadunku osoby niepełnosprawnej. Przeszłam jeszcze raz przez formularz zgłoszeniowy, odpowiadając ponownie na wszystkie pytania i korygując źle zaznaczone przez kasjerkę odpowiedzi np. „czy ma problem z poruszaniem się?” Odp.: NIE ?! Podczas rozmowy okazało się jednak, że jeśli osoba nie jest w stanie samodzielnie zejść z wózka i podtrzymywana przez drużynę wejść po schodkach, to taka pomoc nie będzie mogła być udzielona, gdyż według przepisów drużyna nie może podnosić osoby będącej na wózku i wnosić jej do pociągu. I tu zaniemówiłam. Właśnie mam bilet za 630złi kolejny, który kupiłam przed chwilą i na końcu okazuje się, że ten pociąg w ogóle nie jest przystosowany do transportu osób niepełnosprawnych niechodzących! Pani wytłumaczyła, na czym pomoc polega i że taka osoba musi być zdolna do stania lub chodzenia i przy asyscie drużyny będzie wprowadzona do pociągu. Mogę też wnieść sama dziecko na rękach... stwierdziłam, że nie ma takiej opcji, syn jest po operacji i kręgosłupa waży 28 kg, nie podjęłabym się takiego CrossFit na peronie na mrozie. Powtórzyłam pytanie, czy istnieje jakaś inna możliwość umieszczenia w pociągu dziecka bez wyjmowania go z wózka? Niestety w świetle przepisów nikt nie może mi oficjalnie pomoc, pewnie mogłabym liczyć na uprzejmość drużyny, ale... Zwątpiłam, czy ktokolwiek z nich widział kiedyś osobę z niepełnosprawnością. Dopytam jeszcze czy i dlaczego jest taka rozbieżność w informacjach między centrum obsługi klienta na dworcu a infolinią, która informuje mnie o tym wszystkim w momencie, kiedy bilety już mam zakupione i dlaczego te informacje nie są przekazywane przed zakupem biletu, a dopiero po fakcie i okazuje się że bilet jest bezzwrotny, więc nawet nie mogę odstąpić od tego przejazdu, tylko ewentualnie na drodze jakiegoś indywidualnego rozpatrzenia składać reklamację! Pani nie była w stanie mi na to odpowiedzieć i wcale się nie dziwię. Zostawiłam otwarte zlecenie na pomoc przy wsiadaniu z nadzieją, że być może drużyna będzie na tyle empatyczna i po prostu pomoże mi wnieść młodego na pokład.Coś jednak dalej budziło mój jaskółczy niepokój, weszłam na stronę internetową, przejrzałem warunki reklamacji, okazało się, że aby złożyć reklamację, należy również mieć zaświadczenie o rezygnacji z biletu, czego pani w kasie oczywiście mi nie dała, nie można czegoś takiego wygenerować poprzez stronę www, gdyż bilet został kupiony w kasie. Więc dalej, pakuję się znowu w auto, jadę na dworzec, wysiadam, wchodzę do centrum ICC, już bez witania, bo się dzisiaj rano witałyśmy. Proszę o formularz rezygnacji z przyjazdu. Pani spojrzała na bilety, już je kojarzyła i mówi:-no nie, na te bilety nie trzeba takiego formularza, bo one są bezzwrotne. Więc dopytuję, czy reklamacja będzie uwzględniona bez tego formularza, bo na stronie jest napisane, że bez rezygnacji reklamacje i zwroty nie są uwzględniane.- ale pani tego nie potrzebuję, bo ten bilet i tak nie może być zwrócony ani wymieniony.Poprosiłam o pieczątkę i podpis, pieczątka to zawsze coś. I jeszcze na odchodne powiedziałam tylko, że drużyna, którą pani umówiła do pomocy, nie może mi pomóc, bo nie mogą podnosić wózka z dzieckiem i wnosić go do pociągu, bo przepisy na to nie pozwalają. Pani zdziwiona odparła:- Pierwsze słyszę!Niczego innego się nie spodziewałam. Pani pokazała mi palcem gdzie mam iść i się dopytać. Uśmiechnęłam się i poprosiłam, aby sama się dopytała, bo to w jej interesie jest mieć wiedzę, która się „dzieli”. Dziękuję, do widzenia, nie polecam.Dzień wyjazduPrzyjeżdżamy na dworzec 7 rano, dziecko zapakowane szczelnie w kokon, bo temperatura - 7, ale na dworcu trzeba być 30 min wcześniej, jakoś damy radę, podchodzę do informacji i pytam o drużynę, wyłania się miła pani z miłym panem, w uniformach jak brygada antyterrorystyczna, spodnie bojówki z kieszeniami, wysokie buty na grubej podeszwie antypoślizgowej, czapki, rękawiczki kamizelki odblaskowe, naprawdę robi to wrażenie. Silni, zwarci i bojowi jak mawiał dziadek. Pomyślałam sobie, na pewno nie będzie problemu, jak, poproszę, żeby wnieśli młodego z wózkiem. Przyszliśmy naokoło dworca w Gdańsku, nie działa żadna winda ani schody, remont, przeszliśmy przez dwa szlabany, dostaliśmy się na peron, czekamy, czekamy, czekamy. Pociąg podjeżdża, otwierają się drzwi do naszego wagonu, z którego wyskakuje chwatki konduktor i zanim się obejrzałam łapie za wózek i wnosi go razem ze mną do pociągu. W tym momencie drużyna już była w tunelu, nawet nie zdążyłam im podziękować... Ani zapytać, czy pomogą. Dlatego umawiać się trzeba koniecznie 48 h wcześniej, bo taki jest ruch w interesie, a zakres pomocy to asysta w przejściu pod szlabanem.Sam przedział dla osoby na wózku i jego opiekuna bardzo wygodny, WARS działa, konduktor bardzo miły i uprzejmy no i toaleta również dostosowana do potrzeb. Weszłam, sprawdziłam, jak można by tutaj przewinąć takie dziecko jak Szymon, no nie da się, ale w rogu stoi coś dużego, przykrytego jakąś szarą płachtą. Pomyślałam to na pewno przewijak! I zabrałam się do zdejmowania tej płachty, po zdjęciu okazało się, że tam jest coś, co wygląda jak jakiś rodzaj drabiny albo barierki. Podnoszę, w sumie lekkie to, aluminiowe, może da się na tym jednak młodego przewinąć. Nagle dostrzegam napis, zaniemówiłam, „rampa do wysokościowych peronów”. Czyli jest rampa, jest w pociągu ukryta, nikt nie wie, że tam jest, nikt o tym nie informuje, nikt z tego nie korzysta, bo nie wie, pani w kasie nie wiedziała, pani na infolinii też, drużyna o tym nie wiedziała, konduktor powiedział, że sprawdzi, czy działa...Po przekroczeniu granicy dopytałam niemieckiego konduktora, czy będę mogła, skorzystać z tej rampy wysiadając w Berlinie. Powiedział, że nie mają przeszkolenia w obsłudze polskich platform, ale zobaczy, co da się zrobić. Na marginesie nawet nie sprzedał mi biletu, tylko się uśmiechnął. Dojeżdżamy do Berlina, ja już lekko struchlałam, bo nikt nie przychodzi z pomocą, żadnej informacji zwrotnej od niemieckiego konduktora, może zapomniał, może olał. Wyglądam nerwowo i próbuje zgadywać, z której strony pojawi się peron, nie wiem jak ustawić wózek przy drzwiach, jeszcze do wyniesienia fotelik samochodowy też około 16kg.Podjeżdżamy, zatrzymujemy się, widzę peron, widzę pustkę, nie ma nikogo, nie ma osoby, która miała nas odebrać, nie ma nikogo, kto mógłby nam pomóc, przerażona myślę, jak ja go teraz stąd wyciągnę?? Aż tu nagle podjeżdża łazik marsjański prowadzony przez starszego pana w czerwonym berecie i mówi:-Achtung! machen Sie frei platz, langsam, langsam. Młody już na platformie hydraulicznej zjeżdża w dół. Można? Można! Nie miałam okazji podziękować panu konduktorowi, podziękowałam panu od platformy. Poniżej zdjęcia, a więc jednak można zadzwonić z pociągu, wysłać taką pomoc bez 48-godzinnego zapasu.To już prawie koniec, ale ostatnim miłym akcentem była obsługa w niemieckiej kasie. Stoję w kolejce, podchodzę i proszę o bilet powrotny z Berlina, mówię, w czym rzecz, że ja i Szymek... Pani informuje mnie, żejako opiekun jadę za darmo, a Szymon ma ulgowy bilet jak każde dziecko. Już prawie odchodzę, a pani mówi, halo, halo, widzę, że mogę pani sprzedać bilet tańszy o10€, to jak pani pozwoli, to wycofam ten wcześniejszy bilet, nie mogę pani zrobić zwrotu na kartę, więc wypłacę pani gotówkę, jeśli się pani zgodzi? Wmurowało mnie, a kasjerka dopytuje czy mam jeszcze jakieś życzenia? Więc wspominam o pomocy z łazikiem marsjańskim. Pani zamówiła asystę, nie było żadnej ankiety i innych sprawdzających pytań, uprzedziła, że pomoc będzie tylko po stronie niemieckiej i spytała, czy potrzebuje pomocy w Gdańsku, bo może napisać adnotację, pomyślałam, fajnie by było, tylko czy ktoś przeczyta maila po niemiecku albo angielsku, czy wystarczą 48 h, aby to przetłumaczyć i zorganizować... Podziękowałam uprzejmie, jakoś sobie poradzę.PowrótBerlin HBF pan z platformą czekał, platformy były na dwóch końcach peronu, a nie jedna na dworzec. Wszystko szybko i sprawnie, wracamy. W Poznaniu po zmianie obsługi konduktorskiej zgłaszam, że będę wysiadać we Wrzeszczu i czy mógłby mi ktoś pomoc, bo w toalecie jest rampa i trzeba ja tylko zahaczyć. Pani powiedziała, że wróci z wiadomością i na pewno się uda, wróciła i potwierdziła, że ochrona dworca pomoże mi wysiąść. No to odetchnęłam z ulgą. Dojeżdżamy, czekamy w korytarzu, przed nami kilka osób, zastanawiam się, czy może już zdjąć plandekę z rampy, żeby było szybciej, poprosić, aby pasażerowie skorzystali z innego wyjścia, żeby nie przeciągać. W końcu Wrzeszcz peron, wszyscy wyszli, wyglądam, widzę mojego partnera, idzie w naszą stronę, ale nie ma nikogo z ochrony... Łapię fotelik, aby go wynieść, kładę na peronie, wracam po Szymka, a tu gwizd, świst i drzwi zamknęły się przed moim nosem, panika, krzyczę, ktoś inny też krzyczy. Pociąg stanął, konduktorka biegnie do nas i krzyczy. Dziecko w pociągu, nikogo z obiecanej pomocy nie ma, a pani mnie konduktor podbiega i przeprasza i mówi, że tam jest winda... winda z peronu do tunelu... ale najpierw trzeba wysiąść. Ochronabyła, ale na drugim końcu peronu, spotkaliśmy się po wejściu do tunelu, zapytałam, czy to nie oni minęli nam pomóc? Pani w mundurze straży ochrony kolei odpowiedziała, że nie i że są tu przypadkowo...EpilogGdzie my żyjemy? To nie miejsce na roztrząsanie całego kulawego systemu wsparcia, bo zamiast integrować, częściej wykluczmy osoby z niepełnosprawnością z życia społecznego. Zasłanianie się programem „Dostępność +” nie pomaga w praktycznym zastosowaniu tego, co powinno już działać, tego, co już jest dostępne. Jest obsługa — która nie potrafi sprzedać właściwego biletu, pomoc — która nie pomaga, rampa — o której istnieniu nikt nie wie, infolinia — która coś weryfikuje, ale po fakcie i w końcu konduktor—który zapomina, straż ochrony kolei — uktóra przypadkiem włóczy się po peronie... W sumie wszystko jest, ale z czapy i nie działa „Dostępność -”A przecież, to jedna firma, jeden biznes, jedna Polska, ale każdy ma gdzieś, następstwo tego, co robi, albo czego nie robi, ignorancja i całkowity brak odpowiedzialności.Przeczytałam ostatnio, że w ramach programu „Dostępność +” planowana, jest modernizacja 100 szlaków górskich i dostosowanie ich do potrzeb osób niepełnosprawnych, cudownie już jadę tam koleją!Mam nadzieję, że na tych szlakach będą również dostępne strzelnice i muzyczne ławeczki na 100-lecie niepodległości, bo jak twierdzi posłanka Krynicka:„Te strzelnice, Obrona Terytorialna, te ławeczki, to wszystko jest też dla osób niepełnosprawnych (...)”Szkoda, że wśród tych wszystkich atrakcji dla osób z niepełnosprawnością, nie znalazły się fundusze na kilka podnośników, zintegrowanie przekazu, rzetelnie przeszkolony personel, który z rozumieniem treści, komunikuje się po polsku.Czy to jest aż tak trudne?
Jeśli masz takiego psa, to niepotrzebny ci Pudzian, żeby wnieść zakupy do domu –
0:15
 –  Takie ItTrueStory z dzisiaj. Urząd. dole napis: opłatę można wnieść w kasie (1 piętro) przed podejściem do okienka. No to idę, żeby wszystko poszło sprawniej. - Chciałem wnieść opłatę za rejestrację .mochodu. - Ile? - Ale co ile? - Ile pan chce zapłacić? - No nie wiem, myślałem, że pani mi powie. - To jak pan nie wie, to niech pan najpierw idzie do okien. i dopiero do mnie wróci. - Ale tam na dole jest też napisane,ż ść opłatę przed podejściem do okienka. - Tak, ale jest też napisane, że w kasie nie udziela się informacji. - Ale jakich informacji? Ja nie ch, żadnych informacji. - Chce pan ode mnie informacji, ile trzeba zapłacić, a ja nie udzielam żadnych informacji. Obok, p, drugim okienku, stoi miody chłopak: - Nie wymienia pan tablic rejestracyjnych? To niech , powie, że chce zapłacić 81 złotych. - Niech pan nie podpowiadał - Ch, zapłacić 81 złotych. - Ale jak się o.że, że pan zapłacił nie tyle, ile trzeba, to nie odzyska pan pieniędzy. - Trudno, ch, zapłacić 81 złotych. - Dobrze, poproszę 81 złotych.
Świecie, dokąd zmierzasz? –
Katechetka zarzuciła 8-letniej Roksanie, że grzeszy, posiadając zeszyt do religii z kwiatem na okładce – "Staram się wytłumaczyć mojemu dziecku o co chodzi w spowiedzi, bo wydaje mi się, że nie do końca zostało im to wyjaśnione. Powiedziałam jej, że najważniejsze, aby była dobrym człowiekiem i kochała ludzi i nie robiła im złego. Wtedy moja Roksana odparła: „Ale pani katechetka powiedziała, że grzeszę nawet tym, że mam nieodpowiedni zeszyt do religii i to też kazała mi zapisać na kartce z grzechami”.Wiecie co? No szlag mnie trafił. Czy ktoś mi jest w stanie wytłumaczyć, jaki to jest grzech? Czy naprawdę nasze dzieci mają klęczeć na grochu i mieć zeszyty z papieru ekologicznego? I jaki to ma związek z przygotowaniem dziecka do Komunii Świętej? Poszłam do katechetki z pytaniem, co to ma wnieść w życie duchowe mojego dziecka. I co usłyszałam? „Zeszyt ma napis po angielsku i nie nawiązuje do religii”. Ręce mi opadły. Odpowiedziałam tak: „A mi się wydaje, że najważniejsza jest treść, a nie forma. A może Roksanka dostała ten zeszyt od ukochanej babci i jest dla niej ważny? A może nie mamy pieniędzy i akurat ma zeszyt taki, który jest najtańszy? Myślę, że to nie moja córka powinna zastanowić się nad swoimi grzechami”.Wiem… Nie powinnam mówić tego, ale nie mogłam wytrzymać. Tyle mówi się o tym, że Komunia to duchowe przeżycie, a niektórzy skupiają się na czymś takim jak zeszyt. I jaki to jest grzech? Czy ktoś jest mi w stanie to wytłumaczyć?
 –  Damian Małecki sejm logwniesienie lodówki kosztuje 40 złotych, w ramach tej usługi wnosi ją 2 mężczyzn, feministki w właściwy sobie sposób udowodniły, że wniesienie lodówki przez kobiety jest możliwe, tylko że w 4... wspaniale! zarobiłybyście Panie po 10 złotych, a Panowie po 20 złotych, nie tylko udowodniłyście, że nie jesteście gorsze, ale także pokazałyście, że gender gap to nie fikcja i za tą samą usługę zarobiłybyście mniej. Feminizm kończy się, gdy trzeba wnieść lodówkę na 4. piętro? Redakcja Kobieta WP udowadnia, że to bzdura
Warto "robić dobro" –  Jedna z piękniejszych historii, jakie usłyszałem od taksówkarza. Właściwie to najpiękniejsza <3Bayer taxi, kilka dni temu. Pan w okolicach pięćdziesiątki, ogolony na łyso, wielki, z wyblakłym już nieco tatuażem na przedramieniu. „Panie, wożę czasami taką babcię. 94 lata. Samotna, mieszka na Woli, cała rodzina zginęła w Powstaniu. Raz przyjechałem do niej na wezwanie, jakoś mnie polubiła, powiedziała, że zawsze już po mnie będzie dzwonić. Dzwoni raz - Panie Irku, na zakupy jedziemy. Jadę, babcia wychodzi, a tu sernik upieczony. Dla córki. Zapamiętała, że mam córkę i upiekła, specjalnie dla niej.Myślę sobie: jak ona w ten sposób, to ja też. I następnym razem, jak zadzwoniła, że jedziemy do przychodni, to przyjechałem z szarlotką. Woziłem ją potem nie raz i nie dwa. W domu u mnie była. Ja u niej. Kilka razy jej pomagałem zakupy wnieść. Zaprosiła na herbatę. Albumy pokazała „Wszyscy oni już nie żyją” - popłakała się. No sama babcia. Jak palec. Fajnie się z nią rozmawia, dużo opowiada. Zaprzyjaźniliśmy się bardzo.Zeszłego lata wybieraliśmy się z rodziną nad morze. Urlop zaklepany, zadatek zapłacony. I dwa dni przed wyjazdem dzwoni babcia. Że ma operację. I żeby ją zawieźć. I płacze. Że się boi.Pytam żonę, co robić. A żona: przecież dobrze wiesz, co. No wiem. Panie, zawiozłem rodzinę do Ustki. Przenocowałem i następnej nocy, o północku, ruszyłem do babci. Podjechałem pod kamienicę, zdążyłem się jeszcze chwilę zdrzemnąć, i 7:30 dzwonię, że jestem. Słowa jej nie powiedziałem, że przyjechałem z Ustki. Myślała, że jestem normalnie w pracy. Kurs wyszedł 32,40. Mam w domu paragon na pamiątkę, bo przecież to szaleństwo było, no sam pan powiedz. Za darmo bym ją zawiózł, ale babcia by się nie zgodziła. Ona zawsze płaci więcej, niż się należy. Taka jest. Zaprowadziłem babcię na oddział, przytuliłem. No jakbym kogoś z rodziny odprowadzał, mówię panu. I jak już ją wzięli, to w auto - i z powrotem do Ustki.Babcia wyszła po tygodniu, cała i zdrowa. Urlop mi się skończył, więc ją odebrałem już normalnie. Do dzisiaj nie wie, że wtedy specjalnie dla niej z Ustki leciałem”.
Prawdopodobnie najokrutniejsze zaoranie w dziejach /roastmena Reddicie. Ponoć dziewczyna próbowała się bronić po czym usunęła konto, więc widać trafione idealnie – Twoje implanty i błaganie o atencję tutaj jedynie uwidaczniają to co ty i wszyscy inni tu już podejrzewają..jesteś zakompleksiona.Zapewne bierze się to stąd, że zawsze kwestionujesz czy kiedykolwiek zdobyłaś coś swoją pracą. Większość ludzi pewnie daje ci to co chcesz, bo lubią na ciebie patrzeć. Ale to uczyniło cię bezbarwną, płytką i niezdolną by wnieść jakiś realny wkład do reszty świata.Twoje związki są powierzchowne. Twoje życie miłosne zawsze toczy się w cieniu zwątpienia. Czy on cię kocha? Czy tylko to jak wyglądasz? Gdybyś była oszpecona czy ktoś spojrzał by na ciebie za to kim jesteś?To dręczące uczucie wciąż popycha cię, by szukać dowartościowywania się. Każe ci spędzać czas na siłowni. Każe ci postować swoje zdjęcia w internecie dla atencji i pozytywnych komentarzy. Zanim się obejrzysz będziesz wyglądać jak Donatella Versace z osobowością jednej z jej torebek.Wypadniesz z centrum uwagi i dołączysz do grona starszych kobiet gęgających na młode dziewczyny z zazdrości i na mężczyzn za to, że już nie zwracają na ciebie uwagi.Powinnaś pracować nad tym, by stać się lepszą osobą zamiast polować na atencję na Reddicie, ale zapewne umrzesz młodo, a twój grób będzie tak płytki jak twoja osobowość Your implants and cry for attention on here only highlight what you and everyone else already suspect you are insecure Likely your insecurity stems from always questioning if you really ever earned anything by merit. Most people probably hand you things because they like looking at you. But that's made you vapid. shallow. and unable to perform in any way that adds true value in the world Your relationships are superficial. Your romance life atways has the shadow of doubt. Does he love you.. or how you look? If you were disfigured, would anyone give you a second glance based on personality? That nagging feeling will keep you looking for validation. It keeps you in the gym. It makes you post photos online looking for praise or positive attention. It keeps you going back for a nip here and tuck there. Before long you'll look like Donatella Versace with the personality of one of her handbags You'll shift from being the center of attention to being part of a gaggle of women who make rude comments ab0ul younger girls because you feel Jealous and rude comments about men who no longer pay attention to you. You'd be better served working on being a better person than hunting for attention on Reddit. but you'll likely die young and your grave will be about as shallow as your personality. ermalink source embed save save-RES report gate gold reply hide Odd comments  I was going to jerk off to this photo. But now I have to jerk off to this comment. Jesus.
Równouprawnienie kończy się w momencie, w którym trzeba wnieść pianino na czwarte piętro –
Mentalność urzędnicza wiecznie żywa –  Takie #TrueStory z dzisiaj. Urząd.Na dole napis: opłatę można wnieść w kasie (1 piętro) przed podejściem dookienka. No to idę, żeby wszystko poszło sprawniej.Chciałem wnieść opłatę za rejestrację samochodu.Ile?Ale co ile?Ile pan chce zapłacić?No nie wiem. myślałem. że pani mi powie.To jak pan nie wie. to niech pan najpierw idzie do okienka i dopiero do mniewróci.Ale tam na dole jest też napisane. że można wnieść opłatę przedpodejściem do okienka.Tak, ale jest też napisane, że w kasie nie udziela się informacji.Ale jakich informacji? Ja nie chcę żadnych informacji.Chce pan ode mnie informacji. ile trzeba zapłacić, aja nie udzielamżadnych informacji.Obok. przy drugim okienku. stoi młody chłopak: ~ Nie wymienia pan tablicrejestracyjnych? To niech pan powie, że chce zapłacić 81 złotych.Niech pan nie podpowiada!Chcę zapłacić 81 złotych.Ale jak się okaże. że pan zapłacił nie tyle, ile trzeba. to nie odzyska panpieniędzy.Trudno. chcę zapłacić 81 złotych.Dobrze. poproszę 81 złotych.
Gdy nie możesz wnieść swojego napoju na koncert –
Dlatego mężczyźni żyją krócej –
Powód jest banalnie prosty - by uniknąć kar. Przepisy jasno mówią: "Żadna osoba nie może wnieść zwierząt do transportu publicznego, chyba, że jest zamknięty w pojemniku" – Trzeba przyznać, że kreatywność ludzi nie zna granic
Lekcje chemii byłyby o wiele ciekawsze, gdyby tylko każdy nauczyciel potrafił wnieść do nich odrobinę magi –
Gdy po upojnej nocy poślubnej facet zobaczył swoją żonę, był w takim szoku, że zażądał rozwodu! – Cała historia miała miejsce w Algierii, podczas gdy młode małżeństwo spędzało swój miesiąc miodowy. Mąż obudził się obok swojej żony po naprawdę upojnej nocy poślubnej i doznał szoku! Obok niego leżała jakaś obca kobieta i od razu pomyślał, że to jakaś złodziejka. Po chwili zdał sobie sprawę z tego, że to jego żona tyle, że bez makijażu. Był rozczarowany, bo wcześniej zawsze wyglądała bardzo piękne i atrakcyjne.Wkurzył się tak bardzo, że postanowił wnieść oskarżenie przeciwko niej o "fałszerstwo i wykorzystanie fałszerstwa, nadużycie zaufania i oszustwo". Zażądał rozwodu i 20 tys. dolarów odszkodowania
Politycy obiecywali, że wyciągną wnioski z afery podsłuchowej – I słowa dotrzymali Nielegalne nagrania nie będą dowodami w sądzie, nawet jeśli będą dotyczyły najcięższych przestępstwpch, k publikacja: 17.06.2015 aktualizacja: 07:44wyślijdrukuj Sąd nie będzie mógł od 1 lipca stosować w procesie karnym dowodu zdobytego z naruszeniem prawa (fot. pixabay.com/succo) Na nic się przyda dokument wykradziony ze skrzynki pocztowej czy nagrania z podsłuchu. Sąd nie będzie mógł od 1 lipca stosować w procesie karnym dowodu zdobytego z naruszeniem prawa. W myśl art. 168a kodeksu postępowania karnego, będącego elementem dużej noweli, dowody takie zostaną zdyskwalifikowane – pisze „Rzeczpospolita”. Afera podsłuchowa? „Wprost”: nagrania kompromitują politykówTo nowość w Polsce, ale nie np. w USA, gdzie zakazane są wszelkie nielegalnie zdobyte dowody. Zdaniem Rzeczpospolitej nowy przepis nie tylko utrudni ściganie przestępców, prowadzenie procesów i śledztw, ale też odbierze wartość ostatnio ujawnionym nagraniom rozmów polityków. Redaktorzy gazety podkreślają, że są one np. podstawą śledztwa w sprawie Mennicy, a więc wątku zakusów władzy na wpływanie na prezesa tej spółki, o czym mówił były minister Bartłomiej Sienkiewicz w rozmowie z prezesem NBP. By nagrania te nie straciły wartości, prokuratura musiałaby wnieść akt oskarżenia przed 1 lipca br. co się nierealne.