Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 95 takich demotywatorów

Uzyskała doktorat na Uniwersytecie Harvarda i była profesorem zarówno na Uniwersytecie Princeton jak i Uniwersytecie Stanforda. Zmarła na raka piersi w 2017 r. w wieku 40 lat –
"Druha we mnie masz". Wyjątkowy projekt polskiej licealistki, dzięki której młodzi Ukraińcy i Ukrainki będą mogły się lepiej zaadaptować do życia w Polsce – Inicjatywa stworzona przez Marię Trybus łączy licealistów i studentów z Polski i Ukrainy. Na stronie "Druha we mnie masz" są dostępne dwie ankiety - jedna dla polskiego przyjaciela, druga dla ukraińskiego przyjaciela.Musicie w niej podać np. swoją płeć, wiek (żeby wziąć udział w akcji trzeba mieć ukończone 16 lat) czy miejsce zamieszkania. Wszystko po to, by jak najlepiej można było dopasować pomocowe pary.Trzeba też zaznaczyć, jaką formę pomocy chcemy zaoferować. Możemy pomóc po prostu spędzając czas z daną osobą lub udzielając jej wsparcia emocjonalnego. Możemy też wybrać bardziej "praktyczną" formę i np. pomagać uchodźcom w poruszaniu się po mieście. Musimy się też zastanowić, czy chcemy to robić zdalnie czy na żywo.Maria dostała wsparcie od 24 uniwersytetów z całego świata w tym takie renomowane uczelnie jak Oxford, Cambridge czy Yale. Do tej pory zgłosiło się ponad 1000 osób.
Stojąc w korku obroniła pracę magisterską – Na autostradzie A26 we Włoszech doszło do karambolu z udziałem czterech ciężarówek i 40 aut osobowych. Trasa była całkowicie zablokowana.W tym czasie na obronę pracy magisterskiej na uczelni w Genui jechała 23-letnia mieszkanka Turynu. Wraz z narzeczonym i rodziną wybrali się w drogę dość wcześnie, żeby spokojnie dojechać na czas. Niestety, korek, jaki utworzył się na autostradzie, skutecznie im to uniemożliwił.Jednak dziewczyna nie zamierzała się poddawać. Zadzwoniła do promotora, powiedziała, że stoi w gigantycznym korku i nie wiadomo, kiedy uda jej się dojechać na uczelnię. Szybko okazało się, że obrona pracy magisterskiej może się odbyć w samochodzie, w czasie wideokonferencji zorganizowanej za pośrednictwem specjalnej aplikacji.W ten sposób Włoszka obroniła się w aucie, a gdy blokada autostrady skończyła się, podjechała na uczelnię, żeby tylko zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie Na autostradzie A26 we Włoszech, pomiędzy Piemontem a Ligurią, doszło do karambolu z udziałem czterech ciężarówek i 40 aut osobowych. Trasa była całkowicie zablokowana.W tym czasie, jak podaje PAP, na obronę pracy magisterskiej na uczelni w Genui jechała 23-letnia mieszkanka Turynu, Elisa Santacroce. Wraz z narzeczonym i rodziną wybrali się w drogę dość wcześnie, żeby spokojnie dojechać na czas. Niestety, korek, jaki utworzył się na autostradzie, skutecznie im to uniemożliwił.Jednak dziewczyna nie zamierzała się poddawać. Zadzwoniła do promotora, powiedziała, że stoi w gigantycznym korku i nie wiadomo, kiedy uda jej się dojechać na uczelnię. Szybko okazało się, że obrona pracy magisterskiej może się odbyć w samochodzie, w czasie wideokonferencji zorganizowanej za pośrednictwem specjalnej aplikacji.W ten sposób Włoszka obroniła się w aucie, a gdy blokada autostrady skończyła się, podjechała na uczelnię, żeby tylko zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie
W 1850 roku Dymitr Mendelejew przeszedł około 1000 mil do Moskwy, aby złożyć podanie na uniwersytet, nie został przyjęty i poszedł do Petersburga, gdzie został przyjęty. Dzięki zdobytemu tam wykształceniu opracował układ okresowy pierwiastków –
Gimnastyk piecze domki z piernika i uczy dzieci, by zebrać pieniądze na studia w USA – Kacper Garnczarek – 18-letni gimnastyk z Katowic - dostał się na studia w USA. Dokładnie na uniwersytet w Pensylwanii. Wybór padł właśnie na tę uczelnie, bo jej sekcja gimnastyczna jest jedną z najlepszych na świecie. Utalentowany sportowiec miałby okazję pracy z najlepszymi. By wyjechać, 18-latek musi zebrać 48 tys. dolarów.Kacper walczy o swoje marzenia. By zebrać potrzebną kwotę, uczy dzieci, a także razem z rodziną wypieka domki z piernika.To był pomysł mojej cioci. Bardzo mi się on spodobał, bo nie chcę prosić tylko o pieniądze. Chcę na studia samemu zapracować, na tyle na ile będzie to możliwe. - podkreśla Kacper Garnczarek

Uczmy się od Mediolańczyków jak nie marnować żywności

 –  Szymon Bujalski - dziennikarz dlaklimatu...10.11 · O390 TON JEDZENIA, 780 000 POSIŁKÓW. HUBYŻYWNOŚCI W MEDIOLANIE RATUJĄ ŻYWNOŚĆW Mediolanie mają stanowisko wiceburmistrzaodpowiedzialnego za politykę żywnościową, a do2030 r. chcą zmniejszyć ilość bio odpadów opołowę. Tak poważnie traktują tam problemmarnowania żywności. A efekty tego są naprawdęzauważalne.W liczącym 1,3 mln mieszkańców Mediolaniedziałają trzy huby żywnościowe - każdy odzyskujepo ok. 130 ton żywności rocznie (350 kg dziennie),co odpowiada ok. 260 000 posiłków. Jedzenietrafia do nich z setek restauracji, pracowniczychkantyn i supermarketów.Pracownicy każdego węzła sami odbierająjedzenie, a następnie przekazują je organizacjompozarządowym, które rozdają posiłki najbardziejpotrzebującym (od seniorów po biedniejszychstudentów).Jedzenie jest odbierane i rozdawane lokalnie,więc nikt nie jeździ po nie kilkadziesiąt kilometrów,co niwelowałoby wiele korzyści z programu.Potrzebujący nie płacą za nie nic. „Zakupy"regulują wcześniej przedpłaconą kartą, którąotrzymali od odpowiednich służb.Nie ma też oczekiwania, że wszyscy przystąpiądo programu z czystej dobroci serca. Dlategosupermarkety, kantyny czy restauracje otrzymują20% rabatu na „podatek odpadowy".W ten sposób udaje się uniknąć 497 000 tonemisji CO2 rocznie (na etapach produkcji iusuwania zmarnowanej żywności).Ale huby dają nie tylko żywność. Osoby wtrudnej sytuacji mogą skorzystać też z różnegorodzaju kursów językowych, szkoleń, poradprawnych czy pomocy psychologicznej, a takżepomocy w opiece nad dziećmi.Za sukcesem programu stoi zespołowe i szerokiepodejście. Wszystko spinają władze miasta, ale wtworzenie Polityki Żywnościowej (przyjętej już w2015) r. oraz prowadzenie hubów i innychprojektów zaangażowane są uczelnie, organizacjepozarządowe i charytatywne, banki żywności czywreszcie sektor prywatny.Mediolan chce też dzielić się programem z innymi.Milan Urban Food Policy Pact podpisało już ponad200 miast z całego świata.Tak przemyślane podejście do problemuzostało ogromnie docenione. Mediolan otrzymałniedawno Earthshot Prize nagrodę w wysokości 1miliona funtów, którą przyznali książe William i sirDavid Attenborough. Pieniądze teraz oraz wsparciezaangażowanych w Earthshot ekspertów mająpomóc w tym, by mediolański program skuteczniejrozlał się po innych miastach świata.W mieście tym podejmowanych jest znaczniewięcej działań, dzięki którym ratuje się aż 1700 tonjedzenia rocznie. A aż 85% bio odpadów jestzbieranych selektywnie.Chcesz ciąg dalszy „jak to robią w Mediolanie"?Daj znać w komentarzu.Linki źródłowe w komentarzu. Foto: Food PolicyMilano.390 ton jedzenia,780 000 posiłków.Huby w Mediolanie ratujążywność.11111SZYMON BUJALSKIdziennikarz dla klimatu
W wieku 25 lat wachlarz zawodów moich znajomych okazał się być niezwykle szeroki: programista, cukiernik, operator kamery, dźwiękowiec, fotograf, kosmetyczka, nauczyciel tańca, menadżer w dużej firmie, didżej, instruktor jazdy... – Wszystkich nas łączy jedno: ukończyliśmy tę samą uczelnię, studiując ten sam kierunek: socjologię.
Rydzyk wymyślił nowysposób na kasę – To postać wyjątkowa. Jest kapłanem i ekonomistą w jednym. Teraz znalazł nowy sposób na zarabianie pieniędzy.Polski duchowny wymyślił plan, aby utrzymać stałe dofinansowanie, między innymi swojej uczelni.To tam zdradził kulisy swojego nowego planu''Mam taki pomysł, może zły. Ale ludzie wspierają Radio Maryja, jest tyle firm dobrych w Polsce. Nie mówię o tych spółkach Skarbu Państwa, bo dzisiaj jest taki rząd: dadzą, a jutro urwą i koniec, i leżymy. Trzeba być pewnym. Tak myślę, jak to zrobić. Może znajdą się takie spółki, a jest ich bardzo dużo: wspieraj uczelnię. Tak jest w Ameryce'' - tłumaczył ojciec Rydzyk.Przekonywał, że dodatkowe wsparcie finansowe powinno nastąpić jak najszybciej

Jeśli nie czujesz się doceniany w swoim związku, to prawdopodobnie doceniany nie jesteś

Jeśli nie czujesz się doceniany w swoim związku, to prawdopodobnie doceniany nie jesteś – Ojczym finansuje ślub przybranej córki, a prawda, którą ujawnia rozrywa mu serce!"Moja przybrana córka 3 sierpnia bierze ślub. Przez ostatnie sześć miesięcy planowanie wesela pochłonęło ją i jej matkę (mówię o „jej matce" ponieważ nie jesteśmy małżeństwem, chociaż żyjemy razem już 10 lat).Córka w zeszłym roku skończyła studiaOpłacałem czesne, pomimo, że był to uniwersytet stanowy, rachunek za naukę wyniósł ponad 40 tysięcy dolarów. Kupiłem jej samochód, by mogła dojeżdżać na uczelnię. Ona nie pracuje. Mieszkała z nami podczas studiów i po ich skończeniu".Od czasu do czasu w naszym życiu pojawiał się jej spłukany, biologiczny ojciec, a ona się do niego przymilała...Mimo, że nie łożył na jej utrzymanie, córka wciąż go kochała i chciała, by był częścią jej życia. Ale on zawsze opuszczał ją łamiąc jej serce. Nigdy nie dotrzymywał żadnych obietnic.Sala weselna mogła pomieścić 250 osób. Za wszystko płaciłem ja.Dałem im listę 20 nazwisk ludzi, których chciałem zaprosić. Powiedziałem znajomym, że dostaną zaproszenia prosząc, by zarezerwowali sobie ten terminNiedługo przed weselem spotkałem kolegę i zapytałem czy będzie na weselu. Powiedział mi, że dostał powiadomienie o ślubie, ale nie został zaproszony na wesele.Nie chciałem wierzyć. Powiedział, że ma zawiadomienie w samochodzie i mi je pokazał. Faktycznie, była to tylko informacja, że ślub się odbędzie, bez zaproszenia. Mało tego informowali o tym, moja partnerka, córka i jej ojciec. Nie było tam nawet mojego nazwiska!Byłem wściekły. Wróciłem do domu i zapytałem jak mogły mi to zrobić. Dowiedziałem się, że żadna z listy 20 osób nie została zaproszona, bo 250 miejsc to za mało nawet dla ich gości.Czułem się paskudnie.Nic już nie dało się zrobić, bo najważniejsze osoby w moim życiu już zostały obrażone. Moja partnerka powiedziała, że jeśli ktoś nie potwierdzi przybycia to wcisną kogoś z mojej listy, ale gdy to powiedziała poczułem się jeszcze gorzej, jakby dała mi tymi słowami w twarz...Następnego dnia była kolacja z przyszłymi teściami i gościem specjalnym „prawdziwym tatą". Podczas kolacji córka oświadczyła, że do ołtarza poprowadzi ją „prawdziwy tata".Spotkało się to z ogólnym poparciem i entuzjazmem. Posypały się ochy i achy : „To wspaniale", „Jakże to urocze", „W końcu to prawdziwy tata".Nie sądzę, bym kiedykolwiek w swoim życiu czuł się bardziej poniżony. Załamałem się, poczułem się zraniony do szpiku kości. Bałem się, że publicznie się rozpłaczę, albo dam upust, tłumionej przez lata, złości. Za wszelką cenę starałem się opanować i kiedy upewniłem się, że jestem w stanie mówić, wstałem i ogłosiłem, że chcę wznieść toast.Słowa wypłynęły ze mnie same, nie pamiętam dokładnie co powiedziałem, ale brzmiało to mniej więcej tak:Dźwięk łyżeczki obijającej się o szklankę„Zaszczytem było dla mnie, być częścią tej rodziny przez ostatnich dziesięć lat."Wymiana uśmiechów: och jak słodko...„W tym momencie swojego życia czuję, że mam wobec tu obecnych dług wdzięczności. Otworzyliście mi bowiem oczy na coś niezwykle ważnego."Ponownie wymiana uśmiechów...„Pokazaliście mi, że moja pozycja w tej rodzinie nie jest taka, jak mi się do niedawna wydawało."Teraz na twarzach pojawił się wyraz lekkiego zdziwienia i zaniepokojenia.„Dotychczas myślałem bowiem, że jestem głową tej rodziny i jej opiekunem, który cieszy się szacunkiem jej członków i którego prosi się o pomoc, kiedy jest ona potrzebna. Jednak okazało się, że jestem tylko bankomatem, który służy do wypłacania gotówki i niczego więcej.Jako, że zostałem pominięty jako gospodarz uroczystości zarówno na zaproszeniach, jak i podczas ceremonii, zrzekam się także moich finansowych zobowiązań, na rzecz obecnego tu mojego zastępcy - Prawdziwego Taty.Wznieśmy więc toast za młodą parę i ich nową drogę życia."Dopiłem drinka w otoczeniu pomruków, zduszonych westchnień, gestów niedowierzania i wyszedłem.Czy to samolubne?Miałbym wydać 40-50 tysięcy na ślub, na który nie mogę nikogo zaprosić? Którego nie jestem częścią? Mam dość tego wyzysku. Mam dość mojej pasierbicy, mam dość mojej partnerki.Zablokowałem jej karty kredytowe (nigdy nie pracowała odkąd jesteśmy razem).I tak już pokryłem sporą część wydatków.Chcecie „PRAWDZIWEGO TATĘ" na zaproszeniach, chcecie żeby prowadził do ołtarza i siedział obok przy głównym stole, w takim razie niech „PRAWDZIWY TATA" za resztę zapłaci.Z tego co słyszałem, moja była partnerka i jej córka chcą „nieco zmniejszyć skalę" przyjęcia i namówić rodziców pana młodego do udziału w kosztach... Ojczym finansuje ślub przybranej córki, a prawda, którą ujawnia rozrywa mu serce!"Moja przybrana córka 3 sierpnia bierze ślub. Przez ostatnie sześć miesięcy planowanie wesela pochłonęło ją i jej matkę (mówię o „jej matce" ponieważ nie jesteśmy małżeństwem, chociaż żyjemy razem już 10 lat).Córka w zeszłym roku skończyła studia. Opłacałem czesne, pomimo, że był to uniwersytet stanowy, rachunek za naukę wyniósł ponad 40 tysięcy dolarów. Kupiłem jej samochód, by mogła dojeżdżać na uczelnię. Ona nie pracuje. Mieszkała z nami podczas studiów i po ich skończeniu".Od czasu do czasu w naszym życiu pojawiał się jej spłukany, biologiczny ojciec, a ona się do niego przymilała...Mimo, że nie łożył na jej utrzymanie, córka wciąż go kochała i chciała, by był częściąjej życia. Ale on zawsze opuszczał ją łamiąc jej serce. Nigdy nie dotrzymywał żadnych obietnic.Sala weselna mogła pomieścić 250 osób. Za wszystko płaciłem ja.Dałem im listę 20 nazwisk ludzi, których chciałem zaprosić. Powiedziałem znajomym, że dostaną zaproszenia prosząc, by zarezerwowali sobie ten termin.Niedługo przed weselem spotkałem kolegę i zapytałem czy będzie na weselu. Powiedział mi, że dostał powiadomienie o ślubie, ale nie został zaproszony na wesele.Nie chciałem wierzyć. Powiedział, że ma zawiadomienie w samochodzie i mi je pokazał. Faktycznie, była to tylko informacja, że ślub się odbędzie, bez zaproszenia. Mało tego informowali o tym, moja partnerka, córka i jej ojciec. Nie było tam nawet mojego nazwiska!Byłem wściekły. Wróciłem do domu i zapytałem jak mogły mi to zrobić. Dowiedziałem się, że żadna z listy 20 osób nie została zaproszona, bo 250 miejsc to za mało nawet dla ich gości.Czułem się paskudnie.Nic już nie dało się zrobić, bo najważniejsze osoby w moim życiu już zostały obrażone. Moja partnerka powiedziała, że jeśli ktoś nie potwierdzi przybycia to wcisną kogoś z mojej listy, ale gdy to powiedziała poczułem się jeszcze gorzej, jakby dała mi tymi słowami w twarz...Następnego dnia była kolacja z przyszłymi teściami i gościem specjalnym „prawdziwym tatą". Podczas kolacji córka oświadczyła, że do ołtarza poprowadzi ją „prawdziwy tata".Spotkało się to z ogólnym poparciem i entuzjazmem. Posypały się ochy i achy : „To wspaniale", „Jakże to urocze", „W końcu to prawdziwy tata".Nie sądzę, bym kiedykolwiek w swoim życiu czuł się bardziej poniżony. Załamałem się, poczułem się zraniony do szpiku kości. Bałem się, że publicznie się rozpłaczę, albo dam upust, tłumionej przez lata, złości. Za wszelką cenę starałem się opanować i kiedy upewniłem się, że jestem w stanie mówić, wstałem i ogłosiłem, że chcę wznieść toast.Słowa wypłynęły ze mnie same, nie pamiętam dokładnie co powiedziałem, ale brzmiało to mniej więcej tak:Dźwięk łyżeczki obijającej się o szklankę.„Zaszczytem było dla mnie, być częścią tej rodziny przez ostatnich dziesięć lat."Wymiana uśmiechów: och jak słodko...„W tym momencie swojego życia czuję, że mam wobec tu obecnych dług wdzięczności. Otworzyliście mi bowiem oczy na coś niezwykle ważnego."Ponownie wymiana uśmiechów...„Pokazaliście mi, że moja pozycja w tej rodzinie nie jest taka, jak mi się do niedawna wydawało."Teraz na twarzach pojawił się wyraz lekkiego zdziwienia i zaniepokojenia.„Dotychczas myślałem bowiem, że jestem głową tej rodziny i jej opiekunem, który cieszy się szacunkiem jej członków i którego prosi się o pomoc, kiedy jest ona potrzebna. Jednak okazało się, że jestem tylko bankomatem, który służy do wypłacania gotówki i niczego więcej.Jako, że zostałem pominięty jako gospodarz uroczystości zarówno na zaproszeniach, jak i podczas ceremonii, zrzekam się także moich finansowych zobowiązań, na rzecz obecnego tu mojego zastępcy - Prawdziwego Taty.Wznieśmy więc toast za młodą parę i ich nową drogę życia."Dopiłem drinka w otoczeniu pomruków, zduszonych westchnień, gestów niedowierzania i wyszedłem.Czy to samolubne?Miałbym wydać 40-50 tysięcy na ślub, na który nie mogę nikogo zaprosić? Którego nie jestem częścią? Mam dość tego wyzysku. Mam dość mojej pasierbicy, mam dość mojej partnerki.Zablokowałem jej karty kredytowe (nigdy nie pracowała odkąd jesteśmy razem).I tak już pokryłem sporą część wydatków.Chcecie „PRAWDZIWEGO TATĘ" na zaproszeniach, chcecie żeby prowadził do ołtarza i siedział obok przy głównym stole, w takim razie niech „PRAWDZIWY TATA" za resztę zapłaci.Z tego co słyszałem, moja była partnerka i jej córka chcą „nieco zmniejszyć skalę" przyjęcia i namówić rodziców pana młodego do udziału w kosztach...
Studenci od 1 października wracają na uczelnie – Minister edukacji i nauki uchylił rozporządzenie w sprawie czasowego ograniczenia funkcjonowania niektórych podmiotów systemu szkolnictwa wyższego i nauki w związku z zapobieganiem Covid-19. Studenci i doktoranci wrócą więc na uczelnie. Jak jednak podkreślają przedstawiciele ministerstwa, w razie zwiększenia się liczby zachorowań możliwe będzie ponowne wprowadzenie ograniczeń, m.in. kształcenia w trybie hybrydowym, zaś w skrajnym przypadku również powrót do nauki zdalnej
List przypadkiem znalazła studentka. Znajdował się on w starym podręczniku do embriologii zwierząt. W liście tym dziadek pisze do wnuczki: – "Kochany Skarbie. Dowiedziałem się, że nie przyjedziesz na święta, więc wysyłam Ci witaminy. Bierz 1 szt. dziennie, żeby opakowanie otworzyć, należy mocno nacisnąć nakrętkę i obrócić w lewo. Słodycze są uzupełnieniem pudełka, wybrałem te, które najbardziej lubisz.""Wszyscy się cieszymy, że złapałaś rytm i masz dobre oceny z zaliczeń i egzaminów, najważniejsze to w terminie zaliczyć wszystko i mieć spokojne wakacje do dyspozycji. W tym roku będziemy robić częstsze wypady samochodem – pisze dalej mężczyzna."Po tym jak informacje o liście podał Uniwersytet Wrocławski, zgłosiła się jego adresatka. To list mojego dziadka, nieżyjącego już Zdzisława Nowosielskiego z Elbląga, do mnie. W 97 r. byłam studentką II roku weterynarii na AR i widać, przygotowywałam się z embriologii. Niesamowita niespodzianka, wzruszająca. Pozdrawiam uczelnię. ps. Czy list mogę odzyskać?” – napisała absolwentka Uniwersytetu.
Podczas obrony zalało im uniwersytet. Studentom nie przeszkodziło to w świętowaniu jednego z ważniejszych dni w życiu – Tym absolwentom Uniwersytetu Jagiellońskiego zła pogoda nie była straszna. Postanowili wykorzystać ją najlepiej jak się da. Bo w końcu niewiele osób może wspominać ten dzień w podobny sposób. Studenci nadmuchali materac i przepłynęli na nim pod uczelnię.Eleganckie buty odłożyli na bok, podwinęli spodnie od garnituru i korzystali z uroków kałuży, która zalała uniwersytet
0:20
Od razu indoktrynacja. A to przypadek jest... –
Kent Washington był pierwszym czarnoskórym zawodnikiem w polskiej lidze koszykówki. – Jego przygoda z Polską zaczęła się w 1976 roku kiedy to jego ówczesna uczelniana drużyna Uniwersytetu Southampton przyjechała do Polski grać przeciwko klubom z rodzimej ligi. Jedynym zespołem z jakim przegrali był Start Lublin. Po tym meczu trener Startu Zdzisław Niedziela zaproponował mu grę, lecz nie doszło do żadnych ustaleń a jedynie wymienili się adresami.W 1978 skończył uczelnię. Przez trzy tygodnie trenował z Los Angeles Lakers, ale kontuzja nogi uniemożliwiła mu występy w NBA. Nie dostał się także do drużyny ligi szwedzkiej. Napisał list do trenera Startu, na który otrzymał natychmiastową odpowiedź i przyleciał do Polski. Przez 3 lata grał w Starcie Lublin oraz przez 2 kolejne sezony w Zagłębiu Sosnowiec (zdobył 2750 punktów w 146 meczach). Jest trzykrotnym brązowym medalistą Mistrzostw Polski w koszykówce. Pierwszym triumfatorem plebiscytu "Sportu" na najlepszego koszykarza ligi w sezonie 1979/1980. Uczestniczył nawet w konsultacjach polskiej kadry. Po 5 latach spędzonych w Polsce wyjechał do Szwecji gdzie przez 12 lat grał w klubach z Linköping, Luleå i Växjö.Zagrał epizod w "Misiu" jako Ryszard Ochódzki w młodości oraz jest pierwowzorem postaci Abrahama Lincolna, bohatera filmu Czarodziej z Harlemu.
Coraz trudniej czuć dumę z bycia Polakiem –  Jest sobie kraj, w którym:- wyrzuca się z uczelni profesorówbez podania powodów- nauczyciele i dyrektorzy są karaniza poprowadzenie uczniów nalekcje o Konstytucji- minister nauki i edukacji jesthomofobem narodowo-katolickim-"patrioci" plują na laureatkęNagrody Nobla- posłowie śmieją się, gdyposłanka mówi o okaleczeniach isamobójstwach dzieci LGBT+- kurator nazywa najstarszą polskąuczelnię "agencją towarzyską"- arcybiskup zostaje sołtysem
Minister Edukacji i Nauki wraz z Ministrem Finansów, Funduszy i Polityki Regionalnej podpisali list w sprawie powołania uczelni kształcącej kadry resortu finansów – To musi być nauka jakiejś bardzo kreatywnej księgowości, skoro istniejące uczelnie ekonomiczne nie wystarczają
No to się zaczęło! Zwolniono niemal wszystkich profesorów z rzeczywistym dorobkiem z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie (w tym Janusza Majcherka). Wiadomo już po co tej władzy były wcześniejsze emerytury. Do ideologicznych czystek – Po sądach i mediach - pora na uczelnie. Absolwenci szkół Rydzyka, wychowankowie ks. Guzy i innych z KULu, a także teologowie i egzorcyści stosowani będą zajmować miejsca na uczelniach. Szykuje się rewolucja kulturalna - naukowa w stylu Mao.                                                               - Magdalena Środa

Trafny wpis Mentzena na pierwszą rocznicę wprowadzenia lockdownu:

 –  Sławomir Mentzen1tSSnnpo5hn clcgnsodozrn.ed  · Dzisiaj mamy pierwszą rocznicę wprowadzenia lockdownu na 14 dni. Pamiętacie to? Politycy i dziennikarze przekonywali, że jak wysiedzimy w domu przez 14 dni, to wirus sobie pójdzie gdzie indziej. Rząd zamknął wszystko, miasta wymarły, ludzie w pełnej dyscyplinie siedzieli w mieszkaniach. Minęło najpierw 14 dni, potem kolejne 60, potem przyszły wybory, wirus sobie według premiera poszedł, ale niestety jesienią znowu wrócił. Dlatego rząd sięgnął po stare i sprawdzone metody, czyli zamknął siłownie, gastronomię, turystykę, Giertycha, kulturę uniwersytety i szkoły. Tym razem oszczędził lasy, fryzjerów, kosmetyczki i kasyna. Wirus oczywiście nie zniknął, bo zniknąć nie mógł. Zamykając szkoły i hotele, wbrew popularnym zabobonom, nie przegania się wirusa. Ciemnota postępuje, więc spodziewam się, że na którejś z kolejnych konferencji, Niedzielski nakaże nam łapanie się za guzik na widok kominiarza i zakaże przechodzenia pod drabiną.Minął rok zamknięcia i jest gorzej niż było. Nic to siedzenie w domach nie dało. To był rok bez wykładów, bez lekcji, bez wesel, bez rozrywki. Szlag trafił już i tak niską dzietność, wzrosła liczba depresji, problemów psychicznych, dzieci się przykuły już na stałe do komputerów. Kiedyś w naszej części świata kolejne pokolenia tkwiły w zbrodniczym i absurdalnym systemie, żyjąc iluzją, że kiedyś zbudują komunizm. Teraz mamy to samo, ale odległą niczym horyzont wizją jest brak wirusa. Od roku żyjemy w zawieszeniu. Nie da się nic planować, nie wiadomo co nas czeka, nie wiadomo nawet czy kiedykolwiek będzie jeszcze normalnie. Straszy się nas jakąś nową normalnością. To nie jest żadna nowa normalność czy jakiś nowy ład. To jest stara komuna. Kiedyś Czesław Miłosz pisał: "Zaglądali do kufrów, zaglądali do waliz, nie zajrzeli do dupy - tam miałem socjalizm." Teraz poszliśmy krok dalej i nawet tam zaglądają, póki co w Chinach, ale nie widzę powodu, żeby Niedzielski nie wprowadził tego pomysłu również i u nas. Nie nazwę nigdy normalnością tego, co tu się od roku wyprawia. Jakieś paszporty szczepionkowe na kiju, ograniczenia w podróżowaniu, kwarantanny, codzienne ogłaszanie przez media liczby testów pozytywnych, zamknięte stadiony, uczelnie, szkoły i miejsca rozrywki. Nie mówiąc już o pomysłach przedstawianych co chwilę przez tę bandę kretynów z tytułami naukowymi, przedstawianych w mediach jako doradcy rządu. To co się dzieje, leży bardzo daleko od normalności.Ile to jeszcze będzie trwało? U nas pewnie długo. Nie żyjemy w przywiązanym do wolności Teksasie, Polacy widocznie lubią, jak się ich terroryzuje, zamyka, zamaskowuje i zakazuje wszystkiego. Istotna część naszego masochistycznego społeczeństwo dobrze zgrała się z tym sadystycznym rządem. Jedni i drudzy czerpią jakąś dziwną satysfakcję z dalszego brnięcia w to szaleństwo. Jak do masochistów dodamy ludzi naiwnych, którzy dalej wierzą, że to się za 14 dni skończy, to okazuje się, że nawet wybory nic nie zmienią, bo entuzjaści tej nowej normalności nas po prostu przegłosują. A potem kupią garnki i pościel w telezakupach, przeczytają swój horoskop, a na koniec zalegną przed TVP i TVN, by czerpać pogłębioną wiedzę o świecie i być na bieżąco z tym, jakie gusła w tym miesiącu mają przegonić wirusa.
Kiedy nie dostałeś się na amerykańską uczelnię, bo dostałeś więcej punktów niż afroamerykańscy uczniowie, a to już przejaw rasizmu –
Uczelnie wojskowe z zakażeniami po wizytach ministra obrony narodowej Błaszczaka. MON ukrywa dane – Z informacji Onetu wynika, że w Akademii Wojsk Lądowych (AWL) we Wrocławiu jest już ponad 600 osób zakażonych koronawirusem. Trudna sytuacja epidemiczna panuje też w Wojskowej Akademii Technicznej (WAT) w Warszawie - twierdzą nasze źródła.W obu uczelniach wirus zaczął się błyskawicznie rozprzestrzeniać po inauguracjach roku akademickiego z udziałem ministra obrony Mariusza Błaszczaka. Dziś poinformował on, że jest zakażony koronawirusem.Nieustannie słychać Morawieckiego i Niedzielskiego, by Polacy zaczęli przestrzegać ich zaleceń, maseczki, dystans, higiena, a oni co?