Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 438 takich demotywatorów

Na zdjęciu widzimy radosnego chłopca, który trzyma w rękach nowo konsolę Sony PlayStation w wersji Dual Shock – Ubrany w piżamę i kamizelkę z logo San Francisco 49ers, Obok konsoli znajdują się gry, w tym Spyro the Dragon, jeden z kultowych tytułów PlayStation z lat 90. Cała scena emanuje nostalgicznym klimatem końca ubiegłego wieku, kiedy pierwsze PlayStation było jednym z najbardziej pożądanych prezentów dla dzieci i nastolatków PlayStationDUAL SHOCK.PlayStationSONYDeme Disc esideSEPlayStation
Rozkminy Bartusia –  Wczesny ranek. Bartuś siedzi w majtkachi koszulce. Nie umył jeszcze twarzy ani nieuczesał włosów. W ręku trzyma szklankęz sokiem jabłkowym, który wygląda jakwhisky. Jego twarz wyraża nienawiść dowszystkiego. Chciałby powiedzieć:,,Mamjuż ko wa dosyć tego waszego pojanegoprzedszkola", ale nie może.Nie potrafi jeszcze wymówić,,r".
Podczas próby aktorka grająca scenę z Janem Kobuszewskim, zauważyła kawałek nitki na jego rękawie – Jako straszna pedantka nie mogła się powstrzymać przed jej zdjęciem, nie wychodząc przy tym z roli.Na następną próbę pan Jan już celowo miał kawałek nitki na rękawie. I znowu "Pan wybaczy, panie radco. Niteczka" i tak zdejmowanie nitki z rękawa wrosło w rolę.Jak łatwo się domyślić, na premierze pan Kobuszewski miał w wewnętrznej kieszeni dużą szpulkę białych, wyjątkowo mocnych nici (koniec przeciągnięty przez rękaw).Znów "Pan wybaczy, panie radco. Niteczka" i dalej jak z rzepką "Ciągnie i ciągnie, wyciągnąć nie może".Urwać nitki nie daje rady, próbuje przegryźć, nic z tego, publiczność coraz bardziej rozbawiona.Wreszcie szpulka się skończyła. Aktorka trzyma w rękach wielki kłąb nici, a Kobuszewski, z kamienną twarzą, nachylił się do niej i z wyraźną pretensją wyszeptał:- Sprułaś mi gacie
 –
Do niespełna dziewięćdziesięcioletniego amanta polskiej sceny Tadeusza Plucińskiego, podszedł znajomyi podekscytowany powiedział: – ''Panie Tadeuszu, jak pan się wspaniale trzyma!''.Na to aktor spokojnie: ''Szkoda, że mnie pan nie widział, gdy się puszczałem!’'
W Łapach do kontroli policja zatrzymała 38-latka, który szybko ukrył narkotyki... w buzi – Plan prawie doskonały. Niestety, nie powiódł się, bo zdradziły go wypchane policzki jak u chomika i niewyraźna mowa. Okazało się, że trzyma w ustach foliowe zawiniątko a w nim 5 gramów marihuany Zondam rozmołyzadłokatem 💡 WIĘCEJ
Źródło: www.kryminalki.pl
I to jest poezja – Trzyma w napięciu i jest dreszczyk są momenty Delikatnie zsunął jejmajtki na bok...145Dzięki temu reszta jej skarpetekzmieściła się w szufladzie.
TV Republika trzyma swój poziom – Choroszcz wzywa 12www.BANDICAM.COMWESPRZYJNAS!WNA ŻYWORREPUBLIKA1KLIK.PLRREPUBLIKAZA 15 DNI22:18 E /// SWIAT: UE NAŁOŻYŁA KOLEJNE SANKCJE NA BIAŁORUS ZA REPRESJE WOBEC SPORECREPUBLIKA
0:29

Dziś opowiem wam, dlaczego lepiej jeździć komunikacją miejską niż drogim autem

Dziś opowiem wam, dlaczego lepiej jeździć komunikacją miejską niż drogim autem – Parę dni temu kumpel (nazwijmy go Mati) pochwalił mi się, że ma nowy samochód w leasingu. Otóż wziął go w prostym celu - po to aby laski na niego leciały. Na niego, to znaczy na samochód, a przy okazji na Matiego. Powiedziałem mu, że wątpię aby to zwiększyło jego powodzenie, ale życzę mu powodzenia. Mati na to zaproponował, że podjedziemy do pierwszego lepszego klubu na Piotrkowskiej i sprawdzimy kto poderwie więcej dziewczyn. Zgodziłem się na ten zakład z dwóch powodów. Po pierwsze, raz na jakiś czas dobrze jest wyjść z domu choćby po to żeby wypić piwo. A po drugie, wiedziałem że Mati i tak nie ma ze mną szans.Mati solidnie się przygotował, założył najlepszą koszulę, podjechał na myjnię. Ja za to nie przygotowałem się wcale, wyszedłem z domu tak jak stałem, a raczej tak jak siedziałem w mojej piwnicy jak co dzień.Mati podjechał po mnie i wyszedłem. Muszę przyznać że jego fura świetnie się prezentowała, chyba dołożył dodatkowe 8 zł na wosk i nabłyszczanie. Podsunąłem mu pomysł, żebyśmy pojechali do jakiegoś klubu dla studentów, gdzie będzie dużo dziewczyn w wieku 20-25 lat. Mati stwierdził, że to dobry plan i wyruszyliśmy do centrum. Akurat w jednym z klubów odbywały się połowinki czy coś, więc Mati stwierdził że wchodzimy.Taktyka Matiego na podryw była prosta. Miał taki patent, że stoi w klubie przy barze, i trzyma w ręce kluczyki od swojej fury. Trzyma je w taki sposób, żeby wszyscy widzieli logo - tak żeby z daleka było widać czym jeździ. Stoi tak i zagaduje do dziewczyn. Ja w tym czasie korzystając z okazji, zamówiłem sobie jedno piwo, a później z nudów drugie. Muszę przyznać, że sposób Matiego nawet się sprawdzał. Nasz wędkarz miłości za pomocą swojej przynęty powoli zbierał wokół siebie coraz większą ławicę dziewczyn.Ja jednak byłem przekonany, że jego plan w pewnym momencie może zostać pokrzyżowany przez pewien niefortunny szczegół. Bowiem przecież przeciętny student nie jeździ samochodem, więc nie zna się na motoryzacji i nie ma pojęcia, ile kosztuje filtr oleju albo wymiana opon, a co dopiero rata leasingu na cały samochód.Mimo wszystko, początkowo taktyka Matiego wydawała się skuteczna. Już prawie oczarował jedną koleżankę która szczególnie wpadła mu w oko, i dał mi sygnał do wyjścia. Wyciągałem portfel żeby zostawić jeszcze napiwek barmanowi, i w tym momencie przypadkiem na blat wypadł mi bilet 90-dniowy normalny na okaziciela na wszystkie linie strefa 1+2 (kosztuje 744 złote). Wokół nas na chwilę zapanowała cisza i ludzie spojrzeli w moim kierunku. Próbowałem jakoś szybko zakryć ręką tak żeby nie było widać, ale wszyscy w mgnieniu oka zauważyli co to było.Ta koleżanka, która jeszcze przed chwilą flirtowała z Matim, podeszła do mnie i powiedziała: "Heeejjj Anon, jestem Kasia, mogę postawić ci drinka?". Po chwili wszystkie dziewczyny które Mati wokół siebie zgromadził, zaczęły się do mnie uśmiechać i stopniowo przenosić swoją uwagę z Matiego na mnie. Pytały mnie czym się interesuję, co porabiam w weekendy i zapisywały sobie mój numer.Cóż, krótko mówiąc, Mati wrócił do domu sam swoim drogim autem w leasingu. Z resztą, do jego cabrio na siedzenie pasażera zmieściłaby się maksymalnie jedna poderwana laska. Ale na pewno nie zmieściłoby się tam 60 studentek, które tamtej nocy zabrałem do siebie tramwajem.Jeśli ktoś z was czekał w zeszły weekend na przystanku i nie mógł wsiąść bo był pełny wagon, to przepraszam
Źródło: www.facebook.com
To byłby hit wśródprezentów pod choinkę –  SPIERDALAJW SPRAYUTrzyma idiotów ichujów z dala odciebie aż do 4godzin
Trzyma w napięciu... –
0:42
Bo taka miłość zdarza się tylko raz –  Staruszek (83 1.) trzyma za rękę swoją umierającążonę (82 1.). Oboje zmarli w odstępie kilku godzinod siebie, ale byli ze sobą do samego końca30 см
Młody pickup zaniepokojonynieznanym otoczeniem trzyma się blisko matki ucząc się jak podróżować ze stadem –
 –  7 PROSTE EP00KOCIE MAZONowy JorkAZSEEDHarry Styles
 –  Wojciech Chmielarz - pisarz4 godz..>Proszę nie ignorować tego posta, bo jest ważny!Kiedy dzisiaj rano wychodziłem rano z psem, wsadziłem rękę do kieszeni kurtki iznalazłem tam dwa kasztany. Jednak poprzedniego wieczora, kiedy odwieszałem jąna wieszak, w tej kieszeni były trzy kasztany. Przez noc jeden kasztan zniknął.Co się stało?Chyba wszyscy wiemy.Przedszkolaki.Szanowni Państwo, apel ode mnie - wstańcie teraz i upewnijcie się, że drzwi odwaszych domów, mieszkań są na pewno zamknięte. I to na wszystkie zamki. Bowystarczy chwila nieuwagi i te małe dranie wślizgną się do środka i ukradną WamWasze kasztany.Pamiętajcie - bezpieczeństwo przede wszystkim!Opis zdjęcia: dłoń autora, w której trzyma dwa kasztany
Ja nie płaczę, to ty płaczesz.... – „Przygarnąłem 17 września młodego psa bez chipa i obroży, gdyż biegał po ulicy Przemysłowej w Kamionce ( Piaseczno -mazowieckie). Pomimo ogłoszeń w internecie nikt się po niego nie zgłosił. I nikt go nie szukał. To bardzo fajny pies. Taki wierny. Oddany. Trzyma się nie ogrodzonej posesji i mnie. W nocy śpimy przy drzwiach, które ma otwarte. Jest do adopcji. Dlaczego? Choruję na raka i mieszkamy nielegalnie w pustostanie. Ja z wyboru. Tu jest pięknie. Zielono. Cicho. Nikt nie przychodzi. Oprócz kotów i lisów, saren i innych zwierząt. Ale pies powinien mieć normalny dom. Stabilny. Czuję się dobrze i pracuję dorywczo w ogrodach,ale kiedyś rak mnie pokona. Każdy kiedyś musi umrzeć. Ale pies jest młody i może nagle zostać sam. Trafić do schroniska. Może na całe życie? Dlatego chcę zdążyć znaleźć mu dom. Jaki Razor jest? Tak ma na imię. Jest ciekawy świata. Odważny.Bystry. Spostrzegawczy. Bardzo mądry.Próbuje mnie czasami bronić. To nie jest typ uciekiniera. Jego wyrzucili. Siedział w zasadzie koło Biura Rachunkowego, dostał pić od pracownic i jeść. I nie chciał już stamtąd odejść. Ewidentnie szukał domu. Kiedy pracownicy poszli na parking kilkaset metrów dalej pies powędrował za nimi. Miał nadzieję, że go wezmą. Pracownicy wsiedli do samochodów i pojechali do domów. A on siedział sam pod bramą parkingu. Tam go znalazłem. Miałem już kupioną smycz, obrożę, Fiprexa, miskę i 2 kg suchej karmy. Zapiąłem psa i pies jest ze mną. 736 314 713”Tylko proszę, nie wykorzystujcie numeru do robienia sobie żartów.
Źródło: www.facebook.com
+18
Ten demotywator może zawierać treści nieodpowienie dla niepełnoletnich.
Zobacz
 –  Pamiętam, jak babcia zostawiła nas z bratemna działce pod opieką dziadka, bo musiałagdzieś wyjechać. Mieliśmy wtedy po osiem lat.Położyliśmy się spać, ale zamiast zasnąć,gadaliśmy i wygłupialiśmy się. W końcu dziadekpowiedział:— Śpijcie. Jutro rano pobudka, a śniadaniebędzie o dziewiątej.Ale my mieliśmy to wywalone. Zasnęliśmydopiero po północy. Dziadek budzi nas o 8:30:Pobudka, śniadanie o dziewiątej.-Tak, tak, dziadku... — burknęliśmyi poszliśmy dalej spać.Wstaliśmy dopiero o jedenastej. Szopaz jedzeniem zamknięta, a klucze dziadektrzyma w kieszeni. Zawsze to babciapodgrzewała nam śniadanie nawet pięć razy,więc myśleliśmy, że teraz będzie podobnie.- Dziadku, a śniadanie?- Śniadanie było o dziewiątej — odpowiedziałspokojnie.Pokręciliśmy się trochę po domu stwierdzając,że no trudno, jakoś przeżyjemy.Dziadku, idziemy nad rzekę.- Idźcie. Obiad o pierwszej.Poszliśmy. Wracamy o wpół do trzeciej,a szopa nadal zamknięta.Dziadku?Kolacja będzie o siódmej - odpowiedział,jakby nigdy nic.Po kąpieli w rzece byliśmy głodni jak wilki, tymbardziej że nie jedliśmy jeszcze nawetśniadania. Znaleźliśmy za szopą mały schowek,a w nim dwa trzylitrowe słoiki z masłem.No i dwóch głodnych ośmiolatków zaczęło jeśćto masło prosto ze słoika, palcami.O siódmej już grzecznie siedzieliśmy przy stole.Dziadek nałożył nam kaszę gryczaną. Zacząłemjeść, ale brat odsunął swoją miskę:Dziadku, ja takiej kaszy nie jem. Babcia robimi sypką.Dziadek spokojnie zabrał miskę:Śniadanie będzie o dziewiątej.Nie, dziadku, nie zabieraj. Zjempowiedział szybko.Następnego dnia już po pierwszej pobudcesiedzieliśmy przy stole o dziewiątej. Takie tobyło wychowanie. Wystarczył jeden dzień, bezkrzyków, kazań i bez użycia siły...
Aktor Tadeusz Pluciński wspominał spotkanie z Janem Himilsbachem: – - Mieszkałem przed laty przy Piwnej (Warszawa), niedaleko Zapiecka i sklepu z kryształami. Wychodzę któregoś dnia przed dom, a idzie Janek i trzyma stos talerzy. Całą górę, dłońmi od spodu, a od góry przytrzymuje ten stos brodą. Zobaczył mnie i chrypi:- Tadek!Ja:- O, Janek, cześć, co tam, co tu robisz o tej porze?Janek:- No, no, cholera jasna. Bierz te talerze, przytrzymaj.Biorę, trzymam jak on, pod brodą, a on dalej:- Tadek, byłem tu k… wczoraj, ale żeśmy tak do dna poszli, do podłogi, i k…, rozp… całą zastawę, wybiłem wszystkie talerze, no i wiesz, jako dżentelmen odkupiłem i niosę, tylko nie pamiętam, k…, gdzie to było, gdzieś k… w rynku, ale k…, gdzie?’’ - Mieszkałem przed laty przy Piwnej (Warszawa), niedaleko Zapiecka i sklepu z kryształami. Wychodzę któregoś dnia przed dom, a idzie Janek i trzyma stos talerzy. Całą górę, dłońmi od spodu, a od góry przytrzymuje ten stos brodą. Zobaczył mnie i chrypi:- Tadek!Ja:- O, Janek, cześć, co tam, co tu robisz o tej porze?Janek:- No, no, cholera jasna. Bierz te talerze, przytrzymaj.Biorę, trzymam jak on, pod brodą, a on dalej:- Tadek, byłem tu k… wczoraj, ale żeśmy tak do dna poszli, do podłogi, i k…, rozp… całą zastawę, wybiłem wszystkie talerze, no i wiesz, jako dżentelmen odkupiłem i niosę, tylko nie pamiętam, k…, gdzie to było, gdzieś k… w rynku, ale k…, gdzie?’’
Traktuj innych tak, jak sam chciałbyś być traktowany –  Wracam do domu i natykam się na kłótnię.Żona krzyczy, córka krzyczy, ledwo je uspokoiłemi wysłuchałem.Kontekst jest taki, że moja żona ma siostręi siostrzenicę, które bardzo lubią żyć na cudzy koszti po kilku sytuacjach zabroniłem żonie pomagać imfinansowo. Moja żona nigdy nie chciała pracować, janatomiast dobrze zarabiam, ale nie zamierzam karmićdarmozjadów, tym bardziej że nasza córka, choćmłodsza od siostrzenicy, to pracuje dorywczo istudiuje. Żona czuje się niezręcznie nie pomagającsiostrze, więc wymyśliła oryginalne rozwiązanie -zaczęła zaopatrywać siostrzenicę w ubrania i innerzeczy. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to,że zabierała te rzeczy naszej córce, mówiąc: „Trzebasię dzielić, nie bądź skąpa, oni potrzebują pomocy".Moja córka ma charakterek, więc nie poskarżyła sięmnie, tylko po kolejnym zniknięciu rzeczy z jejgarderoby po prostu zebrała do dwóch dużych torebnajładniejsze ubrania mamy i zawiozła je do ciotki,mówiąc:,,Mama wam oddaje, mówi, że wam siębardziej przydadzą". Ta oczywiście bardzo się ucieszyłai nawet po kłótni odmówiła zwrotu rzeczy. Żonakrzyczy na córkę, córka trzyma się swojego, że matkasama kazała wszystkim się dzielić, no i co z tego,że teraz mama ma mniej ubrań.Krótko mówiąc, śmiałem się jak nienormalny.Uspokoiłem żonę, poparłem córkę, a teraz myślę,że chyba trzeba się rozwieść, bo nie wiadomo, czymjeszcze żona będzie chciała podzielić się ze swojąrodzinką.

Oda do bagi.., baming.., bading..., badmintona

 –  Łukasz Najder1 dniNiewiele spośród przyjemności dostępnychparom w średnim wieku może równać się z długąpartią badmintona. Badminton jest czynnościądwuosobową, tantryczną, miłą i niekosztowną. Wprzeciwieństwie do tenisa czy ping-ponga, swoichformalnych i estetycznych pobratymców, niewymaga ani stołu, ani też połaci ziemi obsypanejtartą cegłą bądź obsianej trawą. Można teżobejść się bez siatki. Wystarczą dwie rakiety ilotka. Ideałem jest sprzęt tradycyjny, taki właśnie,jaki trafił nam się w kurpiowskim agro, w którymrezydujemy od tygodnia z okładem. Nicnowoczesnego - drewno, napis DDR. Nieźle,pomyślałem, wpadłszy przez ów akronim wnastrój sebaldowski, rozpadły się w pył imperia,włosy Ericha Honeckera, liczne kultowe zespołymuzyczne i masywne pomniki z granitu, a tunaciąg wciąż trzyma. Mocne żyłki to podstawa,rzecz najpierwsza. To one zapewniają płynnośćgry i ten nieziemski dźwięk, jaki wydobywa z nichakuratnie obciążona lotka. Lotka bowiem niemoże być lekka. Taką zniesie natychmiast wiatr,obali gęstsze powietrze, przy nazbyt słabymuderzeniu, zatrzyma się taka lotka w pół drogimiędzy rywalami, legnie niczym liść. A tym, conależy z gry w badmintona uzyskać nie jestprzecież wcale żaden wynik albo czyjaśprzewaga, lecz rytm, płynna, jednostajna wymianaod czasu do czasu wstrząsana łobuzerskim,podstępnym smeczem lub kosmicznym lobem -urozmaiceniem harmonii, nie popisem. Wbadmintonie z udziałem zakochanych przeczulenierudyci mogą zobaczyć co zechcą - lotkę jakosynogarlicę, rakiety jako spracowane lutnie, dwienieidealne postacie z wyciągniętymi rękoma jakotaneczne figury z grafik Picassa. Sam wolękrajowe odniesienia. Kiedy więc teraz gramy zMałgosią w tym naszym szesnastym rokuzwiązku, wzbierają mi w głowie słowa KazimierzaGórskiego, ta praktyczna mądrość trenerska,którą można odnieść zarówno do sytuacji naboisku, ale też i do przyjaźni, miłości, wspólnejprzyszłości, zaufania i bycia razem - „ty do mnie,ja do ciebie".
 
Color format