Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 52 takie demotywatory

Ja, siedząca i myśląca na co wydam pieniądze, których nie mam i nigdy mieć nie będę –  ਕਰ ਦ
Kujawsko - pomorskie. W Kamieniu Krajeńskim dzieci z niepełnosprawnością intelektualną z Domu Pomocy Społecznej szorują na kolanach posadzkę w kościele. Nadzoruje ich zakonnica siedząca na krześle. –  3809333w
Jechałem dziś metrem, stoję sobie pośrodku wagonu i kątem oka popatruję na dziewczynę siedząca przede mną. Baaardzo sympatyczna, seksowna, do biustu bym się przytulił, całą dobę bym z łóżka nie wychodził, potem przerwa na kielicha i kolejna doba... – I nagle ona podniosła na mnie swoje piękne oczy,rześko wstała i powiedziała:- Dziadziu, niech sobie dziadzio usiądzie! owskaM1 MŁOCINY•68ul. Puławska← Młociny0Al WilanowskaATE
 –  Moja teściowa kiedyś bardzo się na mnie obraziłai przez pół roku nie pokazywała w naszym domu.Gdy mieliśmy się przeprowadzać, poprosiliśmy jąo pomoc. Miała pójść na około dwugodzinnyspacer z naszym małym synkiem, podczas gdy jamiałam przenosić wszystkie nasze rzeczyz mieszkania do samochodu i z samochodu donowego mieszkania. Przyszła i kiedy ja pakowałamw pokoju obok rzeczy synka, ona zdążyłarozpakować wszystkie podpisane i gotowe dowyniesienia pudełka! Wchodzę do salonuz dzieckiem, a teściowa siedząca w pie dolniku,który sama zrobiła, mówi do mnie, że pokaże mi,jak prawidłowo powinnam zapakować rzeczy.Myślę sobie, że skoro jest taka mądra, to niechsama wszystko pakuje. Wzięłam dzieckoi wyszłam. Napisałam do męża, że jego matkapostanowiła pakować pudełka zamiast mnie, więcza trzy godziny przyjadę już do nowegomieszkania.Teściowa nie spodziewała się, że obrócę się napięcie i wyjdę, myślała, że będzie mogła mniepouczać i dawać swoje ,,świetne" rady. A zamiasttego musiała sama wszystko upychać pokartonach, a następnie znosić je z trzeciego piętrana dół po schodach, bo nie mieliśmy windy.Przy czym musiała się sprężać, bo przyjechał jużsamochód, więc nie miała czasu na prawidłoweukładanie rzeczy w pudełkach. Do nowegomieszkania też wszystko musiała wnieść sama.A mogła sobie spokojnie spacerowaćz wózkiem i pić kawkę, do tego planowaliśmyzapłacić jej za opiekę.Była strasznie oburzona moim zachowaniemi pożaliła się na mnie całej rodzinie od stronymęża, która również wylała na mnie wiadropomyj. W każdym razie nie ma tego złego...Dzięki tej sytuacji przestała już wtrącać sięw nasze sprawy.
Wypadek z pijanymi policjantkami – Do wypadku doszło w Łodzi 8 sierpnia, ok. godz. 20 na skrzyżowaniu ulic Aleksandrowskiej z Rydzową. Kierujący BMW 24-letni mężczyzna wjechał na światłach w dwa samochody, Nissana i Mercedesa. Ranna została kobieta z Nissana. Badania alkomatem wykazały, że sprawca i poszkodowana są trzeźwi. Okazało się jednak, że w Mercedesie za kierownicą siedziała policjantka pod wpływem alkoholu, podobnie jej koleżanka siedząca na miejscu dla pasażera. Wobec obu kobiet wszczęto postępowania dyscyplinarne. Prowadząca mercedesa ma zostać wydalona ze służby. W jej organizmie wykryto 0,3 promila alkoholu. Wobec drugiej wyciągnięte zostaną konsekwencje przewidziane przepisami STOPCHAM
 –  Palę sobie w pokojuNagle dociera do mnie, żeśmierdzi tu jak z popielniczki,więc biegnę do kuchni po garnekTo była pierwsza rzecz, która miwpadła do głowyNagle słyszę jak moja matkawstaje z kanapy i idzie domojego pokojuOtwiera drzwi i drze się, żeśmierdzi tu papierochamiI wiesz co ona wtedy zobaczyła?Mnie siedzącą, ku wa, napodłodze i palącą swoje zdjęcianad garnkiem. A kiedy zapytałamnie, co ja odpie dalam,powiedziałam jej, że chcę zacząćnowe życie
 –  savannah@savcostanzaLaska siedząca obok mnie na zajęciachdała mi łyka swojego picia, bo usłyszałajak mówię, że chce mi się pić... Niespodziewałam się wziąć łyka wódki zsokiem żurawinowym o 9 rano...
W wyniku naszej drobnej kolizji moja żona siedząca z tyłu straciła twarz –
Źródło: reddit.com
 –  Do tramwaju wchodzi facet z ogromnym psem. Piesjest na krótkiej smyczy, ma kaganiec na mordzie, alemimo to widać po nim, że jest dobrze wychowanyi posłuszny. Siedząca obok mnie okoto 5 letniadziewczynka zaczyna szeptać o czymś ze swoją mamą.Nagle wstaje i podchodzi do tego faceta. Pyta go czymoże dać psu żelkę. Facet mówi, że zapyta najpierwpsa. Schyla się do niego i coś szepcze mu na ucho.Pies stucha uważnie i patrzy na dziewczynkę.Następnie porusza uchem. Facet podnosi się i mówi:"Niestety nie ma ochoty. Mówi, że za mata dla niego".Dziewczynka kiwa głową i wraca zamyślona do mamy.Po chwili styszę jak mówi do niej: "Kto jest za maty?Ja czy żelka?"
Jechałem dziś metrem, stoję sobie pośrodku wagonu i kątem oka popatruję na dziewczynę siedząca przede mną. Baaardzo sympatyczna, seksowna, do biustu bym się przytulił, całą dobę bym z łóżka nie wychodził, potem przerwa na kielicha i kolejna doba... – I nagle ona podniosła na mnie swoje piękne oczy, rześko wstała i powiedziała:- Dziadziu, niech sobie dziadzio usiądzie!
Zabawka jest także dostępna w Polsce, więc czekamy na reakcję naszych tropicieli szatanizmu –
Zdjęcie ukraińskiej kobiety karmiącej 3-miesięczne  dziecko piersią podczas trwającej wojny z Rosją stało się inspiracją do stworzenia ikony Madonny z dzieciątkiem. Ikona przedstawia matkę siedzącą pod mapą ukraińskiego metra. Mapa ta jest tłem dla aureoli, która znajduje się nad głową kobiety –
 –
Oddział Ukrainek z Kijowa – Ukraińskie kobiety, ochotniczki, czekają na transport do Kijowa aby włączyć się do walki w obronie miasta. Julia siedząca w środku jest nauczycielką, pozostałe dziewczyny nie chciały opowiadać o sobie. "Nie jest ważne kim byłyśmy kilka dni temu, Wszystkie teraz jesteśmy Ukrainkami!" mówią krótko. W mojej głowie pojawiają mi od razu obrazy z Powstania Warszawskiego 1944, kiedy Polskie dziewczyny zakładały biało-czerwone opaski i ruszały w bój... To zdjęcie jest tak samo przerażające jak HEROICZNE i wspaniałe... Fotografia znakomitej amerykańskiej fotoreporterki Lynsey Addario, która przebywa na Ukrainie robiąc zdjęcia dla amerykańskiego New York Times
Źródło: ON THE MOVE
Bohater z podstawówki – 11-letni Maks z Jaworza uratował kobietę w hipotermii.Maks wracał do domu z treningu piłki nożnej, kiedy zauważył siedzącą na przystanku kobietę. Zaniepokoiły go jej przemoczone buty i opuszczona głowa. Chłopiec rozpoznał objawy hipotermii, wiedział, że trzeba działać szybko. Pamiętał, że w takiej sytuacji trzeba osobą potrząsnąć i mówić do niej głośno. Zapytał też tatę swojego kolegi, który zatrzymał się na przystanku o koc termiczny, który ten na szczęście zawsze wozi w samochodzie. Chłopak owinął kobietę kocem i poczekał na przyjazd karetki.Karetka przyjechała po 20 minutach.Wiedział, jak ma się zachować, ponieważ jego klasa przerabiała pierwszą pomoc na lekcjach.''Czytałem też o tym w książkach survivalowych. Ta pani straciła przytomność, później zauważyłem, że wolno oddycha. To przedostatni etap, z organizmu powoli odchodzi ciepło i nie można się bronić''.Brawo Maks jesteś bohaterem! 11-letni Maks z Jaworza uratował kobietę w hipotermii.Maks wracał do domu z treningu piłki nożnej, kiedy zauważył siedzącą na przystanku kobietę. Zaniepokoiły go jej przemoczone buty i opuszczona głowa. Chłopiec rozpoznał objawy hipotermii, wiedział, że trzeba działać szybko. Pamiętał, że w takiej sytuacji trzeba osobą potrząsnąć i mówić do niej głośno.
 –  Jestem prawie w 6 miesiącu ciąży, brzuch mam bardzo duży, bo spodziewam się bliźniaków. To, że nikt nie ustępuje miejsca w transporcie już mnie nie dziwi, ale jeden incydent zapadł mi głęboko w pamięci. Jadę tramwajem i czuję, że zaraz zemdleję, stoję cała blada, a nogi mi się trzęsą... Kobieta siedząca przede mną podnosi wzrok i współczująco pyta: "Źle się pani czuje?" Ja mówię: "tak", a ona na to: "No to może niech pani wysiądzie i się przewietrzy." Dziękuję za radę, dobra kobieto.
"W zeszłym roku mój syn i ja mieliśmy okazję wysłuchać wypowiedzi dwóch weteranów II wojny światowej w jego liceum. Nie wiedziałem, że będę świadkiem jednej z najbardziej wzruszających chwil, jakie kiedykolwiek widziałem. – Pierwszy z mężczyzn, który przemówił, Thomas Berg, stacjonował w Pearl Harbor, kiedy Japończycy zaatakowali w 1941 roku.Z zadziwiającą jasnością i ogromną szczegółowością mówił przez prawie godzinę o tym, jak przeżył ten fatalny dzień 78 lat temu, załamując się łzami w pewnym momencie z emocjonalnego wspomnienia.Drugi dżentelmen, Thomas Hart MacElwee, służył na łodzi podwodnej podczas lądowania w Normandii.Słuchaliśmy, jak przykuci do siebie, jak zabrał nas ze sobą na plażę Omaha wiele lat temu.Pod koniec wystąpienia miała miejsce sesja pytań ze strony publiczności.To, co wydarzyło się później, było jak scena z filmu.Siedząca w głębi sali starsza kobieta cicho uniosła rękę, po czym wstała.- Byłam tam - powiedziała z obcym akcentem.Cały pokój odwrócił się, by spojrzeć na kobietę. „Byłam w Holandii. Wsunęli pod nasze drzwi kartkę z informacją, żebyśmy zostali w środku. Notatka z informacją, że przyjedziecie. Aby nas uratować.”Głos kobiety zaczął się łamać, kiedy zwracała się do weteranów, jakieś 75 lat później. „I ZROBILIŚCIE TO. Uratowaliście nas i chciałam tylko powiedzieć… DZIĘKUJĘ”.A potem po prostu się załamałem i rozpłakałem.Dla wszystkich tych młodych chłopców, którzy stracili życie… chłopcy niczym nie różniący się od mojego 17-letniego syna siedzącego obok mnie.Płakałem, ponieważ czasami uważam za pewnik, że mieszkam w kraju, w obronie którego zginęło tak wielu ludzi. Płakałem z wdzięczności za tych, którzy to zrobili.Ponieważ w końcu, pomimo naszych różnic, WSZYSCY jesteśmy Amerykanami.Dzielimy się tą historią.Jestem bardzo wdzięczna mojemu synowi, że mógł zobaczyć, poczuć, jak ożywił się kawałek tej historii.I mam nadzieję, że wyjdzie na ten świat z głębszym docenieniem wolności, której nigdy nie powinniśmy brać za pewnik.Mam nadzieję, że zapamięta ofiary jakie żlożono na ołtarze wolności. Mam nadzieję, że wszyscy to zrobimy"
To już jest wyższy poziom absurdu, nawet jak na państwo z dykty i kartonu –  OnetŚląskBezprecedensowy wyrok. Maszynista skazany na więzienie za śmiertelne potrącenie kobietyNa rok więzienia w zawieszeniu za nieumyślne spowodowanie śmierci został skazany maszynista Kolei Śląskich. Sprawa dotyczy tragedii, która miała miejsce na szlaku kolejowym między Rybnikiem a Raciborzem 7 grudnia 2018 r. - Wyrok jest skandaliczny. Czy maszyniści mają odtąd omijać osoby znajdujące się na torach? – pyta sarkastycznie Leszek Miętek, szef Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych w Polsce, z którym rozmawiał portal rybnik.naszemiasto.pl.Do tragedii doszło 7 grudnia 2018 r. nad ranem. Pociąg Kolei Śląskich jadący z dworca w Rybniku w kierunku Raciborza. W pewnym momencie maszynista poczuł silne uderzenie. Pociąg potrącił wówczas siedzącą na torach 84-letnią kobietę.Po analizie monitoringu, mężczyzna został oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci. Sąd Rejonowy w Raciborzu skazał go na rok więzienia w zawieszeniu. To pierwszy wyrok skazujący dla maszynisty w Polsce za potrącenie osoby postronnej na torach. Skazany maszynista przez 33 lata pracował w Kolejach Śląskich. Od wyroku złożono apelację, a walka o oczyszczenie maszynisty z zarzutów trwaWyrok na łamach portalu rybnik.naszemiasto.pl skomentował Leszek Miętek, szef Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych w Polsce. - Maszynista nie widział kobiety siedzącej na torach. Była w ciemnym ubraniu, było jeszcze ciemno, a na torach trwały roboty torowe – tłumaczył Miętek.

Marcin Meller o pożegnaniach:

 –  DŁUGIE POŻEGNANIE       Dawno, dawno temu mój kumpel przeżywał srogi miłosny zawód. Tak się złożyło, że zbliżał się Sylwester, co oczywiście nie poprawiało mu nastroju. Wybraliśmy się więc razem na huczną imprezę do mojej przyjaciółki Pauliny. Było jeszcze grubo przed północą, kiedy przed zajmowaną przeze mnie kanapę zatoczył się ubrany w zimową kurtkę rozczarowany kochanek, mający już ewidentnie mocno w czubie  i z emfazą godną rzymskiego senatora ogłosił wszem i wobec:  - Marcin mój przyjacielu! Przyszedłem się pożegnać,  wyrzucają mnie!  - Kto cię wyrzuca? – zapytałem zdziwiony, bo mimo, że kumpel był zadziorem,  nie zauważyłem żadnej bijatyki.  - Paulina mnie wyrzuca mój przyjacielu, tak, gospodyni mnie wyrzuca! – potrząsnął dramatycznie głową.  - Ale za co?  - Za prawdę! Za to, że prawdę jej powiedziałem! – przyjaciel był coraz bardziej wzburzony.  - A jaką to prawdę jej powiedziałeś?  - Najprawdziwszą! Że wszystkie kobiety to kurwy mój przyjacielu! – wykrzyczał dramatycznie i w tym momencie zarejestrował siedzącą obok mnie dziewczynę. Natychmiast ukłonił się szarmancko i dodał – Oczywiście z wyjątkiem ciebie Marysiu!  - po czym ruszył chwiejnie w stronę drzwi wejściowych.  Wybiła północ, składaliśmy sobie tłumnie życzenia, kiedy nagle ktoś mnie  walnął w plecy z siłą Obelixa, że mało płuc nie wyplułem i zanim się obróciłem, usłyszałem znajomy głos i frazę:- Marcin mój przyjacielu, przyszedłem się pożegnać,  wyrzucają mnie! – kolega ewidentnie od blisko dwóch godzin krążył po imprezie, cały czas w kurtce, żegnając się z każdym i głosząc swą krzywdę męczennika za prawdę, przy czym zapomniał, że jak w „Dniu świstaka” już odbyliśmy tę rozmowę. Było to w sumie niesamowite, bo powtórzył słowo w słowo swoją diagnozę relacji męsko-damskich i dokładnie w tym samym momencie zauważył  stojącą obok mnie koleżankę, tyle że teraz miast się skłonić  podniósł  otwarte dłonie w przepraszającym geście i rzekł:  - Oczywiście z wyjątkiem ciebie Marysiu! – I ruszył w stronę drzwi wejściowych.   Poszedłem poprosić gospodynię o amnestię, impreza była piękna, irytacja nieco jej przeszła, chociaż wielce się zdziwiła, że delikwent nadal szaleje na kwadracie. Powiedziała, żeby kumpel przeprosił, a przynajmniej się zamknął, to nie będzie musiał wychodzić. Popędziłem przekazać mu dobre wieści zanim faktycznie wyjdzie nawalony na mróz, co mi się udało. Może Was zaskoczę, ale o ile wcześniej cierpiał, tak teraz się naprawdę potężnie wkurwił. Wygłosił płomienną mowę, w której jasno wyłożył, że nie ma za co przepraszać, bo to jego krzywdzą za głoszenie prawdy, milczeć również nie będzie, bowiem prawda i honor milsze są mu niż jakieś sylwestry, za prawdę i honor życie dać warto, wiedział o tym Skrzetuski, wiedział Leonidas, wiedzieli samuraje, więc tym bardziej warto wylecieć z imprezy, na której hołduje się hipokryzji, zakłamaniu i dulszczyźnie o obrażaniu przyjaciół nie wspominając. I zaczął żegnać się ze mną po raz trzeci.  Może Was zaskoczę, może na  Waszych twarzach odmalują się szok i niedowierzenie, może stracicie wiarę w boski porządek rzeczy, ale kiedy miksowałem się z sylwka po trzeciej nad ranem, kumpel nadal się żegnał. Potem się dowiedziałem, że zamykał imprezę dopijając z gospodynią resztki.  A dlaczego wspominam tę historię z zamierzchłej przeszłości? Bo pierwsza mi przyszła do głowy, kiedy zacząłem myśleć o pożegnaniu. Mimo, że łza się w oku kręci, smuteczek duszę przepełnia o miejsce walcząc z nostalgią, to pierwsze kurde co mi do miłującego wszelkie absurdy i surrealizmy łba przychodzi, to błazeńska akcja z imprezy.  Bo ja się żegnam kochani. To mój ostatni felieton w „Newsweeku” i sam nie wierzę w to co piszę. Bo to wiele pięknych lat było, wielkich wzruszeń i epickich gównoburz, za co z całego serca dziękuję Tomkowi Lisowi. Nie tylko za gościnę na łamach „Newsweeka” a wcześniej „Wprost”, ale przede wszystkim za to, że do pisania felietonów mnie namówił, a nawet zmusił. I okazało się, że polubiliśmy się z tym specyficznym gatunkiem twórczości.   I teraz w blisko pięćsetny piątek odkąd zacząłem pisać Wasze ulubione felki, powtórzę za klasykiem: „Dzień dobry. A na wypadek gdybyśmy się już potem nie widzieli – także dobry wieczór i dobranoc.”                                     The EndPS. Moje odejście z „Newsweeka” wynika z tego, że 16 listopada obejmę funkcję redaktora naczelnego Wirtualnej Polski.
Moja praca jest tak siedząca, że kiedy jadę do domu komunikacją miejską,to już jest fitness –