Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 253 takie demotywatory

Rząd i politycy podwyższyli sobie pensje o 60%, a ratownicy medyczni otrzymają 4,4% –

24 listopada 2009 roku, John Edward Jones udał się z rodziną i przyjaciółmi do jaskini Nutty Putty w stanie Utah. Choć nie chodził już po jaskiniach wiele lat, to był doświadczonym grotołazem i wiele razy wcześniej wybierał się na takie wycieczki

24 listopada 2009 roku, John Edward Jones udał się z rodziną i przyjaciółmi do jaskini Nutty Putty w stanie Utah. Choć nie chodził już po jaskiniach wiele lat, to był doświadczonym grotołazem i wiele razy wcześniej wybierał się na takie wycieczki – Już jako dziecko często eksplorował różne jaskinie z ojcem i bratem. Kiedy więc dotarli w kilka osób na miejsce i weszli do jaskini, postanowił wejść w szczeliny głową do przodu.Miał zamiar pełzać w bardzo ściśniętej jamie, otoczony setkami metrów niewzruszonej skały. Nawet jego ręce nie mogły poruszać się swobodnie.Chciał dostać się do Bob’s Push, małej szczeliny która doprowadzi go do większej przestrzeni w której będzie mógł zawrócić. Niestety pomylił się i skierował się do Ed’s Push, odnogi bez wyjścia.Widząc przed sobą większą, bardziej otwartą część jaskini, w której mógłby lepiej manewrować swoim ciałem, wślizgnął całe ciało trochę dalej.John był przekonany, że jest we właściwym tunelu i dotrze do przestrzeni w której będzie mógł się swobodnie poruszać. Jednak, im bardziej zagłębiał się, tym bardziej się blokował.Zdał sobie sprawę, że jego klatka piersiowa jest zbyt szeroka i wypuścił całe powietrze z płuc. Dzięki temu wsunął się jeszcze troszeczkę do przodu.Powrót do normalnego oddychania sprawił, że klatka piersiowa rozszerzyła się. John się zablokował.Na szczęście brat Johna go znalazł i postanowił mu pomóc – bezskutecznie.Po próbie wyciagnięcia John osunął się jeszcze głębiej.Zgodnie ze źródłami jego brat wrócił na szczyt jaskini, do powierzchni i wezwał ratowników. Ratownicy przybyli wkrótce potem i dotarli do niego 25 listopada 2009, ok godziny 12:00.W tym momencie John był już uwięziony przez 3 męczące i duszne godziny.Przez kolejne 24 godziny, przybyło kilkudziesięciu ratowników. Podano mu walkie-talkie dzięki czemu mógł rozmawiać. Dzięki temu wiemy jaka tragedia rozgrywała się w jego głowie.Mógł się komunikować z rodziną i innymi. Wspólnie się modlili.136 ratowników próbowało wydostać Johna. Jak podaje caveheaven próbowano za pomocą klinów zmontować system linowy by go wydobyć. System niestety nie wytrzymał, John się zapadł niżej.John był zbyt ciężki.Próbowano wiercić skałę, ale w ciągu półtorej godziny skuto zaledwie ok. 12 cm. Wydobycie go na sile było niemożliwe, przez pozycje, która go blokowała.John się dusił, jako, że wisiał do góry nogami. Była to walka z czasem.Nie mając nadziei na ratunek, John zaczął dopuszczać do siebie myśl, że umrze. Prosił by go uratować dla dzieci i rodziny.Jak podają źródła, Stres poddawał jego serce wielkiemu wysiłkowi, które musiało pracować w warunkach duchoty, ścisku, braku ruchu i z głową skierowaną w dół.John powoli, bezwzględnie się dusił. Nie mógł oddychać i nie mógł się ruszać. Masywne skały krępowały każdy najmniejszy jego ruch. Ratownicy byli bezsilni. Krótko przed północą 25 listopada 2009 John zmarł z powodu zatrzymania akcji serca.Na dół zszedł medyk, żeby stwierdzić zgon. Jego rodzinie nie było jednak dane go pochować.Po tej tragedii jak podaje NBC jaskinia Nutty Putty została zawalona za pomocą wybuchów i zalana betonem, by już nikt do niej nie wchodził. Skrępowane ciało Johna pozostawiono w środku.Jego ostatnie słowa miały brzmieć:"Nie wyjdę już stąd, prawda?"
11 września w Warszawie odbędzie się protest wszystkich pracowników ochrony zdrowia, po którym powstanie Białe Miasteczko 2.0 –
Podsumujmy: – - 2,5 miliarda PLN na Pałac Saski- 9,3 miliarda PLN na Centralny Port Komunikacyjny- 23 miliardy PLN na czołgi Abrams- 25,6 miliarda PLN na myśliwce F-35- 2 miliardy PLN rocznie na TVPFaktycznie może braknąć...
Dać ratownikom –
- Ratowników medycznych zastąpi się strażakami, strażaków policją, policję strażą miejską, a straż miejską ochroniarzami z Tesco –
Smutne, ale prawdziwe –  ratownicy medyczni: *protestują ludzie: to zmień zawód jak Ci nie pasuje ratownicy: *masowo składają wypowiedzenia w konsekwnecji czego karetki stoją puste ludzie:
Źródło: własne
 –  To mówisz że miałeś/aś dzisiaj ciężki dzień w pracy ? Ja też... Codziennie walczymy o ludzkie życie...W trakcie dyżuru widzimy tyle ludzkiego cierpienia i traumatycznych widoków ile przeciętny Kowalski nie zobaczy przez całe życie.Ministerstwo Zdrowia uważa nas za INNY ZAWÓD MEDYCZNY i adekwatnie nisko wynagradza.Ile warte jest Twoje życie ? Ile powinny zarabiać osoby który na co dzień ratują nam życie ?Drodzy pacjenci potrzebujemy waszego wsparcia !NIE WOLNO OSZCZĘDZAĆ NA LUDZKIM ZDROWIUNIE WOLNO OSZCZĘDZAĆ NA SPECJALISTACH - ich brak zabija !Fot Przesłał Ma Rut, dzięki!
 –
Protesty ratowników medycznych – Od kilku tygodni ratownicy medyczni w różnych częściach Polski protestują przeciwko niskim wynagrodzeniom oraz złym warunkom pracy.Część z nich idzie na zwolnienia lekarskie, część w ramach protestu składa wypowiedzenia. Już w sierpniu pracownicy ochrony zdrowia ostrzegali, że od 1 września może dojść do sytuacji, w której karetki nie wyjadą do pacjentów.Na 11 września pracownicy ochrony zdrowia zapowiadają strajk w Warszawie
W Tatrach spadł śnieg. Ratownicy TOPR apelują – W najwyższych partiach Tatr powyżej 2000 m n.p.m. spadła niewielka ilość śniegu i występują też oblodzenia. Ratownicy TOPR odradzają wyprawy w partie szczytowe. W dodatku po kilkudniowych opadach na szlakach jest mokro i ślisko, a na odcinkach leśnych zalega miejscami błoto oraz występują kałuże
Były mistrz Polski w zapasach ukradł paliwo, uciekając spowodował kolizję, a na koniec chciał wrzucić policjanta pod jadące samochody – Jak donosi portal poscigi.pl, we wtorek 24 sierpnia Erwin I. zatankował paliwo na jednej z zielonogórskich stacji i uciekł bez płacenia. Kawałek dalej uszkodził swoim autem szlaban i odjechał. Niedługo później alfa romeo 147 prowadzona przez byłego zapaśnika zderzyła się z osobowym renault scenic. Na miejsce wezwani zostali funkcjonariusze oraz karetka pogotowia ratunkowego. Były zapaśnik został zabrany do karetki, gdzie ratownicy chcieli go przebadać. Gdy tylko opuścił pojazd, wpadł w szał, odmówił podania swoich danych i rzucił się na próbującego wylegitymować go policjanta. Agresywny 25-latek próbował wepchnąć funkcjonariusza pod jadące samochody. Na pomoc mundurowemu przybyli ratownicy medyczni. Dzięki ich interwencji udało się obezwładnić byłego sportowca i skuć go kajdankami. Mężczyzna trafił do radiowozu.To nie pierwszy podobny incydent z udziałem 25-letniego byłego mistrza w zapasach. Wcześniej, w 2017 r. Erwin I. podczas interwencji pobił kilku policjantów. Jednemu złamał nos, a drugiego uderzył tak mocno, że ten wypadł z mieszkania wraz z futryną i drzwiami. Wówczas do zatrzymania mężczyzny potrzeba było niemal dziesięciu policjantów
Od 1 października Gorzów może zostać bez ratowników medycznych – W poniedziałek 16 sierpnia do dyrekcji Samodzielnej Publicznej Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gorzowie dotarły wypowiedzenia umów kontraktowych, w których czytamy: "Z powodu braku odzewu  o zmianę warunków umowy zawartej 31.03.2021, tj. stawki godzinowej, wypowiadam umowę  z zachowaniem miesięcznego okresu wypowiedzenia ze skutkiem na koniec miesiąca". Wypowiedzenia złożyło 100% pracowników kontraktowych, czyli 41 osób.- Powodem złożenia wypowiedzeń jest brak podwyżki stawek od 12 lat. Brak jakiegokolwiek dialogu w tej sprawie. Wojewoda wycenia życie gorzowian na około 3 tys. zł miesięcznie. Przypominam ze jest to umowa cywilno-prawna czyli ta kwota pozbawiona jest jakich udogodnień związanych z posiadaniem umowy etatowej – mówi jeden z ratowników medycznych
Na plaży w Łebie dwóch sprzedawców kukurydzy zaatakowało trzeciego, bo jak twierdzą, handlował na "ich terenie" – 20- i 19-latek zaatakowali 56-letniego obnośnego sprzedawcę kukurydzy na plaży w Łebie. Napastnicy twierdzą, że mężczyzna handlował na "ich terenie". Młodzi sprzedawcy kukurydzy rzucili się na 56-latka, na początku sypnęli mu piaskiem w oczy, a następnie zaczęli go kopać i bić pałkami po całym ciele. Wszystko to na oczach plażowiczów. Napastników od ofiary odciągnęli wczasowicze i ratownicy wodni. Mężczyznom grozi kara 8 lat pozbawienia wolności
Protest ratowników medycznych. Pokazali paski z zarobkami. "Stać mnie tylko na śmiech przez łzy" –
Cała plaża wstrzymała oddech – Czterolatka zaginęła nad morzem, plażowicze stworzyli “łańcuch życia”Ratownicy stworzyli na plaży w Sopocie “łańcuch życia” po tym, jak otrzymali informację o zaginięciu czteroletniej dziewczynki. Pomogli im plażowicze. Po 10 minutach udało się odnaleźć dziecko 200 metrów dalej. “Na całym kąpielisku rozbrzmiały oklaski, a wszyscy odetchnęli z ulgą”
 –  brak obsady
Ze względu na duże fale na większości plaż województwa zachodniopomorskiego wywieszono czerwoną flagę. Wiele osób miało jednak pretensje do ratowników, że psują wakacyjny wypoczynek – Jak mówią ratownicy WOPR, część plażowiczów nie reaguje na ostrzegawczą flagę. Nawet widok parawanu osłaniającego ciało topielca nie skłania ich do namysłu.- Nieżywy człowiek leży na piasku, jeszcze nie zabrano ciała, obok płacze rodzina, a już kolejni plażowicze wchodzą poskakać na falach, jakby byli wodoodporni. Czasami rzucą ratownikowi, "ja dam radę" i idą do wody - relacjonuje Apoloniusz Kurylczyk, prezes WOPR Województwa Zachodniopomorskiego.- Nawet wobec śmierci człowieka refleksja nie trwa dłużej niż kwadrans. 50 metrów obok parawanu osłaniającego ciało, kolejni plażowicze szli poskakać po falach - wspomina wydarzenia z ostatniej niedzieli
W 2013 roku pewien mieszkaniec Sandomierza wezwał pogotowie, uskarżając się na problemy ze zdrowiem. Kiedy ratownicy przyjechali na miejsce, okazało się, że 56-latek potrzebował tylko pomocy... przy otworzeniu puszki z piwem. –
 –  Pewnego razu, w pochmurny dzień wybrałem się na grzyby i się zgubiłem. Zadzwoniłem do żony, powiedziałem jej, że nie będę się ruszał z miejsca i poczekam na ratowników. Zapytała: "Jak długo trzeba na nich czekać?". A ja odpowiedziałem: "co najmniej dwie, trzy noce". Nie uwierzyła mi, odpaliła się jej zazdrość, wściekła się i 4 godziny póżniej znalazła mnie jedzącego borówki na polanie.