Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 253 takie demotywatory

 –  Janusz Korwin-Mikke „Jak wracałem spokojnie po pływaniu w Bałtyku, to na brzegu stało dwóch ratowników i mówią mi, że muszą mnie ratować, bo dostali sygnał, że ktoś się topi. No w tym kraju nie można nawet utopić się spokojnie. Ja pływam jak ryba".
Pies okrzyknięty bohaterem znalazł dom. Bezpański zwierzak uratował rannego Rumuna – Pies ogrzewał własnym ciałem 40-letniego mężczyznę, który odniósł rany. Miał wypadek na rowerze. Ranny leżał na poboczu. Nie mógł się ruszać. Wokoło zapadał zmrok.Wtedy pojawił się bezpański pies.Zawołałem go. Kiedy zobaczył, że nie mogę się ruszać, podszedł i został ze mną - opowiada pechowy rowerzysta.Pies został przy mężczyźnie i ogrzewał go aż do przyjazdu pogotowia i policji. Kiedy ratownicy zabierali rannego do karetki zwierzak wskoczył tam za nim. Policjanci jednak wygonili czworonoga z pojazdu. Nawet wtedy nie dał za wygraną i pobiegł za odjeżdżającym samochodem.Ranny rowerzysta dochodzi do siebie w szpitalu. Został przyjęty z objawami hipotermii i przemieszczeniem biodra.Ciepły kąt i pełną miskę słynny czworonóg znalazł w domu lokalnego polityka. Pies zyskał najprawdopodobniej swój pierwszy dom w życiu niedługo po tym, jak zyskał uznanie w całym kraju.Po bohaterskim czynie czworonoga zasługuje on na coś więcej niż wygnanie z powrotem do lasu
To nagranie pozwala wyobrazić sobie, jak trudne zadanie mieli ratownicy w jaskini w Tajlandii – Można dostać ataku paniki i klaustrofobii przy samym oglądaniu. Wielki podziw i szacunek dla ratowników!
Tajlandia. Akcja ratunkowa w jaskini Tham Luang. Kolejni chłopcy uratowani – We wtorek rano do zalanej części korytarzy jaskini Tham Luang weszło 19 płetwonurków. Przed południem poinformowano o wydobyciu z niej kolejnych osób.Uwięzionych pozostaje jeszcze dwóch chłopców i ich 25-letni trener.Szef akcji ratunkowej powiedział, że być może jeszcze dziś uda się wydobyć ich na powierzchnię.Już tak blisko... z zapartym tchem śledzę niezwykle wyczyny nurków. Czekam na dobrą wiadomość, że dwaj chłopcy i trener wyjdą z tego piekła jaskini.Niech ci ratownicy żyją 100 lat!To się nazywa człowieczeństwem, co człowiek robi dla drugiego, żeby ratować jego życie
Cud! Odnaleziono 12 dzieci i trenera po 10 dniach spędzonych w jaskini.Wszyscy żyją – Dramat rozpoczął się 23 czerwca, kiedy to grupa 12 chłopców w wieku 11-15 lat wraz z 25-letnim trenerem weszła do jaskini w tajlandzkim parku narodowymTo prawdziwy cudRatownicy dotarli do 12 młodych piłkarzy i trenera, którzy 10 dni temu zaginęli podczas zwiedzania jaskini w Tajlandii. Akcja poszukiwawcza była prowadzona w bardzo trudnych warunkach. Ulewne opady deszczu sprawiały, że jaskinia była zalewana przez wodę.Dzięki Bogu i tym, którzy ratując chłopaków narażali własne życie...
Kto jest za tym, aby w Polsce wprowadzić obowiązek zapłaty za ratunek TOPR-u tylko z powodu ludzkiej głupoty? –  Polscy turyści wybrali się w chorwackie góry. Poza szlakiem i w klapkach. Ściągało ich 11 ratownikówpaw/hlk/2018-06-29, 10:14Chorwaccy ratownicy górscy otrzymali zgłoszenie od dwójki polskich turystów, którzy wyruszyli w góry z miejscowości Podgora-Caklje. Utknęli na wysokości około 420 m.n.p.m. na stromym zboczu masywu Biokovo, w środkowej części Dalmacji. Na dół bezpiecznie sprowadziło ich 11 ludzi. Polacy nie byli przygotowani do wędrówki po górach. Nie mieli ze sobą żadnego sprzętu, a na nogach... plastikowe klapki.

Bohaterska postawa lekarza, który wspiął się po budynku, by udzielić pomocy. Wezwała go 4-letnia dziewczynka

Bohaterska postawa lekarza, który wspiął się po budynku, by udzielić pomocy. Wezwała go 4-letnia dziewczynka – Ta niecodzienna sytuacja miała miejsce w Zielonej Górze. Po telefonie od czterolatki ratownicy pojechali do mieszkania, w którym miał się znajdować potrzebujący pomocy mężczyzna. Drzwi były jednak zamknięte, nikt nie otwierał.Gdy lekarz zobaczył otwarte drzwi balkonowe, bez wahania wspiął się po budynku i wszedł do mieszkania. Potrzebujący mężczyzna był nieprzytomny, szybka reakcja prawdopodobnie uratowała mu życie.W sobotę, około godz. 19, dyspozytor numeru alarmowego 112 odebrał telefon od 4-letniej dziewczynki. Czterolatka powiedziała, że w jej domu znajduje się mężczyzna potrzebujący pomocy, podała adres, po czym się rozłączyła i nie odbierała już telefonów.Na miejsce przyjechała karetka pogotowia i policja, ale drzwi do mieszkania były zamknięte. Wezwano straż pożarną, czas jednak płynął nieubłaganie.– Przyjechaliśmy na miejsce, zapukaliśmy do tego mieszkania, ale nikt nam nie otworzył. Zza drzwi nie dochodziły też jakieś niepokojące dźwięki. Zapukaliśmy do sąsiadów, ale oni też nie słyszeli niczego, co wskazywałoby na to, że może dziać się tam coś złego – mówi w wywiadzie dla tvn24, Robert Górski, lekarz pogotowia ratunkowego.– Poszedłem na tył budynku zobaczyć, jak jest z dojazdem, bo front zastawiony był samochodami. Z tyłu były balkony i tereny zielone. Na tyle, ile znam to osiedle, wiedziałem, że wozem strażackim będzie tam ciężko wjechać. Dlatego poszedłem zobaczyć, jak tam to wygląda i przekazać, z jaką drabiną tu przyjechać – opowiada Górski.Ratownik zauważył, że drzwi balkonowe do mieszkania są otwarte, a piętro niżej na balkonie znajduje się krata. Górski długo się nie namyślał i wspiął się po niej.– Wchodząc na balkon, zobaczyłem, że leży tam osoba nieprzytomna. Wziąłem telefon, zadzwoniłem do ludzi z karetki, żeby wzięli sprzęt medyczny, a ja otworzę drzwi od środka – tłumaczy.Mężczyzna był siny na twarzy z niedotlenienia, natychmiast udzielono mu pomocy. Podczas interwencji okazało się, że w sąsiednim pokoju ukrywa się dziewczynka.– Była bardzo przestraszona. Nie chciała nam wcześniej otworzyć, bo po prostu się bała. Była pewnie nauczona, że obcym osobom się nie otwiera – kontynuuje Górski.Szybko jednak dodaje, że 4-latka dzwoniąc na pogotowie, zachowała się wzorowo. Podała wszystkie potrzebne informacje, dopiero potem dała się ponieść nerwom. Gdyby nie jej przytomna postawa, sprawa mogła skończyć się o wiele gorzej. Nieprzytomny mężczyzna został zabrany do zielonogórskiego szpitala, gdzie trafił na oddział intensywnej opieki medycznej.Lekarz, który wspiął się po kracie na balkon, nie czuje się bohaterem.– Jestem młodym mężczyzną, mam dwie sprawne ręce i dwie sprawne nogi. Wejście na pierwsze piętro po kracie to nie jest jakiś wielki wyczyn – mówi.Po czym dodaje, że to wcale nie była taka niebezpieczna sytuacja.– Upadek z pierwszego piętra rzadko kiedy jest śmiertelny. Myślę, ze bardziej niebezpieczne jest wchodzenie na przykład do rozbitego samochodu, gdzie opary benzyny są dookoła – uważa. I podkreśla, że takie sytuacje to po prostu codzienna praca załogi karetek.– Wchodzimy tam, skąd inni ludzie uciekają – mówi
Oto Polska właśnie. Dyrektor szpitala w Wągrowcu postanowił obciąć ratownikom dodatki do pensji. Teraz mieszkańcy mogą zostać bez opieki pogotowia – Szpital obciął ratownikom dodatek z 700 zł do niewiele ponad 200. Tłumaczą to oszczędnościami. Ratownicy grożą odejściem z pracy, bo przecież muszą za coś żyć, a pieniądze ze szpitala nie zaspokoją ich podstawowych potrzeb. Właśnie w takim kraju żyjemy. Człowiek codziennie pędzi do chorych i umierających, a w nagrodę odbiera mu się wynagrodzenie.
 –  Mimo że w autobusie znajdowało się wielu pasażerów, większość w ogóle niezareagowała, gdy starszy męzczyzna stracił przytomność i osunął się bezwładnie naziemię.Gdy autobus zatrzymał się, pasażerowie opuścili pojazd, nie przejmując się losemstarszego pasażera."Przy giełdzie wysiadło około 20-30 osób, nikt nie zareagował, że znajdująca się obokosoba, wymaga natychmiastowej pomocy. Dopiero jakieś dziecko podeszłoi powiedziało, że tam umarł jakiś pan" - opowiadał portalowi Lublin112.pl świadekzdarzenia, który razem z trzema kobietami udzielał poszkodowanemu resuscytacjikrążeniowo-oddechowej.W międzyczasie na miejscu stawili się ratownicy medyczni. świadek nie potrafi jednakukryć swojego zbulwersowania zachowaniem współpasażerów."Najbardziej boli mnie to, że pozostali tylko stali i patrzyli. Prosiłem, żeby ktoś zmienitdziewczyny w wykonywaniu masażu serca, jednak bez rezultatu. Nie dość, że niepomogli, to jeszcze mieli pretensję, że dalej nie pojadą. Dzwonili chyba doprzewoźnika, z pytaniem, kiedy zostanie im podstawiony drugi autobus, aby mogikontynuować podróż. Mieli pretensję, że muszą iść pieszo ten jeden przystanek. Niepomógł nam nawet kierowca. Stał z rękami w kieszeni i tylko gdzieś dzwonił" - mówimężczyznaNajważniejsze, że udało się uratować życie starszego mężczyzny. Po udzieleniupomocy został przetransportowany do szpitala
Dron uratował tonących chłopców. Pierwsza taka akcja na świecie – Dron uratował dwóch nastoletnich australijskich pływaków, którzy mieli kłopoty z dopłynięciem do brzegu z powodu silnej fali.Ratownicy do akcji wysłali drona, który zrzucił pływakom tratwę, co pozwoliło chłopcom w wieku 16 i 17 lat dotrzeć cało i zdrowo na ląd.Był to pierwszy przypadek uratowania w wodzie człowieka przez bezzałogowy aparat latający
Ratownicy zobaczyli za wycieraczką karetki liścik. Jego autorkę wkrótce aresztowano – Wyobraź sobie, że jesteś kierowcą karetki. Musisz jak najszybciej dotrzeć do osoby, która potrzebuje pomocy medycznej. Problem – brak miejsc parkingowych. W końcu znajdujesz – jest jedno, przed czyimś domem…Zaparkował karetkę i…Wydawać by się mogło, że ta historia nie może mieć zaskakującego ciągu dalszego, a jednak. Dopisała go – i to dosłownie – właścicielka mieszkania, do którego przypisane było wolne miejsce parkingowe, na którym kierowca zostawił karetkę.Liścik z żądaniemKobieta wykazała się całkowitym brakiem empatii. W czasie, gdy ratownicy udzielali pomocy duszącemu się człowiekowi, jedna z mieszkanek zostawiła im krótki liścik za wycieraczką ambulansu. Niestety, nie znajdowały się na niej wyrazy szacunku dla wykonywanej przez medyków pracy. Zamiast tego kobieta używając wulgarnych słów, żądała, by ratownicy natychmiast usunęli karetkę z jej miejsca parkingowego.Prawidłowa reakcja… policjiCiąg dalszy historii jest jeszcze ciekawszy. Medycy postanowili podzielić się na Twitterze treścią liściku. Sprawą zainteresowała się lokalna policja, czego efektem stało się odnalezienie niezadowolonej mieszkanki i… aresztowanie!Jest podejrzana o zakłócanie porządku publicznegoI bardzo dobrze!
Minister sportu chce odznaczeń dla ratowników z Nanga Parbat. Kto popiera? –
Wielcy bohaterowieAdam Bielecki i Denis Urubkopodczas akcji ratunkowej wspięli się na ponad 1000 m w 8 godzin. To oznacza, że pokonywali 2 metry w minutę, przy tak ciężkich warunkach - czyste szaleństwo. Zrobić to raz, a robić to przez 8 godzin bez przerwy to dwie różne rzeczy! – Na tej górze swoje życie straciło do tej pory już 61 osób. Oni udali się tam na ratunek ciemną nocą i w najgorszych możliwych warunkach. Chwała bohaterom."To są bohaterowie. To, czego dokonali, to coś niewyobrażalnego. Wielki szacunek dla nich za błyskawiczną gotowość do narażenia swojego życia, by ratować Eli i Tomka. Oczywiście serce pękło, gdy usłyszałam, że nie pójdą dalej, po mojego brata, ale to są takie góry, gdzie nie nam jest oceniać decyzje osób, które są na miejscu. Ratownicy też nie mogą narazić się na pewną śmierć. Proszę wszystkich o zaprzestanie oceniania i mówienia, dlaczego ratownicy nie pójdą po Tomka. To nie jest przejście po Marszałkowskiej. To absolutnie ekstremalne warunki. Po prostu odpuśćmy i podziękujmy im za to, co zrobili" - powiedziała siostra Tomasza Mackiewicza, Małgorzata Sulikowska dla TVN24
Zwyzywał ratowniczkę medyczną, bo podczas akcji zablokowała jego miejsce parkingowe. Jej reakcja była mistrzowska – Ratownicy desperacko próbowali ratować życie człowieka, gdy nagle do dziewczyny "dorwał" się wściekły przechodzień.Krzyczał na nią, że zablokowała jego miejsce parkingowe, podczas gdy on bardzo się spieszy do pracy. Ciekawe, że znalazł czas, aby wyładować się na dziewczynie...Ta całkowicie go ignorowała, gdyż nie miała chwili do stracenia. Załoga robiła wszystko co w jej mocy, kontynuując reanimację jeszcze w drodze do szpitala. Niestety, pacjent zmarł.Dopiero później, po skończonej akcji, odreagowała swoją frustrację dodając wpis na Twitterze:"Proszę, nie krzycz na mnie za blokowanie twojego miejsca parkingowego, kiedy próbuję koordynować reanimację pacjenta z zatrzymaną akcją serca!! Desperacko próbujemy ratować czyjeś życie i moglibyśmy to robić bez wściekłych przechodniów!"Okazało się, że miejsce parkingowe należało do 27-letniego nauczyciela, męża, ojca. Poproszony o komentarz, powiedział:"Wstydzę się tego, co zrobiłem, bardzo się wstydzę. Myślę o tym człowieku, który zmarł. Nie ma żadnego usprawiedliwienia, żadnego wyjaśnienia, nie ma nic, co mógłbym powiedzieć, by usprawiedliwić moje działania. Chciałbym przeprosić ratowniczkę, na którą krzyczałem i rodzinę tego człowieka. Naprawdę bardzo mi przykro"
Dopóki się nie wprowadzi kary 25 lat więzienia czy nawet dożywocia za śmiertelne potrącenie pieszych będąc w stanie nietrzeźwym – To dalej będą idioci jeździć po pijanemu i zabijać pieszych. Sami przyznajcie, że 12 lat za zabicie 3 osobowej rodziny to czysta kpina Wstępne oględziny zniszczonej skody, którą odnaleziono w garażu jednego z mężczyzn, wskazują, że to właśnie ten samochód uczestniczył w tym tragicznym wypadku. Zatrzymani mężczyźni w wieku 17 i 21 lat mieli także zeznać, że wieczorem, kiedy doszło do wypadku, pili alkohol. Mieszkańcy Sądecczyzny w poniedziałek mają usłyszeć zarzuty. Ciała trzech osób na poboczu Jak poinformowała w niedzielę Anna Zbroja-Zagórska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie, do wypadku doszło przed północą na drodze powiatowej. Na poboczu znaleziono tam ciała trzech osób: małżeństwa w wieku 36 lat oraz ich 10-letniego syna, porozrzucane kilka, kilkanaście metrów od siebie. Jak informuje portal limanowa.in, rodzinę reanimowali ratownicy, jak i osoby postronne, które pojawiły się na miejscu zdarzenia. Portal jako pierwszy opublikował zdjęcia z miejsca wypadku.
Opinia Janusza spodsamiuśkich Tater –  MORSKIE OKOPO SWIATECZNYM OBIEDZIE RAZEM Z GRAZYNAI DZIEČMI POSTANOWILISMY zoBACZYć TOWSPANIALE MIEJSCE. NIE Dosć żE SZYBKOZROBILO SIE CIEMNO I NIC NIE ZOBACZYLISMYTO JESZCZE RATOWNICY ROBILI PROBLENMZ WYSLANIEM PO NAS HELIKOPTERA!NIE POLECAM!!!
Czy tylko ja uważam, że za głupotę powinno się płacić grube pieniądze? –  Grupa około 45 osób, w tym trzy rodziny z dziećmi, które zbyt późno wybrały się do Morskiego Oka w Tatrach, poprosiło o pomoc służby ratownicze. Ratownicy nie podjęli jednak interwencji bo nie ma osób poszkodowanych. Identyczna sytuacja miała miejsce w grudniu ubiegłego roku i dwa lata temu
Wezwani do 90-latka ratownicy z Warszawy nie tylko mu nie pomogli, lecz okradli – W sobotę 2 grudnia wezwano pogotowie do mieszkania 90-letniego mężczyzny. Starszy pan poczuł się źle, ale przybyli na miejsce ratownicy uznali, że nie wymaga hospitalizacji.Rodzina, która przybyła po wszystkim do 90-latka zanotowała coś, co nie mieści się w głowie. Zauważyli, że z mieszkania bliskiej im osoby zniknęło 78 tysięcy złotych! Od razu zawiadomiono policję. Krewni rzucili cień podejrzenia na ratowników.Już dwa dni później przedstawiono im zarzuty i zatrzymano na trzy miesiące. Jakby tego mało, znaleziono przy nich marihuanę. Niestety policji nie udało się jeszcze ustalić, gdzie znajdują się skradzione pieniądze. Zatrzymanym grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.Okradli kogoś, kto liczył, że mu się pomoże. Jak można być tak wyrachowanym?!
Nieprzytomny pacjent trafił do szpitala z takim tatuażem. Lekarze nie wiedzieli czy mają go ratować – 70-letni pacjent, który trafił do szpitala na Florydzie, miał na klatce wytatuowany napis "Do not resuscitate", co można przetłumaczyć jako "Nie podejmujcie resuscytacji", "Nie reanimujcie mnie"."Do not resuscitate" to deklaracja nazywana DNR lub DNAR. Podpisywana jest przez pacjentów przed operacją i wiążę się z prośbą o niepodejmowanie reanimacji w razie zatrzymania krążenia lub oddechu. Zgodnie z procedurą, pacjenci przekazują podpisany formularz rodzinie lub lekarzom.Mężczyzna został zabrany do szpitala bez dokumentów, więc medycy nie mogli ustalić jego tożsamości i skontaktować się z jego rodziną.Zaskoczeni pracownicy pogotowia ratunkowego zdecydowali się nie uszanować woli pacjenta, bo nie byli pewni, czy tatuaż może być legalną deklaracją DNR, zgodnie z którą pacjent podejmuje decyzję, aby jego życie skończyło się w razie zatrzymania krążenia lub oddechu. W stanie Floryda istnieje bowiem specjalny, dwustronicowy formularz nazwany DNRO.Ratownicy poinformowali o swojej decyzji szpitalny zespół ds. etyki, który miał podejrzenia, że tatuaż jest jednak wyrazem prawdziwej woli pacjenta. Ostatecznie pracownicy przepisali deklarację DNR za pacjenta na odpowiedni formularz i wysłali do Florida Department of Health, który za nie odpowiada. 70-latek zmarł tego samego wieczoru
Skandaliczna notatka na szybie karetki. Mężczyzny nie udało się uratować – "Może i ratujecie ludzkie życia, ale nie parkujcie w głupim miejscu i nie blokujcie mojego podjazdu" - karteczkę z takimi słowami znaleźli brytyjscy ratownicy za wycieraczką.W czasie, gdy osoba ta była zajęta wypisywaniem wiadomości, jej sąsiad rzeczywiście umierał. Ratownicy nie kryli oburzenia takim zachowaniem.Wyjaśnili, że dla nich pacjenci są najważniejsi."Zawsze staramy się parkować w odpowiednich miejscach, ale czasem jest to niemożliwe" powiedział jeden z ratowników karetki.To musiał napisać jakiś idiota. Jak można być takim egoistą?