Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 75 takich demotywatorów

 –  Pogotowie modlitewno-duchowe Pragnę złożyć świadectwo. Dzisiaj gdy wracaliśmy z Mężem samochodem, zaczęly spadać obroty. W końcu samochód zgasi. Staliśmy na poboczu na awaryjnych. Mąż próbował bez skutku odpalić silnik. Pomodlilismy sie, lecz nic to nie dalo. Mąż pojechal na stację z karnistrem ( zaczepilam Pana :D), a gdy wrocili to wlal paliwo do baku. Jednak pomimo tego, samochod nie odpalal. Wtedy modlilam sie do Maryi i obiecałam Jej idziesiatek różańca codziennie w intencji grzeszników i dusz czysccowych. W tym momencie samochód odpalił! Dodam, ze nie sądzę by wina byla w pustym baku, bo dopier "mrygala" rezerwa. CHWAŁA PANU!!!
W 2017 roku dwóch szkockich studentów poszło do galerii sztuki i zostawiło na pustym stole ananasa, by sprawdzić, czy ludzie nie pomylą go ze sztuką. Kiedy wrócili cztery dni później, ananas był zamknięty w gablocie – 22-letni Ruairi Gray z Uniwersytetu Roberta Gordona w Aberdeeen - oraz jego kolega Lloyd Jack zostawili owoc na środku wystawy Look Again. Po 4 dniach okazało się że ananas nie tylko nie został usunięty z galerii, ale został umieszczony w specjalnej gablocie, która zapobiega uszkodzeniu eksponatów.Jak twierdzi sam student cytowany przez MailOnline, to najzabawniejsze wydarzenie, jakie go od dawna spotkało: "Zobaczyłem puste miejsce na podwyższeniu, więc postanowiliśmy sprawdzić, jak długo ananas tam pozostanie i czy w ogóle ludzie uwierzą, że to sztuka. Wróciłem tam po jakimś czasie i został on przełożony do obudowy ze szkła. To najzabawniejsze wydarzenie, które spotkało mnie w ciągu ostatniego roku. Mój promotor to zobaczył i musiał zapytać wykładowcę sztuki, czy to prawda, ponieważ nie mógł w to uwierzyć"
W 2017 roku dwóch szkockich studentów poszło do galerii sztuki i zostawiło na pustym stole ananasa, by sprawdzić, czy ludzie nie pomylągo ze sztuką – Po 4 dniach okazało się że ananas nie tylko nie został usunięty z galerii, ale został umieszczony w specjalnej gablocie, która zapobiega uszkodzeniu eksponatów.''Zobaczyłem puste miejsce na podwyższeniu, więc postanowiliśmy sprawdzić, jak długo ananas tam pozostanie i czy w ogóle ludzie uwierzą, że to sztuka. Wróciłem tam po jakimś czasie i został on przełożony do obudowy ze szkła. To najzabawniejsze wydarzenie, które spotkało mnie w ciągu ostatniego roku. Mój promotor to zobaczył i musiał zapytać wykładowcę sztuki, czy to prawda, ponieważ nie mógł w to uwierzyć" W 2017 roku dwóch szkockich studentów poszło do galerii sztuki i zostawiło na pustym stole ananasa, by sprawdzić, czy ludzie nie pomylą go ze sztuką
 –  Pieprzeni freelancerzy. Wejdzie taki jeden, zamówi kawę i najtańszą sałatkę i będzie siedział godzinami. Zawsze siadają przy najfajniejszych stolikach przy oknie, blokując miejsce innym. Z jednego stolika ledwie zbierzesz napiwek, a już za chwilę siada przy nim kolejny palant z kolorowymi włosami. Zawsze jak najszybciej zabieramy od takich osób brudne naczynia, bo ludzie zazwyczaj nie czują się komfortowo siedząc przy pustym stole. A my po prostu chodzimy w kółko, na zmianę zawracając im dupę. Co 20 minut pytamy ich w sposób jak najbardziej przyjazny, czy ich kawa nie jest już czasem zimna, gdy siedzą już przy pustym stoliku. Celowo podchodzą różni kelnerzy i pytają, czy są gotowi do zamówienia, tak jakbyśmy myśleli, że właśnie weszli i usiedli. Manager popiera takie metody, bo inaczej mielibyśmy przestrzeń co-workingową, a nie restaurację.Niektórzy z nich prawdopodobnie wystawiają nam złe opinie, ale my już mamy taką reputację i taką liczbę pozytywnych recenzji, że nie przejmujemy się okazjonalnymi niezadowolonymi gośćmi
1-go stycznia zacznij rokz pustym słoikiem – I każdego tygodnia dodaj do niego notkę z pozytywną rzeczą, która cię spotkała. Następnego Sylwestra opróżnij słoik i przeczytaj o wszystkich dobrych rzeczach, które cię spotkaływ mijającym roku
 –  Aurelia W PKP relacji Warszawa - Szklarska Poręba miałam w Warsie deczko inaczej. Dwa stoliki - jeden czterosobowy, przy nim 3 panów popijających browar o 9:12, drugi stolik - dwuosobowy - wyłączony z użycia. Brak innych stolików. Chcę zjeść śniadanie. Nie wolno mi usiąść przy stoliku pustym (jest jakiś 1,20 m od tego czterosobowego). Mogę zjeść albo przy barze na stojąco - w towarzystwie innych kupujących i pani z obsługi, albo na swoim miejscu, siedząc obok innej pasażerki (limitu miejsc niet) w wagonie, w którym siedzi jeszcze jakieś 40 osób. Konduktor i pani z obsługi robią mi aferę, kiedy próbuję jednak usiąść przy pustym stoliku, grożą zatrzymaniem pociągu i wezwaniem policji. Jako że jadę do miejsca, gdzie czeka na mnie od kilku dni nie widziane dziecię, postanawiam zrezygnować z policyjnej opcji i zjeść na stojąco. Wówczas panowie od browaru zapraszają mnie do siebie. I tak, oni trzej bez maseczek, ja też (bo jem). I siedząc z nimi wg naszego rządu i PKP byłam bezpieczniejsza, a wirus nie miał z nami żadnych szans, niż siedząc przy stoliku oddalonym od nich o prawie 1,5 metra.
Źródło: Facebook
"Mam zasadę, o której nigdy nie powiedziałem swoim dzieciom. Jeśli któreś z nich kiedykolwiek poprosi mnie o zrobienie zdjęcia, zawsze będę odpowiadać tak, bez względu na to, jak wyglądam i się czuję. Kiedy pokazują mi to zdjęcie, zawsze mówię: ′Kocham siebie!' albo 'jestem taka ładna!' – Nie rozmawiam negatywnie o swoim wyglądzie przy moich dzieciach. Nawet przy nadwadze wynikającej z ciąży i karmieniu piersią nie będę mówić negatywnie o swoim ciele. Po 6 latach bycia dla siebie życzliwym w trosce o swoje dzieci poznałam sekret. To staje się coraz mniej pustym gestem, a coraz bardziej rzeczywistością. W końcu zaczynasz wierzyć w słowa, które mówisz do siebie."
„Podziękowania dla tej cudownej, uprzejmej kobiety o imieniu Tiffany. Moja dwójka dzieci (2-letnie i 2-miesięczne) dostały ataku szału, kiedy byłam z nimi w sklepie. – Zaczęłam więc odkładać rzeczy na półkę. Miałam już wyjść ze sklepu, kiedy Tiffany podeszła, by pomóc. Szła przy mnie trzymając mojego malucha i uspokajała go. Ja w tym czasie mogłam zrobić niezbędne zakupy. Uratowała mnie!!! Chodziłam niewyspana i z pustym żołądkiem.Trochę życzliwości i zrozumienia wszystko zmienia. Z pewnością spłacę swój dług wdzięczności, jeśli spotkam kiedyś inną mamę potrzebującą pomocy. Dzięki Tiffany, jesteś aniołem"
 –  Kraków żąda przynajmniej BukaresztutS3upo gonosocludrtnezd.d  · Dodajmy kilkaset milionów wydanych na niewidzialne respiratory czy maseczki kupione od kumpla albo bezwartościowe testy kupowane od kolegów partyjnych, bezwartościowy szmelc przywieziony prawie pustym Antonowem czy 70 milionów przepierdolone przez Sasina, ale największym problemem jest kilkanaście osób zaszczepionych poza kolejką (choć szczepili się też oficjalnie politycy samorządowi PiS i nikt ich nie zapraszał, wymuszali szczepienie), zwłaszcza biorąc pod uwagę, że program szczepień jest kompletną wolną amerykanką i burdelem, do Krakowa np. szczepionki trafiły rozmrożone* i trzeba było szczepić na gwałt by się nie zmarnowały, a szpitale wylewają ponadprogramowe dawki szczepionki, bo formalnie można wykorzystać tylko 5, choć faktycznie jest ich 6 lub nawet 7**
Ciekawe teraz jakie imię nadadzą temu pieskowi... –

"Pasta" o kardynale Stanisławie Dziwiszu, która teraz robi furorę w internecie:

"Pasta" o kardynale Stanisławie Dziwiszu, która teraz robi furorę w internecie: – Albo wyobraźcie sobie być takim Dziwiszem xDJesteś takim Dziwiszem, ale młodszym, lvl 27, seminarium skończone, nauka odbyta, szykuje się wiejski splendor do końca życia gdzieś na Podhalu. I wtedy nagle obcina Cię biskup, wysoka charyzma na karcie postaci, woła i mówi „Elo, będziesz moim sekretarzem”, no i duma rozpiera, nosisz za nim teczkę, notes, nie wiem kajak, ogarniasz kalendarz, a Twój szef (wymaksowana charyzma podkreślam) pnie się coraz wyżej w korpostrukturze, a Ty w sumie nic już nie musisz robić, właściwy koń obstawiony xD Twoje ziomki rówieśnicy koledzy z seminarium gdzieś tam rozstrzygają spory pasterskie, droczą się z ubekami, wyklepują dachówkę na dzwonnicy, a Ty król życia, w żadne parafie się nie będziesz bawić, czary mary dostajesz się na doktorat na KULu, czary mary mieszkasz w pałacu biskupim, a to nie jest Twoje ostatnie słowo xDTwój szef jest człowiekiem, który zostaje papieżem, ale też nadal jest człowiekiem, któremu ktoś musi nosić teczkę, i to jesteś Ty, więc bez kiwnięcia palcem dostajesz awans do Rzymu, no a w Rzymie to już bajlando. Zwiedzanko świata, bo Papa bierze Cię na wszystkie zagraniczne wycieczki. Awanse, bo ile można chodzić w czarnym stroju. Dostajesz od swojego szefa awans na biszopa i arcybiszopa, no jest wysoko.Twoim jedynym poważnym obowiązkiem (inb4 pozowanie do zdjęć) jest ogarnianie kalendarza Papieża. Jedynym pierdolonym obowiązkiem xDDD Melanż trwa 27 lat, ale szef umiera, zostawia po sobie testament (oczywiście Ty masz być wykonawcą). W testamencie prosi, żeby spalić wszystkie jego osobiste notatki, więc wydajesz je w formie książki xDDDWłaśnie, książki. Od kiedy nowy CEO odsyła Cię do Polski wskakujesz na karuzelę fejmu. W ciągu 11 lat wydajesz 9 książek, oczywiście jako profesjonalny naukowiec doktor teologii – żadnej teologicznej. Wydajesz seryjnie książki o Papieżu, ale na żadną nie zapominasz wcisnąć swojej facjaty. Idą takie klasyki jak „PAPIEŻ KTÓRY KOCHAŁ GÓRY” albo „WIĘCEJ SPORTU” bo znasz się też na piłce (pic rel). Przez piętnaście tłustych lat opowiadasz o tym, że Papież był wielkim Polakiem. W zamian dostajesz honorowe obywatelstwa miast i wsi, odbierasz więcej medali niż ruski generał, orderami zasługi możesz sobie obciążać hantle, spływają zewsząd – z Kolumbii, Austrii, Włoch, no w Polsce każdy prezydent czuje się w obowiązku przywiesić jeszcze jeden przynajmniej, kurwa lista tych wyróżnień nie mieści się na stronie na Wikipedii xDDD ale jeszcze Ci mało, dajesz sobie postawić dwa pomniki i płaskorzeźbę. Jesteś tak mądry że z całego świata dostajesz doktoraty honoris causa. Resztki swojego świętej pamięci szefa przerabiasz na biznes życia, rozdajesz i sprzedajesz krople krwi (jedna dla Kubicy, prawilnie), ciuchów, w sumie sam jesteś trochę relikwią, co nie? XD W przerwie na kawę udaje Ci się wpakować prezydenta Kaczyńskiego na Wawel. Jest w pyteI nagle bańka pryska na ostatniej prostej. Z szafy wypadają historie arcybiskupów molestujących dzieci, ale przede wszystkim historie ofiar, które próbowały się skontaktować z Papieżem, a osobą która trzymała łapę na jego korespondencji i kalendarzu byłeś właśnie Ty xDDD okazuje się że takie gagatki jak MacCarrick czy Maciel Degollado przekazywały Tobie hajsy za audiencje u Papieża, a w tym czasie zaniepokojeni szarzy księża pisali do Watykanu donosy, ale nikt im nigdy nie odpowiedział, bo listy, cóż, znikały. No i trochę przypał, bo najprościej byłoby zwalić winę na Papieża, ale poza Papieżem totalnie nie istniejesz. Masz cholernego pecha, bo wy wszyscy, wszyscy akolici Papy jesteście od przebywania w pobliżu Pierścienia Rybaka długowieczni jak Bilbo Baggins i żaden nie chce kopnąć w kalendarz. Gdyby chociaż jeden się przekręcił można byłoby zwalić na niego winę, że to Sodano / Somalo / Dziwisz / Ratzinger robił w kominku podpałkę z listów, nie dopuszczał świadków, wszystko wina jego ekscelencji XYZ, no ale jak na złość wszyscy macie telomery niemowlaka.Idziesz na wywiad do Kraśki, miły chłopak żaden bulterier, grzecznie pyta, nie drąży, w zasadzie masz puste pole żeby odegrać dowolną rolę, ale Ty nie umiesz odegrać żadnej roli xDDD I na tym pustym polu wywracasz się na twarz przed całą Polską udając, że nie znasz Maciela, który robił Ci kurwa przyjęcie urodzinowe w Rzymie xDDDTwój ziomek Degollado zrobił sobie z zakonu maszynkę do molestowania dzieci, przy okazji sam spłodził kilkoro, i został skazany dopiero przez Benedykta. Twój ziomek MacCarrick został wydalony dopiero przez Franciszka. Twój ziomek Jan Wodniak został zdemaskowany tak naprawdę dopiero przez polskich dziennikarzy, bo przez dekadę udawałeś, że nie ma sprawy. Twój ziomo pedofil, Twój ziomo pedofil, Twój ziomo pedofil, a Ty już sam nie wiesz, czy udawać kompletnego idiotę, czy wyzywać wszystkich starym szlagierem od antypolaków, czy ratować legendę papieża, czy własne rozbuchane ego xDDD

Kobieta, która urodziła martwe dziecko pisze o bólu, jaki się z tym wiąże:

 –  Justyna Kramek27 października o godzinie 07:39 · Instagram ·Mogłabym napisać wiele ...co czułam gdy w 9 miesiącu ciąży usłyszałam przykro nam Pani dziecko nie żyje ,musi Je❤️ Pani urodzić martwe ,mogłabym napisać co czuła wtedy moja ciężarna przyjaciółka ,która była przy mnie ...tam na izbie przyjęć .Co czułam gdy musiałam zadzwonić do partnera i powiedzieć :Ona nie żyje umarła we mnie ,co czuł gdy do mnie jechał ,co czuła moja mama gdy Ją ze mną rodziła i jako jedyna żegnała ,co czuli chłopcy gdy wróciłam do domu z pustym brzuchem bez ich siostry z historią o Aniołkach ....co czułam w USC nadając Jej imiona a Maciek swoje nazwisko...odbierając zamiast radości z aktu urodzenia akt zgonu .Na nic więcej nie miałam siły po prostu wtedy chciałam umrzeć z bólu .Wszystkie formalności i cały pogrzeb zorganizował mój Tata bo ja bym nie miała na to siły chyba do dziś .Nie będę mówić co wtedy czuł ...Tego bólu nie przeżywa tylko kobieta ale wszyscy ,którzy Ją kochają !!!!!Co czuła reszta rodziny na pogrzebie... nie będę wyliczać kto potem był przy mnie ,ile osób umiało się do mnie odezwać ,kto miał odwagę mnie przytulić ,przyjść z butelka wina i mnie wspierać a kto się odsunął bo tak było prościej ...Na ile wiadomości musiałam odpowiedzieć w tamtym czasie bo wszyscy dopytywali i co urodziłaś już ????Ile można chodzić w ciąży ????No co tam u Was ????Państwo nie pomogło nam w niczym ,ze wszystkim musieliśmy poradzić sobie sami, moja córka była zdrowa umarła z powodu mojej wady genetycznej ale ,żeby wiedzieć ,że tą wadę mam musiałam wydać majątek (bo żadne z badań po za morfologia nie było w tym kraju w mojej sytuacji refundowane )żeby zacząć się leczyć i urodzić kolejny raz szczęśliwie .Nic tu nie jest za darmo ,nic nie jest refundowane państwo nie wspiera kobiet po stracie w diagnostyce i walce o ,kolejna ciąże.Tak samo jak nie wspiera par zmagających się z bezpłodnością !!!!!Mam córkę ,bratanice ,będę mieć synowe nie wyobrażam sobie ,żeby prawo zmuszało Je do tego co ja przeszłam . Pamietam każda sekundę takiego porodu ,pamietam też każda sekundę pogrzebu mojej córki - nie miałam na to sił ,to było ponad moją wytrzymałość ,bolesne do szpiku kości ,rozdzierające od środka ,traumatyczne zostawiające ślad w psychice na całe życie - ale nie miałam wyboru bo to los mnie to tego zmusił .A teraz oprócz losu będzie do tego kobiety zmuszał jeszcze rząd

Abelard Giza o tym, co się teraz dzieje w Polsce

 –  Abelard Giza SttS3 gorplondszsonreadd.  ·Dzieje się. Wyrok TK był tylko katalizatorem.Kumulacja chamstwa i buty rządzących, ich nieudolności w walce z wirusem oraz bierności i pychy hierarchów, doprowadziła do tego, że ludzie wyszli na ulicę.Ja lubię taki autentyzm i uczciwość. Niech one wybrzmią teraz z całą mocą! Jeśli ktoś dziś pisze „WYPIERDALAĆ”, to wiem dlaczego. Sam mówiłem to wiele razy pod nosem, oglądając  wszystkich Sasinów, Brudzińskich, Czarnków, Kurskich, Terleckich i całą resztę tych... wybitnych myślicieli.Uwielbiam też mocne i zabawne hasła na kartonach, które niosą protestujący. To są małe dzieła sztuki.„Módlcie się, żeby nam się okresy nie zsynchronizowały!”Piękne! Opozycji nie udało się zrobić przez te wszystkie lata tyle, co wnerwionym kobietom przez tydzień! Chapeau bas, drogie Panie!A do tego ta solidarność! Bo krzyczą nie tylko kobiety. Krzyczą też faceci. Krzyczą wszyscy! Młodzi, starzy, rolnicy, aktorzy, kibice i przedsiębiorcy. Moc!Naprzeciw nim stoi gość, niemający cienia refleksji nad źródłem tego wszystkiego. Wściekły wytacza działa i namawia do zbrojnego „chronienia Polski”. On i jego ekipa. Ludzie, których drażnią wulgaryzmy a nie własne kłamstwa. Te wszystkie wyraziste i ostre hasła protestujących są mi też niezwykle bliskie dlatego, że od lat robię stand-up. Tam można używać mocnych słów. Ma być prawdziwie i szczerze. W kabarecie było trochę inaczej. Przekleństwa były czymś, co starano się wyrugować. Scena dla wielu była święta. A mnie wnerwiało to jej uświęcenie, bo odbierało autentyzm i energię. Czasem taki cios między oczy jest lepszy niż ubieranie czegoś w metaforę. Jeśli poezja nie trafia, może trafi obuch. Kiedy przeszedłem do stand-upu, wychodziłem na scenę i nie brałem jeńców. Bluzgałem jakbym się wyrwał z klatki.Nareszcie mogłem! „To jest stand-up, dziwko! Wchodzimy na ostro! Nie jak jakieś pluszowe kabareciki!”Po pierwszym zachłyśnięciu się wolnością i mocą tej formy, zorientowałem się, że po każdej wyrzuconej z ust „kurwie”, kolejne są coraz cichsze i coraz mniej uderzające. Tracą swój sens, bo stają się przecinkiem. Trzeba było pilnować, żeby wypełniać to co mówię treścią, bo bez niej, w pustce, wulgary brzmią nieznośnie.Bardzo bym nie chciał, żeby te hasła, które dziś niosą się po całej Polsce, tak mocne i wyrywające z letargu, osłabły. Boję się, żeby nie stały się tylko szalonym happeningiem czy pustym refrenem do kawałka techno.Musimy pilnować sensu i sedna tego wszystkiego. Czy wystarczy być czujnym? Nie wiem. Ale druga taka okazja szybko się nie powtórzy ✌️#strajkkobiet
Indonezyjska dziennikarka przeprowadza wywiad z pustym fotelem zamiast z indonezyjskim ministrem zdrowia - w akcie sarkazmu, gdyż minister nigdzie nie pojawia się publicznie w trakcie pandemii i odmawia wszystkich wywiadów –
W niedawnym meczu ligi angielskiej, QPR grało z Coventry. I nagle oczom zszokowanych telewidzów ukazał się niespotykany obrazek - piłkarze nie uklęknęli przed meczem, żeby oddać jak zwykle hołd Black Lives Matter – Media już zaczynały węszyć skandal, aż tu nagle wypowiedział się czarny dyrektor sportowy klubu QPR - Les Ferdinand. Ferdinand powiedział, że to klękanie stało się już tylko pustym gestem, chwytem marketingowym, który nie niesie za sobą żadnych poważniejszych zmian w postrzeganiu problemu a służy jedynie do wykonywania rozkazów. I że nie tędy droga.Każą im klękać - klękną.Każą aportować piłeczkę - aportują.Każą im się w dupę pocałować - wycałują z języczkiem, i jeszcze się dumnie obliżą.A jak zapytasz czemu i po co to robią, zmieszają się, spuszczą wzrok i odpowiedzą: "bo tak trzeba?"
Wczoraj na pustym parkingu zaparkowało auto na kopercie dla inwalidów. Za szybą zezwolenie. Wysiada z niego idealny wzór szczęśliwej i zdrowej rodziny. Żadnych uchybień w zdrowiu czy na umyśle choćby jednej osoby – Jak to jest? Żeby to był jednostkowy przypadek, ale 75% osób korzystających z tego miejsca to w pełni zdrowe jednostki, bez fizycznej skazy. Naprawdę trzeba tak bardzo cwaniakować i oszukiwać dla "wygody"?BTW. Według przepisów PD, jeśli w pojeździe nie ma osoby na którą jest wypisane pozwolenie na kartę inwalidzką, to pojazd nie ma prawa się znajdować na takim miejscu parkingowym.
I miał rację! –

Szymon Hołownia jednym postem wyjaśnia to wszystko, czego wyborcy PO nie potrafią zrozumieć od lat

Szymon Hołownia jednym postem wyjaśnia to wszystko, czego wyborcy PO nie potrafią zrozumieć od lat –  Szymon Hołownia O10 min OTak, to bez wątpienia koniec jednej nadziei. Ale też początek zupełnie nowej.Co się tak naprawdę wczoraj stało? Jasne: emocje, wiara, czynią cuda. Alenie są w stanie zmienić zasad matematyki. Przecież jeśli do równaniawstawiasz od lat te same dane, nie możesz otrzymać nowego wyniku. Polskinie da się pogłębić i poszerzyć, poprzez jeszcze większą mobilizacjęelektoratów PiS i PO. W tej kampanii po obu stronach doszła już do ściany. Ico? I nic. Przeciąganie liny o pół procenta, o procent, w nadziei, że drugastrona wymięknie, że padnie - nie zbuduje „święta demokracji". Bo co to zaświęto, gdy połowa rodziny ma doła, a drugie pół - nie do końca zdrowąsatysfakcję z doła tamtych?Kiedy latem ubiegłego roku zaczynałem pierwsze rozmowy o starcie wwyborach, przygotowałem dwustronnicowy manisfest, esencję tego,dlaczego mam zamiar porwać się na cos podobnego. Pierwsze z założeńbrzmiało: "Duda nie powinien być dłużej prezydentem, bo jest fatalny w tejroli". Drugie: "kandydat PO nigdy nie wygra z Dudą".I nie wygrał. Nie dlatego, że zmobilizował za mało zwolenników. Przeciwnie-zmobilizował całkiem sporo. Pokonał go mur wzniesiony nie przez niegosamego: negatywny elektorat jego partil.Ten scenariusz przewidzieliśmy zresztą u mnie w sztabie dwa miesiące temu,patrząc na badania, które pokazywały dla jak wielu Polaków przeszkodą niedo przeskoczenia jest etykieta "kandydat Platformy". Jasne, Duda, jakokandydat PIS, ma jeszcze większy elektorat negatywny. Ale ma też większybazowy, pozytywny. W tej sytuacji strategicznym rozwiązaniem byłozaproponowanie kandydata nie wywołującego alergii u tych, którzy wahalisię do końca, a ostatecznie zagłosowali dziś na Dudę (mieliśmy na stolebadania, które dokładnie pokazały dzisiejszy wynik). A takich ludzi znam,okazało się w tych dniach, takich wielu. Mówili mi, że nie mają wyboru. żenie kochają PiS, ale nie wyobrażają sobie powrotu PO". Wybrali gościa zPis nie dla niego samego, ale żeby nie wybrać tego z PO.PiS rzecz jasna miał te same badania, też bał się nowości, gruntu który niezna. Otworzył więc PO furtkę do wymiany kandydata, by w drugiej turzeskorzystać z opisanego wyżej dopalacza. Tłumaczyliśmy (nie tylko PO, alerównież innym partiom), mówiliśmy, pokazywaliśmy, że te wybory są zupełnieinne, że tu trzeba myśleć inaczej, niż w wyborach do Sejmu. Že tu nieważnyjest pokaz siły w pierwszej turze, że te wybory wygrywa się w drugiej. Bezskutku.Dziś ze strony co bardziej zapalczywych medialnych ministrantów POzaczynają sypać się oskarżenia: "Gdyby tylko Hołownia mocniej poparłTrzaskowskiego!". Po pierwsze: prawie 90 proc. moich wyborców, jak sięokazuje, zagłosowało właśnie na niego (więcej, niż u któregokolwiek zkontrkandydatów, włączając Kosiniaka i Biedronia). Po drugie - choć RafałTrzaskowski nie był moim kandydatem - mając świadomość stawki tychwyborów, otworzylem mu przed drugą turą wszystkie drzwi, bez traktowaniamoich wyborców (bo oni są wolni, i szanuję ich wszystkich), jak marionetek.व लिदि क ि कUmożliwiłem mu kontakt z nimi w publicznej, merytorycznej rozmowie. Samzapowiedziałem, jak zagłosuję (i zagłosowałem). W każdym wywiadzieapelowalem o frekwencję. W piątek udostępniłem - bo mnie autentycznieporuszył - jego spot (ten, w którym wypowiada się pani Wanda Traczyk -Stawska).Teraz? PIS znów wygrał, PO znów przegrała. A my możemy dalej, co wybory,obijać się o ściany i tkać nad tym, że zabrakło procenta. Taką Polskę uratujeod samej siebie tylko ktoś ze świeżym spojrzeniem, kto zrozumie, że w tejścianie są drzwi.A kluczem do nich jest zrozumienie, że nie wystarczy już osiąganiemistrzostwa w mobilizacji swoich. Bo nie da się skleić Polski debatując zpustym pulpitem. Trzeba przejść na tę drugą stronę. Nie z młotkiem dowybijania z głowy, nie z metkownicą by oznaczyć tych "ciemnych" tak by niepomylili się z "oświeconymi", a z rozmową, z uznaniem niektórych racji,propozycją nowej drogi. Trzeba raz a dobrze wysadzić w powietrze robieniez polityki metafizyki, ów pomysł, że to nie PIS walczy dziś z PO I nie PO z PIS,ale samo dobro z samym złem, szatan z samą Najświętszą Panienką. To jestdzisiaj osiowy problem: że z ludzi o po prostu różnych poglądach, czasem ztych samych rodzin, biur, podwórek, politykom i ich medialnym akolitomudało się sformować stające ze sobą w polu wyprawy krzyżowe.Bardzo chcę innej Polski, takiej która wie, że jedność to nie jednolitość, apojednana różnorodność. Dlatego ten post to ogłoszenie. Szukam dziś ludzigotowych popracować ze mną nad tym, żeby te wybory były ostatnimi w tymstylu.Przed nami zaczyna się dziś naprawdę ogromna robota. Musimyzapracować na zaufanie wyborców PIS. Tych, którzy przecież czują, żezmiany można robić też inaczej, niż tepą siłą. Zapracować na zaufaniewyborców PO. Tych, którzy już chyba czują, że jeśli ktoś w ciągu pięciu latsześć razy przegrywa z PIS-em, to chyba naprawdę jednak czas już nazmianę kuracji.Musimy zapracować na zaufanie wszystkich tych, którzy nie chcą, by coparę lat, w wieczór taki jak wczoraj, Polska pękała na pół, i każda z połówekmiała poczucie, że ktoś brutalnie wyrywa nam kierownicę. Przegadałem zWami tysiące godzin w setkach naszych wsi i miast, stąd wiem, że mynaprawdę umiemy robić pokój nie przez wojnę, a o szacunku nie mówićjęzykiem pogardy. I naprawdę jesteśmy w stanie zorganizować się nie wokółpudrowanych co wybory, starych mesjańskich zwidów "zjednoczonejprawicy", "zjednoczonej opozycji", a wokół świeżego marzenia o zjednocznejPolsce. Zielonej, solidarnej, samorządnej, takiej na XXI, nie na XX wiek. Tomarzenie połączyło nas, przychodzących z tak różnych światów, te ponadpół roku temu. Ono leży u podstaw powstającego teraz ruchu Polska 2050.I wiecie co będzie naszym największym sukcesem? Nie tylkouporządkowanie naszego kochanego kraju na pokolenia: ochrony zdrowia,edukacji, relacji państwo - Kościół. Ale i to, że kiedyś, po przegranychwreszcie przez nas (rzecz jasna po wielu kadencjach) wyborach, różniegłosujący domownicy stukną się pucharami na szczęście, a nie pozamykająsię wściekli w pokojach, by uniknąć rozbicia ich sobie na głowie.Damy radę.Kto dołączy się do roboty? eChodźcie, idziemy stąd dalej!SH
Źródło: Facebook
Jarosław Kuźniar w Onet Rano wozi po mieście pustym autem avatar Zbigniewa Hołdysa – Nikt nie wie po co
Źródło: Facebook
 –  Ilona Łepkowska4 godz. · Szanowny Panie Jarosławie Kaczyński!Uznałam, że muszę do Pana napisać tych kilka słów w niezwykłą Wielką Sobotę w czasach pandemii. Piszę na FB celowo, choć, jak się zapewne Pan domyśla, mogłam znaleźć inny, prywatny kanał dotarcia do Pana. Chciałabym jednak, aby to, co mam Panu do powiedzenia nie ugrzęzło gdzieś po drodze u ludzi, których zadaniem od dawna jest strzeżenie Pana spokoju i dobrego samopoczucia na swój temat.Zobaczyłam dziś w internecie zdjęcie, jak wysiada Pan z limuzyny zaparkowanej w alei Cmentarza Powązkowskiego, gdzie wybrał się Pan, mimo zakazów, by odwiedzić grób swojej Matki.Tym samym okazał Pan głęboką pogardę i całkowity brak zrozumienia uczuć milionów zwykłych Polaków, ludzi, w których interesie działa Pan ponoć od dziesięcioleci. Tych Polaków, którym w te Święta nie dane będzie odwiedzić grobów swoich bliskich, bowiem im, zwykłym Polakom jest to zakazane.Szanuję Pana głęboką miłość do Matki, opiekę, którą ją Pan z Pana Bratem otaczaliście i rozumiem ból po jej stracie. Ale miłość do Rodziców i ból po ich śmierci to jedna z tych rzeczy, która ludzi powinna łączyć. Tymczasem ona dziś podzieliła Pana i pozostałych Polaków.Jadąc limuzyną z ochroną ( a swoją drogą - kogo się Pan bał na tym pustym cmentarzu, Panie Prezesie?) pokazał Pan swoim Rodakom, że Pana ból jest lepszy i ważniejszy. Bo Pan MOŻE. Bo Panu WOLNO go okazać. Wjechał Pan na Powązki - gdzie i ja mam grób swoich bliskich - jak król do prywatnej kaplicy. Jak cesarz do mauzoleum swoich przodków w swoim prywatnym pałacu.Okazał Pan nie po raz pierwszy, ale pierwszy raz w tak szczególnym czasie, który powinien być czasem wyjątkowym, czasem wzajemnej empatii, solidarności i czułości że ma się Pan za kogoś lepszego, ważniejszego, kogo zakazy i nakazy nie obowiązują.Myślę, że się to na Panu i na Pana obozie politycznym zemści. Nie życzę Panu niczego złego, bo nie mam takich obyczajów i takiego charakteru, ale mówię to Panu z głębokim przekonaniem, że czegoś takiego Rodacy Panu nie zapomną.Jakich doradców ma Pan wokół siebie, że nikt Panu nie odradziłtej wizyty na cmentarzu? To nie są doradcy, tylko albo klakierzy, albo tchórze. Niebezpieczne jest jednak to, że doradzają oni Panu także w innych sprawach, podstawowych dla bytu naszego społeczeństwa i losu naszego Narodu.Piszę to Panu jako osoba, która od lat uważana jest za twórcę wyjątkowo dobrze odczytującego potrzeby i uczucia Polaków, czego dowodem są wielomilionowe wyniki oglądalności stworzonych przeze mnie seriali. I mając za sobą te miliony widzów, zwykłych Polaków mówię Panu - popełnił Pan wielki błąd. Okazał Pan lekceważenie ludziom, którzy też kochali swoich Rodziców, ale zastosowali się do zakazów nałożonych na nas przez rząd powołany z Pana nadania. Wstyd, Proszę Pana.Już za późno, ale gdyby ktokolwiek z Pana otoczenia mnie spytał, poradziłabym Panu, by powiedział Pan w jakimś wywiadzie, że nie pojechał Pan na grób Mamy, mimo, że było to dla Pana bardzo trudne, ale postanowił być Pan w tym dniu ze zwykłymi Polakami, którym nie wolno odwiedzać cmentarzy. Może nawet poradziłabym Panu, by Pan powiedziawszy to otarł łzę smutku. I zapewniam, że tymi słowami zapewniłby Pan kilkuprocentowy wzrost poparcia swojej partii...Czy nie boję się pisać do Pana? Nie. Bo ja generalnie mało czego się w życiu boję, a już na pewno - co wiedzą moi bliscy i znajomi - nigdy nie bałam się mówienia prawdy... Trudno więc, bym zaczęła się w 66 roku życia bać mówienia prawdy szeregowemu posłowi, Jarosławowi Kaczyńskiemu.A na tegoroczną Wielkanoc i po niej życzę Panu refleksji nad tym, co chciał Pan powiedzieć Polakom swoją wizytą na Powązkach... Niech Pan o tym pomyśli, dobrze radzę. Lepiej późno, niż wcale.Szeregowa Scenarzystka Ilona ŁepkowskaPS.Upoważniam wszystkich chętnych do kopiowania i udostępniania tego posta.