Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 111 takich demotywatorów

1. Ograniczaj wydobycie węgla w kraju2. Zamykaj, sprzedawaj polskie kopalnie3. Walcz z górnikami, bo nierentowność4. Sprowadzaj najtańszy i najgorszy węgiel z zagranicy5. Płacz, że smog i choroby6. Mów, że to przez ludzi bo palą śmieciami –
Źródło: smogue-polska
Edukacja, przepisy, kary z UE...ale baba granatem oderwanaod pługa wie lepiej – Pani Bochwic jest dziennikarką i członkiniąKrajowej Rady Radiofonii i Telewizji Pani Teresa BochwicW odpowiedzi do @ufka2Ludzie palą śmieciami z gospodarności.Moja sąsiadka wrzuca pod kuchnię przezcały dzień wszystko,co podejdzie: skorupkiod jajek, stary chleb, torby plastikowe,obierki, opakowania po mleku i jogurtach.Segregowanie jest uciążliwe
 –  Wszystkich znajomych puszczających bezkrytycznie durne obrazki o antykatolickim i sztanistycznym wpływie Halloween i wysyłajaych kretyńskie informacje do mnie, zanim kolejny raz zrobią z siebie bałwana pragnę poinformować, że tradycja pochodzi z Irlandii nie z USA. Irlandia jak wiadomo obecnie jest jednym z najbardziej katolickich krajów Europy i tam nikt nikogo z powodu dyni na podjeździe z kościoła nie wyrzuca, bo All Hallows' Eve to wigilia Wszystkich Świętych (Zmarłych). Radzę zluzować gumę w gaciach i zastanowić się zanim się kliknie udostępnij. Lepsze dziecko z imperialistyczną dynią niż z naszą "polską i katolicką" pałą baseballową. Nawiasem mówiąc jesteśmy w czołówce światowej krajów sprzedających kije baseballowe, tylko piłki u nas nie idą. Szkoda, że ta amerykańska "tradycja" nie razi. Rozwala mnie to, że "znajomi" z którymi za młodu po tanim winie przez płot rzygałam w zawodach "kto rzygnie dalej" (o grubszych sprawach przez grzeczność nie napiszę - ale miło wspominam), teraz są czołowymi moralizatorami i uważają, że od latania za cukierkami szatan się w małych duszyczkach zalęgnie. No bez jaj...
Jak nie, to będę zmuszony wystawić pałę –
Jak nie palą, to topią – Ludzie, nie idźcie tą drogą

O tym dlaczego program 500+ jest szkodliwy, wypowiedziała się kobieta pracująca w sądzie rodzinnym i nieletnich:

 –  Ta wąska grupa rodziców korzystająca z programu 500+ dokonuje poważnych nadużyć na pomysłodawcach i autorach programu. Przyjmuję założenie, że intencje wprowadzenia tego karkołomnego przedsięwzięcia były pozytywne, wszak korzysta z niego wiele pozytywnych rodzin i może dzięki niemu poprawić jakość życia swoich dzieci.Program jest wykorzystywany przez całkiem dużą grupę ludzi w sposób głęboko niemoralny. Podsądni sądów rodzinnych potrafią ominąć prawo i działać wyłącznie dla korzyści materialnych. Nie są wyjątkami sytuacje, w których ludzie żyjący w związku konkubenckim pobierają alimenty z budżetu państwa. Pani konkubina podaje do sądu o alimenty ojca swoich dzieci, pana konkubenta. Oczywiście mieszkają razem, ale to „drobiazg”. Pan konkubent nigdzie nie pracuje, więc komornik nie może ściągnąć nawet jednej złotówki. Sądy ze względów humanitarnych orzekają alimenty po 500 zł na dziecko, bo matka jest samotna i musi je jakoś utrzymać. Pan konkubent w tym czasie się zadłuża i jako alimenciarzowi dług rośnie. Cóż z tego, kiedy i tak nigdy nie pójdzie do pracy i do jego ostatnich dni nikt z niego nie ściągnie żadnego długu. Żyje wesoło z rodzinką z alimentów, których nie płaci. Pani konkubina, bardzo pomysłowa kobieta, biegnie po 500+. Przecież się należy. Oczywiście dostaje po 500 zł na każde dziecko, bo tak mówi prawo ustanowione przez PiS. Jeżeli mają pięcioro dzieci, co nie jest wcale rzadkością, nie pracując, mają 2500 zł alimentów i 2500 zł z programu 500+, razem 5000 zł. Zdarzają się również dodatkowe zasiłki celowe, na leki, na książki dla całej drużyny dzieci, zasiłki rodzinne po 124 zł na dziecko i inne synekury z tytułu wielodzietności, np. zniżki na komunikację miejską. Rekordziści sądów rodzinnych mają po 7000 zł bez pracy. Teraz szanowni Państwo autorzy programu, bardzo proszę powiedzieć nam, fachowcom, jakich użyć metod, aby aktywizować zawodowo dysfunkcyjnych rodziców. Ten program utrwala najgorsze cechy, lenistwo, roszczeniowość i niechęć do wszystkich ludzi, którzy chcą w ich życie wprowadzić zmiany. Jakie dobre zmiany powinny być wprowadzane? Przede wszystkim aktywizacja zawodowa, nic za darmo. Trzeźwość, edukacja wychowawcza, treningi czystości i codziennej dbałości o dzieci i ich miejsce do życia, edukacja w kontekście dobrego wzorca rodzica itd. Niestety jest to za trudne i wymaga wysiłku. A tym rodzinom nie chce się trudzić. Zrozumienie, że dobrobyt jest wynikiem pracy, osiąga się, pracując i dając taki wzorzec dzieciom. Czego uczy program 500+? Tego, że nie muszę się starać. Do tego należy dodać problem zadłużenia zajmowanych mieszkań i zajmowanie mieszkań na dziko. Czynsz płacą tylko idioci, a przestrzeganie prawa jest dla frajerów. Nikt nie kontroluje takich rodzin, bo nie wiadomo, kto miałby to robić. Poza tym nie ma przepisów, które mogłyby rodzinę tych pieniędzy pozbawić, np. za złe ich wydatkowanie. Niedoróbka prawna!!!!!!Napisałam, że jest to wąska grupa. Tak, ale jest to grupa najbardziej prokreacyjna. W tych rodzinach nikt dzieci nie planuje, po prostu rodzą się jedno po drugim. W sytuacji niżu demograficznego niebawem będzie to całkiem pokaźna liczba młodych zdemoralizowanych przez rodziców obywateli, wszak człowiek uczy się przez przykład i z rodziny czerpie wszystko. Z programu korzysta również wiele rodzin, które dobrze wychowują swoje dzieci, pracują i bardzo mało zarabiają, zmagają się z życiem. To dobrze, że mogą poprawić jakość życia swoich dzieci. Martwi mnie, że nie dostają pieniędzy ci wszyscy młodzi, wykształceni ludzie, którzy mają tylko jedno dziecko, bo są odpowiedzialni. Nie mogą mieć więcej, bo spłacają kredyty mieszkaniowe, bo inwestują w dobre przedszkole czy szkołę, bo nie poradzą sobie z dwojgiem, ponieważ jedno z rodziców musiałoby zrezygnować z pracy, np. dwoje wykształconych ludzi po studiach zarabia razem 4000 zł w średnim mieście. Niestety tak niskie są w Polsce pensje. Z tych pieniędzy spłacają kredyt mieszkaniowy, opłacają czynsz oraz przedszkole. Zostaje im na cały miesiąc niewielka suma. Należy tu dodać, że przestrzegają prawa, mieszkanie kupili, a 500+ miesięcznie mogą im dać rodzice, jak zabraknie im do końca miesiąca. Dziecko wychowują bardzo dobrze, nie piją alkoholu, nie palą papierosów, często nie mają na bilety do kina. Co, szanowny Panie Prezesie, powie Pan tym rodzinom? Co, szanowny Panie Prezesie, powie Pan samotnym pracującym matkom, które również nie dostają 500+, bo mają tylko jedno dziecko? Nie znam gorszej ustawy pomocowej, tak bardzo niesprawiedliwej i demoralizującej.Wracając do moich nieszczęśników, podsądnych sądów rodzinnych, to w ostatnich miesiącach w ich domach przybyło nowoczesnych telewizorów, telefonów komórkowych, laptopów z internetem. Anteny satelitarne i dekodery są w każdym domu, wszyscy piją kawę, palą papierosy, ale nie zawsze są trzeźwi. Rodzice, którzy zaczęli pracę od stycznia, zakończyli ją po okresie próbnym, aby nie stracić uprawnień do chociażby jednej złotówki. Już nie pracują, bo mogliby stracić część świadczeń. Dzieci gnieżdżą się nadal w brudnych mieszkaniach, jedzą żywność z wyprzedaży, a rodzice nic nie zmienią, bo i tak w każdym miesiącu dostaną to, co im się należy. Tego nauczą również swoje dzieci.

Abelard Giza dosadnie powiedział co o tym wszystkim myśli:

 –  Siema!Urodziła mi się właśnie druga córka. Ale piszę o tym nie dlatego, żeby ktoś mi teraz gratulował czy wklejał serduszka. Piszę o tym dlatego, że w takich sytuacjach oprócz dziecka zawsze rodzą się kolejne pytania i wątpliwości. Człowiek próbuje być dojrzalszy, myśleć o przyszłości itp.Próbowałem śledzić to co dzieje się na Wiejskej, ale z wiadomych przyczyn było to z doskoku i tylko jednym okiem.Od początku tej kadencji staram się bardzo, żeby moje prywatne sympatie emocjonalnie nie wzięły góry. Kto zna moją twórczość ten wie, że raczej bliżej mi do lewej strony niż do prawej. Kto widział, mój nowy program wie też że i tam od polityki uciec nie zdołałem. Zawsze będę starał się punktować głupotę, nieważne pod jakim sztandarem będzie maszerować.Głupota nie ma koloru. Potrafi być i brunatna, i tęczowa.Chciałbym, żeby po obu stronach - i wierzę, że tak jest - były osoby, które potrafią rozmawiać, argumentować i szukać kompromisu pomiędzy dobrem narodu a jednostki (że tak to umownie nazwę). I nie ma znaczenia co myślę prywatnie. Żyjemy obok ludzi, którzy mają inne poglądy i chcąc nie chcąc musimy jakoś współgrać.W tym co robię próbuję zachować zdrowy rozsądek i przyjmować argumenty obu opcji. Nie znoszę cenzurowania sztuki i próby wpływania na teatry. Brzydzą mnie przemoc, homofobia i antysemityzm. Ale też nie każdy ksiądz to pedofil, a wywieszenie flagi przed domem nie musi być od razu oznaką wytatuowanej falangi na dupie. Patriotyzm to nie tylko Żołnierze Wyklęci i skarpety z symbolem Polski Walczącej. Ale to też nie tylko kasowanie biletu i płacenie podatków.Mnie też wkurwiają wysokie emerytury typów, którzy kiedyś pałowali przyzwoitych ludzi i to, że „jakimś cudem” duży biznes oprał się mocno na kolesiach mających w poprzednim systemie plecy i znajomości.Ale nie chcę płacić abonamentu za telewizję, którą robi Jacek Kurwski, bo nie znoszę bałwana od lat, a i jakoś mnie ramówka TVP nie przekonuje. Tak jak z resztą nie przekonuje TVN ze swoim plastikowym światem cwelebrytów i POLSAT wykuty z dykty i cekinów. I gdybym miał płacić za którąkolwiek z tych stacji też bym protestował.Płacę abonament za Netflixa. Z przyjemnością. A jak podniosą cenę to trudno - widzę co robią i bez gadania dorzucę piątaka. Fajnie by było, żebym nie musiał chodzić do kościoła bo każą, albo odmawiać różańca podczas wysyłania paczki na poczcie, ale też nie chciałbym żeby mnie ktoś zmuszał do hajtania się z facetem. Ale jeśli ktoś ma ochotę leżeć krzyżem 24h albo być drapany wąsem podczas całowania - luz.Dla wszystkich znajdzie się miejsce. To duży kraj. Mamy morze, góry i jeziora. Niech sobie więc rośnie i marihuana, i "dzięcielina pała”. Nie chcesz - nie jaraj. A jak ci będą dmuchać w twarz to wtedy śmiało pierdolnij.Nikt przecież nie każe nikomu jeść chleba żytniego powszedniego. Ja lubię i się bardzo cieszę, że mogę kupić. Że na półkach są opcje. Źle by było, gdyby wypiekali tylko biały aryjski bochen.Z drugiej strony zapiekanka na pełnoziarnistym - zastrzelcie mnie!To są przykłady. Nie piszcie mi potem: „marihuana to nie żyto” albo „jeb się Masonie!” - to wszystko wiem.Próbowałem bardzo długo zachować trzeźwy umysł, ale coś pękło - ostatnio zdarza się najwybitniejszym, kanalie… Myślę sobie, że to nie jest w porządku, że boję się tego co się dzieje. Po moim domu biega jakiś ekipa z młotkiem, krzyczy, że ma pozwolenie od wspólnoty i rozpierdala różne elementy. Teraz zabrali się za ściany nośne. Nikt mi nic wcześniej nie wyjaśnił. Może nawet mają ze sobą jakieś plany, może to wszystko jest jasne w głowie Wielkiego Budowniczego - ale ja nic nie wiem. A na planach się nie znam. Ja sobie piszę śmieszne rzeczy. Ktoś inny pracuje w stoczni, ktoś jeździ taksówką. Nie musimy kumać planów. Wystarczy gdyby ktoś po ludzku spróbował wszystkie nasze wątpliwości wyjaśnić. I kiedy jakiś bardziej światły sąsiad pyta: „A to się nie zawali? Czy Pan Zbyszek sam to dźwignie? Wiemy, że jest doskonałym specjalistą, ale nie jest Bogiem - jakby chciał. Może lepiej, żeby był jeszcze jakiś inny filar?”to nie chcemy w odpowiedzi słyszeć tylko:„Bandyci ten dom stawiali! Dzieci budowlańców sprzed 40 lat!”„A pana kolega nie budował wtedy? Kojarzę wąsa…”„Ale my jesteśmy dobrzy! Masz lizaka dla dziecka!”Mnie osobiście ten lizak nie przekonuje. Aczkolwiek szkoda, że poprzednia ekipa o lizaku nie pomyślała.Oni w ogóle mieli wyjebane. Przychodzili do roboty raz na jakiś czas. Pomieszali beton, ukradli parę cegieł, okna wstawili tańsze, piasek sypali zamiast cementu - żeby się ośmiorniczek nawpieprzać. A dom nasz kruszał i osiadał.Zła ekipa. Bez żadnych wątpliwości. Partacze pierdoleni.Ale, jak wspomniałem, ja się na budowach nie znam. Przez lata myślałem, że tak ma być. Że wszyscy te cegły kradną. Że na tym polega „fachowiec”. Przecież odkąd pamiętam tak było. Co przyszła jakaś ekipa to przekręt. Gdyby któraś była dobra, to przecież byśmy ją wybierali co cztery lata. Nikt nie zmienia zwycięskiego składu #adamnawałkaMoże faktycznie ten nasz dom stoi na złych i zgniłych fundamentach i mieszkańcy parteru już dawno brodzą w gównie, a nikt z wyższych pięter o nich nie myśli. Póki się nie wleje do Twojego salonu, masz wywalone. Może wreszcie przychodzi Wielki Budowniczy, który czuje, że ma taki sprzęt, że wreszcie może to ruszyć, bo jak nie dziś, to za rok albo pięć wszystko się rozleci (co nawet mógłbym zrozumieć). Ale - o, Wielki Bobie! - zrozum, że na mój chłopski rozum, nie powinno się burzyć wszystkiego kulą na łańcuchu, kiedy w bloku mieszkają ludzie. To musi być bardzo przemyślana i precyzyjna operacja. A każdy, kto ma wątpliwości powinien dostać jasne i rzetelne wyjaśnienie. A jeśli go nie dostaje to: albo go nie ma, albo traktuje się pytającego jak idiotę, albo może fundamenty nie są tak zgniłe jakby chciała ekipa i cały ten sprzęt, i rozpierdol jest tylko ku uciesze operatora „burzarki”.Prosta to przenośnia. Nie uwzględnia pewnie wielu niuansów. Ale wierzę, że wszyscy, którzy myślą rozumieją. Pytam zatem: czy ktoś bardzo spokojnie i konkretnie, bez krzyków „jebać PO” i „jebać PIS” potrafi mi wyjaśnić, że nie ma się czego bać? Że to co widzimy to są dobre ruchy?Bo jeśli nikt tego nie zrobi, to boję się, że mój strach przerodzi się we wkurw, a wtedy ciężko będzie powstrzymać emocje i choćby próbować zrozumieć. A to złe.Już jednego gościa zapytałem pod wpisem Dawida Podsiadły - podobnym w tonie - o argumenty, bo rzucił tylko coś w stylu "śmierdzi KODziarstwem”. Potem się okazało, że nie miał ani jednego sensownego zdania na obronę tych działań. A nie o takie wpisy mi chodzi. Szkoda stukać w klawiaturę. To już lepiej wymieniać tytuły seriali, które warto obejrzeć. Będzie jakkolwiek konstruktywniej.ARGUMENTY.Proszę, bo czasu mało, a emocje z dnia na dzień większe. Poza tym piątek i wszyscy chcą się nawalić. Za sądy albo na pohybel.
 –  Paweł Kukiz 10 lipca 1941… Pogrom w Jedwabnem… Historia straszna, mroczna, diabelska… 300 Żydów- w tym kobiety i dzieci- zostało żywcem spalonych w stodole. Blisko 50 kolejnych zostało zastrzelonych lub pobitych na śmierć. Nie ma i niech nigdy nie będzie usprawiedliwienia dla tej i podobnych jej zbrodni.Nigdy jednak nie pogodzę się z jednoznaczną oceną Polaków jako zagorzałych, „urodzonych” antysemitów z przykładem Jedwabnego w tle. Oceną bez analizy tła historycznego oraz zdarzeń i zachowań części Żydów względem ludności polskiej, które miały miejsce na teretorium Kresów RP po wejściu tam Sowietów . Nie pogodzę się z propagandą, która tę eksplozję zła wywodzi jedynie z "wrodzonego polskiego antysemityzmu". Nie szukam też usprawiedliwienia, nie chcę "zrozumieć" tego mordu ale...W 1940 roku mój Dziadek, Marian Kukiz (przedwojenny policjant) został aresztowany przez NKWD a w czerwcu 1941 zamordowany przez Sowietów we lwowskim więzieniu. Mój ś.p. Ojciec (wówczas 11 letnie dziecko) wraz ze swoją matką i starszą siostrą w kwietniu 1940 roku zostali wywiezieni do Kazachstanu. Ojciec cudem wywózkę przeżył – chorował dwukrotnie na tyfus, potem cholerę. Do Polski wraz z rodziną wrócił dopiero rok po zakończeniu wojny. Z piekła. W lecie temperatury 40 stopni na plusie. W zimie też 40 ale w drugą stronę. Potworny głód, niewolnicza praca, wegetacja w ziemiankach na kilkadziesiąt osób, brud, wszawica, powolne umieranie… Żeby zakończyć – taki los spotkał ponad milion Polaków a jedna czwarta z nich straciła życie.Dlaczego o tym piszę? Po to, by spróbować przybliżyć tło jedwabieńskiej zbrodni, znaleźć jedno ze źródeł bestialskich, rewanżystycznych zachowań...Bo do tej traumy, przez jaką przeszła moja Rodzina w ogromnej mierze przyczynił się obwoźny handlarz, Żyd Orgiel, który najpierw doniósł sowieckim władzom o miejscu ukrywania się mojego Dziadka i jego rodziny a jakiś czas później, już w czapce NKWDzisty, z pałą w ręku zapędzał moją Babcię, Ojca i jego Siostrę do bydlęcego wagonu - kierunek Śmierć...I takich Orgielów było tysiące ... Dziesiątki tysięcy...Niemcy doskonale zdawali sobie sprawę ze zbrodni sowieckich na terytorium Kresów i z aktywnej pomocy części Żydów przy ich realizacji. 29 czerwca 1941 r. Reinhard Heydrich wydał dyrektywę o prowadzeniu wojny na terenie ZSRR, nakazującą zachęcanie i inspirację pogromów antyżydowskich dokonywanych przez miejscową ludność. M.in. w Jedwabnem owa dyrektywa została wykonana w sposób "doskonaly".Rękami Polaków Niemcy zrealizowali część swojego planu eksterminacji Narodu Żydowskiego.Powtarzam - nie ma i niech nigdy nie będzie usprawiedliwienia dla tej zbrodni. Niech nigdy nikt i nic nie zagłuszy krzyku żywcem palonych ludzi, starców, kobiet, dzieci ...Jednak przypomnę słowa Chrystusa, Żyda, któremu Faryzeusze przyprowadzili kobietę oskarżoną o cudzołóstwo, by ten osądził ją według prawa. W rzeczywistości była to prowokacja ze strony kapłanów: jeśliby uznał kobietę winną (zgodnie z Prawem Mojżeszowym), sprzeciwiłby się prawu rzymskiemu, które zabraniało Żydom wydawania wyroków śmierci, jeśli by ją ułaskawił – sprzeciwiłby się prawu Mojżeszowemu. Jezus zamiast wydawać wyroki, wypowiedział słowa: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem”.

Pewna kobieta napisała bardzo ciekawy tekst, w którym - na podstawie własnych doświadczeń - chce podzielić się z wami swoimi spostrzeżeniami na temat sytuacji we Francji:

 –  Zapewne wielu moich znajomych zastanawia się, co się ze mną stało. Gdzie podziała się tamta wesoła, tolerancyjna Ania zafascynowana kulturą Afryki, która łaziła beztrosko po mieście o drugiej nad ranem w kolorowym swetrze? Najprostszą odpowiedzią byłoby: doświadczenie. Kiedy wyjeżdżałam do Francji na studia, wydawało mi się, że byłam świadoma sytuacji tego kraju: dużo imigrantów z całego świata żyje w jednym państwie, czasem są między nimi problemy, istnieją grupki „francuskich” dresów, okropna biurokracja, ale generalnie jest spokój; jednym słowem „życie”.Wiedziałam, że, tak jak w mojej rodzimej Warszawie, są lepsze i gorsze dzielnice, jednak to, co zastałam na miejscu nie było kwestią różnicy w ilości adoratorów tanich trunków, lecz przestępczości. Tej prawdziwej, zorganizowanej, z bronią białą i palną. I kiedy człowiek zacznie lepiej poznawać miasto i jego okolice, okazuje się, że „spokojnych, normalnych” dzielnic praktycznie już nie ma, chyba, że zarabiasz dużo pieniędzy, albo sam należysz do marginesu społecznego i ta agresja jest dla Ciebie chlebem powszednim. Moje pierwsze studenckie mieszkanie nie sytuowało się w najgorszej z dzielnic Bordeaux, jednak wytrzymałam zaledwie rok.Poznałam tu mojego obecnego chłopaka, Francuza z dziada pradziada, który przekonał mnie do przeprowadzenia się z Bordeaux do małej wsi oddalonej o 20km od mojej uczelni. Ja, 20-letnia studentka z tętniącej życiem Warszawy, przeprowadziłam się na francuską wieś. Sam ten fakt nie jest może rażący, wszak dużo osób potrzebuje teraz odpocząć od tempa życia metropolii, jednak to, co skłoniło mnie do przeprowadzki najpierw z miasta, a teraz i z tego kraju, nie jest zbyt chwalebne ani dla Bordeaux, ani dla całej Francji.Szczerze powiedziawszy, nie wiem nawet od czego zacząć. Czy od tego, że dwie ulice od mojego mieszkania jakiś Arab zastrzelił Żyda? Czy od tego, że po zorganizowanej akcji nalotów przez policję na różne budynki prowadzone przez Arabów (kioski, bary, kebaby, sprzedaż używanych telefonów) w mojej ówczesnej dzielnicy okazało się, że 6 takich obiektów skrywało magazyny broni palnej w swoich piwnicach? Czy od tego, że przez pierwszy rok mojego pobytu tutaj, kiedy jeszcze czerpałam jakąkolwiek przyjemność z chodzenia po mieście, nasza grupa znajomych została fizycznie zaatakowana 9 razy?Czy od tego, że kiedy jednego dnia założyłam sukienkę, Arabowie okupujący tarasy barów 24/7 gwizdali na mnie, krzyczeli „Dobra jesteś!”, „Ty kurwo”, czy jeszcze śledzili mnie w 5-osobowych grupach zaczepiając mnie w (zapewne w ich mniemaniu) bardzo szarmancki sposób? Czy od tego, że codziennie w drodze na uczelnię widywałam ok. 10-letnie dzieci same na ulicy, bawiące się piłką na jezdni w godzinach szkolnych? Czy od tego, że kiedy raz poszłam do sklepu po alkohol ze znajomą Francuzką o 22-iej, ona wyjęła z torebki gaz pieprzowy i kurczowo trzymała go w dłoni przez całą drogę?Czy od tego, że praktycznie każda osoba, którą tutaj znam została okradziona z telefonu, czasem nawet w biały dzień? Co gorsza czasem przez dzieci wyglądające na 12-14 lat. Czy od tego, że niektóre dzielnice i ulice są dosłownie okupywane przez bandy Arabów i witają Cię słowami „Pani się przypadkiem nie zgubiła?” Czy jeszcze od tego, że w oknach mieszkań często można spotkać się z wywieszoną flagą Maroka, Algierii czy innych krajów Maghrebu? Czy może od tego, że nawet na studiach Arabowie trzymają się dziwnym trafem tylko między sobą, nie rozmawiają po francusku i osiągają najgorsze wyniki? Czy od tego, że kiedy raz poszliśmy zgłosić napad na komendę, Pan policjant nawet nie starał się ukrywać swojego braku zaskoczenia, gdy opisywaliśmy mu osobnika o ciemnej karnacji?Czy może jeszcze od tego, że nawet moja znajoma, Arabka, musiała wyjechać z miasta ze swoją mamą i siostrą, bo banda młodych dziewczyn zaatakowała nożem i prześladowała jej mamę dlatego, że żyją po europejsku? Dużo ludzi w Polsce obawia się przede wszystkim zamachów, boją się, że jeśli przyjmiemy emigrantów z krajów arabskich, to co drugi zacznie się u nas wysadzać. Otóż tak naprawdę terroryzm i nowa fala imigrantów nie jest największym problemem i wyzwaniem tego kraju, jak i reszty krajów Europy Zachodniej.Prawdziwym problemem jest asymilacja tych ludzi. To trzecie, czwarte pokolenia mieszkające w Europie się wysadzają, noszą nikaby, burki, rozmawiają między sobą po arabsku, uważają się za gangsterów i puszczają muzykę z telefonu, palą blanty i papierosy w metrze, zaczepiają przechodniów i dokonują napadów. Często chwalą się, że pochodzą z getta, dla nich siła i agresja to najważniejsze cechy prawdziwego mężczyzny, zachowują się jakby nadal mieszkali w krajach objętych wojną, gdzie jedynym rozwiązaniem jest zabić albo dać się zabić. Są źli na Europę, która według nich niszczy ich kraje (swoją drogą mają rację, kolonie nie zostały założone przez kosmitów), kobiety są bezwstydne, wręcz puszczalskie, są przekonani, że kowalem ich losu są Europejczycy, a nie oni sami.Sytuacja we Francji wydaje mi się beznadziejna. Świeżo wybrany Prezydent Macron również wydaje się być oderwany od rzeczywistości i nie dostrzega realnego problemu swojego kraju, który z roku na rok się pogłębia, ponieważ leczone są jedynie najbardziej rozgłaszane objawy (ataki terrorystyczne) tej nowej choroby XXI wieku zwanej brakiem integracji. Nie dostrzega on strachu i bezradności szarych, ubogich obywateli, którzy zmuszeni są do mieszkania w niebezpiecznych dzielnicach w blokach państwowych, przepełnionych licznymi rodzinami z Afryki, w których króluje przestępczość i agresja.Nie dostrzega również bezradności nauczycieli uczących w placówkach z takowych dzielnic, którzy załatwiają sobie L4 kilkanaście razy w roku z powodu agresywnego zachowania i nonszalancji ze strony kilkunastoletnich dzieci imigrantów. Dodatkowo ciężko inwigilować zradykalizowane meczety nie narażając się na oskarżenia o rasizm i brak wolności wyznaniowej, a osobniki wpisane na tzw. listę „S” osób potencjalnie zradykalizowanych, żyją sobie jak gdyby nigdy nic, dostając nawet przyzwolenie na posiadanie broni (sic!). Jeśli Francja nie zacznie stosować się do swojego starego przysłowia „Mieux vaut prévenir que guérir” (dosł. tłum. „Lepiej zapobiegać niż leczyć”), nie wróżę jej świetlanej przyszłości.

„Wolność. Odwaga bycia prawdziwym” – Nie okłamuj sam siebie

„Wolność. Odwaga bycia prawdziwym”  – Nie okłamuj sam siebie – Pamiętaj, abyś nie kłamał samemu sobie. Jak? Zapamiętaj trzy rzeczy. Po pierwsze, nigdy nikogo nie słuchaj, kiedy mówią jaki masz być. Zawsze słuchaj swojego wewnętrznego głosu, aby wiedzieć jaki chciałbyś być. Inaczej zmarnujesz sobie życie. Jest tysiąc jeden pokus dokoła ciebie, bo wielu handlarzy zachwala swój towar. Ten świat to supermarket i każdy jest zainteresowany tym, żeby ci coś sprzedać; każdy jest handlarzem. Jeśli słuchasz zbyt wielu z nich – oszalejesz.Nikogo nie słuchaj, po prostu zamknij oczy i słuchaj wewnętrznego głosu. To jest właśnie podstawa medytacji: słuchać wewnętrznego głosu. To po pierwsze.Po drugie – a drugie staje się możliwe dopiero, gdy masz już za sobą to pierwsze – nigdy nie noś maski. Jeśli jesteś zły – bądź zły. To ryzykowne, ale nie uśmiechaj się, bo to będzie nieprawdziwe. Nauczono cię, że kiedy jesteś zły masz się uśmiechać, więc twój uśmiech staje się fałszywy, jak maska… po prostu wykrzywienie ust, nic więcej. Serce pełne złości, trucizny, a usta się uśmiechają – stajesz się zjawiskiem pełnym fałszu.A potem dzieje się jeszcze i to: kiedy chcesz się śmiać nie potrafisz. Cały twój mechanizm jest wywrócony do góry nogami, bo kiedy chciałeś być zły – nie byłeś, kiedy byłeś pełen nienawiści – nie okazałeś tego. Teraz chciałbyś kochać, ale nagle odkrywasz, że mechanizm nie działa. Teraz chciałbyś się uśmiechnąć, a robisz to z przymusem. Twoje serce wypełnia radość i chcesz się śmiać w głos, ale nie możesz się śmiać, coś ściska cię w sercu, coś dławi cię w gardle. Uśmiech się nie pojawia, a jeśli nawet się pojawi, to jest blady, jakby nieżywy. Nie daje ci szczęścia. Nie wzbiera w tobie, nie promieniuje.Kiedy jesteś zły – bądź zły. Nie ma powodu żebyś nie był. Kiedy chcesz się śmiać, śmiej się. Nie ma powodu byś się nie śmiał. Stopniowo okaże się, że twój cały system zaczyna funkcjonować.A kiedy dobrze funkcjonuje, naprawdę, wydaje z siebie cichy szumek, jak samochód, w którym wszystko sprawnie działa. Kierowca, który kocha samochód wie, że teraz wszystko jest w porządku, stanowi organiczną jedność – mechanizm funkcjonuje dobrze. Zobaczysz: kiedy organizm człowieka funkcjonuje prawidłowo, można słyszeć dokoła niego jakby delikatny szumek. Idzie, ale każdy krok ma w sobie coś z tańca. Mówi, ale jego słowa niosą w sobie delikatną poezję. Patrzy na ciebie i patrzy naprawdę; nie jest letni, jest naprawdę gorący. Kiedy cię dotyka, dotyka naprawdę; możesz czuć, jak jego energia wnika w ciebie, prąd życia jest przenoszony… bo jego mechanizm dobrze funkcjonuje.Nie nakładaj masek; one spowodują nieprawidłowe funkcjonowanie twojego mechanizmu, tworzy blokady. W twoim ciele jest wiele blokad. U człowieka maskującego złość blokuje się szczęka. Cała złość wchodzi tam i pozostaje. Jego dłonie stają się brzydkie; nie poruszają się z wdziękiem tancerza, ponieważ złość wchodzi w palce – i blokuje.Pamiętaj – złość ma dwa źródła, z których można ją wyrzucać. Jedno to zęby, drugie to palce: wszystkie zwierzęta, kiedy są złe – gryzą zębami lub drapią pazurami. Z tych dwóch punktów wydobywa się złość.Mam także podejrzenia, że kiedy ludzie kumulują w sobie zbyt wiele złości, zaczynają mieć problemy z zębami. Zęby się psują gdyż jest w nich zbyt wiele energii, która nie może znaleźć ujścia. Każdy, kto dusi w sobie złość, więcej je, bo jego zęby potrzebują coś gryźć. Ludzie w złości palą więcej. Ludzie w złości więcej mówią, stają się obsesyjnymi gadułami, bo szczęki też potrzebują się poruszać, aby zrzucić choć trochę tego napięcia. Dłonie złych ludzi mają zgrubiałe stawy, są brzydkie. Gdyby ta energia znalazła ujście, mogłyby stać się pięknymi dłońmi. Jeśli cokolwiek w sobie dusisz, jakaś część ciała jest odpowiedzialna za te emocje. Jeśli nie chcesz płakać, twoje oczy tracą blask, bo łzy są potrzebne; są zjawiskiem towarzyszącym życiu. Jeśli co jakiś czas łkasz i krzyczysz, wchodzisz w to – stajesz się tym zjawiskiem – łzy zaczynają spływać ci z oczu, oczy stają się czyste, oczy są odświeżone, młode i delikatne. To dlatego kobiety mają piękniejsze oczy – ciągle jeszcze płaczą. Mężczyźni zatracili piękno oczu, gdyż wydaje im się, że nie wypada płakać. Jeśli mały chłopiec płacze – każdy, nawet rodzice, będą się naśmiewać: Co ty robisz? Jesteś mięczakiem? Jakiż to nonsens, przecież Bóg dał mężczyznom i kobietom takie same gruczoły łzowe. Gdyby mężczyzna nie powinien płakać – nie miałby tych gruczołów. Zwykła kalkulacja. Dlaczego takie same gruczoły łzowe istnieją u mężczyzn i u kobiet? Oczy potrzebują łkania i szlochania, i wspaniale jeżeli możesz to robić z głębi swego serca.Pamiętaj, jeśli nie umiesz serdecznie płakać – nie umiesz także śmiać się, bo to dwa przeciwne bieguny. Ludzie umiejący się śmiać, umieją także płakać, ludzie, którzy nie umieją płakać, nie umieją się śmiać.Może zaobserwowałeś to kiedyś u dzieci: kiedy śmieją się długo i głośno – naturalnie przechodzą w płacz – bo obie rzeczy są połączone. Słyszałem matki mówiące: Nie śmiej się tak mocno, bo zaczniesz płakać. Prawda, bo zjawisko jest to samo – po prostu ta sama energia przemieszcza się na przeciwną stronę.Toteż po drugie: nie nakładaj masek. Bądź sobą za wszelką cenę.Po trzecie, aby zachować swoją autentyczność, zawsze żyj w teraźniejszości – każde zakłamanie nadchodzi z przeszłości albo z przyszłości. To co przeszło – minęło, nie przejmuj się tym. I nie dźwigaj tego jak piętno; inaczej nigdy ci to nie pozwoli być prawdziwym w teraźniejszości. A co jeszcze nie nadeszło – nie zdarzyło się, nie przejmuj się niepotrzebnie przyszłością; inaczej wejdzie ona do twojej teraźniejszości i zniszczy ją. Bądź prawdziwym w teraźniejszości, a wtedy będziesz autentyczny. Być tu i teraz, znaczy być autentycznym.Osho
Inwokacja – Epos narodowy a tak mało niektórym znany. Co Pan w szkole robił? Gdzie "panieńskim rumieńcem dzięcielina pała"?W Panu TadeuszuW DziadachW Konradzie WallenrodzieW Kordzianie
Źródło: zdjęcie zrobione własnoręcznie
Też tak macie? – Pytam bo zaczyna się to robić dziwne. W ciągu ostatnich kilku lat częstotliwość "palenia się" żarówek wzrosła u mnie niebotycznie. Nawet tych energooszczędnych. Zwykłe średnio wymieniam gdzieś raz na miesiąc. Bo się "palą".Pytałem rodzinę i znajomych, u nich jest to samo. Za radą znajomego elektryka wymieniłem większość obsadek z plastików na porcelitowe. I nic. Stare przysłowie mówi: "Trwałość nie jest zbyt pożądana w interesach". Ale miesiąc?! Lekka przesada. Czyżby ktoś zwietrzył niezły interes w takim stanie rzeczy? Unia wydała tajną dyrektywę co do jakości?Żarówka kosztuje grosze, nikt nie zwróci uwagi... Wiadomo: ziarnko do ziarnka, biznes się kręci a po kieszeni dostają klienci...

10 rzeczy, które warto mówić innym

 –  Słyszymy często typowe słowa i zdania: „cześć”, „przepraszam”, „dzień dobry”, „jesteś fajny”, „zmień się” itd. i nadajemy im określone znaczenia. Podobnie na poziomie niewerbalnym mamy do czynienia z zupełnie normalnymi gestami czy ruchami, biorąc za pewnik, co oznacza dany uśmiech, mrugnięcie okiem albo uniesienie kciuka do góry. To, czego jednak zobaczyć nie możemy, to powód, dla którego ktoś się uśmiecha.Poniżej znajdziesz 10 krótkich zdań, które warto mówić ludziom, bo z całą pewnością chcą je usłyszeć. Ich wartość nie leży jedynie w samej mocy słów – jest ukryta w intencji, z którą je wypowiadasz. I to nią właśnie się kieruj, pozytywnie wpływając na swoje otoczenie.1. „Świetnie to zrobiłeś”Entuzjastyczne, optymistyczne wsparcie pochwałą, uśmiechem czy prozaicznym przybiciem piątki wyraża uznanie dla czyjegoś osiągnięcia. Pokazuje przyjacielskie wsparcie, oducza zawiści, ukierunkowuje nagradzany mózg na kontynuowanie chwalonego zachowania. Nie omieszkaj każdego dnia zauważać u siebie, swoich bliskich i w pracy takich działań, które podsumujesz szczerym „Świetnie to zrobiłeś”.2. „Wiem, że stać cię na więcej”W psychologii istnieje kilka praw opisujących zależność wyniku od nastawienia nauczyciela (lidera, szefa).Efekt Rosenthala pokazuje, że ludzie chcą spełniać oczekiwania w nich pokładane – jeśli więc lider wierzy, że jego podopieczny może mieć lepszy wynik, podświadomie będą obaj do tego zmierzali – zarówno on jako prowadzący, jak i jego podopieczny (by nie zawieść nadziei w nim pokładanych).Drugim prawem jest efekt Galatei – jeśli mamy pozytywne oczekiwania w stosunku do ludzi, to nawet mimo niesprzyjających warunków zaczynają się oni zgodnie z nimi zachowywać. Jego przeciwieństwem jest efekt Golema – ludzie zaczynają się zachowywać zgodnie z negatywnymi oczekiwaniami, nawet jeśli kontekst tego nie wymaga (np. pracownicy gorzej pracują, bo szef im wmawia, że się nie uda). Dlatego śmiało, w oparciu o optymistyczny zdrowy rozsądek, oczekuj postępów od swojego zespołu: „Wiem, że stać cię na więcej”.3. „Jak to proponujesz rozwiązać?”Analityków diagnozujących problemy wśród pracowników nie brakuje – każdy doskonale wie, co nie działa. Ale sama diagnoza nie likwiduje problemu. Bez konstruktywnego znajdywania rozwiązań staje się narzekactwem, marudzeniem i prowadzi do utraty sprawczości, oddając kontrolę zewnętrznym okolicznościom. Kluczowe w takiej sytuacji staje się nauczenie nawykowego szukania rozwiązań, najlepiej minimum trzech.4. „To będzie dobry dzień” i „Dzięki za dzisiaj”Jeśli wychodzisz z domu, mocno ucałuj rodzinę na pożegnanie, a po powrocie witaj się w równie ciepły sposób. Wchodząc do biura, powitaj wszystkich entuzjastycznie i rzuć motywacyjne: „To będzie dobry dzień”, a wychodząc, koniecznie podziękuj za udany dzień. Ta wdzięczność uwolni w ciele produkcję przeciwciał (wszyscy będą zdrowsi) i da zastrzyk endorfin (poczucie szczęścia). Badania pokazują, że pracownicy nastawieni na szczęście przynoszą do firmy więcej pieniędzy niż ci, którzy chcą jedynie wyników.5. „Kocham ciꔌwiadomość własnych potrzeb fizjologicznych i finansowych jest powszechna. A miłości? Choć polskie społeczeństwo wyszło już z zabijających wrażliwość przekonań typu „prawdziwi mężczyźni nie płaczą”, to wciąż przeciętny Jan Kowalski nie jest świadomy tego, jak brać i jak dawać miłość.Daje ją więc tak, jak sam otrzymywał ją w dzieciństwie, czego nie rozumie mający inne doświadczenia partner. Skoro moja żona mi o tym nie mówi, to znaczy, że w ogóle nie widzi, jak bardzo poświęcam się rodzinie (żona uważa, że sam fakt bycia z nim już to oznacza). Skoro mój mąż nie zauważył, że byłam u fryzjera, to znaczy, że już go nie interesuję (mąż uważa, że dbanie o rodzinę jest oznaką miłości). Skoro mój tata ciężko pracuje i nie ma dla mnie czasu, to dlatego, że nie jestem dla niego ważny (tata okazuje miłość, ciężko pracując). Skoro szef tylko mnie krytykuje, to coś jest ze mną nie tak (szef w taki sposób rozumie okazywanie wiary w potencjał pracownika).I choć w pracy zaspokajanie potrzeby miłości sprowadza się raczej tylko do uśmiechu i komentarza „świetna robota”, to jednak w rodzinie „kocham cię” powinno być równie popularne co „jestem głodny”. A często nie jest.6. „Nie mam ochoty”Widać ich wszędzie. W parkach, gdy idą ze spuszczoną głową, a myślami są zupełnie gdzie indziej, bo poszli na spacer, na który nie mieli ochoty. W kawiarniach, gdzie siedzą ze wzrokiem utkwionym w telefonie, bo wyszli na randkę bez chęci na nią. Towarzyszą nieobecnym spojrzeniem dziecku w piaskownicy, mając poczucie straty czasu, bo nie stworzyli własnego modelu na bycie tatą i chcą robić to, co robią lubiące to mamy. W sylwestra piją alkohol, bo wypada się napić, choć krzywią się z niesmaku, albo palą papierosy w gimnazjum, bo chcą pokazać dorosłość.Ochota jest właśnie tym niewidzialnym powodem, który da radość ze spaceru i świeżego powietrza. Który zapala do rozmowy przy kawie. Daje radość z zabawy z dzieckiem i wczuwania się w jego potrzeby. Pozwala zrobić toast niegazowaną wodą i rozmawiać z palaczami bez zaciągania dymka. Bardziej przykre jest oszukiwanie siebie i kogoś w imię bycia miłym niż uczciwe przedstawienie swojej motywacji.7. „Plan jest następujący”Poczucie bezpieczeństwa bezpośrednio wiąże się z możliwością wpływania na przebieg zdarzeń. Jeśli dodać do tego psychologiczny fakt, że jednym z największych ludzkich lęków jest lęk przed nieznanym, słowa „plan jest następujący” stają się ważnym narzędziem eliminowania niepewności.8. „Jak mogę pomóc?”Pomaganie innym, poza oczywistymi kwestiami altruizmu i lepszego samopoczucia, ma dodatkowe korzyści. Zasada wzajemności nakazuje zrewanżować się pomocą temu, kto jej udzielił. Teorie wymiany w psychologii, choć ograniczające relacje międzyludzkie do wartości materialnych, podkreślają społeczną opłacalność pomagania.Bycie pomocnym motywuje samego dającego (a w momencie obdarowywania organizm podnosi poziom endorfin – hormonu szczęścia) i wywołuje uczucie wdzięczności u obdarowywanego. Pozwala szybciej piąć się po szczeblach kariery, bo pomaga organizacji rozwiązywać problemy.Buduje przedsiębiorcze, proaktywne podejście do życia kształtujące docelową rzeczywistość i konfrontuje się z problemami, zamiast od nich uciekać. Warto więc pytać, jak można pomóc.9. „Dowiem się”Oto strategia pracownika, który nie wie, jak odpowiedzieć na pytanie szefa: użyć słów „dowiem się”. Jest skuteczna, bo prowadzi do aktywnego działania i gwarantuje szukanie rozwiązań. Odpowiedź „nie wiem” ma charakter diagnostyczny i opisuje istniejący stan rzeczy bez dokonywania w nim zmian.Jeśli do „nie wiem” doda się brak zainteresowania, powstanie: „to nie moja sprawa”, które odbiera sprawczość, pokazuje brak zaangażowania, odbiera nadzieję na uzyskanie pomocy. Tytułowe wyrażenie skłania do szukania rozwiązań, daje kontrolę nad sytuacją, wyznacza cel, umożliwia podjęcie działania.10. „Dziękuję” i „Proszę bardzo”Szczęście definiuje się jako umiejętność cieszenia się tym, co się ma. Badania wykazały (prof. Robert Emmons z University of California, Davis), że wdzięczność pobudza mózg do wydzielania hormonów szczęścia. Zamiast śrubować poziomy, od których zaczyna się dziękować, warto wrócić do najważniejszych fundamentów – zdrowia, rodziny, przyjaciół, pracy. I traktować nawet mniej istotne zachowania jako przejaw dobroci, kwitując je właśnie krótkim „dziękuję”.
A może zamiast piętnować ludzi, którzy sami palą w piecach węglem – Zastanowić się dlaczego ogrzewanie z elektrociepłowni wychodzi znacznie więcej, niż ogrzewanie samemu tym samym paliwem, które wykorzystuje elektrociepłownia
Tymczasem gdzieśna północy kraju... –  Korek gigant i bitwa na śnieżkina obwodnicyTrójmiastoPomiędzy Kowalami a Szadółkamiobwodnica w kierunku Gdyni stoi.Kierowcy wysiedli z samochodów.- Niektórzy palą papierosy, a inniurządzili sobie... bitwę na śnieżkirelacjonuje nasz czytelnik.
 –  Szanowni politycy, mija kolejny rok naszego wspólnego życia na planecie zwanej Polską. Kolejny rok porażek, przykrości, upokorzeń i nieporozumień. Chcielibyśmy powiedzieć wam w końcu coś miłego, ale kolejny rok z rzędu chyba nam się nie uda. Znów tańczycie z nami lambadę i znów w ferworze latynoskich rytmów myślicie, że nie czujemy przez spodnie waszego rozgrzanego krocza na naszych pośladkach. Ale zaufajcie nam, czujemy.Po jednej stronie wy, politycy PiS-u, którzy z gracją najebanego słonia w składzie z porcelaną łamiecie prawo, łamiecie konstytucję, łamiecie obyczaje, ale to wszystko przecież nie ma żadnego znaczenia, prawda? Bo przecież Stan Wojenny, bo Powstanie Warszawskie, a w ogóle to 70 lat temu ubecy zabili Inkę, więc albo jesteś z nami, albo dzielisz łóżko z Kiszczakiem, ty resortowy padalcu. Chcielibyśmy wam pogratulować, to dzięki waszemu zaangażowaniu i podkręcaniu lęków na naszych oczach rośnie wspaniałe młode pokolenie. Wprawdzie nie każdy młody Polak wie, czym różni się Afganistan od Azerbejdżanu albo jaka jest różnica między homoseksualistą a pedofilem, ale za to każdy doskonale wie, że jedząc kebaba osiedlasz Araba i zawsze ma na dysku jakiegoś rasistowskiego mema na okazję kolejnego zamachu. Tak że wielkie dzięki, świetna robota!Ale całe szczęście po drugiej stronie jesteście wy, nasza wspaniała opozycja, latarnia mądrości i spokoju, niekończące się źródło konstruktywnej krytyki. Co byśmy zrobili bez waszych dramatycznych gestów, bez rozdzierania szat przed kamerami i ogłaszania w co drugim zdaniu końca demokracji, końca Polski i końca świata w ogóle. Gdzie byśmy byli, gdyby nie wasza krzywda, wasze męczeństwo na sali plenarnej z wyłączonym ogrzewaniem, gdyby nie bohaterskie, zaangażowane twitty Tomasza Lisa pisane w okopach jego willi w Konstancinie. Przy okazji, panie Tomku, jest pan inteligentny i mówi po angielsku prawie bez akcentu; mógł pan zostać prezydentem, a został pan lolem z Twittera. Gratulujemy! Gratulujemy też wam, lolom z prawicy, orłom Temidy, ostatnim sprawiedliwym, Karnowskim, Pereirom i Gmyzom. Osiem lat męczyliście bułę, że Telewizja Publiczna jest stronnicza i nieobiektywna. I po ośmiu latach sami odpierdoliliście na Woronicza takie bajlando, że wow. Po prostu wow.Dzięki Bogu na scenę wchodzi młode pokolenie. Wykształcone, znające języki, nieobciążone PRL-em. Czyli wy, młodzi politycy PiS-u, o których wprawdzie ciężko cokolwiek powiedzieć, bo najmłodszym, jakiego kojarzymy, jest Jacek Kurski, który w tym roku skończył 50 lat - ale jak znamy PiS, to na pewno wszyscy jesteście zajebiści. I wy młodzi politycy Platformy i Nowoczesnej, którzy nie załapaliście się na stan wojenny i tak bardzo chcielibyście sobie dziś wyrobić zaległe, kombatanckie legitymacje, że aż świerzbią was dupy, żeby dostać pałą i w aurze męczennika za wolność i demokrację do końca życia opowiadać, jak to w czasach pisowskiej dyktatury przez przypadek na korytarzu szturchnął cię poseł Suski. Zdecydujcie się w końcu, czy chcecie wygrać wybory, czy chcecie być internowani.Dlaczego o tym wszystkim piszemy? Nie mamy złudzeń, że ten list cokolwiek zmieni, ale wyobrażamy sobie taką scenę, że ktoś z was, zadowolonych z siebie kasztanów z Wiejskiej, skrolując swojego fejsa, trafi na ten list i na chwilę zrobi mu się przykro albo chociaż głupio. Piękny obrazek, prawda? Szkoda, że nigdy się nie wydarzy. Dlatego jeszcze raz po prostu dzięki za ostatni rok, wesołych świąt i chuj wam na grób.
- Kochanie, wszystkie światełka się palą?- Nie, próbuj dalej –
 –  Wszystkich znajomych puszczających bezkrytyczniedurne obrazki o antykatolickim i sztanistycznymwpływie Halioween i wysyłajaych kretyńskieinformacje do mnie, zanim kolejny raz zrobią z siebiebałwana pragnę poinformować, że tradycja pochodziz Irlandii nie z USA. Irlandia jak wiadomo obecnie jestjednym z najbardziej katolickich krajów Europy i tamnikt nikogo z powodu dyni na podjeździe z kościołanie wyrzuca, bo Ali Hallows' Eve to wigilia WszystkichŚwiętych (Zmarłych). Radzę zluzować gumę wgaciach i zastanowić się zanim się kliknie udostępnij.Lepsze dziecko z imperialistyczną dynią niż z naszą"polską i katolicką" pałą baseballową. Nawiasemmówiąc jesteśmy w czołówce światowej krajówsprzedających kije baseballowe, tylko piłki u nas nieidą. Szkoda, że ta amerykańska "tradycja" nie razi.Rozwala mnie to, że "znajomi" z którymi za młodu potanim winie przez płot rzygałam w zawodach "ktorzygnie dalej" (o grubszych sprawach przezgrzeczność nie napiszę - ale miło wspominam), terazsą czołowymi moralizatorami i uważają, że od lataniaza cukierkami szatan się w małych duszyczkach zalęgnie. No bez jaj
 –  5 ludzi różnych narodowości zamieszkuje 5domów w 5 różnych kolorach. Wszyscy paląpapierosy 5 różnych marek i piją 5 różnychnapojów. Hodują zwierzęta 5 różnych gatunków.Który z nich hoduje rybki?1. Norweg zamieszkuje pierwszy dom2. Anglik mieszka w czerwonym domu.3. Zielony dom znajduje się bezpośrednio po lewejstronie domu białego.4. Duńczyk pija herbatkę.5. Palacz papierosów light mieszka obok hodowcykotów.6. Mieszkaniec żółtego domu pali cygara.7. Niemiec pali fajkę.8. Mieszkaniec środkowego domu pija mleko.9. Palacz papierosów light ma sąsiada, który pijawodę.10. Palacz papierosów bez filtra hoduje ptaki.11. Szwed hoduje psy.12. Norweg mieszka obok niebieskiego domu.13. Hodowca koni mieszka obok żółtego domu.14. Palacz mentolowych pija piwo.15. W zielonym domu pija się kawę.Zakłada się, że domy ustawione są w jednej linii (1-2-3-4-5), a określenie "po lewej stronie" w punkcie 3.dotyczy lewej strony z perspektywy naprzeciw tychdomów (tj. dom o numerze n jest bezpośrednio polewej stronie domu n+1
Jakich ja czasów się doczekałem... – Idiotyzm wkroczył w nowy wymiar Konkurs fotograficzny: Ja i moje zdjęcie z filtrem psaKonkurs fotograficzny: Ja i moja wódkaKonkurs fotograficzny: Moje cycki i kotKonkurs fotograficzny: Ja i mój strażnik miejskiKonkurs fotograficzny: ja i mój DamienKonkurs fotograficzny: Ja i mój kebabKonkurs fotograficzny: Ja i mój MaciuśKonkurs fotograficzny: Ja i moja Pała z matmyja pierdole, kurwa.