Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 81 takich demotywatorów

Kubica vs Russel - nagranie, które pokazuje, jak bardzo bolid Polaka różni się od tego, którym dysponuje Brytyjczyk – W żadnym tegorocznym wyścigu F1 różnica pomiędzy bolidami Roberta Kubicy i George'a Russela nie była tak widoczna, jak podczas Grand Prix Austrii. Na mecie Polak stracił ponad minutę do swojego zespołowego kolegi. Robert narzekał na to, że jego bolid strasznie się ślizgał i brakowało mu przyczepności. Polak przez cały wyścig musiał mocno kontrować i walczyć o utrzymanie bolidu na torze. W tej sytuacji nie było mowy o jakimkolwiek ściganiu się z rywalami. To nagranie pokazuje przejazd obu kierowców Williamsa w tym samym miejscu na torze, widzimy ile kontr wykonuje Robert Kubica, a ile George Russell.Zatem apel do wszystkich januszowych znawców F1, aby oprócz krytykowania i kierowania hejtu w stronę polskiego kierowcy, uświadomili sobie z jakimi trudnościami zmaga się Robert Kubica w trakcie każdego wyścigu, gdyż na miejscu Polaka, wielu kierowców F1 miałoby w ogóle problem dojechać tym bolidem do mety
Tuż przed finiszem, pijany Neron wypadł ze swojego rydwanu, ale niewolnicy dotaszczyli jego nietrzeźwe dupsko do mety i w taki sposób został olimpijczykiem –
Uciekają jak na nie spojrzysz –
Ojciec przybiega pomóc synowi dobiec do mety, choć jego marzenia legły w gruzach –
Zdjęcie dwóch uczestników maratonu w Pittsburghu, którzy dotarli do mety na końcu. Znalazły w sobie siłę, by razem przekroczyć metę, kiedy dowiedziały się, że tylko one zostały na trasie –
Jedyny dżokej w historii, który wygrał wyścig… po swojej śmierci – W 1923 roku Frank Hayes wpisał się na wieki do Księgi Rekordów Guinnessa. Jego wyczyn? Został pierwszym i jak dotąd jedynym dżokejem, który gonitwę wygrał już po swojej śmierci.Hayes dostał zawału serca w czasie wyścigu. Podobno 35-latek nigdy wcześniej nie wygrał żadnych zawodów! Jakiś cudem udało mu się utrzymać w siodle. Dosiadany koń posunął na pierwszej lokacie do samej mety. Co więcej, już martwy dżokej przeleciał ze swym rumakiem nad ostatnią przeszkodą!
Trening dla oczu: wybierz 1 postaći doprowadź do mety –
0:00
 –  Tegoroczny medal z Orlenu był naprawdę ładny i kusił, że hej z.: No, ale biec po niego aż 42km? Na szczęście znalazł się sposób aby przebiec tylko 6km i zgarnąć nie jeden, a dwa takie cuda, jak? Trzeba było na 39km wejść na trasę i przebiec 3km do mety, dostać medal, schować go, wrócić spacerkiem na 39km i czynność powtórzyć. W taki oto sposób pokonując zaledwie 1/7 maratonu można było wrócić do domu z dwoma lśniącymi medalami, ta dam z: I taki właśnie sposób wykorzystał jeden z uczestników tegorocznej edycji, którego przyuważył nasz czytelnik. Podajemy to jako ciekawostkę, bo tego sposobu jeszcze nie znaliśmy
Robert Kubica dzielnie podążado mety w bolidzie Williamsa –
0:03
Nie bądź pewny zwycięstwa,dopóki nie przekroczysz mety –
0:26
Japonka złamała sobie nogę podczas biegu, ale nie zeszła z trasy, tylko doczołgała się do mety, żeby jej drużyna mogła kontynuować bieg –
Wyścig ciekawszy niż niejedno Grand Prix Formuły 1. Zażarta walka kierowców, aż do samej mety! –
0:41
Człowiek okazał się bezradny. Historia, jakiej sport dotąd nie znał – 6 milimetrów przesądziło o wygranejJeszcze kilkadziesiąt lat temu czas mierzył sędzia stojący na mecie z zegarkiem w ręku. Teraz za to jest odpowiedzialna technologia.Dokładna aż do bólu, a dokładniej do kilku miejsc po przecinkuPodczas Tour de France 2017 doszło do sytuacji niespotykanej w historii sportu. Dwóch kolarzy - Marcel Kittel oraz Edvald Boasson Hagen wpadło na metę przy prędkości 70 km/h, a ludzkie oko okazało się bezradne.Nie było szans, aby ocenić, który z zawodników przekroczył linię mety, jako pierwszy. Gdyby nie analiza pracowników firmy Tissot Timing, która odpowiada podczas Wielkiej Pętli za mierzenie czasu, nie dowiedzielibyśmy się, który z kolarzy został zwycięzcą.Na całe szczęście kamery firmy Tissot Timing wykonują 10 tysięcy zdjęć na sekundęW przypadku pojedynku Kittela i Boassona-Hagena różnica wyniosła 0,0003 sekundy, co przełożyło się na 6 milimetrów różnicy.Milimetrów!To tak mała różnica, że o zwycięstwie mogło zadecydować inne ciśnienie w oponach Jak się uda, to nie będziemy już mówili o dokładności rzędu 6 milimetrów. Zejdziemy grubo poniżej milimetra!Pracownik obsługujący fotofinisz będzie mógł, przeglądając setki tysięcy klatek wideo, wypatrzeć pojedynczy piksel, który zdecyduje o werdykcie.Piksel na miarę zwycięstwa. Piksel o szerokości poniżej jednego milimetraTo nie żart!
Podczas biegu długodystansowego przez amazońską dżunglę, do grupy biegaczy dołączył bezpański pies, który podzielił się z nimi jedzeniem i potem kontynuował bieg przez ok. 700 km – Nawet kiedy wsiedli w kajak, pies nie chciał być pozostawiony w tyle i zaczął płynąć za nimi. Razem przekroczyli linię mety, sprowadzili "Artura" do domu i założyli fundację wspierającą bezpańskie psy
Tego dowiecie się w kolejnym odcinku wyścigów ulicznych w matuszce Rosji –

Z pamiętnika talibów, planujących zamach na Polskę:

Z pamiętnika talibów, planujących zamach na Polskę: – Poniedziałek 7:00Allah Akbar Cały świat się o nas dowie. Dziś zamach na okupantów z Polski. Tym razem na ich ziemi. Cel - Okęcie. Tradycyjnie porwiemy samoloty - cztery. Jeden spadnie od razu, trzy sparaliżują pozostałe porty lotnicze. Zwycięstwo jest nasze!!!Poniedziałek 17:00Cały czas nie możemy znaleźć bagaży. Nici z ataku, na dodatek możemy już stąd nie wyjechać... To nic - jutro atak na Balice - tam musi się udać!Wtorek 7:00Dziś bracia wyjechali do Balic. Nie mamy bagaży, ale sterroryzujemy obsługę plastikowymi nożami i widelcami. Będzie dobrze.Wtorek 18:00Bracia talibowie wrócili - śmierdząca sprawa: kazano im zapłacić za autostradę, a jak byli przy lotnisku (15 minut później) kazali im zapłacić znowu. Wycofaliśmy się żeby nie budzić podejrzeń. Zresztą podobno i tak w polskich samolotach nie dają sztućców, bo je się tylko kanapki.PS: Jutro atakujemy siedzibę polskiego rządu.Środa 8:00Dziś atak na polski parlament - mamy już dwa autobusy z przyczepami załadowane karbidem. Trotyl ukradli nam w poniedziałek na lotnisku, nic innego nie dało się skombinować. Autobusy wyjeżdżają o 8:30 - godziny wyjazdu przyczep jeszcze nie znamy - tajemnica. Plan jest prosty - przejeżdżamy przez Warszawę i Pierdut. Allach jest wielki!!!Środa 17:30Znów coś poszło nie tak. Bez problemów dotarliśmy do celu, ale droga była zablokowana przez samochody. Na wszystkich biało-czerwone wstążki. W każdym jeden kierowca-samobójca . Chyba przewidzieli nasz atak i wystawili swoich żołnierzy (prawie sami faceci, żadnych starców i dzieci - elita).PS Te dziury po drodze to chyba też nie przypadek - czyżby planowali zaminować drogę? Jutro zmiana planów - cel: Pałac kultury. Tymczasem wycofamy się pod Warszawę...Czwartek 7:00Wstaliśmy rano bo plan wymaga szybkich posunięć, poza tym zadekowaliśmy się pod Warszawą. Wyjazd o 7:10, przejazd przez Janki, Raszyn, wysadzamy Pałac Kultury Nauki i (na) Sztuki, po czym pryskamy do Klewek, gdzie bracia talibowie podstawią helikoptery. BUŁKA Z MASŁEM.Czwartek 17:30Oddam życie za bułkę z masłem. Stoimy od rana w Raszynie. Jakieś pacany w biało-czerwonych krawatach w kółko chodzą po pasach. Nie da się przejechać - próbowaliśmy ich staranować, na szczęście Ahmed zauważył leżące po drugiej stronie odwrócone brony. Dobrze że nie szarżowaliśmy - nie byłoby jak wrócić do Janek do McDonalda... PS Tym razem rzucili przeciwko nam starców i baby - widocznie nas lekceważą. Ale my mamy plan - wrócimy w nocyPiątek 6:30Wreszcie przechytrzyliśmy wroga - przyjechaliśmy w nocy. Siedzimy przed stadionem Legii (X-lecia był większy, ale jakieś męty się kręciły).Piątek 7:30Super wiadomość - namówiliśmy na akcję jakąś wycieczkę - przyjechała autokarami i od razu zgodziła się na akcję. Mają nawet własne siekiery, materiały wybuchowe i transparenty. Idzie nam jak z płatka. Allach nam sprzyja.Piątek 16:30Nie, noooo. Co za ludzie - nie dość, że sami dostali pałami, to jeszcze pobili naszych braci talibów. LUDZIE JAK KTOŚ MA BRODĘ TO JESZCZE NIE ZNACZY ŻE JEST ŻYDEM. Żydzi mają PEJSY!!!!! Patrzcie trochę uważniej...Mam tego dość. Kit z Polską. Jutro atakujemy SALWADOR!Sobota 1:30Jak podaje rzecznik Straży Granicznej, niedaleko przejścia granicznego w Kołbaskowie zatrzymano grupę wychudzonych, obdartych i głodnych starców. Umyto ich i ubrano. Na migi prosili, żeby nie strzyc bród. Niestety - nawet tłumaczom z ośrodka dla zbiegłych rumunów nie dało się ze starcami dogadać. Tyle tylko wiadomo, że chcieli jechać do Ameryki z jakąś "pracą". Zapewne to kolejna grupa Pakistańczyków z jakiejś ubogiej wioski. Odsyłamy ich dziś LOT-em. Wyglądają na wzruszonych
Jak być uczciwym? – Moim zdaniem - niemożliwe Trwała u mnie w mieszkaniu wymiana kabli, syf, bałagn i burdel, jak to zawsze. Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że w miarę możliwości chcę być fair z prawem, zatrudniłem więc do tego firmę, by nie robić nic "na czarno". Przyszedł szef, dogadaliśmy się, zaczęła się robota i... zaczęli pracować u mnie ludzie, których ON wynajął "na czarno". Ponieważ spędziliśmy razem sporo czasu (robota trwała 3 tygodnie), dowiedziałem się, że oni "pracują" także w kilku innych firmach w ten sam sposób i cały rynek tak robi, zaś datek na bezrobocie i tak pobierają. A przecież nie zrezygnuję z faceta w połowie roboty. JAK mam być uczciwym człowiekiem, skoro gdzie się nie obrócę, jest jakiś kant? W zasadzie powinienem o każdym kancie donieść odpowiednim organom, ale pracując kiedyś w sklepie spożywczym, świetnie wiem, że te organy też na kancie stoją, bo mój ówczesny szef Sanepid OPŁACAŁ. Z kolei, jak do napastliwego, agresywnego pijaka wezwałem policję, to oni ... zamówili mu taksówkę pod dom i jeszcze... podali mu, jak się nazywał wzywający. Na kursie BHP największym novum jakiego się nauczyłem, to to, że na budowie trzeba mieć kask, a facet firmie za to szkolenie policzył tak, że z mety mógłby niezły nowy samochód kupić. Byłem proszony o pokaz z okazji święta (już nie pamiętam jakiego) i zapytany o cenę tego pokazu. Gdy im powiedziałem, odpowiedzieli, że to dla nich za dużo, ale znajomy który tam pracował, powiedział, że pieniadze na ten ivent dostali z miasta, więc de facto, mój pokaz ICH by nic nie kosztował, ntomiast oni wzięli sobie gościa który podał najniższą cenę (stawki są normowane), a w rozliczeniu z miastem podali, że zatrudnili go "na standardowej umowie", odpalili gościowi tyle co chciał, a 5 razy tyle ganęli do kieszeni. I tak jest wszędzie. Ostatnio przy "projekcjie obywatelskim" trafiłem na załatwianie roboty rodzince. Nie ma jak być uczciwym, bo nawet jeśli chcesz, to i tak na koniec dowiadujesz sie, że pomogłeś w jakimś szwindlu, o którym nie wiedziałeś.
Źródło: Własne
Chłopcu wcześnie zmarł ojciec. Po czasie odkrył, że jego "duch" wciąż chowa się w starej grze... – "Kiedy miałem 4 lata, tata kupił mi xboxa - no wiecie, tę starą, pierwszą, zawieszającą się wersję z 2001 roku. Mieliśmy z nią dużo zabawy, grając w różne gry, aż tata zmarł, gdy miałem 6 lat. Nie mogłem tknąć tej konsoli przez 10 lat. Ale pewnego dnia to zrobiłem I zauważyłem coś. Zwykliśmy grać w rally sports challenge, jak na owe czasy świetną grę. Włączyłem ją I odkryłem... Ducha. Dosłownie. No wiecie, kiedy ścigasz się na czas, to rekord trasy wyznacza samochód „duch", z którym się ścigasz. Tak, zgadza się, taty duch wciąż żyje w tej grze. Grałem w tę grę I grałem, I grałem, żeby być w stanie: pokonać „ducha". Pewnego dnia udało mi się go wyprzedzić. Dojeżdżałem do mety I zatrzymałem się przed nią. Musiałem się upewnić, że nie utracę „ducha - pamięci po moim ojcu"
Zawodnik, który był na pierwszym miejscu przez cały bieg na 10 km, na 50 metrów przed metą stracił przytomność – Jego rywal, który był tuż za nim, zatrzymał się, ocucił go i "dowiózł" do mety, aby ten wygrał! Wielki szacunek dla niego!
Szacunek dla Rafała za to, że miał siły dojechać do mety i dla Michała Kwiatkowskiego, który choć jeździ w konkurencyjnym zespole, to pomógł koledze dotrwać do mety morderczego etapu – Rafał Majka stracił szansę na wysokie miejsce w generalce, ale jest szansa, że dalej będzie się ścigał, choć początkowo wydawało się to niemożliwe